WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Luca chyba za dużo czasu spędzał z kobietami. Ostatnio obrażał się w większości w towarzystwie VI lub Eme i po prostu musiał to ogarniać. A kurde coraz trudniej to wszystko szło, coraz trudniej było ogarnąć, że jednak nie było jednej, a dwie. Nie potrafił czasami stwic temu czoła i właśnie teraz, w momencie kiedy miał doslownie chwilę postanowił z tego skorzystać. Telefon zostawił na wibracjach w sypialni, a w swoim ala salonie na stole postawił kieliszki, jakąś popite i jak wiadomo wódki nie wyciągał, bo przecież ciepłej się nie piło. Nie obeszło się jeszcze bez zamówienia jakiegoś żarcia na wynos i zresztą jak to Luca miał w zwyczaju nie czekał nawet na przyjaciela, aby dać mu wybór, a po prostu wziął to, na co sam miał ochotę. I nawet w momencie kiedy pizza została już dostarczona, on tak po prostu chwycił sobie do łapki kawałek i skupił się na telewizji, kiedy to nagle usłyszał dzwonek do drzwi. - Otwarte! - krzyknął tylko, bo przecież Luca nawet w nocy czasami nie zamykał domu, wydawało mu się to mało ważne, nawet jeśli w mieszkaniu miał jednak trochę sprzętu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Blake, po wyjściu z więzienia, miał dużo wolnego czasu. Pierwszym sposobem na zabicie go, było kupno domu, który wymagał odświeżenia. Finalnie zrobił generalny remont, pochłaniający zarówno wiele godzin, jak i fundusze. Na szczęście ani na brak jednego, ani drugiego nie mógł narzekać, zatem kolejnym sposobem zabijania czasu, było zainwestowanie w udziały w, na ironię... Zakładzie pogrzebowym. Pech chciał, że Serenity funeral home okazało się własnością Martina Biondi, ojca jego byłej-niedoszłej licealnej dziewczyny, bo Griffith nadal nie wiedział, jak nazwać tamten przelotny romans. Chyba właśnie - przelotny romans - najlepiej oddawał jego odczucia i opisywał wspomnienia związane z blondynką. Nie wiedział też, czy Luca miał tego świadomość, bo jednak to było całe wieki temu, a ich obecny związek był teraźniejszością, a wbrew temu, co myślała o nim Virgie, aż takim Szatanem Blake nie był, aby mieszać ludziom w głowach. Dlatego zwykle mało mówił o swojej koleżance z pracy (nawet jeżeli jawnie za sobą nie przepadali), a wolał podsuwać pomysły na kolejne tatuaże, które systematycznie dochodziły, tym samym zdobiąc jego ciało.
Po odczytaniu wiadomości od kumpla, nie wahał się długo; ostatnie incydenty związane z festiwalem muzycznym, na który pokusił się pójść, wymagały porządnego opicia - bo pewnie do tej pory nie miał czasu tego zrobić. Eko-terroryści, materiały wybuchowe, podpalenia i ponowne obrzucenie go błotem przez prasę, bynajmniej nie było niczym przyjemnym, tym bardziej, że nie przyłożył niczego z tamtych wydarzeń ręki. Brukowce jednak wiedziały swoje, a jemu nie chciało się dementować plotek, co sugerowali zrobić rodzice i ich doradcy od wizerunku. Na to akurat nie chciał tracić ani czasu, ani nerwów.
Pojawił się pod drzwiami chwilę po 22; w papierowej torbie miał whiskey, w razie czego, gdyby posiadany przez Lucę alkohol nie wystarczył, a żadnemu z nich nie chciało się wyskakiwać, by kupić coś jeszcze.
- Sieeeeeema - rzucił na dzień dobry - a raczej: dobry wieczór i wszedł do środka, kontrolnie rozglądając się, czy to aby nie jakiś spisek jego uroczej dziewczyny. - Planowałem napisać, że w ramach tej akcji ratunkowej, potrzebuję nowego tatuażu - powiedział, kładąc na stół, zaraz obok pizzy, dobrego przyjaciela - 0,7 Jacka Danielsa, a w następstwie siadł na kanapę.
