WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

49

Po nocy jaką spędziły razem, Art nie mogła od siebie odgonić złych myśli. A jeśli to była ich ostatnia chwila uniesień, a jeśli Adaya faktycznie wręczy jej papiery rozwodowe? Co wtedy zrobi? Kim będzie... Czy przestanie być sobą? Chyba ta wrażliwa cząstka umrze a ona po prostu przestanie zwracać na cokolwiek uwagę. Łatwiej było jej zapomnieć gdy znieczuliła się lodowatą kąpielą zanurzając głowę po czubek w wodzie. Mogła skupić się na biciu serca, na kazdym bolącym mięśniu, na każdej drobnej nic nie znaczącej ranie jaką nosiła na ciele. Wynurzyła się i nalała do szklanki jaką miała na podłodze trochę whiskey. Przeszła do lustra przyglądając się swoim zmarszczkom. Zdecydowanie nie młodnieje i coraz bardziej to odczuwała. Upiła łyk trunku i dalej wgapiałaby się w swoje odbicie gdyby nie wibracje telefonu w sypialni. Założyła na siebie ręcznik i delikatnie wytarła włosy, po czym sprawdziła kto dzwoni.
Adaya
Nie wiedziała czy odebrać - a co jeśli to informacja o złożeniu papierów rozwodowych i możliwego terminu kiedy je dostanie? Dlaczego caly czas czarne scenariusze okazywały się najłatwiejszymi do pojawienia się w głowie agentki?!
- Halo, mama?
- Ax czy ja Ci już mówiłam coś o zabieraniu mamy telefonu? - bo przez młodego w końcu dostanie zawału. Większy stres nie był jej potrzebny, już i tak miała mętlik w głowie.
- Tak, tak, ale babcia chciała się z Tobą spotkać bo potrzebuje dokumentow od swojego mieszkania, a gdzieś zgubiła telefon.
Śmierdziało to Fisher na kilometr, ale pozbyła się uprzedzeń, mówiąc krótko że przyjedzie ale dopiero pod wieczór gdy skończy ważne rzeczy czyli nic tak naprawdę.
Skąd miała wiedzieć, że maluch już wszystko ukartował z babcią?! Axel doskonale wiedział że Adayi za chwile nie będzie w mieszkaniu bo miała parę spraw do załatwienia w siłowni i bedzie dopiero koło osiemnastej. Chcieli razem z Mary zrobić pyszną kolacje i pomóc mamom się pogodzić.
Na szczescie babunia wykasowala polaczenie tak aby trenerka niczego nie podejrzewała. Pożegnali ją gdy poszła do pracy i zaczęli pichcenie!
Dopiero koło czternastej amerykanka dostała telefon.
- No cześć kochanie, bedziesz koło 18 bo chciałabym wyjść na miasto a Roger nie może wpasc popilniwać dzieci... - oj babcia też lubi i przede wszystkim umie zmyślać!

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

look

Noc spędzona z Artemis sprawiła, że Ady miała jeszcze większy mętlik w głowie. Czy żałowała podjętej decyzji? Oczywiście, że nie. Mówimy tu o Art, z nogami to nieba i sylwetce, którą może pozazdrościć niejedna małolata. Jednak były w takim czasie, że każda bliskość nie była wskazana. Wiedziała jednak, że o tym nikomu nie powie , a już na pewno nie swojemu prawnikowi, który kilka dni temu sporządził papiery, ale jeszcze nie miała sposobności się z nim spotkać.
Dzisiaj musiała na kilka godzin pojechać do siłowni zostawiając dzieciaki pod opieką babci. Miała do załatwienia kilka spraw i dodatkowo miała nowego trenerka na rozmowie kwalifikacyjnej, więc musiała dzień spędzić w siłowni. Obiecała, że wróci koło osiemnastej by spędzić z dzieciakami jeszcze trochę czasu zanim będą musieli iść spać. Powinna być nauczona, że nie zostawia się telefonu na widoku, bo mały nicpoń mógł sie do niego dobrać. Jednak była zabiegania, bo Ellie też trochę marudziła, więc Ax miał do niego ponownie dostęp. Jednak opuszczając dom kontrolnie sprawdziła połączenia nie wiedząc, że tym razem babcia była w ten spisek wciągnięta i usunęła wyświetlane połączenie tak aby Ady się nie domyśliła. I tak oto tym sposobem ponownie Axel Fisher knuł za plecami matek pomimo swoich latek.
