WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#24 + ficik

Jin lubił budzić się, kiedy na zewnątrz świeciło słońce, a temperatura wynosiła więcej niż dziesięć stopni Celsjusza. Co więcej, o wiele lepiej (łatwiej), pozostawiał łóżko. Tym razem, po wstaniu, skierował swoje kroki ku oknu, by je otworzyć i wpuścić trochę świeżego powietrza, o charakterystycznym dla wiosny zapachu. Tae nim zaczął się ogarniać, usiadł na podłodze, aby zacząć przeglądać social media - począwszy od Facebooka, zakończył swoją podróż, zamykając aplikację Twittera oraz czyszcząc odpalone apki, żeby nic nie chodziło w tle. Po chwili odłożył telefon, zastanawiając się, co robiła jego paktowiczka (która prawdopodobnie miała focha), ale uznał, że zadzwoni do niej później, ponieważ musiał zacząć przygotowania do pracy tj. założyć schludne ciuchy, zjeść śniadanie (płatki z mlekiem), umyć zęby i użyć perfum. Podczas szykowania, przypomniał sobie o jednej rzeczy, mianowicie o spotkaniu, które miało mieć miejsce, gdy skończy pracę tego dnia. Dlatego też zgarnął laptopa, który służył jako dodatkowy sprzęt podczas pomocy przy różnych przypadkach - i nie tylko.
Ogólnie czas w robocie minął Jinowi całkiem szybko, bez większych problemów (po stokroć wolał takie dni, niż kiedy był tak zawalony, że ledwo mógł skoczyć do łazienki).
Przed dotarciem pod dom Carter, odwiedził sklep, gdzie zaopatrzył się w ciastka (zakupił ich dwa różne rodzaje tzn.polane czekoladą oraz zwykłe zbożowe), żeby uniknąć sytuacji przybycia z pustymi rękoma. Bardzo zastanawiało Woojina, w czym miał pomóc znajomej, skoro nie chodziło o naprawę komputera.
Po dotarciu na miejsce zaparkował samochód obok domu Alice, a następnie wyciągnął klucze ze stacyjki i wysiadł z auta. Nim skierował swoje kroki w kierunku drzwi wejściowych, otworzył bagażnik, aby wyjąć laptopa oraz ciastka. Potem zamknął autko, poprzez naciśnięcie przycisku przy kluczach i po krótkiej chwili, zapukał do drzwi. Oczekując otwarcia, zaczął rozglądać się dookoła, ot tak. Zapewne mógł sprawdzić, czy drzwi nie były zamknięte, łapiąc za klamkę, ale jeszcze zostałby uznany za włamywacza albo przestraszyłby biedną Carter i byłoby słabo, ponieważ przestraszeni ludzie mogli, chociażby dostać zawału lub posunąć się do niebezpiecznych czynów.
Ostatnio zmieniony 2022-05-17, 00:25 przez Jin Tae, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

#3 | + outfit

Od czasu spotkania z Willow minęło tylko kilka, niewiarygodnie długich dni. W tym czasie Alice nadal oswajała się z myślą o przypadkowym wpadnięciu na własną siostrę, która szczęście w nieszczęściu nawet jej nie poznała. Ale najstarszej córce Hamsworthów nie mogły umknąć uwadze szczegóły, które tylko potwierdzały jej przekonania o podobieństwie genetycznym do napotkanej dziewczyny. A to oznaczało, że wszystkie jej koszmary właśnie się spełniały.
W tym czasie z trudem skupiała się na pracy, co było do niej niepodobne. Zwykle była nadzwyczaj wydajna i zawsze można było na niej polegać, a teraz nie potrafiła skupić się na prostych czynnościach, trwając gdzieś w zawieszeniu. Wiedziała, że powinna zrobić coś w tym kierunku, inaczej po raz kolejny zawiedzie osoby, które powierzyły jej swoje zaufanie, tym razem w kwestiach zawodowych. I choć za każdym razem usilnie starała się wszystkich dookoła zadowolić, przez tyle lat na sumieniu wciąż ciążyła jej jedna postać, która teraz nie pozwalała jej normalnie funkcjonować.
Nie lubiła być zaskakiwana, zwłaszcza przez przeszłość, od której od czasu wyjścia z sierocińca nieustannie uciekała. Tym razem w końcu ją dopadła i jedyne, co w tej chwili była w stanie zrobić, to poprosić o pomoc w odnalezieniu informacji pomocnych w dotarciu do prawdy. W tej chwili nie miała już wyjścia, musiała się z nią zmierzyć.
Świadomość o spotkaniu z Jinem mimowolnie wzbudzała w niej coraz większy stres, który próbowała zniwelować przez odtwarzanie ulubionej playlisty na głośnikach i zajęciu się porządkami w garderobie z przekonaniem, że to najwyższy czas zmienić zimowe ubrania na wiosenno letnie. Łączenie przyjemnego z pożytecznym było jej domeną.
Wyczulony słuch wyłapał spośród dobrze znanych jej dźwięków pukanie do drzwi. Jej serce momentalnie przyspieszyło swoje obroty, dudniąc niemiłosiernie. W pośpiechu otworzyła drzwi, aż wzbijając w powietrze pojedyncze kosmyki włosów.
- Hej, Jin. Jednak korki Ci nie przeszkodziły - pozwoliła sobie na muśnięcie go w policzek na powitanie i uśmiechnęła się, nieco stropiona własnym rozpędem w kwestii otwierania, po czym poprawiła jeden z kosmyków za ucho. - Wejdź, proszę. - Ruchem ręki wskazała głąb korytarza prowadzący na wprost do salonu. - Napijesz się czegoś? - zapytała jeszcze, nim zaprowadziła go do głównej części mieszkania, w której panował eklektyczny wystrój z naturalnym akcentem żywych kolorów.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jin przybrał na moment poważny ton, chcąc, aby jego odpowiedź brzmiała całkowicie poważnie. Żałował, że zostawił okulary przeciwsłoneczne w swoim wozie, bo dzięki nim wyglądałby bardziej poważnie.
- Po prostu zmieniłem autko w odrzutowca, dzięki czemu ominąłem wszystkie korki i czerwone światła. - powiedział z lekkim uśmiechem, wskazując na swój samochód. Rzecz jasna żartował, ponieważ jeszcze nie posiadał super autka, niczym Pan Iniemamocny w bajce ,,Iniemamocni", które potrafiło między innymi dokonać transformacji w super szybką wyścigówkę. Drugą produkcją, gdzie główny bohater posiadał furę mogącą dokonać przemiany, byli ,,Mali Agenci", a dokładniej pan Cortez, czyli ojciec głównych bohaterów. Tutaj jego fura po spotkaniu ze zbiornikiem wodnym, zmieniła się w łódź podwodną. Tae sam był zaskoczony, że o tym wszystkim jeszcze pamiętał, a oprócz tego, zastanawiało go, czy kiedyś faktycznie powstaną tego typu samochody, chociaż doskonale pamiętał, jak wewnątrz swoich podręczników tak zwane ,,samochody przyszłości", potrafiły latać. Co najlepsze, ta przyszłość miała nastąpić mniej więcej właśnie teraz, czyli podczas XXI wieku.
- A tak serio, myślałem, że sytuacja na drodze będzie o wiele gorsza. Nawet nie ma jak przewidzieć. Niby moje mapy w telefonie były zaznaczone czerwonym kolorem, oznaczającym nieco dłuższą stójkę, lecz ostatecznie, gdy faktycznie dojeżdżałem, już było luźniej...może po prostu miałem szczęście. - stwierdził, wzruszając ramionami i wchodząc do środka mieszkania. Zdjął buty, a usłyszawszy pytanie, skinął głową.
- Dziękuję. Jeśli chodzi o coś do picia, to ja chętnie się czegoś napije. Może być sok pomarańczowy albo zwykła woda. - odparł, nagle przypominając sobie jedną rzecz (przypomniał sobie przez reklamówkę, albo raczej jej szmer, wychodzący podczas poruszania lub raczej przemieszczania).
- Właśnie! Przywiozłem coś. - po tych słowach, wyciągnął z reklamówki dwa rodzaje ciastek. Położył je na stoliku. - Mam nadzieję, że nie jesteś uczulona na żadne zboża...- dodał zaraz, bo to by oznaczało zaliczenie niezłej wtopy z zakupem.
- Jaka misję mam do wykonania? - spytał, z ogromnym zainteresowaniem w głosie. Chociaż wpierw chętnie by poznał miejsce, gdzie będzie mógł usiąść i rozłożyć laptopa.