- Ale chyba odpuszczę. Innym razem i na trzeźwo -
dodał, zerkając to na kieliszki, to na bursztynowy trunek, który przyniósł, a na koniec skupiając spojrzenie na ciemnowłosym. W sumie na pierwszy rzut oka tragicznie nie wyglądał, więc może aż tak baby nie dały mu popalić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Luca jak zawsze na słowo tatuaż reagował z szerokim uśmiechem na twarzy. Był zdania, że nawet po litrze wódki byłby w stanie naprawdę dobrze wykonać jakieś dzieło, ale jak wiadomo, to przecież prawdopodobnie właśnie tylko i wyłącznie jego zdanie, bo jednak w rzeczywistości takie rzeczy wyglądały trochę inaczej i raczej nikt nie chciałby być wydziarany przez pijanego Lucę, ale pewnie tego dnia ten temat jeszcze powróci, a przecież Crawford miał zawsze jakieś tuszę i swoją pierwszą maszynkę w domu! - Blake chcesz powiedzieć, że nie wierzysz w moje umiejętności po pijaki? Łamiesz mi serce! - oczywiście gówno prawda, ale przecież trzydziestolatek nie mógłby sobie odpuścić takich słów, bo jednak to był tak właściwie cały on i nie obyłoby się bez niektórych elementów w jego czynach, czy słowach. - Częstuj się i w sumie możesz od razu polać. - bo jedna Crawford potrzebował tego alkoholu, a polewanie go niestety nie było i pewnie nigdy nie będzie jego ulubionym zajęciem. Luca po prostu był trochę leniem i wolał siedzieć na kanapie i zajadać się pizzą, zamiast to przejmować się jakimś napełnianiem kieliszków, które na ogół w takim towarzystwie były puste w dość zawrotnym tempie. - Opowiadaj co słychać! - w końcu nie wypadało chyba na sam początek rozmowy wyrzucać swoich żali odnośnie posiadania dwóch kobiet, co było przecież dość niezdrowe, bo jakby nie patrzeć w większości krajów na świecie nawet nielegalne. I wiecie co najlepsze to Luca wcale nie zamierzał z całą dwójką spędzić reszty życia, był zdania, że już dawno wybrał pannę, która skradła jego serce, ale przecież zawsze mógł się pomylić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie wszystkie projekty, jakie znalazły dla siebie miejsce na ciele Blake'a, miały jakiś głębszy sens, czy znaczyły więcej. Ba, niektóre z nich były stworzone spontanicznie; wpadł mu w oczy dany wzór, wystarczyło posłużyć się kalką i można było działać maszynką i ciemnym tuszem, bez konieczności projektowania dla niego czegoś specjalnego, jedynego w swoim rodzaju. Niekiedy ludzie pytali go o historię tatuażu - co się z nim wiąże, co oznacza - a ten w odpowiedzi zaledwie wzruszał ramionami. Nie wszystko musiało mieć drugie dno, dzieła sztuki również bardzo często powstawały pod wpływem chwili, impulsu.
- Gdybym i ja wcześniej przechylił kilka kieliszków, dodał ze dwie szklaneczki whiskey, to zapewne w tamtym momencie wierzyłbym, że je masz - poinformował pewnym tonem, dodając lekkie, pojedyncze skinienie głową. - Za to na drugi dzień, coś czuję, że trzeźwe oko by to zweryfikowało i mógłbym być innego zdania - dodał, zaciskając wargi, by się nie zaśmiać, co pewnie się nie do końca udało i parsknął krótkim śmiechem. Może mieli już za sobą jeden taki incydent, gdzie podczas tego typu sesji (mając na uwadze asortyment na stole) obrazek z wyobraźni przeniósł się na, powiedzmy, przedramię Blake'a. Dziarka nie była ani genialna, ale i nie należała do takich, której się wstydził i za wszelką cenę chciał usunąć. Żadnej z nich nie usunął, nawet jeżeli coraz trudniej na jedną z nich mu się patrzyło.
Zapewne oprócz kieliszków panowie mieli i szkło aby nalać czegoś do popitki, aczkolwiek w tym przypadku - czekając na schłodzenie się czystej - Griffith uznał, że idealnie nadają się na whiskey, która rzecz jasna nie wymagała zapijania. W międzyczasie rozlewania bursztynowego trunku, zastanowił się, co odpowiedzieć na pytanie Crawforda.
- Ostatnio byłem na festiwalu. Pewnie słyszałeś, eko-terroryści zrobili z niego demonstrację na temat zanieczyszczeń, tak, jakby im samym się, kurwa, nie zdarzyło nigdy zrobić gdzieś syfu. - Wywrócił z kpiną oczami, po czym upił łyk. Chyba nie wiedział, że i Virgie tam była, bo nieszczególnie się interesowali swoimi prywatnymi sprawami. Poza tym prasa rozpisywała się nad awarią (i to nawet dość poważną, ponieważ byli na nim ludzie) diabelskiego młyna, ucieczką zespołu z palącej się sceny i ofiarami tychże zamieszek.
- Prasa próbowała mnie pod nich podpiąć i znów obrzucić gównem, nic nowego - rzucił po chwili i odstawił szklankę, za to sięgnął po kawałek pizzy, gdzieś między tym a kęsem, posyłając pytające spojrzenie Luce. Coś czuł, że ten miał więcej do opowiadania.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Chyba trochę przesadzasz, Griffith! Jestem mistrzem tatuażu i możemy się nawet założyć, że zrobię Ci taki tatuaż po kilku kielichach, jak teraz na trzeźwo! Może być nawet na dupie aby w razie czego nie było Ci wstyd. - on naprawdę w siebie wierzył. Serio miał nadzieję, że będzie mistrzem tego całego tuszu i wszystko pójdzie tak dobrze jak będzie się tylko starał. Oczywiście gówno prawda, ale Luca kochał zakłady i jakoś nie szczególnie wierzył w to, że jego przyjaciel może pójść na coś takiego, dlatego też jego propozycja nie wydawała się w tym wszystkim aż tak bardzo zła. Znaczy pewnie gdyby Blake się zgodził, to Luca miałby z tego niezłą jazdę i po prostu dopiąłby swego, ale to byłoby jednak cholernie trudne, bo jak wiadomo alkohol od zawsze był złym doradcą.
