WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://media.glassdoor.com/l/334618/sa ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Każda chwila, w jakiej opuszczała swoje mieszkanie była dla niej wyzwaniem. Musiała przecież odpowiednio się ubrać, zgarnąć wszystkie potrzebne rzeczy, a do tego przeżyć! To ostatnie było naprawdę trudne, jednak dawała radę. Właśnie dlatego zawsze wybierała miejsce, w jakich przynajmniej odrobinę mogła czuć się komfortowo. Uwielbiała otwarte przestrzenie, wodę oraz co najważniejsze minimalną ilość ludzi. Dlatego właśnie na dzisiejsze spotkanie wybrała molo. Miejsce było wręcz idealne. Niby za plecami miała deptak, lecz przed sobą wodę. Siedziała właśnie na barierce niczym niedoszły samobójca, czekając na kolejną osobę, z jaką rozpoczęła współpracę jakiś czas temu. Sprawa była dla niej zbyt prosta. Ktoś chce coś zyskać, a ona odprawia swoje czary. Tyle. Sprawy skomplikowały się w chwili gdy, ze świata wirtualnego była zmuszona przenieść tę konkretną znajomość do znienawidzonego świata ludzi. Trudno. Czasem i tak bywa. Ktoś kiedyś nawet jej powiedział, że powinna więcej czasu spędzać między ludźmi, lecz mimo wszystko nadal nie umiała sie przekonać do tego pomysłu. Wystarczyły jej chwile, gdy praca zmuszała ją do wyjazdów czy takie jak ta... Dobrze wiedziała, że znów odchoruje wyjście na zewnątrz. Zawsze były przecież jakieś konsekwencje. Przywykła. Najwyżej znów zaszyje się w swoim domu na dłuższy okres czasu ograniczając kontakty międzyludzkie. Teraz jednak była między nimi starając się odciąć mimo wszystko przez muzykę, jaka płynęła, ze słuchawek. Nie rozstawała się z nimi. Tylko muzyka pozwalała jej na przeżycie w tym świecie. Oraz technologia. Żyła jednak na tyle długo by wiedzieć, że czasem wystarczy jedynie otwarta przestrzeń oraz odpowiedni dźwięk, a reszta przyjdzie sama. Tak jak osoba, na jaką czekała. Nótt odruchowo spojrzała na zegarek. Da mu jeszcze pięć minut. Jeśli się nie pojawi, wraca do siebie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

 Nie lubił sobie brudzić rąk, a tym bardziej reputacji, ale czasem trzeba było postąpić w sposób... może odrobinę moralnie wątpliwy. Dopóki jednak głównie ograniczał się do zbierania informacji, a potem dostarczania ich do przetworzenia i mógł pozostać względnie anonimowy, kiedy pojawiały się rezultaty, jakoś był w stanie zaakceptować podkopywanie pozycji swoich przeciwników. Sumienie go nie gryzło, bo w coś takiego nie wierzył, własnoręcznie nikogo nie krzywdził. On tylko mówił. Był gadatliwy to mówił. A potem działy się różne rzeczy. Nie miał z nimi nic a nic wspólnego!
 Ji musiał się nieco wmieszać w tłum, jeśli miał się z nią spotkać. Nie chcieli niepotrzebnego tłumu czy wianuszka obserwatorów. Dla Jingyi pojawienie się w miejscu publicznym wiązało się z przykuwaniem uwagi i choć jemu osobiście nie przeszkadzało zagadywanie, zaczepianie i dziesiątki zdjęć, to jednak wolał tego oszczędzić osobie, do której szedł. Bycie uwiecznionym wraz z nią na jakiejś fotce też mogłoby w efekcie przynieść jakieś niewygodne pytania, na które niekoniecznie chciał odpowiadać. Był ostrożny, niemalże jak nie on.