autor

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

Słysząc poważny ton Jina, na jej twarzy pojawiło się żywe zaintrygowanie tematem, jakby rzeczywiście dała wiarę jego słowom. Spojrzała na niego badawczo i nawet uniosła nieco jedną brew.
- Masz tajemne moce, o których nie wiem? Da się je jakoś przekazać? - Mimo powagi, błysk w jej oku i drgnięcie kącików ust zdradzały figlarność, z jaką postawiła pytania. Gdyby tylko naprawdę była możliwość przeskoczenia miasta w chwilę, byłoby to dla niej zbawieniem. Choć uwielbiała Ballard, do studia filmowego i na uczelnię miała kawałek drogi, więc stania w korkach w godzinach szczytu często nie dawało jej się uniknąć. Aczkolwiek widziała w którejś części Szybkich i Wściekłych, jak ekipa Doma świetnie zhakowała system świateł drogowych, dzięki czemu mieli zieloną falę. To dopiero byłaby umiejętność! Może niezbyt godna chwalenia się w towarzystwie, ale z pewnością pomocna, żeby nie spóźnić się na ważne spotkanie, czego bardzo nie lubiła.
- Czasem nie łatwo polegać na technologiach. Raz w drodze do Silverdale nawigacja pokazała mi szybszą trasę i kazała zjechać z dwupasmówki na równoległą pożarową. Na całej długości trzech mil nie widziałam na dwupasmówce żadnego zatoru, było wręcz pusto, a potem? Nawigacja znowu kazała mi na nią wrócić - podniosła ręce w górę, wskazując tym, że nie widziała żadnej logiki w postępowaniu nawigacji. Swoją drogą, nowoczesne technologie nie zawsze sprzymierzały ludziom i robiły im głupie psikusy, ale nie dało się bez nich obejść. Przynajmniej według mniemania Alice, która przy pomocy Jina planowała znów z nich skorzystać.
- Jasne, już się robi - przytaknęła i po drodze skręciła do kuchni po dwie szklanki soku, bo w zasadzie też często pijała. Może pomarańczowy napój nieco ostudziłby wzbierające w niej emocje?
- O, dzięki - ucieszyła się, widząc ciasteczka i odstawiła szklanki na stoliku kawowym, by skoczyć jeszcze po jakiś talerzyk czy miseczkę do wyłożenia słodkości. - Na szczęście nie. Inaczej nie byłabym w stanie pochłaniać moich ulubionych makaronów. Życie bez glutenu to nie życie - zaśmiała się, wracając z kuchni i wykładając smakowicie wyglądające ciastka do naczynia. - Czuj się jak u siebie. Wolisz kanapę czy biurko? - wskazała miejsce z dwiema sofami na środku pomieszczenia oraz niewielki sekretarzyk ustawiony w kącie salonu. Gdziekolwiek byłoby mu wygodniej. Kiedy usłyszała następne jego pytanie, mimowolnie trochę się spięła i przysiadła na miękkim podłokietniku jednej z kanap.
- Dość… niecodzienną - zaczęła, zastanawiając się jeszcze w trakcie nad odpowiednim doborem słów i bezwiednie wykręciła palce. - Chciałabym znaleźć informacje na temat pewnej konkretnej osoby. Cokolwiek, co pozwoliłoby mi mniej więcej ustalić, kim teraz jest - spojrzała na Jina poważnie, z pewną obawą wymalowaną na twarzy. No cóż, raz się żyje, westchnęła w myślach. - Chodzi o moją siostrę - przyznała w końcu, a słysząc własne słowa wypowiedziane na głos, nieco się skrzywiła. Obawiała się, co mężczyzna mógł sobie o niej pomyśleć, ale chyba tylko jemu była w stanie zaufać w tak ważnej dla niej kwestii.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Spodobało się Jinowi odgrywanie tej scenki, gdzie niby posiadał nadprzyrodzone moce, dlatego ciągnął ten temat dalej i chociaż wewnątrz głośno się śmiał, to na zewnątrz zachowywał powagę.
- W sumie zepsułem całą sprawę, ponieważ nikt miał o tym nie wiedzieć, eh....papla ze mnie. Ja i moja niewyparzona gęba. - powiedział, uderzając otwartą dłonią w usta, oraz na chwilę ją zakrywając, jakby faktycznie popełnił zbrodnię, ujawniając jakieś zakazane informacje. - Bardzo bym chciał, ale niestety, nie mogę. Ziom, który mi je przekazał, nie wspominał nic o przekazywaniu ich drugiej osobie. - dodał, wyobrażając sobie cały background tej sytuacji, gdzie pewnej burzliwej nocy, przyszła do niego zjawa, która przelała na Tae moc zmieniania samochodu w odrzutowiec, by mógł między innymi omijać korki. Aczkolwiek pewnego dnia, miał obudzić się bez tego ,,daru".
- Niedługo ogarnę prawko na motor i moce będą mogły odejść w siną dal. - odparł zgodnie z prawdą. Tak, naprawdę planował podchodzić do kursu na jednoślad, którym będzie pomykał, kiedy uzyska wymagany papierek.
- Jak będziesz miała ochotę na przejażdżkę, daj znać. - dodał jeszcze, posyłając Alice lekki, a zarazem ciepły uśmiech.
- To prawda. - odparł, skinąwszy głową, całkowicie zgadzając się z panienką Carter co do poleganiu na technologiach, wcześniej uważnie wysłuchał jej przygody i aż wypowiedział głośniej, łapiąc się za głowę, którą przez moment pokręcił - O nieee! - Resztę dokończył normalnym tonem:- Najgorzej. Okropne są takie sytuacje. Albo, kiedy się spieszysz, a nawigacja postanawia wskazać Ci taką trasę, że jeździsz dookoła. - od tamtej pory, usunął tę apkę z telefonu i zainstalował taką, co posiadała lepsze oceny oraz dodatkową informację, czyli ,,Numer 1 wśród nawigacji". Musiał przyznać, że faktycznie była dobra, ponieważ zawsze docierał prawidłowo do celu oraz otrzymywał powiadomienia o wszelkich kontrolach, oraz wypadkach, dzięki czemu wiedział, gdzie powinien odbijać, by je ominąć lub zwyczajnie zwolnić.
- Dziękuję. I nie ma sprawy. - podziękował rzecz jasna za soczek, a ,,nie ma sprawy" dotyczyło ciastek. Kiedy otrzymał szklankę wypełnioną sokiem pomarańczowym, wziął kilka łyków, ponieważ poczuł narastające pragnienie.
Odetchnął z ulgą oraz przejechał sobie dłonią po czole, kiedy usłyszał, że Alice nie należała do grupy osób, będącymi na coś uczulonymi.
- To świetnie! - rzucił krótko, lecz pytanie o to, co wolał, sprawiło chwilę zadumy u Jina. Hmmm....
- Wybieram...biurko. Mam nadzieję, że kanapa nie będzie mi miała tego za złe. - po tych słowach, zasiadł przed biurkiem, kładąc wpierw na nim szklankę z sokiem, a potem swojego laptopa, którego zaczął podłączać (znaczy, dokładniej zasilacz podłączył do kontaktu). Następnie powpinał różne szmery bajery do bocznych wejść laptopa, typu pendrive'a wraz z modemem, dzięki któremu miał dostęp do internetu. Wolał pracować, używając tylko i wyłącznie swoich zabawe gdyż zwyczajnie czuł się pewniej.
Laptop zaczynał się uruchamiać, a Tae uważnie słuchał o swojej misji.
- Znaleźć informacje o kimś, przyjąłem i zrozumiałem. Posiadasz może jakieś dane tej osoby? Imię? Nazwisko? Wiek? Gdzie mogłaby być? - spytał, ponieważ potrzebował czegokolwiek, by zacząć poszukiwania, inaczej...to było niczym szukanie igły w stogu siana. Przez moment poczuł się, jak policjant szukający zaginionej osoby.