- Jeden z klientów mi opowiadał, ale nie sądziłem, że chcieliby w to wkręcić też Ciebie. - Crawford chwycił do ręki naczynie z alkoholem i od razu wziął sobie łyka. Potrzebował tego, każdy napój procentowy przecież był dobry, jeśli miało się jakiś problem i próbowało się sobie z nim poradzić, a przynajmniej tak właśnie myślał Luca. - Bardziej wyglądasz na jakiegoś zwykłego terrorystę niż eko-świra. - bo przecież wiele osób eko po prostu dla Luci było zjebami. Może to było okropne i trochę powinien zastanowić się nad tym co mówił czy myślał, ale póki nie robił tym nikomu krzywdy, to jakby nie szczególnie skupiał się na takich rzeczach. Znaczy Crawford ogólnie był dość dziwnym człowiekiem, więc rozmowa z nim powinna być brana pod dużym dystansem.
- Nie wiem czy słyszałeś, ale teraz oprócz Vi, spotykam się także z Emeraude. I jest to dużo trudniejsze niż w filmach. - czasami Luca nie potrafił się z tym ogarnąć. Czasami to wszystko było dla niego za dużo, ale teraz alkohol po prostu był jego najlepszym przyjacielem i Luca postanowił po raz kolejny zacząć się nim delektować.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zmarszczył czoło, z chwilową powagą i konsternacją zastanawiając się nad jego propozycją nie do odrzucenia. Pomysł był zwariowany, spontaniczny i nie do końca rozsądny, ale też był swojego rodzaju wyzwaniem, a on niekoniecznie lubił odpuszczać bez podjęcia chociażby próby. No i rzecz jasna - zakład, a one zawsze dodawały do całości nuty adrenaliny i rywalizacji. Jak ta pierwsza płynęła jego w żyłach bardzo często podczas przejażdżek motocyklowych, tak dawno nie miał okazji z nikim rywalizować.
...szkoda, że aktualnie miał być jedynie materiałem, na którym wykona się pracę, a jej efekty - najprawdopodobniej - będą mu towarzyszyły aż do wyblaknięcia (czy też starcia się) tuszu. Ewentualnie do końca życia, jeżeli wybrane miejsce nie będzie narażone na wiele czynników zewnętrznych.
- O co się zakładamy? - zapytał trzeźwo (póki jeszcze mógł), unosząc przy tym brew w pytającym wyrazie. Blake wiedział, jakie tatuaże na trzeźwo robił Luca, więc tego nie musieli sobie przypominać - wystarczyło spojrzeć na jedną, czy drugą rękę i mieli przykład pracy ciemnowłosego. Pod wpływem? Wychodzi na to, że niedługo się przekonają.
- I może nie na dupie, wymyślę coś innego, by żaden z nas nie miał traumy - doprecyzował, kręcąc przy tym głową z rozbawieniem. Gdyby był kobietą, to Crawford miałby jakąś przyjemność z widoków podczas tatuowania takiego miejsca, ale z sympatii chciał mu oszczędzić dziarania swojego tyłka, nawet pod wpływem tak dobrego znieczulenia, które na nich czekało.
Od samego przyjścia na festiwal dużo się działo. Począwszy od nieznajomego, który zaczął startować z pięściami i mówić, że to on nie powinien żyć, a nie dziewczyny, które rzekomo zamordował, aż do przedstawienia eko-świrów. Później okazało się, że ów jegomość był członkiem tego zgromadzenia, wraz z paroma innymi osobami.
- Co nie? - podjął, na potwierdzenie kiwając głową. - Albo mordercę. To też słyszałem - powiedział lekko, a kącik jego ust drgnął w pobłażliwym uśmiechu. Luca nie musiał się przejmować, Griffith miał dużo dystansu do różnych spraw; w końcu siedział za potrójne zabójstwo, wyszedł niby dzięki wpływom rodziców i ich kasie, a całe zło, co jest na świecie (a na pewno te w Seattle) to jego wina.
- Martin wspominał o jakimś bezbożnym związku, w którym są dwie kobiety, a nie jedna. - Złapał szklankę z whiskey i upił większy łyk. Nie znał tej całej Emeraude, ale jeśli przypominała choć trochę córkę Martina, to jeszcze bardziej współczuł kumplowi. Tajemnicą nie było, że z Virgie nie przepadali za sobą, choć ta niechęć była bardziej odczuwalna ze strony blondynki, niż jego.