Siedziała w swoim biurze nad papierami, które odkładała od tygodnia gdy rozdzwonił się jej komórka. Rzuciła okiem na wyświetlacz i zaraz odebrała -Na spokojnie mamo. Powinnam być chwilę przed osiemnastą. Chcę jeszcze podskoczyć do sklepu ze sprzętem sportowym i mam nadzieję, że nie będzie zbyt wielkich korków w drodze do domu - jeśli Roger nie mógł, a teściowa potrzebowała wyjść to Ady naprawdę postara się przybyć na czas, ale wiadomo jak to jest z korkami w takich godzinach. Chwile jeszcze porozmawiały i ostatecznie trenerka wróciła do swoich zajęć. Powrót o dziwo nie zajął jej zbyt długo i w domu pojawiła się dziesięć minut przed czasem. Gdyby wiedziała co ta banda knuje to pewnie zostałaby dłużej, a tak? Wysiadła z auta i gdy kierowała kroki do drzwi usłyszała jak coś wjeżdża na podjazd. Gdy spojrzała to zrozumiała, że jej żona wpadła z bardzo niezapowiedzianą wizytą. Z jednej strony... chciała ją zobaczyć z drugiej jednak nie była pewna jak to wszystko będzie wyglądało, bo od tamtej nocy nie zamieniły ze sobą słowa. -Co Ty tu robisz? - uniosła brew i zmierzyła kobietę wzrokiem. jak zwykle wyglądała nienagannie i z pewnością przyciągała wzrok wszystkich facetów, których dzisiaj mijała.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Nie do końca wierzyła Axelowi gdy mówił o dokumentach babci dotyczących mieszkania. Przede wszystkim to matka sama mogła użyć telefonu Adayi informując ją, że swój gdzieś zawieruszyła. Byłoby to dużo bardzie realne niż mały smark, który dzwoni w tak ważnej sprawie. Jednakże nie mogła przejść koło tego obojętnie, także musiała się udać do mieszkania i poszukać w swojej teczce, gdzie trzymała wszystkie najważniejsze papiery. Wiązało się to oczywiście z przyjazdem do domu, co nie do końca było jej na rękę. Czuła, że nie jest tam mile widziana – zresztą miały zachowywać dystans, a po ostatnim Fisher nie była przekonana czy potrafią.
Ubrała się w nową kieckę, którą koniecznie chciała wypróbować. Zarzuciła na siebie skórzaną kurtkę, aby zakryć ramiona, bo co by nie mówić robiło się coraz zimniej. Na szczęście ogrzewanie w Audi działało perfekcyjnie. Podjechała więc nim na podjazd i od razu natknęła się na żonę. Nie spodziewała się jej zastać. Słyszała od matki, że ma sporo spraw związanych z siłownią. No nic, jakoś to przetrwają bo przecież w gruncie rzeczy dalej kochają się na zabój… będąc jedynie w separacji. To słowo tak bardzo bolało Art, że przestała o nim w ogóle myśleć. Chciała wrócić do domu. Do dzieci. Do żony.
- To Ty nie w pracy? – spytała lekko zdziwiona odbijając natychmiast piłeczkę. - Mary chce swoje dokumenty od mieszkania, nie mam pojęcia po co, ale muszę ich poszuka także nie przejmuj się tym, że tu jestem. – pogrzebie trochę w sypialni w swoich papierzyskach i zaraz zniknie – tak jak chce tego Adaya.
Weszła zaraz za żoną do domu, gdzie stał już Axel ubrany w… no chyba sobie kpił. Wyglądał jak kelner w restauracji.
- Dzień dobry! Stolik dla dwóch osób już gotowy. – zażartował, a Arti próbowała pozbierać szczękę z podłogi, bo faktycznie w jadali były dwa nakrycia, zapalone świecie. Nawet w kominku palił się delikatny płomyk. O co tu chodzi?
Zaraz z za winkla wyjrzała uśmiechnięta Mary. - O już jesteście, siadajcie bo wam wystygnie, a ja muszę lecieć z dzieciakami do… do Rogera. – nic tu się kupy nie trzymało, przez co agentka uniosła wyżej brew. - Mamo, co Ty robisz…
Była zła, że na siłę próbowali je ponownie zeswatać, tak jakby same nie potrafiły dojść do ładu i składu. Jednakże Axel zaraz pociągnął mamy za rękę i nie było żadnego gadania i pouczania, że tak się nie robi!
- Dzisiaj będzie spaghetti car… - widać, że zapomniał nazwy dlatego szybko poleciał do babci z pytaniem. - Karbonara! – zawołał z kuchni, tak aby mamy na pewno usłyszały. Odłożyła kluczyki od samochodu oraz torebkę i w ostateczności usiadła na odpowiednim miejscu.
- Ta cała szopka… - chciała ostro się wypowiedzieć, ale w tym samym momencie pojawił się pan kelner z jej talerzem, który bardzo ostrożnie niósł, dlatego nie skończyła swojej myśli. Ellie ładnie pomagała w kuchni babci dekorując liśćmi bazylii talerzyki.
