WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdecydowanie powinien otworzyć się na nią. Jak i ona na niego. Być może wyszłoby z tego coś dobrego w ich życiu, a przynajmniej taką można mieć nadzieję. Obydwoje zostali wciągnięci w wir pracy i czegoś co sobie stworzyli, by tylko oddalić od siebie to, co niechciane. Byli samotni i potrzebowali zapełnić tę pustkę, która tak męczyła ich wnętrza. Oboje uciekali, chociaż ona to nie chciała się do tego nawet przyznać otwarcie, nazywając to po prostu inaczej. Szczególnie, że jednak powróciła do Seattle, choć był moment, gdzie myślała iż może jednak nie powinna. To jednak sprawiło, że poznała jego. Czy mogło to sprawić, że odnajdzie ten upragniony spokój? Cokolwiek by ich połączyło, to musiała być jakaś silna więź. Być może już to czuła, choć jeszcze nie potrafiła tego nazwać po imieniu.
Nie chciałaby tego stracić…
- Racja, zanim byłby mój koniec, postawiłbyś mnie znowu na nogi, niczym cudotwórca, tylko ten medyczny – lekko zaśmiała się. Tak, nic jej nie będzie. – Postaram się jednak, byś nie musiał mnie ratować, chyba, że będzie to zaplanowane – dodała. W końcu nie chcieliby tego, by zrobiło się niebezpiecznie. Aczkolwiek go jako swojego wybawiciela nie mogła odmówić.
Ta zabawa ze sprawdzaniem sprzętu u siebie była całkiem ciekawa i pobudzająca.
Czy chciała się upewnić?
- Oczywiście, ze tak. Może a już, czegoś nie dopilnowałeś. Warto to jednak sprawdzić. Nigdy nie wiadomo – zaznaczyła łobuzersko i z małym uśmieszkiem pod nosem zaczęła to swoje sprawdzanie, ruszając jego paskiem, to tu, to tam, przypadkowo dotykając także i jego.
- Gotowe – dała im zielone światło, kiwając przy tym jeszcze głową. Zanim rozpoczęli to wyzwanie.
Starała się pokonać tą ściankę zwinnie. Decyzję o wybieraniu miejsc, których będzie się mogła łapać, jak i opierać się swoimi nogami podejmowała machinalnie, przez lata doświadczeń przez wspinanie. Chociaż dzisiaj nie było to wcale takie swobodne całkiem, bo jakoś ja rozpraszał. Mówił o widokach?
- Ja na te teraz nie narzekam wcale – rzuciła do niego z przelotnym uśmiechem. Całe szczęście dobrze trafiała w haki. W momencie, kiedy ten miał małe zachwianie, udało się jej nieco nadgonić i znaleźć się już tuż przy jego nogach. Był jednak wyższy. Czy aż tak chciałaby to wygrać? Nie przeszkadzała jej o dziwo teraz nawet przegrana, gdzie po prostu cieszyła się ze wspólnego wspinania.
- Christian, takich rzeczy nie ustala się czasem przed rozpoczęciem wyzwania? – zapytała z cmoknięciem i lekkim rozbawieniem. – Dobra. Wygrany, dostaje… co zechce – rzuciła, postanawiając jednak postarać się o tą wygraną i chyba coś źle sobie wymierzyła, bo nie trafiła ręką w jeden hak i zsunęła się o kawałek w dół, zatrzymując się na zamontowanej wcześniej linie.
- Nic mi nie jest! – chyba.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mawiają, że starego psa nie da się nauczyć nowych sztuczek. W ciągu ledwie kilku dni, człowiek się nie zmieni, nie zmieni swoich nawyków i przyzwyczajeń. Ale przecież bywał z nią już szczery, był na nią otwarty, ale nie w realnym świecie, tylko w tym wirtualnym. Pisanymi słowami wyrażał samego siebie, zacieśniając więź, jaka ich łączyła, nie mając jednak śmiałości patrząc jej prosto w oczy wszystko wyznać, a do powiedzenia miał wiele, wiele wielkich słów, które mogłyby wszystko zmienić. Omamił go jednak czar chwili, świadomość że w końcu mogą beztrosko cieszyć się sobą, nie ograniczając się do kilkunastu wiadomości dziennie. Że są obecne spojrzenia, nieśmiałe gesty i uśmiechy, topiące lód i burzący mury.
