WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

life is short and it is here to be lived
Awatar użytkownika
33
189

właściciel siłowni

seattle boxing gym

belltown

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Connor

tears under my makeup, your lips will stay shut
Awatar użytkownika
23
169

sekretarka

w kancelarii

belltown

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

life is short and it is here to be lived
Awatar użytkownika
33
189

właściciel siłowni

seattle boxing gym

belltown

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Connor

tears under my makeup, your lips will stay shut
Awatar użytkownika
23
169

sekretarka

w kancelarii

belltown

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

life is short and it is here to be lived
Awatar użytkownika
33
189

właściciel siłowni

seattle boxing gym

belltown

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Connor

tears under my makeup, your lips will stay shut
Awatar użytkownika
23
169

sekretarka

w kancelarii

belltown

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

Prawda była bowiem taka, że zwyczajnie nie miała nawet siły się ruszyć - a po tym, jak objął ją rękami, nie miała również ochoty się ruszyć. Mimo iż w pewnym momencie zaczęły jej lekko drętwieć nogi, to obawiała się, że jakikolwiek ruch z jej strony mężczyzna odczyta jako sygnał do tego, by się odsunąć; by wstać z łóżka, a ona... tak okropnie nie chciała tego przerywać. Nie chciała, by wypuszczał ją ze swoich objęć. W końcu jednak musiała zmienić nieco pozycję, co zgodnie z jej obawami sprawiło, że męskie dłonie ześlizgnęły się z jej zroszonych potem pleców, gdy podniosła się nieco na rękach, sprawiając, iż ich spojrzenia ponownie się spotkały, a Connor tym razem sięgnął do jej twarzy, z której odgarnął przylepiony do jej policzka kosmyk włosów. Indy tymczasem rozprostowała nóżki, tylko po to jednak, by móc wygodniej się ułożyć i wręcz rozpłaszczyć na brunecie, całą powierzchnią swojego ciała stykając się z jego ciepłą skórą. I wciąż mając go zbyt mało. - Byłeś cudowny - odrzekła, bo nawet jeśli w istocie był wobec niej ostry, to poniekąd ona sama go do tego sprowokowała. I takiego go uwielbiała - chociaż kłamstwem byłoby stwierdzenie, że nigdy, ani przez moment nie zastanawiała się, czy potrafił inaczej. Czy też po prostu obchodził się z nią w ten sposób, by uniknąć ewentualnych czułości, jakie mogłyby zostać przez nią mylnie odebrane jako oznaka uczuć, których on przecież nie miał. Nie względem niej. Nie zastanawiając się jednak nad tym teraz, musnęła wargami jego skórę w okolicy obojczyka, w którego zagłębienie wcisnęła na moment nos, upajając się jego zapachem - mimo iż wiedziała, że tego również nie powinna robić. Nie powinna się od niego uzależniać. W końcu ułożyła więc swoją głowę bokiem, opartą płasko policzkiem na jego klatce piersiowej, i rozłożyła ręce na materacu. - Potrzebowałam tego, żeby... nie myśleć... - nie dokończyła, bo owo niemyślenie wiązało się również z - przynajmniej tymczasowym - niemówieniem o tym, co miało miejsce wcześniej tego samego dnia, a czego Halsworth nawet nie musiała nazywać po imieniu, bo oboje doskonale wiedzieli, co takiego usiłowała wyprzeć ze swojej pamięci i świadomości. I choć mogło to trącić z jej strony zwykłym egoizmem, to nie miała w zamiarze zabrzmieć jak zła kobieta, która wykorzystała Connora, aby odciągnąć swoje myśli od nieprzyjemnych doświadczeń. Ale jednocześnie - w jakimś stopniu chyba chciała, aby tak to właśnie zabrzmiało; aby przekazać mężczyźnie, iż rozumiała, że to, co między nimi przed momentem zaszło, było wyłącznie fizycznym aktem i że ona sama nie posiadała w związku z tym żadnych dalszych oczekiwań - niezależnie od tego, czy było to prawdą, czy też nie - bo wiedziała już, że nie może ich mieć. Wcześniej zaś - wiedziała tylko, że nie powinna, i nie posłuchała rozsądku, mimo wszystko łudząc się, że mogła liczyć na więcej niż dostawały ze strony Brewstera inne kobiety. Że mogła liczyć nawet na więcej niż ta bliskość, jaką jej teraz oferował - ale to było z jej strony zwykłą naiwnością i być może dlatego podświadomie Indy tak bardzo nie chciała, aby musiało się to skończyć. Bo jeszcze do niedawna nie sądziła, że kiedykolwiek będzie im znów dane znaleźć się tak blisko i teraz, kiedy istotnie Connor był blisko - tak bardzo, że mogła bez przeszkód wsłuchiwać się w bicie jego serca - pragnęła wykorzystać ten moment do cna. Nie zostawiając nic na później, które, znając go, może zwyczajnie nie nadejść. - Możemy tak jeszcze trochę poleżeć?

