WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

#21 po pocałunku z Jaydenem, ale przed lasem

Ostatni czas był dla Willow niebywale intensywny. Odkąd w apartamencie Jaydena zgasło światło i współlokator dał się ponieść emocjom, sytuacja pomiędzy nimi była bardzo skomplikowana. Nie rozmawiali praktycznie wcale, bo ilekroć próbowała nawiązać kontakt z chłopakiem ten albo ją zbywał, albo wracał w towarzystwie innych dziewczyn, z którymi zamykał się w pieleszach własnej sypialni. O ile wcześniej takie zachowanie w ogóle nie przeszkadzało Willow, to obecnie zaczynała czuć się niekomfortowo.
Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności postanowiła skupić się na sobie. Tak jak wcześniej chodziła do pracy, dzieląc obowiązki na salę bankietową oraz opiekę nad małą Grace. W międzyczasie zaczęła korespondować z mężczyzną na tinderze, który z okna czatu wydawał się być osobą elokwentną i inteligentną. Niestety jej oczekiwania szybko napotkały opór w rzeczywistości.
Na randkę ubrała czarną, niewygodną sukienkę i wysokie obcasy. Materiał notorycznie podwijał się Willow pod pośladki, dlatego przez większość wieczoru pilnowała, aby odpowiednio go naciągać. Natomiast w butach ledwo łapała równowagę i musiała wspierać się ramieniem Nicholasa, co rozumiał dwuznacznie. Po wyczerpującym spacerze wstąpili do Mondello Ristorante Italiano, gdzie mężczyzna pozwalał sobie na coraz bardziej wylewne gesty: wsuwał dłoń pod sukienkę Willow, mówił sprośne żarty, a nawet pozostawił na jej szyi malinkę, przed czym otwarcie się wzbraniała!
W pewnym momencie, gdy wyszedł do toalety, w pośpiechu opuściła lokal, dzierżąc w dłoniach niewygodne szpilki oraz kopertówkę. Chcąc uniknąć spotkania z nieokrzesanym adoratorem użyła wyjścia dla personelu. Niestety lokal otaczał wysoki mur, a tylna brama była zamknięta. Willow działając w akcie paniki rzuciła na drugą stronę buty, a następnie wzięła rozbieg i wskoczyła na przeszkodę. W akompaniamencie ciężkich westchnięć i jęknięć, kilkukrotnie się zsuwając, w końcu znalazła się na szczycie. Problem w tym, że z tego miejsca wysokość wydawała się jeszcze wyższa. Pierzchliwie rozglądnęła się po okolicy, mimowolnie obliczając swoje szanse na przeżycie. Wtem po środku chodnika zauważyła Davida, który jedną dłonią masował się po głowie, a w drugiej trzymał jej szpilkę.
Psst! – machnęła dłonią. – Psst! David! – usiadła na murku i zaczęła nerwowo poruszać nogami. – Ściągnij mnie stąd!

