WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

#45

A jednak postawiłam na swoim i impreza odbędzie się właśnie tutaj xD. Zbliżał się czas przyjścia na świat dziecka Wheterbych, nadal małżeństwo nie znało płci dziecka, co utrudniało nieco zadanie Lavender przy zakupie dekoracji na baby shower, bo nie wiedziała czy kupić dekoracje niebieskie czy różowe, zatem do wózka wrzuciła oba kolory i postanowiła podzielić salon Wheterbych na dwa kolory, w końcu na imprezie będą zarówno mężczyźni, jak i kobiety, więc one będą piły z różowych kubeczków, a mężczyźni z niebieskich proste. Oczywiście w tym celu musiała pogadać z Jamesem, aby na cały poranek i pół dnia zresztą zabrał kobietę ze sobą z domu i czymś ją zajął, w końcu prawniczka potrzebowała spokoju i pełni skupienia by udekorować właściwie dom Wheterbych i żeby wszystko było na tip top. Na nieszczęście szatynki ich rozmowę z brunetem podsłuchiwała jej chrześnica, która weszła i oczywiście zgłosiła swoją chęć pomocy cioci w przygotowaniach. Lavender naprawdę próbowała przekonać Lydię że to nie jest najlepszy pomysł, ale dziewczynka zaszantażowała ją że wszystko powie mamie i wtedy Specter musiała skapitulować. Jeszcze ten brutus James biorąc w tej walce stronę córki kazał obiecać prawniczce aby jeszcze posprzątała wszystko po skończonej imprezie. Chyba nigdy nie była zagoniona w kozi róg, jak tego dnia, ale czego się nie robi dla przyjaciółki? Nawet nie bawiła się zatem w negocjacje, tylko zgodziła się na warunku Wheterbych i tak jakiś czas potem została sama z Lydią w domu. Nie wiedziała i wolała nie wiedzieć jak James nakłonił żonę do opuszczenia domu, ale Kath zapewne to powie jak wrócą. Okazało się że dziecko bywa dobrym murzynem do roboty i mogła trochę ją powykorzystywać, zwłaszcza przy wycinankach, w których to ona sama nie była dobra. Gdy już ustroiły cały salon to była z siebie dumna, ale Lydia uparła się na kupno konfetti, co na pewno nie spodoba się Kath. A już na pewno nie podobało się Lavender, która to będzie sprzątać po imprezie. Może w zamian za to sprzątanie Katherine upiecze jej słynne brownie? Musi z nią ponegocjować, na pewno będzie łatwiej niż z Lydią. Zatem nadszedł właściwy czas, wszyscy przyjechali, każdy otrzymał swoją czapeczkę, gwizdek albo konfetti i gdy tylko James wraz z żoną weszli do salonu to mogli usłyszeć:
- Niespodzianka! - i wystrzał konfetti w ich stronę. Szatynka gdzieś w głębi siebie wierzyła w to, że cała ta akcja spodoba się blondynce, inaczej będzie miała przerąbane.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

#31

Jeśli Lavender uważała, że Kath naprawdę nic nie wie o tej imprezie, to musiała być nad wyraz naiwna. Katherin domyśliła się, po co wszyscy chcą się jej pozbyć z domu, dlatego też nie widziała powodu, by wychodzić z domu na tak długi czas. Skąd wiedziała? Bo cóż, wiedziała, że Lavender będzie chciała zorganizować jej baby shower, mówiła o tym i tak dalej. Widziała, jak James, Lavender i nawet Lydia spiskowali po kątach, więc o co innego mogło chodzić? A nawet jeśli to nie Specter to organizowała, to na pewno pomagała komuś innemu, może jej siostrom?
Jako, że doskonale wiedziała co tu się odwali i nie do końca była z tego zachwycona (że to w jej domu będzie miało miejsce!), to nie widziała powodu, by wychodzić z domu i trzymać to jako niespodziankę. Mogła poczekać w domu, nawet się poświęcić i nie schodzić do salonu. Na całe szczęście, że nikt nie oczekiwał od niej że upiecze tort, czy cokolwiek innego. Ostatnio brzuch jej trochę doskwierał, a przez to kręgosłup i inne części ciała.
Katherine dała się jednak wyrwać z domu, bo mąż obiecał, że zjedzą sobie fajne śniadanie na mieście, takie, którego nikomu się nie chciało robić w domu, później przejdą się kupić ten wybrany wózek w liski. Jednak pod koniec tego wyjścia blondynka miała już dość, miała ochotę wygodnie usiąść, wyciągnąć nogi i odpocząć, a wiedziała że nawet jeśli już James się nad nią zlituje, to do odpoczynku jeszcze daleko. Nie to, że nie chciała tej imprezy, czy była nietowarzyska, po prostu pół dnia na nogach pod koniec ciąży spowodowało, że jej baterie były na wyczerpaniu.
Gdy weszli do domu, to już po prostu nie dało się udawać, że blondynka myśli, że nikogo w nim nie ma, zwłaszcza, że zostawiła tam Lavender i Lydię (bo przecież córki samej by nie zostawili, żeby Kath myślała że nic tam się nie dzieje...
Gdy usłyszała, wrzask niespodzianka, niespecjalnie udawała zaskoczenie, bo cóż... zaskoczona nie była. Jednak uśmiechnęła się i rozejrzała po wnętrzu, patrząc na tą dość sporą grupę ludzi, która zebrała się właśnie dla niej.

autor

B.