- Dziękuję. – powiedziała Fisher i zaczekała aż żona dostanie swoją porcję. - Smacznego! – powiedział grzecznie Ax i zachichotał. Potem pojawiła się Ellie z babcią która również życzyła im śmaćnego. W ciągu kilku minut zostały same.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Nie, nie potrafiły zachować dystansu i to właśnie dlatego Ady chciała mieć z Art jak najmniejszy kontakt, bo wiedziała, że ostatecznie ulegnie swojej pięknej żonie i tyle będzie ze wszystkich postanowień. Dlatego trenerka próbowała po prostu omijać miejsca, w których mogła się natknąć na Art. Jednak teraz nie było to możliwe, bo kobieta przyjechała do ich domu. I Ady nie mogła wyjść z podziwu jak naprawdę dobrze potrafi się Artemis prezentować. Mimo swojego wieku wyglądała lepiej niż niejedna młoda siksa. Czasami zastanawiała się jaką szczęściarą jest, że to właśnie dla nie Art straciła głowę a nie była z jakimś facetem, który mógł jej dać wszystko.
-No właśnie wróciłam, bo Mary chciała wyjść na miasto a nie mogła będąc z dzieciakami w domu - rzuciła ostatecznie odrywając wzrok od swojej żony. Ostatecznie posłała jej nikły uśmiech i obie skierowały się do domu gdzie w progu już stała Axel... ubrany niczym zawodowy kelner. Ady nie bardzo wiedziała jak ma się zachować i co zrobić. Na pewno pierwszą myślą było ogarnięcie chłopca, który doskonale wiedział, że tych konkretnych ciuchów nie nosi na co dzień! Dopiero gdy odezwał się zapraszając do stolików Ady przeniosła wzrok na przygotowany stolik. Ba nawet pomyślał o płatkach róż na podłodze. Jak nic musiał to knuć dniami z babcią. -Mamo! Co to za cyrki? - zawołała gdy kobieta zniknęła ponownie w kuchni. Stała tak w miejscu nie bardzo wiedząc jak się zachować. Wywierano na nich presję, a to wcale a wcale jej się nie podobało i miała chęć odwrócić się na pięcie i wyjść. Ostatecznie została pociągnięta do stolika przez Axa i usiadła na wskazanym przez chłopca miejscu. Czuła się dziwnie i chciała przepraszać Art, że to się wydarzyło. Obie przecież mogły zaraz z tego zrezygnować jak babcia z wnukami się ulotni z domu. Mogły szybko zjeść i zająć się swoimi sprawami i tyle.
-Ja nie wiem o co tu chodzi - rzuciła nieco rozdrażniona, ale zamknęła buzię w momencie gdy Axel pojawił się z talerzem. Nie była zadowolona i Mary mogła to wyczuć gdy trenerka żegnała się z dzieciakami.
-Zanim naskoczysz na mnie to nie moja sprawka i nic o tym nie wiem. Twoja matka ma chore pomysły. - rzuciła wstając z miejsca. Może i jedzenie zostało przyniesione, ale trenerka w tym momencie potrzebowała alkoholu w swoim organizmie i poszła do kuchni by napełnić dwa kieliszki.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Po wejściu do domu można było odnieść wrażenie, że spiskowanie Mary i Axela było na naprawdę wysokim poziomie. Nie wliczajmy w to Ellie, ponieważ dziewczynka jest jeszcze zbyt mała aby rozumieć, że mamy chcąc się rozwieźć - i jakoś przeciwdziałać temu. Kolacja która została zorganizowana wbrew ich woli mogła się skończyć katastrofą, ponieważ obie nie miały nastroju aby akurat rozmawiać. Fisher wolałaby siedzieć w mieszkaniu, dalej mocząc się w zimnej wodzie i popijając whiskey. Zamaist tego musiała przysiąść bo ktoś zrobił im mało fajną niespodziankę.
Oczywiście, że kobieta zignorowała pytanie Adayi, ponieważ sama by się wtedy podłożyła. Nie chciała też niepotrzebnie wkurzać córek - po prostu stwarzała im okazję do porozmawiania o rodzinie, uczuciach i wszystkim tym co je dzieli. Szkoda, że one tego nie dostrzegały. W przyszłości jeszcze jej podziękują!
Siedziały jak na szpilkach w oczekiwaniu na jedzenie, które zostało im podane. Widać że atmosfera nie była przyjemna, ponieważ zostały niejako wmanewrowane w tą sytuację.
- Domyśliłam się, że nie twoja. Miałaś jeszcze lepszą minę niż ja, jak zobaczyłaś Axa. - Arti wyjęła elektrycznego papierosa i zaciągnęła się nim. Musiała jakoś odreagować to co tu się odwaliło. Poczekała aż Ady przyniesie wino i podała jej swój kieliszek. No nie będzie tu siedzieć o suchym pysku! Co to, to na pewno nie. Najwyżej prześpi się na kanapie i jutro z samego rana wróci audi do mieszkania.
