WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Zaprzeczył kiwnięciem głowy, czemu towarzyszył również lubieżny uśmiech.
Sirius był po prostu typem człowieka, który roztaczał wokół siebie aurę beztroski i szaleństwa. Niewielu wiedziało, że pod grubą skorupą krył się doświadczony, młody mężczyzna. Przed prawie dwoma laty śmierć siostry odbiła piętno na jego psychice, zmieniła usposobienie i wzmogła potęgę negatywnych emocji, jakim ulegał nazbyt często.
Nie jestem nimi zainteresowany. Bywam bardzo wybredny – odpowiedział przekornie, przy czym zmierzył Laurę wymownym, choć nadal wesołym spojrzeniem.
To nie tak, że Sirius miał siebie za dobrą partię. Nie szufladkował własnej osoby w żadne kanony piękna lub męskości. Zdawał sobie sprawę, że ludzie indywidualizowali pojęcie ideału, a on z ostrym zarysem szczęki, podkreślonymi kościami policzkowymi, dużym, nosem i kosmatą fryzurą często mijał się z cudzą definicją. Mimo tego starał się skupiać na tym, co aktualnie oferowało mu otoczenie. Gdy miał okazję to korzystał z atutów, które wpadły komuś w oko. Resztę nadrabiał rozmową, bo braku wielostronności nie można mu było zarzucić.
Będę do przodu, ale z pewnością zajdzie mi więcej czasu – słusznie zauważył. Nie mógł zająć się wyłącznie remontem, ponieważ miał na głowie również studia i pracę w biurze. Poza tym musiał odpoczywać, choć w tamtym momencie najchętniej odrzuciłby wszystkie fizjologiczne potrzeby. Była prawie połowa marca, a on zamierzał otworzyć galerię pod koniec miesiąca. Niemożliwe.
A nie chcesz też wyszorować podłogi? – zapytał żartobliwie, ale kiedy po raz kolejny zauważył jej standardową, poważną minę, odruchowo wzruszył ramionami. – Dobra, dobra. Rozumiem! – zaśmiał się.
Laura nie była obiektem jego westchnień, ale nigdy nie przeczył, że należała do urokliwych dziewczyn. Miała niestandardową urodę, dlatego prędko odnajdywał ją wzrokiem na uniwersyteckim korytarzu, bibliotece czy stołówce. Nawet jako pierwsza rzucała mu się w oczy podczas przypadkowych spotkań na ulicy, parku lub galerii. Jej wygląd w niewielkim stopniu rywalizował z charakterem. Była dobra, choć momentami nazbyt ambitna - a przynajmniej w taki sposób postrzegał Laurę Sirius.
Niedbale starł nadzienie z twarzy i po raz kolejny szeroko się uśmiechnął. Rzeczywiście, jak na kogoś kto niedawno skończył dwadzieścia pięć lat Sirius bywał nieporadny i niezdarny.
Wole żebyś wysłała mi listę komunikatorem – powiedział. Rzadko korzystał z e-maila. Nie miał nawet zainstalowanej aplikacji w telefonie i musiał logować się za pomocą przeglądarki, a było to dosyć niewygodne. – Skąd tu tyle zer? – zapytał retorycznie, jednocześnie biorąc do ręki urządzenie. Nadymał policzki, głośno wypuścił powietrze i nieco zakłopotany widokiem tak potężnej kwoty podrapał się po głowie. Gdy jego pierwszy szok opadł, oddał Laurze kalkulator. Potem wyciągnął telefon i napisał wiadomość do Nathaniela, który zgodził się udzielić mu pożyczki. Potrzebował więcej.
Z początku, zaaprobowany esemesem, nie zwrócił uwagę na to, co mówiła dziewczyna. Obdarzył ją krótkim, choć mocno zdumionym spojrzeniem, a następnie nacisnął "wyślij". Z początku, nadal przytłoczony ceną materiałów, nie zrozumiał żartu dziewczyny, dlatego na moment przybrał tęgą minę. Zmarszczył nos, ściągnął brwi i zmrużył powieki.
Jestem w związku – oznajmił głośno i wyraźnie, a po chwili zdał sobie sprawę, że wpadł w pułapkę. Prychnął ironicznie i pokręcił głową, uprzednio po raz kolejny szturchając Laurę w ramię. - Ale ty jesteś głupia! Co to w ogóle za pomysł? Naprawdę twoim zdaniem nadaję się na żigolaka? - udał wielce obruszonego, choć w oczach Siriusa zatańczyły rozbawione ogniki. – Wszystko byłoby w porządku, gdybym miał atrakcyjne klientki, ale z takich usług korzystają głównie dinozaury. Wybij to sobie z głowy, dzieciaku. – Pstryknął Laurę w czoło, jakby na dowód tego, że naprawdę chciał, aby przestała rozmyślać o jego zawodzie. – Uprawiałaś kiedykolwiek seks? – zapytał odważnie, odbijając pałeczkę przekory i złośliwości, która znienacka znalazła się pomiędzy nimi. Ponownie oparł rękę o parapet tuż obok pośladka Laury i nachylił się na tyle gwałtownie, że ich spojrzenia znalazły się w jednej linii. – Czy Laura May Hirsh jest dziewicą? – ponowił pytanie.