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#4

Zawody zbliżały się wielkimi krokami a oprócz nich egzaminy końcowe i prom… Oczywiście z tego wszystkiego, najbardziej nie mógł doczekać się rozgrywek mających miejsce na boisku. Przygotowywał się do nich każdego dnia, zarówno na boisku, jak i w ogrodzie za domem. Rzecz jasna rodzice mu mówili, żeby łaskawie poświęcił, chociaż chwilę nauce, bo inaczej raczej nie widzieli Davida podczas uroczystości zakończenia szkoły. ,,Gdybyś poświęcił tyle czasu, ile poświęcasz przygotowaniom do zawodów, zdałbyś wszystko śpiewająco” - właśnie coś takiego, ostatnimi czasy słyszał praktycznie każdego dnia. Ten rzecz jasna mówił im, że obiecuje coś ogarnąć następnego dnia, tylko że za każdym razem przekładał ,,następny dzień” na kolejny. Ostatecznie WRESZCIE usiadł przy biurku, żeby starzy przestali marudzić. Kusiło go strasznie, żeby włączyć jakąś gierkę, lecz ostatecznie zrobił to, po rozwiązaniu kilku zadań. Ojciec aż mu brawo zaczął bić, gdy zobaczył młodszego syna przy KSIĄŻKACH (które swoją drogą powodowały u młodego Parka ból głowy). Gdyby chodziło o komiksy, czytałby je Z OGROMNĄ PRZYJEMNOŚCIĄ, ale podręczniki jego skromnym zdaniem były zwyczajnie…nudne. Dlatego w przyswojeniu wiedzy pomagały mu filmiki znajdujące się na YouTubie.
Następnego dnia, znowu został ciut dłużej na boisku (bo chciał) i opuścił je, kiedy uznał, że trenował wystarczającą ilość czasu. Wziął szybki prysznic, by nikt przy nim nie musiał zatykać nosa lub uciekać z płaczem. Ba! Nawet dezodorantu użył!
O dziwo nagle dopadło chłopaka zmęczenie, przez co wsiadł do złego autobusu, a ten wywiózł go do dzielnicy, oddalonej o mniej więcej 15 km od dzielnicy, gdzie stał jego dom (tj. Columbii City). Obudziwszy się, wysiadł randomowo i odpalił mapę w telefonie.
- Kurwa…- powiedział, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Zrobił głęboki wdech, po czym zaczął kierować swoje kroki w kierunku przystanku, z którego odjeżdżał jego autobus. Idąc, słuchał muzyki (ponieważ nim zasnął, włożył słuchawki do uszu). Nagle...BAM - coś uderzyło go w głowę. Niefortunnie dostał szpilką i to tak, że stracił przytomność. Niestety nie odzyskał przytomności…umarł bardzo młodo oraz tragicznie.

A tak serio, kiedy czyjś but walnął o głowę Parka, ten krzyknął dość głośno AŁA!! i podniósł rękę, by zacząć rozmasowywać to miejsce, bo bądź co bądź, zabolało. Wziął tę szpilkę do ręki, by przystąpić do misji pt. ,,Poszukiwania właścicielki lub właściciela”. Rozglądał się dookoła, aż tu niespodziewanie znalazł drugi but, a zaraz usłyszał znajomy głos.
- Willow? - uniósł brew, podchodząc bliżej by mieć pewność, że jego umysł nie płata mu figla przez wcześniejsze oberwanie butem.
- Co Ty tam robisz? - spytał, odkładając buty gdzieś obok, ponieważ były niepotrzebne przy ściąganiu kogoś z muru. No ale ostatecznie wyciągnął ręce, by spróbować ją złapać.
- Skacz!- rozkazał, machając rękami. Przydałby się materac…