autor

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

- Spokojnie, Twój sekret jest u mnie bezpieczny - przyznała, konspiracyjnie zniżając ton i na potwierdzenie szczerości swoich słów przyłożyła dłoń do serca. Na niej zawsze można było polegać, taką była dobrą kumpelą. - Trzeba zbadać sprawę, taki dar nie może tak po prostu zniknąć. To mogłoby zmienić cały świat! - odparła w natchnieniu, chociaż chyba jakoś niekoniecznie przejmowałaby się tu ludzkością. Ważne, że ona wszędzie by zdążyła. Mogłaby też wykorzystać moc do dostania się na inny kontynent, bez potrzeby latania samolotem. Pytanie tylko, czy musiałaby płacić za paliwo, czy latanie też było częścią magii?
- No tak, motorem łatwiej przemknąć przez korek. Zawsze zazdroszczę, kiedy stoję w miejscu i widzę tylko slalom jednośladów między samochodami - westchnęła nieco, po czym dodała: - Nie wspominając już o zainteresowaniu samymi posiadaczami - zaśmiała się serdecznie. Zawsze pociągała ją ta odrobina niebezpieczeństwa. Rozwijanie prędkości, skórzane ubrania i wolność - to było coś.
- Jezu, jasne! A jak o mnie przypadkiem zapomnisz to sama się przypomnę - zapewniła ze śmiechem. - Albo w sumie możemy iść razem na prawko, w końcu do wyjazdów za miasto fajnie mieć towarzystwo - stwierdziła z błyskiem w oku. I mówiła nawet poważnie, pewnie sama nigdy by się nie odważyła, a tak… zawsze to jakieś dodatkowe wsparcie psychiczne. Poza tym, taka umiejętność dodałaby jej seksapilu. Oczami wyobraźni już widziała, jak śmigała krętymi uliczkami w stronę Mount Rainer, a potem w zwolnionym tempie schodzi z motocykla, zdejmuje kask i włosy falują jej na wietrze. Zdecydowanie była posiadaczką bujnej wyobraźni.
- Dlatego mimo wszystko najbardziej ufam analogowym mapkom turystycznym, zwłaszcza tym pomocnym na szlakach. Kiedy w końcu zabierzemy się za naszą apkę, co? - zagadnęła z typową sobie pogodą ducha, wspominając ich ambitne plany stworzenia narzędzia odpowiedniego dla wędrowców po górach, jakimi oboje byli. Pomysł mieli genialny, należało go tylko (albo AŻ) wprowadzić w życie. Kto wie, może dzięki temu czekała ich świetlana przyszłość?
Posłała mu uśmiech na podziękowanie. Chwila swobodnej rozmowy trochę ją rozluźniła, co było bardzo wskazane przed przejściem do poważniejszego tematu. Napięcie wywołane oczekiwaniem na Jina znacznie zmalało, odkąd przekroczył próg jej mieszkania. Mimo to nadal pozostawała w niej zachowawcza ostrożność, gdy wyjawiła, po co tak naprawdę się spotkali. - Profesjonalizm w każdym calu - stwierdziła, przyglądając się z zajętego miejsca na podłokietniku kanapy, w jaki sposób mężczyzna przygotowywał się do pracy.
- Nazywa się Willow Hamsworth. Ma 20 lat. Chciałabym wiedzieć, czy… - jej się udało - …kiedy wyszła z sierocińca. Czy ma jakąś rodzinę? Wiem jedynie, że mieszka w Belltown ze znajomym - podała informacje, jakimi dysponowała. Wolała przede wszystkim się upewnić i przygotować przed spotkaniem z własną siostrą, która jeszcze nie była świadoma, że kilka dni natknęła się na osobę z przeszłości. Kiedy jeszcze tworzyły rodzinę.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tae teatralnie złapał się za serce, udając poruszonego, a jednocześnie ceniącego sobie słowa panny Carter.
- Dziękuję. Bardzo mnie to cieszy. - odparł, po chwili zabierając rękę z serca i ściskając lekko dłoń Alice, jakby wspomniane bardzo, miało być odzwierciedleniem właśnie poprzez ten uścisk, a po cieszy, uniósł nieco kąciki ust. Usłyszawszy kolejne słowa, klasnął w dłonie.
- Racja! Wpiszę to na listę rzeczy, które musimy zrobić. Będą zaraz za apką. - odrzekł, puszczając dłoń dziewczyny oraz w powietrzu rysując znaczek typu check (taki ptaszek, który bywał przypisywany czynnościom lub produktom, widniejącym na liście zakupów. Nagle, Jin wycelował palcem wskazującym w Alice, zginając trzy palce oraz podniósł kciuk do góry, co mogło trochę przypominać celowanie z broni. Po chwili zaczął machać tym paluchem w górę i w dół kilka razy.
- Ej, wspólne zapisanie się i uczęszczanie na prawko, brzmi super! Jak chcesz, to mogę poszukać kursu, gdy skończę akcję poszukiwawczą. - powiedział całkowicie szczerze. Byłoby o wiele raźniej, a oprócz tego, wzrósłby również poziom motywacji. Parsknął śmiechem, gdy usłyszał o zainteresowaniu posiadaczami. - A, i nie śmiałbym o Tobie zapomnieć, spokojna głowa. - dodał jeszcze, wskazując palcem (tym, którym wcześniej wskazywał Alice), na siebie, nim zaczął wywód związany z motorem, lub raczej o tym, jakie myśli wpadały do jego głowy, gdy przejeżdżał jakiś motocyklista, a on akurat był zmuszony jechać tempem ślimaka, bądź żółwia.
- Prawda. - skinął głową.- Mam tak samo, kiedy wracam z roboty i stoję w korku, a obok mnie śmiga ktoś na motorze. Dopada mnie wtedy ochota opuszczenia auta oraz kontynuowanie podróży pieszo. Druga myśl, to zabranie albo raczej odebranie komuś maszyny…trochę, jak w GTA, nie wiem, czy kojarzysz tę gierkę? Ostatnia myśl, powstająca w mojej głowie, to po prostu podjechanie do salonu, gdzie sprzedają te jednoślady…tylko wtedy przypominam sobie o braku prawka. - westchnął smutno po tych słowach, przypominając sobie sytuacje, gdy był częścią sznura samochodów. Przynajmniej mógł sobie posłuchać swoich ulubionych piosenek albo pomyśleć nad chociażby sensem życia.
Jin zaraz dodał trzy grosze od siebie:
- Minusem rozkładanych map jest ich ponowne składanie, bo czasami potrafią doprowadzić do szału, szczególnie kiedy człowiek się spieszy… ze trzy razy uznał, że pierdzieli i po prostu albo olał to całe składanie, przez co pozostawała rozłożona, dopóki nie dotarł na miejsce, lub składał, według jego widzi mi się. - Hmm, masz czas jakoś w weekend lub w przyszłym tygodniu? - spytał, unosząc brew. Pytał całkowicie serio.
Pech chciał, że kiedy Alice zaczęła wymieniać dane osoby, którą miał znaleźć, zaczął brać kilka łyków wody. Otworzył szeroko oczy i wypluł wodę na swoje spodnie (najprawdopodobniej mocząc również podłogę), by uniknąć zakrztuszenia się oraz zalania laptopa - bo gdyby nagle laptop przestał mu działać, dopadłoby Jina załamanie wraz z nadzieją, że po natychmiastowej próbie uratowania sprzętu, ten zacznie działać, ponieważ posiadał tam wiele potrzebnych rzeczy. Szybko wstał z miejsca, żeby pójść po kilka kawałków papieru toaletowego, a następnie wytarł podłogę. Wyrzucił mokry od wody papier i wrócił na swoje miejsce.
- Wi..- odkaszlnął głośno, uderzając się pięścią w klatkę piersiową. - - Willow Hamsworth?????? Brunetka o piwnych oczach? - zapytał, odwracając głowę, by spojrzeć na Alice. Zastanawiało go, czy właśnie miał do czynienia ze zbieżnością imienia i nazwiska, czy chodziło o dokładnie tę osobę, z którą randkował jakiś czas temu. Nerwowo przejechał ręką po swoich włosach i próbował zachować zimną krew. Mimo wszystko powoli zaczął w swoim ,,magicznym” programie, przypominającym policyjny, gdzie widniały kartoteki przestępców. Oczywiście robił to w zminimalizowanym oknie specjalnie, by ukryć niektóre informacje.