autor

P o l a

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

– Cóż… to chyba… dobrze. – odparła, szukając odpowiednich słów. Nie była pewna, czy jest w tym momencie sens rozwodzić się na temat życia uczuciowego Siriusa, uważała jednak, że to faktycznie dobrze, że był wybredny. Bo dlaczego miałby dawać szansę każdej dziewczynie, której wpadłaby w oko, by potem dać jej kosza? Zastanawiała się tylko, czy jej znajomy przebierał w dziewczynach, które robiły do niego maślane oczy, czy wolał te bardziej niedostępne, o które musiał się postarać.
– Wszystko zależy od tego, kiedy chcesz otworzyć galerię. – wzruszyła lekko ramionami. – Wydaje mi się, że sama wykończona przestrzeń, to nie jest etap końcowy tego projektu. Nie powinieneś założyć firmy, ogarnąć tego od strony formalnej? A potem poszukiwania artystów, których będzie można tu… wystawić. To też pewnie zajmie sporo czasu. – nie była w tej kwestii ekspertem, jednak interesowała się sztuką, więc wiedziała co nieco na ten temat. Nie miała pojęcia, w jaki sposób Sirius zamierzał prowadzić to miejsce, jak zamierzał rozwiązać kwestie rozliczeń, umów z artystami, sprzedaży biletów, czy udostępniania przestrzeni. Może już miał na to plan, a jedyne co zostało, to faktycznie pomalowanie ścian?
Oczywiście zignorowała jego pytanie o szorowanie podłogi, przyjmując swoją standardową minę.
– Dobrze, wyślę komunikatorem, jeśli tak będzie ci wygodniej. – pokiwała głową, zgadzając się na to rozwiązanie. Ona wolała maila, bo wtedy wszystko byłoby w jednym miejscu, jednak nie mogła z nim dyskutować. W pewnym sensie on tu rządził. A po jego stronie było to, czy ogarnie listę na komunikatorze i czy kupi wszystko, czego potrzebował.
– Materiały są drogie. – przyznała, widząc jego minę. Niby pytał retorycznie, ale czuła, że powinna odpowiedzieć. – Masz ogromną powierzchnię. Sama farba kosztuje dużo, bo potrzeba jej będzie chyba hektolitrów. – dodała, marszcząc przy tym czoło. – Spróbuję jednak przyciąć na tym, na czym się da. Tak jak mówiłam, to wstępne obliczenia, w domu usiądę do tego na spokojnie. – uśmiechnęła się, próbując dodać mu otuchy, chociaż on i tak jej nie słuchał. Westchnęła tylko cicho, na chwilę znów spoglądając w swoje notatki. W końcu była to jej pierwsza wizyta w galerii i dopiero teraz mogła zacząć myśleć o tym, jak to powinno wyglądać. I chyba w jej głowie rodził się jakiś plan.
– Gratuluję. – przyznała z ironią. Przecież dobrze o tym wiedziała. – A czy musisz wyglądać? Ja ci tylko podsyłam propozycję, Sirius. Przemyśl to. Na pewno ktoś zechciałby zostać mecenasem sztuki. A przy okazji… miałbyś nową przyjaciółkę. – dodała, totalnie rozbawiona jego reakcją. Oczywiście wcale tak o nim nie myślała, a ta propozycja była tylko po to, by wbić się nieco żartem w klimaty Siriusa. – Ej. – mruknęła, odchylając głowę i spoglądając na niego złowrogo, gdy pstryknął ją w czoło. – Przemyśl to. – powtórzyła, unosząc znacząco brew. Mogłaby dyskutować z nim na temat tego, jakie kobiety faktycznie korzystały z takich usług, bo akurat ostatnio czytała artykuł o tym, jaki styl życia prowadziły kobiety sukcesu. I to wcale nie były starsze panie. To były atrakcyjne, pewne siebie kobiety, które wiedziały, czego chciały. Może Siriusowi by się spodobało? – Co to w ogóle za pytanie? Bawimy się w zwierzenia? – uniosła pytająco brew, lekko marszcząc przy tym czoło. Nie lubiła takich pytań, bo była to tylko i wyłącznie jej sprawa. – Czy Sirius Bosworth szuka porady od kogoś doświadczonego? Co chciałbyś wiedzieć? Wszystko ci wytłumaczę. – absolutnie nie działał na nią jego urok, ręka obok tyłka nie peszyła, a jego spojrzenie nie zawstydzało. Musiała wykorzystać jego broń przeciwko niemu samemu.

autor

oh.audrey

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Jak najszybciej – odpowiedział natychmiast. Nie ulegało wątpliwości, że Sirius był w gorącej wodzie kąpany i wszystko starał się robić z udziałem niezdrowego pośpiechu. Porównując go do Laury byli jak zetknięcie się dwóch żywiołów; jak ogień i woda. On z pewnością mógł uchodzić za tę bardziej destrukcyjną, trawiącą siłę, którą ona z zatrważającą prędkością mogła ugasić.
Laura May Hirsh potrafiła kilkoma słowami sprowadzić Siriusa na ziemię, jednocześnie rzucając w eter jego płonne nadzieję - tak jak zrobiła to właśnie teraz.
Twarz Siriusa stopniowo zaczęła przybierać surowy, niemal poważny wyraz: ściągnął brwi, zmrużył powieki, oraz zacisnął usta, przez co linia jego szczęki stała się mocniej podkreślona. Wszystko o czym mówiła Laura stanowiło formalności, których wprost nienawidził. Nigdy nie zajmował się sprawami urzędowymi, dlatego w pierwszej chwili poczuł się przytłoczony. Nadmiar informacji spadł na jego barki razem z pierwszymi, potężnymi wątpliwościami. Dotychczas uważał, że najgorszy będzie remont, ale w tej chwili momentalnie zmienił zdanie.
Nabrał powietrza, zdając sobie sprawę, że po raz kolejny będzie musiał poprosić o pomoc Nathaniela.
Zacznę od wystawy fotograficznej – oznajmił, przełknąwszy to wszystko, co wzbudziło w nim sceptycyzm. Musiał się opanować. Lokal oficjalnie należał do niego, miał długi i potężne plany. Nie mógł zaprzepaścić wszystkiego z powodu chwilowych rozterek, które nie stanowiły jeszcze istotnego problemu. Wystarczyło porozmawiać z kuzynem, ewentualnie udać się do doradcy i urzędu. W razie czego miał jeszcze Laurę, na którą od dłuższego czasu spoglądał z uporem - trochę bezwiednie, a gdy zdał sobie z tego sprawę po prostu cmoknął. Ożywił się.
Nie pomyślałem o tym. O tym wszystkim - zatoczył dłońmi koło - Pod koniec tygodnia spróbuję się ogarnąć – obiecał chociaż zrobił to bardziej sobie, aniżeli Laurze. Sprawy urzędowe winien był załatwić samodzielnie.
Na początku grudnia wprowadził się do mieszkania w Chinatown. Było ono małe i dzięki paru zmianom zyskało przytulną aurę. Wówczas wydał na farby 1/4 część pensji. Wiedział, że nie były to tanie materiały, jednak kosztorys, który zaprezentowała mu dziewczyna znacznie przewyższył jego oczekiwania. Do listy niepowodzeń mógł dodać brak finansowego zaplecza. O ile pierwotny zapał Siriusa był ogromny to malał wraz z dalszym tokiem rozmowy.
Nadal się uśmiechał się i zachowywał przekorę, choć robił to z domieszką zdenerwowania i konsternacji.
Mowy nie ma – zaprzeczył, bulwersując się niebywale. Potem pokręcił głową i zmierzył Laurę bacznym spojrzeniem. Od góry do dołu. Od dołu do góry, a następnie zatrzymał wzrok na jej błyszczących oczach. – Mogę być twoim alfonsem – zaprezentował dziewczynie własny, nowy plan na biznes. – Chociaż lepiej bym wyszedł, jakbym sprzedał cię jakiemuś szejkowi – powiedział otwarcie, gdy po raz kolejny bezczelnie wtrąciła, że powinien rozważyć jej propozycję.
Z rozmowy dotyczącej otwarcia galerii gładko przeszli do tematów, które pomimo że nie były przyzwoite, to bawiły ich w takim samym stopniu.
Niekoniecznie – prychnął, prędko zaprzeczając. Mocniej nachylił się w stronę Laury, uprzednio podejrzliwie mrużąc powieki. – Próbuję ocenić twoją wartość na czarnym rynku – zironizował.
Sirius nigdy nie miał problemu z wypowiadaniem się na temat erotyzmu, chociaż nigdy nie mówił bezpośrednio o tym, co działo się w jego łóżku - a przynajmniej nie wtedy, kiedy był w związku. O ile nie mógł zaprzeczyć temu, że regularnie uprawiał seks, to nie zamierzał dzielić się informacjami odnośnie własnych preferencji.
Wyprostował się i skrzyżował ramiona. Jego wzrok powędrował w przestrzeń galerii.
Najlepiej wszystko – zaśmiał się.

autor

P o l a

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
19
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