autor

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Willow nie miała żadnych szczególnych zainteresowań, dlatego niezupełnie potrafiła zrozumieć osoby pasjonujące się jedną, konkretną dziedziną. Ona wolny czas marnowała przy telewizorze albo z telefonem w dłoni, gdy po raz kolejny przeglądała profil Demeter – sporadycznie także Jaydena. Większość dnia spędzała jednak w pracy: albo w rezydencji Vincenta z małą Grace, albo na sali bankietowej, pomagając w obsłudze kolejnego przyjęcia.
Trafienie szpilką Davida było niefortunnym zbiegiem okoliczności, lecz ten obecny rozwój wydarzeń stanowił dla Willow ostatnią deskę ratunku. Po raz kolejny najpierw oglądnęła się za siebie, gdzie zauważyła swojego nadgorliwego adoratora wśród ogrodowych roślin. Trzymał się za boki i z wyraźną konsternacją poszukiwał jej pomiędzy stolikami. Gdy odwrócił się w stronę muru, intuicyjnie nachyliła się niżej i ponownie zwróciła twarz ku młodemu Azjacie.
Uciekam – odpowiedziała konspiracyjnym szeptem.
David nie musiał dwa razy powtarzać. Kiedy tylko wyraził chęć pomocy natychmiast zsunęła się pośladkami i runęła wprost w ramiona chłopaka. Niestety siła z którą odepchnęła się od betonowej konstrukcji, gwałtowne uderzenie i grawitacja pokonały prostą postawę jej wybawcy i wkrótce oboje leżeli wyłożeni na chodniku.
W pierwszej chwili przymknęła powieki; w drugiej żałośnie jęknęła, kiedy otarła się łokciami i prawym kolanem o szorstką nawierzchnie. Dodatkowo uderzyła głową w nos Davida, co zapoczątkowało krwotok! Początkowo z trudem usiłowała zebrać się z jego klatki piersiowej, lecz w momencie, w którym ujrzała szkarłatną ciecz natychmiast zsunęła się na bok.
Omo! – krzyknęła, uprzednio zasłoniwszy sobie usta dłońmi. Potem nerwowo zaczęła szukać czegoś w torebce i zanim chłopak zdarzył zareagować, wepchnęła mu w obie dziurki tampony. – Jak dobrze, że je zapakowałam! – odetchnęła.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Odpowiedź dziewczyny zaskoczyła Parka odpowiedź, chociaż, uznał, iż miało to sens, ponieważ gdyby chciała posiedzieć na murku, wybrałaby jakiś mniejszy lub zwykłą ławkę.
- Uciekasz…ee…przed kim, lub przed czym? – spytał, również szeptem, a po chwili robiąc kilka skoków do góry, by sprawdzić, czy dostrzeże przyczynę ucieczki Willow, lecz niestety brakowało paru centymetrów do przekroczenia muru Parkową linią wzroku. Pewnie wystarczyło wziąć rozbieg i odbić się od ściany, ale ostatecznie odpuścił sobie te ceregiele, bo przecież to Hamsworth miała z niego skakać, więc taka wymiana miejsc była nieco zbędna. Dlatego też po tych trzech skokach odpuścił i stanął w miejscu, wyciągając ręce…czego pożałował, kiedy poczuł uderzenie łokciem centralnie w nos, dlatego jęknął głośno. Aczkolwiek mimo wszystko, wpierw najbardziej obawiał się o swoje nogi, ponieważ gdyby coś im było, po pierwsze uroniłby kilka łez, a po drugie, byłby zmuszony do oglądania zawodów z trybun. Wystarczyło, że poprzedniej nocy odwiedził go taki koszmar senny – osobiście miał ogromną nadzieję, iż ten koszmar zostanie koszmarem.
Właśnie planował podnieść się, by sprawdzić, czy mógł normalnie chodzić, kiedy usłyszał krzyk Willow. David spojrzał na nią, po czym uniósł brew.
- Wszystko okej? – spytał, ale zaraz dostał prezent w postaci tamponów, których sznurki zaczęły zwisać z jego dziurek wewnątrz nosa. Zamrugał kilkakrotnie, jakby próbował przetworzyć tą całą sytuację, jaka miała miejsce przed chwilą. Czuł się…dziwnie? Wręcz bardzo dziwnie oraz niekomfortowo.
- Nigdzie z tym nie idę. – powiedział, widząc oczyma wyobraźni, tonącą w Morzu Czerwonym godność.
- Umiesz nastawiać nos? – Pewnie nie…pomyślał, zastanawiając się, kto wykona takową usługę. Pomyślał o bracie, chociaż z drugiej stron coś mu podpowiadało, że najlepiej by było, gdyby zrobił to lekarz. Westchnął, ponieważ nie był fanem ani lekarzy, ani stomatologów (tak, do stomatologów również nie pałał wielką miłością, pomimo faktu, iż jego własny ojciec był właśnie dentystą). Chociaż dzięki tacie-stomatologowi, mógł pochwalić się nienagannym stanem uzębienia.

