WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

#50

Posiadanie dziecka potrafiło odmienić życie. Dotychczasowa codzienność Nate’a, wypełniona zwykle zobowiązaniami w pracy, spotkaniami towarzyskimi na mieście, spontanicznymi wyjazdami w dalekie podróże i ekstremalnymi przygodami, ustąpiła miejsca stateczności i umiarkowanemu spokoju. Co prawda, nadal nie planował zbyt bardzo do przodu, ale spotkania z córeczką wymagały odpowiedniej uwagi podczas układania grafiku, wypełniając go praktycznie po brzegi. I mimo przesiadywania z nią w swoich czterech kątach czy wychodzenia na spacery wydawać by się mogło, że jego życie stało się monotonne, nie było to nic bardziej mylnego!
Nadia całkowicie odmieniała jego postrzeganie świata. W ciągu tych trzech miesięcy stała się najważniejszą częścią jego życia, a wraz z pierwszymi jej krokami, oprócz przyglądania się jej z dumą, zaczęło się bieganie za nią i ratowanie wszystkiego, co stawało na jej drodze. Dziewczynka zawsze potrafiła wymyślić sobie zabawy, a najlepszą ostatnio było otwieranie szafek i wyciąganie z niej wszystkiego, co tylko wpadło w jej malutkie rączki.
Mieszkanie Nate’a, urządzone w typowo męskim stylu, nie było w stu procentach przewidziane dla tak małej istotki, dlatego wprowadził w nim kilka zmian, mających na celu zwiększenie bezpieczeństwa. Między innymi założył więc osłonki na rogi mebli oraz furtkę na schody. W salonie pojawiło się także specjalne miejsce zabaw, wyposażone w wiele zabawek, częściowo otrzymanych w prezencie od wszystkich nowych cioć i wujków, podwieszona została huśtawka do bujania, a w kuchni znajdowało się krzesełko do karmienia.
Z racji weekendu, miał Nadię dla siebie przez dwa dni. Towarzystwo w postaci przyjaciółek było wręcz na wagę złota, więc kiedy Lavender odezwała się z pytaniem, co robił i czy może wpaść, nawet się nie zawahał. W końcu zawsze była to chwila wytchnienia dla niego i jednocześnie urozmaicenie dla małej. Kiedy do drzwi zabrzmiał dzwonek, właśnie siedział z dziewczynką na macie na podłodze i oglądali książeczkę, naśladując odgłosy przedstawianych tam zwierzątek.
- Oho, ktoś przyszedł! - zauważył na głos tonem, mającym na celu wzbudzenie ciekawości małej. Nadia podniosła swoje piękne oczęta na tatę z uwagą i lekką dezorientacją, na moment zatrzymując się w bezruchu. - Poczekaj tu na mnie, dobra? Pójdę otworzyć drzwi - powiedział do niej i podniósł się z miejsca, by w kilka sekund znaleźć się przy drzwiach, które otworzył na oścież.
- Hej, Lav. Fajnie, że wpadłaś - podarował jej buziaka w policzek i wpuścił kobietę do środka. - Zdejmuj szpilki i wskakuj na matę - zakomenderował wesoło, wracając do małej. Ta, po zobaczeniu cioci, zaczęła żywo machać rączkami i gadać po swojemu, pokazując paluszkiem na książkę i pieska. - Hau-hau - w podnieceniu wydobyło się z jej ust.
Ostatnio zmieniony 2022-09-11, 20:28 przez Nathaniel Covington, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Lyn [ona]

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

#42

Wiadomość że Nate jest ojcem była zaskakująca dla przyjaciół, w tym dla prawniczki także. Ale z drugiej strony znając mężczyznę i to jak lubił swego czasu świetnie się bawić, to nie dziwota że prędzej czy później zaliczył wpadkę. Sama Lavender takową swego czasu zaliczyła, ale nie był to powód do dumy czy chwalenia się. Tyle że ona tego dziecka nie miała, a on owszem, więc jakieś tam ukłucie zazdrości pojawiło się w sercu szatynki, która pragnęła obecnie zostać matką. Gdy spojrzała w lustro i zdała sobie sprawę z tego uczucia zazdrości, pokręciła przecząco głową i pomalowała usta na tym razem bardziej stonowany odcień. Nie chciała zwracać zbyt dużej uwagi małej ostrym kolorem ust. Ona miała swój romans z Christopherem, dobrze im było ze sobą i żadne z nich nie rozmawiało nawet o zakładaniu rodziny. Poza tym oboje byli ciocią i wujkiem Nadii. Jaki ten świat bywał mały czyż nie? Kupiła jej w sklepie pluszaka, a dokładniej pluszowego liska, który jak się dowiedziała przy kasie był jakimś pokemonem o nazwie Eeve. Sama nigdy w pokemony nie grała, więc miała prawo nie wiedzieć takich cudów, ale jak później go sprawdziła w internecie to dowiedziała się, że nie była to jakaś zła postać. Takowej by przecież nie podarowała córce przyjaciela. Szukała również jakiejś rozwojowej gry dla dziewczynki, ale nie wiedziała jakie ta już ma zabawki, z Lydią pod tym względem było łatwiej, zatem musiała zrobić mały rekonensans u Covingtona. I przede wszystkim sprawdzić, czy właściwie zabezpieczył on dom, mając w domu dziecko. Znając mężczyznę to zapomniał o takiej rzeczy. Pojawiła się wkrótce na progu jego domu, a gdy przyjaciel otworzył, posłała mu czarujący uśmiech.
- Hej hej, wiesz może gdzie znajdę pewną księżniczkę zamieszkałą pod tym adresem? Mam dla niej pewien prezent... - ucałowała przyjaciela w policzek, przytulając się, po czym zdjęła szpilki i stała się jeszcze mniejsza od Covingtona niż przed chwilą, a następnie wyjęła pluszaka z torebki i zaczęła powoli iść w kierunku wyznaczonego przez mężczyznę pokoju.
- Ale tu masz fajnie, przywitasz się z ciocią? - zapytała dziewczynki, rozglądając się po tym pokoiku zabaw. Następnie przyklękła na macie i podała jej zabawkę, wyciągnąwszy ją uprzednio zza pleców z takim typowym "tadam!".
- Dobrze trafiłam z liskiem, skoro teraz jest etap piesków. - uśmiechnęła się do mężczyzny, nie wspominając że to pokemon. Może on w nie grał i się bardziej na nich zna od prawniczki? Choć tak, to było niezwykle dziwne przyznać się, że się czegoś nie wie na jakiś temat, zwłaszcza gdy się jest Lavender Specter.