– Wystawa fotograficzna brzmi dobrze. – przytaknęła. I choć mogło się wydawać, że może być nieco łatwiejsza do zrealizowania, Sirius musiał wziąć pod uwagę koszt wydruków, ram oraz specjalnych systemów do zawieszania prac.
– A tego wszystkie jest raczej… dużo, także wydaje mi się, że im szybciej, tym lepiej. – odparła, wzruszając lekko ramionami. Oczywiście rozumiała, że Sirius miał marzenie oraz ogromne pokłady energii i zaangażowania, jednak obawiała się, że to może być za mało. W tym momencie zdała sobie sprawę, że przydałby mu się ktoś, kto ogarniałby stronę formalną, gdy on zajmowałby się tematami koncepcyjnymi. Wiele galerii miało w swoich szeregach kilku pracowników i każdy odpowiadał za coś innego. Laura była dobra w ogarnianiu, ale gdy zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, jak wiele Bosworth ma do zrobienia, to aż jej się lekko słabo zrobiło.
– Zastanawiam się skąd pomysł, że ja w jakikolwiek sposób miałabym sponsorować twoją galerię. – uniosła znacząco brew, spoglądając na chłopaka. Naprawdę była gotowa wygłosić mowę o tym, jak traktowane są kobiety, że facetom wydaje się, że są ich własnością, że nawet takie żarty ją uprzedmiatawiają, jednak… przypomniała sobie, że Sirius to Sirius i jego się takie żarty zawsze trzymały. Wywróciła tylko oczami, licząc na to, że brak komentarza zakończy tę przedziwną rozmowę. Naprawdę był jedyna osobą, z którą w ogóle wdawała się w tego typu dyskusje, wykorzystując wszystko, czego nauczyli ją bracia. A oni też byli naprawdę nieźli w takich rozmowach, które podobno na niektóre dziewczyny działały.
– Mhm… – westchnęła, kiwając przy tym powoli głową. – I jak ci idzie? Biorąc po uwagę fakt, że mi powierzyłeś kosztorys tego przedsięwzięcia, ocenianie mojej wartości też powinno zostać w zakresie moich obowiązków. – przyznała, wstając z parapetu i jeszcze raz przesunęła wzrokiem po galerii. Cóż, skoro Siriusa zdziwiły liczby, które mu przedstawiła, to musiała stwierdzić, że w liczeniu była lepsza.
– Och, nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciała, ale… muszę już iść. – spojrzała na niego, uśmiechając się do niego przepraszająco, jakby naprawdę było jej przykro, że nie będą kontynuować tego tematu. – Odezwę się ze szczegółami. – dodała jeszcze, żeby wiedział, że będzie jeszcze nad tym wszystkim pracować i tak jak uzgodnili, prześle mu wszystkie informacje, po czym zgarnął swój płaszcz, pożegnała się z Siriusem uśmiechem i wyszła z galerii.

/ zt x 2

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

1.

Prawdę mówiąc, nigdy nie spodziewałaby się, że jej życie potoczy się w tak nieprzyjemny sposób. Zawsze dbała o wieczorne modlitwy, zbilansowaną dietę, by nie zawierała za dużo słodyczy, mięsa i gluteny, a na koniec o swoje oceny, bo przecież zawsze chciała być K I M Ś. Jej wszelkie marzenia runęły w gruzach, gdy płomienie pożerały jej absolutne wszystko. Nie miała więc już ani rodziny, ani domu, ani swojej szczęśliwej kurtki, ani nic. Wciąż na samą myśl wzruszała się i płakała nocami w poduszkę, choć starała się żyć już dostatecznie, by przestać egzystować. Zawsze obawiała się, że nie pogodzi się z tym losem i stanie w miejscu na resztę żywotu. I pewnie gdyby nie praca, nie otrząsnęłaby się z żałoby.
Znów więc uczyła się doskonale, no, może całkiem nieźle, a nie doskonale, bo nie dostała żadnego stypendium. Wybierała już sobie kierunek studiów, więc zacięcie sunęła ku niemu i zarabiała na to. Była praktycznie samodzielna, choć wciąż potrzebowała dorosłej osoby w niektórych kwestiach. Ten rzekomy brat spadł jej z nieba, choć nie do końca chciała wierzyć w to. Wolała myśleć, że jej ojciec zmarł w tym pożarze i to po nim odziedziczyła talent do szkiców architektonicznych, skoro był architektem.

Rozsypka to bardzo słabe słowo w tym przypadku, ponieważ Alicia była kompletnie załamana. Oszukiwali ją całe życie. Ciekawe czy matka oszukiwała ich oboje? Czy wiedział, że nie jest jego córką? Zdawał sobie sprawę, że wychowywał dziecko innego?
Już nigdy go o to nie zapyta, a matka nie przyzna na głos, że była albo wpadką, albo błędem. Nie chciała o tym myśleć, lecz ciekawość wygrała i w końcu rozpoczęła swoje własne śledztwo. Dobrze, bądź i nie, ale jej brat mieszkał również w Seattle, a nawet prowadził swój biznes (cóż za zaskoczenie, że związane ze sztuką!). Przygotowała się to tego spotkania najlepiej jak potrafiła, zrobiła potencjalny wywiad z nim, spisała jakieś notatki i ubrała się elegancko, by nie uznał ją za byle wariatkę.
Wdech i wydech, będzie dobrze, bo na pewno nie gorzej. Nawet jeśli chłopak nie zaakceptuje jej, to najwyżej zapyta Oriona czy coś jej załatwi do spania na dłuższą metę. Musiała uciekać od znajomych, bo wyprowadzają się, a na samodzielne mieszkanie nie stać jej. Sirius miał być jej ostatecznością, a także i jedyną opcją.

Wchodząc do galerii, ręce jej się trzęsły, a nogi miała jak z waty. Trzymała ze sobą torbę naramienną, plecak i walizkę, lecz ukryła je w miarę gdzieś przy wejściu. Najpierw krążyła po galerii, obserwując dyskretnie chłopaka, a gdy zostali sami, podeszła do niego i wyjęła z kieszeni akt urodzenia oraz segregator śledztwa.
- Chciałeś mieć kiedyś siostrę? – zagaiła od razu napiętym tonem, kładąc rzeczy na blat. – Tak? To już masz? Jak się z tym czuję? Wiem, dziwne to i serio, żadnych pieniędzy nie chcę. Chcesz usiąść? Wody? T-tu masz wszystkie dokumenty, proszę.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#94

Sirius żył w nieświadomości. Odkąd otworzył galerię skupiał się wyłącznie na wystawach, wernisażach i reklamie. Wychodził z domu wczesnym rankiem i wracał późnym wieczorem, albo nie wracał wcale, wielce zaaprobowany przeglądaniem zgłoszeń kolejnych artystów, którzy wyrazili chęć pokazania dzieł właśnie u niego.
Dotychczas nie był pracoholikiem, jednak obecnie śmiało można napisać, że się uzależnił. Z drugiej strony niedawno wziął rozwód, co również odbiło się na sposobie myślenia Siriusa. Początkowo notorycznie wspominał Melusine – jej uśmiech i oczy w jakich wielokrotnie dostrzegał własne odbicie – potem wariował i pił z tęsknoty. Galeria była lekarstwem; czymś co stopniowo pozwalało mu wyprzeć wspomnienia małżeństwa i skupić się na rzeczywistych problemach.