Awatar użytkownika
32
185

szef agencji nieruchomości

Horizon Real Estate

columbia city

Post

#7

Jeśli chodziło o najważniejsze kobiety w jego życiu to James nie miał zbyt wiele do gadania, dlatego to jeszcze dyskutował z Lavender widząc nastawienie jego małżonki do imprezowania w obecnym stanie. W ciąży to on nigdy nie był, ale widział jak ostatnio często zmęczona była Kath więc mężczyzna by najchętniej odpuścił to całe baby shower, ale zarówno Lavender, jak i Lydia i siostry jego żony nie dawały mu spokoju i nie dałyby mu potem żyć gdyby zabronił zorganizowania takiej imprezy. Jeszcze to by jakoś zniósł, ale gadaniny teściowej, która też oczywiście była na tę imprezę zaproszona to już niekoniecznie. Zatem mężczyzna poddał się głównie za namową córki, która chciała być współorganizatorką tego całego przedsięwzięcia wraz z ciocią Lavender i próbował nakłonić żonę do wyjścia z domu na długi czas, by pozostałe dziewczyny mogły w spokoju wszystko przygotować. Łatwo nie było, to trzeba było przyznać, ale ostatecznie nakłoniły ją do tego najlepsze w mieście pancakei (nie wiem jak to się odmienia więc mówi się trudno) z syropem klonowym, karmelem, masłem orzechowym i nutellą. A potem pojechali po wózek, który może nie wyglądał zbyt męsko, a James wiedział że to będzie syn mimo iż płci nadal nie poznali, a byli już prawie przy mecie, ale żona go przegadała, więc kupili ostatecznie ten wózek.
- Kath, ja wiem że ty wiesz, ale przynajmniej udawaj zaskoczoną. Dla Lydii oczywiście. - powiedział w samochodzie zanim wysiedli, bo halo, on głupi nie był, znał swoją małżonkę nie od dziś i wiedział doskonale że ona się domyśla. Pewnie przy poprzednim baby shower były podobne planowania więc może za pierwszym dzieckiem to było zaskoczeniem, ale za każdym kolejnym już niekoniecznie.
- Mam wyłączyć korki i zakręcić wodę by szybciej wyszli? - zapytał jeszcze gdy już powoli szli do drzwi wejściowych. Czego się nie robi dla ukochanej, nawet jest się w stanie zakończyć szybciej imprezę na cześć jej i ich wyczekiwanego nienarodzonego jeszcze drugiego dziecka.

autor

-

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

#57 + outfit

Mimo że to nie pierwszy baby shower, w jakim Nate miał możliwość uczestniczyć to po raz pierwszy pojawił się na takim ze swoją córeczką. Wcześniej nie przykuwał uwagi do detali, ale że teraz patrzył na wszystko z zupełnie innej, ojcowskiej perspektywy, to po wejściu do domu Wheterby’ch musiał przyznać, że Lavender (bo jakżeby inaczej) naprawdę się postarała. W tej samej chwili zrozumiał też, że trochę zazdrościł przyjaciołom możliwości świętowania wszystkich tych mniejszych i większych spraw, które wiązały się z narodzinami dziecka, bo jego samego to ominęło. Z drugiej strony nawet teraz nie potrafił wyobrazić sobie, jak jego życie by wyglądało, gdyby wszystko potoczyło się standardowym torem tak, jak uczynili to Wheterby. Ciekawe, jakby to wyglądało, gdyby oczekiwał dziecka tworząc z kimś partnerską relację?
W każdym razie na przyjęciu nie pojawił się z pustymi rękoma - oprócz prezentu dla przyszłych rodziców przyniósł słone przekąski, które zrobił uprzednio w domu, w formie paluchów grissini i mini tacosów, stwierdzając, że słodkościami z pewnością zajmą się kobiety. Może więc przygotowanie domu zostawił Lavender i Lydii, żeby nie burzyć ich wielkiej wizji, ale drobny wkład miał!
Pilnował więc Nadii, która dosłownie wszystkim się interesowała i wszędzie jej było pełno, uważając, żeby niczego nie zbroiła i tłumacząc jej pewne kwestie. W dodatku czuł na sobie spojrzenia kobiet, a nawet niektóre go zagadywały. Pod rzucanymi uprzejmie w odpowiedzi uśmiechami było mu co najmniej dziwnie. Doprawdy, czy takie to było niezwykłe, że mężczyzna zajmował się własnym dzieckiem? Tacy mężczyźni w oczach płci pięknej tylko zyskiwali. Rozmowę z jedną z kuzynek Kath na szczęście przerwała Lavender, wręczając mu czapeczkę, który założył córeczce i wziął małą na ręce. Kiedy główne gwiazdy całego przyjęcia weszły do salonu, razem ze wszystkimi krzyknął Niespodzianka!, a potem pokazał, jak działa otrzymana również piszczałka, co bardzo zaintrygowało Nadię, która zaraz wyciągnęła po nią rączkę.

