WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Life is full of suprises
Awatar użytkownika
33
184

baristka

Starbucks

elm hall

Post

To było miłe jeśli faktycznie River chciała zostać by upewnić się, że z Andy będzie wszystko w porządku. Z pewnością wtedy Mad tłumaczyłaby zawzięcie, że z nią naprawdę jest okej i nie ma co się martwić. Zresztą to nie pierwszy i nie ostatni taki jej wyskok. Następnym razem musi jednak pamiętać by nie dzwonić do River, bo naprawdę niepotrzebnie ją zwlekała z łóżka a przy okazji tego wieczne złego człowieka na którego musiała wpadać przyjaźniąc się z Sanders.
W sumie gdyby Andy kontaktowała to pewnością wcale by mu się nie dziwiła, że jest rozdrażniony. Sama by również była wściekła gdyby robiła za szofera o tak nieludzkich godzinach! Jednak była kompletnie zalana i przestała filtrować pewne rzeczy co wypadało powiedzieć a co nie. Zresztą przeważnie nie myślała co mówiła a teraz szczególnie. A w jej główce ostatnio tkwił ten koszmar River, więc musiała się dowiedzieć co się dzieje.
Wiedziała, że go zdenerwuje. Gdyby nie miał nic za uszami to pewnie odpowiedziałby coś równie głupiego a nie wściekł się i podniósł głos. Maddox coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że coś jest nie tak. Niestety z River pewnie nic nie wyciągnie, więc będzie musiała żyć z własnymi domysłami jedynie. Miała odpowiedzieć, również się unieść jednak zamknęła nagle dziób spoglądając automatycznie na ich splecione dłonie. Zmarszczyła brwi i jej pijany wzrok powędrował na River, która pokręciła głową. Ostatecznie niebieskowłosa wzruszyła ramionami -Zluzuj portki, jezu. Na żartach się nie znasz? - przewróciła teatralnie oczami. Może faktycznie jak się teraz z nim pogryzie to River potem będzie miała kłótnię stulecia w domu. A tego baristka nie chciała -Możecie mnie tylko wysadzić pod domem. Poradzę sobie - rzuciła cicho gapiąc się przez szybę. Nie potrzebowała pomocy i nie chciała kobiecie robić dodatkowych problemów. Niepotrzebnie dzwoniła do niej... będzie musiała coś zorganizować by ją za to przeprosić. Nie jej wina, że w pierwszej chwili właśnie pomyślała o Sanders.

autor

Ady

stick and stones may break my bones
Awatar użytkownika
29
167

Dziennikarka śledcza

The Seattle Times

elm hall

Post

River nie chciała burdy w aucie czując, że do tego mogłoby dojść gdyby nie powstrzymała Andy. Rozumiała iż oboje są nabuzowani. Will ze względu na porę o ktorej musiał się zwlec z łóżka, plus okoliczności odbioru pijanej jednostkim zaś Maddox przez posiadany alkohol w organiźmie. Była wręcz przekonana, że rzuciliby się sobie do gardeł, a ona musiałaby ich rozdzielać.
Odetchnęła z ulgą gdy kobieta jednak zareagowała na ten mały znak. Na szczęście, bo Will jedynie mruknął coś pod nosem, tak aby nikt nie usłyszał. Sanders nie puściła dłoni niebieskowłosej delikatnie ją miziając kciukiem. Uważnie przyglądała się czy wszystko jest okej. Na słowa jedynie przewróciła oczami. To oczywiste, że ona i tak pójdzie z baristką do jej mieszkania. Sory, ale tak łatwo jej się nie pozbędzie. Musiałaby się dużo mocniej wysilić.
- Wysadzę i idę z Tobą. - wzruszyła ramionami jakby była to jedyna słuszna odpowiedź po czym spojrzała na partnera, który uważnie ją obserwował w lusterku.
- Chyba żartujesz... będziesz ją jeszcze niańczyć? - ewidentnie nie rozumiał, że dziennikarka chciała się odwdzięczyć za to jak Maddox sprawuje nad nią opiekę gdy tamtego nie ma w domu.
- Będę a Tobie nic do tego... - powiedziała z niezaprzeczalnym przekonaniem iż tak powinna postąpić.
Mężczyzna znów coś mruknął i skupił się na drodzę. Resztę trasy przejechali w ciszy, ale nikomu to nie przeszkadzało.
Gdy już się zatrzymali, Riv wysiadła, oparła się o swoje kule i uśmiechnęła do Andrei. - No to prowadź. - pokazała aby szła przodem, jedynie rzucając krótkie cześć do swojego chłopaka i tyle ją widział. Niezadowolony wrócił do mieszkania aby móc zarzyć jeszcze trochę snu przed pracą.

/ztx2

autor

--------

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ettel, jak przystało na mężatkę z czteroletnim stażem, niewiele wiedziała o związkach.

Nie dajcie się nabrać obrączce (która też nie wyglądała zresztą szczególnie imponująco; mogła wydawać się nawet bardziej przypadkowa niż dorosła, w towarzystwie – dzisiaj – trzech dwóch innych pierścionków, miętowego lakieru na paznokciach i – zawsze – niewielkiej dziarki na palcu serdecznym). Przecież ona była z jednym chłopakiem niemal od czasów, gdy jeszcze miała mleczaki, a w czasach, gdy naprawdę rosły jej stałe siekacze, była pozbawionym asertywności dzieciakiem wychowywanym przez rodziców, którzy bali się świata i tego, co ten świat może zrobić z ich dziećmi. Łatwo się domyślić, że jej doświadczenie najłatwiej opisać słowem: żenujące.

Mimo to nawet Ettel wiedziała, że gdyby chociaż spróbowała zaciągnąć dzisiaj ze sobą Arsona do Tractor Tavern, miałby pełne prawo się z nią rozwieźć i nikt nie mógłby mieć do niego pretensji. Sytuacja była dość skomplikowana, nie tylko dlatego, że dziś wieczorem znalazła się w miejscu o nazwie T r a c t o r Tavern (albo: Tractor T a v e r n, nie mogła sama zdecydować, która część tej nazwy niepokoiła ją bardziej). Dawno temu, gdy dowiedziała się, że jej koleżanka gra w zespole, zapewniła, że bardzo chciałaby kiedyś wpaść na ich występ i posłuchać.

No ale to było dawno temu.
Zanim dowiedziała się, że ten zespół gra chrześcijański folk połączony z recytowaniem poezji – oczywiście napisanej przez nich samych – a ich frontmanką (frontwoman?) jest kobieta starsza od matki Ettel, która odsiadywała w więzieniu dość długi o dość tajemniczy wyrok i w trakcie odsiadki przeżyła religijne nawrócenie.