Żył w nieświadomości… kiedy ojciec spakował walizkę i zaraz po porodzie wyjechał w pogoni za marzeniami do Hollywood i kiedy wrócił po latach, aby błagać Mayę Bosworth-Montgomery o wybaczenie; i kiedy odmówiła stanowczym trzaśnięciem drzwi, trzymając w rękach Ursulę oraz Siriusa przy nodze. Był wtedy szczęśliwy. I nieświadomy, choć niemniej niż teraz, gdy po raz kolejny usiadł przy obszernym biurku. Z nerwowością, przygryzając kciuk, przeglądał e-maile. Wtem klik klamki, żwawy krok młodej dziewczyny i jej zacięte spojrzenie sprawiły, że natychmiast oderwał się od pracy. Było to niegrzeczne, dlatego natychmiast wstał i uniósł dłoń, chcąc nakazać, aby wyszła z jego biura. Nie zdążył się odezwać, bo nieznajoma rzuciła na biurko jakiś dokument, który intuicyjnie pochwycił w dłonie.

Mam siostrę – wtrącił nieco otępiałym tonem, spoglądając niedbale raz na dziewczynę, a raz na papier – miałem – poprawił. Tego dnia w galerii był spory ruch, dlatego nawet nie zauważył oczu młodej dziewczyny, śledzących jego oblicze krok w krok. Nie zauważył też bagaży skrytych gdzieś nieopodal wejścia. Był wtedy zajęty. Nazbyt zajęty i nazbyt nieświadomy.
Na akcie urodzenia w rubryce ojca widniał William. Sirius mimowolnie zmrużył oczy i przekrzywił głowę w bok, jakby właśnie usiłował połączyć te wszystkie pokrętne informację, które spadły znienacka.

Co ty wygadujesz, dzieciaku? – zapytał ze słyszalną ironią. Niedbale rzucił akt na biurko i złapawszy się za biodra, skupił wzrok na grubym segregatorze. Potem znowu na Alici i segregatorze. I Alici, której oczy były identyczne jak jego. – Nie mam z tym człowiekiem – tu docisnął wskazujący palec do imienia ojca na akcie urodzenia – nic wspólnego. Żyjcie sobie razem z daleka ode mnie – powiedział niebywale surowo, po czym zamachnął się i jednym sprawnym ruchem zrzucił wszystkie dokumenty z biurka. Huk na chwilę wygłuszył pomieszczenie, a wzrok Sirusa zaczął przeszywać Alicie na wskroś.

Był nieświadomy. Nie wiedział, że w przypadku Alici William również zachował się jak dupek i po prosu uciekł; że nie uczestniczył w jej życiu i dotychczas nie zdawała sobie sprawy o jego istnieniu. Błędnie oceniając sytuację sądził, że za intencjami tej młodej dziewuchy stał mężczyzna, który dwadzieścia pięć lat temu opuścił Seattle z jedną walizką. Degenerat.

Wynocha.

zt.

autor

P o l a

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#96

Trudno było mówić tutaj o przyjaźni, ale równie ciężko było nie mówić o niej wcale. Minione miesiące stanowiły zlepek sukcesów i niepowodzeń; zysków i strat, które zarówno Sirius, jak i Charlotte zdążyli odczuć w zakresie własnego życia.
Sirius każdego dnia wkładał wiele wysiłku w pracę: niedojadał, niedosypiał i niebywale rzadko spędzał czas na przyjemnościach. Skupiał się wokół inwestorów i artystów, aby jeszcze dobitniej utrwalić grunt, po jakim stąpał od przeszło pięciu miesięcy. Dopiero wdrażał się w ten zawiły świat, dlatego dopinał wszystkich szczegółów, aby omyłkowo nie pogrążyć galerii w chaosie. Zależało mu, ale nie tylko na osobistych sukcesach, ale również sukcesach mniej znanych twórców, których starał się na bieżąco promować.
Charlotte – zawołał, podążając wzdłuż korytarza z dwoma, papierowymi kubkami z gorącą latte. – Charlotte – zawtórował, gdy już zatrzymał się przy kobiecie. Oboje stali przed obrazem, jaki Sirius umieścił w galerii zaraz po uroczystym otwarciu. Był on autorstwa jego matki - Mayi Montgomery-Bosworth i wspólnie z Charlotte podziwiali go już wcześniej na uniwersytecie podczas jednej z wystaw przeznaczonej dla nieznanych twórców. Tam się poznali.
Podoba się pani? – zacytował pytanie, jakie wypadło z jego ust w dniu ich pierwszego spotkania. Użył nawet podobnego tonu, choć szeroki, zawadiacki uśmiech zdradził nerwową ekscytację, która coraz dobitniej go ogarniała. Nie wiedzieli się od przeszło kilku tygodni, dlatego niezmiernie cieszył się, że ponownie przyszło im się zobaczyć. Miał wrażenie, że ostatnim razem złapali dobry kontakt i biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności był ciekaw, dokąd prowadziła ta znajomość.
Wyciągnął rękę, po czym wręczył kobiecie napój.
Gdybym wiedział wcześniej, to odebrałbym cię z lotniska, Charlotte – oznajmił ze słyszalną, aczkolwiek żartobliwą pretensją. – Kiedy przyleciałaś? I na jak długo? – zapytał.

autor

P o l a

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

PS Jaka pogoda w Seattle?
Powinnam przywieźć płaszcz?


Kończąc kolejnego już podsumowującego jej tydzień maila, Charlotte nie brała pod uwagę ewentualnej reakcji Siriusa na informację o jej powrocie do Szmaragdowego Miasta. Nie zakładała, czy był skłonny jej uwierzyć, czy może wziąć jej wiadomość za próbę zrobienia mu niekoniecznie udanego żartu. Paradoksalnie jednak - mimo dość dobrej wiedzy na temat tego, jak kapryśna bywała pogoda w stanie Waszyngton - pytała zupełnie poważnie.
Hm? – mruknęła pod nosem, bardziej do siebie niż do mężczyzny. Zapatrzona w doskonale znany obraz, sprawiała wrażenie odgrodzonej od otaczającej ją rzeczywistości. Zupełnie tak, jak za pierwszym razem, gdy przedstawiona na płótnie scena zwróciła kobiecą uwagę wśród wielu prezentowanych na tamtej wystawie dzieł. Doskonale pamiętała również samego Siriusa, którego wtedy wzięła za goniącego za marzeniami studenta. Teraz, z perspektywy czasu, czuła się tak, jak gdyby miała do czynienia z zupełnie inną osobą; zmężniał, nabrał ogłady, widać było, jak dobrze odnajdywał się w świecie sztuki. – Dziękuję – odparła, odbierając od niego kubek z napojem. Bijące od pojemnika ciepło i aromat ulubionej kawy niemal od razu wpędziły ją w lepszy humor, tak samo zresztą jak komentarz Siriusa.
Tak samo, jak za pierwszym razem. – Nieprzerwanie zachwycały ją uwzględnione na obrazie detale, połączenie kolorów, ogólna atmosfera opowiedzianej przy pomocy tego dzieła historii. Mogłaby siedzieć i wpatrywać się w niego godzinami, co zresztą i tak chyba było jej pisane, biorąc pod uwagę panującą za oknami ulewę.
Na początku zeszłego tygodnia – wyznała, z premedytacją odpowiadając na jedno z tych wygodniejszych pytań. Cała reszta wydawała się zbyt trudna. – Chyba na zawsze. W każdym razie na pewno na dłużej – dodała po krótkiej pauzie, robiąc niewielkiego łyka kawy. Ostatni rzut oka na obraz mamy mężczyzny i Charlotte ruszyła przed siebie, ciekawa tego, jak aktualnie prezentowało się wnętrze galerii. – Jesteś zajęty. To wszystko – podjęła, wykonując nieznaczny ruch dłonią – jest ważniejsze niż droga na lotnisko. Lava mnie odebrała – dodała w ramach wyjaśnienia, licząc, że pamiętał, kim była dla niej Hale.

