WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niewybredne przekleństwa wypełniały ciszę w mieszkaniu na Fremont. Elliott Callaghan próbował naprawić kran, i choć radził sobie z większością domowych usterek, ta przerastała jego umiejętności. Woda od rana kapała do podstawionego wiadra, cholerne kap, kap, kap, doprowadzające Elliotta do szewskiej pasji. Równomierne, pierdolone adagio. Wstęp do symfonii nerwów i rozpaczy.
Ta zacięta walka trwała już kilka godzin, lecz nie przynosiła żadnych rezultatów. W którymś momencie nawet pokusił się o wpisanie swojego problemu do wyszukiwarki, co brzmiało mniej więcej: kapie woda z kranu co robic uszczelka dobra, ale żaden wpis na hydrauliczym forum, i żaden filmik na youtubie (nawet ten po turecku, choć kran był bardzo podobny) mu nie pomogły. W końcu stracił do tego cierpliwość, dlatego wyładował swą złość, rzucając klucz francuski na podłogę (głośny brzdęk przestraszył kota, który w dwóch susach schował się za firanką), po czym poszukał kontaktu do fachowca w okolicy.
Indio Astor-Bass. Imię z lekka egzotyczne, opinie pozytywne, cena nie grała roli. Szybki telefon (‘proszę przyjechać jak najszybciej’), podanie adresu, czerwony przycisk słuchawki. Oczekiwanie. W międzyczasie zabrał pełne wiadro z wodą i podstawił pod cieknący kran kuchenną miskę. Wolał zapanować nad tym chaosem zanim Leo wróci z przedszkola, a przynajmniej zanim Hannah wróci z pracy. Nie chciał też zalać sąsiadów na dole, nie sprawiali wrażenia najbardziej wyrozumiałych ludzi pod słońcem. Poza tym (czy też przede wszystkim) postawił sobie (nierealny) cel, żeby ze wszystkim sobie radzić, stać się w oczach Hani mężczyzną odpowiedzialnym i godnym zaufania, czyli dokładnie nie takim, jakim go zostawiła parę lat wcześniej. I z jakiegoś powodu z e p s u t y k r a n bardzo go uwierał, jakby miał zaprzepaścić ostatnie tygodnie starania. Bo coś za dobrze szło, bo musiały przyjść jakieś komplikacje.
Nagle rozległ się on, dzwonek do drzwi: dryyyyń, legato, miła odmiana od wody kapiącej do wiadra. - Dzień dobry, cześć, Elliott – przedstawił się od razu, żeby wyjść z niekomfortowej strefy panowania, wpuszczając mężczyznę do środka. - Mam problem z kranem w kuchni. Próbowałem to naprawić, ale kur… nie idzie – westchnął, wskazując hydraulikowi-złotej-rączce sprawcę całego zamieszania.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dzień jak co dzień, zlecenia od rana, przepychanie syfonów, wymienianie uszczelek, ratowanie całych rodzin od powodzi w domu. Ale nie narzekał, doskonale wiedząc że ma fach w rękach korzystał z niego, zapewniając sobie dodatkowe źródło dochodu, mimo że po prawdzie nie musiał pracować. Pieniądze, jakie miał po śmierci ojca wystarczyłyby na dostatnie życie aż do samego końca. Indio wolał jednak coś robić, czymś się zająć, na swój pokręcony sposób pomagać innym. I tak już od trzech lat jest na każde zawołanie, gdy komuś pęknie rura, albo coś się zatka. W sumie to nawet to lubił.