autor

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

Na słowa Jina podparła się ręką pod bok i pokiwała głową.
- No tak, trzeba umieć ustalać priorytety - odparła w rozbawieniu. A kiedy jej propozycja pójścia wspólnie na prawko spotkała się z entuzjazmem, jej twarz rozświetlił szeroki uśmiech. Zawsze twierdziła, że w odpowiednim towarzystwie niemożliwe stawało się możliwe, a Jin był idealnym kandydatem, by spełnić odważną, choć skrytą gdzieś głęboko w sobie wizję.
- Jestem na tak, serio. Myślę, że jeśli nie teraz to pewnie odkładanie tego na później zakończyłoby się tylko wzdychaniem do niespełnionych marzeń. Trzeba kuć żelazo, póki gorące - stwierdziła, a w jej głosie pobrzmiewała ambicja. Pewność siebie okazała poprzez podparcie się oburącz pod boki i wypięła nieco pierś, jak superbohaterka. Napędzanie siebie nawzajem wydawało się odpowiednim środkiem do zdobycia celu. Znając życie, jeśli nie wezmą się za to od razu to pewnie zapał przeminie, a wtedy znajdą się różne wymówki albo nagle wyskakujące cosie, które zawsze działały na złość w takich sytuacjach. - No, ja myślę - zastrzegła, unosząc przy tym wysoko brew, ale zamiast poważnego wyrazu twarzy to uśmiech rozpromienił jej oblicze. Z zainteresowaniem przysłuchiwała się Jinowi, potakując głową na pytanie o GTA, po czym przekrzywiła nieco głowę na bok i zmrużyła na moment oczy w zastanowieniu.
- A tam nie zajeżdżało się komuś drogi, albo otwierało drzwi, żeby ktoś spadł z motoru? Wtedy szybko leciało F i już można było jechać. Gdyby życie było takie proste… - również westchnęła, wyobrażając sobie takie sceny w realnym życiu. Kiedyś jej się zdarzało wcielić w rolę gangstera i śmigać po San Andreas. Najciekawsza jednak była ucieczka przed policją… w grze oczywiście. Jeśli do tej pory Jin uważał Alice za łagodną i posłuszną dziewczynę to mógłby teraz zmieniać o niej zdanie.
- Dlatego w kwestii pieszych wędrówek musimy temu zaradzić. Może z czasem rozszerzymy to też o motory? - poruszyła zawadiacko brwiami. Skoro mieli takie daleko idące plany, to czemu nie? Co do aplikacji miała głowę pełną pomysłów, należało je w końcu przedstawić wspólnikowi i zrobić burzę mózgów. Na jego pytanie w myślach otworzyła swój terminarz. - W sobotę rano moglibyśmy się spotkać. Albo później we wtorek po południu - wzruszyła ramieniem, gdyż wybór należał do mężczyzny.
Reakcja Jina na informacje, jakie mu przekazała, była tak nieoczekiwana, że Carter mniej więcej w połowie zdania zaczęła tracić rezon i ściągnęła brwi, po czym w niepewności przyglądała się przyjacielowi, jak próbował zaradzić rozlanej wodzie. - Coś nie tak? - z jej ust wydobyło się zaniepokojone pytanie, a jej serce mimowolnie przyspieszyło swoje obroty, zanim usłyszała pytanie bruneta. I choć przez chwilę nie bardzo wiedziała, co jego zachowanie mogło oznaczać, jego zaskoczenie włączyło w niej odpowiednie trybiki.
- Znacie się? - spojrzała na niego równie skołowana, lecz nie minęło kilka sekund, nim dodała już bardziej taktownie, z dozą ostrożności w głosie: - Jeśli tak, to jesteś pewien, że chcesz w tym uczestniczyć? - Ruchem dłoni wskazała na laptop, przy którym mężczyzna ponownie usiadł. Pochyliła głowę i przetarła dłońmi uda, by następnie w zamyśleniu przygryźć dolną wargę. Próbowała oswoić się z nowiną, która mogła całkiem zmienić jej plany. Nie była pewna, czy w związku z zaistniałą sytuacją powinna angażować Jina w odkrywanie przeszłości Willow. Po chwili, nadal przygryzając wargę, zerknęła na niego. Skoro się znali, mógł być doskonałym źródłem wiedzy.
- Jaka ona jest? - padło z jej ust, zanim zdążyła przemyśleć wszystkie za i przeciw, po czym pokręciła stanowczo głową. - Albo nie, nie musisz odpowiadać. I tak już zaangażowałam Cię wystarczająco - stwierdziła, czując przez to narastające wyrzuty sumienia. Nieświadomie zacisnęła dłonie w piąstki i wsparła się nimi o poduchy siedziska sofy tuż przy swoich biodrach.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Skinął głową, zgadzając się tym samym ze słowami Alice. Zaraz wyciągnął też palec, jakby próbował odzwierciedlić pozę mędrca.
- Dokładnie. Są rzeczy ważne i ważniejsze. - jego ojciec tak powtarzał, kiedy sam musiał załatwić jakieś sprawy, albo Jin nie wiedział, co powinien zrobić w pierwszej kolejności. Najpierw obowiązki, potem przyjemności.
- Cieszy mnie, że się zgadzamy. - powiedział z uśmiechem, naprawdę będąc uradowanym odpowiedzią usłyszaną z ust przyjaciółki, bo przecież zawsze mógł usłyszeć dezaprobatę. - Nie ma co zwlekać. Niby czas wolno leci ale to nieprawda, dlatego trzeba szybko działać, bo zaraz się okaże, że jest już za późno. - dodał jeszcze. Miał wrażenie, jakby został w nim obudzony jakiś drzemiący mędrzec. No ale mówił to, o czym pomyślał oraz opierał te słowa na swoich doświadczeniach. Przecież jeszcze niedawno był radosnym bąbelkiem, biegającym po placu zabaw i śmiejącym z byle czego.
Tae po chwili ponownie skinął głową oraz pstryknął palcami, jakby właśnie sobie przypomniał, że w istocie było tak, jak mówiła Alice.
- Faktycznie…i to olewanie świateł albo jazda po chodniku…- Fuck the rules and let’s go bowling. aż sobie zaczął przypominać czasy, gdy będąc nastolatkiem, odpalał na swoim starym kompie Vice City lub San Andreas i raz próbował jeździć zgodnie z przepisami a raz miał je totalnie gdzieś. Jin był ciekaw, czy twórcy planowali stworzyć kolejną część tj. szóstą do GTA, aczkolwiek, najnowsza gierka była dość rozbudowana i oferowała całkiem sporo, włączając także możliwość grania online z innymi oraz sporo misji. Pytanie stworzone w głowie Azjaty brzmiało, czy coś nowego faktycznie byłoby potrzebne? Z drugiej strony, czego nie robiło się dla pieniędzy. Jina w piątej części gry bawiło między innymi wpadanie na ludzi, którzy najpierw wydawali z siebie krzyk pełen przerażenia, a potem zaczynali od nas (naszej postaci) uciekać gdzie pieprz rośnie.
- To jest myśl Powiem Ci, że zaczyna mi się podobać nasza współpraca panno Carter. - odrzekł z uśmiechem. Rozszerzenie pomocniczej apki o pojazdy jednośladowe, naprawdę brzmiało super tylko pytanie, czy uda im się to zrobić. Pewnie sporo czasu byłoby tu potrzebne.
- Może być zarówno sobota rano, jak i wtorek po południu. Nie mam konkretnych planów na te dni. Znaczy, we wtorek pracuję, ale po robocie mogę wpaść. - odparł zgodnie z prawdą. Zaraz potem Jin odwalił maniano-kaszanę wypluwając wodę, co spowodowane było zaskoczeniem, lecz szybko pokazał kciuka, dając tym samym znak, iż nie ma powodu do obaw.
- Wszystko w porządku. Serio. - mógł nawet przytoczyć słynną kwestię ze Shreka, czyli ,,Serio, serio”, lecz uznał, że już obejdzie się bez powtórzeń. Uważał zachowanie Alice za urocze i chcąc ją jeszcze bardziej przekonać do swoich słów, położył dłoń na jej dłoni.
Skinął lekko głową, gdy usłyszał pytanie o to, czy zna się z Willow. Jaki ten świat mały…
- Chcę, chcę, spokojnie. Dam radę. Nic złego mi nie zrobiła, także nie ma powodu, dla którego miałbym wykonać tył zwrot. - powiedział stanowczo i zgodnie z prawdą.
- Jest…- zaczął, lecz przerwał, ponieważ pozwolił na to, by przyjaciółka dokończyła swoją wypowiedź. Gdy to zrobiła, kontynuował swoją wypowiedź. - Jest bardzo pozytywna i ma mnóstwo energii. Mogłaby ją zarażać innych ludzi. - aż przypomniał sobie ich randki, po czym parsknął krótkim śmiechem. - A i w pewnym sensie jest całkiem odważna, ponieważ nie boi się biegać po śliskich nawierzchniach, konkretniej po mokrych kafelkach na basenie. - dodał, przypominając sobie ich wspólne wyjście do parku wodnego, gdzie urządzili sobie wyścigi. Najpierw miejscem finiszu była zjeżdżalnia, a potem urządzili sobie zawody, kto wyląduje na dole jako pierwszy. Willow wygrała i Jin musiał spełnić jej jedno życzenie. Życzeniem był pocałunek, a ponieważ Tae dotrzymywał słowa, złączył ich usta w lekkim pocałunku. Przełknął ślinę, gdy sobie o tym przypomniał, a zaraz potem, wziął potężny łyk wody.
- Rodziny nie ma. A co do mieszkania, to to się zgadza. - dodał jeszcze, chcąc uzupełnić wiedzę Alice o jej młodszej siostrze.

