WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pamiętał doskonale, kiedy zobaczył Nellie na szkolnym korytarzu. Nie było to wcale tak znowu dawno temu, ale pamiętał, jak trącił łokciem Mike'a i wskazał na nią brodą, by w końcu powiedzieć pod nosem "będzie kiedyś moją żoną". Oczywiście, Mike sobie nic z tego nie zrobił - byli dużo za młodzi, by myśleć na poważnie o małżeństwach, ślubach i całym dorosłym życiu. Inna sprawa, że faktycznie zaczęli się umawiać, a on poznał ją jak nikogo innego. I zakochał się bez pamięci. W jej oczach, w jej głosie, w cudownym uśmiechu, który - mógłby przysiąc - potrafił rozjaśnić całe pomieszczenie. A dzisiaj obchodzili kolejną rocznicę - jako autorka nie jestem pewna, ale bankowo trzecią albo coś! Tak czy siak, zabrał ją pewnie na przejażdżkę motorem, a potem w ich ulubione miejsce, z którego widać było pasmo roziskrzonych świateł miasta. Wieczór był dość ciepły, mieli szampana zwędzonego z barku jego matki, truskawki i bankowo jakieś zajebiste burgery. :lol: Tak więc siedzieli sobie teraz na jakimś kocyku, a Rhys spojrzał na Nellie z miłością i tak po prostu wypowiedział słowa, które miały zaważyć na całej ich przyszłości.
- Wyjdź za mnie - ujął delikatnie jej podbródek by na niego spojrzała. I chociaż oczy mu lekko błyszczały wypitym szampanem, to mówił w tym momencie stuprocentowo poważnie. Chciał jej - całej. Każdego dnia. Chciał się przy niej zasypiać i budzić. Oczywiście nie mówił, że mieli wziąć ślub teraz, ale... Chciał tego. I miał chyba nadzieję, że ona też chciała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

outfit

Nellie też pamietała ten dzień doskonale, chociaż z jej perspektywy było trochę inaczej, bo wpatrywała się w niego praktycznie od zawsze – odkąd tylko przekroczyła próg ich szkoły wodziła za nim wzrokiem po szkolnym korytarzu. Nie można było jej powiedzieć, że Eleanor nie była ładna, od zawsze była śliczna, rozchwytywana przez chłopców, ale… nie chciała nikogo. Wolała siedzieć w książkach albo spędzać czas z Natalie. A potem Rhys zaprosił ją na randkę i popłynęła w tej relacji całkowicie; była w nim zakochana bezapelacyjnie, bez sprzecznie, miała wręcz wrażenie, ze nie odwracalnie. Uwielbiała jego motor, uśmiech, żarty, odpowiednio szerokie barki i patrzenie na niego na boisku – była jego najwierniejszą fanką, oczywiście! A teraz podpierała się na łokciach, patrząc w niebo z jakąś życiową nostalgią, po wypiciu kilku sporych łyków szampana i gdy złapał ją za podbródek, uśmiechnęła się do niego szeroko, od razu się nachylając w jego stronę.
– Teraz? – zapytała z rozbawieniem, obejmując go ramionami za szyje. Nie wzięła jego słów na poważnie, nie brała pod uwagi brania ślubu bo miała wielkie plany życiowe związane z medycyną. – A co, jak będę potem brzydka, stara i pomarszczona? – musnęła nosem jego nos, siadając teraz tak by być bliżej niego. – Nie będę całe życie tak hot jak teraz, miej tego świadomość – zaśmiała się, patrząc mu w oczy dość intensywnie i dopiero wtedy zrozumiała, że mówił całkiem poważnie i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Mogli wziąć ślub nawet teraz, chociaż wiedziała, że w tym momencie to byłaby całkowicie szalona rzecz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rhysand nie był wcale pewien, kiedy tak naprawdę na nią uwagę zwrócił, ale kiedy już tak się stało – odpłynął zupełnie. Mike często sobie z niego żartował, Aaron zresztą również, ale… Przecież to nie była jego wina, prawda? Zupełnie nie! To kobiety Stark miały w sobie coś, czemu potem żaden z trójki przyjaciół nie będzie potrafił się oprzeć. Tak czy siak, kiedy się tak uśmiechnęła i zadała swoje pytanie, wywrócił oczami.
