WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<table><div class="ds-tem0">
<div class="ds-tem1">
<div class="ds-tem2">
<div class="ds-tem3" style="background-color: var(--bg6); font-family: 'Shefiratte'; font-size: 65px; letter-spacing: 2px;">Dreamy Awards
<div class="ds-tem4">wyniki</div></div><div class="tem-in">

Dreamy Awards podsumowujące rok 2021 dobiegło końca. Dziękujemy za liczny udział w nominacjach oraz ankietach!
<br>
Poniżej znajdziecie wyniki konkursu. Ilość zajętych miejsc jest różna w zależności od liczby nominowanych userów.
<br><br>
Gratulujemy każdej wyróżnionej postaci :cmok:
<br>
ZWYCIĘZCY KATEGORII <br><br>
Best friends<br><br>
  • I miejsce: Stella Martinez i Laura May Hirsch<br>
    II miejsce: Halleluiah Morrison i Sean Anderson<br>
<br><br>

Best couple<br><br>
  • I miejsce: Charlotte Hughes i Blake Griffith<br>
    II miejsce: Nathaniel Covington i Lava Hale<br>
<br><br>

Best drama<br><br>
  • I miejsce: Charlotte i Blake<br>
    II miejsce: Sirius i Melusine<br>
<br><br>

Dreamy queen<br><br>
  • I miejsce: Melusine A. Pennifold <br>
    II miejsce: Eileen Shepherd<br>
    III miejsce: Stella Martinez, Laura May Hirsch, Lava Hale, Halleluiah Morrison <br>
<br><br>

Dreamy king<br><br>
  • I miejsce: Blake Griffith, Sean Anderson <br>
    II miejsce: Harper-Jack Dweller, Sirius Bosworth<br>
    III miejsce: Nathaniel Covington, Indio Astor-Bass <br>
</div></div></div></table>
Ostatnio zmieniony 2022-02-28, 20:02 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 3 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obrazek-I pamiętaj, Halleluiah: nie palimy na czerwonym dywanie. Przy ściance prasowej też nie wypada.
ObrazekSean przyjrzał się dziewczynie uważnie, jakby miał zamiar nabrać pewności, że ta, nie tylko zarejestrowała sam fakt, że otwierał usta, z których wydobywał się dźwięki skierowane do niej, ale i - być może, przede wszystkim - iż połączyła ich ciąg w słowa. Mówiąc krótko - że go zrozumiała i po wyjściu z samochodu nie odpali od razu papierosa. Po co wywoływać skandale.
ObrazekW głębi duszy Anderson nie obraziłby się na los, gdyby Halleluiah wywołała pożar i puściła tę ceremonię z dymem. Nie, nie chodziło o ideę nagród, ale o to, że nie lubił tak stawać w świetle reflektorów, by odebrać statuetkę lub medal. Czy tam dyplom, nie miał pojęcia. Sean był człowiekiem, który tego typu wydarzenia organizował, a nie był jednym z ich bohaterów.
ObrazekDziwne uczucie. Naprawdę.
ObrazekPojawił się tu całkiem niedawno; w zasadzie mieszkańcy Seattle nadal mieli prawo traktować go jako kogoś trochę obcego, nie do końca zorientowanego we wszystkich stanowych prawach i lokalnych zwyczajach. Kiedy dowiedział się, że zdobył jakąś nagrodę, najpierw myślał, że chodzi o tygodniową klasyfikację w rzutkach w ramach zawodów regularnie odbywających się w knajpie blisko jego domu. Potem, gdy wyłożono mu, że to jednak coś znacznie większego, wybuchnął, pełnym niedowierzania śmiechem, charakterystycznym dla osoby, która ma się za kilka sekund przekonać, że jednak rozmówcy nie stroją z niej żartów.
ObrazekNie żartowali, jak się okazało.
ObrazekWestchnął i pokręcił głową z niedowierzaniem. Jakiś absurd!
Obrazek-Podobno na gali ma być sam Harper Jack Dweller - kierowca, niespodziewanie przerywając chwilę ciszy, spoglądał w lusterko wsteczne, na swoich pasażerów.
Obrazek-Dweller? - Anderson złożył, wymiętą wcześniej w lekko spoconych dłoniach, kartkę z listą osób, którym miał podziękować. - Myślałem, że on nie żyje.