Bo przecież tak powinno być, prawda?
- Niemniej, uważaj na siebie proszę. – powiedział, patrząc uważnie na kobietę. Oczywiście, nie podejrzewał że zrobi sobie krzywdę specjalnie, w wspinaczce zachowanie ostrożności jest priorytetem, nie można się rozpraszać, aczkolwiek w tym towarzystwie i w tej relacji, ciężko będzie pozostać skupionym, gdy masz pełną uwagę kogoś, kto praktycznie zna cię na wylot. I kogo za nic w świecie nie chcesz wypuścić z rąk.
Pozwolił jej sprawdzić swój sprzęt, mimo że był święcie przekonany, że lata praktyki nie poszły w las i że umie poprawnie zadbać o własne bezpieczeństwo. Nie chciał jednak pozbawić jej okazji do tego, by ponownie się zbliżyć, do tego by ponownie miał okazję poczuć bliskość jej ciała. Po ustach blondyna błąkał się delikatny uśmiech, wodził spojrzeniem po całej jej sylwetce jak po ciekawym obrazie, który chciał zapamiętać. Każdy element.
Wspinał się już wiele razy, samotnie, znał podstawowe, jak i zaawansowane techniki, praktycznie nigdy się nie mylił, stawiał stopy celnie i napinając mięśnie w szybkim tempie pokonywał dzielącą go od szczytu odległość. Ta chwilowa utrata równowagi sprawiła, że mrucząc coś pod nosem potrząsnął głową i poprzysiągł sobie już więcej się nie rozpraszać. Zerknął w dół, napotykając jej spojrzenie i odpowiadając uśmiechem.
- Chciałem sobie zapewnić lepszy start. – wzruszył ramionami, a po chwili wywrócił oczami. Banalny zakład, a ona nie wiedziała na co się pisze. - Niech będzie. – kiwnął głową i ruszył do góry, tym razem patrząc, gdzie stawia stopy i gdzie trafiają jego ręce. Do szczytu dzieliło go może niecały metr, gdy z dołu usłyszał syk liny jasno wskazującej na to, że jego towarzyszka także straciła równowagę. W jednej chwil porzucając dalszą wędrówkę, zsunął się niżej, zrównując z kobietą i ujmując ją za ramię pomógł odzyskać równowagę i utrzymać się na ścianie. Uważnym spojrzeniem prześlizgiwał po jej ciele, jakby chciał dostrzec jakiekolwiek oznaki urazu, na które jest wyczulony.
Odetchnął z ulgą.
- Nie strasz mnie, dobrze? Już niedaleko, jakiś metr. Bez żadnego spadania na ziemię. – musnął kciukiem jej ramię. Upewnił się, że nic jej nie jest i że jej stopy odnajdują oparcie. Niechętnie puścił ją i podjął dalszą wędrówkę w górę, jednak znacznie wolniej niż wcześniej. Może chciał dać jej wygrać? Albo po prostu upewniał się, że nie zrobi sobie krzywdy?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie chciała go zmieniać. Chciała go poznać.
Sprawić by zapomniał o nieprzyjemnościach tego świata i zaczął się cieszyć z życia, bo – tego samego chciała dla siebie. Potrzebowała bliskości, wsparcia, zaufania, czegoś szczerego, a nie kolejnego fałszu w jej życiu – o nic innego nie mogła prosić. Czy co gorsza wymagać.
Oczywiście mogła być świadoma, że wiele jeszcze może o nim nie wiedzieć, nawet jeśli poznała tyle, by wiedzieć jaki jest. Może nie wszystko zostało wypowiedziane, ale czuła, że go zna. Nie był jej obcy, choć pisanie z nim było zupełnie inne, jak to co teraz razem między sobą budowali i poznawali (a raczej potwierdzali). Nie chciała jednak wracać do tego co było. Zdecydowanie nie teraz. Bo dobrze zrobili? Tak to właśnie powinno wyglądać, jak kontynuować coś, co może nagle urwać się bezpowrotnie.