– Nie teraz – westchnął, wciągając ją na siebie, gdy tak objęła go za szyję i podnosząc się do pozycji siedzącej. Oparł się czołem o jej czoło. – W przyszłości. Nie trzeba od razu brać ślubu, żeby wiedzieć, że chce się spędzić z drugą osobą resztę życia. A ja resztę swojego chcę spędzić z tobą – odparł zupełnie poważnie, jasne oczy wlepiając w jej ciemne tęczówki. – Prawdopodobnie tego nie dożyję – zaśmiał się i musnął jej usta, ale zaraz pokręcił głową.
– Dla mnie zawsze będziesz piękna. Najpiękniejsza- mruknął, całując ją delikatnie, ale całkowicie uroczo. – Wiem, że jesteśmy młodzi, wiem, że masz wielkie plany, ale ślub w niczym im nie przeszkodzi, obiecuję. Nawet pomogę ci wszystko planować, słowo harcerza! – zaśmiał się pod nosem, dłonią na oślep szukając druciku z korka od szampana i powoli złożył go tak, by przypominał pierścionek.
– Wyjdź za mnie, Nellie- powtórzył, patrząc na nią z szerokim, ale cholernie uroczym uśmiechem, dłonią powoli głaszcząc jej plecy i ewidentnie wyczekując odpowiedzi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jej nastoletni umysł odrobinę bawiły jego słowa, chociaż zdecydowanie można było w jej oczach zobaczyć nutę rozczulenia. Delikatnie gładziła palcami jego kark pod materiałem bluzy.
– Ja z tobą też… – mruknęła, nadal lekko rozbawiona, ale powaga jego słów zaczynała powoli do niej docierać. Eleanor była młoda, może zbyt młoda by rozumieć, co oznaczało spędzenie z kimś życia, ale… był idealny. Co prawda, nie miała porównania bo nigdy z nikim innym nie była, ale czuła w sobie, że nikt inny by i tak mu nie dorównał. – Rhys, proponujesz mi spędzenie razem życia a potem mówisz, że nie dożyjesz mojej starości? – zaśmiała się dźwięcznie, zaraz przedłużając pocałunek i westchnela cicho spod jego ust. – A co ze studiami? Co jeśli pójdę na studia do innego miasta? Pojedziesz ze mną? – przesunęła dłoń z jego karku na policzek, gładząc go opuszkami palców i lustrując wzrokiem jakby patrzyła na coś najpiękniejszego na świecie. Powoli przeniosła wzrok na prowizoryczny pierścionek, a potem z powrotem spojrzała na jego twarz.
– Okej – powiedziała w końcu. – Ale ty powiesz o tym moim rodzicom. I poczekamy aż skończę szkołę – zarządziła, odrobine poważnym tonem, by zaraz uśmiech ponownie rozjaśnił jej twarz. Złapała go za policzek. – A potem zrobimy sobie śliczne dzieci i kupimy piękny dom w Queen Anne – zamruczała, całując go dość namiętnie, ale tez dość przelotnie bo zaraz potem się odsunęła i wyciągnęła do niego dłoń. Nie potrzebowała ogromnego pierścionka i chyba doceniała, ze nie pchał jej czegoś takiego na palec. Wszyscy by się na niego gapili i pytali a ona… nie była gotowa by wszystkim mówić, ze zamierzają wziąć ślub – zaraz by każdy mówił, że jakaś ciąża czy coś!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Być może… Ba! Na pewno było to z jego strony bardzo naiwne, bo przecież jaki procent szkolnych miłostek nigdy się nie rozstawał? Jaki procent highschool sweethearts faktycznie brał śluby, a potem dotrzymywał małżeńskiej przysięgi? Na pewno nikły, ale jednak Rhysand wierzył – szczerze wierzył, że oni do tego procenta będą należeli!