- Teraz widać jak bardzo im zależy abyśmy do siebie wróciły... a nam? - uniosła brew i stuknęła się kieliszkiem z żoną, czekając jeszcze z jedzeniem. Mają szansę porozmawiać to czemu jej nie wykorzystać.
- Jak na siłowni? - tak, to Art też interesowało bo słyszała że ostatnio sporo nowych ludzi się tam pojawiło i głównie dlatego Mary siedzi z dziećmi. Może warto pomyśleć o jakejś opiekunce?
Usiadła swobodniej i wzięła widelec w dłoń. Czas spróbować to co matka wymyśliła. Makaron okazał się naprawdę dobry. Na tyle, że Art zaczęła jeść ze smakiem. Przerwała na moment, upiła łyk wina i spojrzała na żonę.
- Ady... nie mówiłam Ci tego, ale... jestem zmęczona. Zmęczona pracą. - szok i niedowierzanie! - Po Meksyku... trudno mi jest wrócić do normalności. - bo jeszcze nigdy nie wisiało nad nią widmo więzienia. Nawet jesli w glowie miala że przez swoją nieuwagę może tam kiedyś trafić. Czekała na reakcję żony, zastanawiając się, czy takie uzewnętrznienie się było dobrym pomysłem.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Niespodzianka może i byłaby fajna gdyby obie były za tym by ze sobą rozmawiać. Co innego gdyby same do tego się zdecydowały, ale Ady nie lubiła gdy takie rzeczy jej się narzucało. I chociaż Axel był uroczy to jednak to wszystko nie było w porządku wobec Ady i Artemis i tyle. Nie ważne jak bardzo chcieli by te dwie się pogodziły, a Mary powinna to uszanować i dać im spokój. Wiedziała jak bardzo trenerka potrzebuje to wszystko rozkminić samotnie, a spotkania z Art jednak mieszały jej w głowie.
Teściowa pewnie mogła wyczuć niemiłą atmosferę, ale miała nadzieję, że jednak im się uda.
-On jednak będzie w przyszłości sprawiał problemy[/ b] - rzuciła. Nawet nie skomentowała tego, że Art wyciągnęła epapierosa. Nie powinna palić przy jedzeniu ani tym bardziej w domu, ale Ady nie miała teraz ochoty sprzeczać się o byle gówno. Zresztą wolała się teraz po prostu napić i w sumie przyniosła z kuchni jeszcze nie zaczętą butelkę wina i rozlała do kieliszków.
-Nie wiem czego chcę - stuknęła się kieliszkiem z żoną i praktycznie na raz wypiła połowę zawartości. Chyba nigdy nie zdarzyło się by była tak bardzo niezdecydowana. Zazwyczaj była pewna tego czego chce i twardo przy tym stała. Jednak teraz nie była niczego pewna, a jej własna głowa skutecznie się buntowała i podsuwała jej wszelkie czarne scenariusze ostatnio.
-Strasznie dużo pracy. Odeszli trenerzy i sama musiałam ich zastępować szukając przy tym nowej ekipy. Plus jakimś cudem siłownia nagle stałą się popularna i pełno nowych ludzi przychodzi, wiec jest urwanie głowy lekko - a to wcale nie pomagało jej sytuacji i nie miała kiedy tak naprawdę usiąść by spokojnie nad wszystkim pomyśleć. Zaczęła widelcem grzebać w talerzu chwilowo nawet nie będąc jakoś głodną. Ostatnio zapominała o czymś takim jak jedzenie.
Słuchała tego co ma do powiedzenia jej żona i w sumie nie potrafiła w to uwierzyć, że ta kobieta jest zmęczona własną pracą, którą kocha najbardziej na świecie. -Po Australii też było Ci ciężko, więc jestem pewna, że zaraz wrócisz do pełni sił Art - uśmiechnęła się lekko. Chyba trenerka nie do końca zdawała sobie sprawę z tego o co agentce chodziło.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

W tym cały problem – Adaya nie wiedziała czego chce, a Artemis nie chciała naciskać na jednoznaczne podjęcie decyzji. Gdy człowiek się spieszy diabeł się cieszy i mogłoby to dla ich małżeństwa być opłakane w skutkach. Fisher musiała poczekać aż żona faktycznie przemyśli czy ona jest dalej warta miłości. Kiedyś wydawałoby się to nie do pomyślenia. Nic nie mogło tej dwójki rozdzielić, a teraz? Żadna nie była w stanie zebrać myśli, które nie chciały się złożyć w jedną klarowną całość. Westchnęła na odpowiedź trenerki i zaczęła wgapiać się w kieliszek, jakby zaczęło ją interesować jakie wino pije. Wszystko aby nie patrzeć na Ady. Miała wyrzuty sumienia przez to co spotkało je na wakacjach. W miejscu gdzie miały odpocząć… tak porządnie. Zamiast tego znów żyły w strachu i agentka nie mogła pozbyć się wrażenia, że będzie tylko gorzej.
