WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na to właśnie czekał. Nie na nowe, czyste ubrania, pozbawione czerwonych plam z czyjejś krwi, nie na gorący prysznic, którym mógłby zmyć z siebie wspomnienia zapach poprzedniej nocy i aresztu, w którym poza nimi było co najmniej kilka innych osób, znacznie lepiej spędzających Halloweenową noc, i nie na własne łóżko, w którym mógł pogrążyć się we śnie, i tak śniąc o tym, co dopiero co przeżył. Nie czekał na żadną z tych rzeczy tak bardzo, jak na moment, w którym zobaczy w końcu Hazel. Zobaczy ją, zdrową ręką obejmie jej drobne ciało i pozwoli, by rzuciła mu się na szyję, nie tylko słowami pokazując, że jest cała i zdrowa. Naprawdę na to czekał. Cierpliwie odliczając kolejne godziny, ale już z nieco mniejszą dozą tego spokoju rozmawiając z policjantami, od których nie dowiedział się niczego. Absolutnie niczego.
Ale to było już nieważne, bo była tu, była przed nim, obejmując go mocno za szyję i pozwalając się przytulić. Znów mógł wdychać zapach jej szamponu do włosów i opuszkiem palca dotykać delikatnej skóry, teraz przyozdobionej przez siniaki i niewielkie zadrapania. I znów mógł po prostu z nią rozmawiać, o wszystkim i o niczym, tak jak rozmawiali zawsze przebywając w swoim towarzystwie. – Wiem Haz, rozmawiałem z nim – odpowiedział od razu, wyjaśniając wszystko co wie. – Znaczy chyba jeszcze zanim rozmawiał z Tobą, bo nic nie wspomniał, ale... tak, wiem, że próbował – a znając jego ojca nie odpuścił po dwóch razach, tylko próbował aż do skutku. Być może dlatego Harry już z tego aresztu wyszedł, podczas gdy Blake dalej siedział w środku? – Nie, nie, nie. Nie przepraszaj – wyrzucił z siebie szybko, nieznacznie kręcąc na boki głową. – Ja wiem, bo to strasznie długo trwało. Zebrali nasze odciski, chcieli nas przesłuchać, najpierw nikogo nie było na miejscu, kto by się tym zajął, bo podobno coś jeszcze działo się na mieście i... – przerwał, orientując się, że zupełnie niepotrzebnie gada o czymś, co i tak nie ma już znaczenia. Bo wyszedł. I za cholerę nie miał zamiaru tam wracać. – Ja też. Przysięgam, od teraz w każde Halloween nie wyjdę z domu na krok – ostatkiem sił przybrał na twarz krzywy uśmiech, który chociaż w założeniu pokrzepiający, chyba taki nie był. – Chodźmy stąd, co? Bo czuję, że przez okna na pewno nas obserwują, a jeśli jeszcze chwilę będziemy tutaj stać to może się rozmyślą i zabiorą mnie z powrotem – dodał, odsuwając od siebie Hazel, ale zamiast tego, żeby dalej czuć jej obecność, sprawną dłonią odszukał jej ręki i choć z początku nieudolnie, splótł ich palce ze sobą. Ba! Zmusił się nawet do małego uśmiechu, mającego podkreślić, że to co powiedział to tylko żart. Żart, który za nic w świecie nie mógł okazać się rzeczywistością, bo przecież już go wypuścili. Już był wolny i... – Chcesz pojechać do mnie? – bo on chciał. Nie tylko wrócić już do domu, ale wrócić tam z nią.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Najlepiej byłoby po prostu zapomnieć. Tylko to chyba nie było takie proste.
Nie tylko przypominały o tym jej siniaki, czy jego uszkodzona ręka. Każda jedna halloweenowa dekoracja przypominała, że ta noc naprawdę się wydarzyła. I będzie o tym przypominała każdego jednego roku. Pieprzone halloween.
