WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
20
188

student

university of washington

-

Post

<a href="https://i.imgur.com/LPixqk8.png">01.</a>
my baby lives in shades of blue
blue eyes and jazz and attitude
„Adrenokortykotropina (ACTH) – oddziałuje na korę nadnerczy, stymulując ją do wydzielania jej własnych hormonów (m. in. kortyzolu i androgenów). W razie niedoboru ACTH dochodzi do groźnej dla życia niedoczynności kory nadnerczy. Nadmiar hormonu adrenokortykotropowego prowadzi natomiast do nadczynności kory nadnerczy, tzw. choroby Cushinga, którą ze względu na liczne objawy […]”
Uniósł spojrzenie znad podręcznika.
Cora?
Leżał na kanapie, na boku, wsparty łokciem – i przyglądał się »swojej« dziewczynie; z widokiem na lustrzane odbicie jej twarzy, rozświetlonej ciepłem nie tylko przez naścienny róż tapety, ale także obramowanie ledowych, mlecznych żarówek, mających w sobie coś z tego hollywoodzkiego blasku. O ile przed chłopakiem rozlewały się ściany tekstu – po blacie toaletki pięła się cała panorama kosmetyków (których buteleczki, flakoniki i paletki przypominały towarzyskie spotkanie wielkiej trójcy; Mary Kay, Elizabeth Ardien i Coco Chanel – widocznie zadowolonych ze swojego towarzystwa).

Rodzice Coraline organizowali dziś niewielkie, acz uroczyste przyjęcie, na którym – wierzyli – pojawić miało się sporo fisz z politycznego światka (w tym także rodzice Caspiana, stawiający się w imię własnych pobudek). Chłopak nie był tylko pewien, czy zaproszenie jednego z członków senatu – Pana Nakagawy – stanowiło jedynie część większego, bardziej zawoalowanego planu (mającego ojcu Coraline ugruntować porządny start w polityczną karierę) – czy raczej zwykłe, głupie przeoczenie (biorąc pod uwagę historię rodziny Van Dienów i poglądy Nakagawy, który był zagorzałym aktywistą, reprezentującym interesy mieszkańców azjatyckiego pochodzenia).
Tak czy inaczej – Caspian nie zamierzał się w to wtrącać. Po prostu pójdzie tam – sprawdzi się w roli syna i spędzi względnie-nudny, względnie-przyjemny wieczór.

Póki co jednak – była tylko Coraline. Oraz ich plany.
Myślałem trochę o twoich urodzinach, wiesz? – Przymknął książkę, co równie dobrze mogło sugerować przerwę w nauce albo jej definitywny koniec. – Tym razem moglibyśmy je połączyć z Sylwestrem, co ty na to? Jasne – zagestykulował samą dłonią – nadal możemy gdzieś wyjechać zaraz po Świętach, a potem wrócić i…
Naprędce dał nura w treści własnego telefonu. Potem dźwignął się z łóżka, odrzucając podręcznik od biologii na bok – i stanął tuż za Coraline, jedną rękę zakładając na jej ramieniu, drugą – razem z ekranem, podstawiając niemal pod nos (drobny i kształtny – i taki, na temat którego po szkole rozchodziły się plotki, że skoro tak – to pewnie zrobiony).
Sama zobacz. Udało mi się dogadać z właścicielem Nordic Hill Manor. To jest, dosłownie, trochę ponad godzinkę od Seattle. Samochodem. Dużo wygodniejsza opcja niż domówka u ciebie. Możemy zaprosić ludzi z twojego liceum i ode mnie z roku. W każdym razie – masa miejsca do dyspozycji, jacuzzi, kino domowe, barek, bilard. Trochę mało łóżek. – Cmoknął. – Ale to chyba nie problem? Zawsze zostają kanapy, fotele. No i podłoga. Basenu też nie ma, ale błagam, komu będzie żal basenu w styczniu. Nawet podgrzewanego.
Z odbicia w lustrze, przeniósł spojrzenie na dziewczynę.
Nam pozostaje tylko dobór dekoracji. – Zamrugał, okręcając kosmyk jasnych włosów wokół swojego palca. – Ślicznie wyglądasz.

autor

caspi

and the moon asked "who was the one that made you fall in love with me dear?"
Awatar użytkownika
18
161

kończy szkole

królowa liceum

broadmoor

Post

Kolacje u Państwa Somerset'ów mają to do siebie, że często można je pomylić z wykwintnymi uroczystościami. Jednak dzisiaj było inaczej; irytację oraz stres odczuwało się od samego poranka, cała służba chodziła niczym jak „na paluszkach” a z gabinetu głowy rodziny, Harolda Somerseta co jakiś czas słyszano niezbyt urokliwe słowa. To był jego dzień. Dziś miał wcisnąć się w ryzy wszystkich zakłamanych polityków. Tak jak jego ojciec, dziad, pradziad i dalsze pokolenia rodu Somerset'ów.