autor

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

W odpowiedzi parsknęła śmiechem. Mimo trudnego zadania, jakie ją czekało, naturalne podejście Jina i przyjemny ton rozmowy pozwolił jej się trochę rozluźnić, dzięki czemu na chwilę była w stanie zapomnieć o meritum spotkania.
- To jesteśmy dogadani - skwitowała z uśmiechem od ucha do ucha. Sama możliwość zyskania prawka na motor, i to nie byle jaki, ale już z większą mocą silnika, brzmiała niezwykle kusząco i wzbudzała w niej ekscytację. Myślami już wyjeżdżała w trasę na swojej wyścigówce i czuła tę zawrotną prędkość. Ciekawa była, co na to powie Matthew, kiedy się o tym dowie. Ale… najpierw trzeba podejść do kursu.
- I przejeżdżanie lasek dla hajsu - zaśmiała się na wspomnienie o tym, jak łatwo było w grze zdobyć pieniądze na przyjemności w formie kolejnych broni. Z nich wszystkich najbardziej jej wtedy przypadła do gustu bazuka. Ale nie zagłębiała się jakoś szczególnie w tę grę. Najlepszą grą, w jaką się wciągnęła i grywała w nią latami to simsy. Jako perfekcjonistka tworzyła postaci ze szczególną uwagą, a potem projektowała im domy i zdobywała najwyższe szczeble karier, wychowując przy tym dzieci albo bawiąc się w łamaczkę serc. Zawsze lubiła mieć wiele możliwości.
- A to dopiero kropla w morzu pomysłów, jakie mam w głowie do obgadania - odparła zawadiackim głosem w celu zapewnienia go, że z nią aplikacja zostanie maksymalnie dopracowana. Współpraca z nią bardzo się Jinowi opłacała. Oczywiście liczyła się z tym, że nie mogła powstać w jeden dzień i naprawdę trzeba było włożyć w nią serce oraz czas, ale była dobrej myśli.
- No dobra, to może przeznaczymy na to oba terminy? Trzeba sporo rzeczy ustalić, nim przejdzie się do programowania - zaproponowała, bo skoro mieli niemal od zaraz wdrożyć w życie kurs prawa jazdy, to mogli również przyłożyć się i do apki, powoli już się za nią zabierając. Jej zaniepokojenie nagłym atakiem kaszlu Jina zelżało, gdy tylko mężczyzna zapewnił ją, że wszystko było w porządku. W odpowiedzi na to skinęła delikatnie głową, a wraz z przyjaznym gestem Jina kąciki jej ust uniosły się łagodnie ku górze. Niemniej jednak po chwili jej serce oszalało, wywołując głuchy łomot w piersi, kiedy zrozumiała, że przyjaciel znał Willow.
- Na pewno? Nie chcę, żeby to jakkolwiek wpłynęło na waszą… znajomość - zawahała się dosłownie na moment, nadal nie wiedząc, jaki właściwie był stopień ich zażyłości. Nie chciała się w żaden sposób wtrącać czy być powodem jakichkolwiek rys na fundamentach ich relacji. Zawsze mógł odkryć coś, o czym jeszcze nie wiedział, a co mogłoby wpłynąć na znajomość. Alice sama obawiała się, że mogła tym tylko pogorszyć swoje wyrzuty sumienia, ale jednocześnie czuła, że nie miała wyjścia.
Na słowa Jina uśmiechnęła się lekko, z pewnym smutkiem przyczajonym w jej oczach, spoglądała przed siebie. Była sobie w stanie wyobrazić tę energię, którą Willow emanowała oraz dopasować to do wspomnień małej dziewczynki, której wiecznie było pełno. To najwyraźniej nie uległo zmianie i to trochę podniosło Al na duchu. - Zawsze była pogodna. Nawet, kiedy trafiłyśmy do sierocińca - przyznała, przywołując wspomnienia również i z tamtych czasów. - Mówiła Ci o tym? - Jej wzrok w końcu padł na Jina, kiedy tylko z jej ust padło pytanie. Alice na pewno wspomniała mu, że jej biologiczni rodzice zginęli w wypadku, a Carterowie to rodzina zastępcza. Ale nie poruszali tematu na tyle, żeby wypłynęła informacja o posiadaniu siostry.
Ponownie skinęła głową na wieść o braku rodziny, odkrywając smutną prawdę o pozostaniu samotną dziewczyną zagubioną w tak dużym mieście. Choć w sumie nie tak dużym, skoro Jinowi udało się ją poznać. I może jednak nie samą, skoro mieszkała w tak bogatej dzielnicy. - Zaraz… a wiesz może, z kim ona mieszka? - zapytała, mrużąc odrobinę powieki. Ta wiadomość mogłaby jej nieco rozświetlić sprawę tajemniczego znajomego, który przyjął ją pod swój dach. Oczywiście, cieszyła się z faktu, że młodsza siostra miała się dobrze, ale jednocześnie obawiała się, czy ktoś jej nie wykorzystywał? - Chciałabym wiedzieć, jakiego ma instagrama, twittera. Czy ma prawo jazdy, jakąś pracę, czy… ktoś chociaż próbował dać jej szansę, zanim ruszyła w dorosłość - westchnęła ciężko, w zamyśleniu przeciągając dłonią po swych rozpuszczonych włosach, unosząc je na moment, by po chwili znów opadły na policzki. Profili Wi w internecie właściwie mogła poszukać na własną rękę, ale tak naprawdę chyba nie chciała być przy tym sama. Zwykle tak odważna, tym razem cholernie bała się znaleźć coś, co mogłoby się jej nie spodobać. I najgorsze było to, że jako wyrodna siostra nie miała w tej kwestii za wiele do powiedzenia.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Woojin z uśmiechem skinął głową w geście potwierdzenia słów Alice.
- Jesteśmy jak najbardziej. - powiedział, wyciągając otwartą dłoń, aby Carter mogła przybić z nim piątkę. Wpierw pomyślał też o żłówiku, lecz ostatecznie piątka wygrała, bo jeszcze Ala by pomyślała, że Jin chce ją uderzyć.
Usłyszawszy kolejne słowa, Azjata wybuchnął dość głośnym śmiechem, ale no faktycznie, takie sytuacje w GTA również miały miejsce. GTA dawało wiele...ciekawych możliwości, to bez wątpienia.
- A używałaś kodów? Bo ja...- tutaj ściszył głos oraz pochylił się, jakby właśnie miał wyjawić jeden z największych sekretów. Specjalnie nawet przełknął ślinę. - ja tak. Możesz mnie śmiało nazwać cheaterem. - odparł, wracając do poprzedniej pozycji. Pamiętał tę ekscytację połączoną z radością, kiedy odkrył kody, dzięki którym zamiast tylko pięści, posiadał cały wachlarz broni. Kolejnym ulubionym kodem, był gwarantujący nieśmiertelność, dzięki czemu mógł przejść misje, szczególnie że niektóre potrafiły go naprawdę nieźle wkurwićzdenerwować.
- I to mi się podoba. W takim razie chętnie złowię więcej ryb z tego morza pomysłów, żeby dowiedzieć się więcej. - odpowiedział, udając czynność, jaką było trzymanie wędki oraz zarzucanie jej (tj. wykonał ruch, jakby właśnie kładł sobie coś na ramieniu, tylko dłonie miał ułożone w pięści), a zaraz parsknął krótkim śmiechem. Rzecz jasna jego ton głosu powrócił do normalnego - żeby nie było, że nadal szepcze.
- W porządku. Podczas drugiego spotkania, ustalimy kolejne. Sporo pracy nas czeka. - powiedział, ponieważ raczej dwa spotkania nie wystarczyły, żeby skończyć - lub nawet zacząć (chociaż przy dobrych wiatrach, kto wie? Nocka zapewne musiałaby zostać zerwana) - coś, co zamierzali stworzyć. W sumie naprawdę ekscytowała go wizja stworzenia tej aplikacji.
- Na milion procent. Dla mnie to nic takiego, a serio chce pomóc. - odrzekł zgodnie z prawdą. - Gdybym faktycznie zrezygnował, już zacząłbym pakować swoje graty, także spokojna głowa. - dodał, chcąc aby Alice miała pewność, że wszystko było całkowicie w porządku. Dla lepszego efektu, posłał przyjaciółce uśmiech, jakoby miało to być potwierdzeniem na wypowiedziane przed chwileczką słowa.
- Tego...niestety nie wiem. Przepraszam. - odrzekł smutno - ale mogę się dowiedzieć i wtedy dać Ci znać. Co Ty na to? - spytał, bo przecież zawsze mógł znaleźć lub zwyczajnie wymyślić jakiś pretekst, by odwiedzić lokum zamieszkiwane przez Wi, kiedy ta również tam będzie.
Słysząc pytanie o social media panienki Hemsworth, Jin bez zastanowienia wyciągnął telefon ze swojej kieszeni spodni, aby następnie wejść w aplikację instagrama. Następnie uczynił tak samo, tylko z innymi aplikacjami, a mianowicie twitterem oraz facebookiem, ponieważ posiadał Wi w osobach obserwujących. - Instagrama i twittera...oto one. - po tych słowach, podstawił przed oczy Alice swój telefon komórkowy,
- Prawka raczej nie ma, chyba, że woli komunikację miejską...a jeżeli chodzi o pracę....- krótka chwila, żeby wykonać kilka klików w programie, gdyż Tae to zwyczajnie wypadło z głowy.- sprzedaje kanapki w subwayu. - dokończył, czując, jak zaczyna go przykrywać płaszcz zwany wstydem, ze względu, iż spotkali się kilka razy - albo raczej byli na randkach - a on nawet nie pamiętał, czy w ogóle zapytał o zawód. W sumie, czy program nie kłamał, można było łatwo sprawdzić poprzez wycieczkę do subway'a. Czasami niektóre fakty lepiej było sprawdzić, gdyż jak wiadomo, programy potrafiły wprowadzać w błąd.