autor

Lyn [ona]

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Niespodzianki rządziły się swoimi prawami dlatego Lavender tak bardzo zależało na tym, aby Kath podczas przygotowań nie było w domu. Nie chciała słuchać żadnego narzekania, że przygotowała czegoś za dużo, albo kto to będzie potem sprzątał bo już się na ochotnika (no może trochę pod przymusem) zgłosiła się na sprzątanie po imprezie. Poza tym skoro Lydia włączyła się w te całe przygotowania to wszystko musiało być jak należy. Przecież jak zbliżały się urodziny Lydii to też jej rodzice nie organizowali wszystkiego mając dziewczynkę za ścianą, tylko poza domem, ot co. I jak już wcześniej wspomniałam, prawniczka oczywiście postarała się by wszystko było idealnie, spełnieniem marzeń prawdziwej mamusi, a potem poczuła silną potrzebę uratowania Nate'a. Wiadomo było nie od dziś, że mężczyźni z dziećmi mieli zawsze spore branie wśród płci przeciwnej, bo to świadczyło o tym, że są odpowiedzialnymi i dobrymi ojcami, a każda kobieta podświadomie szuka takich cech u ojca swojego przyszłego dziecka. I ten spory wianuszek kobiet obok niego wywołał delikatne ukłucie zazdrości u przyjaciółki, ale prawniczka oczywiście nie dała tego po sobie poznać.
- Widziałam to przerażenie w twoich oczach więc przywdziałam swoją rycerską zbroję i postanowiłam odbić cię od tego stada wygłodniałych smoków. - powiedziała do niego jeszcze żartobliwym tonem, ale na tyle cicho by nie usłyszała żadna z kobiet, które ewidentnie go podrywały, już Lavender dobrze widziała co tam się działo. Już miała dodać że mężczyzna podziękuje jej potem, ale trzeba było porozstawiać wszystkich by każdy zajął swoje właściwe miejsce i wykrzyknęli w końcu tę niespodziankę. Widziała jednak minę przyjaciółki, niby uśmiech, ale wcale nie taki radosny i zaniepokoiła się.
- Kath, nie podoba ci się? - zapytała ale też nie przy wszystkich tylko jak ją przytulała i wręczała jej prezent od siebie. Wciąż liczyła na to że znów zostanie matką chrzestną maluszka.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Zdecydowanie Lavender będzie miała przymus posprzątania po sobie i dobrze, że zdawała sobie z tego sprawę, James pewnie jej to przekazał, że jeśli prawniczka tego nie zrobi, to on będzie musiał wejść w rolę sprzątaczki, bo jego żona palcem nie ruszy na znak protestu. No, może nie koniecznie protestu, no ale dla zasady: nie ona nabałaganiła, więc nie ona będzie sprzątać. Nie z takim brzuchem.
W gruncie rzeczy nie można się złościć na Katherine, że tak reagowała. Każda z osób, które były w ciąży, a już na pewno jedna z sióstr Kath, która miała małe dziecko. Może teraz blondynka była niezadowolona i w ogóle mało entuzjastycznie nastawiona, ale prawda była taka, że to doskonale świadczyło o jej znajomych i z perspektywy czasu na pewno będzie wdzięczna. W gruncie rzeczy, to najmniej podobało się przyszłej mamusi, to, że tak na siłę ukrywali to przed nią i wygonili z domu. Była serio zmęczona w tym momencie.
-James, mogłeś mi powiedzieć, ubrałabym się jakoś ładniej...-nieco teatralnie zawołała, lekko klepiąc męża w pierś. Cóż, chyba zdecydowana większość osób ogarnęła, że nie było to takie zaskoczenie, jak powinno być.
-Oczywiście, że mi się podoba, Lav-zaprzeczyła, bo naprawdę nie chciała sprawić przykrości przyjaciółce. Za jakiś czas na pewno porozmawiają, na luzie, co Katherine sądziła o tej wielkiej tajemnicy. -James nawet zaproponował, że wyprosi was, ale nie ma potrzeby-odpowiedziała tak, że mąż usłyszał odpowiedź na swoje pytanie. Kobieta zaczęła się rozpłaszczać i tak dalej, więc zniknęła jeszcze na krótką chwilę, aby się ogarnąć i tak dalej. Następnie zajęła miejsce przyszykowane dla niej i wyciągnęła ręce do Nadii, aby ciocia mogła ją przytulić. A co, córka jej przyjaciela musi mieć specjalne traktowanie. W końcu, nie licząc Lydii, była pierwszym dzieckiem!

autor

B.