// Ekhm. Tak już in persona: po pierwsze: nie wiem czy zamieszczenie tu posta jest w ogóle zgodne z regulaminem, ale podziękować wypada, więc zaryzykuję bana ;)
Nie bardzo wiem, co napisać, bo jestem mocno zaskoczony. Serio. Dwa razy na pudle. Wyście rozum potracili.
Zatem po prostu: dziękuję.
Zarówno za głosy oddane na Seana celowo, jak i te oddane przypadkiem 8-). Dziękuję tym, którzy przygarnęli mnie pod swoje skrzydła i nauczyli czym jest "szip", "drama", że trzeba założyć "relki" i całej tej reszty, jaką powinienem pamiętać, a zapomniałem lub jeszcze nie ogarnąłem. Współgraczom za sesje, które Seana wykuły takim, jaki jest, a Dwellerowi za to, że śpiewa ze mną "Jolkę" na czacie.
Gratuluję wszystkim pozostałym: nominowanym i medalistom, wspaniałych wątków i postaci. Serio, wiele z nich to absolutne mistrzostwo świata. Naprawdę.
Trochę to nieskładne, ale trudno mi pokleić jakąś sensowną wypowiedź, bo wow! nie spodziewałem się wiedząc, jacy jeszcze bohaterowie biorą udział w głosowaniu. No i generalnie kiepski ze mnie mówca, więc lepiej się odmelduję i...
Niech Moc będzie z Wami.
[Poszukiwania] Praca szuka człowieka w ambitnym, dynamicznym i fabularnie aktywnym zespole Agencji Light Side