– Więc się zgódź – zamruczał, wlepiając w nią zachwycone spojrzenie. Była śliczna, niewątpliwie. Sam był również zbyt młody, by pojąć znaczenie tego wszystkiego, ale jednocześnie cholernie pewien, że pragnął odkrywać to znaczenie tylko z nią. – Wiesz, według twoich rodziców to przed trzydziestką zostanę dawcą organów przez ten mój motor – zaśmiał się pod nosem, bo chociaż państwo Stark całkiem go lubili, to jednocześnie bankowo z nieufnością patrzyli na jego motocykl, szczególnie gdy ich mała Ell wsiadała na niego razem z nim. Dlatego starał się teraz ją odbierać spod domu samochodem. :lol:
– Przeniosę się albo będę do ciebie latał w każdy weekend. Poradzimy sobie, Nellie – uśmiechnął się do niej uroczo, bo był gotów na wszelkie poświęcenia – zrobiłby dla niej absolutnie wszystko i właściwie chciał, żeby była tego świadoma. Jej plany były dla niego naprawdę cholernie ważne. Jej kariera. Jej przyszłość. Wiedział, jak ciężko na to wszystko pracowała.
– W porządku, powiem im też, że sprzedaję motor, to może trochę ich to rozproszy – puścił jej oczko z rozbawieniem, bo jednak nie zamierzał motoru sprzedawać. – Jasne, oczywiście, że poczekamy – uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową, bo ten scenariusz naprawdę mu się podobał. – Oczywiście, że będą śliczne i cholernie mądre, po tobie – uśmiechnął się szeroko i odwzajemnił ten pocałunek, głaszcząc ją w talii i zaraz wsunął pierścionek na jej palec. – Wybierzemy jakiś jutro u jubilera – zamruczał, nagle sprawiając, że znalazła się plecami na kocu, a sam nad nią zawisł – Kocham cię, Nellie – zamruczał, powoli rozpoczynając wędrówkę ustami wzdłuż jej szczęki i w dół, po szyi do obojczyków i dekoltu, obsypując je pocałunkami i gdzieniegdzie lekko przygryzając jej delikatną skórę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Susan cały czas marudziła jej nad uchem, że powinna uważać – żeby nie spała z Rhysem zbyt prędko (a zrobiła to raczej dość szybko, bo u nastolatek seks wiązał się często z uczuciami a te do Hansleigh’a złapała baaaaardzo szybko), żeby nie wierzyła w tak nagle wyznania uczuciami i żeby nie dała sobie zrobić dziecka, ale Nellie nie słuchała. Czuła, ze nie zrobiłby jej krzywdy. I chociaż wiedziała, ze właśnie te nastoletnie związki mają małą szanse na życie razem do końca to łudziła się, że oni będą tym najmniejszym odsetkiem ludzi, którym wyjdzie – że będą mieć dzieci, kota, psa, wielki ogródek i będzie im najlepiej w życiu. Lepiej, niż komukolwiek innemu. Faktycznie naiwna wizja.
– A jak nie? – zapytała, lekko zadziornie, marszcząc przy tym nos. Nie musiała na głos odpowiadać, dość jasne było co na ten temat sadziła. – Nie ważne co powiedzą, w sumie. To nasza decyzja, mogą się nawet do mnie nie odzywać – wzruszyła ramionami. Miała całkowicie gdzieś ich zdanie, tak w gruncie rzeczy. Kochała rodziców, ale życia za nią nie przeżyją, tak? A ona swoje chciała przeżyć z nim, całe – z motocyklem lub bez, byleby organów Rhys nikomu nie musiał oddawać :lol: Pokiwała głową na jego słowa o tym, ze będą widywać się w weekendy. A może zostanie na studia w Seattle? – Och, nie! Nie możesz go sprzedać! – lekko wbiła mu paznokcie w kark. – Uwielbiam go… – aż westchnela ciężko. Przez niego całkowicie złapała zajawkę na motocykle! A potem mu przytakiwała, całkowicie wierząc we wszystko co mówił. Nikomu nie ufała równie mocno co jemu – może z wyjątkiem Natalie i Nesty. Obejrzała swoją dłoń gdy założył na nią pierścionek.