autor

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Wpadka w 99% przypadków nie napawała dumą. W tamtym czasie Nate naprawdę szarżował z alkoholem i głównie to procenty przez niego przemawiały zamiast rozsądku, a takie okoliczności poczęcia małej istotki zdecydowanie nie były powodem do chwalenia się. Zwłaszcza, że nie wiedział o jej istnieniu przez następne 2 lata. Dowiedzenie się o posiadaniu dziecka dla samego Nathaniela było ogromnym szokiem, głównie ze względu na wiek małej i stracony czas, w ciągu którego tyle go ominęło. W takim wieku przecież każdy tydzień przynosił zmiany i uczył nowych rzeczy, zarówno pociechę, jak i rodzica. Przyznanie się do nowej sytuacji było dla mężczyzny trudne, ale nie mógł ukrywać tego przed przyjaciółmi. Skoro Nadia stała się częścią jego życia, chciał ją włączyć do całości, a przyjaciele stanowili równie ważną część.
Oczywiście, trochę obawiał się o reakcje dziewczyn, zwłaszcza po ich własnych przeżyciach z ostatniego roku, ale wierzył, że życzyły mu dobrze i że należała mu się namiastka szczęścia, którą mała mu przyniosła. Co prawda, czuł się dziwnie, podporządkowując swoje życie blondwłosej księżniczce, ale z każdym kolejnym dniem w jej towarzystwie coraz lepiej się w tym odnajdywał. I na przekór losowi, zupełnie nie uważał Nadii za błąd.
- Ach, sprawuje władzę w swoim królestwie - odparł nieco teatralnie na tę oczywistą oczywistość, a jego usta rozszerzyły się w rozbawieniu. Czasem wydawało mu się, że Nadia doskonale wiedziała co robiła, owijając go sobie wokół palca już od pierwszego spotkania. Gestem ręki wskazał Lavender drogę, by po chwili zająć miejsce obok dziewczynki.
- Nadio, podaj ładnie rączkę cioci. - Na pytanie przyjaciółki zachęcił małą do interakcji, wykorzystując wiedzę z jakiegoś forum, że było to ważne dla prawidłowego rozwoju i nauki zachowania w towarzystwie. - Pięknie. - Sądząc po posłusznym wykonaniu gestu przez małą, Nate miał wrażenie, że dziewczynki były dużo grzeczniejsze i bardziej rezolutne od chłopców. A Nadia była bardzo odważna i wyglądała na ciekawą świata, skoro praktycznie z każdym, nawet nieznajomym w sklepie, potrafiła dojść do porozumienia. No cóż, czasem jedno jej spojrzenie wystarczyło, by każdemu miękło serce. A może to tylko przekonanie oczarowanego swoją córką taty? Na widok zabawki oczy dziewczynki rozbłysły i wyciągnęła swoje malutkie rączki z ekscytacją w stronę pluszaka.
- Jaki fajny lisek! Dziękujemy bardzo! To jest Eevee, wiesz? Zobacz, jaki ma ogon, a jakie uszy. W sumie wygląda jak baranek - zaśmiał się z własnego skojarzenia. Pokemony były bajką jego młodości, do której miał pewien sentyment, ale właściwie nigdy nie grał w Pokemon Go. Zamiast wpatrywania się godzinami w telefon wolał prawdziwe życie, przygody i sporty. - Taak, lisek to braciszek pieska. A rude liski to małe psoty, więc na pewno się dogadacie - uśmiechnął się do Nadii i palcem delikatnie musnął nosek córeczki. - Z ciocią Lav tym bardziej - tym razem z wesołym wyrazem twarzy spojrzał na przyjaciółkę. - Co u Ciebie? Ciągle starasz się podbijać świat? - zagadnął z zainteresowaniem. Zawsze uważał ją za girl on a mission.

autor

Lyn [ona]

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Niech się cieszy mężczyzna że Lavender nie wzięła go na spytki, bo by dostał rozmowę na temat zabezpieczeń, rozmiarów gumek, że nie kupuje się za małego rozmiaru na swojego członka, bo potem kończy się to rozerwaniem i przedostaniem się nasienia tam gdzie nie był jego cel się dostać, albo że należy uprawiać seks z gumką, a nie bez, bo inaczej można się zarazić jakimś wenerykiem, albo no właśnie, spłodzić potomka z osobą, z którą nie chciałoby się wiązać, ani tym bardziej mieć dzieci. Ale skoro dziecko miało już dwa latka to nie miała prawniczka jak dopytywać jak do tego doszło, bo doskonale wiedziała skąd się biorą dzieci, w końcu sama z Robertem zaszalała nie zakładając gumki i nie biorąc pigułek bo po co, przecież nie miała wtedy dni płodnych i nie planowała na koncercie wylądować w namiocie z obcym jej mężczyzną w wiadomym celu. Dlatego to kobieta powstrzymała się przed pytaniami tego typu przyjaciela, zaś na pewno zapytała dlaczego on nie powiedział im o tym wcześniej i na wieść że dowiedział się o tym teraz to zrobiła minę nie Lavender przyjaciółki tylko Lavender prawniczki i powiedziała mu o tym, by dla pewności zrobił test. Od wygranej sprawy mężczyzna zyskał sławę, a co za tym idzie, na pewno jakaś kobieta, z którą spał wiele lat temu mogła go naciągnąć na dziecko. Ostatecznie jednak Nadia okazała się być córką Nate'a, więc Specter zwyczajnie to zaakceptowała, polubiwszy dziewczynkę. Co jak co, ale miała słabość do dzieci. Nie zazdrościła mu, no może trochę, ale pogodziła się z pewnymi sprawami związanymi z posiadaniem dziecka, czy raczej jego brakiem, w czym pomagał jej Chris.
- Mogłam się domyślić, w końcu to prawdziwa księżniczka. - stwierdziła z uznaniem, bo już wiedziała że Nadia wyrośnie na silną i mądrą dziewczynkę, już ciocia się o to postara, tak samo postara się o to, by blondwłosa księżniczka łamała serca mężczyznom, a nie przez nich płakała. Ciocia już ją nauczy że silne kobiety nie płaczą przez mężczyzn, którzy ranią ich serca. Następnie udała się zatem do tego królestwa i podała ładnie rękę dziewczynce, dygając, bo tego też trzeba będzie nauczyć młodą.
- Czytałam właśnie że to jest jakiś pokemon, który może ewoluować na osiem różnych typów pokemonów, co jest niezwykle rzadkie. Niestety nie wgłębiłam się w szczegóły, więc mam nadzieję że nie przyniosłam jakiegoś złego bohatera bajki. Przecież taki uroczy słodziak nie może być negatywną postacią, co nie? - odparła całkiem szczerze i tak konspiracyjnie się zwróciła do przyjaciela, bo miała nadzieję że dobrze trafiła z zabawką. Chociaż pozory mogły mylić i tak słodziutki pokemon mógł okazać się przecież krwiożerczą bestią, czego niestety nie sprawdziła wcześniej.
- Ja już rządzę światem, nie zauważyłeś, że wszyscy są moimi marionetkami? - zaśmiała się, bo przecież on ją obraził mówiąc że dopiero próbuje podbijać świat, jak świat je jej z ręki, bo ona jest królową. I przyszła kształcić swoją następczynię, ot co.