autor

lottie

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Pogoda w Seattle nie rozpieszczała mieszkańców, chociaż Sirius miał wrażenie, że ubiegła jesień była gorsza – przede wszystkim bardziej wietrzna. Mimo tego w październiku ciepły płaszcz stanowił obowiązek. Tak też napisał Charlotte, chociaż potrzebował chwili, aby przyswoić treść e-maila.
Wracała?.
W rzeczywistości charakter Siriusa uległ przekształceniu. Z tamtego niepokornego, pewnego siebie dzieciaka, którego Hughes poznała na uniwersytecie stał się odpowiedzialnym, ułożonym mężczyzną. Nawał nowych doświadczeń – zarówno złych jak i dobrych – sprawił, że nabrał ogłady i ostrożniej podejmował decyzje. Był stanowczy, a jednocześnie otwarty na nowe oferty i propozycje, jakie przywykł przeglądać każdego dnia. Tylko w kwestiach relacji damsko-męskich nie do końca wiedział jak się zachować. Po rozwodzie z Melusine czuł dyskomfort i początkowo nie zwracał uwagi na inne kobiety. Potem wdał się w przelotny romans z sekretarką, a obecnie znowu był sam.
Spoglądał na Charlotte oczami pełnymi zdumienia i kryjącym się w głębi źrenic zadowoleniem. Wszystko było identyczne jak tamtego dnia. Wszystko oprócz kawy, którą oboje zaczęli się delektować.
Cieszę się – uśmiechnął się kunsztownie, po czym wskazał kubkiem na obraz – Pomyślałem, że powinien tu wisieć – stwierdził, jednocześnie pobieżnie zwracając uwagę na kilka mniej istotnych detali. Potem skupił wzrok wyłącznie na kobiecie. Uważnie badał rysy jej twarzy oraz obserwował moment, w którym upiła łyk kawy. Wyglądała na spokojną, ale mimowolnie zaczął zastanawiać się, czy pod maską stoicyzmu nie ukrywały się z goła odmienne emocje; bardziej nurtujące i trudne. Jednak nie zapytał. Nie próbował dowiedzieć się skąd wyniknęła jej decyzja o powrocie do Seattle. Miał wrażenie, że w tym przypadku byłoby to zwykłe wścibstwo. A Sirius nie chciał być wścibski, choć w rzeczywistości czuł piętrzącą się w nim ciekawość.
Na zawsze to bardzo długo – powiedział, po czym ruszył w ślad Charlotte. – Poniekąd to miejsce istnieje dzięki tobie. Droga na lotnisko, to niewielka cena za pożyczkę – stwierdził, nieco rozbawiony własnymi słowami. Powiódł spojrzeniem po świeżo pomalowanych ścianach, na których znajdowały się dzieła rozmaitych artystów. Był dumny, ale nadal pamiętał trud, jaki musiał włożyć w wyremontowanie tego miejsca. Nie było go stać na ekipę fachowców, dlatego pracował sam ze znajomymi, wykorzystując każdą wolną chwilę.
Lava – powtórzył – Słyszałem, że próbują z Nathanielem być przyjaciółmi – napił się kawy. Kojarzył Lavę, chociaż nie wiedział, czy mógł ją określić mianem znajomej. Spotykała się z jego kuzynem i kilkukrotnie uczestniczyli w tych samych wydarzeniach, jednak jak dotąd niewiele rozmawiali.

autor

P o l a

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Również malarskie zasoby Charlotte bogate były w dzieła, które niewątpliwie powinny wisieć na przygotowywanych przez nią wernisażach. Z drugiej zaś strony były te, których wcale nie chciała pokazywać światu, wszak należały do sfery prywatnej, zbyt intymnej, by ujrzały światło dzienne. Były wśród nich przede wszystkim portrety ludzi, których kochała; kiedyś, obecnie, tych, których miała kochać już zawsze, bez względu na to, czy wciąż byli nieodłączną częścią jej codzienności.
Jednocześnie nie odnosiła się w żaden sposób do działań osób, które nie rozgraniczały tych dwóch aspektów. W gruncie rzeczy cieszyła się, że Sirius wziął pod uwagę również obraz stworzony przez jego mamę; ten tworzył w galerii niezwykle przyjemną atmosferę, nawet jeżeli dzieciństwo nie zawsze kojarzyło się pozytywnie.
Oprowadzisz mnie? – zagaiła miękko, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się, co zmieniło się w tym miejscu od jej ostatniej wizyty, jak wyglądały poszczególne kąty i na jakie rozwiązania zdecydował się dumny właściciel.
Ona zresztą również była z niego bardzo dumna. Wracając wspomnieniami do dnia, w którym się poznali, a patrząc na Siriusa obecnie, miała wrażenie, że rozmawiała ze znajomą, ale jednak zupełnie inną osobą.
W odniesieniu do ludzkiego życia to i tak dość krótko – zakomunikowała z przekornym uśmiechem, w gruncie rzeczy chcąc jedynie postawić na swoim, bez wdawania się w dalsze filozoficzne dysputy. Charlotte nigdy nie zastanawiała się nad tym, gdzie mogłaby spędzić swoje życie. Seattle traktowała jak dom, ale nie wykluczała innych możliwości. Mimo to powrót do Szmaragdowego Miasta i tak wydawał się dość absurdalny; to przecież tu wydarzyło się wszystko to, co dobre, ale - przede wszystkim - to, co najgorsze. – Dołożyłam swoją cegiełkę, chociaż nigdzie nie widzę tabliczki upamiętniającej – przytaknęła nieco weselej, zerkając na mężczyznę kątem oka. – Ostatecznie jednak wszystko zrobiłeś sam. I wyszło świetnie. – Nie była pewna, czy potrzebował i chciał słuchać jej uwag jako starszej koleżanki po fachu, ale pragnęła, by znał jej stanowisko, by wiedział, że cieszyła się jego sukcesami i możliwością dalszego rozwoju.
Postanowiłyśmy zamieszkać razem. Będzie nam raźniej. Mam nadzieję, że nie będzie konieczny zakaz sprowadzania facetów – mruknęła pół żartem a pół serio. Celowo nie wypytywała Lavy o kształt jej aktualnych relacji z Nathanielem, szczególnie uwzględniając również jej nieokreśloną znajomość z Rhysem, ale ponieważ troska o przyjaciółkę była zbyt silna, to Hughes nie miałaby nic przeciwko poznaniu większej ilości szczegółów.