– Nie musimy. Możemy tez nie kupować obrączek. Zrobimy sobie tatuaże – wyszczerzyła się do niego. Już miała jeden tatuaż, który zrobiła kilka tygodni temu, z jego imieniem na nadgarstku przez co omal matka jej nie zabiła, ale to będzie na zawsze. Teraz już całkowicie była tego pewna. Grzecznie Polozyla się na plecach i objęła go nogami w pasie. – Kocham Cię – powtórzyła za nim, odchylając lekko szyje, żeby miał do niej lepszy dostęp. Zaraz jednak go zatrzymała, kładąc mu rękę na klatce piersiowej. – Będziemy musieli zrobić grafik, No wiesz, kto do kogo przyjeżdża. Wszystkie wolne dni chce mieć cię obok… – zacisnęła dłoń na materiale jego bluzy i lekko podniosła się do góry. Do końca szkoły średniej zostały trzy miesiące, musieli to już teraz zaplanować. – Boże, dopiero do mnie dotarło, że jeśli gdziekolwiek wyjadę, będziesz tak daleko! – jęknęła, popychając go lekko do tylu i zawiesiła sie teraz nad nim, siadając mu na podbrzuszu. – Bez ciebie to może przeżyje, ale za tym będę tęsknić okropnie… – wymownie poruszyła biodrami i uniosla brwi. Próbowała to kierować w rozbawienie, ale myśl o rozłące była okropna, chociaż kwestia ślubu lekko ją uspokoiła.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rhys doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co tam podszeptywała jej Susan – swoją drogą jego skromnym zdaniem była najbardziej wkurwiającą osobą w rodzinie, nawet jeśli chciała dobrze. Nawet ciężarna Nessie była mniej humorzasta niż Sue. Inna sprawa, że ogólnie o tyle, o ile i Ness i Natie traktował trochę jak młodsze siostry, tak z Suzie nigdy złapać wspólnego języka nie potrafił. Inna sprawa, że nie do końca rozumiał to negatywne nastawienie najstarszej Stark – bo przecież im mogło się udać. Przecież byli wyjątkowi, bez dwóch zdań.
– Och, to by było pewnie moje Villian origin story – zaśmiał się pod nosem, wywracając oczyma. – Musiałbym stalkować twoich przyszłych facetów, pozbywać się ich… Nic fajnego – powiedział z rozbawieniem, oczywiście sobie żartując. Pokiwał jednak głową na kolejne słowa Nell. Zgadzał się z nią w stu procentach. Była pełnoletnia, mogła decydować sama o sobie. I chociaż nie planował tych zaręczyn, to po prostu czuł, że chce spędzić z nią całee życie. – Nie zamierzam, ale twoi rodzice nie muszą o tym wiedzieć – poruszył zabawnie brwiami, muskając ustami jej nos. No przecież wiadomo, że by go nie sprzedał. - Och, tak? A co jeszcze uwielbiasz? – zamruczał w jej usta, poruszając wymownie brwiami i wlepiając w nią figlarne spojrzenie. On też jej ufał – bezgranicznie.
– Oooo, to jest świetny pomysł, za to cię kocham, między innymi – uśmiechnął się szeroko, bo jednak naprawdę mocno szanował opcję z tatuażami zamiast obrączek. Sam miał już wytatuowane jej imię i pewnie kilka rzeczy na ramieniu, które z czasem miały stać się całym rękawem. – Wiem, mała – zamruczał cicho, nie zaprzestając wędrówki ustami po jej dekolcie, ale gdy go zatrzymała, to grzecznie się odsunął.