- Jak się w to wpakowałeś? - zapytał, ponieważ to było jedną z kwestii, która go nurtowała. Miał romans z Eme i Virgie ich przyłapała, więc wymyśliła, by byli we trójkę, byleby tylko jej nie zostawił? Ona kręciła z inną laską i uznali, że w trójkącie będzie im lepiej? Pewnie jeszcze coś innego, nie wiedział.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zakłady były cudowne, a fakt, że Blake naprawdę zamierzał się zgodzić, to po prostu Luca czuł się zaszczycony. W końcu jakby nie patrzeć miał stworzyć kolejny malunek na jego ciele, bo przypuszczam, że coś mu już tam wydziarał skoro byli jednak dobrymi ziomkami. Znaczy na pewno nie po pijaku, ale w tym momencie szczególnie nie interesowało to Crawforda. - To Ty we mnie nie wierzysz, więc możesz wybrać. Chociaż nie ukrywam, że chętnie zobaczyłbym Twój wspólny weekend z Virgie jako najlepsi przyjaciele. - przecież to było idealne! Normalnie Blake musiałby się poświęcić aby jakoś udawać, że chce się z nią zaprzyjaźnić. W głowie Luci aż pojawiło się wiele wizji na ten temat i już wiedział, że raczej tego nie odpuści. Przecież to było cudowne! Jezu, co prawda Vi pewnie będzie chciała go zabić, ale ani trochę go to nie obchodziło, zakład to zakład, prawda? Sama przecież wiedziała o tym doskonale. - Myśl, bo jak rozumiem, robimy to. - zaśmiał się, bo dla niego sprawa była już oczywista, a dziarać mógł go nawet na czole. Naprawdę, nie robiło mu różnicy, a po kilku głębszych to już tym bardziej pewnie nie będzie. Chociaż nie wiem czy akurat Luca byłby na tyle odważny aby dziarać go po twarzy w stanie nietrzeźwym, ale czego nie robi się dla wygranego zakładu, prawda?
- Ej, Blake, ale to teraz powinienem się bać o to, że zaczniesz eko gadki? Czy jednak chować się po kątach, bo wyskoczysz z nożem? - uniósł delikatnie brwi do góry, oczywiście mówiąc to wszystko w żarcie, bo jednak nie wyobrażał sobie przyjaciela jako ani jednego, ani drugiego. Zresztą on był ogólnie jakoś nie szczególnie w większości zainteresowany tym czym zajmował się Blake, bo dla niego to naprawdę mógł i tym mordercą być, o ile oczywiście nie chciałby zabić jego. Mniejsza jednak, bo zanim Blake dostał odpowiedź o jego zjebanym, a raczej cudownym, ale jednak dziwnym związku, to postanowił opróżnić szklaneczke whiskey, dojeść pizzę i dać znać przyjacielowi, że tutaj alkohol na sto procent będzie potrzebny. - Zakład. Kumasz? Przez jebany zakład wyszło to wszystko i co dziwniejsze jest całkiem spoko. - serio, nie narzekał zawsze, w sumie bardzo rzadko narzekał, ale jednak trochę go to przytłaczało. - Oprócz tego, że jeśli prześpisz się tylko z jedną lub tylko z drugą, to potem jest problem albo oprócz tego, że w większości musicie wszystko robić we trójkę. Ostatnio zaproponowałem Vi aby mieszkała ze mną, to od razu było, że jeszcze Eme musi. Kumasz? - w sumie kurde założył się z Vi, że jeśli dojdzie ileś tam razy to z nim zamieszka, ale to takie szczegóły.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Takie zakłady faktycznie miały coś w sobie; jakieś wyzwanie, adrenalinę, inaczej, jeśli chodziło o zakłady...karne, to z wiadomych powodów nie miał wobec nich pozytywnych odczuć, ani wspomnień. Sam niedawno został współwłaścicielem zakładu pogrzebowego i wbrew opinii na pewno wielu osób, i takie zajęcie potrafiło mieć w sobie coś ciekawego. Blake co prawda zajmował się głównie sprawami papierkowymi, zastanawiał nad nowymi ofertami, czy promocją (a nie da hasła, by ludzie więcej umierali, tym bardziej po swojej przeszłości); niekiedy też kiedy było więcej kursów, jeździł karawanem, czym trochę siał postrach w okolicy. I chyba to było jednym z powodów, dla którego fucha w domu pogrzebowym wydała mu się interesująca - ze złośliwości, bo skoro i tak w oczach wielu był mordercą, to dlaczego nie dodać do tego nieco mrocznej otoczki typa, który prowadzi karawan. W końcu najciemniej pod latarnią, a i do jakiegoś dołka blisko w razie czego.
I właśnie morderczy błysk w jego oku mógł zobaczyć Luca, kiedy wspomniał o weekendzie z Virginią. Upił konkretny łyk whiksey, po czym pokręcił z niedowierzaniem głową, przetworzył w myślach jeszcze raz to, co powiedział przyjaciel i prychnął kpiąco.
- Czy ty chcesz, bym dla odmiany naprawdę kogoś zabił? - zapytał ŚMIERTELNIE poważnie, ale szybko przyszło mu do głowy, więc zaśmiał się pod nosem. - Ja pierdolę, to z drugiej strony genialne. Kiedy nie wiesz, co zrobić z drugą dziewczyną, a samemu nie chcesz podpaść... - mruknął, taksując wzrokiem Crawforda. Zgrywał się; przecież na serio nie uważał, że ciemnowłosy rzeczywiście życzy śmierci Biondi (nawet jeśli Blake by się nie zdziwił, bo naprawdę była wkurwiająca).