Znajdowała się na łóżku w pozycji pół-leżącej, w dłoni trzymając przed sobą telefon, w ciszy rolując strony instagrama, co jakiś czas spoglądała w stronę Caspiana, nie zamierzając przeszkadzać mu w nauce. W końcu zawsze się uczył, zawsze coś czytał, wydawać się mogło, że nawet przez sen recytuję odmiany żab wodnych (Pelophylax kl. esculentus, syn. Rana esculenta, właśc. Rana kl. esculenta). Przyszedł dziś wcześniej, co było naturalne - odkąd wrócił do Seattle ciągle pojawiał się tu przed swoimi rodzicami, kiedyś chciała nawet o to zapytać - ale pojęła, że gdyby chciał powiedziałby jej o tym na początku. Ufała mu, przez tyle lat nigdy jej nie zawiódł - a Coraline nie była z tych dziewcząt, które wymyślają sobie problemy.
- Hm...? - oderwane od ekranu (i myśli...) błękitne spojrzenie, powędrowało ku sylwetce bruneta, automatycznie się uśmiechnęła - jakby patrzenie na chłopaka wprawiało w niej odrobinę euforii.

Niekiedy lubiła mu się przyglądać, szczególnie gdy spał - dopiero w takich chwilach wydawał się nadmiernie spokojny, to ciekawe, iż po tylu latach związku jak i znajomości wciąż potrafił wzbudzać w niej takie emocje. Szczególnie, iż nastolatka należała do grupy osób dość wybrednych, znudzonych i małostkowych. Jednak pierwsza miłość jest wyjątkowa, jedyna - a zarazem nieskazitelna. Mimo wszystko, Baby miała nadzieję, że spędzi z nim resztę życia - albowiem, nawet nie potrafiła sobie wyobrazić, aby na miejscu Caspiana pojawił się ktoś inny. Wierzyła w to, że im się uda - że pierwsi dla siebie i ostatni.

Uniosła podbródek, by zarazem jej prawa brew pofalowała wyżej. - I co wymyśliłeś? - ponownie na niego zerknęła, a buzia dziewczyny całkiem rozpromieniała. - Jedna impreza? Chyba nie tak dobrze mnie znasz. - trochę ją to rozbawiło, trochę w sposób udawanej irytacji pokręciła noskiem. - Kontynuuj. - wsłuchiwała się, jak i obserwowała gestykulację Caspiana, nie była z tych dziewcząt, które bez dokładnego wytłumaczenie z automatu niwelowały plany swoich partnerów. To wcale też nie tak, iż Van Dien nią rządził, lub co jeszcze gorsza dyrygował. Nikt nie mógł rządzić Coraline Somerset. - rzecz jasna miała własne zdanie we wszelakich aspektach i nie zawsze zgadzali się z ukochanym, ale w ich relacji (czego nauczyli się prawdopodobnie od własnych rodziców) bardziej grały debaty niżeli niekończące się kłótnie. Tak wygląda partnerstwo: ramię-w-ramię. - Okeeeeeeej, można to przemyśleć. - rzuciła, choć nie był to ton niezadowolenia, a raczej przyswajania informacji. - Widzę, że zdążyłeś się już przygotować na każde moje ale... - wypowiedziała owe zdanie z wyczuwalnym zaskoczeniem. Znalezienie czegokolwiek półtora miesiąca przed sylwestrem - graniczy z cudem, lecz dla takich rodzin z których oboje się wywodzili - nie jest to największym problemem. Gorzej z marudnością. - Dobra, uznajmy, że przystaję na Twoją propozycję... - mówiła wolno, wyraźnie - by za chwilę napomknąć. - ...ale... - bo przecież zawsze jakieś jest. - ...W tym roku myślałam, że na sylwestra pojedziemy do Vegas, będę miała prawnie osiemnaście lat, będę mogła grać... - gdy przysunął jej telefon przed twarz, spojrzała na wyświetlacz, by po chwili musnąć ustami wierzch jego dłoni. - Jak odbijesz ten argument? - przygryzła delikatnie dolną wargę, chybia lubiła te ich debaty...
- Dziękuję. - zmrużyła oczy. - A kiedy nie wyglądam? - łapanie za słówka, najlepsza „gra wstępna.” - Jak myślisz upiąć, czy zostawić rozpuszczone? - wolną dłonią złapała część włosów.