 Wreszcie pojawił się na horyzoncie. Dałoby się go pomylić z jakimś spacerującym gimnazjalistą – niski, drobny dzieciak w kapturze. Może nawet z gimnazjalistką (taką płaską), sądząc po tym, że kaptur ten miał dwójkę odstających, kocich uszu, pomiędzy którymi znajdowały się wyszyte na materiale ślepia. Dłonie trzymał schowane w kieszeniach, wzrok wbity w podłoże. Dotarł w końcu do molo, przy którym uniósł nieco głowę i rozejrzał się. Wyłapał sylwetkę usadowioną na barierce. Czyli krążąc nieco naokoło i przechodząc tak, żeby uniknąć największych skupisk ludzi, nie sprawił, że się spóźnił. To najważniejsze. Podszedł bliżej i również usiadł, w niewielkiej odległości i w drugą stronę – twarzą do deptaka, a plecami do wody. Zerknął na kobietę lekko obracając głowę w jej kierunku. Oczy zabarwione soczewkami na miodowo złoty kolor obserwowały ją przez krótką chwilę. No przecież nie będzie bez sensu gadał do kogoś, kto mógł go nie usłyszeć, prawda?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Największą ironią sytuacji. On dzieciak. Ona jeszcze większe dziecko. On ubierajavy kocie ciuchy. Ona będąca kotem zamkniętym w ludzkim ciele. Ironią na całego. Jednak czy oby na pewno? Nótt wybierając to miejsce dbała głównie o swój komfort. Bo przecież niby kogo? Nie tej pseudo gwiazdeczki, z jaką właśnie miała się spotkać. Widziała już wiele takich osób jak on. Pojawiały się i znikały. W sieci przecież łatwo było o sławę. Owszem kobiety miały łatwiej przez wzgląd na urodę czy poprostu własne ciało. Facet musiał pokazać coś więcej niż cyrki by zaistnieć. Kobieta zachichotala do własnych myśli. No tak. Gdyby tylko chciała, to sama mogła zostać gwiazda. W sumie była nią w sposób inny. Wiele juz istnienia posłała w czeluście zapomnienia czy nawet strącenia jako wieczny ogień. Ach nawet pseudonim musiała mieć boski. Miał On przecież odzwierciedlać ja sama. Zdolna, leniwa a do tego piekielnie pamiętliwa. Zresztą, całe jej życie obracało się jedynie sieci i wyłapywania dobrych interesów, z drugiej jednak strony praca dla państwa była tym samym co robiła w wolnych chwilach. Wiecznie umoczona w podłości świata. Oblepiona synem, zboczeniami, matactwem. Już nie pamiętała jak wygląda normalne życie, a tym bardziej zdrowe relacje. Może właśnie dlatego tu przyszła? Nie! Zrobiła, to jedynie dla chwili jaka odwlekała ponowne zanurzenie się w tym parszywym świecie. -spóźniłeś sie- przywitała go tymi słowami obrzucając jednocześnie przelotnym spojrzeniem w jakm mógł dostrzec dezaprobatę. Czego dotyczyła? Może poprawiania wyglądu, a może jednak spóźnienia osiągającego parę setnych sekund ? Nieważne. Mimo wszystko na jej twarzy zagościł delikatny usmieszek jaki w połączeniu z jej specyficznym spojrzeniem najczęściej potrafił wpłynąć na każdego. -jakieś problemy?- Spytała pomimo iż ten temat wcale jej nie interesował. Wyczytała jednak gdzieś że ludzie lubią konwenanse. Swoisty rytuał każdego spotkania. Parę zbędnych pytań i jakoś czują się lepiej. Podobno. Tak pisali. Nótt przeciągnęła się leniwie nie tracąc przy tym pionu a następnie ponownie przeniosła spojrzenie na wodę. Była tak samo leniwa jak ona sama. Czemu nie mogła urodzić się jako woda? Przez chwile wpatrywała się w tafle zastanawiając się przy tym po co tu przyszła. Może jej towarzyszył będzie wiedział? I nie, nie wyciągnęła słuchawek lecz jedyne na co sobie pozwoliła to lekkie przyciszenie muzyki na tyle by dosłyszeć jego odpowiedzi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

 Dzisiejsza garderoba była wynikiem czystego przypadku. Nawet starając się ukryć przed wzrokiem innych podświadomie dążył do przykuwania uwagi, stąd też bluza zawierała mogący się rzucić w oczy element. Jednocześnie zabieg ten był taktycznym odciągnięciem spojrzenia ot twarzy ukrywającej się w kapturze. Zanim komuś przeszłoby przez myśl sprawdzenie co to za dziwny dzieciak udaje futrzaka, Ji-Ji już by go wyminął, w sumie jak taki kot ignorując potencjalne zainteresowanie. Co w sumie dziwne, bo bardziej wolał psy. Rzadko jednak kiedy zdarzały się psie ubrania, które prezentowałyby się na nim jakoś godnie, więc poniekąd zmuszony był do zupełnie innej roli.