Awatar użytkownika
32
185

szef agencji nieruchomości

Horizon Real Estate

columbia city

Post

Nathaniel Covington Lavender Specter Katherine Wheterby

James również nie garnął się do roli sprzątaczki po imprezie Lavender, już i tak żona go wystarczająco wykorzystywała, tłumacząc się swoim obecnym stanem! Żartuję, tak naprawdę to on czuł się odpowiedzialnym mężczyzną i chciał zaopiekować się swoją kobietą oraz wyręczać ją we wszystkich ciężkich zajęciach, a już na pewno nie pozwalał jej dźwigać. Wystarczyło że dźwigała ich dziecko, a widząc po wielkości brzuszka swoje ono ważyło. Po raz kolejny zatem James przyznał w myślach sobie, że na pewno będzie syn, bo z Lydią żona miała mniejszy brzuszek ciążowy. Zatem Lavender niech sobie sprząta, a państwo Wheterby będą sobie odpoczywali.
- Kath, wyglądasz rewelacyjnie, nie musisz się stroić ani przebierać. - odparł dołączając się do teatrzyku żony, ale każdy kto znał Kath, a przecież wszyscy goście tutaj zebrani doskonale znali oboje Wheterbych, zatem wszyscy zorientowali się dość szybko, że to była udawana akcja i że Kath ani trochę nie była zaskoczona. Oczywiście mówił szczerze, jak dla niego żona wyglądała idealnie w każdym ciążowym ubranku i ogółem w każdej sytuacji. Widać że mimo upływu lat nadal był nią zaślepiony.
- Wybaczcie, ale dla mnie najważniejszy jest komfort mojej małżonki. - objął swoją ukochaną, otaczając ją przy tym ramieniem, a potem pewnie jakoś witając się z każdym z osobna dotarł do Nate'a.
- Czy mam właśnie zaszczyt poznać twoją księżniczkę? Cześć Nadia, jak się bawisz? Poznałaś już Lydię? - urocza była córka Covingtona, ale wiadomo że każdy ojciec za najpiękniejsze uważał swoje dzieci, więc wiadomo że u niego numerem jeden będzie właśnie Lydia i ten nienarodzony syn, chociaż w sumie nie wiadomo gdyż Kath uparła się z tym, żeby zrobić sobie niespodziankę i dowiedzieć się po porodzie czy to chłopak czy dziewczynka. James chciałby wiedzieć wcześniej, ale szanował zdanie małżonki.

autor

-

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Katherine Wheterby James Wheterby Lavender Specter

Nate miał więc mega szczęście, że nikt nie pomyślał o tym, żeby i jego zaganiać do sprzątania po imprezie. Mimo ogromnej słabości, jaką darzył swoich przyjaciół, a szczególnie Lavender, z chęcią ustąpił jej zarówno w przygotowaniach baby shower, jak i ustąpi we wszystkich następstwach organizacji, czyli przebiegu całej imprezy oraz ogarnianiu PO jej zakończeniu. W razie czego mógł skorzystać ze swojej tajnej broni, jaką z pewnością była Nadia, bo przecież zmęczone dziecko należało nakarmić, wykąpać i położyć spać z ulubionym misiem, którego ze sobą nie wzięli. Dopóki mała nie pojawiła się w jego życiu, mężczyzna nie miał pojęcia, ile zalet miało w sobie posiadanie dziecka. To dotyczyło również zwiększonego zainteresowania własną osobą, co okazywały znajome i kuzynki Katherine, kiedy po prostu pilnował swojej małej psoty. To nie umknęło bystremu spojrzeniu przyjaciółki.
- Ach, dziękuję, mój rycerzu w lśniącej zbroi - mruknął w rozbawieniu, po czym mimowolnie powiódł za nią wzrokiem, kiedy wyminęła go, by zająć się resztą gości i zaraz zwrócił się z zainteresowaniem do Nadii.
Katherine ciężko było zaskoczyć, a w tym momencie wydawało się, że jeszcze trudniej było jej udawać, że cieszyła się z niespodzianki. Co prawda, Nate mógł jedynie sobie wyobrazić, jak to było nosić nieustannie kilku kilogramowe obciążenie i ile wiązało się z tym różnego rodzaju emocji, ale podejrzewał też, że teraz najbardziej mogłaby się przydać Kath cisza i spokój. Albo, znając ją, wolałaby pewnie spędzić taki wieczór w gronie najbliższych, czyli znacznie mniej hucznie, niż wymyśliła to Lav.
- Ciocia! - z ust Nadii wydobył się okrzyk radości, kiedy dziewczynka w końcu została wypuszczona z rąk taty i beztrosko podbiegła do Kath.
- Ostrożnie - ostrzegł ją Nate w obawie przed bezpardonowym rzuceniem się córki na ciocię, bo przecież trzeba było uważać na maleństwo w brzuszku, co przypominał jej w domu i w drodze do Columbia City. Na rzuconą uwagę mała wyraźnie zwolniła i przytuliła blondwłosą przyjaciółkę.
Nate uścisnął Jamesowi rękę w przyjaznym geście i pokiwał głową ze szerokim uśmiechem, w którym widniała duma. Nadia w tym czasie wsadziła paluszka do buzi, a drugą rączką dotknęła brzucha Katherine. - Tu jest dzidzia - powiedziała, jakby wszyscy potrzebowali wyjaśnienia. Na słowa wujka, spojrzała na niego z uwagą i w zastanowieniu, po czym pokiwała ochoczo głową, wprawiając w ruch jej kiteczki z uroczymi blond kręconymi włosami.