autor

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Kwestię zabezpieczania się Nate zdążył już poruszyć z Siriusem podczas zimowego wypadu za miasto samochodem przed siebie, gdy tylko mężczyzna dowiedział się o możliwości posiadania dziecka. Z tego, co kojarzył, tak upojna noc, kiedy antykoncepcja schodziła na drugi plan, to było jednorazowe zdarzenie, choć najwyraźniej to jedno wystarczyło, by spłodzić potomka. Ludzie popełniali wiele głupot, a ewentualne skutki, jak nakazywało dobre wychowanie i przekonania, należało brać na klatę. Poza tym wałkowanie tematu nie miało już największego sensu. Co się stało, nie mogło się odstać. I z każdym kolejnym spotkaniem z małą zaczynał coraz bardziej cieszyć się z tego stanu rzeczy. Nie uznawał dziecka za błąd, a jedyne, czego żałował, to że nie mógł być przy niej od samych urodzin. Patrząc na Nadię miał wrażenie, że chyba tego właśnie mu brakowało od życia. I niesamowitą ulgę sprawiła mu akceptacja przyjaciół, którzy dowiedzieli się o tym, kiedy tylko potwierdził ojcostwo testem.
- Humorki też czasem miewa jak księżniczka - rzucił pod nosem z rozbawieniem. Zwykle nie narzekał na dziewczynkę, wykazując się wysoką wyrozumiałością i próbował podejść do każdego problemu z łagodnością, ale może to dlatego, że nie stwarzała jakichś szczególnych problemów i był w stanie im sprostać? Albo nabrał odrobinę doświadczenia po Lydii, sprawdzając się jako chrzestny, ale też między innymi przez przypatrywanie się temu, jak Wheterby radzili sobie z małą od początku.
- Po ewoluowaniu staje się silniejsza i daje nawet dobre obrażenia przeciwnikowi, ale raczej nie sądzę, że akurat ta umiejętność zainteresuje półtoraroczną dziewczynkę. Nie jestem pewien, czy w ogóle zainteresowana będzie w przeszłości Pokemonami. Teraz to bardziej Psi Patrol i takie tam - stwierdził, ściągając przy tym nieco brwi. Pokemony były chyba bardziej dla chłopców, a w tym momencie Nadia i tak wykazywała zupełnie inny poziom. Niemniej jednak ucieszyła się z pluszaka w formie nietypowego liska, więc prezent można uznać za udany.
- Jacy wszyscy? Nic mi na ten temat nie wiadomo - obdarzył ją pobłażliwym spojrzeniem i skrzyżował przy tym ręce na piersiach. - Nie wystarczy Ci zdominowanie jednego mężczyzny? - I tu oczywiście miał na myśli Chrisa, którego udało mu się w końcu poznać gdzieś chociaż w przelocie, czy nie? Na pewno, bo był szalenie ciekaw, za czyją sprawą Lavender tak odżyła. Musiał również przekonać się, czy rzeczywiście był odpowiednim partnerem dla jego przyjaciółki. - Dobra, napijesz się czegoś? - zapytał w końcu, czego wymagała kultura, a przecież należał do naprawdę bardzo kulturalnych mężczyzn.

autor

Lyn [ona]

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Ale to zawsze jest bardzo ciekawa rozmowa, którą należało odbyć. Oj Lavender doskonale pamiętała jak takową odbywała ze swoimi rodzicami jak już wyszło na jaw, że szatynka jest w ciąży. No może trochę za późno z tą rozmową, co nie? Ale dzięki temu kobieta przekonała się na własnej skórze że jednorazowe przygody różnie się skończyć mogą, a także przynieść liczne niespodzianki, a przynajmniej tą krzyczącą i płaczącą w niebogłosy po dziewięciu miesiącach od takiej przygody.
- Czyli widać że wykapany tata, nie wyprzesz się. - zażartowała prawniczka, bo co jak co, ale Nate do księżniczek raczej nie należał, prędzej do rycerzy, choć jak wiadomo Specter nie byłaby sobą gdyby mu nie wbiła choć malutkiej szpileczki, jak to bywało w tej przyjaźni.
- Bardzo dużo zabawek widziałam właśnie z tego Psiego Patrolu oraz ze Świnki Peppy, ale skoro takich zabawek jest całkiem sporo to każdy może je podarować Nadii, a wiesz doskonale że ja lubię się pod względem prezentów wyróżniać na tle innych. - dlatego też i Lydia, jej chrześnica zwykle dostawała od niej niespotykane prezenty, których to szukała szatynka długo na internecie i zamawiała z dużym wyprzedzeniem by nie było sytuacji że prezent nie dojdzie na czas. A czy zawsze trafiała w gust dziewczynki? Cóż, z tym bywało różnie, jednak z liskiem trafiła chyba idealnie. Pewnie zaś przy wspomnieniu Chrisa jakiś dziwny cień przeszedł po twarzy kobiety.
- Chris wyjechał i podczas ostatniej rozmowy powiedział mi że nie wróci do Seattle. - odparła jednak szczerze, nie chcąc dłużej kryć tej sprawy. Prędzej czy później i tak jej przyjaciele dowiedzą się o tym, że jej ze Swansonem najzwyczajniej w świecie nie wyszło. Bywa, wyglądała zatem tak jakby jej to nie ruszało, ale Covington znał przyjaciółkę i wiedział doskonale, kiedy miała maskę, a kiedy była w pełni sobą.
- Oczywiście kawę, bez niej dzień nie ma sensu. - sama nie zdążyła pewnie takowej wypić w domu, bo się spieszyła z rana, zatem najlepiej będzie ją wypić u Covingtona.