- Poza tym... ty wiesz, że my kiedyś, dawno... trochę... kręciliśmy? - zapytał niepewnie, bo nie pamiętał. Bardzo możliwe, że panowie już wtedy się trzymali razem (w czasach high school), więc Griffith coś tam rzucił, że umawia się z jedną blondyną, ale czy jasno określił o którą chodzi? Dla niego było to czymś w rodzaju krótkiej, przelotnej i wakacyjnej przygody, nie wiązał z nią swojej przyszłości i myślał, że i Virginia patrzyła na to tak samo. Sam nie wiedział po co tak z tym wypalił; może poniekąd liczy, że dzięki tej informacji Luca zmieni zdanie na swoją nagrodę...
- Jeśli nie wyjdzie, to fundujesz mi najlepszy laser, jaki tylko znajdę. Nieważne, w jakim stanie on będzie. Jeśli znajdę na Florydzie, to twoja kieszeń zbiednieje bardziej, bo zabieg razem z biletem lotniczym - poinformował, unosząc szklankę w geście toastu, czy też dopięcia ich umowy. Z jednej strony wolał, by dziarka prezentowała się dobrze, lecz jeśli to oznaczało uroczy weekend z Virgie, to chyba z dwojga złego preferował ten zabieg laserem.
Eko-gadki nie były w jego stylu, zatem bez wahania pokręcił głową i ugryzł kawałek pizzy, przy okazji słuchając historii o trójkącie. Zakład. Znów. Zmarszczył czoło, a potem zacisnął wargi, by przypadkiem nie opluć go pizzą.
- Stary, ty jesteś pewien, że chcesz nadal się o coś zakładać? Nie wiem, czy wychodzisz na tym najlepiej - podsumował z rozbawieniem, bezradnie wzruszając ramionami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Wypraszam sobie! Nie chcę się jej pozbyć, ale lubię was denerwować. Chociaż myślę, że jedyną osobą, która zginie to będę ja. - bo przecież to właśnie on wpadł na tak chujowy pomysł i jakby nie patrzeć jego ukochana mogłaby chcieć naprawdę go zabić, ale co z tego? Przecież zakład to zakład, doskonale o tym powinna wiedzieć, bo to właśnie ona sprawiła, że byli teraz w trójkącie, który w sumie jakoś szczególnie mu nie przeszkadzał. - O ile nie będziesz chciał jej przelecieć, to mogliście być nawet kiedyś małżeństwem. - ufał im, okej? Naprawdę był zdania, że zaufanie to dość ważna sprawa i w związku i przyjaźni, a przecież nie zamierzał tutaj chodzić za nimi krok w krok i pilnować aby ze sobą nie kręcili. Dla Luci było oczywiste, że raczej do tego nie dojdzie, ale jakby doszło to po prostu zabiłby jedno i drugie, naprawdę! Mógłby iść do więzienia nawet. - Wyjdzie! Jestem mistrzem tatuażu, na pewno wyjdzie. Czekaj idę szukać maszynki. - i naprawdę zniknął, gdzieś w swojej sypialni, którą równie dobrze można było nazwać jednym wielkim burdelem, bo przecież tak było wszystko. Oczywiście udało mu się znaleźć i wcześniej wspomniany przedmiot i nawet jakieś kolorki, aby to naprawdę zrobić ten tatuaż. - MAM! Możesz sobie wymyślić co chcesz! - tyle, że Luca nie zamierzał przelewać swojego pomysłu na papier, dlatego wrócił do mężczyzny jedynie z zestawem do tatuowania, co w sumie nie powinno jakoś szczególnie dziwić, bo przecież był pewny siebie, ale jeszcze kilka kolejek nie zaszkodzi.
- A dlaczego nie? Vi i Eme razem są cudowne, szczególnie w łóżku. Wkurwiają, ale ma to swoje zalety. - zresztą każdy związek miał swoje plusy i minusy, ten miał ich po prostu trochę więcej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Całe szczęście, że nie miał wielu okazji, aby ich denerwować, ponieważ rzadko kiedy (o ile w ogóle była taka sytuacja) widzieli się gdzieś w trójkę. Może ewentualnie wtedy, gdyby Luca przyszedł do zakładu pogrzebowego, albo Virgie odwiedziła go, gdy akurat wpadł do niego Blake (który bardzo prędko by się wtedy ulotnił), byłaby taka szansa. Ale jak widać, nie oznaczało to, że Crawford nie znajdzie innej możliwości, by zagrać im na nosie i się przy tym świetnie bawić.