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby ktoś zaskoczył teraz Halleluię pytaniem typu „Dokąd idziesz, dziecko?” albo „Urodziny na sąsiednim ranczo, hm?”, to i tak nie wiedziałaby co odpowiedzieć. Po prostu – Sean wyciągnął ją, zresztą prosto z wyrka, i to dość wcześnie! (albo późno? – było po trzeciej, po południu rzecz jasna – a gadał coś o dywanach i fleszach, nagrodach i zakazie palenia).
Nie wiedziała tego również teraz, gdy wysiadała z samochodu – zaczepiając kapeluszem o górną framugę drzwi i w efekcie ujawniając się nikomu obserwującemu ją w pozycji dziwnej: z głową pochyloną, ręką wciskającą kapelusz w ciemiączko, drugą ręką szukającą oparcia przy wysiadaniu, z lewym nagim kolanem wycelowanym w przedziwną okazję.
- C…o? – pomogła sobie, albo Seanowi, o coś pytał, ale niepotrzebnie: Gin była w zasadzie w pełni dyspozycyjności – może poza faktem, że wypiła trochęprzed snem, a po obudzeniu przede wszystkim wzięła coś (ale co? hm.), i przez cały czas po-omacku-toalety ćmiła skręta za skrętem, bo stresował ją, owszem, ten cały wypad dokądś.
W ogóle – „dokąd”, nie? Jerry wiedział, ale nie chciał powiedzieć. A może mówił, ale nie słyszała?
- Co? – wreszcie wygramoliła sięz samochodu - A! Jasne! – i zahaczyła łopatką o krawędź dachu, tyłkiem oparta o burtę, jużwyciągając paczkę fajek z torebki, gdy półsenną nawigację po własnych rozpoznaniach przerwał jej głos z offu.
Obróciła się…
Kabina.
– Ma być… sam? – zdziwiła sięautentycznie, ale nawet jeśli szofer najpierw zdębiał, a potem prychnął zdziwieniem, to Gin już zareagowała na szelest kartki. Bardzo, normalnie, fajny a-es-em-erek.
– Mógłbyś tak jeszcze poszeleścić? – zapytała, przymilno-sennie przeciągając sylaby, dodatkowo rozjechane nieśmiałym (pozornie!) uśmiechem. – Nie wolno palić… w strefach wyznaczonych. Ale w pozostałych chyba można? –odbiła się od burty i zachwiała; sen o czerwonych dywanach był latający i trochęjeszcze trwał, a zajęta nim Gin nie wiedziała teraz, czy ma oczekiwać od Seana wykręcenia jej łokcia (jak to właśnie obserwowała u innych odpływających ku laurom par), czy po prostu iść naprzód i dać mu się przekierować, gdy dojdą do zakrętu. Z ich dwojga to ona mogła przecieżufać jemu. A nie – on jej. - Słuchaj… taka scena… – ruszyła ostatecznie jakoś równolegle z nim, przekładając papierosa z prawej do lewej – …że pożera nas czerwony wąż… (a może to był dywan? ) to mi się śniła, tak?
Musiała sięupewnić: o tym, że to, co widzi jest prawdą, tego samego typu co niedawne obwieszczenie Seana: „wygraliśmy”, czy coś… „Idziemy na galę” – czy jakoś tak…
No ale Dweller:
- Co Dweller? – upewniła się byle jak – W sensie… nie wiem czy żyje, ale ostatnio jak go widziałam, to żył. Prosta prawda.
O wiele prostsza niż to, co czekało ich na końcu karminowej żyły – tej biegnącej po schodkach w górę, do wnętrza lewiatanowej hali…
– Kurwa, Jerry… Może ty idź, a ja zostanę? o? Zajebisty pomysł! – prawie się ucieszyła, tyle że nadmiar trawy i jakiś opioid wzięty na zbalansowanie mollies sprzed pójścia spać (dziś o dziesiątej rano) tłumił z kolei wydatnie żywsze ruchy i pośpieszne emocje. Po prostu szła. Tylko ci z boku mogli zauważyć pewną takąniepewność w zbyt płynnych ruchach…
No –ale za to miała kapelusz!
Sztos, nie?
– A właśnie! A propos… gości, powiedzmy: myślisz że będzie Finley S. Fullbottle? – zerknęła na Seana z lekko uniesionymi brwiami i ciężko opuszczonymi powiekami. – A, czekaj. On może nie móc. Okej.
Nie może – to nie może. Luz.

autor

give me the pistol, aim it high i'm out in the desert shooting at the sky
Awatar użytkownika
25
173

fotograf

na zlecenie

sunset hill

Post

Zachary Pachary też tam był. Chyba. No, albo ktoś bardzo podobny do Zacharego Pacharego (nie no, cholera, to chyba on przecież, nie? ze Zrescottami to tak zawsze, jak mogą się gdzieś pojawić, to ani im w głowach przepuścić okazję).