autor

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Rozmowa z rodzicami o zabezpieczaniu się, zwłaszcza po ptokach, zdecydowanie do ciekawych nie należała. A przyjaciółki na pewno trzepnęły Nate’owi po głowie, czysto metaforycznie oczywiście, kiedy tylko poznały prawdę. A sądząc po czasem niezbyt pruderyjnych myślach Lavender, przy okazji takiej rozmowy wymyśliłaby jeszcze poza wykładem także pokaz, jak powinno to wszystko wyglądać tak, by mężczyzna nie miał już żadnych wątpliwości.
- Jako księciunio, a jakże - zaśmiał się, przypominając sobie określenie postaci w bajce Gumisie, którą oglądał w dzieciństwie. Może nie był takim złoczyńcą, ale to słowo naprawdę mu odpowiadało. Czasem przecież tak właśnie się czuł. Jak młody bóg z wszelkimi bogactwami po rodzicach, a jego królestwem było Covington Constructions.
- Oczywiście. Widziałem też mnóstwo rzeczy dla dzieci z tą blond i brązowowłosą dziewczyną z bodajże Disneya. One czasami w duecie ze sobą są? - dopytał, ściągając przy tym brwi. Nadia nie była jeszcze na etapie Frozen, więc nie miał okazji poznać tego filmu, ale coś mu w głowie świtało. Wydawało mu się, że chyba Lydia miała takie lalki i szalała za nimi, ale kompletnie nie potrafił sobie przypomnieć ich imion. Znał za to Marshalla i Chase’a. Na następne wyznanie Lavender brwi Nathaniela automatycznie powędrowały do góry, a na twarzy namalował się szok.
- Och, Lav, przykro mi. Ale jak? Wydawało mi się, że to coś poważnego - zasmucił się, bo nie spodziewał się tak złych wieści. Dzięki Chrisowi jego przyjaciółka odżywała i jej świat wreszcie nabrał barw. Ponadto towarzystwo mężczyzny spychało plany związane z dzieckiem na dalszy plan. Czy myślała o tym w tej chwili? Niemniej zawsze życzył jej dobrze, więc usłyszawszy, że po raz kolejny nie udało jej się zbudować porządnego związku, mimowolnie dołował i jego.
- A może zamiast kawy chcesz coś mocniejszego? Wino, whisky? - zaproponował, bo do rozmowy na ten temat alkohol mógł stać się koniecznością, a Nate nie mógł odmówić przyjaciółce.

autor

Lyn [ona]

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Oczywiście wiadomo że lekcja by była od razu pokazowa, najlepiej z bananem, ogórkiem i bakłażanem, w zależności od rozmiaru i z odpowiednimi gumkami, czy to smakowymi czy też nie. Kto jak kto, ale Lavender idealnie by się nadawała jako nauczycielka edukacji seksualnej, z jej doskonale przekazaną wiedzą już żadni nastolatkowie nie zaliczyliby wpadki, ba, nawet by uczyli potem swoich rodziców, co by nie mieć braciszka lub siostrzyczki o czternaście lat młodszych od nich samych, bo to trochę niekomfortowe jest. Ale że Nate nie znał Frozen? Toż to okropna ignorancja z jego strony była!
- Nate, to są siostry, Elsa i Anna. Jedna z nich posiadała magiczne moce. - odparła w skrócie prawniczka i zmierzyła przyjaciela takim spojrzeniem, że powinien się on wstydzić, że nie wie takich istotnych rzeczy, a ona która dzieci nie miała takowe wiedziała. Tyle że ona dużo bajek i bohaterów z takowych poznawała dzięki Lydii i jej rodzicom, trochę też poznawała dzięki Chrisowi, ale ten etap miała już za sobą. Czy znów będzie chciała mieć dziecko? Kto wie, póki co kobieta znów skupiała się na pracy by nie myśleć o zakończonej relacji.
- To był jedynie romans, nic zobowiązującego z obu stron. Właściwie to on zakończył naszą znajomość poprzez komunikator oświadczając mi o swoich dalszych planach, w których mnie nie uwzględniał. Jestem prawie pewna że chodziło o to, że poznał jakąś kobietę, zawsze podobały mu się kobiety o nieco egzotycznej urodzie. - zmierzyła tym samym wzrokiem Nate'a, jakby chciała mu powiedzieć, że mają z Christopherem identyczny gust, bo on też był wpatrzony w Lavę jak w obrazek. A początkowo skłamała, bo nie umiała powiedzieć na głos "ja również sądziłam że to coś poważnego, przynajmniej takie było z mojej strony". Słysząc jego kolejne pytanie, spojrzała w stronę dziewczynki.
- Nie powinnam pić w towarzystwie dziecka, bo to daje jej zły przykład, ale nie pogardzę kieliszkiem whisky. - odparła, wiedząc doskonale że na jednym kieliszku się raczej nie skończy. Ale to ułatwi jej otworzenie się przed przyjacielem.

autor

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Zarówno Lavender, jak i Nate byli świetnym przykładem, jak NIE postępować w kwestii seksu pod wpływem dużej dawki alkoholu oraz emocji. I podejrzewam, że pokaz Lavender wśród nastolatków cieszyłby się bardzo dużym zainteresowaniem, ale mógłby przynieść zupełnie nieoczekiwany skutek i przekonać, że kobieta była bardzo doświadczona i mogłaby przekazać znacznie szerszą wiedzę w temacie. Nate zdążył się już przekonać, jak jego przyjaciółka potrafiła rozbudzać wyobraźnię podczas jednej z wielu imprez okraszonych alkoholem i trawą, dlatego pomysł uważał za nie najbardziej przemyślany.
- A ty nie wiesz, że Eevee może ewoluować na osiem różnych sposobów - odparował w udawanym oburzeniu, a swoje niezadowolenie z powodu zwrócenia mu uwagi dodatkowo okazał skrzyżowaniem rąk na piersi. Z chłopakiem o wiele łatwiej by się rozmawiało o pokemonach, a tak będzie musiał z czasem nadrobić wszystkie księżniczki Disneya. Pewnie te bajki będzie oglądał z córką. Ale nie omieszka pokazać jej kiedyś Króla Lwa, choć trochę czasu upłynie, zanim emocjonalnie dojrzeje do tych chwytających za serce chwil.
- Moje niezobowiązujące romanse rzadko kiedy wpływały na brak skupienia. Ja nie chodziłem ze źle zapiętymi koszulami - wtrącił, przyglądając się jej nieco podejrzliwie. Nie byłby sobą, gdyby nie wypomniał jej sytuacji, w której przyszła tak do jego biura. Gdy jednak zrozumiał sens końcówki wypowiedzi prawniczki, na kilka sekund zawahał się, po czym odparł wymijająco: - Każda piękna kobieta, która wykazuje się inteligencją, poczuciem humoru, pewnością siebie i seksapilem, jest pociągająca, nie można nas za to winić. Jedynie za to, że nie każdą kobietę potrafimy traktować tak, jak na to zasługuje. A ty zasługujesz na wszystko, co najlepsze - zapewnił ją, dotykając na moment jej ramienia. Chris zdecydowanie nie był odpowiednią partią dla Lavender. A rozstając się przez komunikator, nie okazał kobiecie należytego szacunku. I choć swoje słowa przypisał głównie do byłego prawniczki, to Nate bardzo się z nimi identyfikował. Lava również nie zasłużyła na to, co ją spotkało i częściowo czuł się za to winny. Niestety nie mógł z tym nic zrobić.
- Jestem pewien, że jedyne skojarzenie, jakie jej przyjdzie na widok bursztynowej cieczy to soczek jabłkowy. Ale może jednak nie ulegaj jej, kiedy będzie chciała się poczęstować - rzucił w rozbawieniu i podszedł do barku, z którego wyciągnął dwie szklaneczki, po czym wrócił z napełnioną ich zawartością i podał przyjaciółce.