autor

life is short and it is here to be lived
Awatar użytkownika
33
189

właściciel siłowni

seattle boxing gym

belltown

Post

Problem polegał chyba na tym, że Brewster nigdy nie czuł się w obowiązku, by komukolwiek z czegokolwiek się tłumaczyć – niezależnie od tego czy byli to jego rodzice, przyjaciele czy właśnie kobieta, z którą akurat się zabawiał. I chociaż Indiany bynajmniej nie szufladkował w tej ostatniej kategorii, to i mimo to nie był skory do tego, by pozwolić sobie na zwierzenia czy chociażby cień szczerej rozmowy, bo w jego mniemaniu to już odsłaniało nazbyt wiele uczuć – i powodowało pewnego rodzaju przywiązanie, którego on pragnął unikać niczym ognia. Nie przewidział jednak tego, że nie będzie chciał – i nie będzie w stanie – tak naprawdę unikać Indiany, która znowu wdarła się tak intensywnie do jego umysłu, dzisiaj mocno zamroczonego przez te wszystkie doznania i absolutny zachwyt nad jej zachowaniem, ciałem i tym co mu oferowała. Oczywistym było, że nigdy nie chciał jej niczego obiecywać, tym samym nie sądził, że ciemnowłosa naprawdę liczyła na coś więcej – być może dlatego zachował się jak skończy dupek, wierząc, że zabija to co mogło być między nimi jeszcze w zarodku – na tyle wcześnie, by nikogo to nie zabolało. Ale właśnie brak tej komunikacji spowodował, że tak naprawdę oboje nie rozumieli się wzajemnie, a tym samym on nie miał pojęcia jak to wszystko wyglądało z jej punktu widzenia. Co prawda nigdy brał Indy za pewnik – znając ją jeszcze jako przyjaciółkę młodszej siostry, poniekąd traktował ją w tych samych kategoriach i dopiero, gdy istotnie go zaskoczyła, pokazując swoje przeróżne, tak zupełnie inne oblicza zrozumiał, że zdecydowanie była kimś więcej niż śliczną dziewczyną posiadając niebanalne atuty pod postacią tak perfekcyjnego ciała. I że bynajmniej nie był jedynym, który mógł stracić dla niej głowę, o czym niestety już się zdążył przekonać. Wiele elementów więc złożyło się na to, że dzisiaj tak naprawdę dał się znowu ponieść chwili, bo przecież wcale nie chciał jej znowu krzywdzić, a jednocześnie pragnął odreagować to co się wydarzyło i również jej samej zapewnić chwilę zapomnienia. Może egoistycznie, ale tłumaczył to sobie tym, że zwyczajnie oboje tego właśnie teraz potrzebowali. Dlatego przyjemnie było przez ten moment nie myśleć o tym co będzie potem, ale to – potem – nieubłaganie nadeszło i tym razem Connor nie chciał się zachować jak ten typowy dupek, który teraz zostawiłby ją po prostu samą. A poza tym, wcale nie chciał tego robić, bo gdy wreszcie tak cudownie rozgrzana, zmęczona i jeszcze drżąca ze spełnienia, opadła nagim ciałem na to jego, niemal instynktownie przygarnął ją do siebie jeszcze bardziej, obejmując rękami. I sam chyba też chciał, by ten moment trwał jak najdłużej, więc zaskoczył go niespodziewany ruch ze strony Indiany, ale wówczas poluzował uścisk i uwolnił ją spomiędzy swoich ramion, gdy poruszyła się, najpewniej właśnie po to, by poprawić nieco swoją pozycję, bo mogła dla niej być faktycznie nieco niewygodna. Obserwował ją więc, w końcu napotykając jej spojrzenie i pozwolił, by kącik jego ust drgnął ku górze, gdy skinął głową w odpowiedzi na jej słowa. Może nie zagłuszyło to całkiem jego wątpliwości, bo fakt, iż był cudowny, nie niwelował tego, iż mógł być zbyt ostry, ale wierzył, że Indy powiedziałaby mu, gdyby coś istotnie było nie tak. Natomiast wyraz jej twarzy wskazywał na coś zupełnie innego, dlatego chyba w końcu poczuł się swobodnie wiedząc, że nie zrobił jej krzywdy – a przynajmniej nie na tyle, by nie mogła z tym żyć, bo najpewniej i tak będzie trochę obolała. – Nic nie poradzę na to, że tak nam nie działasz – mruknął przekornie, przeczesując palcami długie, ciemne pasma jej włosów, gdy musnęła wargami jego skórę, następnie układając wygodniej głowę na jego klatce piersiowej. Znowu wydawała mu się taka krucha i delikatna, chociaż chwile temu bynajmniej nie plasowała się w takich kategoriach. Tak czy inaczej, nie tylko prowokowała go do takich działań, ale wręcz go do nich zachęcała, dlatego to, iż lubił był ostry, podsycał sam fakt, że i ona go takim pragnęła. I to chciał jej dać, nie myśląc zbyt wiele o tym, czy chciałaby inaczej. Wiedział, że być może pozwalali sobie na nazbyt wiele, że być może znowu powinien wprowadzić między nimi ten dystans, ale zwyczajnie nie chciał tego robić. Był mu bowiem cholernie dobrze, gdy jej nagie ciało przylegało ściśle do jego i istotnie mógłby tulić ją tak bez końca, chociaż pewnie trudno posądzać go o takie odruchy. – Wiem, ale nie myśl o tym teraz – pokręcił lekko głową, gdy nawiązała do tego co się dziś wydarzyło, jednocześnie jakby wprost sugerując, że to było „tylko chwilą zapomnienia”. Poniekąd to rozumiał, z drugiej strony poczuł lekkie ukłucie rozczarowania, ale właściwie faktycznie byli kwita – jakby nie patrzeć wzajemnie się wykorzystali, chociaż czerpiąc z tego ogromną przyjemność. Chciał jedynie, by naprawdę na ten krótki moment zapomniała – zaczerpnęła oddechu i odprężyła się, nie wracając do tych nieprzyjemnych wspomnień. Dlatego starał się skutecznie odciągać jej myśli, gdy jego palce nadal przesuwały się ostrożnie pomiędzy pasmami jej włosów, by w końcu mogły się swobodnie zsunąć niżej na jej kark, a potem na nagą skórę jej pleców, po której przesunął ostrożnie opuszkami palców. Była tak gładka, że z trudem w ogóle odrywał od niej palce, ale pozwolił sobie ponownie ułożyć na nich swoją dłoń i gładził spokojnie jej plecy, samemu na moment przymykając oczy. W jakiś sposób właściwie podzielał w tej chwili jej myśli – chciał wycisnąć z tego momentu tak dużo jak mógł. Nie wiedział bowiem jak Indiana zachowa się potem – czy go nie odtrąci, czy w ogóle będzie chciała znowu być blisko. Nie miał pojęcia – więc obecnie brał wszystko to co mógł i co mu oferowała. Uchylił więc powieki, słysząc jej pytanie i uśmiechnął się sam do siebie. – Możemy tak leżeć tak długo jak będziesz chciała, ale… - zaczął, urywając na moment, jakby celowo zasiewając w jej głowie na moment odrobinę niepewności - …nie ukrywam, że chętnie wziąłbym prysznic. Ty już jeden wzięłaś, ale domyślam się, że przyda Ci się teraz kolejny – stwierdził żartobliwie, sunąc wolno dłonią wzdłuż jej pleców aż w okolice jej seksownego tyłeczka, przy którym tę dłoń zatrzymał – Nie oferuje niestety luksusów pięciogwiazdkowego hotelu, a z braku dużej wanny zostaje tylko kabina prysznicowa, ale liczę na to, że do mnie dołączysz – dodał w końcu i klepnął zaczepnie jej jędrny pośladek dłonią, bynajmniej nie mogąc sobie odmówić tej drobnej przyjemności. Nie dając jej też chwili na zastanowienie, objął ponownie rękami jej ciało i obrócił ich zwinnie tak, że znowu opadła swobodnie na motelowy materac, a on zawisł na moment nad nią i zajrzał jej w oczy, z błąkającym się na jego ustach uśmiechem. Mimo wszystko chciał jej pokazać, że wszystko jest w porządku – że nie wycofywał się, nie uciekał i że… ten moment naprawdę mógł jeszcze być miły. A to zależało już tylko od nich. Dlatego też pochylił się nad nią bardziej i zbliżył twarz do tej jej, po czym musnął krótko jej słodkie wargi, a następnie odbił się rękami od materaca i opadł na swoją stronę łóżka. Usiadł, po czym wstał nieskrępowany, nie sięgając nawet po żadną z części garderoby, po czym powędrował wprost do łazienki, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że Indiana odprowadziła go wzrokiem pod same drzwi. W końcu gdy znalazł się w środku, wszedł od razu do kabiny i odkręcił wodę, ustawiając jej odpowiednią temperaturę i odwrócił się w kierunku wejścia dokładnie w momencie, w którym ciemnowłosa znalazła się tuż przy drzwiach kabiny. Zdążył już zmoczyć swoje ciało, więc spływały po nim teraz kropelki wody, a na jego usta znowu wkradł się pełen zadowolenia uśmiech, gdy istotnie skorzystała z jego zaproszenia – odsunął się więc nieco, robiąc jej tyle miejsca ile mógł, bo kabina chociaż wątpliwej jakości i tak była dość przestronna, a gdy Indiana znalazła się już w środku, zasunął za nią drzwi. – Już myślałem, że nie przyjdziesz – mruknął, obejmując jej wąską talie dłonią, po czym przysunął ją do siebie wprost pod strumień ciepłej wody i gdy woda tak kojąco obmywała ich zmęczona i pewnie nadal rozgrzane ciała, bynajmniej nie mogła żałować, że do niego dołączyła – bowiem nie myśląc wiele, złożył na jej ustach kolejny soczysty i długi pocałunek, smakując ją niemal bez końca i zdecydowanie nie mogąc się od niej oderwać. Dłoń wsunął w jej ciemne włosy, gdy druga ręka naparła mocniej na jej drobne ciało, niwelując odległość między nimi do zera. Niechętnie oderwał się od niej dopiero po dłuższej chwili, a ponieważ w motelowej łazience nie znajdowały się właściwie żadne kosmetyki, a i oni żadnych przy sobie nie mieli, pozostawała im po prostu woda – dlatego nie odrywając od niej wzroku, przesunął wolno dłońmi po jej ramionach, sunąc potem wzdłuż jej rąk. Po chwili wrócił opuszkami palców ku górze, przesuwając niespiesznie całymi dłońmi po jej nagiej i mokrej od wody skórze, aż w końcu zgarnął jej mokre włosy na plecy, odsłaniając szyje. Jedną z dłoni zakotwiczył przy jej twarzy i kciukiem musnął jej dolną wargę, by następnie raz jeszcze musnąć jej kuszące wargi swoimi, kiedy to jego niesforne ręce przemieszczały się już w dół jej pleców i zatrzymały się na jej jędrnych pośladkach, które ścisnął palcami. Zaśmiał się cicho, wpatrując się w jej oczy i pokręcił lekko głową. – Obawiam się, że jeżeli będę Ci nadal pomagał się umyć, to nie poprzestaniemy na myciu…