Chłopak ze wszelkimi galami w ostatnim czasie był raczej na bakier. Sęk w tym, że rodzice nie dawali za wygraną, wytaczając najpotężniejsze działa, czyli rzucając takimi hasłami jak: „już wystarczająco się upokorzyłeś tym, że nie wygrałeś” i „to chociaż mógłbyś się pokazać jako nominowany”, i „co za wstyd – co za wstyd!”. No, no to się pokazał, bo co innego miał zrobić?
Sprawy tylko – jak zwykle – na pewnym etapie wymknęły się spod kontroli. Było chyba jakoś po, bo ja wiem, trzeciej (popołudniu, oczywiście; czyli mniej więcej w tej samej chwili, w której obca mu zupełnie Halleluiah [chociaż plotki chodzą, że regały mają uszy...] wstawała dopiero z łóżka – a czy nogą prawą, czy lewą – to się jeszcze okaże).
No, w każdym razie – było jakoś po trzeciej, kiedy Zachary Pachary był już diabelnie sponiewierany. Wykłócał się właśnie z jakąś zbieraniną ludzi bojkotujących całe wydarzenie, którzy jednogłośnie twierdzili, że występ Harpera-Jacka Dwellera-Wiśniewskiego to jakiś wał przekręt i S P I S E K (pisany, koniecznie, wielkimi literami); bo przecież umarł. No umarł, kipnął, zaćpał się – tak donosił zarówno Pudelek ”Najnowsze newsy, skandale, zdjęcia i wpadki. Zdradzamy sekrety największych gwiazd!”, Kozaczek ”Gorące ploteczki, zdjęcia z czerwonych dywanów i paparazzi, sondy, quizy, ...” i Pomponik ”Zobacz najnowsze ploty i ploteczki, wpadki, gwiazdy bez makijażu, skandale, ...”, i parę innych totalnie-rzetelnych portali, również. I jak tu takim nie wierzyć? Wśród teorii znajdowały się wzmianki o ukrywanym przed światem bracie-bliźniaku muzyka i wszelkiego rodzaju klonach wyhodowanych z DNA przez Reptilianów. Inni uważali, że to po prostu nie on, a jakiś zwyczajny lookalike, wskazując jednocześnie, że faktycznie – przecież ten pieprzyk to musi być dorysowany, bo w zupełnie innym miejscu niż na zdjęciu z dwa-tysiące-...
Jeszcze inni utożsamiali Dwellera ze współczesnym Mesjaszem, który – no, tak wyszło, wziął i zmartwychwstał.
Ci ostatni, fakt, byli trochę dziwni – ale nie tak szkodliwi, jak grupy wymienione przed nimi.

To co robił tam Zach Pach? Poza tym, że po prostu był (co i tak okazywało się już nie lada wyzwaniem) i w pionie trzymał się mniej więcej z taką skutecznością, że niemal nie trzymał się wcale – jako szanujący się backdoor boy piosenkarza, krzyczał:
LEAVE HARPER ALOOONEEE YOU BASTARDSSS (PleAsE) – szlochając donośnie, potem biorąc łyk jakiegoś sikacza trzymanego przez siebie (Pacharego) – jak imię zobowiązuje, pod pachą (i mając jednocześnie nadzieję, że nie wyskoczy na niego skądś Eileen, bo byłaby to tendencja, po ostatnim Halloween, dość niepokojąco-żenująca) – a potem łkając jeszcze głośniej.
I dopiero kiedy kątem oka dostrzegł nikogo innego jak samego Seana Andersona, w którego jakaś laska akurat rzucała czerwienią koronkowego stanika (wyznając mu jednocześnie miłość), zdecydował się zebrać w sobie i podejść do niego, wytrzeć nos w rękaw kurtki, i zapytać:
Przepraszam! Przepraszammm! M-można prosić o zzzdjęcie? Jestem pana fanem n-numer jeden. – Raz jeszcze pociągnie nosem. Spojrzy na Gin. Trochę nim zakołysze. Rzuci na lewo; o-oj! – Z tobą też mogę. Wyglądaszzz mi na... eee... porządną dziewczynę. Totalnie. – Przytakuje samemu sobie, a potem wyciąga telefon. W międzyczasie nawet poczęstuje ją łykiem. Z gwinta.
Obrazek Obrazek

autor

preskot [on/jego]

split me an ocean, make my mountains move, show me some stars beneath this ceiling
Awatar użytkownika
32
187