autor

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

Kiedy przybita piątka przypieczętowała ich umowę, przez jej głowę nagle przemknęły wszystkie przeciw. Pokręciła więc głową.
- Och, gdyby rodzice dowiedzieli się o tym, to pewnie by mnie zabili zanim w ogóle wsiadłabym za kółko. A do zbrodniarzy w afekcie dołączyłoby pewnie jeszcze kilkoro moich przyjaciół. Nie wiem, czemu jazdę na motorze większość moich znajomych uważa za nierozsądną? - zapytała, ściągając przy tym brwi, bo niezwykle ją to nurtowało. Aczkolwiek, biorąc pod uwagę fakt, jak czasem bardzo lubiła szaleć i sięgać granic swoich możliwości, nie dziwiła się jakoś szczególnie, że każdy pomysł, na jaki wpadała, nie spotykał się ze zbyt wielkim entuzjazmem. Zamiast jednak myśleć, że wszyscy dookoła uważali ją za postrzeloną, wolała uważać, że po prostu otaczała się ludźmi z kijami w czterech literach. Zastosowanie odwrotnej techniki myślenia było doskonałym sposobem na nie przejmowanie się opinią innych.
Na jego konspiracyjny szept aż pochyliła się nieco do przodu i nadstawiła ucha z uwagą, a usłyszawszy tajemną wiadomość, uniosła nieco wyżej brodę i spojrzała na niego w teatralnym zaskoczeniu, ale nie minęło kilka sekund, kiedy na jej ustach wstąpił figlarny uśmiech.
- Ach, no ładnie. więc to taki jesteś, panie Tae. Jednak nie tak prawilny, jak przypuszczałam - uniosła zaczepnie wyżej brew i pokręciła paluszkiem wskazującym w jego stronę, jakby groziła małemu dziecku, nie kryjąc przy tym rozbawienia. - Ja nie grałam w GTA aż tak długo, by mieć możliwość skorzystania ze wszystkich udogodnień. Ale przyznam, że motherlode z Simsów do tej pory pamiętam - wzruszyła niewinnie ramionami i przygryzła wargę, próbując ukryć rozszerzający się uśmiech. Ona też nie była taka całkiem bez skazy, tego nie dało się ukryć. Ale po to ktoś wymyślił kody, żeby przeskoczyć pewne niedogodności, prawda?
- Czy kolejnym twoim tajemnym wcieleniem jest bycie poetą? - odparła, przyglądając mu się spod zmrużonych powiek. - Ile talentów i skrytych umiejętności jeszcze w sobie kryjesz? - dodała zaraz z zainteresowaniem, bo naprawdę Jin wzbudził w niej szczere zaintrygowanie. Do jej umysłu skradła się myśl, gdzie były dziewczyny, które powinny się nim zainteresować? Bo na pewno takie były. A może mężczyzna czekał sobie spokojnie w oczekiwaniu na wynik walk toczonych o niego? Taki fajny chłopak nie mógł się przecież zmarnować.
- Jasne, trzeba pobukować terminy w kalendarzu - przytaknęła, bo ona osobiście prowadziła terminarz w formie notesu, który nosiła zawsze przy sobie. Dzięki niemu mogła sobie uporządkować wiele spraw, i przede wszystkim w razie jakiegoś nieoczekiwanego pomysłu zawsze mogła go sobie zapisać, żeby przypadkiem nie wyleciał jej z głowy.
Na jego uspokajające słowa kiwnęła głową i obdarzyła go delikatnym uśmiechem. - Dzięki - odparła w zamian. Zapewnienie rzeczywiście przyniosło jej pewną ulgę. W takich chwilach bardzo doceniała, że mogła liczyć na przyjaciół.
- Nie przepraszaj. I nie musisz, po prostu… jakkolwiek bym chciała, tak nie jestem w stanie kontrolować pewnych spraw - westchnęła, przeczesując bezwiednie włosy. Była pełna przeciwieństw - lubiła szaleć, ale też w większości wolała kontrolować sytuację, żeby w razie czego być przygotowaną. Wiedziała jednak, że nie miała wpływu na wiele spraw, a tym bardziej na to, w jaki sposób Willow wiodła swoje życie. Po chwili podniosła wzrok na Jina i dodała: - Ale jeśli przy okazji byś się czegoś dowiedział, to możesz dać mi znać. - To nie tak, że chciała uchodzić za stalkerkę przecież. Chociaż i tak zaczynała wątpić w słuszność swoich czynów.
- O, dzięki - mruknęła, biorąc do ręki jego telefonów i z zainteresowaniem zaczęła przesuwać palcem po ekranie, co chwila zatrzymując się na jakimś zdjęciu lub wpisie. Widok swojej siostry, już tak dorosłej, pełnej marzeń i humoru, był dla niej zupełnie nowy i nieznajomy. Dlatego też nie spostrzegła nawet, kiedy Jin znalazł informacje o pracy Wi gdzieś w internecie. Zapatrzona w ekran, odnotowywała w głowie, jaka dziewczyna właściwie była. Zapamiętała nazwy profili do wpisania sobie w wyszukiwarkę, po czym oddała telefon brunetowi i przygryzła na chwilę wargę.
- Pewnie uważasz mnie za wariatkę - stwierdziła w końcu, wypuszczając głośno powietrze. - To po prostu… frustrujące, nie wiedzieć, kim stała się własna siostra. Nie miałyśmy ze sobą kontaktu, odkąd… wyszłam z sierocińca, a ona tam została. Jestem potworem - skrzywiła się mocno na własne słowa i nagle opadła z sił. Mężczyźnie należało się wytłumaczenie, jakkolwiek słabo w jej własnych uszach to brzmiało.

autor

Lyn [ona]