- Nowi klienci to nowe wyzwania. – bo przecież Adaya nie może zostać wieczną kurą domową, też musi spożytkować gdzieś swoją energię. Siłownia mogła się stać również odskocznią od problemów, oczywiście po tym jak upora się ze wszystkimi problemami jakie się tam nawarstwiły. - Poza tym ja się nie dziwię, że przychodzą, właścicielką jest jedna z najlepszych trenerek. – posłała przyjazny uśmiech w ramach rozejmu. Może komplement pomoże rozwiać gęstą atmosferę?
Zjadła połowę i odłożyła widelec, po słowach żony przestała mieć apetyt. Chyba opacznie ją zrozumiała, bo tu nie chodziło jedynie o powrót do zdrowia. Zmęczenie wiązało się z całym przebywaniem na misjach, rozłąkach a później okropnych rzeczach które ścigały ją już dawno po powrocie.
Wstała od stołu i wzięła papieros aby móc znów się zaciągnąć. Przerzuciła się całkowicie na elektryka, choć nie powiem, żeby jej się to podobało. Lecz musiała uważać na swoje zdrowie, poza tym robiła to sporadycznie. Może w końcu uda jej się odstawić całkowicie?
Wzięła swoje krzesło i postawiła je koło Adayi. Tak by być jak najbliżej.
- To nie chodzi o dochodzenie do sił. Ta adrenalina na misjach jest uzależniająca. Potrzebuje jej jak powietrza, ale… im więcej to robię, tym bardziej mam dość. Czuję zmęczenie, które nie jest powiązane ze stanem fizycznym, choć po… więzieniu… - nie dokończyła bo gula stanęła jej w gardle. Fizycznie wiedziała, że nie jest osiemnastką a negowanie było tylko odwlekaniem nieuniknionego. - Ady… - odłożyła widelec żony i złapała ją za dłonie. Czekała aż kobieta w końcu na nią spojrzy. Lubiła te ciemne tęczówki… kochała i kocha, jak nic innego. - Myśl, że mogę nie wrócić coraz częściej dobija się do mojej głowy. I nie, że nie mam kompetencji, po prostu… mogę nie nadążyć – sercem, nogą, strzałem… wpakować się w coś co mnie przerośnie. Bycie daleko od was, coraz częściej przesłania mi trzeźwe myślenie. Coraz częściej nie chce wyjeżdżać… Coraz częściej po prostu nie czuję się na siłach aby… być agentką. – wydusiła to w końcu. Wzrok spuściła na nogi. Czuła się tak bezbronna teraz, zupełnie jakby całkowicie zburzyła mur oddzielający ją od partnerki. Bitcha Artemis chyba została zajechana przez samą agencję i… samą Art.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Adaya pierwszy raz w życiu nie była niczego pewna tak naprawdę. Nie chciała się rozwodzić z Art, bo dalej tą kobietę kochała, ale też nie chciała wiecznie nieobecnej żony w domu. Tak źle i tak niedobrze. Chciała to wszystko przemyśleć, ale nawet porządnie za to zabrać się nie mogła, a branie antydepresantów sprawiało, że tym bardziej nie mogła się na niczym skupić. Wiedziała, że tą całą sytuacją tylko rani Artemis i było jej z tego powodu jeszcze gorzej tak naprawdę.
-Wiesz doskonale, że lubię wyzwania - uśmiechnęła się lekko sięgając po kieliszek z winem i upiła połowę zawartości jakby chciała się kompletnie zalać dzisiaj. Zresztą nie powinna pić biorą proszki, ale nikt nie musi o tym wiedzieć, a Art tego świadoma nie była by jej zakazać. -I nie podlizuj się Fisher, bo i tak jak tam postawisz nogę to cię zajadą jak zwykle - wystawiła w jej kierunku język. Trzeba przyznać, że Art wiedziała jak i kiedy rzucać komplementami. Zresztą Ady lubiła ich słuchać, bo to oznaczało, że mimo tego czasu spędzonego razem nadal była dla żony atrakcyjna.
