WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

bar na dachu | 16 piętro

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Teraz? Oczywiście, że teraz. Mogłaby go lepiej poznać dzięki temu, co miałby do powiedzenia na ten temat. Lubiła, gdy inni wykazywali zainteresowanie i zaangażowanie, śmiało głosząc swoje poglądy, potrafiąc o nich rozmawiać, a także podawać trafne argumenty. Mogłaby nadać sobie tytuł ekologicznego świra, choć gdyby Orion usłyszał, jak bardzo jest zaangażowana w działania na rzecz klimatu, od razu sam mógłby jej przypiąć taką łatkę. Tyle że w tym momencie miał rację, musiała się z nim zgodzić, że jednak nie teraz. To nie był czas i miejsce, by pogłębiać swoje rozżalenie sytuacją na świecie, a miły wieczór, który spędzała z mężczyzną, którego zaczynała naprawdę lubić, który poświęcał jej swój czas, sprawiał, że się uśmiechała, a przede wszystkim czuła się przy nim swobodnie. Chciała w końcu spędzić z kimś miło czas.
– W sumie… to tak. – przytaknęła, przez moment spoglądając na niego z udawaną poważną miną. – Eee… no też. I dobrze, że jest sztuczna. – zmarszczyła czoło i roześmiała się. Oczywiście mogłaby dywagować na temat wyborów ubraniowych oraz tego, że tak naprawdę prawdziwa skórzana kurtka z drugiej ręki mogła być bardziej ekologiczna, niż ta nowa ze sztucznej skóry, ale odpuściła sobie, znając jego wcześniejszy brak entuzjazmu na podobne tematy. – Ale też przez twoje dłonie. – uniosła swoją dłoń i poruszyła palcami, jakby chciała mu pokazać, o co jej chodzi, choć sama do końca nie wiedziała. Pamiętała jednak, że wcześniej zwróciła uwagę na jego dłonie, gdy trzymał szklankę z drinkiem.
– Okej… – mruknęła, układając łokieć na blacie stolika, a brodę opierając na swojej dłoni. Uśmiechnęła się. – Czyli rock, tak? Jazz i blues to nie twoje klimaty? – dopytała. Naprawdę była ciekawa. Jej gust muzyczny był chyba nieco spaczony. Lubiła różne gatunki muzyczne, na co wpływ miała muzyka, której słuchali jej rodzice i bracia. A wszyscy lubili puszczać ją dosyć głośno.
– Oh, czyli ty lepiej znasz zasady rozmowy, którą sama zaczęłam? – rzuciła zaczepnie i uśmiechnęła się. Poruszyła się na krześle i oparła na nim plecy, cały czas spoglądając na Oriona i zastanawiając się, z jakim instrumentem by go widziała. – Perkusja. – odpowiedziała to, co faktycznie pierwsze przyszło jej na myśl. Nie była pewna dlaczego, ale mogła wyobrazić sobie go siedzącego przy perkusji.
– Pianino?! Aż tak nudna ci się wydaję? – rzuciła, jakby poczuła się naprawdę urażona, układając dłoń na swojej klatce piersiowej, wykonując ten gest w bardzo teatralny sposób. Pokręciła głową i zaśmiała się. – Szkoda, że moja babcia nie wpadła na to, żeby powinnam grać na harfie… i faktycznie musiałam grać na pianinie. – zmarszczyła nosek i westchnęła, sięgając po swojego drinka. Ta wizja bardzo się podobała, a harfa była instrumentem, który wydawał się bardzo ciekawy.
Wyprostowała się nagle i na moment zamarła, uśmiech od razu zszedł z jej twarzy i od razu wróciła spojrzeniem do twarzy Oriona. Powoli, starając się zrobić to niezauważalnie, wciągnęła powietrze do płuc i wypuściła je, przysuwając się do stolika i kładąc na nim swoje dłonie. – Daj mi swoje dłonie. – na jej twarzy znów pojawił się uśmiech. – Sprawdzę, czy mógłbyś spróbować z pianinem. – zaproponowała, choć wcale nie taki był jej cel. Była przekonana, że przy barze dostrzegła Leonarda i miała nadzieję, że gdy on zobaczy ją z kimś, w dodatku trzymających się za ręce, to nie podejdzie do nich.

