WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, czego chciała. Może nie bardzo przyszłościowo, ale tu i teraz. Nie zamierzała się dłużej przekomarzać, nie zamierzała grać niewinnej kobiety, która nie wiedziała, co i do czego, ani co się tutaj dzieje. Wiedziała aż za dobrze. To tylko seks. Fantastyczny seks. Czy brakowało jej takiego dotyku? Czy za tym tęskniła? Cholernie. Kiedy więc usłyszała kroki za sobą, jej puls odrobinę przyspieszył, a na ustach pojawił się lekki uśmiech, gdy odwracała się w jego stronę. Że też trafił się jej taki przystojny, którego poważne spojrzenie tak idealnie łączyło się z tym frywolnym uśmiechem, pojawiającym się raz po raz na jego ustach. Jego zdecydowane ruchy były tym, czego potrzebowała, bo automatycznie zyskiwała gubioną czasami pewność siebie, a czując jego pewne siebie dłonie na swoim ciele nie pozostała dłużna – przejechała dłońmi po jego bluzie, zahaczając o kurtkę, którą zsunęła. Przesunęła swobodnie paluchami po jego policzku, tak jakby robiła to codziennie, kończąc na skroni, a kiedy w końcu wystarczająco się do niej zbliżył, jezu, jak dobrze było przypomnieć sobie smak jego ust.
- Wiesz, że tutaj też nie dostaniesz śniadania? – odezwała się z uśmiechem, między pocałunkami. Nie mogła sobie odpuścić tego mało wybrednego komentarza tudzież żartu, ale zaś już się zamknęła, bo bez sensu tracić czas na słowa, prawda? W końcu kto to wiedział, ile mieli czasu? Trzeba było się pospieszyć. Oh, nieznajomy. Miało to wszystko być na raz, a teraz ponownie wyzwalał w niej zachowania, o których myślała, że już zapomniała jak to jest. Spaliłaby się ze wstydu, gdyby ktoś tu teraz wszedł, a mimo to, przesunęła dłonie w dół, by złapać za pasek jego spodni i przyciągnąć mocniej do siebie, zacierając tym samym pozostałą przestrzeń między ich ciałami. Chciała się tym delektować, chciała się tym cieszyć, ale chyba oboje zdawali sobie sprawę, że nie były to odpowiednie do tego warunki.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

On też doskonale wiedział czego chciał. Chciał zachować pracę i rozwijać się jako lekarz, chciał wyremontować i być może powiększyć swój dom, chciał być lepszym opiekunem dla Kawy i może lepszym bratem, chociaż narazie się na to nie zanosiło.
Gorzej sprawa się miała jeśli chodziło o rzeczy, które działy się niespodziewanie i przebiegały wręcz burzliwie, tak jak spotkanie z Kaylee. Starał się myśleć racjonalnie i przestrzegać swoich zasad, postanowień. Nie było to jednak takie proste, jak kiedyś mu się zdawało. Pragnienia, które obudziła w nim jedna namiętna noc i pragnienia, którym nie mógł się oprzeć, trafiając dziś, zupełnym przypadkiem, co warto podkreślić, na Kaylee, wokół której nagle wszystko zaczęło się kręcić - przynajmniej w tej chwili.
Kurtka Skylera zsunęła się prawie bezszelestnie na ziemię, a on zdawał się tego nawet nie zauważyć. O dziwo smak jej ust przypomniał mu to, jak czuł się po ich wspólnej nocy, nie podczas niej. Czuł się trochę bardziej ludzko, nie jak robot, który wstaje tylko po to, aby załatwić własne sprawy. Może to uczucie skłoniło go do adopcji psa? W końcu zrobił to niedługo po tamtej nocy.
Ty też nie, więc może nie uciekniesz tak szybko, jak wtedy.
Również nie zdołał się powstrzymać od ciętej odpowiedzi, nawet jeśli doskonale wiedział, że po wszystkim się rozstaną. Nie będzie to jednak ucieczka, tak? Po prostu obydwoje pójdą w swoją stronę i kto wie? Może Kaylee przyjdzie na umówione spotkanie?