Trochę nie wiedziała co jej żona kombinuje przysuwając się bliżej, ale nawet nie drgnęła nadal bawiąc się widelcem w swoim talerzu. Wiedziała doskonale, że Art potrzebowała adrenaliny niczym powietrza i właśnie to sprawiało, ze tyle wyjeżdżała. Złapanie jej za dłonie sprawiło, że Adaya faktycznie spojrzała na Art, w jej niebieskie oczy, które tak bardzo lubiła i westchnęła cicho słuchając co ma blondynka do powiedzenia, bo widocznie coś leżało jej na sercu. Ich rodzinka chciała by rozmawiały to właśnie to robią.
-Artemis wiesz, że to trochę zabrzmiało jakbyś winiła nas za to że nie możesz się na misjach skupić - stwierdziła cicho -I wiem, że nie to masz na myśli. Jeśli uważasz, że potrzebujesz od tego chwilowego odpoczynku to przecież nie stoi nic na przeszkodzie byś chociaż na moment odpuściła. Artemis wiesz doskonale, że chcę dla Ciebie jak najlepiej. I to od Ciebie zależy co zrobisz z tym. - rzuciła cicho, ale że w pomieszczeniu było praktycznie cicho to Artemis doskonale wiedziała co trenerka mówi.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Lubiła prawić komplementy żonie, nawet jeśli nie zdarzało się to zbyt często. Miała wrażenie, że w ten sposób dalej udowadnia iż jest nią zainteresowana mimo upływu lat. Tak naprawdę przychodziło jej to łatwiej z każdym kolejnym rokiem.
- Nie ma zmiłuj. - uśmiechnęła się deliaktnie, bo zdawała sobie sprawę, że na siłowni musi wylewać siódme poty, chociażby po to aby być w formie na kolejną misję. No właśnie, temat zszedł na coś co Artemis gryzło już od jakiegoś czasu. Czy chciała się tym dzielić z żoną? Nie za bardzo, ponieważ pokazałoby to, iż nie jest niezniszczalna. Czuła że jeżeli przyzna się do słabości to nie będzie od tego powrotu. Słowa zostaną zapamiętane, a ona już ich nie cofnie. Mimo swoich obaw, musiała. Musiała podzielić się tym z Adayą. Stała się mniejsza (w swojej głowie oczywiście) po uzewnętrznieniu się i nie za bardzo wiedziała co teraz...
Westchnęła delikatnie dalej gładząc dłonie żony. - Ty wiesz najlepiej, jak nikt inny. Ja nie umiem odpuścić... Tak jak nie umiem odpuścić sobie Ciebie. - bo co do tego chyba nikt nie miał wątpliwości. Wszyscy co znają je obie wiedzą iż agentka straciła głowę na punkcie żony j gdyby doszło do rozwodu mogłoby się to niekorzystnie na niej odbić. W końcu uwierzyła w miłość. Po raz trzeci na palcu serdecznym błyszczy obrączka. Zmieniła swój pogląd na rodzinę. Stała się ciepła (co widać tylko przy Ady) i dbała o nich aby nie stała się im krzywda...
Krzywdą będzie rozwód - i nic nie zmieni jej zdania. Wpatrywała się jeszcze chwilę w oczy żony i wstała z krzesłka, nie puszczając dłoni partnerki. Przyciągnęła ją delikatnie do siebie aby... pocałować. No kto jej zabroni?! Chyba nie Adaya, która ewidentnie jej na to przyzwoliła nie odsuwając się od niej. Bardzo powoli przemieszczała się do sypialni na piętrze, gdzie już po chwili doszło po raz kolejny do zbliżenia pełnego uniesień. Gdy zmęczone leżały Fisher ujęła dłoń partnerki i położyła na swoich żebrach niedalko piersi. Dało się wyczuć mnóstwo szram. - Pozbawili mnie cząstki Ciebie. - gdy Ady faktycznie się tym zainteresowała brytyjka zapaliła lampkę nocną aby pokazać o co chodzi. Tatuaż jaki niegdyś miała był ledwo czytelny przez rany zadane scyzorykiem. Teraz te szramy bolały jeszcze bardziej, bo wizka utraty partnerki była namacalna. - W więzieniu... robili co chcieli. Gdy zobaczyli, że mam coś takiego... a dodatkowo z serduszkiem, zrozumieli że może to być ktoś ważny. Zaczęli raz za razem rozcinać skórę. - już nie wspominała o bólu który z tego powodu był ogromny. - Proszę Cię Ady... nie rozwódźmy się. - szepnęła a głos jej drżał. Nie chciała stracić kobiety swojego życia.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Nie. Nie było zmiłuj nawet jeśli Artemis była żoną właścicielki. Adaya doskonale wiedziała, że jej partnerka musiała utrzymać formę z racji pracy, którą wykonywała. I trenerka nie zamierzała jej odpuszczać jedynie przez to, że jest w niej zabójczo zakochana.