Już jakieś trzy zaproszenia wcześniej skończyły jej się przekonujące wymówki, a ostatnim razem już właściwie obiecała, że przyjdzie i odwołała na ostatnią chwilę, więc czuła się już dość zmuszona, żeby wreszcie przyjechać do jakiejś knajpy na końcu świata, by posłuchać jak stara recydywistka recytuje historie o matce boskiej.

A skoro tak, Jin też mógł poczuć się trochę zmuszony.
Oczywiście Ettel upierałaby się, że jedynie grzecznie go prosiła. Długo, to fakt. I próbowała obiecywać mu różne rzeczy, jeśli się zgodzi z nią iść, to też racja. W pewnym momencie mogła nawet powiedzieć coś, co można było odczytać jak groźbę (a raczej: ciężko było to odczytać inaczej niż groźbę), nie da się ukryć. Ale poprosiła, okej? W dodatku obiecała, że będą pili na jej koszt, jeśli Jin przestraszy się, że jego sekrety ujrzą światło dzienne i się zgodzi zrobi jej tę uprzejmość i będzie jej towarzyszył.

W ten sposób dotarli do, powtórzmy tę nazwę raz jeszcze, Tractor Tavern, a Ettel, zgodnie z obietnicą, poszła im kupić piwa. - Nie chcę siać paniki, ale to miejsce zdecydowanie nie wygląda na czyste – poinformowała Jina z powagą, gdy stanęła nad ich stolikiem z dwiema szklankami w dłoniach. - Przeciwnie. Wygląda właśnie na takie miejsce, które z desperacji pozwala u siebie grać koncerty muzułmańskiego jazzu czy innych gatunków, o których nie słyszał, no cóż, nikt nigdy. Poza tym, wciąż nie chcę siać paniki, ale widzisz jak tu jest mało osób? Przecież oni zaraz zaczną śpiewać… albo recytować, nie wiem do końca co oni robią… umiesz udawać, że coś ci się podoba, kiedy tak naprawdę masz ochotę umrzeć? – dopytała jeszcze, wciąż z równie poważną miną, aż wreszcie postawiła szklanki na stoliku i usiadła, prawie uderzając przy tym w lampę wiszącą nisko nad blatem. - Kurwa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#27

Tae na swoich palcach nie nosił żadnego pierścienia - chociaż kiedyś kusiło to, żeby kupić taki, który nosił Frodo w filmie ,,Władca Pierścieni" (nawet chciał przeżyć podobna przygodę ale to swoją drogą) lecz ostatecznie na planowaniu się skończyło. Jasne, żywił do pewnej panny uczucia, ale o małżeństwie jeszcze po prostu nie myślał, ponieważ miał inne rzeczy na głowie.

Gdy Jin usłyszał o miejscu, do którego miał udać się z Ettel, wpierw wybuchnął głośnym śmiechem, przekonany, że ta nazwa została zmyślona przez znajomą. Spoważniał, gdy zobaczył na mapie znacznik tego miejsca, wraz ze zdjęciami, opiniami, godzinami otwarcia oraz kilkoma innymi informacjami. Cholibka, ciekaw jestem, jaki geniusz był pomysłodawcą nazwy dla tego miejsca... pomyślał, klikając odnośnik do strony i oczami odnajdując zakładkę z menu. Opuścił tę stronę po kilkunastu minutach.

Zgodził się, ponieważ doskonale wiedział, z czym wiązało się kontynuowanie odmawiania - suszeniem głowy, prośbami oraz obiecankami, by zmienił zdanie oraz słodkimi oczętami typu kota ze Shreka. Cóż, przynajmniej się napije piwa, po ciężkim dniu, spędzonym w pracy, gdzie toczył bój z programami komputerowymi oraz błędami. Czasami miał wrażenie, że jego życie było jednym programem, a wszelkie nieprawidłowości, przykrości i nieprzyjemne sytuacje, należały do błędów, wymagających naprawy lub pominięcia. No ale nie zamierzał myśleć o pracy, kiedy niedawno z niej wyszedł. Planował dobrze się bawić może nawet wypić więcej niż powinien, żeby stracić przytomność.

- Oj tam przesadzasz...może... - przerwał na moment, ponieważ dostrzegł w górnym rogu sufitu, pajęczynę. Nie miał nic do pająków (serio, uważał je za pożyteczne), ale też nie przywykł do spotkań z nimi w knajpach (?). - może po prostu personel tu jest tak zapracowany, że nie mają czasu posprzątać. - dokończył, aczkolwiek, jego ton był pozbawiony jakiegokolwiek przekonania. Przejechał dłonią po włosach.
- Jeżeli zaczną śpiewać, to wtedy zaśpiewam po nich. Myślisz, że mnie zabiją, jak będę śpiewał koreański pop albo hip-hop? - spytał, unosząc brew, ponieważ raczej nikt ze zgromadzonych tutaj, nie wyglądał ani zbyt przyjaźnie ani na takich, co słuchają muzyki pochodzącej z Korei. Niby Jin doskonale wiedział, iż nie powinno się oceniać książki po okładce, ale czasami to było mimo wszystko silniejsze.
- W ogóle, myślisz, że jedna z atrakcji trgo miejsca, jest przejazd traktorem? - Byłoby fajnie.
Ostatnio zmieniony 2022-06-10, 10:12 przez Jin Tae, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Może tak być - przytaknęła, wpatrując się w Jina jeszcze przez chwilę, wciąż stojąc nad nim z piwem. - Może być też tak, że personel jest tak zajęty, że nie ma czasu przychodzić do pracy? - zaproponowała dodatkową wymówkę, która pozwoli im choć na chwilę uwierzyć w to, że znaleźli się w miłym miejscu dla koneserów, a nie jakiejś śmierdzącej spelunce z traktorem w nazwie. Knajpa (?) nie wyglądała na specjalnie obleganą, nawet wieczorem, więc trudno jej było sobie wyobrazić, żeby pracownicy mieli ręce pełne roboty i uwijali się tu jak małe mróweczki - ha, dwa idiomy w jednym zdaniu! Ettel znała jeszcze trzeci, o jebiącym psie, ale ten może zostawmy na drugie piwo. - Całkiem mi się to podoba - dodała, być może wprawiając tym towarzysza w niemałe osłupienie, skoro on też tutaj był i wiedział, że lokal miał w nazwie traktor. Zdecydowała się wreszcie bohatersko zająć miejsce przy stoliku i wyjaśniła: - To, że ludzie, którzy tu pracują, są barmanami na pół etatu, a na drugie pół… nie wiem, aspirującym krawcem. Albo cukierniczką-amatorką. Albo rolnikami, którzy przyjechali do Seattle i nabrali się na ten traktor - zaproponowała, nawet jeśli ten ostatni pomysł był już trochę przykry - jak to tak, przyjechać do dużego miasta w Ameryce i nie spełnić swoich marzeń?

No właśnie, Ettel, jak to tak?

