WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
programista
narzeczony jordany
columbia city
mama na pełen etat
i narzeczona Chet'a
columbia city
programista
narzeczony jordany
columbia city
mama na pełen etat
i narzeczona Chet'a
columbia city
programista
narzeczony jordany
columbia city
mama na pełen etat
i narzeczona Chet'a
columbia city
programista
narzeczony jordany
columbia city
/ zt x2
-
Siedzenie w domu nie jest mocną stroną Blake, dlatego gdy nadarzyła się okazja i musiała iść wykupić leki do apteki, postanowiła zrobić to najdłuższą z możliwych dróg. Rozruszanie kości było przyjemne i dużo lepsze niż pochłanianie popcornu i coli hektolitrami przed telewizorem. Disney wciągnął ją totalnie – oglądała wszystkie bajki, seriale a nawet filmy o zwierzętach nie mając nic innego – w tym wypadku ciekawszego do roboty. Żeby ruszyć komórki mózgowe rozwiązywała krzyżówki, denerwując się, że trzy czwarte haseł to jakieś durne nazwy które prędzej czy później wyszukiwała w internecie.
Ubrała się trochę cieplej, ponieważ pogoda coraz częściej płatała figle. Jesień to chyba najbardziej znienawidzona pora roku przez Thomas. A przynajmniej teraz gdy nosiła gips. Liście na chodnikach są śliskie i już nie raz prawie wybiła zęby stawiając kulę na takim, który postanowił nagle bez zapowiedzi odjechać. Dodatkowo ten deszcz jaki wymiennie pokazywał się ze słońcem tworzył smutną atmosferę wybierania godzinami odpowiednich ubrań aby się nie spocić jak świnia!
Schowała do nerki przerzuconej przez ramię leki, które później będzie musiała przyjąć i ruszyła w stronę parku. Lubiła tamtędy chodzić głównie przez fakt… piesków. Właścicieli lubiła mniej, ale czworonogi wręcz do niej z miejsca lgnęły, łasząc się i prosząc o pieszczoty. Kim ona jest aby im odmówić? Zawsze przystawała sobie i oglądała różne rasy. Niektórym nawet rzucała piłkę, bo były chętne do zabawy. Jednakże teraz była to bardziej forma biernego oglądania psiaków, ze względu na kule które utrudniały jakiekolwiek interakcje z milusińskimi.
Nie spodziewała się nagłego ataku. Nim na dobre zorientowała się, że leci na nią dość duży psiak, który najpewniej zerwał się ze smyczy, to poczuła niemiłe zderzenie. Zwierzak ewidentnie chyba nie czuł swojej masy, którą natychmiast poczuła Thomas lądując na dupie w zaspie liści.
- Jasna cholera! – wykrzyczała jedynie, bo myśląc że pies jest agresywny i zaraz się na nią rzuci zasłoniła się rękoma. Jednakże… atak nie nadszedł, a raczej nadszedł ale nie taki jakiego się spodziewała! Poczuła język psiaka, który próbował się dostać do jej twarzy aby sprzedać buziaczki. Odsłoniła się, czując iż kość ogonowa woła o pomstę do nieba. Odsunęła trochę czworonoga aby móc zobaczyć świat wokół siebie. Dlaczego nie widziała nigdzie jego właściciela/właścicielki? - No już spokojnie… – rzuciła do nowego znajomego i pomiziała go po głowie.
sędzia
King County District Court
sunset hill
Psy był wytresowane i reagowały na komendy momentalnie, ale przecież to nie są roboty i czasami również mają swoje fochy. Najwidoczniej dziś był ten dzień i żadne wołania nie pomagały, a szczęśliwy pies hasał do woli po parku zaczepiając wszystko i wszystkich. Przynajmniej da mu się wyszaleć i w domu padnie spać zamiast przynosić szkody, bo i tak się zdarzało. Szczególnie gdy oba dobermany miały chrapkę na zapasy.
Niestety podczas wszelakich zabaw psy nie do końca zdawały sobie sprawy, że jednak malutkie i kompaktowe nie są i Ying postanowił zwiać i praktycznie staranować przypadkowego przechodnia. Caitlyn widziała to z daleka, jednak nie było szans by to w jakikolwiek sposób powstrzymała niestety. Pies był za daleko i nie reagował na wołanie, więc jedynie co Hirsch pozostało to przyśpieszenie kroku (zamienienie go w bieg tak naprawdę) i pomoc oraz przeproszenie osoby, która została zaatakowana przez szczęśliwego zwierzaka.
-Serio Ying - nadciągnęła z odsieczą i gdyby wiedziała, że wpadnie na Blake to nie zakładałaby dresów! No, ale była tego dnia zbyt leniwą kluską by się jeszcze stroić na spacer z psami. Yang dołączył do sprzedawania buziaków, bo on też chce! -No już koniec - warknęła na swoje czworonogi, które z miejsca przestały i gdy rzuciła im piłkę to poleciały za nią przestając się interesować powalonym człowiekiem. -Ja najmocniej przepraszam - zaczęła podchodząc bliżej i wyciągając rękę w kierunku jak się okazało Blake na co sama Caitlyn się uśmiechnęła jedynie -Mam nadzieję, że nie wyrządziły Ci krzywdy - rzuciła ze skruchą w głosie. Było jej głupio teraz, że miała tak nieposłuszne zwierzaki.
-
Na twarzy kaskaderki pojawiło się spore zaskoczenie, gdy ujrzała sędzine. Przede wszystkim te ciuchy to coś co nijak nie wiązało się z ogólnym wyglądem tak wysoko postawionej osoby. Cait wyglądała w nich tak zwyczajnie - nie jak ważna osobistość a normalna osoba. Trochę zburzyło to wyobrażenie w głowie dziewczyny. Ta ostra babka która w sądzie jest nieugięta, też chodzi w dresach! Kiedy pierwszy szok minął zostala zaatakowana kolejnymi buziaczkami, tylko teraz od drugiego dobermana. Spojrzała jeszcze za piłką którą Hirsch im rzuciła i otrzepała się z liści.
- Nie ma za co. - bo nawet jeśli była poturbowana to były to pieski, coś co ona uwielbia! Także nie mogła się mocno gniewać. Trafiła w stertę miękich liści więc dużych szkód nie było. - Jest okej. - tym razem skorzystała z pomocy kobiety bo sama z tymi kulami to by się nie podniosła. - Zawsze tutaj chodzisz z psami? Kurcze, pierwszy raz w tym parku jestem, bliżej mam stąd na autobus bo musialam przyjechac po specjalistyczne leki. - gdyby nie one zapewne poszlaby gdzies blizej swojego mieszkania. - Uwielbiam psiaki. - rzuciła widząc iż czworonogi sie zbliżają. Liczyła tylko że tym razem nie zaliczy gleby!