Kiwnęła mu głową dla potwierdzenia. Nie chciała by się o nią martwił. Dobrze bawiła się podczas sprawdzania sprzętów obydwojga. Przy wyzwaniu na ściance także.
Nie wiedziała, a może wiedziała na co się właśnie pisze, wypowiadając te słowa o nagrodzie za wygraną. Przecież nie tak, że wykorzysta ją w jakiś okrutny sposób. Jakże by mógł. To zresztą dobry sprawdzian dla nich obydwojga. Bo co ona by od niego chciała, gdyby wygrała? No właśnie, dobre pytanie.
Jaki wstyd… nie złapać za hak. No pięknie, Everdeen! Takie rzeczy Cię przecież nie spotykają, a przynajmniej nie tak bezmyślnie. I jak tu teraz się obronić?
Nie mogła uwierzyć, że to z nim pisała przez te wszystkie lata. Zaczynała być nim zauroczona. Powinna się zacząć tego obawiać? Że wpadła tak jak śliwka w kompot? Mrugnęła oczami. Aż szkoda było się od niego odsuwać.
- Wybacz, nie chciałam. Nic mi nie jest. Po prostu się zagapiłam – ciekawe na co, ciekawe. Uśmiechnęła się przepraszająco. Nawet jakby sobie teraz nogę ubiła to by mu o tym nie powiedziała, bo to przecież nic takiego.
- Powinieneś już dawno być na szczycie, a nie tracić dobrą okazję na wygraną – zagadnęła. – Lepszy start nie zawsze jest dobrym końcem – dodała i zrównała się z nim w końcu, odpowiednio już stawiając stopy i łapiąc co trzeba. To mogła być jej szansa na wygraną. Postanowiła na niego nie patrzeć, by się nie rozkojarzyć już i dostać się na ten szczyt w pełni skupiona.
Od niego zależy teraz kto wygra, bo już po chwili znaleźli się na samej górze. Pomimo tych wcześniejszych drobnych wpadek, pokonali tą ściankę jak trzeba, udowadniając, że żadne z nich nie ściemniało iż potrafi się wspinać. Choć ani na moment w to nie wątpiła. Już przy sprawdzaniu sprzętu to jej potwierdziło, że zna się na rzeczy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Był sobą, a jednak był ostrożny. Lata życia ze swoimi demonami, z przeszłością która przy każdym wspomnieniu bolała sprawiły, że po prostu... przestał wierzyć. Przestał wierzyć w to, że i do jego życia zawita szczęście, że w końcu nie będzie musiał żyć tylko i wyłącznie marzeniami, a rzeczywistość miło go zaskoczy. Teraz jednak, w tym momencie, pojawiał się promyczek nadziei, maleńka iskierka, że wszystko się zmieni. Niczego nie chciał ukrywać, chciał by w jego niebieskich oczach dostrzegła jedynie radość z tego, że są tu razem, że w końcu mają okazję spędzić czas tylko we dwoje, a nie za pośrednictwem wiadomości.
Że w końcu mogą być sobą. Razem.
Nawet jeśli tonął w jej oczach, a głos przyprawiał go o przyjemne dreszcze, chciał ją poznać. Chciał wiedzieć, co sprawia jej przyjemność, a czego unika jak ognia. Chciał wiedzieć o niej wszystko, jednocześnie nie chcąc wyjść na człowieka narzucającego się w czymkolwiek. Nie chciał jej urazić. A tym bardziej zranić. Chciał być tym oparciem, o jakim marzy, sam także w końcu chciałby przestać się bać, że wszystko w jego życiu nagle może się rozsypać, jeśli zrobi coś nie tak.
Odruchowo chciał jej pomóc, pewne nawyki nie zmienią się już nigdy, skłamałby gdyby powiedział, że serce nie zabiło mu szybciej gdy nie trafiła w hak. Dlatego upewnił się, że nic jej nie jest. Dopiero wtedy ją puścił, pomagając znaleźć oparcie.
- Musisz uważać. – powiedział, nie chcąc jej oczywiście karcić, a jedynie zmusić do większej uwagi, chociaż i dla niego widoki są... rozpraszające.