- Jeśli wygrasz zakład, to będę musiał się postarać, ale... jak namówisz do tego ją? - zapytał, skrobiąc się z zamyśleniem po zaroście. Przecież opcja z: hej, Biondi, przegrałem zakład i porywam cię za miasto, bo przez weekend jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi... odpada. Virginia zabiłaby go spojrzeniem (albo kpiącym śmiechem) i uznała, że nawąchał się za wiele oparów z krematorium, lub tych specyfików, jakich używała ona, przez co bredzi od rzeczy. Może z drugiej strony Blake nie powinien się tym przejmować i zostawić pole do działania ciemnowłosemu.
- Chryste, nie. - Skrzywił się (bez urazy, Virgie, jesteś niczego sobie, po prostu awersja wygrywa, co nie) i pokręcił zdecydowanie głową. Najlepiej byłoby przepić ten gorzki wyraz wizji, jaka - niestety - pojawiła mu się przed oczami, zatem dopił whiskey i polał ponownie, pewnie i dla kumpla, jeśli dostrzegł zmniejszającą się ilość trunku.
- Nie wiem, może... - urwał, rozsiadając się wygodniej na sofie i wbijając wzrok w sufit w zamyśleniu. Nie trwało to długo; niektórzy potrafią się zastanawiać tygodniami nad dziarką, a on poniekąd wiedział co chce (no w sumie nie wiedział, czy chce, ale niech będzie) już wtedy, kiedy Luca wrócił z maszynką.
- Zrób mi spluwę. Może być jakiś rewolwer. Gdzieś... tu - oświadczył, wskazując niewielkie, wolne miejsce na przedramieniu, gdzieś miedzy innymi tatuażami, których miał tam mnóstwo. Kiedy ktoś się lepiej przyjrzy, malunek będzie widoczny, ale nie będzie bezpośrednio rzucał się w oczy, tylko ładnie komponował w całość. Czy i tym prowokował? Pewnie tak; w końcu jednym z narzędzi zbrodni dokonanych parę lat wcześniej, stanowił pistolet.
- Masz jakieś jej zdjęcie? - zagaił, bo może kojarzył i tą Eme, a o tym nie wiedział. - Nie musi być z sesji łóżkowej - dodał z rozbawieniem, nie chcąc wnikać w aż takie szczegóły. - Poza tym, serio, chwalisz się seksem z dwiema pannami gościowi, który przez pięć lat siedział, nie masz, kurwa, litości - stwierdził z powagą, ale pod koniec kącik ust uniósł się w krótkim uśmiechu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na twarzy Luci od razu po pytaniu przyjaciela pojawił się szeroki uśmiech, który nie mógł zwiastować tak naprawdę nic dobrego, a przynajmniej takiego zdania właśnie był Crawford. - Oh, to już Twój problem aby ona tego chciała. Nie możesz mieć za łatwo. - naprawdę nie mógł, bo przecież gdyby to Luca stanął przed Virgie i powiedział, że będzie musiała spędzić weekend z dobrze znanym sobie facetem, do którego jednak sympatią nie pałała, to pewnie Crawford straciłby swój cudowny związek, więc wolał nie ryzykować. Zresztą wierzył, że Blake poradzi sobie bardzo dobrze w tym zadaniu, bo jakby nie patrzeć tatuażysta był pewny swojego. - Więc skoro będzie bez pieprzenia, to róbcie co chcecie. - bo przecież ufał im. Może był przez to trochę głupi, może nie powinien był tego robić, ale jednak mimo wszystko był osobą cholernie ufną, która jakby nie patrzeć była w stanie w nawet własną dziewczynę wysłać w ramiona przyjaciela. No debil, debil jakich mało.
- Spluwa, hmm brzmi dobrze, ale musimy jeszcze trochę wypić. - zaśmiał się i usiadł sobie na tyłku po raz kolejny, aby to mieć okazję jednak wlania w siebie trochę alkoholu, który chyba już nie tak bardzo był mu potrzebny, ale jednak zakład to zakład, a spluwa nie wydawała się taka ciężka, w końcu Blake nie mówił, że to musi być coś mega skomplikowanego!
- Jasne, czekaj... - rzucił i zaczął szukać w telefonie jakiś fotek i w sumie pierwsza jaka znalazł to była Eme w samej bieliźnie, ale co tam, niech sobie chłopak popatrzy, bo zaraz potem Luca podał mu telefon ze zdjęciem. - Chcesz powiedzieć, że przez pięć lat nie zamówiłeś sobie żadnej panienki? - bo Luca to chyba by tego nie wytrzymał, był w pewnym sensie w dalszym ciągu uzależniony od seksu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uniósł sceptycznie brew, patrząc jak Luca szczerzy w zęby w uśmiechu. Przez chwilę wierzył, że za moment przyjaciel powie, że żartował; oprócz tego strasznego weekendu męki, nie będzie musiał dodatkowo namawiać Virgie, aby się na to zgodziła, lecz okazało się, że to niestety prawda. O ile jeszcze przed chwilą alkohol w jego szklance był, tak po tej cudownej informacji przechylił ją, a bursztynowy trunek sprawnie przelał się do gardła.