Uwielbiała jego ojca. Był całkowitym przeciwieństwem tego jej – którego skutecznie wykreśliła ze swojego życia i nawet o nim nie wspominała, nawet przy okazji. Obserwując jak walczył o to, by Harry mógł jak najszybciej wyjść z tego niedorzecznego aresztu sprawiła, że potrafiła uwierzyć, że chociaż to skończy się dobrze. Parę godzin później, ale faktycznie się skończyło. Gdy ją objął – mogła wreszcie odetchnąć z ulgą. Ciągle z tyłu głowy miała makabryczne wydarzenia z lasu, ale chociaż on był cały i zdrowy. I bezpieczny.
- Co za niedorzeczny pomysł, żeby w ogóle was przesłuchiwać. Znaczy ze mną też rozmawiali, ale nie zostałam zatrzymana. – chociaż nie udało jej się uratować tamtej dziewczyny. Ta myśl momentalnie zadzwoniła z tyłu jej głowy, a nieprzyjemny dreszcz przeszył jej ciało. Miała jej krew na rękach i życie na sumieniu, bo chociaż nie ona ją zaatakowała i nie ona zrobiła jej krzywdę to powinna jej pomóc. Powinna być w stanie zatamować to krwawienie i utrzymać ją przy życiu. Przecież to było jeszcze dziecko. Zresztą pozostałe harcerki również…
- Chcesz jechać do siebie, czy do mnie? Będzie… spokojniej? – bo właściwie będą tylko oni. Nie będzie jego ojca, przyszłej macochy czy rodzeństwa. Nie będzie musiał odpowiadać na głupie pytania i zapewniać, że wszystko jest w porządku, chociaż wcale nie było. Nie puszczając ręki Harry’ego podeszli do jej auta na parkingu przed komisariatem – Jestem pewna, że znajdę ci jakąś twoją koszulkę. – uśmiechnęła się pod nosem i chwilę później wsiadła do środka na miejscu kierowcy. Rzadko podróżowali w tym układzie sił, gdy to ona była kierowcą, ale patrząc na jego dłoń… chyba można było zakładać, że powinien przywyknąć do miejsca pasażera – Jak się czujesz? – nie pytała tylko o stan fizyczny, ale tak… ogólnie? Uważnie też obserwowała jego twarz w lusterkach, gdy jednocześnie starała się dowieźć ich na miejsce.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

/ po grach

Francesca miała chyba rację. Nie powinno się wchodzić dwa razy do tej samej rzeki. Nie powinno się dwa razy wikłać w tę samą historię, która z jakiegoś powodu nie zakończyła się przecież dobrze. Nie powinien był jej całować. Nie powinien był prosić jej o przysługę. Powinien był od początku do końca rozegrać wszystko sam, chociaż oczywiście nie zamierzał tu ujmować tego, co zdążyła już dla niego zrobić. Dalej musiał pociągnąć ten temat już samodzielnie.
Tak się składało, że w miejscowej policji znał nie tylko ją. Znał również kilka innych osób i właśnie do jednej z nich miał dzisiaj interes. Mężczyzna był detektywem w wydziale narkotykowym. Nie chciał wchodzić na posterunek, więc przyjął Kaina w swoim aucie zaparkowanym nieopodal. Panowie spędzili w nim kilkanaście dobrych minut, zanim O'Donell ostatecznie wysiadł i stanął sobie na chodniku, a jego rozmówca odjechał. O czym rozmawiali? Póki co musi pozostać to tajemnicą. Tajemnica nie było jednak to, że Kain dostrzegł w końcu Sullivan nieopodal wejścia na komisariat. Pytanie tylko, czy ona również zauważyła jego.