Od usta przeszedł do jej szyi, na której zaczął składać delikatne pocałunki. Byli dorosłymi ludźmi, którzy potrzebowali bliskości. Może nie powinni zbliżać się akurat w miejscu publicznym, ale to tylko dodawało pikanterii. Tak jak to, że Skyler powinien być teraz w zupełnie innym miejsce i zajmować się zupełnie innymi rzeczami. Było im dobrze, co do tego nie miał wątpliwości. Może mniej wygodnie, niż u niego, ale Kaylee była dosyć lekka, więc podczas zbliżenia podtrzymywanie jej nie sprawiało mu problemu. Ich ciała z jakiegoś powodu do siebie pasowały i idealnie się zgrywali. On już mniej więcej wiedział co ona lubi, więc starał się, aby ich kolejny seks, mimo miejsca w jakim się znajdowali, wcale nie był gorszy od poprzedniego.
Po wszystkim opuścił ją na ziemię i powoli wypuścił z uścisku, jeszcze raz, być może ostatni, składając na jej wargach lekki pocałunek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zupełnie nie obchodziło jej to, że absolutnie nie było to w jej stylu. Nie grało tutaj roli to, że prawie w ogóle się nie znali i widzieli tylko raz – choć konkretnie. Nie myślała o tym, że są w miejscu publicznym. Najpewniej równie mocno jak i jemu, po prostu mocno brakowało jej takiego dotyku. Nie wierzyła, że podobne myśli przebiegają jej przez myśl, ale chciała, jezu, jak mocno chciała, by mogli sobie teraz pozwolić na odrobinę więcej? Dłużej? Chciała. Chciała jego. Jej ciało chciało jego ciała, a skóra pragnęła tego delikatnego, aczkolwiek mocno pewnego siebie dotyku jego dłoni. Mimo, że adrenalina szalała jak opętana, nie tylko miejscem, ale i tym spotkaniem i tym, jak pozwoliła, by się to skończyło, było jej niesamowicie dobrze w jego ramionach.
Uśmiechnęła się niemrawo między pocałunkami, bo mimo, że już nie powinien, bo naaaaaprawdę, to bardzo mocno podobało jej się to, że nie pozostał dłużny jej słowom i potrafił odbić piłeczkę w jej stronę. A co, gdyby Lee się w końcu obraziła? No dobrze, nie obraziłaby się, ale mogłaby! Być może już odrobinkę wyczuł rodzaj jej humoru? Oddała ostatni pocałunek trochę leniwie i trochę z uśmiechem na twarzy, a zaś przesunęła dłonie na jego kości policzkowe i przyłożyła czoło do jego czoła, pozwalając im tkwić w tej błogiej ciszy, nim nie uspokoiły się ich oddechy. Dopiero teraz racjonalizm wtargnął w jej myśli – ty idiotko. Nawet jeśli n i e zabiera innych do domu, to… co on sobie o niej pomyśli? Że jest przyzwyczajona do takich sytuacji? Że sama je inicjuje? Z bardzo przypadkowymi tudzież mocno nieprzypadkowymi facetami? BOŻE. Odsunęła się z rumieńcem lekkim, aczkolwiek jeszcze zapewne spowodowanym poprzednimi wyczynami i ogarnęła swoje ubrania, w między czasie wpychając mu w dłonie kurtkę, którą przypadkiem podniosła z ziemi w akcie lekkiej paniki i niewiedzy CO DALEJ. Powinna tak po prostu wyjść? Dość szybko zbliżyła się, by jakoś się pożegnać, ale pewnie nawet nie trafiła w jego policzek, więc całkiem możliwe, że ustami musnęła jego brodę albo inną kość policzkową. – Do zobaczenia? – rzuciła dość niepewnie, bo nie była przekonana już chyba, cholera, do niczego. Całkiem możliwe, że pomógł jej z dokumentami, bo chyba już żadne pudło nie pozostało. Całkiem możliwe, że, mimo że nie było to ciężkie, to zaniósł jej to do samochodu. Całkiem też możliwe, że wyszła pierwsza, bo naprawdę wolałby zapaść się pod ziemię. Tego się nie dowiemy, gdyż jest to post kończący!