- Daj spokój, bezpieczeństwo jest najważniejsze. Poza tym... – odchrząknął, w skale przed sobą szukając dalszych słów. - Nie zniósłbym myśli, że coś ci się stało. – dokończył nie patrząc na nią, podejmując dalszą wspinaczkę, już bez pośpiechu, zerkając co i rusz na kobietę by mieć pewność, że tym razem trafia w odpowiednie miejsca i nie grozi jej wypadek. Przez to jego uważanie na nią, to ona dotarła na szczyt pierwsza, blondyn odetchnął z ulgą i wdrapał się na górę dopiero w momencie gdy upewnił się, że jest bezpieczna. Czując twardy grunt pod nogami, powoli schodziła z niego adrenalina, aczkolwiek wspomnienie jej bliskości nadal drzemało w jego ciele. Potrząsnął głową, odganiając te myśli. To się nazywa rozkojarzenie, a dzisiaj im obojgu nie jest to bynajmniej potrzebne. Mimo, że niezwykle kusi.
- Wygrałaś, słowo się rzekło, możesz dostać, co chcesz. – odparł, prostując się i odchodząc na bezpieczną odległość od skraju skały, by przypadkiem to nie on wymagałby ratowania.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ostrożności nigdy za wiele. Chociaż powinni się też nauczyć sobie ufać. W sieci było to łatwiejsze może, aczkolwiek przy nim czuła się dobrze, zatem to jakieś oznaki ufności jednak są. Rób to, by niczego nie żałować – tak sobie zakładała w życiu. Chciała czerpać z niego to, czego pragnęła i o czym marzyła, a nie budować bańkę, która ograniczałaby ją na wszystko, powodując iż traciłaby tak wiele. Ta zawsze może zresztą pęknąć, więc po co w ogóle zaczynać z taką? A może to mur budowała? Z tym już wychodzi o wiele gorzej, chociaż i przez niego zawsze można się przebić. On się przebił, to na pewno. Bo w jej głowie siedziało teraz coś, czego nie kontrolowała.
Ta sytuacja na ściance, jego spojrzenie, dotyk i opieka jaką ją obdarzał była dla niej czymś, czego tak potrzebowała. Kogoś, kto właśnie będzie tak blisko i będzie wyzwalał w niej to, czego by nie kontrolowała. Przez tyle lat tyle ze sobą pisali. O rzeczach o których z nikim innym nie rozmawiała. I choć parę tematów zawsze mogło być przemilczanych, tak jednak to nie powinno mieć wpływu na jej odczucia. Powinien być dla niej kimś obcym, ale nie był. Poznawali się na nowo, a może wcale nie? To tylko sprawdzenie tego, czego o sobie wiedzieli. To nie znajomość z wczoraj i zaczynała być tego świadoma.
- Tak, wiem – przyznała mu rację. Uważała przecież, chociaż jak widać mało wystarczająco. Był niezłym rozpraszaczem. Ale to wcale nie źle. Sprawiało, że poznawała sama siebie od innej strony.
- To… będę bardziej uważać, serio - naprawdę się o nią martwił… aż tak się jej ciepło na sercu zrobiło i nie tylko. Postanowiła się ogarnąć i to zrobiła. Po tych jego słowach, jakie jej powiedział nie mogło być inaczej.
- Wygrałam! – rzuciła krótko uradowana, niemal podskakując z satysfakcji. Chociaż nie zrobiła tego, bo uświadomiła sobie, że to nie ona powinna wygrać, a on. Zmrużyła jednak nagle oczy. – Chociaż dziwne, bo jednak wydaje mi się, że to Ty powinieneś być tutaj pierwszy, a nie ja – wydukała, ale uśmiechnęła się kącikiem ust następnie, bo to zupełnie nieważne kto. Dotarli gdzie mieli dotrzeć. Spojrzała na widoki. Zabierały dech w piersi.
- Pięknie tu – rzuciła, biorąc głęboki wdech. A co chce dostać od niego? Nie ruszała się z miejsca w odróżnieniu od niego zostając w pozycji siedzącej, bo zaraz usiadła na skale.
- Chce Ciebie – rzuciła machinalnie, pewnie zbyt szybko, zupełnie tego nie przemyślawszy. Co ją w ogóle opanowało? Rzuciła w niego swoim pragnieniem, jak pociskiem, nie znając efektów jakie ten może wyrządzić. Może powiedziała to za cicho i nie słyszał? W końcu trochę się od niej odsunął.