– Zrobimy. Będę do ciebie przyjeżdżał w każdy weekend, w każde wolne. Będziesz się spełniać, realizować marzenia… Razem będziemy. Zrobię wszystko, żebyś była najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem, Nellie – obiecał z szerokim uśmiechem, patrząc jej w oczy. Mówił szczerze. Wiedziała o tym na pewno. Podparł się na łokciach, gdy tak na nim usiadła.
– Ale przynajmniej zdążysz zatęsknić, Nells – poruszył brwiami i uśmiechnął się do niej uroczo, wręcz chłopięco, dłońmi przesuwając wzdłuż jej talii aż do bioder, by zaraz przyciągnąć ją do siebie i cholernie namiętnie pocałować. A potem spędzili całą noc na rozkoszowaniu się sobą, planowaniu ślubu i tak dalej.
(...)
Przeskakujemy teraz w przód - jakieś 13 lat później, kiedy to Rhys już prowadził całkiem dorosłą firmę razem z Michaelem, a niedługo miał się odbyć szkolny zjazd, na który czekał niesamowicie. Wiedział, że dobrze będzie zobaczyć wszystkich w komplecie, chociaż Nellie miała się nieco spóźnić przez dyżur i lot, który miała. Dlatego też teraz wziął sobie spokojnie prysznic i wszystko było w porządku, dopóki ktoś nie zaczął napierdalać klaksonem. Westchnął ciężko, na tyłek zarzucił jakieś spodnie dresowe i wyszedł na zewnątrz by zobaczyć...
- Nellie? Co ty tu robisz? - uśmiechnął się szeroko, widząc żonę i od razu do niej podbiegając, by mocno ją objąć w pasie i przyciągnąć do siebie. - Myślałem, że będziesz wieczorem - zamruczał cicho, jeszcze nie dostrzegając jej walizek. :lol:

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Tak, a Eleanor zgodnie z tym co ustalili – wyjechała. Przez ostatnie lata widywali się głównie w święta, weekendy i wakacje i całkiem im to wychodziło, chociaż nie można było zaprzeczyć, że nie należało to do najprostszych zadań. Ale teraz przyjechała na szkolny zjazd, z podejrzanie dużą ilością walizek, nie mówiąc o nich zupełnie Rhysowi; załatwiła sobie etat w Swedish Hospital, spakowała większość rzeczy z Cleveland, wypowiedziała najem apartamentu, sprzedała swoje auto którym poruszała się tam i przyleciała wcześniej, niż powiedziała że przyleci. Wynajęła jakieś auto na lotnisku i sama przywlokła swój tyłek pod ich wspólny dom – chociaż dom był bardziej Rhysa, ona raczej była tam tylko gościem – a gdy dojechała, trąbiła jak oszalała żeby wyszedł na zewnątrz. Przecież nie będzie wciągać tego wszystkiego sama do środka, nie? Mogli mieć jakieś schody przed wejsciem, a to wiele rzeczywiście by utrudniało. Wysiadła z auta, trąbiąc jeszcze przeciągłe i gdy go zobaczyła, od razu rzuciła mu się w ramiona, pewnie nawet na niego wskakując.
– Niespodzianka – zaśmiała się, łapiąc go za podbródek i wpiła się w jego usta cholernie zachłannie. Ile się nie widzieli tak na żywo? Pewnie kilka tygodni i stęskniła się jak cholera. – Tęskniłam, cholernie. Świetnie pachniesz… – zamruczała, muskając nosem jego policzek. Uwielbiała zapach jego skóry zaraz po goleniu, bo od lat pewnie używał tego samego żelu czy tam balsamu. Mocniej zacisnęła uda wokół jego bioder, a dłonią czule pogładziła jego policzek, wpatrując się w niego jak w największy cud świata.