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiech towarzyszył Jinowi, dopóki nie usłyszał, o prawdopodobnej reakcji rodziców Alice oraz jej znajomych, gdyby dowiedzieli się o rozpoczęciu kursu, którego zdanie dawało uprawnienia do prowadzenia jednośladu. Aż zamrugał szybko kilkakrotnie.
- Co? Serio tak uważają? - spytał, patrząc na Alice, będąc w szoku, aczkolwiek z drugiej strony rozumiał ich obawy, bo bądź co bądź o ile wypadki samochodowe owszem, miały miejsce, to jednak samochody posiadały więcej zabezpieczeń - wliczając wszelkie zabudowanie (drzwi, dach itp.). Motor nie posiadał poduszek powietrznych ani zderzaków.
- Pokażesz im, że nie mają powodów do obaw. Ja tam w Ciebie wierzę. - odparł stanowczo. - Znaczy, moja mama pewnie też przeżyłaby szok, gdybym zajechał pod jej dom motorem, ale może po głowie bym nie dostał. - może...w sumie napomykał coś o swoich chęciach posiadania jednośladu, ale wtedy był nastolatkiem, więc jego słowa zapewne nawet nie zostały uznane za poważne.
- Widzisz...pozory mogą mylić. Nie oceniaj książki po okładce, jak to mówią. - powiedział, zabawnie poruszając brwiami oraz przykładając swój palec do tego ,,grożącego" palca przyjaciółki, tworząc coś w rodzaju X, a zaraz sam parsknął dość głośnym śmiechem.
- A ilu simów uśmierciłaś w basenie? Bo słyszałem, że niektórzy tak robili...albo zamykali w jakimś pokoju bez drzwi. - powiedział, dosłownie słysząc takie historie od swoich koleżanek oraz kuzynek, ponieważ on w simsy zagrał może ze dwa lub trzy razy, z prostego względu, jakim był fakt, iż odpalał inne gry typu właśnie GTA, FIFA, Call of Duty albo jakieś inne, z ciekawą fabułą.
- Poetą? Hm....może powinienem się tym zająć, gdy przejdę na emeryturę, jak myślisz? Byłabyś moją menago, co Ty na to? - rzucił pół żartem pół serio, ponieważ doskonale wiedział, że ludzie chwytali się przeróżnych rzeczy, gdy dobijali do wieku emerytalnego. Niektórzy zaczynali spełniać swoje marzenia o wycieczkach, inni odpoczywali w domu, jeszcze inni próbowali totalnie nowych rzeczy. Oczywiście, wszystko, co zostało wcześniej wspomniane, nie musiało czekać do wieku emerytalnego, tylko spełniać marzenia, można było zacząć jeszcze za młodu.
- Kto wie moja droga...kto wie. Może kiedyś poznasz mnie od deski do deski. - odrzekł, robiąc gest otwartą ręką, jakby była ona skanerem i przejechał od głowy po kostki, nawet jeśli oznaczało to pochylenie się.
Na kolejne słowa, skinął głową, zgadzając się z Alice co do terminów. Im wcześniej zaklepiemy terminy, tym lepiej. pomyślał. Zresztą naprawdę mieli dużo pracy przed sobą, a notabene, konkurencja na rynku nie spała...Jin był przekonany, że ktoś także myślał nad stworzeniem czegoś pomocnego dla innych.
Tae właśnie otwierał usta, aby coś powiedzieć, lecz zamkną je zaraz, by pozwolić dokończyć mówczyni. Dopiero gdy skończyła, dodał od siebie:
- Dam Ci znać, obiecuję. - po tych słowach, przyłożył sobie rękę tak, aby spoczęła na miejscu serca tj. po lewej stronie klatki piersiowej. Tak, naprawdę planował informować Alice o wszelkich rzeczach, które dotyczyłyby Willow. Zresztą uważał, że jako siostra, miała prawo wiedzieć.
- Nie ma sprawy. - machnął ręką, dając tym samym znak, iż dla niego była to naprawdę drobnostka. Cieszyło go, że chociaż tak mógł jej pomóc oraz przydać się do czegoś.
Jin uważnie wysłuchał słów Carterówny, a po krótkiej chwili, nabrał powietrza i zaczął swoją wypowiedź.
- Alice...nie mam Cię za wariatkę, możesz być spokojna. Życie potrafi być spierdolone, ale najważniejsze, że po tylu latach się odnalazłyście. Znaczy...no rozumiesz, co mam na myśli. Niektórzy zapewne postąpiliby podobnie jak Ty i również chcieli poznać jakieś informacje o członku rodziny, w którym płynie ta sama krew, a drudzy cóż, totalnie odwrotnie, znaczy, olaliby sprawę i żyliby po swojemu....wybacz. Trochę popłynąłem. Po prostu moim zdaniem nie powinnaś czuć się winna. - odrzekłszy te słowa, położył dłoń, na dłoni Carter tak, by wiedziała, że ma w nim wsparcie. Od tego przecież byli przyjaciele oraz współpracownicy przy projekcie dotyczącym stworzenia aplikacji ratującej życia. Warto również wspomnieć, że przecież do tych dwóch rzeczy dołączyło także wspólne zdanie prawka na motor.