autor

Lyn [ona]

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Najlepiej to by kobieta przekazała wiedzę praktyczną, ale to tylko męskiej części grupy, by ci potem nauczyli część żeńską. Ale nie, to by zakrawało o pedofilię, a Lavender nie była wcale osobą, która to w poszukiwaniu wrażeń uprawiałaby seks z nieletnim, bo doskonale znała prawo i wiedziała co jej by za to groziło gdyby cała taka akcja wyszła na jaw.
- Przypominam ci że masz córkę, a nie syna, a dziewczynki nie zbierają czy tam łapią pokemonów. - uznała to za argument dzięki któremu wygrała tę słowną potyczkę z przyjacielem, choć tak naprawdę bądźmy szczerzy, co do tego się myliła, bo sporo dziewczynek również interesowała taka aktywność, zwłaszcza od stworzenia tej aplikacji, z którą zwiedzałeś dane tereny i łapałeś pokemony przebywając na zewnątrz, a nie jedynie przed ekranem komputera. Sama bawiłam się w pokemony swego czasu
- No dobra, może się trochę bardziej zaangażowałam niż zwykle, to pewnie to serce tak na mnie obecnie wpływa, albo te lekarstwa. - zaczęła się tłumaczyć, zwalając winę na wadę serca, choć prawda była taka że kobieta była już w takim wieku, że chciała się ustabilizować, związać się z kimś na stałe i założyć rodzinę i pewnie przemknęło jej przez myśl, że skoro od dziewięciu miesięcy spotykała się z Christopherem to może wreszcie będzie to na poważnie. Albo była nim zauroczona tak mocno, że nie potrafiła się na niczym skupić.
- Dziękuję, jesteś bardzo miły, twoje słowa są niczym miód na moje chore serce. Ale może to jest karma za to, jak ja traktowałam wcześniej mężczyzn. - w końcu to ona zraniła najbardziej Roberta, wmawiając sobie że robi to dla jego dobra, a tak naprawdę to patrzyła na status społeczny mężczyzny i swój, a nie na uczucia, jakie wobec niego żywiła. Teraz karma powróciła, to ona się zaangażowała, a mężczyzna był obierzyświatem i nie zamierzał się z nią ustatkować czy budować gniazda. No chyba że to wieść o tym, że kiedyś straciła dziecko tak bardzo go w stosunku do niej zmieniła.
- Oczywiście że jej nie poczęstuję, jestem odpowiedzialną kobietą. - odparła bardzo pewnie siebie, choć Nate ją znał i wiedział, że bywało z nią różnie.

autor

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Jako prawniczka na pewno wywołałaby skandal i oburzenie nie tylko w całym Seattle, ale pewnie stałaby się sławna na wszystkie stany, nie wspominając już o utracie swojej ukochanej licencji. Dlatego raczej nie warto było próbować przeradzać pomysłu w praktykę. Choć z drugiej strony Nate z chęcią zobaczyłby tę bardziej nierozważną, buntowniczą wersję, którą czasem Lavender z siebie wydobywała.
- Przypominam ci, że w tych czasach występuje równouprawnienie, a Nadia uwielbia dinozaury, więc kto wie, może w przyszłości polubi i pokemony? - wzruszył niedbale ramieniem, przyjmując to za całkiem możliwą sposobność. Kto jak kto, ale Lavender zwykle walczyła o równouprawnienie, powinna więc trzymać stronę małej dziewczynki. Tym razem więc nie udało jej się wygrać, a szelmowski uśmieszek Nate’a właśnie o tym świadczył.
- Zawsze znajdziesz jakieś wytłumaczenie. Im bardziej coś wypierasz, tym mniej jest logiczne - spojrzał na nią dość sceptycznie, bo takie bajki mogła wciskać koleżankom z pracy, a nie jemu, po czym westchnął. - Wiem, jak to jest - spotykać się przez tyle czasu z jedną osobą. Mimo wszystko zaczynasz czuć coś, czego nie przewidziałaś. A teraz tęsknisz za nim. Albo za tym, co dzięki niemu miałaś - przyznał z pewną melancholią w głosie. Bycie z kimś w związku nie zawsze prowadziło do miłości i potrzeby bycia z kimś dla właśnie tej osoby, czasem chodziło o zapełnienie luki, by dzięki tej osobie zyskać coś, czego się pragnęło. Lavender musiała zastanowić się, czego tak naprawdę pragnęła, będąc z Chrisem. Doskonałego seksu i więzi z nim, czy poważnego związku, który prowadził do założenia rodziny i posiadania upragnionego dziecka. Jak było w przypadku Nate’a i Lavy? On nie dążył do założenia rodziny. Ale też nie doceniał tego, co miał, póki nie było za późno.
- Gdyby tak było, to czemu ja miałbym zasługiwać na to, co mnie spotkało? - Uniósł dłonie przed sobą na znak, że nie widział z tym związku. Dlaczego Zara go rzuciła tuż przed ślubem? Do jakiegoś czasu siebie winił za tamtą sytuację, że nie dopilnował pewnych spraw, ale zrozumiał, że był tak samo winny, jak ona i w gruncie rzeczy dobrze się stało. Miałby za to teraz ciągle dostawać cięgi? Poza tym ludzie robili gorsze rzeczy i nie zawsze dostawali to, na co zasłużyli. Życie było po prostu niesprawiedliwe.
- Oczywiście - powiedział, przedrzeźniając ją. Ze swojej szklanki upił odrobinę trunku, po czym odstawił ją na wysoką szafkę nieopodal i przysiadł przy córeczce. - To, co, Nadia? Może pokażemy cioci, jak pięknie układamy klocki? - zaproponował, sięgając po drewniany sorter z grzechoczącymi w środku drewnianymi figurkami, które wysypał przed nimi. - Co my tu mamy? Zielone kółeczko. Gdzie je umieścimy? - Kiedy dziewczynka wyciągnęła rączkę po przedmiot, z zainteresowaniem pochylił się nad nią i wspierał ją, żeby wcelowała w odpowiednią dziurkę, po czym klasnął na jej sukces. - Brawo! Dobra, to teraz mamy niebieski kwadrat. Może teraz ciocia spróbuje? - spojrzał znacząco na Lavender.