autor

Connor

tears under my makeup, your lips will stay shut
Awatar użytkownika
23
169

sekretarka

w kancelarii

belltown

Post

Po pierwsze - Indiana Halsworth sama nie wiedziała, czego chciała: od siebie, od życia, od Connora; próżno zatem oczekiwać, aby on to wiedział. To przecież nie tak, że po jednej wspólnej nocy liczyła na to, że będą żyli długo i szczęśliwie niczym w bajce - bo, wbrew pozorom, jej ewentualne oczekiwania wcale nie były wielkie i Brewster sam skutecznie zadbał o to, aby nie dawać jej płonnej nadziei. Co nie zmienia faktu, iż sposób, w jaki zdecydował się - teoretycznie - zakończyć ich relację - bynajmniej nie kryjąc, a wręcz: obnosząc się z tym, że tuż po tym, jak ją zaliczył, znalazł już sobie kolejną naiwną pannę - okazał się być dla niej ciosem poniżej pasa, a Indy nawet w swych najśmielszych wyobrażeniach nie spodziewała się, że Connor potraktuje ją w taki sposób. Że zamiast zachować się jak mężczyzna, okaże się najzwyklejszym dupkiem, z czego najwidoczniej doskonale zdawał sobie sprawę i zadziałał tak z pełną premedytacją. Czego jednak nie rozumiał, to tego, że Indianie wcale nie ułatwiał sprawy fakt, iż po tym wszystkim wciąż nie umiał dać jej odejść; że zamiast powiedzieć, czego właściwie chciał, wysyłał jej jedynie sprzeczne sygnały, fundując jej kompletnie niezrozumiałe sceny zazdrości, tylko po to, żeby po chwili znowu przypomnieć jej, że wcale jej nie chciał, czym skutecznie zburzył jej samoocenę, która i tak nigdy nie miała się zbyt dobrze, bo, wbrew temu, co brunet mógł sądzić, Indy wcale nigdy nie zawróciła żadnemu facetowi w głowie - i dla żadnego nie była niczym więcej niż ładną buźką; identyczną z jej siostrą, co oznaczało ni mniej, ni więcej niż to, że nie było w niej zupełnie nic wyjątkowego. W jej głowie było więc już wystarczająco dużo niepewności; kolejne ziarenko, które mógł zasiać choćby tym chwilowym zawieszeniem głosu, było tam zbędne i bynajmniej nie dawało dwudziestotrzylatce poczucia bezpieczeństwa, którego w tej chwili potrzebowała. Właściwie... Indiana zastanawiała się, czy Brewster naprawdę tak słabo znał się na kobiecych potrzebach, by istotnie nie zorientować się, że od klepnięcia w tyłek i pójścia pod prysznic - jakkolwiek niezbędnego, bo sama miała wrażenie, iż całe jej ciało lepiło się od potu... oraz innych płynów - preferowałaby możliwość pozostania w jego ramionach; czy też nigdy po prostu o te potrzeby nadmiernie nie dbał i kierował się jedynie własną, egoistyczną chęcią - wzięcia kąpieli (i zmycia z siebie zapachu kobiety, o której wolał jak najszybciej zapomnieć?), a później pewnie pójścia spać. - Tak... Prysznic to dobry pomysł - stwierdziła, nie patrząc jednak na bruneta, z policzkiem wciąż opartym o jego klatkę piersiową; istotnie żałując jednak, że w owym przybytku, w którym przyszło im spędzić dzisiejszą noc, zabrakło luksusu, jakim byłaby komfortowa wanna, bo obecnie - Indy zdecydowanie chętniej poleżałaby w ciepłej wodzie, zwłaszcza gdyby mogła tam poleżeć razem z mężczyzną. Ale w obecnych okolicznościach, oraz warunkach, jakie oferował przydrożny motel, pozostawało jedynie zadowolić się kabiną prysznicową, nad czym Halsworth i tak nie miała szansy się zbyt długo zastanawiać, bo nim zdążyłaby w jakikolwiek sposób zaprotestować - czego jednak pewnie i tak by nie zrobiła, nie chcąc narzucać się Connorowi ze swoimi naiwnymi i banalnymi potrzebami - ten obrócił się wraz z nią na łóżku, powodując, że na powrót wylądowała plecami na materacu, by, błądząc znowu tym bezmyślnie cielęcym spojrzeniem po jego twarzy, sięgnąć dłonią do jego policzka, po którym przebiegła opuszkami swoich palców w kierunku jego karku, ale ledwie zdążyła przeczesać paluszkami jego włosy, gdy mężczyzna pocałował ją krótko, a następnie odbił się od materaca i podniósł znad jej ciała, wstając z łóżka. Ale czy rzeczywiście - w tym momencie - Indiana czuła, że wszystko było w porządku; że Connor od niej nie uciekał? Otóż... nie. Przeciwnie: przez myśl przeszło jej nawet, że być może w ten sposób starał się uniknąć ewentualnej rozmowy, którą obawiał się, że by zagaiła - i skłamałaby, twierdząc, że nie czuła rozczarowania. Wypuściła jednak tylko powietrze z płuc, podciągnąwszy do siebie zgięte w kolanach nogi, i zaciskając na sekundę powieki, przetarła swoją twarz dłońmi. - Głupia... - szepnęła sama do siebie po tym, jak mężczyzna zniknął w łazience, i pokręciła głową, ganiąc się w myślach za to, że nie umiała oddzielić seksu od uczuć, tak jak robił to Connor. Ale z drugiej strony - bez wątpienia łatwiej było to uczynić, kiedy się tych uczuć nie posiadało. Dlatego z mocnym postanowieniem - że od tej pory już żadnych uczuć; że zamiast być dziewczyną, którą łatwo skrzywdzić, będzie taką, której podobny stan rzeczy, i niezobowiązujący seks, opowiada - Indy odetchnęła raz jeszcze, nim dźwignęła się w końcu z łóżka, by ruszyć za brunetem do łazienki, pod prysznic, gdzie strumień wody zdążył już zmoczyć męskie ciało, które Indy przemierzyła bezwstydnie wzrokiem, aż czując to przyjemne łaskotanie w podbrzuszu, gdy przygryzła odruchowo dolną wargę, wchodząc do niezbyt przestronnej kabiny. - Nieprawda. Wiedziałeś, że przyjdę - uznała, bo trochę tak się właśnie czuła - jakby Connor, zostawiając ją samą w łóżku i udając się do łazienki, chciał sprawdzić, czy nadal mógł ją mieć na każde swoje skinienie i odpowiedź - niestety - była jedna: mógł. I miał. Pozwalając więc, by objął ją w pasie i pociągnął za sobą pod strumień wody, Indy wspięła się na palce, odwzajemniając namiętny pocałunek i dłońmi przesuwając po jego plecach, gdy nieomal przylgnęła swymi nagimi piersiami do jego torsu. Po chwili jednak oderwała się od jego warg i zaczerpnęła tchu - co dotychczas utrudniał już nie tylko żarliwy pocałunek, ale i spływająca na nich woda - cofając się o pół kroku, by stworzyć niezbędną do kąpieli przestrzeń. Mrużąc lekko oczy przez tryskającą na jej twarz wodę, przyglądała się brunetowi, gdy sunął swymi dużymi, silnymi dłońmi po jej ramionach, by odgarnąć długie, wilgotne kosmyki jej włosów i musiała przyznać, że było to miłe uczucie: jakby Connor dbał o nią tak, jak dba się o swoją własność. Tylko że on nie chciał jej na własność, mimo iż Indy tak desperacko potrzebowała tego poczucia przynależności i tak bardzo pragnęła należeć właśnie do niego, nawet jeśli on sam nigdy nie miałby być jej. Ale teraz - to nie miało znaczenia; teraz cały świat istniał w tej kabinie w motelowej łazience; teraz byli tylko oni, należący wyłącznie do siebie samych. I najwidoczniej tak właśnie musiało być. Ze smakiem jego ust na swoich, Indy pozwalała zatem męskim dłoniom przemierzyć drogę w dół jej kręgosłupa, aż do pośladków, na których poczuła, jak zacisnęły się figlarnie, sprawiając, że ciemnowłosa nie wiedziała już właściwie, czy Brewster faktycznie chciał się umyć, czy też miał ochotę na powtórkę - w takim, czy innym kształcie - tego, co robili przed momentem, a jego słowa... tylko jeszcze bardziej namąciły jej głowie. Najwidoczniej bowiem oboje pragnęli wykorzystać ten wspólny czas do cna - ale każde z nich na swój własny, odmienny sposób, i o ile Indy po prostu chciała móc napawać się jego bliskością, tak Connor... chyba raczej pragnął raz za razem, bez końca oddawać się cielesnym uniesieniom - a w każdym razie takie Halsworth odniosła wrażenie. Nie okazując zatem swego lekkiego zagubienia, wygięła jedynie wargi w wyuczonym uśmiechu, gdy jej dłonie sięgnęły do męskiego ciała, by, rozpoczynając swą wędrówkę od wyrzeźbionego brzucha, przebiec następnie w górę, przez jego umięśniony tors, aż do ramion. - To i tak nie byłoby zbyt skuteczne mycie - zauważyła, ruszając swymi drobnymi dłońmi w drogę powrotną, gdy zbliżyła się o krok i dosięgnęła miękkimi wargami jego szyi, którą musnęła zaczepnie koniuszkiem języka, sunąc jednocześnie opuszkami palców w dół, wzdłuż boków jego ciała, by zatrzymać się na wysokości jego bioder. Wprawdzie woda spłukała z ich ciał pot oraz pozostałości niedawnego stosunku, ale trudno było czuć się równie świeżo, co wtedy, gdy skóra pachniała żelem pod prysznic i szczerze, Indiana była trochę była zdziwiona, że Connor nie wziął ze sobą żadnego podobnego specyfiku, skoro zaplanował wyjazd i się na niego spakował - ale najwidoczniej spodziewał się noclegu w miejscu, które takowe kosmetyki zapewniało, w ilości większej niż ten szampon, który ciemnowłosa zdążyła zużyć przy poprzedniej kąpieli.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