autor

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Przed randką – odpowiedziała natychmiast, uprzednio jeszcze jeden raz zaglądając za ramię.
Waga Willow była piórkowa, lecz jej spięte ciało oraz siła, którą włożyła, aby odeprzeć się od płotu sprawiła, że David nie by w stanie ustać na nogach. W pierwszej kolejności, spadając, wydała z siebie okrzyk, a już w drugiej omyłkowo uderzyła chłopaka nos i siedziała w siadzie skrzyżnym pośrodku chodnika.
Tampony wetknięte w nos Davida wyglądały absurdalnie, ale ostatecznie zatamowały krwotok – choć niewielka ilość krwi rozpostarła się na jego wardze i policzku.
Na pewno nikt tego nie zauważy! – powiedziała, jednocześnie starając się tymi słowami wesprzeć Azjatę, lecz zabrakło jej przekonania. Tasowała bacznym spojrzeniem twarz chłopaka, próbując nie skupiać się wyłącznie na dwóch, wystających czopkach. Niestety oczy Willow samoczynnie lądowały na dziurkach nosa, przez co naprzemian uśmiechała się i przegryzała wargę w celu zachowania pozornej powagi. W końcu jednak westchnęła i przymknęła powieki. Otworzyła je dopiero w chwili, w której David zadał pytanie.
A czy wyglądam ci na kogoś kto potrafi nastawiać nos? – zadała czysto retoryczne pytanie i wskazała na siebie kciukiem, przy czym pokręciła głową. Willow nie miała przeszkolenia medycznego, bo oprócz resuscytacji potrafiła jedynie przykleić jeszcze plaster; albo dziesięć plastrów.
Myślisz, że jest złamany? – wspięła się na kolana i w dwa palce złapała nasadę nosa Davida. Potem pokręciła nim w prawo i w lewo, jakby musząc się upewnić. Zabrała rękę dopiero kiedy chłopak gwałtownie się wzdrygnął. Wtedy ponownie upadła na pośladki.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Park zmrużył oczy, jakby właśnie analizował usłyszane słowa.
- Przed randką? W sensie trafił się jakiś staruch, który najchętniej zrobiłby z Tobą tiruriru na stole? – zapytał, unosząc brew, a po chwili teatralnie wypychając dwa razy, biodra w przód, co miałoby odzwierciedlać wspomniane wcześniej tiruriru (oznaczające seks w języku Davida). - Myślisz, że wyda za Tobą list gończy? – spytał nagle, żartując. Aczkolwiek ludzie potrafili zaskakiwać i Park sądził, że jeżeli Wi spodobała się typowi, bez problemu mógł to zrobić. Ciekawe, jaka byłaby oferowana nagroda….pomyślał, lecz dość szybko przestał o tym myśleć, ponieważ wiele rzeczy zaczęło mieć miejsce takich jak upadek Hamsworth (zamortyzowany przez Davida) oraz krwotok z nosa, zatamowany tamponami. Gdyby ktoś mu kiedyś powiedział, że będzie nosił waciki służące do tamowania krwi podczas okresu, wyśmiałby tę osobę i kazał puknąć się jej lub jemu, mocno w głowę. Przecież to jakaś porażka…. żałował również jednego, mianowicie braku istnienia czegoś typu peleryny niewidki.
- Jesteś pewna? Bo ja mam lekkie…wątpliwości, szczególnie przez te wystające sznurki. – powiedział, łapiąc za jeden i okręcając sobie wokół palca. Przestał, gdy poczuł metaliczny posmak w buzi. Myślał, że wargę też ma rozwaloną, więc zaczął przesuwać językiem po najpierw dolnym, a potem górnym podniebieniu wraz z zębami (by mieć pewność, że każdy stoi na swoim miejscu).
- Szczerze? Nie. – pokręcił głową. - Czyli będę musiał pójść do specjalisty…- dodał, niezbyt entuzjastycznie, ponieważ grafik miał dość napięty. Do domu też niezbyt mógł wrócić w takim stanie, chyba, że od razu pobiegłby do swojego pokoju bądź łazienki, o czym właśnie zaczął intensywnie myśleć. Potrzebował planu, gdzie bez zauważenia dostanie się z punktu A czyli wejścia, do punktu B aka jego pokoju, ponieważ wolał uniknąć tłumaczenia tego wszystkiego.
- Nie wiem, ale nie musi…- nie dokończył - choć chciał tylko dodać, iż wcale nie musiała tego sprawdzać - ponieważ jęknął z bólu, zamknął oczy i automatycznie zrobił kilka kroków do tyłu, mając gdzieś, że deptał trawę oraz niedawno zasadzone kwiatki.
- Cudownie….- westchnął żałośnie. - wręcz wspaniale. Dobrze, że zawody nie są jutro. I że nie gram nosem. – dodał, dalej utrzymując bezpieczny dystans, ściszając nieco głos, jakby nie chciał, żeby ktokolwiek usłyszał to, o czym mówił.