autor

oh.audrey

cats meowed to the break of day; me, I kept my mouth shut to you I had no words to say
Awatar użytkownika
27
181

kelner

harvey's diner

columbia city

Post

Nudne? – Uniósł zaczepnie brew. – Czy ja wiem. Pianino to chyba nie tylko Beethoven i Schumann? – Gdyby miał wymienić więcej niż kilka nazwisk największych-z-największych kompozytorów, pewnie prędko okazałby się ignorantem. Pozostawało mu co najwyżej mieć nadzieję, że zamiast być, po prostu nim – co najwyżej – bywał (na wszelki wypadek wolał jednak nie dociekać prawdy). Dla jasności – nie chodziło nawet o to, czy muzyka klasyczna wydawała mu się nudna sama w sobie, czy nie. Nudne wydawało mu się natomiast dwugodzinne grzanie fotela w filharmonii, pomiędzy ludźmi, którzy – zwykle – w jego wyobraźni prezentowali się dość snobistycznie. Orion wolał deptać stopy w tłumach, łamać żebra (no, niedosłownie) na koncertowych barierkach i gubić się w klubowej plątaninie ciał – z każdej strony dając przetrącić się łokciem albo podlać piwem; przez ludzi w koszulkach odsłaniających za dużo (albo zupełnie bez nich). W brokacie i kropelkach potu, i w rozmazanym makijażu. Trochę szalonych, mocno nieprzewidywalnych, rzadko – groźnych.
Kochał ten rodzaj swobody i wolności, którego zwyczajnie nie dało się zaczerpnąć pod zbyt mocno zaciśniętym wokół szyi krawatem.
No, tak. Całe swoje życie wolał się bawić, niż gnuśnieć na domowej kanapie.
I może to był jego błąd.
Wow, Laura! – Łypnął na nią – zbyt zaskoczony, żeby się zawahać (a co dopiero odmówić – zresztą, dlaczego miałby?). – Szkoda, myślałem, że przepowiesz mi przyszłość. Z linii życia, czy coś. – Zażartował tym samym tonem, w jakim przerzucało się między sobą nieszkodliwe, słowne przepychanki. Szybko jednak podchwycił drugie dno zachowania dziewczyny (a należało przyznać, że Hayward potrafił rozpoznać dno, jak nikt inny – w końcu regularnie zaliczał jedno, za drugim – rzadko kiedy wybijając się w kierunku powierzchni; a jeśli już, to tylko po to, żeby zaczerpnąć minimum potrzebnego mu do przetrwania powietrza). No, mógł być ignorantem, ale nie był kretynem. Dlatego pochylił się, mocniej, w kierunku brunetki. Gdyby resztki swojej uwagi skupił na czymś innym, niż nagła zmiana w jej nastroju, pewnie byłby w stanie poczuć na sobie jej oddech; na swoim policzku i w opieszałej wędrówce rozchodzącej się gdzieś pomiędzy linią szczęki, a płatkiem ucha – opstrzony zapachem popijanego przez nich alkoholu.
Orion rzucił okiem w kierunku, od którego uciekało spojrzenie Laury. Potrzebował chwili, żeby zrozumieć – na odpowiedni tor myśli zepchnięty wreszcie sylwetką ewidentnie starszego od siebie mężczyzny (Hayward strzelał – mniej więcej w wieku jego własnego brata). Patrzył na nich. I nie było w tym najlichszego choćby śladu przypadku czy pomyłki.
Wzrok Leonarda – faceta, którego Orion nie znał, ale który mu się nie spodobał
  • tylko że nie w taki sposób, w jaki – potencjalnie: ktokolwiek – mógłby mu się spodobać. Na przykład gdyby restaurację zamienić na klub, fikuśne lampy na tnące ciemność lasery; z muzyką wygłuszającą i tak niepotrzebne nikomu rozmowy i pijaństwem błyszczącym w oczach
– czuł na sobie także wtedy, kiedy na nowo zwrócił się do Laury.
Laura? Wszystko okay? Co to za gość? – Zmarszczył brwi, zacisnąwszy mocniej opuszkę kciuka na dłoni dziewczyny. O temacie perkusji i pianina zdążył już zapomnieć. – Chcesz żebym z nim pogadał? Albo… pójść gdzieś indziej? – Mówił cicho. W zasadzie – nawet pomimo przygrywającej w tle muzyki – w odległości, która dzieliła go od dziewiętnastolatki, wystarczyłby szept.
Dla jasności – jakkolwiek impulsywny nie bywał, tym razem naprawdę by z nim porozmawiał. Nadal odrobinę zbyt dobrze – i stanowczo zbyt wyraźnie – pamiętał bójkę, w którą on i Syd wdali się tamtej październikowej nocy. Orionowa mądrość może bywała ulotna, ale trzymała się go dłużej, kiedy uczył się na własnej skórze.
Albo wybitym zębie.