autor

livin' a dream where happiness never ends
Awatar użytkownika
24
175

inżynier dźwięku

wytwórnia filmowa

belltown

Post

- Taaa. Zupełnie nie wiem, o co im chodzi. Posiadanie oryginalnych marzeń i pomysłów wcale nie musi równać się brakowi rozsądku - wzruszyła ramieniem, bo dla niej logicznym było, że dążenie do upragnionych celów albo wykorzystywanie chwili na realizowanie, choć czasem niecodziennych, pragnień to inaczej czerpanie z życia garściami. Można mieć przecież poukładane w głowie i jednocześnie chcieć czegoś więcej.
Na jego słowa otuchy na jej twarz wstąpił uśmiech. Wysłuchała go do końca i zaraz pokiwała głową na znak, że się z nim całkowicie zgadza. - Przyzwyczają się - zapewniła bez cienia wątpliwości. Ani rodzice jej, ani mama Jina nie będą mieli wyjścia, jeśli postawi się ich przed faktem dokonanym.
- Oj, mogą - przytaknęła, kwitując śmiechem jego gest. Sama czasem stwarzała pewne pozory, by osiągnąć konkretne efekty, więc doskonale znała to z autopsji. Na następne pytanie mężczyzny zastanowiła się przez chwilę, przygryzając przy tym bezwiednie wargę.
- Bez drzwi i zupełnie pustym. Albo nie pozwalało się gasić pożaru, kiedy z kominka zaczynało się palić - zauważyła, przypominając sobie pewne scenki z simowego życia, po czym przybrała nonszalancki ton. - No, wiesz, trochę się wtedy eksperymentowało na Simach. Ale w trójce Simy się wycwaniły i wchodzą lub wychodzą z basenu bez drabinki - dodała z pewnym niezadowoleniem. Za to zdarzają się inne sposoby na śmierć, a tym ciekawsze jest nawiedzanie przez duchy zmarłych. Albo polowanie na nich jako pogromca duchów. Aż uśmiechnęła się do siebie na to wspomnienie. Nagle nabrała chęci na zajrzenie do swojej starej rodzinki.
- Oczywiście, masz to jak w banku. W kwestii prowizji na pewno jakoś się dogadamy - wyszczerzyła się do przyjaciela. Twórczy umysł nie powinien zajmować głowy czymś takim jak pieniądze, o to Alice zdecydowanie mogła zadbać. Oczywiście, dla przyjaciela czyniłaby to z dobroci serca, dając je na lokatę dla wnuków Jina. Będąc na emeryturze byłby już pewnie dawno po kryzysie wieku średniego, ale właściwie nie wiadomo, co mogłoby mu wpaść do głowy. - W takim razie mamy na to czas do emerytury - odparła ze śmiechem. Skoro posiadali już tak dalekosiężne plany, to prędzej czy później Jin będzie mógł przed nią odkrywać kolejne karty.
Złożona przez niego obietnica brzmiała poważnie, dlatego skinęła głową z pewną ulgą. Jego zaangażowanie w sytuację dało jej poczucie, że naprawdę mogła na niego liczyć i to wiele dla niej znaczyło. Ciężko było jej rozmawiać na temat Willow i jej porzucenia, ponadto nadal była skołowana przez to, że na nią przypadkiem wpadła, oraz faktami wynikającymi z jej poszukiwań w internecie i źle się czuła z natłokiem uczuć. Mimo to mała wrażenie, że Jin wspierał ją bez żadnego osądzania, na co wskazywała nie tylko jego wypowiedź, ale również niewielki gest o wielkim znaczeniu. Delikatnie uścisnęła jego dłoń. Potrzebowała tej rozmowy i choć do końca nie wierzyła w to, że nie powinna czuć się winna to nie sprzeczała się, przełykając jedynie ślinę.
- Jeszcze miejmy nadzieję, że po poznaniu prawdy będzie chciała ze mną rozmawiać - rzuciła markotnie. Musiała jej powiedzieć, to nie ulegało wątpliwości. Przerażało ją tylko, jak przebiegnie ta rozmowa i jakie będą jej skutki, ale tym tego dnia jeszcze nie musiała się martwić. Uniosła wzrok na mężczyznę.
- Dzięki, Jin, że jesteś. Naprawdę, jesteś najlepszy - posłała mu lekki uśmiech. Jego obecność dodała jej otuchy i nie potrafiła wyrazić słowami, jak bardzo doceniała to, że w ogóle do niej przyszedł i podjął się tej pokręconej prośby.
- Muszę się jakoś zrekompensować. Kawa, film, koncert? Jak będziesz potrzebował towarzystwa to pisz i w ogóle się nie krępuj. Polecam się - przyznała już pogodniej. Dla niewielu ludzi była w stanie przesunąć parę terminów w grafiku, ale kiedy chodziło o przyjaciół to zawsze była dla nich.

//ztx2

autor

Lyn [ona]

ODPOWIEDZ

Wróć do „217”