Wyjął telefon. Niespiesznie wyciągnął czyjś numer, zdając rozmówcy mniej lub bardziej dokładną relację ze swojego spotkania. A więc nie działał sam! Trudno byłoby, gdyby tak robił. Pomagała mu koleżanka z agencji. Oczywiście nie wiedziała tego wszystkiego, co wiedziała o nim Franca, mężczyzna ograniczył się tylko do niezbędnego minimum, ale i tak musiał chociaż trochę ją w to wszystko wtajemniczyć. Może w ten sposób nie będzie potrzebował już pomocy swojej byłej i faktycznie uda im się zakończyć pewien etap swojej znajomości?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie powinno, ale Frankie cholernie chciała do tej rzeki wejść – z wielu powodów, ale najważniejszy był chyba tai, że naprawdę okropnie jej go brakowało. Mimo wszystko, to nie pocałunek ją przeraził, a to, co w niej wywołał. Musiała sobie wszystko poukładać w głowie, powoli, bez pośpiechu i bez jakichś dziwnych podtekstów. I poukładała. Chciała nawet niedługo się do niego odezwać, poczekać, aż emocje jeszcze trochę opadną, ale trochę miała młyn w pracy i najzwyczajniej w świecie jeszcze tego nie zdążyła zrobić.
Dzisiaj pojechali do jakichś tam zwłok – nie było to jakąś pasjonującą sprawą, wszystko wydawało się raczej oczywiste, szczególnie, że zabiła żona, która po lekkim przyciśnięciu na Sali przesłuchań do wszystkiego się przyznała. Tak więc wyraźnie z siebie zadowolona, Fracesca najzwyczajniej w świecie wyszła z Sali, pozwalając, by koledzy odprowadzili kobietę do celi, a sama udała się do swojego biurka, by zgarnąć swoje rzeczy i po ciężkim dniu skierować się do wyjścia z komisariatu, gdy wpadła na Kaina.
– O, hej – uśmiechnęła się delikatnie – Właściwie miałam do ciebie dzwonić, chyb powinniśmy porozmawiać – stwierdziła, lekko wyłamując sobie palce, jak zawsze, gdy odrobinę się stresowała, a takie rozmowy stresowały ją zawsze – nigdy nie była w nie szczególnie dobra.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

A on czekał i czekał, ale się nie odezwała. Uznał więc, że faktycznie nie chciała już niczego więcej. Nie oznaczało to jednak, że zamierzał całkowicie zerwać z nią kontakty. Po prostu podobnie jak ona był ostatnio zajęty. Prowadził swoje własne śledztwo, żeby czegoś się dowiedzieć i póki co całkiem nieźle sobie radził. Być może sporo jeszcze dzieliło go od odkrycia miejsca pobytu brata, ale przynajmniej czuł, że coś robił, że działał.
Nie spodziewał się tylko tego, że spotka Francę akurat teraz. Pewnie, nie powinno go to dziwić, w końcu tu pracowała, ale mimo wszystko i tak był nieco zaskoczony tym, że do niego podeszła.
- Cześć - uśmiechnął się delikatnie. Upewnił się, że nic jej się nie stało, kiedy tak na niego wpadła (bo przecież był wysoki i silny), ale wszystko było chyba okej. - Tak? Dowiedziałaś się czegoś nowego?
Nic dziwnego, że odruchowo właśnie o to spytał. Jakby nie patrzeć, jego głowę zaprzątał teraz brat, którego szukał i cała reszta schodziła na nieco dalszy plan. Mimo wszystko musiał przyznać, że przyjemnie było znowu ją zobaczyć, bo wyglądała naprawdę ładnie. Znów. Jak zwykle.
- Wszystko okej? - spytał, bo zwrócił uwagę na to jej nerwowe zachowanie. Aż nakrył dłonią jej dłoń, żeby przestała strzelać palcami. Jeszcze jakiegoś sobie wyrwie i co? Zostanie bez, a jednak palce czasem przydają się w życiu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

On też się przecież nie odzywał! Znał ją od lat, przecież wiedział, że w takich kwestiach… Cóż, nigdy szczególnie się nie spieszyła, nigdy też nie potrafiła się od razu określić. Trzeba było przyznać, że Francesca Sullivan, jeśli chodziło o związki była najzwyczajniej w świecie okropnie oporna i potrzebowała więcej czasu niż typowy człowiek, tak jakby. W każdym razie, kiedy zobaczyła jego uśmiech, sama się uśmiechnęła.