autor

Lyn [ona]

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Katherine Wheterby James Wheterby Nathaniel Covington

Mimo kłamstwa Kath wydawało się ono bardzo wiarygodne, zatem Lavender odetchnęła z ulgą. Przynajmniej blondynka nie powiedziała przy wszystkich że nic jej się nie podoba w tej imprezie i mają wszyscy spadać, bo ją denerwują swoją obecnością i tym, że się na nią patrzą gdy ona nie chce być w centrum uwagi. Może nie chodziło o to, że zrobiłoby się prawniczce przykro, ale chodziło jej o Lydię, która również włożyła sporo z siebie by to przyjęcie było idealne, a sama Lavender dbała o swoją opinię i nie chciała by za nią wisiała metka że robi fatalne przyjęcia.
- Cieszę się że ci się podoba. A James powinien się zdecydować, po której stronie barykady stoi, bo za dwa fronty prowadzone jednocześnie w dawnych czasach ścinali głowy. - odparła zatem z uśmiechem i z pewną ulgą w głosie, po czym zmierzyła wzrokiem męża przyjaciółki z miną pd tytułem: "I ty Brutusie przeciwko mnie?" Ale jak widać Wheterby nie czuł się zbytnio przerażony tym faktem. Zapewne uznał, że Katherine go obroni przed krwiożerczą prawniczką. Skoro już jednego mężczyznę ustawiła w miarę do pionu to już musiała pędzić by ratować kolejną sierotę, znaczy się mężczyznę z dzieckiem przed sępami krążącymi nad nim, zwanymi matkami. Wiadomo było nie od dziś, że mężczyźni samotnie wychowujący dzieci mieli ogromne powodzenie wśród kobiet, ale od nadmiernej uwagi kobiet mężczyznom po prostu odbija i obrastają w piórka, czemu postanowiła przyjaciółka mężczyzny zapobiec.
- Myślałam że usłyszę z twoich ust: "damo mego serca". - prychnęła oburzona zatem na jego słowa, chociaż wiadomo było nie od dziś, że Lavender przez wzgląd na to, że musiała wszytko mieć pod kontrolą i lubiła się rządzić, to sprawiała wrażenie takiej, co nosi spodnie w związku, a zatem mogła być odbierana jako kobietę z dużą ilością testosteronu, dającego jej władzę. Odchodząc od mężczyzny obejrzała się jeszcze zza ramienia na niego, bo naprawdę ładnie się prezentował z tą małą blondyneczką, a potem poszła zająć się pozostałymi gośćmi i przykuwając swoją uwagę Lydii, która miała jakiś pomysł na urozmaicenie przyjęcia dla mamy.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Katherine ostatnie na co miała ochotę, to obrazić kogokolwiek, czy strzelać fochy, że inaczej to sobie wyobrażała. Bardziej uważała, że w przypadku drugiego dziecka nie było to takie potrzebne, choć nie można powiedzieć, że cokolwiek miała po Lydii. Jednak ktoś, kto znał blondynkę tak dobrze jak Lav, mogła się domyślić, że inny pomysł na tą imprezę bardziej by się sprawdził. Jednak niezależnie od tego, Wheterby nie zamierzała dać po sobie poznać, że najchętniej by spędziła czas w inny sposób. Nie lubiła robić przykrości nie tylko swojej córce, ale swoim bliskim również. Na całe szczęście James rozumiał ją bez słowa i było widać, że się zaangażował w to, by zmienić sytuację w jak najbardziej znośną.
-Cześć skarbie-powiedziała do Nadii i wyciągnęła do niej ręce, a potem posadziła sobie na kolanie. Na ręce by jej nie wzięła, bo miała olbrzymi już brzuch, ale posiedzieć razem mogły. -Tak, a niedługo będziesz mogła ją poznać-uśmiechnęła się d Nate'a, żeby się niczym nie przejmował. W tym samym momencie do jej drugiego boku przykleiła się Lydia, która ewidentnie poczuła się zazdrosna, że do jej matki jakiś dzieciak się przykleił. Cóż, nie zapowiadało to niczego dobrze w odniesieniu do pojawienia się braciszka lub siostrzyczki.
-James, Lavender. Zachowujcie się. Wszystkie plamy krwi będziecie sprzątać sami. -pogroziła im palcem, a Lydia zrobiła tak samo groźną minę i pogroziła tacie i ulubionej cioci.
-No dobrze, więc co dla mnie przygotowaliście? Jesteśmy gotowe-powiedziała, siedząc jako gwiazda wieczoru oblepiona dwiema dziewczynkami, jakby była wyjątkowo uroczym Mikołajem z galerii handlowej, a nie ciężarną, steraną ciążą, kobietą.