Nie wątpiła ani w talent wokalny Jina, ani w dobre serca ludzi, w towarzystwie których, chcąc nie chcąc, planowali spędzić dzisiejszy wieczór. Mimo to przyjrzała się chłopakowi dość badawczo, bardzo na serio próbując wyobrazić sobie, jak rapuje po koreańsku. - Jestem prawie pewna, że to zrobią, a my nie będziemy mieć z nimi szans - oceniła wreszcie. - Zwłaszcza że ja na pewno cię nie obronię. Nie dlatego, że nie chcę, ale nie mam szans z tymi traktorzystami - niektóre rzeczy w Ettel były całkiem duże: serce, które musiało pomieścić ludzi rozsianych po czterech państwach; to miejsce w klatce piersiowej, gdzie stopniowo gromadzi się smutek albo specjalna skrytka, w której możesz nosić wszystkie swoje ulubione książki, zaczynając od tych bajek, które rodzice czytali ci przed snem. Fizycznie prezentowała się jednak dość mało imponująco, a oprócz tego, że nie była zbyt duża, to nie była też wcale silna, dokładnie jak ktoś, kto przez większość czasu unika poważniejszej aktywności fizycznej i nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego ktoś dobrowolnie wstaje wcześniej, by pobiegać. - Ale jeśli przetrwamy, wyślesz mi potem jakiś koreański hip-hop? - dopytała jeszcze, bo, kto wie, może Jin właśnie składał jej tu przedśmiertne obietnice?

- Mam nadzieję. Wtedy będę mogła rzucić się pod traktor, jak zacznie się… koncert - z każdą chwilą była coraz mniej przekonana, czy to wydarzenie, w które się wpakowali, można w ogóle nazwać muzyką. Instynktownie zerknęła w stronę swojej torebki, zastanawiając się, czy nie powinna zacząć się żegnać z bliskimi, aż wreszcie uznała, że najpierw piwo. Uniosła swoją szklankę i powiedziała: - To mogą być twoje ostatnie chwile. Jeśli chciałbyś wyznać swoje paskudne sekrety, nieszczęśliwe miłości albo przestępstwa podatkowe, to dobry moment.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jin przyjął postawę myśliciela, i nim otworzył buzię, żeby odpowiedzieć, podrapał się po głowie.
- Hmm…też możliwe. Mogę zapytać. – powiedział z entuzjazmem, wyciągając rękę do góry, niczym uczeń zgłaszający się do odpowiedzi w szkole, lecz po kilkunastu sekundach położył ją z powrotem na stole, mrużąc swe oczęta i czując potraktowanym olewczo. Zapewne kelnerzy (?) byli zbyt zajęci pogaduszkami ze swoimi znajomymi. Czyli zamówienia będzie trzeba składać przy barze…albo krzyknąć, żeby ktoś łaskawie ruszył dupę. pomyślał, analizując lub raczej próbując ogarnąć fenomen tego miejsca oraz powód, dla którego ludzie tu przychodzili. Obsługa dość nieprzyjazna, bród dookoła, specyficzny zapach, niebędący odpowiednikiem ładnych perfum. zaczął sobie jin wymieniać w myślach. - Ciekaw jestem, czy ktoś tu przychodzi na kontrolę. – dodał jeszcze, a następnie wziął kilka łyków piwa.
Niestety Tae nigdy wcześniej nie miał możliwości prowadzenia traktora, ponieważ nikt z jego rodziny takowego nie posiadał.
- Aż bym się przejechał. Chyba że to przywilej dla stałych klientów albo personelu. – stwierdził, wzruszając ramionami, bo z jakiegoś powodu ludzie musieli tu pracować, a mimo wszystko Jin nie sądził, że wynagrodzenie należało do jakichś wielce wysokich i dobrych zarazem.
- Spokojna głowa. Byłem w wojsku i trenowałem taekwondo, więc mógłbym dać radę. - odparł, aczkolwiek starcie z kilkoma potężnymi bykami bez wsparcia mogłoby być dość ciężkie. Szczególnie gdyby mieli przy sobie jakąś broń. Na pewno celowałby w przeponę albo inny czuły punkt.

Usłyszawszy pytanie z ust Ettel, uśmiech zaczął zdobić buźkę Woojina praktycznie od razu, ponieważ on zawsze bardzo chętnie dzielił się zdjęciami z Korei, piosenkami…no ogólnie wszystkim, związanym z Koreą. Dosłownie. Sprawiało mu to ogromną przyjemność oraz frajdę.
- Hip-hop, pop, tytuły dram…wszystko, co tylko będziesz chciała. – stwierdził z uśmiechem, nie widząc żadnych powodów, przez które miałby odpuścić podesłanie wszelkich propozycji różnych tytułów oraz piosenek, pochodzących z ojczystego kraju.

Kiedy do uszów Azjaty dotarły plany Ettel związane z rzuceniem się pod traktor, zaraz po rozpoczęciu koncertu, Parsknął głośno śmiechem, rozlewając piwo, które właśnie wlewał do buzi. Ktoś stojący obok mógłby pomyśleć, że Tae robił za fontannę. Piwną fontannę. Oczywiście odwrócił głowę, lecz miał wątpliwości, czy zrobił to wystarczająco szybko.
- Wybacz. Nie ochlapałem Cię, mam nadzieję? – spytał, wyciągając z kieszeni spodni zużytą chusteczkę, żeby wytrzeć sobie buzię.

- Ja…eee…- zaczął, drapiąc się po głowie oraz zastanawiając, o czym chciałby powiedzieć. O tym, że jestem w dupie przez długi ojca? A może o tym, że prawie mnie ostatnio przyłapano na hakowaniu? A, no i każdego dnia, boję się o matkę, bo cierpliwość gości, u których ojciec był zadłużony, kurczyła się z każdym dniem…Ostatecznie uznał, że opowie o historii swojego zauroczenia gdyż uważał ją za bezpieczną opcję.
- W sumie to zabawne z tą całą miłością. Nie przypuszczałem, że poczuję coś do takiej jednej…a jeszcze kilka miesięcy temu, byłem zauroczony w przyjaciółce, ale urwał nam się kontakt i wtedy boom. - uderzył ręką o rękę dla lepszego efektu. - Pojawiła się ona, cała na biało. - oczywiście żartował, ponieważ podczas ich spotkania w klubie, ubiór Jimin był całkowicie innego koloru. - Czaisz, że przyszła do mnie do mieszkania, żeby oddać kurtkę i spotkała moją współlokatorkę no i uwaga….po pierwsze - wyprostował palec wskazujący, jak podczas odliczania. - przedstawiła się jako moja dziewczyna, a po drugie - , wyciągnął kolejnego palucha. - mieliśmy taką umowę, że z nikim poza sobą nie sypiamy, ale ona zaczęła mi zarzucać, że ją zdradzam…przez co był foch stulecia. Nie odpisywała na wiadomości, nie odbierała żadnych połączeń, eh. - westchnął, krótko, przypominając sobie wszystko. Od pierwszego spotkania, po ich ostatnie. - Ostatecznie chyba jest wszystko okej…i wybacz, jeśli przynudzam. Teraz Twoja kolej, żeby podzielić się jakąś historią. Jestem gotowy usłyszeć o wszystkim. - powiedział zgodnie z prawdą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Lubiła o sobie myśleć, że jest niezłą przyjaciółką. Dlatego - choć niewiele zajęć wydawało jej się jeszcze mniej kuszących niż przejazd traktorem, uśmiechnęła się do Jina i powiedziała: - Może tak jest? Inne knajpy, takie, które wiedzą o istnieniu sanepidu, dają klientom pieczątki i, na przykład, dziesiątą kawę za darmo. Oni mogą w ramach programu lojalnościowego pozwalać się przejechać na traktorze - zgodziła się z jego wizją, bo kim niby była, żeby pozbawiać Jina marzeń? Na tym etapie już sama czuła, że będzie rozczarowana, jeśli ten traktor okaże się po prostu nietrafioną, ale przypadkową nazwą. Mniej więcej tak samo jak Jin mógłby być rozczarowany bezużytecznością Ettel w siłowym pojedynku - nie tylko unikała konfrontacji, zwłaszcza fizycznych, ale też nie potrafiłaby ani się obronić, ani komuś przyłożyć.