Ciemnowłosa doskonale wiedziała, że Artemis wiele rzeczy skrywa i udaje wielką twardzielkę i że uzewnętrznienie się ze swoich obaw jest czymś co jej nie przystoi. Znała ją nie od dziś i doceniła w tym momencie wszystko co jej przekazała na swój pokręcony sposób. -wiem - przytaknęła wreszcie skupiając się na swojej partnerce. Kiedyś nic nie było w stanie zmienić zdania Ady i stała za nią murem. Teraz? Po prostu była tym wszystkim zmęczona. Miała zaledwie trzydziestkę na karku i miała na głowie dom, dzieciaki, psy i żonę, która wolała być na misjach niż z nimi. To dużo... chyba trochę za dużo jak na młodą Fisher. Dlatego zaczęła brać pod uwagę rozwód, chociaż nie do końca nawet go chciała. Może na swój sposób to był desperacki akt by pokazać Artemis, że zaczyna stawiać pracę ponad nich wszystkich. Chciała ją sprowadzić na ziemię by wreszcie przejrzała na oczy i zobaczyła jaką krzywdę wyrządza nie tylko sobie ale również im.
Powinna odepchnąć Art i nie dopuścić do tego wszystkiego, ale nie potrafiła. Zależało jej na kobiecie równie mocno co wcześniej. Miała do niej słabość i gdy ich usta się złączyły w pocałunku to Ady odwzajemniła go a jej dłonie momentalnie wylądowały na ramionach partnerki. Straciła dla tej kobiety głowę to mało powiedziane. Dała się poprowadzić do sypialni i tam spędziły ponownie przyjemny czas. Wiedziała, że nie powinny i wszystkie alarmy w głowie ręcz trąbiły, że źle robi. Jednak serce ponownie doszło do głosu zanim Adaya zdążyła cokolwiek powiedzieć czy zrobić.
Powoli przysypiała po tych całych wygibasach i przy tej ciszy, którą przywarły jedynie ich przyśpieszone oddechy. Poczuła pod palcami zgrubienia i momentalnie się przebudziła interesując tym bardziej. Wiedziała doskonale gdzie jest blizna po postrzale, który jej żona przyjęła zamiast niej.
-Art - tylko tyle była w stanie wyszeptać. Przyglądała się tym nacięciom delikatnie przejeżdżając po nich placami. Nie wiedziała, ze tak brutalnie ją tam traktowali. Drżący głos Art sprawił, że serce Ady zmiękło kompletnie. Spojrzała na Artemis i uśmiechnęła się lekko. Gula w gardle pojawiła się nagle i nie była w stanie po prostu wydusić z siebie nawet słowa. Miała nadzieję, że ten uśmiech uświadomi blondynce, że Ady również nie chce tego nieszczęsnego rozwodu. Chce po prostu swoją żonę blisko. Ostatecznie zbliżyła się do niej by móc złożyć na jej ustach powolny pocałunek.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Wspomnienie więzienia było ciężkie, dużo bardziej niż Australia. Tam miała pewność, że w końcu ją znajdą. Nie ważne w jakim stanie - ale wróci do domu. Odwrotnie było w Meksyku - przeświadczenie, że może nie zobaczyć rodziny i trafić do więzienia na kilkadziesiąt lat napawał ją prawdziwym strachem. Fizycznie przetrwa wszystko - nie sypnie pracodawców. Przechodziła to kilka razy i była ponad ból jaki powodowali przeciwnicy. Za każdym razem regeneracja była żmudna, ale nigdy nie straciła wiary w swoje umiejętności.
Ten uśmiech... mimo iż pojawił się na twarzy Ady czuła, że wcale nie musi być szczęśliwy, potwierdzający wycofanie się z myśli o rozwodzie - raczej zapewniający że wszystko będzie dobrze.
Smakowała usta żony, nieśpiesznie - tak jakby miał być to ostatni raz. Artemis w duchu wierzyła, że żona nie postawi na niej krzyżyka i już niedługo będzie mogła wrócić do domu. Chciała tego jak niczego innego na świecie. Z tego pocałunku przeszły dalej do działania, co oczywiście Fisher przyjeła z niemałą przyjemnością. Tak bardzo brakowało jej spędzania czasu z żoną, że te momenty na nowo stały się magiczne. Gdy były już naprawdę zmęczone harcami, Art przyciągnęła do siebie Ady i pozwoliła jej się wtulić. Zasnęły prawie momentalnie - co pozwoliło im faktycznie odpocząć. Złe myśli uleciały, a jedyne co się liczyło to ta druga osoba obok.
Art pierwsza obudziła się w sobotni poranek. Spoglądała na żonę i uśmiechała się sama do siebie. Jest taka niewinna jak śpi , ta myśl pojawiała się w głowie momentalnie. Delikatnie zgarnęła szarne kosmyki aby nie zasłaniały twarzy partnerki i westchneła. Nie może dopuścić do rozwodu - obie tego nie przeżyją, a dzielenie się dziećmi negatywnie na nie nie wpłynie.