 Uniósł w górę kącik ust, wydając z siebie bardzo krótki śmiech, brzmiący wręcz bardziej jak mruknięcie. Aż by się chciało rzucić cytatem, że czarodziej zawsze jest na czas, ale może faktycznie powinien był przyjść tak z minutę wcześniej. Zwykle pojawiał się na miejscach spotkań przed terminem, ale tym razem nie chciał ściągać na siebie niepotrzebnej uwagi. Raczej woleli załatwiać sprawy bez świadków, w innym wypadku nie spotykaliby się tak bardzo na uboczu. Zwykle Jiang rozmawiał przy jakiejś kawie albo szklanką innego dobrego napoju, ale nie przeszkadzała mu ucieczka od tłumów. Rozumiał, że istnieją ludzie bardziej zamknięci w sobie czy preferujący ciszę.
 – Żadnych poważnych. Niedaleko był chyba jakiś wypadek, ulica się nieco korkowała. – Wzruszył delikatnie ramionami. To nie była wymówka na jego spóźnienie, bo mógłby przyjść znacznie wcześniej. I tak wysiadł z podwózki i resztę trasy pokonał pieszo, inaczej pewnie w ogóle by nie zdążył na czas, a do spotkania by nie doszło. Skoro jednak oboje poświęcali swój czas to wypadało drugiej strony nie wystawić, zgodnie z kulturalnym wychowaniem.
 – A jak twój dzień? – zagadnął, bo dla niego podtrzymywanie rozmowy było czymś całkowicie naturalnym i dopóki ktoś nie kazał mu się zamknąć to mógł nadawać. Póki co jeszcze działał na dość niskich obrotach, żeby nie być zbyt męczącym. Skrzyżował nogi w kostkach i obrócił głowę w kierunku, z którego przyszedł. Wychodziło na to, że rzeczywiście dał radę przyjść na molo bez ogona w postaci kogoś szukającego sensacji czy stalkującego go z czystego braku zajęcia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nigdy nie lubiła konwenansów społecznych. Wydawały się jej naprawdę oślizgłą grą. Może kiedyś bawiła się naprawdę dobrze. Kiedyś, gdy była mała i brylowała na salonach. Rodzice przecież musieli pokazać światu jakie, to mają udane dzieci. Znała wszystkie osoby godne poznania. Wiedziała, z kim i o czym ma rozmawiać. Bywała brylantem na balach wydawanych przez możnych. Była. Już nie jest. Gdyby tylko ktoś, z jej przeszłości przechodził tym miejscem, to zapewne nawet by jej nie poznał. Zmieniła się. Już nie była brylującą w towarzystwie młodą damą, lecz kimś zupełnie innym. Wycofaną, z życia społecznego kobietą. Marnie skończyła. Przynajmniej dla każdego znającego jej przeszłość. On na szczęście nie miał takiej możliwości. Właśnie dlatego zawsze bawiły ją te wszystkie gwiazdki. Myślały, że złapały świat za kostki, a ona dobrze wiedziała, jak, to jest żyć tak, jak inni pragną. Żyła i nie tęskni. -Fajnie- Skwitowała jego słowa odnośnie wypadku. Nie więcej. Nie mniej. Cóż miała innego powiedzieć? Zadrżeć nad losem ludzi? Zadumać się? Czy może jak większość społeczeństwa lecieć, z telefonem, by coś nagrać? To ostatnie było pewne. Zwłaszcza jeśli w wypadku stało się coś ciekawego. Wtedy nagranie trafi do niej. Obrobi je. Wyłowi co ciekawsze makabryczne ujęcia. Prześle dalej. No, chyba że znajdzie się tam coś godnego uwagi, to może wydrukuje makabrę i powiesi na ścianie swojego mieszkania. Kto wie. W sumie jej mieszkanie również wyglądało jak jakaś cela psychopaty. Wszędzie zdjęcia, jakich większość ludzi nie chce oglądać. Wydruki rozmów oraz wielka ilość danych. -Naprawdę chcesz wiedzieć, czy nadal gramy w dobre wychowanie?