Lubiła też jeszcze inną rzecz, tym razem dotyczącą Jina - w to, że wciąż był bardzo wkręcony w koreańską kulturę i od razu było widać, że to jest bardzo jego. Nie zazdrościła mu, ale wydawało jej się, że to musi być naprawdę fajne (czyli, być może, jednak mu zazdrościła…), bo Ettel zwyczajnie nie wiedziała. Nie wiedziała czy czuje się bardziej u siebie w Stanach, czy może w Belgii, nie potrafiła polecać francuskich filmów, nie była nawet wystarczająco dobrą ambasadorką kultury żydowskiej. Chciałaby czuć się umocowana do jednego miejsca, czy tutaj, czy daleko za oceanem. Niespecjalnie tęskniła za Belgią. Brakowało jej czasami tego, jak się czuła, gdy tam mieszkała, ale nie tęskniła za opuszczoną ojczyzną. Ciężko było jej też zachwalać znajomym jej miasto czy kraj, bo nie potrafiła chwalić tego, od czego chciała się uwolnić. - Dramy to po prostu seriale to bardziej gatunek? - dopytała jeszcze - być może głupio, ale po kilku latach spędzonych w obcym kraju, w którym wszyscy mówili w obcym języku, nie martwiła się już tym, czy ktoś uzna ją za głupią.

Zwłaszcza że to nie ona, mimo wszystko, robiła za piwną fontannę…

- Zaczyna się doskonale, każda dziewczyna chce być nazywana “taką jedną”... - zauważyła, bo nie udało jej się ugryźć w język i powstrzymać od tego przytyku. Schyliła się w stronę Jina i na moment zapomniała o swoim piwie, starając się zrozumieć szczegóły historii o Takiej Jednej i Współlokatorce. - Przedstawiła się jako twoja dziewczyna, ale wy się wcześniej nie umówiliście na to, że jest twoją dziewczyną? - upewniła się. Wzięła łyka piwa i uśmiechnęła się szeroko: - No dobra, a jak się czujesz z tym, że masz dziewczynę? I, czekaj, pokażesz mi ją? - tak zwyczajnie z ciekawości, chciała wiedzieć o kim rozmawiają i jak ta Taka Jedna wygląda. - Mogę ci opowiedzieć o pracy, chcesz? - zaproponowała, dając mu jeszcze szansę, by się z tej rozmowy wykręcić - nawet jeśli powiedział przed chwilą, że jest gotowy.

Mogli też sprawdzić, czy Jin jest gotowy wysłuchać wszystkiego, bo zespół właśnie zjawił się na scenie. Widząc ich na żywo, Ettel mocno zacisnęła palce na szklance i wcisnęła się w krzesło trochę głębiej: - O rany…

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jin słysząc słowa Ettel, wycelował w nią palcem, a jednocześnie przypomniał sobie o jednym dość istotnym - dla niego - fakcie .
- Otóż to, właśnie. Aczkolwiek ciekawe, czy faktycznie gwarantują przejażdżkę, czy tylko wejście do środka a po minucie każą Ci wyjść. - odparł, zaczynając myśleć nad tym, co przed chwilą powiedział. Bądź co bądź, wszystko było możliwe. A skoro właściciel miał problem, żeby utrzymać restaurację w czystości, to co dopiero mówić o traktorze? Okej, był mniejszy od pomieszczenia (knajpy), lecz po pierwsze, musiał mieć sprawny silnik, napompowane odpowiednio koła oraz - najmniejszy szczegół - CZYSTE wnętrze. Jeżeli traktor służył tylko jako rekwizyt do zdjęć, to aktualne miejsce zasługuje na odjęcie kolejnej gwiazdki w opiniach. - pomyślał, ponieważ istniała szansa, iż gdy stąd wyjdą, Jin doda coś od serca siebie w sekcji, która pozwala ludziom wyrazić swoją opinię na profilu strony w googlach. Czasami dla poprawienia sobie humoru, Tae czytał opinie ludzi różnych miejsc, które były totalnie bez sensu albo zwyczajnie głupie, bo ,,zupa była za słona dlatego daję jedną gwiazdkę", ,,przyszedłem, bo to restauracja znanego sportowca, a ŻADNEGO sportowca tam NIE było. 1 GWIAZDKA" i wiele więcej Jin mógł wyrecytować z pamięci swej.

Jin nigdy nie był w Belgii. W ogóle poza Koreą i Stanami odwiedził tylko Japonię podczas wakacji rodzinnych, kiedy miał 10 lat. W jego planach była podróż jeszcze do kilku miejsc w Europie, ale wpierw musiał na nie ogarnąć pieniądze. Chociaż ciekawiło go, czy Light Side prowadził jakieś szkolenia za granicą, bo jeśli tak, to chętnie by skorzystał z takiej szansy. Będzie musiał porozmawiać z szefem o tym.
- Seriale. Tylko ostrzegam, że najczęściej mają szesnaście odcinków i trwają mniej więcej godzinę. - wyjaśnił, choć on sam uważał, że niektóre spokojnie mogły mieć tych odcinków o wiele mniej, ponieważ niektóre sytuacje były bez sensu lub były zwykłą zapchaj dziurą, nic praktycznie nie wnoszącą, no ale cóż. Nie był reżyserem, tylko widzem.
- W sumie na Netflixie jest ich najwięcej. Jak chcesz, mogę Cię dodać do mojego konta, bo mam jeszcze wolne miejsce. - dodał jeszcze, przypominając sobie te fakty (tj. o ilości seriali na Netflixie oraz że bez problemu może wręczyć Ettel pasy, by mogła się zalogować i mieć swoje konto). Zawsze, kiedy odwiedzał tę platformę z filmami oraz serialami, pozytywnie zaskakiwała go ilość koreańskich produkcji.