autor

lepiej nie

Awatar użytkownika
20
188

student

university of washington

-

Post

Odmiany żab – na całe szczęście – miał już za sobą. Razem z resztą tematów, które, szczerze mówiąc, nieszczególnie go interesowały; („stety” bądź niestety) choćby chciał, spory kawał biologii uznawał za nieszczególnie interesujący. Tym bardziej, jeśli nie miał mu się przydać na desperacko upragnionej medycynie.
Żaby nie należały do najpotrzebniejszych zagadnień.
Tak, tak – te same żaby, których nazewnictwo wyłożone w łacińskiej wersji wciąż w stanie byłby wyrecytować nawet i w trzeciej – znaczy się, najgłębszej – fazie snu.

Coraline Somerset… – mruknął przybranym w ramach przekomarzanki tonem godnym jakiegoś pożal się Boże oficjela. Potem przekrzywił głowę, nie będąc w stanie dłużej powstrzymywać się od uśmiechu. – Myślałem, że trzymamy się zasady „jakość ponad ilość”. – Uniósł brew, podrzucając dziewczynie swój wkład w drobną przepychankę toczoną – jak zwykle – na polu kontrowanych racji, argumentów i temperamentów.
Prawda jest taka, że Somerset tylko odrobinę bardziej kochała mieć ostatnie słowo w dyskusjach.
Zaśmiał się.
Fakt. Przygotowałem się na większość twoich „ale”. Ale jeśli chcesz Vegas, to będzie Vegas. – Wzruszył ramionami. Nie żeby robiło mu to różnicę – w końcu to jej urodziny zbliżały się wielkimi krokami. Nie jego.
Nawet jeśli nie za bardzo uśmiechało mu się wchodzić w Nowy Rok w towarzystwie wysypu turystów, którzy na podobne rozrywki porywają się co najwyżej parę razy w życiu – a potem te same historie opowiadają w kółko przez kolejnych dziesiąt lat.
Pognałby za nią wszędzie – nawet gdyby zażyczyła sobie podróży wokół księżyca.
No i, nawiasem mówiąc – był to komfort, o którym inni mogli tylko marzyć. To znaczy, że każdy plan mogli traktować z podejściem „kiedy”, a nie „jeśli” i „o ile – w ogóle”; za największą bolączkę przyjmując wciśnięcie swoich wymarzonych wypadów w harmonogram pękający w szwach.
Zapełniony – najczęściej – innymi wypadami. Mniej lub bardziej oficjalnymi.
A co z twoim ojcem? Nie ma nic przeciwko? Teraz, kiedy stara się, wiesz… o dobry piar i buduje swoją pozycję, i w ogóle? – Położył się wygodniej, tą samą dłonią, która zachowała na sobie dotyk dziewczęcych ust – teraz wędrując leniwie przez policzek blondynki i szyję; palcami zapędziwszy się w punkt tuż za jej uchem.
Caspian nie widział w tym większego problemu, jasne; dlaczego miałby? Tylko że nie urodził się wczoraj, żeby naiwnie wierzyć, że już teraz na ręce Harolda Somerseta (i, przede wszystkim, na jego majątek) nie patrzy się co najmniej sztab sceptycznie nastawionych doń osób. Osób, które bardzo chętnie pokręciłyby nosem na córeczkę przyszłego polityka, przewalającą jego fortunę w Vegas.
Zawsze. – Pokiwał głową. – Zawsze wyglądasz ślicznie. Ale dzisiaj wyglądasz ślicznie jak „mój ojciec lada moment załatwi deal życia”. Zobaczysz, nie oderwą od ciebie wzroku. – Odłożył telefon na bok. – Upięte. Ale dopiero na kolacji.

autor

caspi

ODPOWIEDZ

Wróć do „50”