- Spytała spoglądając ku niemu, z wyraźnym zaciekawieniem malującym się w spojrzeniu. No tak. Była pragmatyczna. Jeśli miała przebywać w tym świecie, to musiała mieć jakiś konkretny powód. Już dawno przecież wyrosła, z grzeczności i gierek. -Nudzę się- poinformowała niedoszłego amatora kociego ubioru, jednocześnie zeskakując na molo od strony desek, mimo iż na dobrą sprawę miała ochotę oddać się toni. Ruszyła przed siebie powolnym, leniwym krokiem pozwalając, aby świat płynął tuż koło niej. Ludzie, rozmowy, śmiechy, kłótnie. Wszystko, to zdawało się być jedynie tłem życia codziennego. Ulotną chwilą, przez jaką przemykała. Stawiała kroki powoli, i z rozwagą niczym dzieci uczące stawiać się pierwsze kroki. W sumie to była takim dzieckiem. Uczyła się na nowo odnajdywać w tym dziwnym życiu, a jednocześnie zapominała, o wszystkim i wszystkich. Nie wiedziała, czy ten chłopczyk idzie za nią, a może został na swoim miejscu. Teraz, to już nie miało znaczenia. Przecież nudziła się! Była głodna, a do tego musiała uważać by żaden, z tych parszywych ludzi nie przecinał jej drogi! -Mają tutaj coś dobrego?- Spytała raczej samą siebie. Przecież nie oglądała się za siebie, a może jednak to zrobiła, lecz dyskretnie? Za tokiem jej myślenia było naprawdę ciężko nadążyć i czasem sama miała, z tym problemy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

 Wychowywał się w zupełnie innej kulturze i dla niego normalnym było rozmawianie podczas spotkań. Dostrzegał wiele różnic pomiędzy Chinami a Stanami, zwłaszcza w zachowaniach ludzi, ich przyzwyczajeniach oraz podejściu do świata i przez czas, który spędził w Seattle trochę zdołał się już dostosować. Miał też w pamięci czasy, gdy nie bywał na galach, balach i innych spędach ludzi „z wyższych sfer”, bo sam pochodził z dość przeciętnej rodziny. Jego mama zresztą do tej pory pracowała w kwiaciarni, choć mogłaby równie dobrze zamieszkać z nim w centrum i całe dnie spędzać na kanapie, leżąc i pachnąc. Nie była jednak tym typem człowieka – była przyzwyczajona do pracy i, podobnie jak Jingyi, nie potrafiła po prostu siedzieć bezczynnie. To pewnie jakaś cecha rodzinna Jiangów.
 Odrobinę wzruszył ramionami. Fajnie czy nie fajnie. Przeżył jeden poważny wypadek i wcale nie uważał, żeby był on fajny. Nie miał pojęcia czy po sieci, choćby tej ukrytej głębiej, krążyły jakieś bardziej szczegółowe zdjęcia. Nie było wybitnie makabrycznie, ale jednak na miejscu znalazł się trup, ktoś, kto trupem stał się po paru dniach i nastoletni on, dopiero rozpoczynający karierę aktorską, laureat paru głośniejszych konkursów, też dość pokiereszowany. Od tamtej pory panicznie bał się krwi, którą widział wtedy wszędzie. Gdyby poszukać, to na pewno znajdzie się kilka artykułów na ten temat, ale sprawa nie była wybitnie głośna. Bo kim on wtedy był? Ot, jakimś drugo czy trzecioplanowym dzieciakiem, głosem postaci w bajce, nikim wyróżniającym się tak, żeby trafić na okładkę. I może to dobrze, bo ludzie teraz nie rozklejali się nad jego tragicznym losem pół sieroty tylko widzieli wesołą gwiazdkę starającą się tylko nie poruszać tematu swojej przeszłości. Bo była „mało interesująca”.
 – A uwierzysz mi, jeśli ci powiem, że pytam całkiem szczerze? – Nie odpowiadało się niby pytaniem na pytanie, ale coś mu podpowiadało, że kobieta by jednak nie uwierzyła. Nawet, jeśli serio tak było. Wychowanie to jedno, ale zawsze interesował się tym, czy ktoś ma dobry dzień, bo może istniał sposób, żeby go poprawić. Lubił widzieć uśmiech, wywoływać go. Kiedy udawało mu się kogoś uszczęśliwić, miał wrażenie, jakby był chociaż przez chwilę faktycznie przydatny światu.
 – Zależy czego szukasz. – Postawił stopy na podłożu i ruszył za nią jak taki cień. Wreszcie jednak zrównał się z kobietą, a przez różnicę wzrostu i jego aparycję dziewczynki z nieco późniejszych klas podstawówki, ludzie mogli ich dwójkę wziąć za siostry. Przynajmniej dopóki jego twarz zostanie jako tako w kapturze. A mógł w sumie wziąć maskę. Mógłby się nieco rzucać w oczy, bo coraz częściej się od nich odchodziło, ale jednak dalej mógłby być „jakimś tam przeciętnym Azjatą”. Mało kto poznawał go po samych oczach.