Nathaniel Covington Lavender Specter
James Wheterby

autor

B.

Awatar użytkownika
32
185

szef agencji nieruchomości

Horizon Real Estate

columbia city

Post

Katherine Wheterby Nathaniel Covington Lavender Specter

- Jego, bo to na pewno będzie mały chłopczyk, który będzie bronił ciebie i Lydię, jeśli jakiś pajac będzie się wam uprzykrzał w piaskownicy. - powiedział dumnie mężczyzna, bo on przez cały ten czas był pewien że urodzi się mu syn, a nie kolejna córka. Oczywistym jest to, że nie miałby nic przeciwko drugiej córeczce, która również stałaby się jego oczkiem w głowie niczym Lydia, ale syna można nauczyć rycerskości i innych zabaw, których dziewczynki nie lubią. Czy z Lydią wybierze się w przyszłości na paintballa czy na kręgle i bilard? Jeszcze były rzutki, piłka nożna, rozbrajanie komputera, sklejanie modeli czołgów, statków czy samolotów, bądź co bądź typowo męskie rozrywki. I jakoś tak się on jeszcze z innymi zagadał, czy może się mężczyzna zamyślił, ale jak usłyszał o plamach krwi to spojrzał wpierw na żonę, a potem na podłogę pod kanapą czy tam fotelem, na którym siedziała jego małżonka z córką Nate'a na kolanach.
- Kath, zaczyna się? - bo plama krwi od razu skojarzyła mu się z porodem, ale nie było żadnej mokrej plamy, więc wody jej jeszcze nie odeszły. Czy właśnie żona robiła mu fałszywy alarm porodowy by sprawdzić, czy są przygotowani na przyjście na świat ich drugiego dziecka?
- Może lepiej nie trzymać dziecka na kolanach kochanie? Będziesz później czuła dyskomfort. - nie chciał mówić na głos że żonę będą bolały plecy, nogi i chociaż mąż zrobi jej masaż stóp to jednak wciąż miał w głowie tą wizję porodu i zestresował się mężczyzna że to już. Niby drugie dziecko, a stres przy porodzie taki sam jak przy pierwszym ot co.
- Czy mi się wydaje, czy pachnie tutaj jakimś bezowym tortem? - zapytał prawniczki, gdy żona zaczęła dopytywać o to, co zostało dla nich przygotowane. Sam z racji tego że dał wolną rękę Specter i Lydii to nie wiedział, co konkretnie było przygotowane, ale spodziewał się po nich tortu z dużą ilością cukru. No dobra, trochę też zgłodniał, bo biegali trochę po sklepach z żoną, ot co.

autor

-

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Katherine Wheterby Lavender Specter James Wheterby
Powodzenie wśród mam mile łechtało jego ego, ale jednocześnie czuł się dziwnie nieswojo. Powinien co prawda już przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy, ale chyba w ogóle nie potrzebował tego do szczęścia. Nigdy nie spodziewałby się takiego oblężenia z powodu posiadania dziecka. Pewnie kiedyś bez skrupułów użyłby swojego położenia do własnych celów, w końcu była to okazja nie do odrzucenia. Nadia sprawiła, że stał się starszy, dojrzalszy i wyglądało na to, że niekoniecznie interesował się kobietami tak, jak kiedyś. A przynajmniej nie takimi, z którymi budowało się relację na podstawie umiejętności wychowania dziecka.
- No wiesz, damy się ratuje z opresji, one nie przywdziewają rycerskich zbroi. Dlatego posiadanie jej czyni cię wyjątkową - odparł z zawadiackim uśmiechem, cytując jej wcześniejsze słowa. Dobrze wiedział, że to jej oburzenie było udawane, o czym świadczyło ściągnięcie przez nią brwi, co wywołało nadzwyczajny urokliwy widok. Ale i tak nie chciał psuć jej humoru, skoro na tej imprezie grała jedną z głównych ról, zaraz po Wheterby’ch. Wystarczył jeden komplement, by jej twarz rozjaśnił uśmiech, zanim opuściła Nate’a. Tak niewiele, a robiło robotę.
Na odpowiedź Jamesa, który wymownie akcentował płeć, jaka mu się marzyła dla dziecka, córeczka Covingtona spojrzała na mężczyznę w zdezorientowaniu, pewnie nie mając pojęcia, czy powinna się cieszyć, czy nie.
- Ja myślę, że dziewczynki też spokojnie dadzą sobie z takim radę - zauważył Nate z udawaną powagą, ale kąciki jego ust zaraz uniosły się w rozbawionym uśmiechu. Jeśli Nadia odziedziczyła po nim butność to był pewien, że w przyszłości poradziłaby sobie z każdym natrętem wpraszającym się do zabawy w rzeczonej piaskownicy. Już momentami wychodził z niej charakterek po tacie.
Widok Kath z brzuchem i dziećmi u jej boku mimowolnie przyprawił Nate’a o uśmiech, po czym w oczekiwaniu zerknął na Lavender, ciekaw, co jeszcze przygotowała.