autor

Lyn [ona]

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Lavender nigdy by się nie pogodziła z faktem utraty licencji do wykonywania swojego zawodu, już życie tak wiele jej odebrało, bo i zdrowie, którym się niegdyś cieszyła i prawdopodobnie możliwość posiadania dzieci, których obecnie tak bardzo pragnęła, nie mogłoby odebrać jej również pracy. Serce też jej odebrało i to kilkukrotnie, może dlatego stawała się tak bardzo zgorzkniała z czasem? Zatem pomysły pomysłami, ale kobieta musiała być odpowiedzialna i takową pozostać.
- Lydia też lubiła składane samoloty i okręty Jamesa, a nie zapowiada się by miała sama je składać, tylko wybrała sobie kobiece hobby jakim jest łyżwiarstwo. - okej, trafił on w jej czuły punkt z tym równouprawnieniem, zatem punkt dla Nate'a, więc szukając kontrargumentu, prawniczka przytoczyła córkę ich przyjaciół, której to wraz z Covingtonem są rodzicami chrzestnymi. Czy ma szansę jeszcze wygrać?
- Nate, oboje dobrze wiemy że ja się nie zakochuję. - powiedziała dobitnie, choć prawda była taka, że kobieta w tym momencie skłamała. Nie miała przecież serca z kamienia, mimo że starała się grać królową śniegu w życiu codziennym, więc zakochiwała się tak jak każdy inny człowiek, problem kobiety zaś polegał na tym że nie potrafiła tego przyznać przed samą sobą, a co dopiero przed innymi. Ona nie dopuszczała do siebie myśli, że mogła kogoś kochać i to uczucie mogło zostać nieodwzajemnione, bo przecież gdyby Chris ją kochał to by został, czyż nie?
- Tęsknisz za Lavą? - zapytała, bo miała wrażenie że mężczyzna nawiązuje bardziej do swojej relacji, aniżeli do życia prawniczki. Ona by się nigdy nie przyznała do tego, że tęskni za Swansonem, ale sama przed sobą musiała przyznać, że brakowało jej tego uczucia, że ktoś leży obok niej w łóżku, nawet jeśli tylko smacznie śpi na brzuchu, a ona przygląda mu się leżąc na boku. Gdy już raz zaznasz komfortu spania z drugą osobą, poprzedzoną pieszczotami czy doskonałym seksem, to ciężko ci powrócić do życia singla.
- Ciebie się to nie tyczy, to Zara miała problem i porzuciła cię, bo nie umiała sobie z nim poradzić. - odparła coś pewnie nie mającego większego sensu, ale chciała mu dać do zrozumienia, że Zara zrobiła to by ktoś w przyszłości ją również porzucił, podobnie jak zrobiła to w przeszłości Lavender odsuwając od siebie swoją pierwszą miłość. A teraz karma wróciła i to ona została porzucona, chociaż takich kobiet jak ona się przecież nie porzuca. Przyglądała się z zaciekawieniem małej dziewczynce, tak bardzo podobnej do Cecylii i do Nate'a. Sama pragnęła mieć taką samą istotkę, ale póki co nie było jej to dane. Pochwaliła zatem dziewczynkę, gdy ta poprawnie ułożyła klocek, a następnie dołączyła do zabawy.
- Nadia, pomożesz mi z tym czerwonym klockiem? - zapytała, zwracając na siebie uwagę dziewczynki i biorąc klocek do ręki, po czym zapytała się jej gdzie by on pasował, a gdy dziewczynka wskazała rączką puste miejsce to kobieta próbowała go tam umieścić, bezskutecznie.
- Zobacz, ten klocek jest zbyt duży na ten otwór, poza tym popatrz na jego brzegi. To jest trójkąt i będzie pasował o tutaj. - mówiąc to przejechała palcem po krawędziach klocka, a następnie wskazała odpowiedni otwór i palcem zrobiła taki sam ruch po jego krawędziach jak uprzednio po klocku, po czym umieściła go w otworze. Swoją próbę zakończyła oklaskami, ku uciesze dziewczynki.
- Dałam radę, Nadia jest ze mnie dumna, a ty? - zapytała po chwili Nate'a, ze śmiechem w głosie.