life is short and it is here to be lived
Awatar użytkownika
33
189

właściciel siłowni

seattle boxing gym

belltown

Post

Brewster nie wiedział zaś czego tak naprawdę chce od niej. Wiedział tylko jedno – nie potrafił jej wyrzucić ze swojej głowy, pragnął jej bardziej niż jakiejkolwiek innej kobiety wcześniej, ale… jednocześnie nie chciał i nie potrafił się przyznać przed samym sobą, że to mogło coś znaczyć. W jakiś niewytłumaczalny sposób istotnie chciałby, aby Indiana nadal była obecna w jego życiu, czasami nawet przyłapywał się na myśleniu o tym, że ta codzienność z nią była… ciekawsza. Bardziej intrygująca. A to zaś sprawiało, że naprawdę chciał ją lepiej poznać, rozgryźć wszystko to co w sobie kryła, poznać ją bliżej od każdej możliwej strony – także tej intymnej. Dlatego chyba właśnie racjonalnym byłoby dać jej odejść wówczas, gdy była na to odpowiednia pora. Gdy zachował się jak dupek, a ona to właśnie chciała zrobić – uciec od niego. I tak byłoby najlepiej dla nich obojga, a mimo to uporczywie trzymał ją przy sobie i nie chciał by odchodziła. A dzisiaj? Dzisiaj na pewno nie chciał wprawiać jej w to zakłopotanie – nie chciał, by się bała, by przez niego cierpiała (pośrednio bądź bezpośrednio), by przez niego płakała, by czuła się taka niewart ościowa i niewystarczająca. Gdy więc tulił jej drobne ciało do swojego, miał wrażenie, że było – lepiej. Nie zdawał sobie jednak chyba sprawy z tego jak pozorne było to uczucie i jak wielu rzeczy tak naprawdę nie rozumiał – jak bardzo nie rozumiał Indiany, którą sam stworzył poprzez swoje zachowanie. W tej chwili naprawdę zachowywał się inaczej niż zwykle i co więcej, chciał się tak właśnie zachować: dać jej poczucie bezpieczeństwa, otulić swoimi ramionami i pozwolić jej chociaż jeszcze na moment zapomnieć o tym co się wydarzyło tego feralnego dnia. Również po tym ostrzejszym i nader intensywnie stosunku, nie chciał wywierać na niej presji i wręcz pokazywać, że oczekuje więcej – że pragnie więcej, chociaż oczywistym było, że podniecała go i pożądał jej tak naprawdę w każdej pieprzonej sekundzie. Poza tym zdawał sobie sprawę z tego, że nie był łagodny i chociaż faktycznie tego chyba od niego chciała, to i tak mogła być po tym wszystkim fizycznie obolała. Do niczego więcej jej nie zachęcał, chciał jej dać wytchnienie, ale i jednocześnie też wykorzystać te wspólne chwile do cna: nie tylko na kolejnej rundzie namiętnego seksu, ale po prostu mogąc trzymać ją w swoich ramionach. Bo to była doprawdy miła odmiana po tym, jak wręcz unikała jego bliskości, samego wręcz dotyku, a o samym przytuleniu nie było przecież dotychczas mowy. Teraz więc mógł ją tulić do siebie i to właśnie chciał robić, chociaż naprawdę nie miał pojęcia, że Indiana tak źle odbierała jego wszystkie zamiary. Ale przecież sam sobie na to zapracował. A jego obecne zachowanie wskazywało jedynie na to, że starał się wprowadzić nieco luźniejszą atmosferę – klepiąc jej jędrny pośladek, żartując o wspólnym prysznicu czy nawet spodziewając się to, że do niego dołączy (gdzie też nie miał nic złego na myśli). Na pewno nie myślał o tym tak, jak ona – nie wodził jej za nos i nie testował, jakoby miała być na każde jego skinienie palcem. Może więc powinien wymierzyć samemu sobie mentalny policzek za to wszystko i ogarnąć się wystarczająco, ale… najwyraźniej nie potrafił. Bo nie rozumiał co siedziało ciemnowłosej w głowie i tutaj niestety był na straconej pozycji. Gdy więc dołączyła do niego w kabinie prysznicowej, oczywiście poczuł ulgę i zadowolenie, wynikające z tego, że faktycznie nie czuła zawstydzenia i że także chciała podzielić z nim ten moment. Pokręcił głową, uśmiechając się lekko zaczepnie, gdy już przygarnął jej drobne ciało do swojego. – Nie wiedziałem – przyznał całkiem szczerze w odpowiedzi na jej słowa – Liczyłem na to, ale nie miałem żadnej pewności – dodał jeszcze, nie chcąc wyjść chyba na zadufanego w sobie dupka – tak dla odmiany, który istotnie chciałby jedynie sprawić, że kobieta zrobi dla niego wszystko. Jeżeli by do niego nie dołączyła, nie miałby jej tego za złe. – Naprawdę chciałem wziąć prysznic i chciałem żebyś tu ze mną była, przyjemniej brać prysznic we dwoje – stwierdził, pozwalając po chwili, by jego usta opadły na te jej, gdy chętnie oddał się tej chwil przyjemności, trzymając ją w swoich objęciach. I sam fakt, że opuszki jego palców mogły przesuwać się po jej gładkiej, nagiej skórze, a on sam wyczuwał jej bliskość na całym swoim ciele – dosłownie doprowadzały go do szaleństwa. To wręcz nierealnego jak ta dziewczyna na niego działała i chyba naprawdę nie zdawała sobie z tego sprawy. Gdy więc pozwolił sobie na to drobne, niezbyt dokładne może mycie, wynikające z braku żelu pod prysznic, faktycznie chciał zaznajomić się z jej ciałem – dać jej pewien komfort, w pewien sposób o nią zadbać. Nie potrafił tego, bo tak naprawdę nigdy tego nie robił, o czym pewnie nie miała pojęcia – nie był dobry w uczuciach i nigdy sobie na niego nie pozwalał, ale teraz… kierowała nim niezrozumiała chęć troski o nią. I chciał postąpić inaczej, bynajmniej nie chcąc być odebranym w jakiś negatywny sposób. Mruknął więc cicho, gdy jego palce akurat nadal zaciskały się na jej seksownym tyłeczku, kiedy wówczas jej własne sunęły niespiesznie od jego brzucha, poprzez tors aż do ramion, wywołując przyjemne dreszcze w jego ciele. – Chyba masz rację – skwitował z lekkim rozbawieniem w głosie – Co prawda chyba mam w torbie jakiś żel pod prysznic, ale wcale nie chce mi się po niego teraz iść – zauważył, poniekąd wyjaśniając brak takowego w motelowej kabinie, a on sam faktycznie pakował się na wyjazd, ale akurat rzadko zabierał ze sobą takie kosmetyki. W miejscach, w których się zazwyczaj zatrzymywał było ich zawsze pod dostatkiem, ale tutaj… no cóż, pierwszy raz był w takim miejscu.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Connor