Fremont. Jakoś nie lubił tej dzielnicy (może ze względu na to, że ostatnia jego zdobycz mieszka tutaj z cholernie zazdrosnym narzeczonym, który nie był zbytnio zadowolony z faktu iż jego własna osobista kobieta zabawiała się z kimś innym niż on). Naprawianie ma swoje inne, dodatkowe plusy, tworzy okazje których aż grzech nie wykorzystać. Odebrał telefon akurat przejeżdżając przez centrum. Coś w głosie faceta mówiło, że sprawa (przynajmniej dla niego) jest poważna i desperacko potrzebuje pomocy. Uśmiechnął się sam do siebie. Ta sama śpiewka, ale w sumie ma rację, lepiej wezwać fachowca, niż samemu się w to babrać, jeśli nie wiesz co robić. Zapewniając go o szybkim przyjeździe wcisnął pedał gazu i ruszył pod wskazany adres. Odruchowo się rozglądał, czy przypadkiem nie napatoczy się na ową ślicznotkę którą obracał tydzień temu i w kilku susach znalazł się pod drzwiami klienta. Ściskając w jednej ręce skrzynkę z narzędziami, nacisnął dzwonek, drugą dłonią ściągając kaptur z głowy.
- Dobry. Indio. – kiwnął mężczyźnie głową, rzucając mu szybkie spojrzenie i wszedł do środka. Jedno spojrzenie na faceta wystarczyło by wiedział że mierzył się z czymś ponad swoje siły. Cóż, nie każdy jest taki jak Bass. Nie każdy może być idealny.Spoko, ja sobie z tym poradzę. Łatwizna. – pewny siebie, doskonale wiedzący co robi, uśmiechnął się nawet lekko kpiąco, jakby chciał mu zarzucić że nie był w stanie naprawić tak prostej usterki. Ruszył w stronę kuchni, odstawiając skrzynkę na bok fachowym okiem zerknął na kran, kucając obejrzał także rury. Zacmokał cicho, prostując się.
- Muszę to rozebrać. Przeczyścić i złożyć z powrotem. Załatwisz jakieś szmaty? I pokaż gdzie masz zawór do zakręcenia wody. – powiedział fachowym tonem, ściągając bluzę przez głowę, pozostając w samej koszulce na ramiączkach. Parę minut i po sprawie, może zdąży jeszcze zastać Mel w domu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mężczyzna nie zrobił na Elliotcie dobrego pierwszego wrażenia: zdawał się być nieco zarozumiały. Z trudem zignorował kpiący uśmiech, który pojawił się na jego twarzy - zapisał sobie jednak w pamięci, by uważać, i przygotować się na ewentualny kontratak. Aż musiał sobie przypomnieć, że Indio Astor-Bass nie przyjechał tutaj na pogawędkę, tylko na naprawę kranu. W tej chwili mógł być największym bucem na świecie, byle tylko sprawnie uporał się z usterką i nie wziął sobie za nią miliona złotych monet. Elliott już zdążył się nauczyć, że posiadając małe dziecko, trzeba mieć działające sprzęty - kran, kuchenka, lodówa, pralka, prysznic, bez różnicy, wszystko musiało działać, inaczej i tak już trudna logistyka stawała się jeszcze trudniejsza.
- Zawór? - Zaskoczyło go to oczywiste pytanie. No, Elliott, gdzie masz zawór? Wydawało mu się, że podczas oglądania mieszkania, tuż przed przeprowadzką, pośrednik pokazywał mu wszystkie newralgiczne miejsca, zawory, bezpieczniki, ale czy to zapamiętał? Czy w ogóle go wtedy słuchał? Chwila zawahania, szybkie rozrysowanie planu mieszkania w głowie, aż wreszcie nad jego głową zapaliła się lampka. - Zawór, jasne. W łazience - Zaprowadził Indio do niedużej skrzyneczki, która skrywała w sobie parę pokręteł - jeden z nich musiał być tym, którego hydraulik szukał. - Poszukam jakichś szmat - mruknął, choć wydawało mu się, że wszystkie już zużył do tamowania