autor

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Jak to pracoholicy mieli w swoim zwyczaju, nie potrafili przeżyć dłuższy czas bez pracy. Zarówno dla Nate’a, jak i Lavender, praca stanowiła znaczną część życia i poświęcali się jej, chcąc ją jak najlepiej wykonać. W końcu nie kierowali się wyłącznie swoim dobrem i oboje byli zwyczajnie dobrzy w tym, czym się zajmowali. Dlatego też mężczyzna nie wyobrażał sobie, by prawniczce odebrano to, co sprawiało, że w jej życiu nadal pojawiał się uśmiech i satysfakcja.
- A kto wie, co jeszcze ją w życiu czeka? Ja też próbowałem wielu rzeczy, zanim moje serce do budowania zapłonęło żywym ogniem. Trzeba dzieciom pozwalać poznawać siebie i własne pragnienia - stwierdził, unosząc przy tym znacząco brew. I tak wiedział, że wygrał tę potyczkę, z czego był niezmiernie dumny. W tych czasach było wiele możliwości i w jego mniemaniu odchodziło się od przymuszania dzieci do spełnienia chorych ambicji ich rodziców. Chociaż oczywiście po cichu liczył na to, że mała Nadia w przyszłości zainteresuje się budownictwem i stanie na czele zarządu tak, jak zrobił to on po śmierci taty.
- Taa, a te motyle w brzuchu, głupie uśmieszki i źle pozapinane koszule to postępująca choroba psychiczna - spojrzał na nią z powątpiewaniem. Elsa była królową śniegu, a jednak pokazywała swoje serce i zdecydowanie nie miała go zimnego jak lód. Nie podobało mu się to, jak bardzo Lavender siebie i przy okazji wszystkich dookoła oszukiwała, ale najgorsze było to, że sam często robił to samo. Z drugiej więc strony rozumiał, przez co przechodziła. Nie chciała się otwierać po to, by za chwilę po raz kolejny się sparzyć i tylko utwierdzić w przekonaniu, że zakochiwanie się było czystą głupotą albo że nie zasługiwała na taki luksus. Posiadali podobne doświadczenia, dlatego chyba nie miał prawa jej pouczać. Na jej pytanie na chwilę odwrócił wzrok w obawie, że szczera odpowiedź rzucona na głos wprowadzi do atmosfery pewne przygnębienie.
- To i tak niczego w tym momencie nie zmieni. Wyjechała. Tak, jak Chris. - Czy było ważne, co teraz czuł w związku z całą tą sytuacją, skoro nie był w stanie niczego zmienić? Próby kontaktu z Lavą kończyły się na automatycznej sekretarce, a znając skłonności kobiety do podróży po świecie i nie patrzeniu za siebie, nawet nie wiedział, czy wyjaśnienie tego, co zaszło w lutym, będzie kiedykolwiek możliwe. Oboje z Lavender zostali opuszczeni i przepełniała ich tęsknota. W przypadku Nathaniela jednak było to coś więcej niż intymna bliskość. Tym razem, zupełnie przeciwnie niż po rozstaniu z Zarą, nie próbował zrekompensować sobie tego szaleństwami na mieście.
- Bzdura. Wina leżała po obu stronach - przyznał samokrytycznie. Tak, jak teraz. Najwyraźniej jego domeną było powielanie błędów. - To nie żadna karma czy tam klątwa, po prostu…może każdy napotkany mężczyzna to doświadczenie, które ma ci uświadomić, czego tak naprawdę potrzebujesz - stwierdził całkiem poważnie, spoglądając na Lavender. Nie ulegało wątpliwości, że chciał dla przyjaciółki jak najlepiej i jej życie widział w kolorowych barwach. Poza tym, częściowo w ten właśnie sposób tłumaczył sobie rozstanie z Lavą.
Widok Lavender zajmującej się Nadią spowodował delikatny uśmiech na twarzy mężczyzny. Zawsze uważał, że miała podejście do dzieci, a jeśli sobie coś postanowiła, była też niezłomna w dążeniu do celu, wierzył więc, że ją również czekało jeszcze wiele dobrego. Na jej poprawne dopasowanie klocka również zaklaskał.
- No, pewnie, Lav. Kto by pomyślał, że tak łatwo ci pójdzie - zaniósł się śmiechem, zdobywając się na odrobinę uszczypliwości. Będę się powtarzać, ale Nate wprost przepadał za drażnieniem kobiety. Kiedy jednak córeczka wyciągnęła do niego następnego klocka, ściągnął brwi w udawanym zastanowieniu.
- Hmm, gdzie będzie pasowała ta gwiazdka? - Próbował wcelować w jedno miejsce, ale nie był to odpowiedni kształt. - A może tu? A może tak? - Niestety każda próba okazywała się porażką. - A może… o tu? - Tym razem klocek trafił do środka pudełeczka. - Uff… to było trudne, prawda? - zapytał Nadii, która zaraz sięgnęła po następny klocek i dała go Lavender. Coś mu się wydawało, że chyba mała zrobiła z tego wyzwanie dla nich.

autor

Lyn [ona]

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Oj tak, Lavender była pracoholiczką i nawet się z tym zbytnio nie kryła, bo praca była jej zarówno pasją jak i często życiem. Często chyba było tak że jeśli człowiek nie posiadał własnej rodziny, dzieci którymi trzeba było się zająć, mężczyzny, który by na ciebie czekał albo na którego ty chcesz czekać, zwierząt którymi trzeba się zająć to najczęściej poświęcają się pracy. Lavender jak widać dzieci mieć nie mogła, z mężczyznami jej nie wychodziło zapewne przez to, że nie była dobra w okazywaniu uczuć, a co do zwierząt to uważała że nie nadaje się na właścicielkę psa przez to, jak dużo czasu spędzała poza domem, a dokładniej w pracy, dlatego najlepszym rozwiązaniem dla niej byłoby posiadanie kota, ale tych nie lubił Nate i jak ona mogła pozwolić na to żeby jej przyjaciel jej nie odwiedzał ze względu na kota w jej domu? Już i tak akceptował kota w jej głowie, więc może jakoś by im się udało znaleźć wspólny kompromis, ale wolała nie ryzykować utraty przyjaciela z powodu tak prozaicznego jakim był właśnie kot.
- Naprawdę uważasz że łapanie pokemonów przygotuje ją do życia? - ona nie mogła wyjść ze zdumienia gdy do niej dotarł taki paradoks. Owszem, tak można było zwiedzać miasto, ale nic poza tym, no chyba że Covington chciał zrobić z córki obieżyświata? Ale niech wtedy nie narzeka, że ta wkrótce wyjedzie i zostawi ojca w Seattle.
- O motylach w brzuchu nic mi nie wiadomo, nie wiem jak możesz mówić o tym, że się głupio uśmiecham, pamiętaj Covington że grabisz sobie, a co do źle pozapinanej koszuli to tylko rozkojarzenie, bo wiesz że dobry początek dnia wiąże się z hormonami szczęścia i dekoncentracją. - nie wypowiadała przy dziewczynce słowa seks, które to miała na myśli mówiąc o dobrym początku dnia, który to wytwarza całe mnóstwo hormonów szczęścia, a dekoncentracja to następowała wtedy gdy łapała się w ciągu dnia na tym, że myślała o nagim ciele mężczyzny, okrytym jedynie ręcznikiem, czy jego dotyku na jej ciele, albo o tym jak pachniał i smakował danego poranka czy wieczora. Potem gdy usłyszała że Lava również wyjechała to złapała przyjaciela za dłoń, ujęła ją w sensie i posłała mu pokrzepiający uśmiech.
- Najwidoczniej nam nie są pisani podróżnicy i powinniśmy rozejrzeć się za kimś, kto jest bliżej nas i podziela nasze zamiłowania i pasje. - odparła, nie mając nic konkretnego na myśli, choć mogło to zabrzmieć tak jakby ta wypowiedź miała swoje drugie dno. Może gdzieś tam bardzo głęboko kobieta wiedziała, że jednak ją ciągnęło do Covingtona i to od zawsze?
- Zawsze mi się wydawało że ja wiem czego potrzebuję. - ale teraz nie była tego taka pewna, czy aż tak dobrze było to słychać? To irytowało szatynkę, bo takie pogubienie się oznaczało słabość, a ona za wszelką cenę nie chciała nigdy okazywać swoich słabości. A może powinna częściej okazywać emocje, a nie na siłę być twardą i bezduszną, bez serca wręcz? Potem się bawili z Nadią i szatynka w pewnym momencie spiorunowała mężczyznę wzrokiem.
- Nate, grabisz sobie. - dodała nieco groźniej niż zamierzała poprzednio, patrząc mu prosto w oczy, a potem chwaliła dziewczynkę gdy ta dokonała doskonałego wyboru. Na pewno byłaby dobrą matką.
- Dla twojego tatusia na pewno, my dziewczyny lepiej sobie radzimy w układaniu kształtów. - postanowiła nie być wcale dłużna mężczyźnie, zatem się odgryzła mu, posyłając prześliczny uśmiech jednocześnie i podejmując wyzwanie dziewczynki, która to wybierała coraz to bardziej skomplikowane kształty. Ale i tym razem drużyna żeńska poradziła sobie w krótszym czasie niż mieszana z danym zadaniem.