tears under my makeup, your lips will stay shut
Awatar użytkownika
23
169

sekretarka

w kancelarii

belltown

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

life is short and it is here to be lived
Awatar użytkownika
33
189

właściciel siłowni

seattle boxing gym

belltown

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Connor

tears under my makeup, your lips will stay shut
Awatar użytkownika
23
169

sekretarka

w kancelarii

belltown

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

life is short and it is here to be lived
Awatar użytkownika
33
189

właściciel siłowni

seattle boxing gym

belltown

Post

Egoistyczne zachowanie niestety leżało w jego naturze – być może mogłoby się wydawać, że wcale egoistą nie jest, bo przecież dbał o dobro innych i na tyle na ile mógł, zawsze służył pomocą, co objawiało się również w przypadku samej Indiany – niemniej jednak w ogólnym rozrachunku zawsze dbał wyłącznie o własne dobro. Dlatego też nie lubił wychodzić z własnej strefy komfortu i dlatego tak niechętnie decydował się na większe zaangażowanie, które zawsze – prędzej czy później – prowadziło do zranienia. A on nie miał już ochoty przeżywać tego na nowo, dlatego takie luźne i niezobowiązujące relacje były mu całkowicie na rękę. I dlatego też Indiana skrupulatnie niszczyła jego wszystkie postanowienia, które zdecydowanie nie oscylowały wokół bardziej zażyłej relacji z jakąkolwiek kobietą. Problem jednak polegał na tym, że Indy nie była jakąkolwiek kobietą, ale była taką, dla której istotnie tracił głowę i której z tej głowy nie mógł wyrzucić; chociaż chciał i próbował. Mimo swojego młodego wieku, lekkie pewnie naiwności, niepewności i także niezbyt dużego doświadczenia w różnych kwestiach – nadal jawiła się w jego oczach jako całkowicie urocza i delikatna młoda kobieta, która trafiała w takie zakamarki jego umysłu, iż perfekcyjnie wodziła go za nos, chociaż bronił się przed tym tak jak mógł. Ale obecnie – przegrywał w tej grze coraz częściej, również dlatego, iż ciemnowłosa nie tylko była intrygująco jako człowiek, ale przede wszystkim była cholernie seksowna i kusząca, a on pragnął poznawać ją krok po kroku i odkrywać te nieznane obszary jej ciała i umysłu, które tak zachwycały go za każdym razem. I w jakiś niewytłumaczalny sposób chciał przekraczać wraz z nią granice i pozwolić, by to u jego boku doświadczała wszelkiej przyjemności po raz pierwszy. Jakby się to niemal stawało jego niebywałą fascynacją. Jednakże problem nadal był jeden – Indiana pragnęła więcej, a on ciągle nie potrafił się przełamać na tyle, by to więcej jej zaoferować, chociaż bez wątpienia życie z nią u boku jawiło się jako cholernie ekscytujące i chyba po prostu… miłe. Dobre. Normalne. Chociaż z pewnością nie były to te cechy, których w jakikolwiek i kiedykolwiek szukał – ale obecnie, wydawały mu się być całkiem w porządku. Tyle, że Brewster wcale nie znał jej uczuć, wychodził wręcz z założenia, że nadal czuła do niego pewnego rodzaju odrazę i chyba zwyczajną ludzką niechęć po tym jak ją potraktował. I bynajmniej nie zasłużył nawet na to co dziś mu ofiarowała, a co on właśnie – egoistycznie – sobie wziął, domyślając się, że ciemnowłosa pewnie po prostu bardzo potrzebowała odreagować te wszystkie wydarzenia. A on jeden był pod ręką. I z pewnością nie miał jej tego za złe, ale z drugiej strony – chciał, aby było inaczej. Chciałby wierzyć, że nadal widziała w nim coś bardziej pozytywnego niż to wszystko co było złe, a czego doświadczyła z jego powodu. Ale na co właściwie liczył? Na przebaczenie? Tylko co właściwie z tym przebaczeniem miałoby się wiązać, skoro on w przeciwieństwie do niej, zdecydowanie nie był pewien swoich uczuć. A wręcz niczym taki niedoświadczony nastolatek – skoro już do tego porównania sprowadzało się jego zachowanie przy niej, raczej uciekał przed stałą relacją i określeniem swoich uczuć względem jakiejkolwiek dziewczyny. Indiana zaś była bardziej otwarta w tych sprawach, czasem więc dochodził do wniosku, że może właśnie tego potrzebował – takiego świeżego spojrzenia z jej perspektywy, że może bycie z kimś wcale nie musiało być złe. Że przecież mógł spróbować, nawet wbrew temu, że jego potencjalna relacja z ciemnowłosą byłaby niemałym zaskoczeniem, zapewne największym dla jego młodszej siostry, która pewnie urwałaby mu jaja za to, że przeleciał jej kumpelę.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

Podał jej jednak w końcu swoją dłoń i pomógł wstać z kolan, bo nie chciał kontynuować tego wszystkiego w tej konfiguracji, chociaż bez wątpienia ten widok wpisał się w jego pamięć chyba na zawsze. Jej uroczy uśmiech, przepełniony lekkim zakłopotaniem, znowu całkowicie go rozwalił, bo chyba jeszcze żadna kobieta tak się przy nim nie zachowywała, nie po tak intymnych przeżyciach i to było dla niego czymś nowym. I za to tak ją uwielbiał, tego jednego już był pewien. – Było cudownie. Ty jesteś cudowna… nigdy w to nie wątp – powiedział w końcu głosem przepełnionym pewnością, gdy przeczesał palcami jej mokre włosy i zgarnął je lekko na jej plecy. Zaśmiał się jednak, słysząc jej słowa i pokiwał głową, sunąc powoli opuszkami palców wzdłuż jej ramion. – Zdecydowanie powinniśmy to praktykować częściej – mruknął przekornie niemal wprost w jej rozchylone lekko usta, z niemą aprobatą i zachęta sugerując, iż naprawdę o tym myślał – i że istotnie tego chciał, wbrew wszelkiemu rozumowi, który krzyczał, że to nie było właściwe – Ale z drugiej strony, przynajmniej mam pewność, że przez cały dzień będziesz o mnie myślała – dodał z lekka żartobliwie, zsuwając dłoń gdzieś w okolice jej biodra, a potem pragnąc znowu zakotwiczyć nią na jej jędrnym pośladku, ale wówczas jedynie poczuł jak jej delikatne dłonie badają niewinnie jego tors, by zaraz potem cała jej osoba odrobinę mu się wymknęła. Co przyjął z lekkim niezadowoleniem, ale pozwolił jej się powoli obrócić do siebie tyłem, mimowolnie – ale jakże chętnie, zerkając na jej seksowny tyłeczek, który ewidentnie był jedną z jego słabości. Patrzył na nią niczym zahipnotyzowany, gdy stanęła pod strumieniem wody i nie myśląc wiele, w końcu przylgnął ciałem do jej pleców, obejmując ją lekko w pasie. Uśmiechnął się, gdy wsparła głowę o jego ramie i przesunął nosem po jej szyi, napawając się jej cudownym zapachem. I sam chciałby zatrzymać w tej chwili czas, ale wówczas ciemnowłosa sięgnęła do pokrętła z wodą i nim zdążył jakkolwiek zareagować, trysnęła na nich znacznie chłodniejsza woda, przez co istotnie jego ciało pokryła nieco gęsia skórka. Zaśmiał się cicho w odpowiedzi na jej działania, jeszcze bardziej urzeczony jej własnym, równie słodkim chichotem, którego chyba bardzo dawno nie słyszał. – Kiedy stoisz tuż obok mnie kompletnie naga, nawet zimny prysznic mi nie pomoże – mruknął cicho tuż przy jej uchu, którego płatek lekko przygryzł na zwieńczenie i potwierdzenie swoich słów, jednocześnie jednak z lekkim rozbawieniem obejmując ją nieco bardziej ramionami, gdy skuliła się pod wpływem zimnej wody. Musnął kilkakrotnie ustami odsłoniętą skórę jej szyi, czego zdecydowanie nie mógł sobie odmówić, a potem na moment wsparł głowę o tą jej, pozwalając, by ich ciała nadal obmywała ta chłodna woda, gdy trwali tak w swoich objęciach. – Nie mam ochoty stąd wychodzić, ale chyba powinniśmy się w końcu porządnie umyć, sprawdzę czy mam ten żel pod prysznic – oznajmił, niechętnie wypuszczając ją ze swoich objęć – Zaraz wracam – dodał jeszcze, odsuwając drzwi kabiny i niczym nieskrępowany – ani nagością ani tym, iż kapała z niego woda i najpewniej zamoczył właśnie całą podłogę na drodze, którą przemierzył – podszedł do swojej torby i kompletnie w tej chwili ignorując telefon, który pewnie powinien sprawdzić, po prostu wziął żel, który tam miał i czym prędzej wrócił do łazienki. Zamknął za sobą drzwi i uśmiechnął się, napotykając znowu jej spojrzenie, gdy stanęła do niego przodem. Wycisnął nieco żelu na dłoń i tym razem bez seksualnych podtekstów, wmasował go w jej ramiona, chętnie przesunął w dół po jej plecach aż do samych pośladków, a potem ruchem głowy nakazał by się odwróciła – gdy to uczyniła, przylgnął do niej ciałem i chętnie przesunął dłońmi po jej krągłych piersiach aż na brzuch i znacznie niżej, dbając o to, by teraz każdy fragment jej ciała był czysty. Potem pozwolił jej się odwdzięczyć tym samym, a gdy w końcu zakręcił wodę, przeczesał palcami swoje mokry włosy i pozwolił jej pierwszej opuścić kabinę. Sięgnął po ręcznik i sprezentował go Indianie, narzucając go na jej ramiona, bo lekko drżała. Nie pozwolił jej go jednak od razu złapać, bo gdy już go nią objął, przyciągnął ją lekko do siebie i uśmiechnął się szelmowsko. – Teraz będziesz pachniała mną – zauważył zaczepnie, wpatrując się w jej oczy i nie mogąc się powstrzymać, złożył na jej ustach krótki, ale soczysty pocałunek, niechętnie się potem od niej odrywając. Ale w końcu oddał ręcznik w jej ręce, a sam sięgnął po drugi i przetarł nim najpierw włosy, a potem resztę ciała i na koniec owinął go wokół bioder. Po chwili zniknął na moment w pokoju, gdzie narzucił na siebie bokserki, a do łazienki wrócił ze swoją koszulką w dłoni. Gdy Indiana stała przed lustrem, zaszedł ją od tył i przylgnął znowu do jej pleców, wystawiając przed nią dłoń z koszulką. – Chyba, że wolisz spać nago, nie miałbym nic przeciwko – zaśmiał się cicho, spoglądając na ich odbicie w lustrze i pozwolił sobie musnąć wargami jej lekko zaróżowiony policzek, po czym jednak oderwał się od jej ciała i dał jej chwilę na to, by się ogarnęła. Zostawił ją więc w łazience, a sam wrócił do pokoju i tym razem zerknął na telefon, układając się wygodnie na łóżku, które zostało w sporym nieładzie po ich wcześniejszych uniesieniach. Poprawił więc nieco pościel, a potem odpisał na kilka wiadomości, zerkając w bok dopiero wtedy, gdy ciemnowłosa wreszcie wyszła z łazienki. I był kompletnie przytłoczony tymi wszystkim doznaniami, których dziś z nią doświadczył – mimo, że wiedział, iż powinien znowu uciekać, to wcale tego nie chciał, bo było mu dobrze tak jak było. Odłożył więc telefon na szafkę obok łóżka i gdy Indy podeszła bliżej, odchylił ramię, zachęcająco na nią spoglądając, aby nie tylko położyła się obok, ale aby się do niego przytuliła. Domyślał się, że potrzebowała tego zapewnienia, bo jej niepewne spojrzenie świadczyło o kolejnej fali zakłopotania, a on naprawdę nie chciał, by tak się przy nim czuła. Chociaż chwilami sam nie wiedział czego tak naprawdę chciał, ale teraz… chciał tylko jej.

