WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie był pewien jak to się stało, że kiedy miał mieć w domu jednego przyjaciela, to skończyło się tak, że miał jednego przyjaciela oraz jednego gościa, za którym oficjalnie nie przepadał. Sirius, który pojawił się w jego drzwiach w towarzystwie Jina, musiał być niezwykle przekonujący lub to Maverick okazał się być wyjątkowo łaskawy. Wpuścił ich obu, choć początkowo powitał Boswortha wypowiedzią „Chyba sobie, kurwa, ze mnie żarty stroisz”.
Jak się okazało: nie stroił.
Przez to Reyes, niczym przykładny gospodarz, był już w kuchni, sięgając po to, co potrzebne. To, na co się umawiali: alkohol. Zdobyć butelkę trunku nie było wcale trudno, wystarczyło ładnie się uśmiechnąć do pana Janka spod Walmartu, powiedzieć mu, że reszta będzie dla niego. To ten świąteczny duch, choć on powinien już odpuszczać powoli, skoro było już po tej całej pajacerce, do której Maverick zawsze był sceptycznie nastawiony. By być szczerym: Maverick do dziewięćdziesięciu procent rzeczy i postaci był nastawiony na „nie”, ale święta to nieco inna liga tego „nie”.
Wszedł z powrotem do salonu, stawiając na stoliku whisky, a obok niej colę – nierozłączny zestaw. Cofnął się do kuchni, żeby złapać paczkę chipsów – bo to impreza na bogato, jak widać – a potem wrócił, by tym opakowaniem, zanim posadził dupsko, rzucić w Siriusa z hasłem „trzymaj”.
Siedział zatem na fotelu, naprzeciwko chłopaków, z ramionami skrzyżowanymi na torsie i bardzo niezadowoloną miną. Przybraną postawą przypominał jakiegoś wodza indiańskiego, może Pędzącego Bizona. Tyle, że Pędzący Bizon łypał nieprzychylnie w stronę przyprowadzonego przez Siriusa plus jeden. Nie podobało mu się to absolutnie, bo nie pałał sympatią do drugiego gościa w swoim domu. Na moment zerknął więc na przyjaciela, którego teraz obwiniał za tę sytuację. Choć nie oszukujmy się – gdyby był bardzo przeciwny obecności Jina, to po prostu zabiłby go drzwiami, zatrzaskując je przed nim w momencie, w którym próbowałby wejść.
A tak miał go w domu.
W swoim własnym domu. Własnym, choć na papierze należał on do jego ojca, to jednak mężczyzna ze swoją rodziną – która w teorii była też rodziną Mavericka, ale w praktyce nie wychodziło to za dobrze – mieszkał w zupełnie innym miejscu.
Obrażona diva, którą był teraz Maverick – kto go tak nazwie ten niechybnie dostanie po pysku, nie wolno mu tak mówić – sięgnęła po butelkę, otworzyła ją i polała. Siriusowi, od serca, a potem Jinowi. Wbił przy tym spojrzenie, które wydawało mu się, że jest oj takie groźne, nie bacząc specjalnie na to, ile mu polewa. Nie wylał, ale przybysz mógł się pochwalić tym, że miał w szklance jakieś pięć szóstych alkoholu, akurat by chlupnąć kropelką coli.
Bardzo dojrzale, Reyes.
Ostatecznie polał samemu sobie, nie martwiąc się o to, jak to wyglądało i czy w ogóle wyglądało. Zaraz potem usadowił się wygodniej na fotelu.
Muszę zapytać, Sirius – odezwał się w końcu, łamiąc tę, chyba, karę milczenia, którą możliwie planował potraktować przyjaciela. – Po chuj? – Nie potrzebował więcej dodawać, żeby doprecyzować, czego ów pochuj miał dotyczyć, bo jego spojrzenie wymownie przeszło na dodatkowego gościa.