autor

lottie

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Początkowo Sirius również był typem artysty, który dzieła pieczołowicie skrywał w domowych pieleszach. Wówczas miał wrażenie, że każdy kto podejdzie do dzieła natychmiast rozwikła skrywającą się pod nim zagadkę: plątaninie emocji i wspomnień. Jednak na przestrzeni minionych miesięcy ten sam Sirius Bosworth przeszedł przemianę. W końcu pogodził się ze śmiercią siostry i otworzył swój surrealistyczny świat dla innych ludzi. W zależności od wiodącej tematyki, rzeźby czasami umieszczał na wystawach.
Oprowadzę – przytaknął. Skierowali się do północnego skrzydła, gdzie na żyłkach wisiały rozmaite pejzaże w stonowanych barwach. Oświetlenie było skierowane w ich stronę, aby wydobyć dodatkowy potencjał. – Do połowy listopada przedstawiam tu tegoroczne prace studentów UoW. Opłacę czesne temu, który zdobędzie największe zainteresowanie. Postanowiłem w ten sposób wychodzić z inicjatywą do początkujących, aby zachęcić ich do tworzenia. Sam wiem jakie kosztowne są studia – zaśmiał się, przy czym pokręcił głową na samo wspomnienie. Raptem rok temu pracował w trzech różnych firmach, aby samodzielnie utrzymać mieszkanie i opłacić rachunki za uczelnie. Potem zaczął staż w biurze i było mu trochę łatwiej, ale i tak nie mógł pozwolić sobie na większość przyjemności. Teraz było dobrze. Bardzo dobrze, choć pierwsze miesiące nie owocowały w sukces.
Jeżeli będziemy patrzyli w ten sposób to tak. Krótko – zgodził się, choć w jego spojrzeniu nadal pozostał przekorny błysk.
W dniu, w którym się poznali Sirius miał wrażenie, że pomiędzy nim a Charlotte widniała przepaść. Był wówczas mało dojrzały, niedoświadczony i niezwykle impulsywny. Obecnie nauczył się panować nad brawurą i postępował w bardziej wyważony sposób. Obecnie czuł, że urósł do poziomu kobiety, choć w rzeczywistości różniła ich wyłącznie odmienność poglądów i charakterów.
Może zamiast tabliczki mogę odwdzięczyć się alkoholem? – zaproponował. Odwrócił się i stając przed Charlotte, zaczął poruszać się tyłem do kierunku drogi. – I jedzeniem. Jedzenie też jest ważne – uśmiechnął się zadziornie. – I niekoniecznie wszystko sam zrobiłem. Laura, koleżanka z architektury, pomogła mi zaprojektować to miejsce. Nathaniel zorganizował tańsze materiały i wraz z kilkoma znajomymi pomogli mi w remoncie. Nie byłem sam – podkreślił, przy czym wrócił na miejsce obok kobiety. Przeszli dalej, gdzie pejzaże zaczynały zakrawać o lekką abstrakcyjność. W tym miejscu było więcej ludzi, a w kącie pomieszczenia stał ochroniarz.
Facetów? – powtórzył. Napił się kawy i skinął kubkiem na kolejne przejście. – Spotykasz się z kimś? – dopytał.
Sirius był wdzięczny Charlotte za każde dobre słowo. Dzięki temu odnosił wrażenie, że naprawdę szedł w dobrą stronę; że to co robił i otrzymał miało większy sens.

autor

P o l a

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Charlotte lubiła słuchać.
Czuła się w tym dużo pewniej, niż w mówieniu, bo przecież zawsze istniało ogromne ryzyko powiedzenia czegoś nieodpowiedniego, niepasującego do okoliczności lub najzwyczajniej w świecie czegoś, co mogłoby rozmówcę wystraszyć. Wielokrotnie w swoim życiu stawała przed wyborem między milczeniem a znalezieniem w sobie odwagi, dzięki której była w stanie podzielić się z kimś swoimi myślami i uczuciami. I chociaż nie żałowała żadnego z wyznań, to jednak na koniec dnia wciąż dużo pewniej czuła się jako bierny słuchacz.
Naprawdę? – mruknęła w szczerym zaskoczeniu, potrzebując tych kilku dodatkowych chwil na przyswojenie informacji, jaką podzielił się z nią Sirius. Powiedzieć, że była pod wrażeniem, to jakby nie powiedzieć nic. I to wcale nie tak, że nie spodziewała się po nim tego typu empatii oraz chęci niesienia pomocy. Niewiele jednak było osób, które swoim ciężko zarobionym majątkiem operowałyby w sposób mogący przyczynić się do dobra kogoś innego, niemal obcego. – Więc który ma największe szanse? – zagaiła, rozglądając się po najbliższym otoczeniu. Była ciekawa, skąd wziął się ten pomysł, jak przebiegał proces wyboru poszczególnych obrazów i jakie plany na przyszłość miał Sirius, ale ponieważ nie chciała ciągnąć go za język, wolała dawkować pytania i pozwolić, by on sam pochwalił się kolejnymi osiągnięciami. – To niesamowite, że dasz komuś tak ogromną pomoc – podsumowała krótko, niejako raz jeszcze wyrażając swoją aprobatę dla tego pomysłu oraz jego realizacji.
No nie wiem. Alkohol kończy się bardzo szybko, a tabliczka jest na zawsze – zaczęła marudnie, choć gołym okiem widać było, jak wielką teatralnością był przesycony ton jej głosu czy każdy gest. – To zależy, co proponujesz. Ugotujesz coś sam? – Odbiwszy zgrabnie piłeczkę, uniosła brew w pełnym zaciekawienie geście. Nie zamierzała wprawdzie zmuszać go do aż tak dużego poświęcenia względem okazania jej wdzięczności, ale była zaintrygowana tym, jak bardzo był wdzięczny, a przecież jedzenie przygotowane z sercem na dłoni w domowych warunkach zawsze smakowało lepiej niż to zamówione.
Zaczynam żałować, że mnie tutaj nie było – przyznała szczerze, posyłając znajomemu subtelny uśmiech. Ominęło ją naprawdę wiele spraw i wydarzeń. I nawet jeżeli miała dobre usprawiedliwienie dla swojej nieobecności, to jednak chwile i spotkania takie jak te, przypominały jej, dlaczego w gruncie rzeczy cieszyła się z powrotu.
Nie. – Krótkie zaprzeczenie miało być w zasadzie jedyną odpowiedzią, jaką zamierzała Siriusa uraczyć, a dłuższy i większy łyk kawy symbolizował pauzę, jakiej Charlotte potrzebowała na zebranie myśli. Z drugiej jednak strony doskonale pamiętała moment, w którym pokazywała mężczyźnie zdjęcia Zoey zamkniętej w ramionach zapatrzonego w nią ojca. Te obrazki wciąż miały miejsce w życiu Charlotte, choć jedynie we wspomnieniach, pod których wpływem łzy na nowo zbierały się w kącikach oczu. – Po śmierci Zoey – zaczęła niepewnie, wzrokiem sunąc po kolejnych obrazach – nie wyszło nam. Nie możesz być wsparciem dla drugiej osoby, jeżeli sam sobie nie radzisz. A ja nie radzę sobie w ogóle – wyznała krótko, nie wdając się jednak w zbyt wiele szczegółów. Regularne odwiedzanie gabinetu specjalisty było zaledwie kroplą w morzu tego, co musiała jeszcze zrobić, by przepracować nie tylko stratę córki, ale również ukochanego człowieka. Bilans zysków i strat był w życiu Charlotte niezwykle przytłaczający, a sama zainteresowana była już ewidentnie zmęczona nieustanną walką o coś, co i tak wymykało się jej z rąk.
Żadnych randek. Ale ty? Jak długa ustawia się tutaj kolejka kobiet zainteresowanych sztuką? – zagaiła nieco weselej, ciekawa tego, jak sytuacja miała się w przypadku Siriusa.