autor

Connor

tears under my makeup, your lips will stay shut
Awatar użytkownika
23
169

sekretarka

w kancelarii

belltown

Post

Różnica między nimi polegała na tym, że kiedy Connor uznawał tę zwykłą, codzienną normalność za synonim nudy - Indiana tej normalności pragnęła: pragnęła tego wszystkiego, co posiadali inni ludzie, a na co ona jedynie patrzyła z boku, nieustannie zastanawiając się, co było z nią nie tak. Bo przecież... coś musiało być, skoro w wieku dwudziestu trzech lat nie miała na swoim koncie właściwie żadnego prawdziwego związku; nie przeżyła zapierającej dech historii miłosnej - a co najwyżej jeden, bolesny zawód; zaś większość z tych facetów, z którymi zdarzało jej się od czasu do czasu pójść na randkę, obecnie pewnie już nawet nie pamiętała jej imienia. A i samych tych randek nie było wcale wiele, bo ostatecznie Indiana wolała po prostu pójść na drinka z koleżanką, dobrze się przy tym bawiąc, niż marnować czas na kolejną porażkę - zwłaszcza, kiedy wiedziała, że i tak żadnemu innemu nie byłaby w stanie poświęcić pełni swojej uwagi, skoro jej myśli nieustannie krążyły wokół tylko jednego mężczyzny. I chociaż ciemnowłosa zdawała sobie sprawę z tego, że jedyna codzienność, jaką dane im będzie ze sobą dzielić, to ta współlokatorska, to dopiero znajomość z nim spowodowała, że zaczęła odczuwać brak tej bliższej więzi - że zapragnęła takową zbudować. Problem polegał jednak na tym, że wybrała do tego najmniej odpowiedniego człowieka - choć trudno mówić o wyborze, kiedy w grę wchodziły uczucia; jakiekolwiek by one nie były. Podobnie jak trudno mówić o przebaczeniu w sytuacji, kiedy Connor nigdy nawet nie przeprosił jej za to, jak ją potraktował - ani w żaden inny sposób nie okazał, jakoby czegokolwiek w swym zachowaniu żałował. Mimo to Indiana... chyba już mu to wybaczyła. Nawet jeśli nie zapomniała - bo to wszystko, czego doświadczyła z jego strony, wciąż siedziało jej w głowie i zatruwało ją od środka. Ale nie była aż taką emocjonalną masochistką, żeby robić to wszystko, co dzisiaj robiła, z kimś, kogo by nienawidziła. Nawet jeśli była tą masochistką na tyle, żeby pragnąć mężczyzny, którego nigdy nie będzie mogła mieć tylko dla siebie. Który i bez tego wszystkiego, co dzisiejszej nocy ze sobą robili, bez najmniejszego problemu potrafił sprawić, aby Indiana była w stanie myśleć tylko o nim, nie mogąc skupić się na niczym innym. Lubiła ten stan - to kompletnie bezmyślne rozkojarzenie. Tylko, że w tym rozkojarzeniu, jakie prowokował w niej Connor, od pewnego czasu nie było już nic przyjemnego: tylko ból i rozczarowanie na myśl o tym, czego nie mogła mieć - i o czym nieustannie sama musiała sobie przypominać, bo... tkwiąc w jego objęciach, tak jak teraz pod prysznicem - była bliska zapomnienia. I tylko kubeł lodowatej wody mógł ściągnąć ją z powrotem na ziemię. Nawet jeśli odrobinę brutalnie - choć ten nieprzyjemny chłód wciąż łagodziło jej ciepło męskiego ciała i dopiero w chwili, gdy Connor odsunął się, aby wyjść z kabiny po niezbędny im tym razem do kąpieli żel, Indy na powrót odkręciła ciepłą wodę, by w następnej kolejności móc oddać się wraz z brunetem delikatnemu masażowi, gdy w ten przyjemny sposób obmywali nawzajem swoje zmęczone ciała. I również wychodząc spod prysznica, Indy pozwoliła, aby brunet okrył ją ręcznikiem; mimowolnie uśmiechając się w odpowiedzi na jego słowa, które... były dokładnie tym, o czym sama pomyślała. Z tym, że jej myśli poszły o krok dalej - bowiem przez chwilę istotnie czuła się niemal jakby... była jego, kiedy najpierw miała na sobie jego bluzę, a obecnie pachniała jego żelem pod prysznic; ale na szczęście - w porę powstrzymała się przed wypowiedzeniem tego na głos i nieuniknionym uzmysłowieniem sobie, że nigdy nie należała i nie będzie należała do Connora - ani on do niej. - Lubię twój zapach - stwierdziła więc niezobowiązująco, po czym chętnie odwzajemniła krótki pocałunek, na koniec przygryzając lekko swoją dolną wargę, jakby w ten sposób pragnęła na dłużej zatrzymać jego smak na swoich ustach. A później już tylko w swojej głowie, bowiem po tym, jak odprowadziła bruneta wzrokiem, stanęła w końcu przed lustrem i przepłukała usta, uzmysławiając sobie, że nie miała nawet szczoteczki, którą mogłaby umyć teraz zęby. Właściwie - poza paroma niezbędnymi kosmetykami i awaryjną parą majtek, które nosiła w kieszonce torebki na wypadek niespodziewanej wizyty cioci, Indiana nie miała ze sobą nic, co mogłoby jej się przydać. Ale tym przyjdzie już jej się martwić rano, bo obecnie, wyczuwając za sobą obecność Connora, skupiła już spojrzenie na jego twarzy w lustrze, i zachichotała cicho na jego sugestię. - Wezmę to - oznajmiła, odbierając od niego koszulkę; z pewnym rozrzewnieniem spoglądając przez moment na ich lustrzane odbicie i przyłapując się na tym, że... tego właśnie pragnęła: wspólnych pryszniców i przepychanek w łazience, po których mogłaby położyć się obok niego w łóżku. Pragnęła wszystkiego tego, czego Connor nie chciał. A w każdym razie nie sądziła, że mógłby chcieć. Nie z nią. Kiedy więc zniknął ponownie w pokoju, Halsworth ubrała na siebie męską koszulkę, i odsączyła lekko ręcznikiem włosy, by po niedługiej chwili dołączyć do bruneta i chętnie skorzystać z niemego zaproszenia nie tylko do łóżka - bo dużego wyboru w tej kwestii nie posiadała - ale i do tego, by się do niego przytulić, co też Indy uczyniła, gdy przylgnęła do niego swym ciałem, pozwalając, by objął ją swoim silnym ramieniem. I w jego objęciach, kompletnie zmęczona, usnęła wkrótce - znacznie szybciej, niż sądziła, że będzie potrafiła zasnąć, po tym wszystkim, co tego dnia zaszło, bez wątpienia czyniąc go najbardziej pokręconym dniem w życiu Indiany Halsworth. Ale noc - gdyby nie to, po jakim nastąpiła dniu - uznałaby za dość dobrą. Ba, gdyby nie to, w jakich okolicznościach jej i Connorowi przyszło się do siebie zbliżyć - uznałaby ją za wspaniałą. Koniec końców jednak - nie była zła. Nie tak zła, jak Indiana się tego spodziewała, obawiając się zamknąć oczy, ale - tylko raz obudził ją koszmar, pozostawiając po sobie nieprzyjemne uczucie niepokoju i lęku; lecz i to skutecznie zdołała zniwelować bliskość męskiego ciała, którą Indy wciąż wyczuwała obok siebie nawet w nieprzeniknionym mroku motelowego pokoju. I nagle... poczuła spokój na myśl, że Connor nadal tu z nią był. Że była bezpieczna. Wtulona w jego bok, po pewnym czasie ponownie odpłynęła więc do krainy snów, by rano - nie pamiętać już zupełnie nic.