Zazwyczaj do fontanny ludzie wrzucają grosiki, bo wierzą, że im to przyniesie szczęście. Ciekawe czy gdybym ja tak zrobił, faktycznie miałbym szczęście... pomyślał, obserwując zrobioną przez siebie małą, piwną kałużę.

Parsknął śmiechem, kiedy usłyszał słowa przyjaciółki.
- Tak myślisz? Dobrze wiedzieć. No to taka jedna.... - lecz przerwał, żeby zaraz powrócić do powagi i po prostu opowiedzieć, co go spotkało.
- Poplątane co nie? No jakby....powiedziałem, że mi na niej zależy, a ona mi odpowiedziała, że uwaga cytuję ,,Nie zrozum mnie źle, moja odpowiedź w takiej formie brzmi nie". Nie ukrywam, dałem ciała, bo byłem po drinku, więc pewnie pomyślała, że wypowiadam te słowa pijany, ale no...sama potem wybuchła, bo jak pojechaliśmy kilka dni później...a może to było tydzień później? - zastanowił się, aż wreszcie tylko machnął ręką. - Mniejsza. Tak czy inaczej, kiedy pojechaliśmy do parku rozrywki, miała pretensje, bo nie wziąłem jej za rękę, mimo - jej zdaniem - oczywistych znaków. - westchnął, masując sobie skronie, doskonale pamiętając każde spotkanie z Jimin.
- Cóż...szczerze? Dalej to do mnie nie dociera jakby...z jednej strony cieszę się, ale z drugiej...- zrobił krótką przerwę, by uciec spojrzeniem gdzieś w bok. - Boję się Ettel. Boję się, że wszystko się spieprzy i rozpadnie, jak jakiś domek z kart. - odparł, wyciągając telefon i wchodząc w galerię.
- Przesuwaj w prawo. - powiedział, kładąc przed przyjaciółką swój telefon, żeby swobodnie mogła przeglądać zdjęcia, które Jin zrobił Jimin. Na kilku byli we dwoje albo nawet we troje z psem (Ziomeczkiem), którego Jimin znalazła, porzuconego wewnątrz śmietnika.
- Śmiało. Ja mogę słuchać o wszystkim. Nawet o pogodzie. - odparł zgodnie z prawdą. Serio. Uważał, że rozmowy dotyczące pogody były w porządku.

- Cooo...oho...- wpierw miał zadać pytanie, lecz widząc ludzi na scenie, dotarło do niego, co właśnie będzie się działo. Aż musiał pochylić głowę i wziąć kilka łyków piwa, aczkolwiek tu chyba będzie potrzebny mocniejszy alkohol. - Ten jeden to ma chyba odwrotnie t-shirt. - powiedział cicho, głową machając w bok, by Ettel sama stwierdziła, czy Jin mówił prawdę, czy zwyczajnie źle widział.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Byłabym bezgranicznie smutna, gdyby okazało się, że możesz tylko wsiąść i nikt cię tym traktorem nie przewiezie - oznajmiła z powagą. To nawet nie było przecież jej marzenie (ta przejażdżka traktorem, naturalnie), ale takim ludziom jak Ettel wcale nie trzeba było wiele, by poczuć w zakamarkach ciała ten rozmyty, pozbawiony ostrych krawędzi smutek. Ostrych oznacza tutaj wyraźnych, ale tak w gruncie rzeczy brakowało mu też naprawdę ostrych kantów: takie, o jakie możesz się nadziać. Wtedy przynajmniej wiedziałaby, co się stało i umiałaby powiedzieć, co ją boli. Teraz? Nie wiedziała, dlatego była gotowa zapłakać się nad Jinem i jego nieistniejącym traktorem, albo nad starszym panem imieniem Helmut, który został wymyślony na potrzeby filmu.

- Zawsze mają szesnaście czy teraz po prostu wymyślasz? - zainteresowała się, przenosząc wzrok ze swojego piwa ponownie na Jina. Rozumiała: dziesięć, ale czemu akurat szesnaście? I - jak przystało na kogoś, kto jednak częściej wybierał oglądanie filmów niż seriali - zaraz w jej głowie pojawiło się jeszcze jedno, niewypowiedziane pytanie: nie szkoda im na to czasu? Przecież taki jeden serial to jakieś dwa dni robocze, nie mówiąc już o tym, że… że prawdopodobnie okropnie się teraz wywyższała, zachowując się jakby w marnowaniu czasu na seriale było coś złego. Zwłaszcza gdy sama nie pracowała a dwa etaty, by w weekendy działać jako wolontariuszka na rzecz sierot - mogła rzadko binge-watchować całe sezony, ale gdyby wyliczyć ile czasu marnowała sama Ettel, ktoś inny zdążyłby w tym czasie obejrzeć wszystkie sezony jakieś Mody na sukces, Supernatural czy… czy jakiegoś trzeciego serialu z niepotrzebnie dużą liczbą sezonów.

Jeździła do odległej części miasta, żeby dotrzeć na okropny koncert i wypić piwo z Jinem. Spacerowała bez konkretnego celu. Czytała książki, których już za kilka miesięcy niemal w ogóle nie będzie pamiętać. Wdawała się w bezsensowne dyskusje prowadzone z nudów lub po to, by nie siedzieć w niezręcznej ciszy. Opowiadała te same historie i chodziła do teatru na te same przedstawienia ze względu na Arsona. Spędzała dwie godziny w kuchni, by przygotować jedzenie, które zostanie zjedzone w tym samym tempie co kanapki. I, naturalnie, oglądała netflixa, dlatego uśmiechnęła się teraz do Jina. - Dziękuję, na szczęście internet i netflix dotarły już nawet na Fremont - zapewniła. - Ale to kochane, że chciałeś się podzielić, bo jednak netflix to dość prywatna sprawa. Nie tak jak to, co oglądasz na youtubie, ale wciąż dość intymna - jasne, oglądałaby te jego dramy na osobnym profilu, ale wciąż mogłaby wejść i obczaić konto Jina, prawda?