autor

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Słysząc spekulacyjne pytanie Davida, mimowolnie zmarszczyła brwi. Następnie uderzyła chłopaka w ramię, jednocześnie dając mu do zrozumienia, że nie powinien stroić sobie tego typu żartów. Willow nie potrafiła, a przede wszystkim nie lubiła wchodzić na intymne tematy. Ponadto miała wrażenie, że jej wybawca mógł trafić w sedno, dlatego natychmiast poczuła się skrępowana. Nie była zainteresowana żadnym tiruriru i chcąc to dobitnie zaprezentować, jeszcze jeden raz uderzyła Davida w bok.
Nie wyśle żadnego listu – ostrzegawczo wytknęła palec – przestań już – zamachnęła się i tym razem trafiła chłopaka w klatkę piersiową. W przeciwieństwie od Azjaty Willow nie była skora do dowcipkowania. Na przemian przerywała kontakt wzrokowy z Parkiem, aby upewnić się, że w okolicy brakło sylwety jej niedoszłego księcia. Nie miała żadnego awaryjnego planu, gdyby mężczyzna znalazł ją teraz na ulicy i zapytał wprost, dlaczego opuściła restauracje. W dodatku widok zakrwawionego chłopaka, którego w nozdrzach tkwiły czopki również nie wypadał korzystnie i wzbudzał większe kontrowersje. Zaśmiała się dopiero kiedy zauważyła, jak David zaczął okręcać wokół palca sznurek od tampona. Wówczas prychnęła, po czym z grzeczności przysłoniła usta dłonią.
Chyba tak – przytaknęła ponuro. – Chociaż nie wiem. Może jednak te czopki wystarczą? – zapytała i po raz kolejny wytknęła palec, wskazując na nos chłopaka. W tamtym momencie nie wiedziała z jakimi borykał się myślami i że swobodny powrót do domu stanowił dla niego olbrzymi problem. Ona sama nie musiała się tłumaczyć z własnych występków – a na przestrzeni ostatnich miesięcy było ich dosyć sporo. Zwierzała się wyłącznie wtedy, kiedy chciała, a warto dodać, że robiła to rzadko. Przez brak rodziny nie potrafiła być nazbyt wylewna, dlatego większość trosk dusiła głęboko w sobie.
Na wzdrygnięcie Davida intuicyjnie zabrała rękę i krzyknęła charakterystyczne:
Omo! – Potem, kiedy chłopak odsunął się do tyłu, ona natychmiast utrzymała ich niewielki dystans i wyciągnęła stopy naprzód.
A kiedy masz zawody? – podłapała temat, widocznie zainteresowana słowami bruneta.
David Park był epizodem, do którego z sentymentem powracała wspomnieniami. Lubiła ich wspólne, choć spontaniczne wypady na miasto, słuchanie muzyki z jednego odtwarzacza i dzielenie się paczką chipsów; lubiła te kilka niespodziewanych pocałunków, jakie skradła mu, kiedy akurat patrzył w inną stronę i lubiła, kiedy wywracał oczami na kolejną niedorzeczność, która wpadła jej do głowy. Potem, tuż po rozstaniu, denerwowała się na każdą drobnostkę, związaną z Davidem, ale ostatecznie zauroczenie Willow prędko zniknęło.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie spodziewał się, że Willow użyje przemocy albo raczej po prostu uderzy go w ramię, dlatego przerwał swoją salwę śmiechu - spowodowaną sytuacją dziewczyny - by spojrzeć tam, gdzie zostało skierowane uderzenie, po czym zamrugał kilkukrotnie, po czym powrócił do wypuszczania z siebie śmiechu. Przestał, gdy usłyszał słowa dziewczyny.
- Jesteś pewna? Tak na sto procent? - spytał poważnie, unosząc brew i żałując, że nie posiadał peleryny, zza której mógłby wyjrzeć oczętami, by unieść brwi w górę oraz w dół, aczkolwiek sądził, że chłopowi by się musiało naprawdę nieźle nudzić, żeby faktycznie wszczynać jakieś poszukiwania, niczym za osobą zaginioną.
- Dobra, okej. Już przestaje. - powiedział, unosząc ręce w poddańczym geście. Lubił się droczyć, lecz widząc oraz słysząc ton Wi, nie chciał przekroczyć granicy albo po prostu, nie chciał jej wkurwić, bo jeszcze w tej złości uszkodziłaby mu coś jeszcze oprócz nosa, a mimo wszystko wolał mieć tylko jedną kontuzję.
- Chyba? CHYBA?! - powtórzył głośniej, jęcząc żałośnie. - Ja już też nie wiem. Mam ochotę je wyjąć, bo trochę daleko mamy do domów, a nie widzi mi się robienie za tamponowego klauna.- odrzekł, ściskając sobie skrzydełka nosa, jakby zapominając o tym, że coś miał wewnątrz nosa, lecz wraz z momentem dotknięcia tych skrzydełek, poczuł, ból, dlatego szybko cofnął rękę. Uznał lub raczej postanowił zrobić sobie przerwę od tykania swojego narządu, służącego do zmysłu węchu. - Jeszcze jakby mi mieli zapłacić, to jeszcze spoko a tak? Przecież to istna żenada. - masakra, porażka oraz podeptanie dumy.
- Za dwa tygodnie. Przyjdź, jak chcesz. - odparł, nie mając żadnych złych intencji oraz wzruszając ramionami. Naprawdę nie miałby nic przeciwko, gdyby przyszła, bo jednak miło było zobaczyć na trybunach znajome twarze. Nie miał pojęcia, czy ktokolwiek z jego rodziny przyjdzie. Najpewniej rodzeństwo, ponieważ z rodzicami różnie bywało. Wiele zależało od dnia tygodnia tak naprawdę. On osobiście miło wspominał ich związek, ale doskonale wiedział, że po pierwsze byłoby ciężko, ze względu na jego oddanie piłce nożnej oraz przekonaniu, że posiadanie dziewczyny było równoznaczne z poświęceniem jej czasu, co mogło dawać ograniczenie obecności na treningach, a on tego właśnie chciał uniknąć - bo żeby spełnić swoje marzenie, musiał ciężko trenować, o czym doskonale wiedział. Żadna gwiazda nie rodziła się gwiazdą. Zresztą zastanawiało Parka, czy w ogóle istnieją na tym świecie ideały, czy to raczej tylko pojęcie względne.