- Śpię dzisiaj na Twoim ramieniu i nie możesz się wywinąć, dopóki nie stwierdzę, że zamieniam Cię na poduszkę – poprawiła szybko, głośniej, swoje życzenie. To też jakieś tam pragnienie. I postawiła go przed faktem dokonanym, gdzie musiał to zrobić. I no, brzmiało to lepiej jak… chce Ciebie. Przynajmniej zmieni myślenie, że chodziło jej od początku o jego ramię, a nie o niego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Bał się. Cholernie się bał. Mimo, że było to poczucie irracjonalne, bał się że to wszystko, co dzieje się w Red Rock jest tylko pięknym snem, bańką mydlaną która może pęknąć w każdej chwili i boleśnie sprowadzić go na ziemię. Po tylu przeżyciach po prostu nie wierzył, że jeszcze kiedykolwiek będzie szczęśliwy, z biegiem lat to uczucie pogłębiało się w nim, sprawiając że tak do końca twarzą w twarz nie może się otworzyć. A jednak... coś było na rzeczy, jakaś dziecięca ciekawość podpowiadała mu, że powinien w końcu zaryzykować i rzucić się na głęboką wodę, pozwolić sobie utonąć.
W oczach i uśmiechu.
Mimo wszystko, lata spędzone na pisaniu ze sobą sprawiły że nie czuł się niezręcznie w jej towarzystwie, inaczej miałaby się sytuacja, gdyby dopiero co się poznawali. A przecież znali się lepiej, niż wszyscy inni. Znali swoje nawyki, przyzwyczajenia, pewne sekrety, to co lubią, a czego nie. Dla postronnego obserwatora mogli uchodzić za zgraną parę przyjaciół. Z zadatkami by powstało z tego coś więcej, coś, o czym oboje skrycie marzą, a jednak nie mają odwagi powiedzieć o tym głośno. Tylko myśli krążą po głowie.
- I patrz, obyło się bez jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu. Brawo. – powiedział uśmiechając się kącikiem ust, widząc jej radość uśmiech nieco mu się poszerzył. Warto było wspinać się trochę wolniej, by to zobaczyć. Chociaż i tak nie dotarli jeszcze do tego miejsca o którym mówił, już teraz nie żałował, że tu przyjechali. - Wydaje ci się. Byłaś lepsza w te klocki. – wzruszył ramionami, zwijając linę wprawnymi ruchami dłoni. Przystanął przy krawędzi i zapatrzył się w widok roztaczający się pod nimi. Pokiwał jej głową, chociaż czekał na reakcję kobiety, gdy dotrą do miejsca przeznaczenia.
Wytrącony z zamyślenia jej odpowiedzią drgnął i przeniósł spojrzenie błękitnych oczu na jej twarz. Pomińmy fakt że na ułamek sekundy serce zabiło mu nieco szybciej niż zwykle.