Gdy się obudziła, zza niezbyt skutecznie zaciemniającej zasłonki w oknie docierały już ciepłe promienie słońca. Kilka sekund zajęło jej złapanie ostrości i rozpoznanie taniego, motelowego pokoju, ale gdy już dotarło do niej, gdzie jest i czemu tu jest - nie pozostawało jej nic innego, jak tylko spróbować rozpocząć ten nowy dzień bardziej optymistyczną nutą, niż poprzedni - i postarać się skupić na pozytywach w tej, skądinąd beznadziejnej, sytuacji. Z szerokim ziewnięciem na ustach, Indy obróciła się na plecy i przeciągnęła, nie kwapiąc się jednak, by sięgnąć po telefon i sprawdzić godzinę. Zamiast tego powróciła na bok, jeszcze szczelniej przylepiając się do Connora, gdy on również się przebudził, i wyciągnęła nieco szyję, by móc dosięgnąć i musnąć wargami jego policzek. - Dzień dobry - zamruczała mu do ucha, po czym, nie dając zbyt wiele czasu na wybudzenie - bo bała się, że po wczorajszym, Connor znowu spróbuje uciec, i wolała uprzedzić jego krok - przerzuciła swoją nóżkę przez jego ciało i podniosła się, by wgramolić się na Brewstera i usiąść na nim okrakiem, moszcząc się na jego biodrach. Odrzuciła swoje długie włosy za ramiona i posłała mu nieco zaspany, a przy tym dziwnie figlarny, uśmiech, wspierając się dłońmi na jego brzuchu. - Wstawaj - naparła mocniej na jego ciało i odbiła się od niego lekko, nieomal na nim podskakując - bardziej jednak jak zniecierpliwione dziecko, aniżeli tak, jak miało to miejsce ubiegłej nocy, chociaż... zapewne budząc przy tym podobne skojarzenia. - Musimy jechać na zakupy. I zjeść jakieś śniadanie - ciągnęła, czując już znajome burczenie w żołądku, będące właściwie miłą odmianą, bo jeszcze kilka godzin temu nie sądziła, aby była w stanie wziąć do ust i przełknąć cokolwiek innego niż... wiadomo. - I... gdzie jeszcze mnie dzisiaj zabierzesz? Która godzina? - zerknęła na leżący koło niego na szafce telefon, wyrzucając ręce w górę i przeciągając się leniwie; nagle jakby jednak podekscytowana wizją tej ich wspólnej wycieczki, która jeszcze wczoraj kompletnie jej nie przekonywała. I trochę - była podekscytowana. Chciała być. Chciała umieć się tym cieszyć, zamiast martwić i zastanawiać się, czy Connor nadal chciał ją ze sobą zabrać, czy też przez noc zmienił zdanie. Czuła jednak, jakby to, im dalej znajdą się od Seattle, miało pozwolić jej skuteczniej zdystansować się i odciąć od wczorajszych wydarzeń. Może tego właśnie potrzebowała, aby wyłączyć niepotrzebne myśli. I chociaż nadal nie wiedziała, czemu w ogóle musieli z Connorem wyjechać, to póki co wolała chyba pozostać w tym otulającym ją kokonie błogiej niewiedzy. Na pytania - i odpowiedzi, lub ich brak, przyjdzie czas później. Albo nie.