autor

Lyn [ona]

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Katherine Wheterby James Wheterby Nathaniel Covington

To było naprawdę dziwne uczucie, ale gdy tylko prawniczka zobaczyła ten wianuszek kobiet wokół Nate'a, to coś ją zakłuło w klatce piersiowej, tak na wysokości serca, poczuła też pewnego rodzaju złość i wiedziała, że musi działać. Czy to właśnie tak czuło się zazdrość o drugą osobę? Tego nie wiedziała, bo czuła to pierwszy raz, więc może znów pojawiały się jej problemy z sercem, w dodatku takie, jakich wcześniej nie miała? Nie mogła o to zapytać Kath, bo ta przecież zakazała im komplikowania tej przyjaźni, a Lavender nie miała bliższych przyjaciół oprócz swojej paczki, więc musiała poradzić sobie sama. Dlatego targana intuicją, poszła zadziałać i uratować swojego przyjaciela od sępów zwanych mamusiami.
- Lubię jak mówisz że jestem wyjątkowa, zwłaszcza ostatnio bardzo mi się to podobało. - podeszła trochę bliżej do mężczyzny, by poczuć zapach jego perfum, które to jak zwykle pachniały na nim rewelacyjnie. A może to wcale nie perfumy a jego feromony były tak kompatybilne z jej kubkami węchowymi odbierającymi zapachy? Nawiązała zatem do ich wspólnie spędzonej nocy, a potem poszła lawirować wśród gości.
- Akurat zwolniło mi się miejsce na kolejnego trupa do kolekcji w mojej szafie. - odparła zatem na słowa Kath, gdy ta wspomniała o sprzątaniu plam krwi, co opacznie zrozumiał jej mąż. Na widok jego przerażenia szatynka początkowo spojrzała po wszystkich zdezorientowana, a po chwili zaśmiała się pod nosem. Jak można aż tak panikować, że się zaczyna poród? Myślała że żaden mężczyzna tak nie robi, ale mogła się mylić, bo nigdy nie była przy rodzącej parze.
- Osobiście uważam, że dziewczynki doskonale radzą sobie same z natrętnymi chłopcami, ja sobie z takowymi doskonale radziłam i jako dobra ciocia mogę wam sprzedać jakieś sztuczki na chłopców. - w końcu Lavender była słynna z tego, że gdy jakiś chłopiec chciał się z nią bawić nie po jej myśli, albo zniszczył jej idealną budowlę z babek z piasku to oberwał od niej łopatką po głowie. Jak była starsza to nie uciekała się do przemocy tylko używała swojej charyzmy jako tajnej broni, aż poszło takowym przeciwnikom w pięty. Na pewno już przeszkoliła pod tym względem Lydię, ale w tajemnicy przed jej rodzicami, więc czas na Nadię.
- Oczywiście, mam przygotowany przesłodki tort dla naszej najsłodszej mamy na świecie. I w ogóle powinnam pochwalić tutaj pana Wheterby'ego, bo ma on ukryty talent. To on przygotował tę bezę od zera, a Lydia zajęła się dekorowaniem tortu. - odparła z dumą, bo nie sądziła, że mąż Kath również potrafi piec. Jak się okazało jedyne ciasto jakie umiał on przyrządzić to beza, więc niech blondynka wie o tym na przyszłość. I tak wniosła na salę ogromny tort, który miał starczyć na wszystkich gości.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