 – A jeśli chodzi o nudę... Może chcesz się przejść do jakiegoś muzeum, galerii sztuki, poskakać na bungee ze Space Needle? Albo escape room, lodowisko, aquapark, oceanarium? Jest mnóstwo miejsc, w które można iść. Tylko nie wiem co lubisz. – Spojrzał na nią z uroczym uśmiechem. Nie umiał odszyfrować, co mogłoby interesować taką osobę. Nie dało się z niej łatwo czytać, ani w elementach jej wyglądu nie odnajdywał niczego mogącego go naprowadzić na jakikolwiek trop. Zresztą, daleko mu było do Sherlocka Holmesa albo jakiegokolwiek detektywa. – Zawsze zostaje włóczenie się po jakichś opuszczonych budynkach. No prywatnego koncertu ci nie dam. Tak publicznie to tylko bym przyciągnął gapiów. – A pewnie tych chcieli uniknąć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Szła przed siebie, słuchając jego szczebiotania. Jak nic naprawdę mógł uchodzić za jakąś nawiedzoną nastolatkę. Tylko gadał i gadał. Nie, nie uwierzyła mu. Przecież, kogo obchodzi jej dzień? Samopoczucie czy inne tego typu pierdoły? Była jedynie szarą jednostką. Niczym więcej. Żyła w masie ludzi, przez jaką właśnie się przeciskała. Mijała innych bez słowa, słuchając swoich ulubionych utworów. Były one naprawdę odmienne od tych gniotów, jakich karmił świat jej towarzysz. Tak traktowała jego muzykę jako gniot społeczny i nic tego zmienić nie mogło! -A znasz jakieś nawiedzone miejsca?- Spytała, przystając na chwilę. Ludzie mijali ich bez słowa. Naprawdę ta rasa była naprawdę żałosna. Pochłonięta własnymi sprawami. Przywiązani do miejsca, technologii czy uczuć. Wszystko, to sprawiało, że Nótt nie wiedziała za bardzo jak ma odnosić sie do tych wszystkich kukiełek, jakie je otaczały. -Ty naprawdę uważasz, że Twój świat jest dla mnie interesujący?- Spytała, wbijając swoje specyficzne spojrzenie, w cień kaptura gdzie skrywała się twarz jej niechcianego towarzysza. Jak nic musi chyba przestać zadawać się, z Azjatami. Znała paru i każdy, z nich był dla niej takim samym irytującym robaczkiem. Lubili gadać. Zadawali się, z innymi dziwnymi ludźmi czy zajmowali się rzeczami, jakie ją mało interesowały. Muzyka, sport i inne takie bzdety. Wszystko, to sprawiało, że miała już wyrobiony obraz tego narodu i szczerze mówiąc mało, się jej on podobał. Westchnęła. Niby, z irytacji, a tak naprawdę, z bezradności. Po raz kolejny tego wieczoru zmierzyła spojrzeniem sylwetkę ukrytą za kocią bluzą, lecz tym razem nawet pozwoliła sobie na coś w rodzaju uśmiechu co w jakiś sposób sprawiało, iż wyglądała naprawdę przyjemnie? Tak, to dobre określenie. Nótt bowiem była specyficzna. Wychodziła kiedy musiała. Spotykała się, z innymi gdy tylko miała ku temu interes. I nieważne co miało się stać, ona zawsze wpatrywała się w rozmówcie, tym swoim specyficznym spojrzeniem, jakie zdawało się świdrować duszę i ciało rozmówcy. Nie raz słyszała, że jej oczy są dziwne, piękne, straszne, wstaw dowolne. Ona jednak lubiła je. Używała ich niczym tarczy w kontaktach, z innymi. Używała ich nawet teraz, uważnie resetując postać, jaka jeszcze chwilę temu kroczyła tuż koło niej. -Oboje dobrze wiemy, że jesteś tutaj tylko dla interesów, nie dla mnie... Więc może czas je załatwić?- Spytała zbyt ostro jak na zaistniałą sytuację jednak nie potrafiła inaczej. Ta cała zabawa była dla niej katorgą. Niuanse międzyludzkie. Udawanie, że komuś zależy na jej dniu... Wszystko, to było obce. Straszne. Sprawiające, że na swój sposób czuła się naprawdę mało komfortowo. Nikt przecież nigdy nie zadawał jej takich pytań. Przerastały ją one. Naprawdę. Dlatego skryła swoje uczucia, za tym co dobrze znała. Wrogością do świata. Tak było lepiej. Była bezpieczna. Przynajmniej do czasu aż dotrze do własnego mieszkania. Wtedy już całkiem będzie bezpieczna. Odizolowana od wszystkiego, co jest dla niej trudne i niezrozumiałe.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

 Musiał się zastanowić. Nawiedzone? Nie wierzył w żadne zjawiska paranormalne i niewiele było rzeczy, które napawały go lękiem. To był skuteczny sposób, żeby chociaż na moment powstrzymać jego niewyczerpywalne terkotanie. Co prawda mieszkał już w Seattle od dekady, jednak nie znał miasta jeszcze na tyle dobrze, żeby robić za przewodnika.