– Trąbilam, bo musisz mi pomóc wypakować walizki z auta – powiedziała, uśmiechając się niewinnie. – Nawet nie wiesz jak ciężko upchnąć prawie dziesięć lat w walizki. Polowe rzeczy musiałam wywalić. – wymownie uniosła brew w górę i przygryzła lekko dolną wargę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Owszem, mieli dla siebie święta, weekendy i wakacje i wszystkie przerwy semestralne. Owszem, związek na odległość nie należał do najłatwiejszych na świecie, jednak Rhys i Nellie dzielnie sobie z tym wszystkim radzili i był absolutnie zachwycony swoją żoną – tym, jak świetnie sobie radziła, jak rozwijała się jej kariera… Kochał ją i zamierzał w tym wspierać – nie wyobrażał sobie czegokolwiek innego. Kiedy więc na niego wskoczyła, podłożył dłonie pod jej pośladki, łapiąc ją i składając pocałunki na jej ustach cholernie namiętnie. Kurwa, jak on ją kochał. I tak cholernie tęsknił, że jedyne, co teraz miał w głowie, to zanieść ją do łóżka, delektować się jej ciałem, mieli w końcu cholernie dużo czasu, co najmniej kilka godzin. Może jednak ominą to reunion? To chyba nie było najgorszą opcją,s szczególnie teraz, kiedy miał ją przy sobie.
– Rób mi takie niespodzianki jak najczęściej – zamruczał z uśmiechem i spojrzał jej w oczy. – Och, wiesz, dopiero wziąłem prysznic, ale mógłbym się poświęcić i wziąć jeszcze jeden… – zamruczał, muskając nosem jej szyję i składając na niej kilka drobniejszych pocałunków.
– Walizki? W liczbie mnogiej? – zmarszczył brwi, bo pewnie zazwyczaj przylatywała z jedną. – Dziesięć lat… – i wtedy załapał, sadzając ją na masce samochodu, który wynajęła. – Zostajesz? Wracasz do domu? – w oczach Rhysa teraz pojawił się radosny blask. Kurwa, nie miała pojęcia, jak w tym momencie się ucieszył. Wpił się mocno w jej usta, zaciskając dłonie na jej pośladkach.
– Kurwa, kocham cię, Nellie – powiedział z uśmiechem, cholernie szerokim. Widać było, że był w tym momencie zdecydowanie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie – bo był. Tak długo nie mógł się przy niej budzić każdego dnia i ta perspektywa napawała go niewyobrażalnym szczęściem. – Ale walizki mogą poczekać – zamruczał, wsuwając dłonie pod jej obszerną, swetrową sukienkę i błądząc nimi po jej cholernie zgrabnym ciele. – Mógłbym przysiąc, że za każdym razem kiedy cię widzę jesteś piękniejsza – powiedział w jej usta, wpijając się w nie na nowo. Trzeba było odpowiednio uczcić jej przyjazd, nie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Konsekwencją tej odległości było tylko odwleczenie wszystkiego, co mogliby realizować gdyby mieli się obok. Dlatego uznała, że skoro jest taka możliwość to najwyższa pora wrócić do Seattle, zmienić wystrój całego domu i może dorzucić do jednego pokoju jakieś łóżeczko… we trójkę byłoby im raźniej, prawda? A wiedziała, że Rhys chciał mieć dziecko, więc skoro już większość rzeczy odhaczyła na swojej kartce z planami do realizacji, to mogła zrobić coś dla wspólnego dobra! Póki co, oddała się tym pocałunkom na dłuższą chwile, a gdy usłyszała jego słowa zaśmiała się dźwięcznie.