- Zajebisty z ciebie kumpel, Luca, nie ma co - mruknął ponuro, kręcąc przy tym głową. - Świadomie chcesz nas zesłać na tortury - dodał, ale już trochę lżej, ponieważ jakby tak miał faktycznie torturować Virginię, a nie starać się udawać jej najlepszego przyjaciela, to zapewne całkiem nieźle by się przy tym bawił. Nie, że miał taki fetysz - tortury - ale w ich przypadku to wydawało się przyjemniejszą opcją, lżejszą do przedstawienia.
- Niedawno prawie zaproponowałem Virginii, by cię wkręcić do interesu podczas pewnych zleceń, ale teraz będę musiał poważniej się nad tym zastanowić. - Nie kłamał. Przed tym, nim Saoirse (siostra Ivory, jego zmarłej narzeczonej) została zatrudniona w zakładzie pogrzebowym, przypadkowo usłyszał o tym, że ludzie niekiedy mają takie wymagania, aby w tuszu, którego używa się do robienia tatuaży, umieścić proch zmarłej osoby. Samemu nie planował nic takiego, ale ciekawiło go, czy Crawford miał kiedyś takie życzenie i czy ewentualnie by się go podjął.
Gdy Luca podał mu telefon, spojrzał na wyświetlacz, bynajmniej nie wpatrując się w niego z przesadnym zainteresowaniem i szukając nagich elementów jej ciała, a jedynie omiótł wzrokiem, bardziej skupiając się na twarzy kobiety. Nie znał, co nie zmieniało, że była ładna, a do tego - na pierwszy rzut oka - wydawała się sympatyczna, nie to, co Biondi.
- Całkiem, całkiem... - rzucił, z aprobatą kiwając głową i oddał mu komórkę. - Tym bardziej nie wiem, po co ci jeszcze blondi - powiedział z przekąsem, nie mogąc się powstrzymać. Uśmiechnął się po tej wzmiance pod nosem i sięgnął po kawałek pizzy.
- Uhm, dokładnie - przyznał - po śmierci Iv nawet o tym nie myślałem, a potem... - Wzruszył ramionami urywając wpół zdania. Jakoś tak wyszło? Za wysoko się cenił, by nawet będąc w pace korzystać z takich usług? Przez większość czasu starał się nic nie czuć, zobojętnieć, więc może było trochę łatwiej...?
- Po wyjściu przespałem się z kobietą, która chyba nie wiedziała, że ostatnich pięć lat spędziłem za kratami - powiedział nagle - to bardzo chujowe z mojej strony, czy nie, bo przecież nie pytała, to po co się tłumaczyć? - zagaił, drapiąc się po karku z zamyśleniem. Skłamałby, gdyby powiedział, że kurwa, żałuje. Nie żałował, ale raz przeszło mu do głowy, jak niezręczna będzie sytuacja jak spotkają się znów, a ona już będzie wiedziała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Ale przecież to nie moja wina, że jesteście trochę zjebani i za sobą nie przepadacie! Ogarnijcie dupy i nie wiem, zaprzyjaźnicie się! Moje życie stanie się wtedy łatwiejsze. - na jego twarzy wymalował się aż przepiękny uśmiech który mówił, że on wcale sobie nie żartuję. Naprawdę jego życie byłoby łatwiejsze gdyby zapraszając przyjaciela do mieszkania czy na impreze nie musiał słuchać nie wiadomo czego od jednej ze swoich dziewczyn, ale jakoś niezbyt specjalnie zamierzał ich do tego namawiać. Znaczy jak widać w planach miał spróbować, ale jak nie wyjdzie, to nie wyjdzie i tyle. Nie będzie przecież płakał - Jezu wiem! Mówiła mi, pojebało was całkiem. - bo przecież kiedy on zaproponował Virgie aby razem zamieszkali, ona postanowiła podzielić się z nim tą dość dziwną informacją i w sumie w pewnym sensie propozycją, co całkowicie wybiło go z rytmu, bo przecież to pojebane. Znaczy jeśli Blake mówił oczywiście o tym samym, o czym powiedziała mu cudowna, a za razem trochę pojebana jednak blondynka.
- I nie zrozumiesz, Blake! Może pewnego dnia Ci wytłumaczę. Jak dorośniesz, czy coś. - nawet puścił w jego stronę oczko, bo to przecież oczywiste, że sobie żartował. Nie chciał w żaden sposób aby ten pomyślał sobie coś złego, ale Blake go znał i raczej doskonale wiedział jaki był Crawford dla osób, które lubił. - A dlaczego miałbyś jej o tym mówić? Przecież nie wymordowałeś pół miasta aby się tym chwalić. - uśmiechnął się do przyjaciela, a następnie minęło kilka kolejek picia i jeszcze kilka, no i jeszcze kilka. Oczywiście Luca wcale nie miał tak mocnej głowy jakby chciał, więc to raczej nic dziwnego, że w momencie kiedy w jego organizmie znalazło się zbyt dużo alkoholu, on by jeszcze pewniejszy siebie. Cóż prawdopodobne jak każdy. - Więc spluwa? - dopytał lekko pijackim krokiem maszerując w kierunku swojego pistoletu, a także tuszu, aby to wszystko sobie przygotować. Nawet gdzieś tam znalazł rękawiczki, że niby sterylnie i te sprawy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Parsknął kpiącym, nieco szorstkim śmiechem i pokręcił głową. Wyobraźnię - tak mu się wydawało - miał całkiem niezłą, aczkolwiek nie potrafił w swojej głowie wyświetlić takich klatek, w których miałby przyjaźnić się z Virginią. Jak na początku, kiedy to zaczynał pracę w zakładzie pogrzebowym, miał nadzieję, że nie będą do siebie wrogo nastawieni i kto jak kto, ale ona - znając go z przeszłości - nie będzie go oceniała na podstawie odsiadki, lecz wyszło... inaczej. Podpadł; trochę wiedział czym, trochę nie, ale się domyślał i... co gorsza, nie zamierzał za nic przepraszać, bo w przeciwieństwie do niej, inaczej (tak mu się wydawało) postrzegał różne sytuacje, jakie miały między nimi miejsce. Współwłaścicielem także nie stał się po złośliwości; wtedy chyba nawet nie wiedział, że Virgie była córką Martina.