- Hej śpiochu. - szepnęła gdy Ady faktycznie zaczęła się przebudzać. - Mamy jeszcze chwilę spokoju, Mary jeszcze nie przyjechała z dziećmi. - także trenerka mogła spokojnie leżeć. Ucałowała ją w czółko i wstała z łóżka aby ruszyć się po telefon do salonu. Może matka do niej już pisała? Wróciła z powrotem i odłożyła go na szafkę nocną. Wtuliła się raz jeszcze w Ady i tak trwała dopóki nie zadzwonił telefon. Przekonana, że to dzwoni babcia odebrała, ale natychmiast przysiadła gdy usłyszała głos szefa.
- Artemis oczekujemy Cię za godzinę w biurze. - skrzywiła się natychmiast, bo wyrwali ją z bardzo przyjemnego poranka - prawie siłą! Spojrzała na Ady i widziała tą smutną minę. Zapewne słyszała co mówili. - Dobrze. - rzuciła jedynie i rozłączyła połączenie. Trudno było cokolwiek jej teraz powiedzieć. - Muszę jechać do pracy... - szepnęła, ale widać było iż nie jest zadowolona z takiego obrotu spraw.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Bała się o Art i gdy była w Australii i tym bardziej w więzieniu w Meksyku. Jeśli samą Ady potrafili krzywdzić, a naprawdę była niewinna to mogła sobie jedynie wyobrażać przez co przechodziła jej żona. Zresztą i tak uważa, że Australia była dla niej samej najgorszym przeżyciem i jeszcze czasami miała ten koszmar gdy słyszała wystrzał i ciszę na linii. To chyba już na zawsze pozostanie z nią.
Delektowała się Artemis i całą tą chwilą gdzie praktycznie wszystko wracało do tego co było. Nie przejmowała się tym co będzie ani tym co było tylko spędzała chwile z ukochaną osobą. Nic więcej się tak naprawdę nie liczyło i w tym monecie miała gdzieś, że to co robiły było złe i mogło jeszcze bardziej namieszać w głowie młodej trenerki. Po tym nieśpiesznym pocałunku ponownie przeszły do działania co przypominało o tych pierwszych ich schadzkach gdy nie miały siebie dość. Zresztą chyba nie zdarzyło się tak by Ady miała dość seksów w Artemis. Zasnęła wtulona w żonę praktycznie nad ranem. Była zmęczona i przede wszystkim czuła się bezpiecznie przy blondynce, więc nawet koszmary jej nie męczyły.
Nie przespały zbyt długo i trenerka nadal by smacznie spała gdyby nie jej partnerka, która załaskotała ją przypadkiem włosami. Jednak oczy nie chciały się w żaden sposób otworzyć i jedynie mruknęła, a słysząc głos Art uśmiechnęła się lekko -To jak mamy chwilę to trzeba odespać - mruknęła cicho i ostatecznie otworzyła oczy by spojrzeć na żonę. Przeciągnęła się niczym kotka gdy została sama w łóżku. Nie zamierzała wstawać wiedząc, że maluchów w domu nie było. Bardzo rzadko się zdarzało by mogła się wylegiwać do późna. Zazwyczaj Ellie przylatywała do sypialni z informacją, że już słoneczko wstało i trzeba otwierać oczy. Ostatnio robiła to praktycznie codziennie, ale Art nawet nie wiedziała. Gdy blondynka wróciła to trenerka momentalnie się w nią wtuliła chcąc ją mieć jak najbliżej siebie. Do momentu w którym zadzwonił telefon partnerki i usłyszała wezwanie do pracy. Wiedziała, że wszystko kiedyś runie w pizdu. -Okay - powiedziała to dość beznamiętnym głosem i ruszyła się ostatecznie z łóżka ubierając się i kierując do kuchni zrobić na szybko żonie kawę i by wyciągnąć dla siebie energetyka. Była zła i odprowadziła Art jedynie wzrokiem nawet nie żegnając jej w progu jak to czasem robiła. Gdy Artemis faktycznie wsiadła do auta i pojechała Ady pieprznęła ręką w ścianę. Była wściekła, że znowu wszystko się skończyło przez pracę Art i szczeniaczek poleciał do swoich pracodawców. Zaraz znowu jej powiedzą, że ma gdzieś jechać i tyle ją dzieci będą widziały. Ostatecznie wracając do sypialni wyciągnęła z szafki nocnej papiery rozwodowe i je podpisała. Art przegięła... po prostu.

z/t x2

autor

Ady

ODPOWIEDZ

Wróć do „54”