To nie tak, że Katherine była jakoś specjalnie przeciwna temu, by Lavender i Nate się ze sobą związali, jeśli oboje czuli, że mają jakieś głębsze uczucia do siebie i są gotowi zaryzykować swoją przyjaźń, a raczej relację ich wszystkich. Kath była przeciwna temu, by poszli ze sobą do łóżka tylko dlatego, że ich oboje swędzi w kroku. To były dwie, zupełnie różne sprawy i jeśli Lavender naprawdę potrzebowała porozmawiać z kimś na ten temat, to jak najbardziej mogła zrobić to z panią Wheterby. Tylko pewne by było, że będzie musiała odpowiedzieć na parę poważnych, nie do końca wygodnych pytań. Co do Nate'a, to pewnie James weźmie go na tapet i tam przepyta i pewnie coś doradzi. Niezależnie od wszystkiego, całkiem nieźle znał się na związkach.
-O waszej krwi mówiłam-przewróciła z rozbawieniem oczami, bo jej mąż naprawdę nie ogarniał. Pamiętał przecież jak wyglądał pierwszy poród i było tam wiele różnych płynów i mazi, ale samej krwi niezbyt wiele. A już na pewno nie na samym początku.
-Nate, musisz oddać nam Nadię na trochę, bo wątpię, że przy Tobie nauczy się być porządną dziewczynką-trąciła przyjaciela, bo choć wszelkie stereotypy były krzywdzące i Nate był przez te wszystkie lata wspaniałym wujkiem dla Lydii, to za wiele na dziewczyńskich sprawach się nie znał. A oczywiście, Kath i Lav były już w gotowości, aby pomóc ze wszystkimi dziewczyńskimi sprawami!
-Zamierzam z nimi siedzieć, a nie nosić. Nie zabieraj mi ich!-zaśmiała się, przytulając obie dziewczynki. Nie zamierzała narzekać, zwłaszcza że była pewna, że dla Lydii już nie długo nie będzie miała wcale czasu, co trochę ją bolało.
-James?-zapytała, unosząc brew w pytającym geście. Bardziej dziwiła się, kiedy to zrobił, niż fakt, że faktycznie to upiekł. W końcu to dość czasochłonny proces, a kto jak kto, ale królowa wypieków doskonale sobie z tego sprawę zdawała. -O tak, chwalcie mnie, mówcie mi miłe rzeczy i obsypujcie prezentami, zasługuję na to!-zaśmiała się, a wszyscy goście jej wtórowali. Każde z nich właściwie już znalazło miejsce dla siebie, więc mogli zacząć bardziej zaplanowaną część tego spotkania, czyli jakieś rozmowy, gry i otwieranie prezentów. Kath nie wymagała ich, ale jak każda kobieta, uwielbiała być rozpieszczana. Miała nadzieję, że wszyscy goście zrozumieją, że tylko żartuje, a nie zamieniła się w jakąś wysoko atencyjną materialistkę.

Lavender Specter James Wheterby Nathaniel Covington

autor

B.

Awatar użytkownika
32
185

szef agencji nieruchomości

Horizon Real Estate

columbia city

Post

Katherine Wheterby Nathaniel Covington Lavender Specter

Oczywiście James miał już przygotowaną listę pytań do Nate'a, dzięki którym Covington sam miał dotrzeć do tego czy nie jest jeszcze gotowy do poważnego związku, zwłaszcza z tak specyficzną kobietą jaką była Lavender Specter, czy wręcz przeciwnie, chciałby on przejść z tą kobietą o poziom wyżej, aniżeli przyjaźń. A tak serio to wcale tak nie było, pewnie przy piwie taka rozmowa sama by się wywiązała, bo jednak mężczyźni to większy plotkarze są od kobiet, ot co. W końcu sam Wheterby był w wieloletnim stałym związku, gdzie mieli z małżonką różne wzloty i upadki. Najważniejsze by wiedzieć, że że się przetrwa nawet największą burzę jak się szczerze kocha tę drugą osobę.
- Nie strasz mnie. - odparł do żony, dotykając swojego serca ukrytego gdzieś pod klatką piersiową. Może pamiętał, a może i nie, bo w końcu ten pierwszy poród był dawno i wtedy mężczyzna był w ogromnym szoku, więc również niewiele będzie pamiętał. A przeżywał to potwornie, bo jego pierwsze dziecko przychodziło na świat. Obecnie będzie bardzo podobnie, bo i tym razem również się stresował tym wydarzeniem, jakim miałby być właśnie poród.
- Radzę ci tego nie robić, bo podczas sabatu czarownic przekabacą Nadię na swoją stronę i będziesz utopiony, wiem z doświadczenia po własnej córce. - z tymi słowami konspiracyjnie zwrócił się ku mężczyźnie, tak aby kobiety tutaj zebrane tego nie usłyszały. Ale miał rację, bo kobieca solidarność nie znała granic związanych z wiekiem.
- Po prostu pamiętałem parę przepisów przy których ci pomagałem. - przyznał się z dumą mężczyzna. A czy Kath nie pamiętała jak coś jej się stało w kręgosłupie i musiała się położyć na kanapie i to z niej dyktować mężowi co ma robić, żeby wyszła beza? A on to zapamiętał, bo w przeciwieństwie do wielu przedstawicieli płci męskiej potrafił słuchać swojej małżonki i ogółem kobiet.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „39”