powodzi. Przejrzał kilka szuflad w kuchni, w końcu łapiąc za kilka świątecznych ścierek, dość ładnych, ale Hannah musiała mu wybaczyć - innych już w tym domu nie było. Żadnych starych zużytych szmat, bo nie zdążyli się tu nawet dobrze urządzić, co tu dopiero mówić o takich dobytkach! Rzucił je na blat, samemu opierając się o niego półdupkiem trochę dalej. Skrzyżował dłonie na piersi, oczekując na powrót hydraulika - czy zamierzał mu patrzeć na ręce? Chyba tak. Czy wiedział po co? Nie. Chyba tylko dlatego, że salon i tak był połączony z kuchnią; poza tym zawsze istniała możliwość, że się czegoś nauczy i kolejną taką usterkę naprawi s a m. Zmierzył Indio wzrokiem, zauważając, że zdążył w międzyczasie pozbyć się części swojej garderoby. Czy przypadkiem zatrudnił hydraulika-striptizera? O tyle dobrze, że przystojnego. Chociaż i tak wolałby nie przeżywać prywatnego pokazu. Westchnął cicho, nieco załamany własnymi myślami. - I? - Podpytał, jakby Indio tak naprawdę był lekarzem, a jego kran niepewnym pacjentem. Skrzyżował dłonie na piersi, niecierpliwie czekając na odpowiedź. - Często masz zlecenia w okolicy? - Zapytał po chwili, chcąc jakoś przerwać tę ciszę, przerywaną uderzaniem klucza o rurę. Miał jeszcze kilka innych pytań w zanadrzu, gdyby rozmowa na to okazała się niemrawa. Kiepski był z niego gawędziarz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Fakt, Indio nie wzbudzał zaufania z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem i błyszczącymi, niebieskimi oczami. Miał luźne podejście do życia, wyznawał swoje własne wartości i bawił się, jakby jutra miało nie być. Ale w sumie tylko do pracy podchodził poważnie, jeśli jednak nadarzała się okazja do zabawy, nie zwykł jej marnować. Miał gdzieś, co ludzie o nim myślą, Bass znał się na swoim fachu mimo że nie skończył żadnych kursów. Fakt że miał zapchany terminarz czasami przez te same osoby chyba o czymś świadczył.
Uniósł brwi, widząc minę mężczyzny. Tak, zawór koleś, takie pokrętło dzięki któremu nie będziemy tutaj mieli większej powodzi chciał powiedzieć, ale powstrzymał się. Widać chłop ma na głowie znacznie poważniejsze sprawy niż informacja, gdzie w mieszkaniu posiada zawór. Ruszył za nim do łazienki. Uklęknął i wprawnym ruchem zakręcił odpowiedni kurek, dla pewności go dociskając, by przypadkiem nie narazić się na przemoknięcie.
Hej, ta bluza sporo go kosztowała, nie ma zamiaru jej zabrudzić, a nie wyznawał typowego ubrania hydraulików jak flanelowe koszule i te paskudne ogrodniczki, jakie zwykli nosić. Swój styl miał, nawet jeśli nie pasujący do jego roboty.
- Jakieś dwadzieścia minut i zaraz będziesz miał naprawione. – ocenił sięgając po omacku po odpowiedni klucz. W samej jego skrzynce pałował typowo artystyczny nieład, aczkolwiek potrafił w nim znaleźć to, co potrzebował, nawet nie patrząc do środka. Wprawnymi ruchami dłoni zaczął rozkręcać kran i rozbierać go na części pierwsze, wyjmując z niego małe, niewidoczne na co dzień elementy i przyglądając się nim krytycznie.
Zwykle pracował w ciszy, ci co go wzywali woleli mu nie przeszkadzać, aczkolwiek miło jest zamienić z kimś obcym kilka zdań, szczególnie jak ma się podzielność uwagi. Akurat wydobył z wnętrza kranu mocno nadgryzioną przez ząb czasu uszczelkę, gdy padło to pytanie. Zamyślił się nad jego słowami, szukając w skrzynce nowej uszczelki.