- Co? – tylko tyle wyrwało się z jego gardła, a trybiki w jego mózgu starały się poskładać wszystko do kupy. Dopiero dalsza część jej odpowiedzi pozwoliła mu odetchnąć i uspokoić rozszalałe serce. - Mamy umowę. Prędko to nie nastąpi, bo przed nami sporo zwiedzania, ale niech będzie. – ani myślał się wywinąć z tego, w końcu zakład to zakład, on przegrał i musi zapewnić jej nagrodę. W sumie sam z niej skorzysta. Jej bliskość będzie świetną nagrodą pocieszenia. - A teraz chodź, mamy jeszcze kawałek do przejścia. – powiedział, z automatu łapiąc ją za rękę i kierując się wytyczoną trasą w stronę tego niezdobytego szczytu, który majaczył tuż przed nimi. Tutaj będzie ciężko, tu nie ma mowy o wyścigu. Haków jest niewiele, a skała zdradliwa. Teraz zaczął się zastanawiać, czy dadzą radę, ale oboje wspinali się od lat, nie byli amatorami. Potrząśnięciem głowy odgonił od siebie te niepochlebne myśli. To nie czas i nie miejsce. - Teraz musisz być naprawdę skupiona. Ta ściana to pikuś przy tej, na którą wchodzimy. Proszę cię więc o ostrożność, dobrze? – popatrzył na nią uważnie mając nadzieję że rozumie powagę sytuacji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obawy, lęki – to coś co może towarzyszyć każdemu, każdego dnia w niepewnym momencie danej chwili czy życia. Zazwyczaj jeśli na czymś jej bardzo zależało, to pewne, że nie chciała by to się schrzaniło. Nie powinna jednak popadać w paranoję, czy sprawiać, że te nieprzyjemne uczucia się nasilą. Dlatego tak starała się cieszyć aktualną chwilą. Dopóki nie przyjdzie zawód, który może wcale nie nadejść. Takie martwienie się bez potrzeby. Nie ma to jak utrudniać samemu sobie życie. Z nią bywało różnie. Tak jak z wiatrem, który nie wiadomo jak zawieje. Czy pogodą, gdzie coś jest zmienne jak ona. Teraz jednak nie myślała o tym co złe, a naprawdę cieszyła się chwilą. Bywały jednak momenty, że jakaś niepewność się wkradała, gdzie nie wiadomo było jak ten zareaguje. Ale jakoś panowała nad sytuacją i sobą samą. Spokojnie. Bo spokój może ratować. Zresztą zdecydowanie nie trzymał podczas tej wyprawy z nią dystansu, to jak mogłaby się czuć źle?
- Widzisz – mrugnęła mu okiem zuchwale, taka w końcu sprytna jest, że sobie nic nie zrobiła poważnego. Tak, jakby nie mogło być inaczej. A jednak zawsze mogło. Wszystkiego bowiem nie da się przewidzieć. Uśmiechnęła się jednak zaraz niewinnie. Bo co złego to nie ona przecież.
Zresztą teraz taka radość z niej emanowała, nie ma co tego psuć. Trochę powinna jednak osłabnąć jej ta ekscytacja na myśl, że dał jej po prostu wygrać, jednak jakoś zepchnęła takie odczucia po jego zapewnieniach i uznała, że wygrała i ma się cieszyć. Chociaż nie trwało to długo, bo potem trzeba było powiedzieć czego to ona od niego chce.
- Rywalizacja z Tobą to czysta przyjemność – oznajmiła. Czy wygrała fair czy nie, skoro ją chwalił, to trzeba się cieszyć. Może jej kiedyś tego nie wypomni, że to on powinien wygrać. Już było na to za późno, po fakcie dokonanym.
Jakoś wyszła ze swojej nagłej odpowiedzi, bez zastanowienia i ruszyła jednak prędko swoją głową. Teraz niewinnie mogła być blisko niego, podczas nocy. Korzystać z jego ramienia i nie myśleć o tym, że wykorzystuje sytuacje, bo wygrała i dostaje co jej. Zero tu egoizmu, zero. Nawet jeśli to jego ręka ma znosić ciężar jej głowy.
Przytaknęła i ruszyła za nim, skoro jeszcze ten kawałek mieli. Nie było co czekać, bo jeszcze faktycznie ta noc ich raz, dwa zastanie. Ścisnęła jego rękę machinalnie, udając się razem z nim przed siebie z uśmiechem.
- Martwisz się o mnie? – zagadnęła, przystając i wlepiając z niego swoje czekoladowe spojrzenie. Ta ściana była aż tak niebezpieczna? Przecież nie raz się wspinała. Na wiele różnych ścianek. Jedynie musi się skupić bardziej. Wcześniej przez moment tylko tak była rozkojarzona. Teraz z pewnością będzie już ostrożniejsza. A jeszcze jak się tak o nią martwi.
- Dam sobie radę. Jestem dużą dziewczynką, która na nie jednej ściance wymiatała. Wcześniej mnie rozkojarzyłeś, teraz postaram się skupić już na ściance, a nie na Tobie – wyznała, po co to ukrywać? - Chodźmy – zakomunikowała, przygotowując się do wspinania. Zerknęła jeszcze na niego. – Chyba to polubię – rzuciła. Powinna powiedzieć coś jeszcze. – To wspólne wspinanie się – wyjaśniła z szczerym uśmiechem, skierowanym do niego.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”