– W sprawie twojego brata? Nie, przykro mi – powiedziała, przygryzając mocno dolną wargę i spojrzała mu w oczy. – Chodzi o… Nas. Mnie. O to, co się stało – powiedziała, patrząc mu w oczy. Nie była dobra w takie rozmowy, w ogóle nie była dobra w rozmowy o uczuciach, emocjach i tak dalej. Nie pakowała się w takie rzeczy. Uśmiechnęła się delikatnie, gdy nakrył jej dłoń swoją.
– Tak. Po prostu… Nie chciałam uciec, ale… Przestraszyłam się. Nie ciebie. Tego, że ja coś znowu spierdolę, że znowu będzie przeze mnie beznadziejnie, że znowu się posypie, ale… Jeśli ty byś chciał. Jeśli byś mógł… – zaczęła się plątać, patrząc na niego z nadzieją, że zrozumie cokolwiek z tego, co właśnie mówiła, chociaż chyba sama nie do końca w tym momencie to rozumiała, cóż. :lol:
- A co u ciebie?- zmieniła nagle temat, jakby nie chcąc się już totalnie pogrążać w tym momencie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie odzywał się, bo był uparty jak osioł. Zresztą, to facet. Oni nie myślą raczej długofalowo (o ile w ogóle myślą). Po prostu robił to, co chciała, odsunął się, skupił na sobie i tak jakoś wyszło.
Przytaknął. Chyba powinien już przyzwyczaić się do tego, że nie zawsze będzie szybko dostawał informacje o swoim braciszku. Z jednej strony brak wiadomości to też dobra wiadomość, bo zawsze mógł otrzymać tę najgorszą, ale póki co chyba nie było źle.
- O nas? - spytał nieco zaskoczony, bo kompletnie nie spodziewał się, że będą rozmawiać akurat o tym. Znaczy... Że Fran przyjdzie tu, żeby właśnie o tym rozmawiać. Nie sądził też, że biedna Sullivan będzie wyglądała na tak zagubioną, jak chyba nigdy wcześniej, a przynajmniej on nigdy nie widział jej w takim stanie. Niemniej jednak pozwolił jej się wygadać i musiał przyznać, że miło było usłyszeć coś takiego.
- Wow - przyznał. - Słuchaj, nie spodziewałem się i w ogóle... To nie tak, że wszystko było twoją winą i wszystko popsuło się przez ciebie - tak, to też, ale nie chciał jej dołować. - Jesli bym chciał, to... - zerknał na nią wyczekująco. Domyślał się, pewnie, ale chciał usłyszeć do od niej. To przecież nic strasznego, niech mówi, niech się odzywa, przecież Kain jej nie wyśmieje.
- U mnie... No, bez zmian. Poza tym, że jest taka jedna kobieta z przeszłości, która znowu pojawiła się w moim życiu, a tak to wszystko w porządku - usmiechnął się do niej. Chyba nieco poprawił mu się humor, ale czy można mu się dziwić?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Problem polegał na tym, że nie tylko on był uparty, jeśli chodziło o tę dwójkę. Ona również była i to tak całkiem bardzo uparta. Całe szczęście, że jednak się przełamała jako pierwsza bo mimo wszystko naprawdę lubiła z nim spędzać czas. Lubiła jego. Może nawet coś więcej? Naprawdę nie chciała, żeby się jakoś przy niej dziwnie zachowywał albo żeby między nimi wszystko zostało skończone przez, to że znów się przestraszyła rozczarowań i całej reszty… Skinęła głową.