autor

rezz

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

– Och, oczywiście. Ale wiesz, w szkołach muzycznych albo na prywatnych lekcjach pianina wszyscy uczą się raczej klasyki. Jeśli chcesz umieć coś więcej, to już raczej na własną rękę, no ale najpierw trzeba umieć podstawy. Także… ja znam podstawy, a więc znam też Wagnera, Chopina i kilku innych, a tak to… grałam Alicię Keys. – odpowiedziała, przez większość czasu mając poważną minę, ale na wspomnienie o Alicii Keys na jej twarzy pojawił się uśmiech. Klasyka była postawą, ale nikt nie zabronił jej grać tego, co wydawało się jej przyjemniejsze. Natomiast nie uważała też, że pianino i muzyka klasyczna były nudne, uwielbiała muzykę klasyczną, ale na potrzeby chwili, by móc zażartować, musiała na chwilę schować swoje muzyczne preferencje do kieszeni.
– Czytanie z dłoni to chyba nie do końca moje klimaty. – odpowiedziała, uśmiechając się blado. Choć byłoby to ciekawe, to żydowskiej kulturze, w której była przecież poniekąd wychowywana, nikt nie praktykował takich rzeczy. Jednak nie w tym rzecz. W innej sytuacji z pewnością obróciłaby dłoń Oriona, by spojrzeć na jej wewnętrzną część, powoli przesunęłaby opuszką palca po liniach na niej wyżłobionych, po czym wymyśliłaby barwną historię o tym, jakie życie go czeka. Teraz jednak jej spojrzenie uciekało w kierunku baru, a sama nie była w stanie skupić się na swoim towarzyszu. Nerwowo oblizała wargi, na których czuła smak słodkiego alkoholu, po czym na chwilę spojrzała na Haywarda. Ta krótka chwila, w której trakcie straciła Adlera z oczu, a także nie panowała nad sytuacją, nie była dla niej komfortowa. Poczuła ucisk w okolicy klatki piersiowej i żołądka. Przygryzła policzek od środka, czując się tak, jakby wszystko wokół niej na kilka sekund zwolniło, przygasło, ucichło. Dopiero pytanie Oriona, a także uścisk jego dłoni sprowadziły ją z powrotem na ziemię.
– Tak? Co? – otrząsnęła się, niemal niedostrzegalnie potrząsając głową. Zmarszczyła czoło i westchnęła głośno. Odwróciła głowę i dostrzegła stojącego kilkanaście metrów od nich mężczyznę, który bez skrępowania się im przyglądał. – Tak, tak, wszystko okej. Przepraszam. – pokiwała nerwowo głową, próbując się uśmiechnąć. Mimowolnie zacisnęła palce na jego dłoni i znów, naprawdę nie mogą się opanować, zerknęła na Leonarda. Biła się z myślami, czy powinna do niego podejść i porozmawiać, czy powinna w tej chwili opuścić bar, tak jak proponował to Orion, czy powinna zrobić Adlerowi na złość i pokazać mu, że nie przejmuje się jego obecnością i ma w tej chwili o wiele lepsze towarzystwo. Jednocześnie gdzieś w głębi duszy liczyła na to, że to on podejdzie do niej.
– To… mój były. – wyjaśniła Orionowi, nagle oblewając się rumieńcem. Temperatura lokalu, alkohol, a także obecność faceta, która mogłaby nazwać miłością swojego życia dupkiem, robiły swoje. Nie miała się czego wstydzić, była pełnoletnia, mogła spotykać się z kim chciała, zresztą ją i Haywarda też dzieliło kilka lat, a jednak gdzieś w głębi duszy czuła, że nikt nie spodziewał się po niej relacji z jedenaście lat starszym mężczyzną.
– Nie, nie trzeba. Myślę, że możemy tu zostać. Nie mogę się przecież przed ukrywać. – odparła, biorąc głęboki oddech i na krótką chwilę skupiając się na Orionie. Nie miała pojęcia, jak w pierwszej chwili mogły zabrzmieć jej słowa, a ktoś, kto nie znał Leonarda, mógł pomyśleć, że mogła mieć faktyczne powody, by go unikać, a złamane serce to przy tym błahostka. – Ale dziękuję. – dodała, kolejny raz zaciskając palce wokół jego dłoni.
– Lauro. Cześć. – usłyszała znany jej doskonale głos i powoli uniosła głowę. Jej spojrzenie skrzyżowało się z tym Leonardowym. Jak zwykle bił od niego spokój, który odkąd się rozstali, cholernie ją irytował. – Cześć. – mruknęła, nie wiedząc, jak powinna się w tej chwili zachować. Nie spodziewała się, że do nich podejdzie. Nie spodziewała się też, że zaraz wyciągnie dłoń w kierunku Oriona.

autor

oh.audrey

ODPOWIEDZ

Wróć do „University District”