autor

lottie

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius kiedyś był podobny. Nie mówił wiele, tłumił pozytywne emocje, a negatywne odreagowywał w brawurowych awanturach i bójkach. Zamykał się na ludzi, prawdopodobnie podświadomie bojąc się, że w przypadku otwarcia spotkałby się z niezrozumieniem. Tęsknił i żałował Ursulę, obwiniając za jej śmierć po części samego siebie i po części cały świat.
Dziś był inny, a miniony rok okazał się kluczowy.
Naprawdę – przytaknął, chociaż zdawał sobie sprawę, że tamten Sirius, tamten z ich pierwszego spotkania nigdy nie pokusiłby się o taką pomoc, dlatego na widok zaskoczenia kobiety, uśmiechnął się półgębkiem. – Jeszcze nie wiem. Wydaję mi się, że na razie jest remis pomiędzy tamtymi trzema pracami – tu, po raz kolejny z użyciem kubka kawy, wskazał dzieła wiszące w trzech różnych rogach. Każde z nich przedstawiało inny pejzaż, choć Sirius miał przeczucie, że wygra pole maków dziewczyny, która studiuje już drugi rok.
Nie był przygotowany na komplement. Właściwie nigdy nie nauczył się tego jak powinien na nie reagować, więc po prostu podrapał się po głowie, czemu towarzyszył odrobinę zakłopotany uśmiech. Zdawał sobie sprawę, ze idea tej inicjatywy była niesamowita, jednak zupełnie inaczej poczuł się, kiedy usłyszał to od osoby postronnej. Wzrosło mu ego, ale nie zamierzał zaprezentować dumy, która zaczęła się w nim piętrzyć.
Tabliczka będzie tylko wisieć. Alkoholem możesz się delektować – zaoponował, przyglądając się postawie jaką znienacka zaczęła prezentować Charlotte. Jej oczy nabrały blasku, a ton zakrawał o żartobliwość, co w całości prezentowało się niebywale komicznie. Powstrzymał się jednak od cynicznego prychnięcia i skupił się na dalszej części rozmowy. Wówczas zrzedła mu mina. Wziął dwa łyki kawy i pokręcił głową, wyglądając przy tym odrobinę strapionego. Odrobinę, ponieważ nadal trwali w amoku żartów i przekory. – I tu pojawia się pewien problem – zaczął, kiwając w powietrzu wskazującym palcem, a przy tym również kubkiem – nie potrafię gotować. Ale – wtrącił, jakby dostał nagłego olśnienia – mogę udostępnić ci moją kuchnie. Jest duża – dokończył, znacząco spoglądając w oczy Charlotte. Sugerował w ten sposób, że powinna go odwiedzić i sama sprawdzić. Był to dosyć ryzykowny temat, którego jednak się podjął. Uważał, że wdzięczność, jaką odczuwał względem Charlotte nie powinna kończyć się na prostej znajomości i paru spotkaniach w kawiarni. Posiadając mocne fundamenty mieli okazję rozwinąć się w kierunku przyjaźni.
Miałaś powody, Charlotte – powiedział, czemu towarzyszyła zmiana tonu. Teraz brzmiał poważnie, choć w podobny sposób odpowiedział na jej subtelny uśmiech.
Przeszli wzdłuż korytarza, minęli kolejną część wystawy i powoli zbliżali się ku drzwiom do gabinetu Siriusa. Na drodze zostało kilka ostatnich sztuk pejzaży.
W żaden sposób nie odpowiedział na zaprzeczenie Charlotte. Po prostu z uwagą przyglądał się jej osobliwej mimice; jej przygaszonym oczom i zaciśniętym wargom. Smutek był wszechobecny i nie musiał pytać, aby wiedzieć, co właśnie skuło jej myśli. Rozumiał.
Śmierć jest najtrudniejsza dla osób, które zostają – powiedział, wodząc spojrzeniem po obrazach. Mimowolnie pomyślał o siostrze, choć jej obraz na przestrzeni minionych miesięcy zaczął zacierać się we wspomnieniach. Istniał, jednak już nie bolał tak bardzo i Sirius żywił szczerą nadzieję, że Charlotte wkrótce również osiągnie podobną harmonie. Współczuł jej, ale wiedział, że potrzebowała czasu.
Przeszli wzdłuż korytarza, minęli kolejną część wystawy i zbliżyli się ku drzwiom do gabinetu Siriusa. To była ostatnia część, którą zamierzał jej pokazać. Pomieszczenie było obszerne. Posiadało dwie witryny za którymi skryły się niewielkie rzeźby i certyfikaty, biurko, dwa fotele, stolik oraz regał z dokumentami. Było idealne, aby kontynuować rozmowę.
Odganiam miotłą potencjalne kandydatki na żony albo mówię, że wstąpiłem do zakonu – otworzył drzwi do gabinetu, po czym puścił Charlotte przodem – po rozwodzie miałem krótki romans z sekretarką, ale wyjechała. Z drugiej strony nawet nie mam czasu na kobiety, bo od rana do wieczora siedzę tutaj. Do domu jeżdżę tylko po to, aby wyprowadzić psa, chociaż dzisiaj wziąłem go ze sobą – skinął na rudego kundelka, który leżał na jednym z foteli. Wyglądał na niezainteresowanego przybyciem gości. – Żadnych randek – podsumował tak samo, jak Charlotte.
Ostatnio zmieniony 2022-11-01, 11:41 przez Sirius Bosworth, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