 – W Belltown coś kojarzę, że są... – Tancerze z jego grupy w sporej części byli młodsi od niego i interesowali się jakimiś escape roomami czy podobnymi atrakcjami mogącymi wywołać jakiś dreszczyk emocji. W mieście były nawiedzone domy, teatry czy restauracje, coś chyba zostało zbudowane na dawnym cmentarzu, ale jego taki rozrywki nie bawiły. Pewnie po prostu ktoś sobie robił żarty za pomocą specjalnie przygotowanych efektów specjalnych jak mgła czy korzystanie w konkretny sposób z oświetlenia i rozprzestrzeniania się dźwięków w budynku. Nic specjalnego, na planie filmowym też czasem się zdarzało wykorzystywać fizykę i naturalne prawa rządzące światem zamiast generować wszystko komputerowo, a w muzycznej części jego kariery często uciekał się do zabaw z perspektywą.
 – Jeśli mój świat cię nudzi, to dlaczego wyszłaś ze swojego? Nie muszę załatwiać z tobą żadnych interesów. Dobrze sobie radzę i zresztą zawsze tak było. Jeśli mam ci udowodnić, że naprawdę nie bawię się w żadne udawanie zatroskanego, tylko serio taki jestem, to daruję sobie te "zawodowe" sprawy i poświęcę ci tyle czasu, ile tylko będziesz chciała. Chociaż dobrze wiem, jaki jestem dla ciebie nic nie warty, żałosny i ogólnie nieużyteczny. – Korzystając z tego, że na moment się zatrzymali, spojrzał na kobietę spod kaptura. Musiał unosić nieco głowę, ale nigdy jakoś mu to nie przeszkadzało. Przyzwyczajenie do obserwowania świata z dołu, z zupełnie innej perspektywy niż większość ludzi. Zmrużył oczy, ale nie jakoś groźnie. Ktoś o jego aparycji nie mógł wyglądać groźnie. Bardziej jak taki dzieciak, któremu rodzice zabronili iść włóczyć się z kumplem po mieście po zmroku i teraz chciał samą miną wyrazić niezadowolenie. Wreszcie jednak odwrócił głowę, nie chcąc jej wprawić w jakiś dyskomfort, że za długo patrzy.
 – Równie dobrze możemy po prostu posiedzieć w ciszy i popatrzeć na wodę. Porzucać sobie kamieniami. Mogę ci też dać ten pendrive, odwrócić się na pięcie i wrócić do siebie. Albo w ogóle pójść, dać ci spokój i więcej się z tobą nie kontaktować. Tego byś chciała? – Mówił spokojnie, ale i całkiem szczerze. Właściwie nawet nie wiedział czemu nawiązał z nią współpracę. Nuda? Lubowanie się w lekkim chaosie? Chęć posiadania nad czymś kontroli bez bezpośredniego wystawiania się publice? Wzrok Jianga przesunął się po jakimś losowym przechodniu. Nie był złośliwy, więc starał się jak najdłużej pozostawać tu jak najbardziej anonimowym obywatelem. Jak jego towarzyszka poradziłaby sobie z nagłym zainteresowaniem ze strony otoczenia? Teraz byli tylko częścią tego szarego świata, ale zrzucenie kaptura i szybkie objęcie jej talii wszystko by zmieniło. Wiedział jednak, że tak jak on dostarczał materiałów na nowe plotki i rzucanie kłód pod nogi konkurencji, tak też ona zapewne mogła zniszczyć mu życie w parę chwil. Dlatego też wolał pozostawać w tych neutralno-pozytywnych kręgach ich znajomości.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Sand Point”