autor

Zbuntowany Anioł.
Awatar użytkownika
22
160

stażystka

hemsworth company

south park

Post

Oczywiście, głupku! – uniosła się bardziej, niż było to konieczne I gdy zdała sobie z tego sprawę, spojrzała na wejście do restauracji. Miała nadzieję, że jej niedoszły partner, któremu w rzeczywistości było daleko do miana księcia, nie został zaalarmowany. Gdy nie dostrzegła go w progu, natychmiast odetchnęła z ulgą i ponownie skierowała się ku Davidowi.
Chyba – powtórzyła jeszcze jeden raz, choć zrobiła to o wiele mniej pewniej i ciszej. – To nie zupełnie tak, że zrobiłbyś z siebie klauna. Po prostu sytuacja wymagała tych czopków – uniosła palec i wskazała nim na tampony, które nadal wystawały z nozdrzy chłopaka. Wyglądał zabawnie, wręcz absurdalnie głupio, jednak początkowo nie widziała żadnej innej opcji, aby odpowiednio zatamować krwotok, dlatego postąpiła w taki lekkomyślny sposób. Ostatecznie – pomimo użytych środków – udało się. – Przestań być taki markotny, David – upomniała go ponownie.
Słysząc słowa, które wskazywały na zaproszenie, mimowolnie przytaknęła. Potem uśmiechnęła się serdecznie, bo doskonale wiedziała, że pojawi się na tym meczu. Pomimo ich związku, jaki rozpadł się przez pasję Davida, wciąż czuła sentyment do tego chłopaka. Brakło w tym ogromnych, zażyłych uczuć, jednak zawsze byłą skora go wesprzeć. W czymkolwiek – nawet na trybunach, jako oddana fanka lub po prostu przyjaciółka.
Oczywiście, że przyjdę – odparła, po czym złapała Azjatę pod ramię – Chodź, odprowadzę cię do domu – dźwignęli się do pionu, po czym ruszyli w stronę przystanku autobusowego.

zt.x2

autor

P o l a

ODPOWIEDZ

Wróć do „Mondello Ristorante Italiano”