- No dobrze, ale poczekaj, JEST różnica, czy wypijesz trzy drinki i powiesz dziewczynie, z którą się od jakiegoś czasu spotykasz, że ją lubisz, a tym, jak zaczniesz opowiadać, że jesteś Henrykiem VIII chwilę przed tym, jak… jak to się mówi? Zaliczysz trupa? - zgona, trupa, mała różnica. I prawdopodobnie była teraz zupełnie nieobiektywna, ale bardzo chciała wierzyć, że Jin jest spoko człowiekiem i nie skrzywdziłby kogoś, żeby zaliczyć po pijaku. - A to zupełnie nie jest twoja wina - zaprotestowała. - To… jasne, może jesteś matołkiem i się nie domyśliłeś, ale ona nie może cię za to obwiniać. To tak, jakbyś ty się zaczął wiercić i się na mnie wściekł, że nie zorientowałam się, że chcesz się przesiąść, bo jest ci niewygodnie, kiedy mógłbyś mi po prostu powiedzieć: ej, chcę się przesiąść. Właśnie, chcesz zmienić stolik? - dopytała, ale miała jeszcze jedno, ważniejsze pytanie: - A mówiłeś jej, że się boisz? Bo ja jestem jeszcze trochę zbyt trzeźwa, żeby teraz budować jakieś skomplikowane metafory z domkami z kart. A nawet z tymi z bajki o trzech świnkach - bo one też się rozpadały, z tego co pamiętała.

- Myślisz, że z przodu widać mu metkę? Ja myślałam, że to jakiś naszyjnik dla bogaczy - przyznała, marszcząc czoło i bardzo starając się ogarnąć wzrokiem wszystkie gwiazdy, jakie pojawiły się na scenie. - Ej, zobacz, a ten jest spizgany - dodała, niezbyt odkrywczo, skoro chłopak siedzący przy klawiszach miał problem z tym, by wycelować w siedzenie. Potem jednak zobaczyła tę swoją koleżankę i, kierowana poczuciem obowiązku, zaczęła klaskać tak entuzjastycznie jak była w stanie. I szturchnęła Jina, by też klaskał. Nawet bez entuzjazmu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Co nie? Ja tak samo! Ogarnąłby mnie żal, smutek i rozpacz. - powiedział, stawiając akcent na pierwszej literze każdego słowa (jakby miało to mieć jakiekolwiek znaczenie) oraz robiąc smutną minę, by dać tym samym popis swojej jakże wspaniałej gry aktorskiej. Aż przez myśl mu przeszło, żeby zapisać się do jakiejś agencji, a potem wziąć udział w castingu. Zacząłby od reklam - za które również można było otrzymać ciekawy hajs - a skończył na filmach....o ile rzecz jasna, faktycznie ktoś doceniłby jego talent.

Zapytany o seriale, odpowiedział bez zbędnego zastanowienia:
- W większości przypadków, choć zdarzają się też seriale mające po osiem lub dwanaście odcinków. - tak było. Jin był w szoku, kiedy dawno temu (kilka lat wcześniej dokładnie) wciągnął się w jeden z amerykańskich seriali i ten posiadał mniej więcej pięć sezonów, gdy seriale koreańskie zazwyczaj miały swój koniec po jednym sezonie lub dwóch. Weźmy, chociażby takie Pamiętniki Wampirów, posiadające osiem sezonów i dwie pochodne serie: ,,Originals" oraz ,,Dziedzictwo". Kiedy po pracy Jin nie musiał nic więcej zrobić, lubił zorganizować sobie tzw. ,,netflix & chill" chociaż czasami netflixa zastępowało HBOMax. Jedynie Disney+ nie miał, aczkolwiek kusiło go, ze względu na Marvela oraz Gwiezdne Wojny, Szczególnie Gwiezdne Wojny.
- Nie ma problemu. Nie mam nic do ukrycia, także jakby Ci się skończył abonament, możesz do mnie śmiało pisać, dzwonić albo po prostu złapać na ulicy i powiedzieć. - odparł z uśmiechem, upijając kilka łyków piwa. - Jakbyś postanowiła dzwonić, to tylko pamiętaj, że nie zawsze odbieram, ponieważ zapominam zmienić tryb telefonu. - dodał jeszcze, przypominając sobie, te wszystkie razy, kiedy oddzwaniał następnego dnia, ponieważ przez cały dzień miał wyciszony telefon, a po pracy od razu poszedł spać, gdyż zmęczenie mocno dawało o sobie znać.

- Prawda...nie no, ja za Henryka VII nigdy bym się nie uważał...chociaż takie rządzenie krajem pewnie było całkiem ciekawe....- stwierdził, palcem wskazującym oraz kciukiem jeżdżąc po swojej brodzie, w górę i w dół. - Dziękuję. Doceniam, że stajesz po mojej stronie. - odparł, naprawdę czując coś jakby...ulgę? Satysfakcję? No na pewno coś pozytywnego, ponieważ miło było słyszeć, że zdaniem Ettel nie zrobił nic złego, a w dodatku docenił również za matołka - bo przecież zawsze mogła użyć o wiele gorszego epitetu.
- Nie chcę, ale jeśli Ty chcesz, to nie ma problemu. I nie, nie mówiłem, bo jakoś...liczę, że samo przejdzie. - powiedział zgodnie z prawdą, rozkładając ręce. Pewnie teraz wyjdę na bojaźliwego frajera, eh.... pomyślał, uciekając wzrokiem w bok, ale prawda była taka, że naprawdę wolał nie poruszać z Jimin tego tematu. Przynajmniej nie teraz.

- Chyba tak. Chyba że to tak specjalnie albo zgodne z nowymi trendami mody? Niestety nie śledzę nowinek w ciuchowym świecie, wolę te informatyczne o programach albo podzespołach komputerowych.... - skończył zaraz, bo zaraz dopowiedziałby jeszcze kilka rzeczy, a przecież nie chciał tu zanudzić towarzyszki. Słysząc o stanie, w jakim znajdował się gość grający na klawiszach (aka klawiszowiec), Jin parsknął głośnym śmiechem i to takim, że dopadł go kaszel spowodowany zakrztuszeniem...śliną. Szybko podniósł ręce i po prostu kasłał, dopóki nie przeszło - kiedyś bądź co bądź musiało, inaczej byłby klops. Tak więc kiedy Woojin wrócił do siebie, skinął głową, żeby przyznać kumpeli rację, gdyż chłop zachowywał się, jakby był w totalnie innej rzeczywistości. Czwarty poziom gęstości. Potem sięgnął po swój kufel z piwem i już praktycznie stykał szkło ze swoimi ustami, kiedy poczuł szturchnięcie. Spojrzał na Ettel, po czym upił ten upragniony łyk i zaczął klaskać, od czasu do czasu dodawał również gwizd.
- Twoja znajoma powinna pomyśleć o występowaniu solo. - stwierdził podczas króciutkiej przerwy między piosenkami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uważała samą siebie za dość łatwowierną. Nie było trudno ją nabrać, unikała otwartego zarzucania komuś, że ją okłamuje i wierzyła we wszystko, co mówił jej Arson (nawet jeśli tego ostatniego absolutnie nie powinna robić, no ale skąd miała to wiedzieć?). Mimo to były rzeczy, obok których nie mogła przejść obojętnie - takie jak na przykład transparentny netflix Jina. Zmarszczyła czoło i spytała: - Naprawdę… naprawdę nie masz nic do ukrycia? No daj spokój, żadnych… nie wiem, Kardashianek? Albo serialu o dziewicy, która zachodzi w ciążę? Albo głupiego reality show, które oglądasz i nie wierzysz, jak ktoś może brać w tym udział? Nawet żadnego dokumentu o antyszczepionkowcach, który włączyłeś kiedyś tylko z ciekawości? - dopytywała. Gwiezdne wojny to jedno, nowy sezon Stranger Things (podobno bardzo dobry) to drugie, ale przecież nie zawsze masz przestrzeń na oglądanie samych fajnych seriali, o których wszyscy mówią czy ambitnych filmów reżyserów, których warto znać. Czasami chcesz tylko poleżeć i pooglądać coś na poprawę humoru albo kompletne odmóżdżenie, ale trochę wstyd przyznać się potem do tego znajomym. A jeszcze większy wstyd to powiedzieć, że ci się podobało i że obejrzałeś w weekend cały sezon. (To chyba dobry moment, by wspomnieć, że Ettel miała dość okropnych znajomych.) - Nie zadzwonię - uspokoiła go. Była prostym człowiekiem, który zawsze wolał wysłać maila zamiast zadzwonić, a połączenia od nieznanych numerów odbierała tylko dlatego, że zawsze pojawiała się w niej obawa, że może dzwonią do niej z Belgii i jej rodzinie stało się coś złego (nawet jeśli kierunkowy jednoznacznie sugerował, że dzwoni do niej jakiś bot Kate z Ameryki). Jak na prostego człowieka przyznało, była też uzależniona od swojego telefonu: od instagrama, sprawdzania messengera czy, aktualnie, od jednej z gier, dlatego bardzo szanowała to, że Jin potrafił nie zaglądać do telefonu przez cały dzień.