autor

Life's a game made for everyone and love is a prize
Awatar użytkownika
31
180

prezes/inżynier budowy

Covington Constructions

the highlands

Post

Fakt, że Nate akceptował jej kota w głowie, był już wystarczającym kompromisem, bo pewnie więcej kotów zwyczajnie by nie zdzierżył. Ale trzeba przyznać, że to naprawdę ujmujące, iż Lavender tak się poświęcała dla swojego najlepszego przyjaciela, postanawiając nie inwestować w kociątko ze względu na niego. To się nazywała siła przyjaźni. A może słabość do mężczyzny? Jak zwał, tak zwał.
Jej pytanie wprawiło go w jeszcze większe zdumienie niż Lav, co okazał ściągnięciem brwi w niezrozumieniu. Miał wrażenie, że coś podczas tej rozmowy go ominęło, skoro nie nadążył za logiką przyjaciółki. Mimo wielu lat przyjaźni z kobietami nadal potrafiły go zaskakiwać swoimi nadzwyczaj szybko pracującymi trybikami, niekiedy nadając sens czemuś, co w ogóle nie miało miejsca. Ostatecznie pokręcił głową w udawanej dezaprobacie.
- Oj, Lav. Tego nie powiedziałem. Czemu wy, kobiety, zawsze musicie wszystko przekręcać na własną korzyść? - westchnął przeciągle, ale w jego oczach pojawiły się iskierki rozbawienia. Częste przebywanie w towarzystwie Lavender pozwoliło mu odkryć, że płeć piękna bywała mocno pokręcona, a w połączeniu z upartością dawała wybuchową mieszankę. Prawniczka zawsze posiadała ogrom pewności siebie, przy której często dochodziło własne zdanie, którego broniła za wszelką cenę. Nie łatwo więc było się przez nie przebić, a kiedy już tak się działo to nie pozwalała długo cieszyć się zwycięstwem. Ale Nate jakoś nie miał nic przeciwko temu, względem niej będąc szczególnie wyrozumiałym.
- Już to przerabialiśmy. Dekoncentracja wychodzi wyłącznie po tym, jeśli nadal intensywnie myślisz o szczegółach wywołujących… hormon szczęścia. A jeśli nadal o tym myślisz, to znaczy, że chcesz jeszcze więcej. I to z tą samą osobą. - A nie z przypadkowymi one night stands. Jedna osoba potrafiła porządnie zawrócić w głowie, przez co czasem przyłapywało się na analizowaniu pewnych fragmentów z poprzedniego wieczoru czy poranka. Dokładnie więc zrozumiał, co chodziło po głowie przyjaciółce, znał to również z własnych doświadczeń. - Pamiętam, że po rozstaniu z Zarą Kath tłumaczyła mi, że nie ma nic złego w zakochaniu się. Wtedy oczywiście, zupełnie tak jak ty, nie wierzyłem w to i wolałem uważać, że to nie dla mnie, ale teraz wiem, że tacy już po prostu jesteśmy. - Pragnęli uczucia, które do tej pory nikt nie potrafił im dać. Czy przez wymagania, jakie stawiali sobie i innym? Wcześniej Nate uważał to za słabość, ale teraz, kiedy dzięki Nadii odkrył, czym była prawdziwa, bezgraniczna miłość, wiedział, że właśnie tego mu brakowało. Delikatnie uścisnął dłoń Lavender.
- Wierzysz w przeznaczenie? - zapytał po chwili namysłu, spoglądając na kobietę. Może zdarzyło im się kiedyś rozmawiać na ten temat, ale pewnie oboje swoim zwyczajem mieli co do tego prześmiewczy stosunek. Jako osoby pełne sceptycyzmu do spraw nadnaturalnych oraz zagorzali wyznawcy życia w pojedynkę, zwykle przewracali oczami na przerysowane sceny komedii romantycznych, w których główna para od początku miała się ku sobie. Tym razem jednak zarówno Nate, jak i Lav, mieli już za sobą pewne doświadczenia, pesel też mówił sam za siebie, więc jego pytanie brzmiało poważnie.
- Ja też. Człowiek uczy się całe życie, co? - westchnął, podzielając jej odczucia. Przyznanie się do błędu - jeszcze do niedawna było nie do pomyślenia, że któreś z nich będzie w stanie tego dokonać. A teraz? Chyba oboje dojrzewali emocjonalnie i zaczęli zdawać sobie sprawę z pewnych rzeczy, które wcześniej im umykały. Byli słabi, bo byli ludźmi, nie robotami. Bo chcieli więcej, niż mogli dostać. I potrzebowali siebie, żeby się o tym przekonać.
Groźba Lavender oczywiście nie zrobiła na Nathanielu żadnego wrażenia, to też w odwecie posłał jej ponownie łobuzerski uśmiech.
- Ja zdecydowanie bardziej wolę kształty podziwiać - przyznał z zadowoleniem, odpierając atak na swój męski sposób. Ewentualnie mógłby czynić z nimi znacznie ciekawsze rzeczy. I wcale nie musiały mieć stereotypowych rozmiarów 90/60/90. Kiedy dziewczyny włożyły kolejny element do drewnianej skrzyneczki, mężczyzna dostrzegł przelotny ziew Nadii. Zerknął na zegarek na ścianie.
- Dobra, chyba czas na kąpiel, mleczko i spanko, Nadio - zasugerował, na co dziewczynka wsunęła do buzi paluszek i spojrzała na tatę niepewnie, a potem jej wzrok znów powędrował na Lavender. - Pokażesz cioci swoje kaczuszki? - zapytał, biorąc małą na ręce i kierując się na górę do łazienki. Tam położył małą na łóżku. - Rozbierzesz małą? Ja przygotuję kąpiel - rzucił do przyjaciółki, po czym ruszył do łazienki, by nalać wody do wanny. Po chwili wrócił do nich z piżamką do spania i pampersem, który naszykował na łóżku. - Chodź do taty, szkrabie mały - zaśmiał się do małej i wziął na ręce jej nagie ciałko, by po chwili włożyć ją do wody i zasypać ulubionymi zabawkami. Sam przykucnął przy brzegu wanny i oparł się ramionami o ceramiczną ściankę, by patrzeć, jak mała pluska się w wodzie. - Fajna woda? Pokaż, jak kaczuszki bąbelki robią.

autor

Lyn [ona]

ODPOWIEDZ

Wróć do „213”