Zt x2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post


Czy ona wyglądała, jakby potrzebowała jakiejkolwiek pomocy?
No dobra, możliwe, że w lekko wygniecionej bluzie, z odrobinę nieuczesanymi włosami i w legginsach odrobinę tak, ale to tylko takie wrażenie. Przecież świetnie sobie radziła - nadal przychodziła do pracy, zdarzały jej się lekkie spóźnienia, ale komu nie? I może czasami trochę za bardzo było od niej czuć wczorajszym alkoholem, ale w żaden sposób nie wpływało to na jej zdolność do pracy. Bo to było najważniejsze, prawda? Jakie jeszcze miała obowiązki? Któż by się przejmował myciem okien lub porządkami w szafie! Dopóki nadal miała świeże ubrania, w których mogła pojawic się w pracy, to problem dla niej nie istniał. Przez okna nadal coś widziała, może trochę mgliście, aczkolwiek wracała na tyle późno, że nie odczuwała, aż takiej różnicy.
Dlaczego więc jej przyjaciel tak bardzo upierał się, aby szukała pomocy? Co więcej, sam - podstępem - zaciągnął brunetkę na spotkanie anonimowych alkoholików. Jeszcze nigdy w życiu nie czuła się bardziej upokorzona. Zara nie znosiła przyznawać się do swoich problemów - albo od razu je rozwiązywała, albo po prostu ignorowała na tyle, że przestawały w końcu dla niej istnieć, więc nigdy, przenigdy nie powiedziałaby, że ma jakikolwiek problem z alkoholem. Ale stało się. Wchodząc do środka biblioteki wszystkie oczy padły na nią, prawdopodobnie jako jedyna była nowa w towarzystwie. Nie miała odwrotu. Zajęła miejsce z tyłu, z miną godną naburmuszonego sześciolatka, któremu mama kazała siedzieć grzecznie w kościele. Unikała wszelkich spojrzeń, a gdy padło pytanie o jej imię wyrzuciła z siebie ciche Zara, nie dodając nic więcej.
Nie jestem jak oni, to nie są moje problemy.
Powtarzała jak mantrę w głowie, gdy słuchała historii innych. Nie tak wyglądało jej życie, a nawet jeśli to tylko chwilowy etap. Zaraz przecież wróci do dawnej Zary, która każdego wieczora medytowała i przygotowywała posiłki na następne trzy dni.
Nie, nie mogła tego więcej słuchać.
Nie jestem jak oni.
Wyszła. Musiała wyjść. Czuła, jakby kończyło się jej powietrze, jakby swobodnie nie mogła wziąć jednego głębokiego wdechu. Do tej pory nie zaznała uczucia paniki. Odetchnęła dopiero poza murami biblioteki, z trudem i ciężkim westchnięciem siadając na krawężniku. Zara spojrzała na ekran telefonu, zastanawiając się czy dzwonić po przyjaciela, czy raczej ubera. Może i zapłaci za tego drugiego, ale przynajmniej nie będzie musiała rozmawiać o swoich, ugh, uczuciach, a to chyba spory plus.