- Chciałbyś mieć milion żon i skazywać je na śmierć, jak znajdziesz sobie nową? - spytała, starając się brzmieć teraz jak ktoś, kto jest po prostu szczerze zainteresowany tematem i ich pogawędką dotyczącą rządzenia krajem, a nie jakby teraz Jina oceniała. I jasne, ten cały Henryk na pewno zrobił też dużo innych rzeczy (mógł też zrobić sporo nieślubnych dzieci, jakby się nad tym zastanowić), no ale była tylko Ettel, oczywiście, że znała go wyłącznie z tego, że brał te kolejne śluby jak nienormalny, przez co skończył jako głowa kościoła. - Polecam się do stawania po twojej stronie - zapewniła, bo przecież była koleżanką Jina, to po czyjej stronie miała niby stawać? Inna sprawa to to, że wcale nie uważała, że staje teraz po czyjejś stronie (nawet jeśli właśnie to powiedziała, dość bezmyślnie powtarzając za chłopakiem) - nie uznała teraz, że Jin był super, a jego dziewczyna beznadziejna; skoro Jin postanowił z nią randkować, Ettel była gotowa założyć, że na pewno jest bardzo fajna. - No pewnie, rozumiem - przytaknęła. - Tylko… takie rzeczy rzadko przechodzą same, wiesz? I to zupełnie normalne, że się boisz, ale nie musisz się bać sam, mówienie o tym często pomaga - wzruszyła lekko ramionami, po raz kolejny udowadniając przy tym, że miała o wiele większą wiedzę teoretyczną niż praktyczną, bo sama rzadko potrafiła się stosować do własnych rad.

Zmarszczyła czoło, przez chwilę myśląc, że coś źle usłyszała, ale gdy jej mózg wreszcie zaklikał, zmarszczyła się jeszcze bardziej. - Nie mam pojęcia czym są podzespoły komputerowe - przyznała i trochę bała się spytać, czy to znaczy, że istnieją także zespoły komputerowe. Jeśli tak, to z pewnością byłyby lepsze niż zespół, którego koncert właśnie tak entuzjastycznie z Jinem oklaskiwali. - Moja znajoma powinna pomyśleć o tym, żeby nigdy więcej nie wychodzić na scenę - powiedziała i pewnie była trochę złośliwa teraz, ale rany, to ona musiała siedzieć w tej traktorowni i ich słuchać, jak mogłaby być teraz uprzejma? - Chcesz się stąd wymknąć czy wytrzymasz do końca?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Niech no pomyślę hmmm....okej, obejrzałem może ze dwa lub trzy odcinki Kardashianek, żeby orientować się, kim są te osoby moja droga. Gdy chce obejrzeć głupie filmiki, odpalam YouTube'a, a dla memów, Instagrama. Mam specjalny folder na memy, możesz sobie poprzeglądać. - powiedział z uśmiechem, klikając paluchem w ikonkę galerii, a następnie w folder zatytułowany "mood enhancer for the better" czyli poprawiacz humoru nastroju na lepszy. Pewnie niektóre Ettel mogła kojarzyć, gdyż te, które uważał za naprawdę dobre, przesyłał swoim znajomym, a ponieważ do tego kręgu ona również należała, dlatego tym bardziej któregoś poranka, mogła zostać zaatakowana przez memowy atak Woojina. Gdyby rzecz jasna jej to przeszkadzało, wystarczyło mu powiedzieć, gdyż był przekonany o tym, iż jeżeli ktoś ma jakiś problem z czymś, wtedy po prostu o tym powie. Wiedział również o posiadanym przez ludzi różnym rodzaju humoru, zresztą zawsze tak było tj. jedni jedną rzecz a drudzy totalnie co innego. Byłoby nudno, gdyby wszyscy lubili to samo. Przepadłaby wtedy oryginalność.
- Co? Ale że nigdy? Ani razu? - spytał smutno, układając usta w podkówkę, a zaraz nawet dla lepszego efektu, pociągnął nosem i zaraz otarł rękawem. Mimo wszystko on należał do tego grona osób, które stanowczo wolały gadać przez smsy lub messenagera, niż stricte telefon.

Usłyszawszy kolejne pytanie przyjaciółki, zmarszczył czoło.
- Pytasz, czy byłbym zainteresowany posiadaniem haremu z milionem żon, które traciłyby życie, kiedy tylko znajdowałbym nową kobietę? Hm... raczej nie. Za dużo roboty z chowaniem ciał, a potem jeszcze słuchałbym płaczu ich rodziny... Chociaż ten cały pan władca, zapewne miał od tego ludzi i on sam sobie rąk nie ubrudził. - stwierdził Jin. - A jak tam Twoje małżeństwo? - spytał z czystej ciekawości, bo skoro już zaczęli gadać o małżeństwie, nie widział żadnych przeciwwskazań, aby nie zapytać.
Uśmiech zaczął zdobić twarz Tae, gdy usłyszał słowa Ettel o staniu po jego stronie. Doceniał bardzo ludzi, którzy szli za nim, a nie przed nim udając znajomych. Doceniał i był wdzięczny każdej osobie, przy której mógł być całkowicie sobą, mówić bez granic o wszystkim oraz mieć wsparcie wraz z poparciem,
- Dziękuję, doceniam i zapamiętam - odpowiedział, nie waląc ściemy podczas wypowiadania słowa "doceniam".