- W sumie ostatnio sporo. Czasami mam wrażenie że ludzie psują coś specjalnie, bym tylko przyjechał. – wzruszył ramionami, mrucząc coś pod nosem, bo uszczelka wyślizgnęła mu się z palców i wpadła ponownie do skrzynki. Zwykle dzwoniły kobiety, z czasami bardzo naciąganymi wyjaśnieniami. Chociaż mężczyźni też się zdarzali. Co kto lubi, jak to mawiają. A on nigdy nie wybrzydzał. - Zwykle nie odmawiam, hajs się musi zgadzać, a ludzie potrzebują pomocy, prawda? – zerknął na niego krótko. Za to Indio mógłby być jego przeciwieństwem, czasami buzia mu się nie zamykała i mówił to, co myślał. - Ładne mieszkanie. – rzucił od tak, chcąc już tą rozmowę potrzymać, korzystając ze swojej podzielności uwagi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Elliott nie mógł uwierzyć własnym oczom. Nie sądził, że kiedykolwiek pokona go tak prosta awaria, którą wystarczyło... przeczyścić, ot tak? Kilka godzin temu wydawało mu się, że konieczna będzie wymiana uszczelki, albo o, całej rury! Już był bliski telefonu do właściciela, żeby sam zobaczył w jakim stanie znajduje się sprzęt, który postanowił im wynająć, ale najwidoczniej za bardzo dramatyzował. I zapomniał o zakręceniu zaworu, przez co w ogóle powinien zapaść się pod ziemię, bo to była podstawa podstaw, to było narysowanie klucza wiolinowego na początku pięciolinii. D w a d z i e ś c i a minut. Wzrok sam powędrował w stronę zegara na ścianie, zastanawiać się, ile on sam poświęcił czasu na ten nieszczęsny kran - cały poranek! Westchnął przeciągle, w ten delikatny sposób dając upust swojemu niezadowoleniu. Trzeba było nie bawić się w złotą rączkę, tylko od razu zadzwonić po fachowca. Nauczka na przyszłość, Elliott. - Tak wysoko się cenisz? - Podpytał, a kącik ust uniósł się w rozbawieniu - znał jedną osobę, która miała w sobie podobną ilość bezczelności i pewności siebie. W zasadzie mógłby coś dla niej zepsuć, choć wątpił, by była w stanie cokolwiek naprawić.
- Potrzebują, potrzebują, chyba do końca dnia bym próbował to naprawić - westchnął, wyraźnie niezadowolony ze swojej dzisiejszej porażki, choć wcale nie była tak istotna. Cała niechęć wynikała z tego, że chciał sam sobie udowodnić, że nadaje się do roli, jaką przyszło mu jakiś czas temu pełnić: ojca, g ł o w y r o d z i n y (?), a ten głupi KRAN zdawał się stać mu na przeszkodzie.
- Dzięki - odparł, rozglądając się po kuchni łączonej z salonem. W jego oczach wyglądało całkiem normalnie, jeszcze nie zdążyli się tutaj do końca urządzić, Hannah jeszcze nie wstawiła tuzina kwiatków, a Elliott nie powiesił zdjęć na ścianach. Leo zdawał się zadomowić najbardziej z ich trójki: na kanapie leżał jeden z dużej kolekcji jego pluszaków, gdzieś obok telewizora dało się zauważyć w połowie zdemontowany domek z klocków, a na klawiaturze keyboardu stały zabawkowe samochody (które Elliott miał zamiar posprzątać i wziąć się do pracy, ale kran skutecznie zniszczył wszystkie jego plany). Mieszkanie było nowe, w-miarę-czyste, ładnie umeblowane, i znajdowały się już pojedyncze elementy, pomagające złożyć układankę: ślady dziecka, instrumenty, a w łazience być może jakiś lekarski fartuch, pomagający postronnym odgadnąć kto tutaj w zasadzie mieszka, ale (przynajmniej według Elliotta) wciąż brakowało tutaj tego czegoś, świadczącego o ich całkowitym zadomowieniu. - Niedawno się przeprowadziliśmy, ale na razie nie narzekam, całkiem przyjemna dzielnica - odparł, szybko sprawdzając telefon - odruch bezwarunkowy. - A ty? Jesteś ze Seattle? - Odbił piłeczkę, chowając go z powrotem do kieszeni.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”