P o l a

dreamy seattle
Awatar użytkownika
32
170

malarka

cały świat

columbia city

Post

Charlotte z uśmiechem i nieskrywanym zainteresowaniem przyglądała się Siriusowi; jego sylwetce, zmianom, które zaszły w jego wyglądzie i zachowaniu, również tym, które aktualnie pojawiały się na jego twarzy. Dostrzegała to, jak dumny był ze swojej pracy i dotychczasowych osiągnąć, ale pośród tak wielu emocji widziała również determinację do tego, by nie osiąść na laurach i by kontynuować to, co wychodziło mu tak dobrze.
Ten jest ciekawy – zauważyła, kiwając głową w kierunku płótna przedstawiającego las o różnych porach roku. Pomysł wydawał się banalny i nie był niczym odkrywczym, ale charakterystyczne dla każdego z tych czterech okresów kolory przełamane były nutą, która ładnie z nimi kontrastowała i sprawiała, że nawet Hughes pochyliła się nad dziełem nieco dłużej w celu zorientowania się, czym to coś dokładnie było.
Nie żeby sądziła, że Sirius mógłby kierować się jej opinią.
To zależy od alkoholu. Czym byś mnie uraczył? – dopytała, woląc ustalić pewne szczegóły już na samym początku, by wraz z upływem czasu nie pojawiło się gorzkie, nieprzyjemne uczucie rozczarowania. Prawdą było jednak, że Charlotte ograniczała się raczej do wina i rzadko zdarzało się, by sięgała po coś mocniejszego lub kolorowego, toteż ten obszar nie był pułapką, w którą Sirius nieświadomie mógłby wpaść. – Nigdy nie powiedziałam, że ja potrafię gotować – wyznała z przepełnionym pożałowaniem uśmiechem. Nie takiej odpowiedzi oczekiwała, ale niewątpliwie doceniała umiejętność zgrabnego i celnego odbijania piłeczki. – Skoro jednak jesteś gotowy udostępnić swoją kuchnię, to może ja wybiorę danie i spróbujemy przygotować je razem? – zaproponowała, uznając to za uczciwy kompromis. Nawet gdyby próby przyrządzenia posiłku skończyły się fiaskiem, to przynajmniej wina leżałaby po obu stronach, a całość mogliby skwitować śmiechem unoszącym się nad zamówionym z pobliskiej knajpki jedzeniem.
Hughes ochoczo skupiła swoją uwagę na kolejnych obrazach i pomieszczeniach, celowo rezygnując z dalszych zwierzeń, wyjaśnień i tematów, które wolałaby ukryć głęboko na dnie swojego serca. Czuła, że zaledwie kilka wymienionych uwag dzieliło ją od kolejnego napadu płaczu i histerii, w którą w ostatnim czasie wpadała bardzo często. Ze wszystkich sił starała się jednak zachowywać adekwatne do okoliczności i towarzystwa pozory, a dużym nietaktem byłoby skupianie się na prywatnych niepowodzeniach, kiedy Sirius miał tak wiele powodów do świętowania i radości.
I któraś w to uwierzyła? – rzuciła przez śmiech, przekraczając próg gabinetu. Ten zrobił na niej niewiele mniejsze wrażenie niż galeria sama w sobie, jednak tym razem odpuściła sobie komentarz; sam uśmiech sugerował, że podobał się jej zarówno wystrój, jak i atmosfera, choć prawdopodobnie za tą drugą w dużej mierze odpowiadał pies. – Wydaje się zadowolony – skwitowała, nie przejmując się tym, że ich obecność nie zrobiła na futrzaku zbyt dużego wrażenia. Sama zresztą nie chciała przeszkadzać mu w odpoczynku, dlatego ponownie skupiła swój wzrok na twarzy Siriusa.
Z jednej strony doskonale rozumiała jego nastawienie; prowadzenie czegoś własnego wymagało wielu poświęceń, włącznie z tymi osobistymi aspektami. Ona, nie posiadając w zasadzie już niczego, byłaby skłonna pójść w tym samym kierunku.
Nie żałujesz? Czasami ciężko jest – podjęła, przechadzając się po pokoju, choć bez nadmiernego zaglądania do szafek oraz witryn; przy jednej skupiła się zaledwie na swoim niewyraźnym odbiciu – samemu.

autor

lottie

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Przytaknął, przy czym intuicyjnie spojrzał na obraz, który przedstawiał las o różnych porach roku. Rzeczywiście był interesujący, jednak nadal bardziej przemawiało do niego pole maków. Autor zastosował tam ciekawą imitacje cieni. Mimo wszystko termin ostatecznej decyzji wypadał na połowę listopada. Siriusa najbardziej interesowała opinia odwiedzających – w tym również Charlotte.
Winem? – rzucił retorycznie, wybierając prawdopodobnie najbezpieczniejszą opcje. Sam preferował mocniejsze trunki m.in. whisky, ale tego wieczoru był skłonny się dostosować. Uśmiechnął się zawadiacko, a jednocześnie nachylił się tak, że ich twarze na moment znalazły się w jednej linii. Oczy Charlotte były ładne, błękitne i zadziwiająco bezkresne. Na chwilę zgubił spojrzenie w ich kolorze, po czym po raz kolejny przytaknął i wyprostował się. Znowu był dwadzieścia centymetrów wyżej; dwadzieścia centymetrów dystansu, niższej temperatury i cichszego łomotu serca.
To dziwne głupie.
No nie wiem – cmoknął, co przywykł robić, kiedy ironizował – ja naprawdę nie lubię gotować – przyznał i aby dodać rozmowie odrobiny dramaturgii zrobił krótką pauzę – ale – przerwał, po raz kolejny chyląc się niżej niż wypadało. Następnie wyciągnął dłoń i stuknął palcami Charlotte prosto w czoło. Był to dziecinny, typowo infantylny gest, jednak idealnie odzwierciedlał aktualne usposobienie Siriusa. Poczuł się swobodnie, co zaraz zaprezentował jego przekorny uśmiech. – Niech ci będzie. Tylko wybierz coś prostego – nakazał tonem surowym, aczkolwiek wciąż nieco rozbawionym.
To głupie dziwne.
Nie miał pojęcia, że podczas ich krótkiego spaceru po galerii do gabinetu Charlotte toczyła ze sobą wewnętrzną walkę; ferwor żalu i rozczarowała spowił jej głowę. Wydawała się smutniejsza, jakby bledsza i pozbawiana wcześniejszych, bardziej pewnych odruchów. I chociaż przemknęło mu przez myśl, że Hughes trapiła przeszłość, to postanowił nie zadawać pytań, które w tamtym momencie wydawały mu się zbyt intymne. Sirius po śmierci siostry potrzebował czasu, aby ponownie stanąć na stabilnym połaciu Ziemi. Charlotte nie była wyjątkiem.
Na pytanie kobiety jedynie wzruszył ramionami dając jej znać, że niewiele go to obchodziło. Jej śmiech był znakiem, że ponownie mogli swobodnie rozmawiać, choć wkroczyli na znacznie cięższe tematy.
Żre, śpi i sra. Dlaczego miałby nie być zadowolony? – spojrzał wymownie najpierw w kierunku psa, a potem w stronę towarzyszki. Przechadzała się po pomieszczeniu, a on w tym czasie zdążył oprzeć się o biurko. Skrzyżował ramiona, jednocześnie wstrzymując oddech. Początkowo nie był pewien, co powinien odpowiedzieć. Pytanie Charlotte, choć z pozoru łatwe, w głowie Siriusa wywołało wiele sprzecznych impulsów. Czy żałował? Galeria była jego marzeniem, a małżeństwo z Melusine dawało mu poczucie bezpieczeństwa – jak się prędko okazało: złudnego bezpieczeństwa. Kolejny romans wniósł niewiele zmian, a nagły wyjazd Bellatrix dał mu do zrozumienia, że był samodzielny, więc czy żałował?
Nie – odpowiedział krótko, ale niebywale pewnie – nie żałuję, Charlotte. A ty? – odbił pałeczkę – potrzebujesz w życiu mężczyzny? – zapytał. Odbił się tyłem od biurka i podszedł, aby stanąć za kobietą. W tym momencie jego odbicie dołączyło do odbicia Hughes w oszklonej witrynie.

autor

P o l a

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ballard”