- Mówisz? Czyli na moim miejscu bez ogródek szczerze być pogadała z tą drugą osobą, dobrze rozumiem? - zapytał, unosząc brew. Czuł się totalnym laikiem oraz całkowicie zielony w te "miłosne" sprawy. Zakochany do tej pory był tak prawdziwie raz, kiedy chodził do liceum. Teraz jego serducho zaczęło dawać o sobie znać po raz drugi, gdy myślał lub po prostu był obok pewnej Azjatki.
- Może zostaniesz moją terapeutką od sercowych spraw, co? - zaproponował pół żartem, pół serio. Czasami miło było posłuchać mądrych rad.

Widząc minę towarzyszki oraz jej kolejne słowa, Jin nie wytrzymał i parsknął głośnym śmiechem. Specjalnie wyjął telefon, żeby zrobić Ettel zdjęcie, lecz wyszło poruszone oraz nieco rozmazane, więc zaraz uspokoił śmiech, ponieważ zastąpił go dość głośnym westchnięciem. Głupi aparat. bo przecież łatwiej było stwierdzić winę aparatu nić drżących przez śmiech rąk.
- Podzespołami komputerowymi nazywa się części wchodzące w skład każdego kompa oraz laptopa. - wyjaśnił krótko, zdając sobie sprawę, iż nikt o wyjaśnienie nie pytał.
- Stara się...tylko szkoda, że klawiszowiec gra coś totalnie innego a gitara wchodzi z opóźnieniem. - juror Woojin Tae właśnie odpalił tryb polegający na surowej ocenie. Gdyby musiał dać jakieś punkty w skali od jednego do dziesięciu, dałby uwaga...całe trzy. Głównie ze względu na znajomą Ettel.
- Możemy zostać do końca tego kawałka, a potem poszukać traktora, co Ty na to? - spytał, mogąc go szukać nawet po drugiej stronie miasta. Nie chciał jeszcze wracać do domu, ponieważ noc była jeszcze młoda. W dodatku jego zdaniem stanowczo za mało wypili!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Spojrzała na Jina z lekkim rozbawieniem, gdy okazało się, że oglądał Kardashianki wyłącznie w celach naukowych i dla poszerzenia horyzontów. - Podobało ci się? - spytała i napiła się piwa. Bardzo chętnie posłucha, co ma do powiedzenia na temat programu o ludziach, którzy najpierw jedzą sałatki w kuchni, a potem zaczynają na siebie nieoczekiwanie wrzeszczeć, ale nie zamierzała dopytywać o te głupie filmiki na youtubie. Wcześniej mówiła poważnie - uważała to za bardzo prywatną sprawę, a te wszystkie bzdury, które oglądał Jin, przy ich stoliku były bezpieczne. - Wspaniale, że masz na to specjalny folder, pokażesz mi swoje ulubione? - poprosiła. Mogła je sobie przejrzeć sama, nawet jeśli część już widziała (i całkiem szanowała, już dawno zaakceptowała, że w 2022 roku wysyłanie sobie memów stanowi podwaliny przyjaźni, mogła więc mieć tylko nadzieję, że Jin nie wysyłał jej ich siedząc na kiblu), ale w ten sposób mogło być ciekawiej - może trochę w myśl zasady “pokaż mi ulubione memy, a powiem ci kim jesteś”.

No i, jeśli już o podwalinach przyjaźni mówimy, nie zapominajmy o jednym: rozmawiając przez telefon, nie wyślesz komuś mema, więc to tym bardziej bez sensu. Jin widocznie jednak nie doceniał tego - a przynajmniej nie w tym momencie - dlatego Ettel musiała trochę zmarszczyć czoło. - To chcesz, żebym do ciebie dzwoniła? - skoro zastrzegł od razu, że może nie odbierać, odczytała to jako prośbę, żeby wysłała wiadomość zamiast od razu dzwonić, ale… - Bo jeśli chcesz, nie ma sprawy, mogę zadzwonić jeszcze dzisiaj - zapewniła i wcale nie kłamała, musiała przecież dotrzeć jakoś do domu.

Pokiwała głową w zamyśleniu, słuchając jego argumentów przeciw haremowi, zanim dodała: - Mógłbyś też nie zabijać tych kobiet od razu, tylko sprzedawać ich mięso - powiedziała takim tonem, jakby to była całkowicie normalna propozycja. Wzruszyła ramionami, by pokazać, że to nie ona to wymyśliła. - Oglądaliśmy ostatnio taki film, typ był kanibalem i więził dziewczyny, a potem pozbawiał je kolejnych części ciała, żeby sprzedawać to ich mięso różnym psycholom. Pomijając moralny aspekt, wyglądało jakby świetnie na tym zarabiał. No a ty nie musiałbyś pozbawiać się ciała, co najwyżej zostałyby ci jakieś szczątki… - jak na kogoś, kto sam miał męża, zaskakująco źle życzyła potencjalnym żonom Jina, z czego sama chyba zdała sobie sprawę, bo mocno zmarszczyła czoło. - Pytasz, czy skończę jako obiad jakiegoś pojebanego bogacza? Cóż, mam nadzieję, że nie. A poza tym: dobrze, nie kłócimy się o to, czy ktoś kogoś wziął za rękę, polecam spróbować - uśmiechnęła się szeroko. - Arsonowi kończy się kontrakt w Neptunie i będzie teraz grał w czymś nowym, niedługo zaczyna próby - dodała i uprzejmie (jeszcze) powstrzymała się przed wspomnieniem o tym, że jego reżyserem był jakiś pojebany koleś w kowbojkach.

- O widzisz, jaki jesteś bystry! - pochwaliła go, trochę na poważnie, a trochę na żarty, jak dumna matka, kiedy jej bombelek potrafi iść i mówić w tym samym czasie. - Tylko wiesz, jak się przeprowadza takie rozmowy, prawda? Nie mówi się “bo ty zawsze jesteś taka okropna? - spojrzała na tego swojego bombelka nieco podejrzliwiej, no bo nigdy nic nie wiadomo. - Myślisz, że byłoby cię stać na moje usługi terapeutyczne? Jestem przemądrzała i mam małą wiedzę praktyczną, tacy zawsze są najdrożsi - zauważyła. Udzielanie rad wychodziło jej dużo lepiej niż stosowanie się do nich, a poza tym - przecież ona całe dorosłe życie była z jednym chłopakiem, nie znała się na związkach.
- Pasuje mi, musimy tylko szybko dopić piwo - nie wiedziała wprawdzie, czy traktorzyści piją, ale… pomartwią się tym potem? Albo już za chwilę, bo Ettel wzięła raptem kilka dużych łyków, gdy kolejny kawałek dobiegł końca. Odstawiła piwo i nachyliła się do Jina: - Chodź, uciekamy.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ballard”