autor

life is short and it is here to be lived
Awatar użytkownika
33
189

właściciel siłowni

seattle boxing gym

belltown

Post

Jakże odmienny był więc ich punkt widzenia – co istotnie wynikało zapewne z tego, że znajdowali się w całkiem różnych momentach życia. Czy więc i on powinien zapytać, co z nim było nie tak, że w wieku trzydziestu trzech lat nie przeżył tak naprawdę żadnej miłości? Że nie potrafił się zaangażować? Że jeden oficjalny związek zakończył się wielką klapą? Że nie chciał znowu ryzykować? Bo o ile Indiana pragnęła tego zaznać i chciała się zatracić w jakiejś relacji i uczuciu, tak on po prostu od tego całkowicie stronił, uznając to za niepotrzebny balast, który koniec końców i tak musiał się skończyć źle. I gdy obserwował swoich licznych znajomych, którzy być może pozornie byli szczęśliwi w związkach, tworząc rodziny i mając dzieci – tak po prostu istotnie myślał, że się do tego zwyczajnie nie nadawał. I tym bardziej, że nie był w stanie zapewnić żadnej kobiecie szczęścia i tego na co zapewne zasługiwała, a czego nie mogła mieć z nim. Bo wmawiał sobie, że tego nie chciał i nie potrzebował. Ale Indiana w jakiś podstępny sposób wdarła się nie tylko do jego głowy, ale też odcisnęła pewne piętno, które powodowało, że Connor nie mógł się od niej uwolnić. Że mimo oporu, który próbował wzniecić swoim umyśle – i sercu, o ile je miał – to i tak nie przynosił on zamierzonego efektu, bo istotnie znowu do niej wracał, dokładnie tak jak tej nocy. Nie miał jednak tendencji do nadmiernego analizowania jakiejkolwiek relacji z kobietą, bo łatwiej było się wyprzeć wszelkich uczuć niż zagłębiać się w nie bez końca. Wiedział, że mogli pozwolić sobie wyłącznie na współlokatorską rzeczywistość i tak chyba powinno było pozostać, ale kolejny raz namącił w ich relacji i wprowadził niepotrzebny chaos, który po powrocie do rzeczywistości może znowu wiele spraw skomplikować. Może, ale nie musi… bo to chyba już będzie zależało tylko i wyłącznie od niego jak potraktuje Indianę i całą ich znajomość. Bo pytaniem pozostawało czy chciał i czy był gotowy zaryzykować, czy mógł z nią szczerze porozmawiać – co najważniejsze przeprosić za to jakim był dupkiem, no i oczywiście zacząć myśleć o czymś, może nie od razu poważniejszym, ale stabilniejszym. Bo nawet jeżeli miał wrażenie, że Indiana mimo być może jakiejś niechęci wobec niego za to jak ją potraktował nadal miała do niego słabość i nadal chciała – jego, to i tak był jej winien coś więcej niż dobry seks. Tym bardziej dzisiaj był jej winien po prostu swoją obecność, bo chciał przy niej być i zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa, nie mogąc sobie wybaczyć tego, że naraził ją na coś takiego. Między innymi tak obawiał się dopuszczenia jej do siebie, bo wiedział, że stanie się łatwym celem – istotnie dla niego ten dzień nie był najbardziej pokręconym w życiu, więc tak, zdecydowanie mogło być gorzej, o czym ciemnowłosa chyba nie miała jeszcze pojęcia. Dlatego powinien trzymać ją na dystans, a zamiast tego pozwolił jej się do siebie przytulić i chętnie przygarnął jej drobne ciało do swojego, obejmując. Chciał, by odpoczęła i się odprężyła, gdy więc wyczuł po niedługiej chwili jej spokojny oddech, uśmiechnął się sam do siebie i sam pozwolił sobie w końcu przymknąć oczy – bo pomimo całego chaosu, który panował za dnia, ta noc jawiła się jako całkiem przyjemna.
Wcale więc nie chciał, by nadszedł znowu dzień – bo wiedział co się z tym wiązało, ten nieuchronny powrót do rzeczywistości. Nie tylko tej pomiędzy nimi, ale również tej związanej z całą sytuacją, przez którą znaleźli się w motelowym pokoju. Wiedział, że spadły mu na głowę drobne problemy i że musiał się z nich jakoś wygrzebać, by zapewnić jej bezpieczeństwo, dlatego musiał znowu się skupić. Skupić na tych ważnych sprawach, nie zaś na Indianie, chociaż zdecydowanie to ona grała pierwsze skrzypce w jego myślach. Wbrew wszelkim pozorom – spał jak zabity, chyba pierwszy raz tak dobrze od dawna, co aż wydało mu się dziwne, gdy się przebudził, wyczuwając jakiś ruch tuż obok siebie. Zamrugał oczami i otworzył je niechętnie, zrażony światłem wpadającym przez okno i dopiero zerkając na ciemnowłosą, którą nadal obejmował, a która znowu się w niego szczelnie wtuliła, zorientował się w tym z kim i gdzie się znajdował. Leniwy uśmieszek wpełzł na jego usta na samo wspomnienie poprzedniego wieczora, kiedy to ciepła wargi dziewczyny musnęły jego skórę na policzku. – Nawet bardzo dobry – mruknął zaspanym głosem z lekką chrypką, całkiem zadowolony z takiego obrotu spraw, bynajmniej nie wskazując na to, że jej obecność mu przeszkadzała i że zamierzała gdziekolwiek uciekać. Bo nie zamierzał. Zdziwił się jednak nagłym ruchem z jej strony, gdy ni stąd ni zowąd przerzuciła przez niego nóżkę i nim się w ogóle zorientował – usiadła na nim. Kąciki jego ust drgnęły w równie figlarnym uśmieszku – raz z powodu tego, że lubił, gdy była w dobrym humorze i istotnie udzielał się on i jemu, a dwa, że znajdowała się właśnie znowu w takiej pozycji, która zdecydowanie przywoływała miłe wspomnienia. Sięgnął więc dłońmi do jej nagich ud i przesunął po nimi dłońmi, wsuwając je nieznacznie pod materiał swojej koszulki,, którą miała na sobie, gdzieś nieopodal jej seksownego tyłeczka. – Całkiem miła ta pobudka, ale skąd masz tyle energii z rana? I chyba spodobała Ci się ta pozycja, co? – rzucił żartobliwie i dość wymownie, klepiąc lekko dłonią jej jędrne udo, świdrując wzrokiem całą jej sylwetkę, od dołu aż do góry, ponownie wracając wzrokiem do jej promiennej buźki – Muszę przyznać, że moja koszulka leży na Tobie znacznie lepiej niż na mnie – skwitował z wyraźnym uśmiechem, muskając opuszkami palców jej skórę, która przyciągała go niczym magnes i teraz zwyczajnie nie mógł tych rąk od niej oderwać. Miał ochotę zaśmiać się pod wpływem jej nagłej, ewidentnej ekscytacji – która jakby go zaskoczyła, ale i chyba cieszyła. Nie chciał, by ten przymusowy wyjazd spędziła w strachu i złości, zdecydowanie wolał taką jej wersję. – Tak się składa, że też trochę zgłodniałem – odparł krótko, zbywając chwilowo jej pytania, po czym gdy przeciągnęła się seksownie, złapał ją w pasie i zwinnie zrzucił z siebie na materac, pochylając się zaraz tuż nad nią – A nawet bardzo – mruknął, trącając jej nos swoim, po czym chętnie wpił się w jej słodkie usta, łapczywie i soczyście całując, z każdą chwilą bardziej zachłannie jej smakując. I mógłby przysiąc, że chciałby teraz zatrzymać czas, ale w końcu niechętnie oderwał się od niej i odetchnął głęboko, spoglądając w jej oczy. Nim się wycofał, musnął raz jeszcze jej kuszące wargi, po czym odchylił się lekko i sięgnął po swój leżący na szafce telefon, którego ekran się podświetlił. - Dochodzi 9, więc tak to najwyższa pora żeby się zbierać – stwierdził trochę niechętnie, odkładając urządzenie i wracając spojrzeniem do oczu ciemnowłosej, wspierając się łokciem na łóżku obok niej. Odgarnął wolną ręką kilka ciemnych pasemek jej włosów, wpatrując się w nią. – Póki co ubierz na siebie coś mojego albo coś z wczorajszych rzeczy, jeśli się nadają. Odjedziemy stąd, po drodze kupimy sobie jakieś jedzenie i pojedziemy dalej… a gdzie, to może pozostanie niespodzianką. Niemniej czeka nas spory kawałek drogi, wczoraj jechaliśmy prawie 8 godzin, dziś czeka nas tyle samo. Jesteś na to gotowa? – uniósł brew z lekkim rozbawieniem, klepiąc lekko dłonią jej nóżkę. I już miał się właściwie podnieść, ale jeszcze wcześniej nie mogąc się powstrzymać, pochylił się i kolejny raz ją pocałował – krótko, ale całkiem czule, delektując się nią niczym najlepszą potrawą świata. W końcu jednak uśmiechnął się i usiadł, sam lekko się przeciągnął i wstał, po czym przygotował jakieś ubranie dla siebie i ewentualnie coś także dla niej. Po skorzystaniu z łazienki i odświeżeniu się, ubrał się i sprawdził oba telefony, odpisując na kilka wiadomości, by dopiąć szczegóły ważnych spotkań, które czekały na niego na miejscu. Spakował resztę rzeczy do torby i zsunął na nos okulary przeciwsłoneczne, spoglądając na Indianę, gdy podeszła do niego. – Gotowa? – podał jej dłoń, a gdy chętnie po nią sięgnęła, złączył ich palce razem i wspólnie opuścili motelowy pokój, pozostawiając w nim całkiem przyjemne wspomnienia. Po tym jak wsiedli do samochodu, odjechał sprawnie z parkingu i ruszył w dobrze znanym sobie kierunku, po drodze jednak wyszukując przydrożnej knajpki, w której mogli kupić coś dobrego na wynos. Dobrego i niezdrowego, ale to nie było ważne – kupili więc całkiem sporo różnych pyszności i coś do picia, po czym nie tracąc czasu, przegryzał co nieco cały czas kierując, jednocześnie z uśmiechem zerkając na ciemnowłosą. – Widzę, że dopisuje Ci apetyt, to dobrze – uśmiechnął się ciepło, wrzucając do ust kolejną frytkę – Wiem, że okoliczności były całkiem okropne, ale ostatecznie… możemy to potraktować jako fajną wycieczkę. Załatwiłem opiekę dla psa, nasze sprawy w Seattle chyba też mogą poczekać, więc… teraz możemy się skupić tylko na sobie. A jednocześnie muszę załatwić kilka spraw już na miejscu, więc będę musiał wyjść na przynajmniej dwa spotkania. Wynajmiemy jakiś hotel, a potem… będę już cały Twój – zerknął na nią wymownie, pozwalając by kącik jego ust drgnął ku górze – Myślę, że za dzień czy dwa będziemy mogli wrócić do domu, jeden z tych dni to także będzie droga, która zajmie nam trochę czasu - dodał, wyjaśniając po krótce plan na najbliższy czas, ale przy tym nie zdradzając zbyt wiele szczegółów. Pozwolił więc sobie póki co zjeść w spokoju i naprawdę całkiem ze smakiem delektując się tym niezdrowym jedzeniem, po czym dopił swoją cole i czuł się całkiem... dobrze. Nie tylko z uwagi na to, że był wyspany i najedzony, ale również dlatego, że obok siedziała Indiana, w równie dobrym humorze co i on, na której udzie ułożył swoją dłoń, gdy kończyła swój posiłek. - Przepraszam za to wszystko, to naprawdę nie powinno było się stać. Nie miałem pojęcia, że o Tobie wiedzą, a ja... czasami robię rzeczy, które nie są do końca legalne. Czasem interesy nie idą, czasem dochodzi do spięć, więc... niekontrolowanie odbiło się to na Tobie. Wiem, że pewnie z uwagi na to jeszcze bardziej masz mnie dość, ale jednocześnie cieszę się, że potrafisz znaleźć w tym wszystkim jakieś pozytywy.

autor

Connor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże”