WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Anderson zawsze wierzył w siłę rozmowy, rzadko reagował emocjonalnie, a problemy starał się rozwiązywać na chłodno, przy jasnym umyśle, bez pośpiechu mogącego powodować, że ktoś powiedziałby jedno słowo za dużo. Pominięcie milczeniem sprzedaży Rancora było dla niego logiczne i uzasadnione - teraz, gdy całość była świeża, mogłoby dojść do nieporozumienia między nim a Halleluią.
Objawy, gotujących się wewnątrz młodej kobiety, emocji zauważył zbyt późno, by w porę zareagować. Nie zdążył zareagować na pomysł Eileen, nie miał okazji zapytać Hallelui co o nim myśli, nie dał rady zasygnalizować, że - przynajmniej na razie - wszystko jest w porządku (choć, oczywiście, nie było), że jakoś rozwiążą tę sytuację.
Powiódł wzrokiem za odchodzącą Gin i dopiero w tym momencie dotarło do niego, że najwyraźniej źle zrozumiała jego zachowanie, jego przejście do normalności, że jego prośba o przyniesienie talerzy nie było jakimś ostentacyjnym sposobem na wskazanie jej miejsca w szeregu.
-Kurwa - zaklął pod nosem i również wstał. - Sprzedała psa - rzucił krótko do Eileen.
Eileen. Wpakował ją na minę, gdy nie wyjaśnił wprost co przed chwilą zaszło i dlaczego stosunki między nim i Halleluią tak gwałtownie straciły na temperaturze. Próbował nadrobić to teraz - dwoma słowami, choć nie spodziewał się, by te były wystarczające.
Czuł, że normalność posypała się jak domek z kart.
Zignorował dzwoniący telefon, odrzucił połączenie przychodzące i w myślach przeklął byłą żonę za fatalne wyczucie czasu. Nie miał pojęcia, o czym Elena mogłaby chcieć z nim teraz rozmawiać, ale było to najmniejszym z jego zmartwień.
-Halleluia, stój - choć ton jego głosu był dość łagodny, kryła się w nim ta sama stanowczość, którą usadził dziewczynę na miejscu, gdy próbowała przedwcześnie opuścić gabinet weterynaryjny. - Wracaj i siadaj na cztery litery. Eileen, przepraszam, zaraz ci wszystko wyjaśnię. Wyjaśnimy.
Kurwa, znowu telefon. Odrzucił.
To się nie uda, pomyślał.
"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"
-
Odprowadziła wzrokiem najpierw wzburzoną Halleluiah, a potem Seana, wstrzymując się na razie od jakiegokolwiek komentarza. Żaden stosowny nie przychodził jej zresztą na myśl. Pozostawiona sama sobie, z widelcem zawieszonym nad talerzem, wsłuchiwała się w ciszę, jaka zapanowała w salonie, pozwalając jej zadecydować o losie końcówki tego wieczoru.
Musiała sobie postawić pytanie, czy to w ogóle ją obchodziło. Czy powinno na tyle, aby zostać i prawdopodobnie narazić się na nieprzychylność niesłusznie nasuwających się wniosków? Czy cokolwiek z dzisiejszych założeń było warte zachodu? Niezależnie od wyniku tej analizy, za dużo się działo jak na jeden, z pozoru normalny dzień. Nie przywykła do takiego rodzaju wrażeń i osobiście ich unikała, w porę wycofując się, dla dobra siebie i reszty uczestników. Jeśli jej obecność do tej pory nie stanowiła przeszkody, to prędzej czy później mogła zacząć generować jakieś zakłopotanie. Tak się działo, kiedy prywatne sprawy rozstrzygane były w towarzystwie niepowołanej do tego osoby.
Za dużo przemyśleń - dodatkowo przerywanych dźwiękiem dzwoniącego telefonu - też nie prowadziło do niczego dobrego, dlatego porzuciła chęć działania z korzyścią dla wszystkich i wstała od stołu, czy czegokolwiek, co miało go imitować na czas trwania remontu.
— Sean, w porządku — wtrąciła, stając w progu, skąd miała widok na trwającą w dalszym ciągu akcję. — Wydaje mi się, że lepiej będzie, jeśli najpierw wyjaśnicie wszystko między sobą. — Choć zwracała się do Andersona, jej wzrok wędrował od jednego do drugiego, chcąc wyłapać ich reakcje w odpowiednim czasie. Zasugerowane rozwiązanie wydawało się najrozsądniejsze, skoro, mając na uwadze skalę problemu, od tego zależało ich samopoczucie. Nie tylko w tej konfrontacji, ale w innych zapewne także. — Jeśli po tym uznasz, że dalej chcesz — zawahała się na moment — porozmawiać, to wiesz, gdzie mnie szukać. — Posłała mu przelotny uśmiech, co by wiedział, że nie chowała żadnej urazy.
— Miło było cię poznać, mimo wszystko. — Skinęła głową do Gin, po czym cofnęła się do salonu, skąd wzięła swoją kurtkę spoczywającą na oparciu kanapy. Słowa te miały zabrzmieć - jak na możliwości Shepherd - koncyliacyjnie, ale nie mogła być pewna, w jaki sposób zostały odebrane w świetle panującego chaosu. Wróciła do hallu, raz jeszcze się pożegnała i wyszła.
zt.