daddy long legs

twoje spotify

sunset hill

Post

nastrój generalny + rekwizyt

Nie żył mniej więcej od tygodnia. Albo roku? Albo... od wczoraj?
  • Choć mogła być to tylko jedna godzina, albo cała dekada...
Trudno było stwierdzić, bo tutaj czas płynął zupełnie inaczej: raz szybko, jak łzy Charlie Everett, albo jak krople potu cieknące stokiem jej lędźwi, gdy wydawała na świat małą Mary-Jane (tak, prawdziwe dziecko, gdyby komuś przyszło przypadkiem na myśl, że Charlotte przyszło, jakoś tak symbolicznie, urodzić worek marihuanowego suszu), raz wolno, mniej więcej w tempie, w którym na posty smsy odpisywał jej brat, Bastian; czasem kurczył się i rozciągał jak ciała jamiste u Zachary'ego Prescotta Pachary'ego Zrescotta, zaraz jednak rozfalowywał gwałtownie, na wzór ruchu jakim w tamtą pamiętną noc, gdy rżnął ją na regale, falowały włosy Złej Dziewczyny, Haiullelah.
W każdym razie - powoli zaczynał się już przyzwyczajać do takich aspektów życia pośmiertnego (cóż za, swoją drogą, cudowny był to oksymoron!), jak totalne poczucie permanentnej nieważkości (może powinni się byli zamienić z Gin? bo na pewno by jej się spodobało), oraz brak konieczności snu. Podobało mu się również, że mógł przechodzić przez ściany, podsłuchiwać cudze rozmowy, robić psikusy tym, którzy narazili mu się za życia, i jeździć metrem bez konieczności płacenia za bilet. Poza tym fajnie było latać. I - wreszcie - nie musieć płacić podatków.
Niestety, śmierć miała też ciemne strony. Choćby fakt, że nie mógł pić, a gdy próbował dać sobie w żyłę, igła przeszła przez niego na wylot i mógł tylko obserwować, jak smutne siknięcie wstrzykiwanej w nicość heroiny rozbryzguje się o chodnik, nad którym próbował dokonać iniekcji (przyczajony za śmietnikiem po drugiej stronie ulicy, przy której stał dom Maggie Hartwood)...
  • Albo, co było jeszcze gorsze, niemożność jawnego kontaktowania się z bliskimi. Dla przykładu: nie mógł wysyłać do nich śmiesznych selfie (i tych innych, które odbierać należy jedynie poniżej linii wzroku jakiejkolwiek publiki), nie mógł dzwonić, nie mógł tak po prostu paść przed nimi na kolana, i błagać o wybaczenie (to znaczy mógł, i próbował, już ze dwadzieścia razy, ale za każdym razem przechodzili przez niego po prostu, skarżąc się co najwyżej, że "Jejku, jakoś tak dziwnie zimno się nagle zrobiło?").
Dziś - w dniu pierwszej w życiu gali, na której naprawdę chciał się pojawić, i na której, jednocześnie, naprawdę miało go nie być - miał jednak plan. Miał ideę. Miał nadzieję.
I obiecał sobie, że nie spocznie, dopóki nie przekaże swoim najbliższym, ostatniej wiadomości.

Wbrew temu, co można zakładać, bycie duchem - zwłaszcza takim, który kojfnął na zawał - było dość męczące (a ćwiczenia na siłowni - próbował! - wcale nie wywoływały poprawy kondycji); wyposażył się więc w krzesło, na wypadek, gdyby wydarzenie miało się przeciągnąć i trwać nie-wiadomo-ile, a także gitarę, w nadziei, że może jej dźwięki dotrą do uszu jego ukochanego Pacharego, i paru innych osób, z zaświatów.
Póki co - zawisł nad wstęgą czerwonego dywanu, ponad głowami zebranych, i czekał, wyposażony w jeszcze jeden osprzęt, którego użyć miał zamiar później: kopczyk woreczków strunowych rozłożony na jego kolanach.
Był gotowy. Tak. Był gotowy.

autor

harper (on/ona/oni)

ODPOWIEDZ

Wróć do „Dreamy Awards 2021”