– Och, zdecydowanie przydałby mi się prysznic po locie – poruszyła brwiami. Nie miała nic przeciwko, zdecydowanie prysznic był dobrą opcją, chociaż obawiała się, że jak już tam wejdą, to nie wyjdą a Reunion było dla niej ważne mimo wszystko! – Walizki – powtórzyła, uśmiechając się tylko i dając mu czas na przemielenie tego siedziała na masce samochodu z nogą założoną na nogę. Gdy jednak zatrybił, klasnęła w dłonie, zaraz łapiąc go za ręce i przyciągając do siebie. Co z tego, że mogą wgnieść maskę. Jebac, zapłacą!
– Wróciłam i nie zamierzam nigdy więcej nigdzie wyjeżdżać – stwierdziła, patrząc na niego maślanym wzrokiem. – Ja bardziej – zachichotała, pokazując mu język jak nastolatka. Tak, nie zamierzała go nigdy więcej zostawiać; chciała mieć go dla siebie ciagle, widzieć codziennie rano jego zaspaną buzie, oglądać tyłek w bokserkach gdy szedł się napić kawy po wstaniu z łóżka… może to brzmiało śmiesznie, ale w praktyce nigdy nie mieli okazji się tym tak naprawdę nacieszyć.
– Eeeeej, ale musimy się szykować, nooo! – pokręciła z rozbawieniem głową, pozwalając mu mimo wszystko na wsuwanie rak pod jej sweter. – Hej, czekaj – zatrzymała go, patrząc mu w oczy. – Odstawiłam tabletki. Młodsi nie będziemy, więc może warto spróbować? – przesunęła paznokciami po jego ostro zarysowanej żuchwie. – Nie chcę już na nic czekać – zamrugała niewinnie oczami. Czekali długo na wiele rzeczy, teraz mogli przestać, nie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wiedział doskonale, że tak było – mimo wszystko kochał ją i naprawdę chciał, żeby była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Był gotów sprzedać ten dom, jeśli by jej się spodobał jakiś inny, był gotów poczekać też z dzieckiem – oczywiście, chciał takowe kiedyś mieć, ale przecież ona była dla niego ważniejsza niż maluch. Chciał, żeby czuła się jak najlepiej i zgodnie ze swoją przysięgą małżeńską chciał ją uszczęśliwiać do końca swoich dni – a był już po trzydziestce, to i tak dłużej niż przy jego motorze dawali mu jej rodzice. :lol:
– Mógłbym ci umyć plecy, jeśli potrzebowałabyś pomocy – zamruczał, uśmiechając się szeroko, bo zdecydowanie reunion zeszło na dalszy plan, kiedy miał ją tutaj, przed sobą, taką piękną, wspaniałą i już na stałe. Miał wrażenie, że serio – serce mu rosło w piersi od gromu szczęścia, który właśnie wewnętrznie przeżywał.
– No, chyba, że na wakacje, razem ze mną. Na jakieś Bahamy albo Hawaje, żebym mógł cię podziwiać w bikini… – zamruczał odnosząc się do tego, że nie zamierzała nigdzie wyjeżdżać. Kurwa, mógłby przysiąc, że to był najszczęśliwszy dzień jego życia. Tak bardzo ją ochał, tak bardzo chciał mieć ją przy sobie każdego dnia, że to wszystko brzmiało jak spełnienie jego marzeń. W dodatku interesy z Mikiem szły świetnie i zastanawiali się nad kupnem klubu – żyć, nie umierać, nie?
– Poczekają na nas – zamruczał cicho, patrząc jej w oczy i skupiając się na obcałowywaniu jej szyi. – Och… Naprawdę? Jesteś na to gotowa? – uśmiechnął się szeroko – bo jeśli by nie była, to by przecież poczekał. Mimo wszystko, gdy powiedziała, że nie chce już czekać, pokiwał głową. – Więc możemy spróbować nawet teraz, co ty na to? Zgorszymy trochę sąsiadów? – poruszył brwiami z rozbawieniem, dłonią wodząc po wewnętrznej części jej ud i muskając palcami kobiecość, wpijając się jednocześnie w jej usta, cholernie namiętnie.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”