– O nas. O tobie i o mnie. O nas – wyjaśniła, jakby chciała mu wytłumaczyć w tym momencie tajniki fizyki kwantowej. Odetchnęła głęboko i spojrzałam w oczy. Uśmiechnęła się nieznacznie, kiedy spojrzał a nią tak wyczekująco. – Jeśli byś chciał, to moglibyśmy o tym porozmawiać gdzieś, gdzie nie będzie się na nas gapiła połowa posterunku – rzuciła z łobuzerskim uśmieszkiem, patrząc mu w oczy. Kiedy jednak wspomniał, że jest taka jedna kobieta z przeszłości, na jej twarzy rozkwitł przeuroczy uśmiech.
– Zobaczymy się wieczorem u mnie? – spytała, unosząc brwi z nadzieją że się zgodzi. Naprawdę chciała naprawić to wszystko – zarówno to, co się działo wcześniej jak i to, co spieprzyła koncertowo obecnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak, zdecydowanie dobrze zrobiła, że się przełamała. On raczej by tego nie zrobił, a przynajmniej nie teraz. Nie chciał i tak zepsuć tego, co mieli do tej pory, tylko gdyby się nad tym zastanowić, co takiego mieli? Przyjaźń? To było coś dziwnego, bo czystą przyjaźnią z pewnością nie można było tego nazwać. Sam nie do końca wiedział, co to było, ale czy przeszkadzało mu to w tym, żeby iść w to dalej?
- A co? Przeszkadzają ci ich spojrzenia? - zażartował i skinął głową w stronę budynku. Rzeczywiście, nie wszyscy, ale kilka osób faktycznie na nich zerkało. Znali go, nie było więc w tym nic dziwnego. Niech wyobrażają sobie, co chcą, niech myślą różne rzeczy. Jemu to nie przeszkadza.
- No... - zawiesił na chwilę głos, ale tylko po to, żeby zbudować nieco napięcie przed swoją odpowiedzią. - O której? Mam przynieść wino?
Dwa? Siedem? Bo on bardzo chętnie! Nie potrzebował dodatkowej zachęty. Zdecydowanie nie. No, to chyba znaczyło, że przyjdzie. Byłby głupi, gdyby nie skorzystał z zaproszenia, a co stanie się u niej... Zobaczymy. To wszystko się okaże. Najważniejsze, że oboje chcieli tego samego - spotkania, które być może coś między nimi wyjaśni.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ona też się cieszyła, bo to naprawdę była dla niej gigatyczna nowość. Nie wiedziała, w jaki sposób się zachowywać w takich sytuacjach, bo z reguły nie wchodziła do tej samej rzeki. Zwykle po prostu olewała sprawę, miała wszystko gdzieś i z tym żyła. Tutaj było inaczej, naprawdę jej zależało na Kainie.
– Nie, ale nie lubię widowni – wzruszyła lekko ramionami. Mimo wszystko, wolala, żeby jej życie prywatne takim pozostało. Była ostatnią osobą miksującą biznesy z przyjemnością, ale w jej życiu też nie było takiej możliwości. Przecież zaliczyła już jeden romans z kryminalistą i nie skończyło się to dobrze. Dla niego, oczywiście. :lol: W każdym razie, spojrzała na niego przechylając głowę.
– Wino brzmi dobrze. O dwudziestej? – uniosła jedną brew, przechylając głowę i spojrzała mu w oczy. Inna sprawa, że wcześniejsza dramatyczna pauza w jego wypowiedzi sprawiła, że trochę się dziewczyna zestresowała, no! Nie lubiła takich zagrywek.
– Tooo, widzimy się? – poruszyła brwiami i uśmiechnęła się szeroko, a potem pewnie się pożegnali i faktycznie każde poszło ogarnąć co tam miało do ogarnięcia!

Ztx2

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Seattle Police Department”