- Moje byłoby łatwiejsze, gdyby tyle nie warczała. - Wywrócił oczami i spojrzał ostentacyjnie gdzieś w bok. Zacisnął wargi, by nie dodać, że to może robić w łóżku, nawet jeśli ma taki fetysz, to może przenieść poziom na gryzienie, byleby dała mu święty spokój. Sęk w tym, że naprawdę lubił Lucę i nie chciał ciskać w niego gromami, by facet nie czuł się jak między młotem a kowadłem i nie obrywał rykoszetem. Dopił whiskey, czy tam skupił się na rozlewaniu wódki, o ile zmienili trunek na czystą.
- Stary, wiesz, jak można na tym zarobić? Ty musiałbyś tylko trochę się podszkolić i dosypać tego, co trzeba, a potem ta sama robota - stwierdził, wzruszając lekko ramionami, co miało sugerować, że nie ma problemu. Podobno chodziło jedynie o większą gęstość tuszu - wiadomo, przez prochy, więc i może inna igła szła, ale robienie samej dziarki przebiegało jak takiej zwykłej, a tak przynajmniej mu się wydawało. Musiałby pogadać z gościem, u którego podpatrzył takie zlecenie; ewentualnie jego wkręcić w biznes, gdzie i zyskami od klientów jakoś by się dzielili, ale jasna sprawa, że wolał dodać zleceń kumplowi.
- No niby nie, poza tym... sama tego chciała i nie pytała o nic - potwierdził niepewnie, ale by nie było żadnych niedomówień, to szybko pokręcił głową. Zresztą, może wcale na siebie nie wpadną? W końcu Seattle nie było zatęchłą dziurą, gdzie mieszkało kilka osób na krzyż.
- Dasz radę coś takiego? - zapytał, w międzyczasie szukając jakiegoś wzoru na telefonie, na którego podstawie Luca mógł działać. Podał mu komórkę, unosząc pytająco brew. Szkic nie był mocno skomplikowany, a do tego w miarę okej zdawał się komponować z resztą jego rękawa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Marudzisz jak baba! - przewrócił oczami, bo przecież dla niego to było łatwe, ale może dlatego, że Vi go kochała? Znaczy miał nadzieję, że go kochała, bo przecież nie wyobrażał sobie tego inaczej. W sumie gdyby go nie kochała, to pewnie mogłaby się pieprzyć nawet z jego przyjacielem, a on machnąłby na to ręką i poszedł do jakiejś koleżanki. Tak byłoby sprawiedliwie. Jednak na razie to Blake nie mógł jej tknąć nawet palcem i Crawford pewnie mu to jeszcze uświadomi, ale miał na to naprawdę dużo czasu i jeszcze dużo alkoholu do wypicia.
- Jakoś nie jara mnie coś takiego, wolę nie mieć tej kasy, ale obiecuję, że mogę nad tym jeszcze pomyśleć. Poproś Vigie aby mnie przekonała. - nawet uśmiechnął się cwaniacko, bo przecież wiadomo, że kobiety zawsze miały największy wpływ na swoich mężczyzn. Dlatego też nic dziwnego, że z ust Luci wypłynęły właśnie takie, a nie inne słowa.
- Więc nie masz czym się przejmować, pij! - zarządził, a potem wiadomo już jak to wszystko wyglądało. Zbyt dużo alkoholu, zbyt dużo pewności siebie i wzór, który to Luca widział jako dwa, ale oczywiście, że był w stanie to zrobić, zresztą to samo powiedział przyjacielowi, a potem po prostu przygotował sobie odpowiednio miejsce na skórze i wziął się do pracy. Ręka mu się trochę trzęsła, trochę oczy zamykały, a co jakiś czas brał sobie jeszcze łyk już pewnie jakieś drina z wódki, bo przypuszczam, że łycha się skończyła. - To będzie kurwa piękne. - rzucił jakby sam do siebie i po jeszcze kilku minutach poinformował przyjaciela, że ten może iść już zobaczyć swoją nową dziarę do lustra.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”