- Ma pani może papierosa? - Zarka zerknęła na brunetkę stojącą właściwie obok, wymuszając delikatny uśmiech na twarzy. Pierwszy raz od bardzo dawna miała ochotę zapalić, więc może jakaś dobra dusza ją poratuje.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chciałaby wiedzieć, co czuje Luca, walcząc z nałogiem. Nie miała pojęcia jak to znosił Michael, jej zmarły mąż, gdy uciekał w alkohol, gdy tylko coś przestawało grać. Pragnęła, naprawdę pragnęła czuć, to co oni, by móc im pomóc jakkolwiek. A tak? Nigdy nie potrafiła być perfekcyjną panią domu; nie gotowała, rzadko bywała w domu (choć nie teraz, na macierzyńskim), ani nie zmywała podłóg co dwa-trzy dni. Była przeciętna. Może nijaka? Prawdopodobnie. Udało się chociaż, by mogła karmić dziecko bez większych problemów. Zgadzała się na butelkę i na pierś, bez różnicy. Pozwalało to Charlie wracać powoli do swoich pasji i spokojnie odkrywać więź z noworodkiem. Oczywiście były problemy, jak zawsze: jak nie kolki, to wieczna chęć noszenia na rękach, ale tych matczynych, a nie ojczyma. Dlatego też wszędzie jeździły razem. Do galerii Charlie, do sklepu, na spotkanie z koleżankami czy Phoenix, a nawet do biblioteki, by po spotkaniu AA pojechać z Lucą na kolację do restauracji. Mary-Jane zapewniała poniekąd brak prywatności, ale w większości nie przeszkadzało jej to. Cieszyła się, że urodziła zdrowe dziecko i nie straciła go jak poprzedniego. Nawet jeśli okoliczności narodzin dziewczynki okazały się dość… specyficzne i wciąż nie poznała swojego ojca.
W pewnym momencie swojego życia zaczęła obawiać się, że również będzie uczęszczała na takie spotkania i opowiadała o swoich przeżyciach i tego, od jak dawna nie pije. Uciekała w alkohol, choć nie tak drastycznie. Chciała zapomnieć o Harperze, a w zamian za to dostała od niego najcudowniejsze dziecko na świecie. Będą ze sobą związani do końca życia, choć już w tym momencie czuła, że nie zależy jej już. Zrażona, a może i urażona sposobem jakim ją traktował. Była zwykłym inkubatorem, tracąc przy tym poczucie swojej wartości. Teraz czekała ją odbudowa. Wciąż błądziła, lecz widziała światełko w tym strasznym tunelu. Pokochała Harpera, ale miłością zupełnie inną niż kiedyś. Stał się przyjacielem. Pogodziła się więc z tym, że pokochał innego człowieka. W końcu ktoś też pokochał i ją. Tylko musieli walczyć, by używka nie przyćmiła znów umysłu Malkovitza.
Wszystko było takie skomplikowane.
Wszystko było takie trudne.
Nie poddawali się.

Janey leżała w wózku, który bujała delikatnie, próbując uśpić córkę. Oddychała głęboko, świeżym, mokrym powietrzem, ponieważ dopiero co przestało padać. Szmaragdowe Miasto nigdy nie zawodziło w pogodzie, prawda? Charlie chciała poczuć chłodne krople na rozpalonych policzkach i właśnie to dostała. Popijała ciepłą herbatę z cytryną z kubka termicznego, co chwilę zerkając na zegarek. Luca miał skończyć za jakieś dwadzieścia minut.
Gdy tylko drzwi biblioteki otworzyły się, wyprostowała się, gotowa powitać swojego ukochanego, lecz zamiast mężczyzny, ujrzała kobietę. Uśmiechnęła się delikatnie na jej pytanie, podciągając torebkę ku górze, by poszukać jakiejś zguby.
- Nie jestem pewna, moment – powiedziała, przerzucając rzeczy w torebce. Raczej pozbyła się wszystkiego, gdy zaszła w ciążę, bo dym mocno ją drażnił. – Nie, nie mam, przepraszam. Ale za biblioteką jest kiosk, tam na pewno będą. Kiedyś kupowałam. Chociaż… chyba jest już zamknięty, przykro mi. – Posłała kobiecie przepraszający uśmiech i nachyliła się na córką, która niespokojnie zaczęła gaworzyć. Nie mogła zasnąć, niestety. Czekała ich niespokojna kolacja. – Spotkanie już się skończyło?
sorry that I lost our love, without a reason why
sorry that I lost our love, it really hurts sometimes

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Fremont”