<link rel="preconnect" href="https://fonts.googleapis.com"><link rel="preconnect" href="https://fonts.gstatic.com" crossorigin><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.mr1 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:15px 0px 0px 0px;} .mr11 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:0px 0px 15px 0px;} .mr2 { width:290px; background-color: white; opacity:0.24; height:20px; margin-top:-40px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8.5px; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.9; } .mr3 { width:290px; margin-top:-22px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8px; line-height:100%; color:black; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.3; position:relative; opacity:0.95;}</style><center><img src="https://64.media.tumblr.com/b852d7a5bfc ... 1_250.gifv" class="mr1"><img src="https://64.media.tumblr.com/5cf9012e07c ... o9_250.gif" class="mr11"><div class="mr2"></div><div class="mr3">Love me or hate me<br> Either way <b>I'm on your mind</b></div></center><br>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Jin właśnie kończył robić zakupy, ponieważ jego lodówka świeciła pustkami, to znaczy, jedyne co w niej miał to ze trzy jajka, resztkę mleka oraz kilka plasterków żółtego sera. Dlatego postanowił sobie, że zaraz po robocie, pójdzie do spożywczaka i tak też uczynił, w dodatku uzupełnił zapasy napojów z procentami oraz przekąsek, ze względu na zbliżający się sylwester. Chociaż z drugiej strony wyznawał zasadę alkoholu nigdy za wiele, bo czy potrzebna była okazja, aby go pić? Ależ skąd! Oczywiście starał się pilnować, aby nie przekroczyć granicy zwanej alkoholizmem, lecz niektóre sytuacje (najczęściej spowodowane ludźmi w robocie), doprowadzały go zwyczajnie do szału.
Jakoś tak całkowicie przypadkiem, po zakupach nie wrócił do swojego domu, tylko wylądował przed drzwiami bardzo dobrego kumpla, z siatką, gdzie miał dwa czteropaki wraz z chipsami paprykowymi (reszta została w bagażniku auta, bo przecież nie przylazłby tu ze wszystkimi reklamówkami, wypchanymi po brzegi, gdyż znając jego, zapomniałby o nich, wychodząc). Zresztą niektóre produkty wymagały schowania do lodówki, a jeżeli ta Siriusa oraz Mavericka była pełna, wtedy byłby problem, a tak to sobie będą leżały w chłodnym bagażniku.
Owszem, przez moment dosięgnęła go niepewność, czy aby dobrze robi i nawet chciał powiedzieć, że innym razem pójdą na wspólne chlanie, ale ostatecznie nic takiego nie padło z jego ust. Doskonale pamiętał, że współlokator Boswortha wręcz nienawidził Tae, ale on miał to w dupie, albo raczej również nie darzył go uwielbieniem, bo z jakiej racji miałoby być inaczej? Tak czy inaczej, gdy już znaleźli się w środku mieszkania, Jin wyjął przyniesione dary z siatki i otworzył cziperki.
- Częstuj...cie się. - odparł, wskazując na opakowanie. Uniósł do góry brew, kiedy dostrzegł, w jakiej proporcji miał zapełnioną szklankę. Jednak zaraz olał to, ponieważ usłyszał miłe słowa Reyes'a, które spowodowały, że nieco mocniej ścisnął szklankę. Gdyby trzymał plastikowy kubek, ten już zostałby nieźle zgnieciony i najprawdopodobniej musiałby sobie wziąć nowy.
- Ale o chuj Ci chodzi, co? - spytał Meavse'a, bo przecież jeśli miał jakiś problem, mógł go z Jinem omówić, znaczy, tak się wydawało Woojinowi.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#31

[ Sirius nie mieszka z Maeve. Mieszkał przez pewien okres z Darrellem, ale obecnie sam wynajmuje mieszkanie w Chinatown ]

Ostatnio Sirius spędzał czas głównie z Maeve - przeważnie szerzyli wokół siebie chaos i nierozsądek: nadużywali alkoholu albo swoim durnym zachowaniem gorszyli społeczeństwo Seattle. Tego wieczoru również umówił się Azjatą, a przy okazji zaprosił Woojina, aby w końcu miał okazję zakopać topór wojenny z Maverickiem. Sirius nie wiedział, czego dokładnie dotyczył ich spór, jednak ilekroć wspominał imię Tae, to jego przyjaciel dostawał piany. Nie wnikał, choć nie dało się ukryć, że nieco intrygował go ten konflikt.
Już w progu zauważył tęgą minę Maeve, choć udawał, że było inaczej. Wielce rozbawiony, podśpiewując jakiś utwór, wszedł do mieszkania i zaraz po ściągnięciu butów, rozsiadł się na kanapie. Poklepał miejsce obok siebie, aby zachęcić do spoczynku również Jina. Sytuacja szybko się zaogniła. Wydawało się, że nieproporcjonalna ilość alkoholu wylała szalę goryczy.
Sirius schował dziób w drinku i próbował zignorować spojrzenie przyjaciela. Niestety wpatrywał się w niego z olbrzymim uporem, dlatego w końcu nie wytrzymał i omyłkowo się zachłysnął. Wypluł alkohol z takim rozmachem, że rozbryzg się on na twarzy Mavericka.
- Spokojnie, spokojnie - nerwowo wytarł przedramieniem usta. Podniósł się z kanapy. Wsypał chipsy obu chłopaków do miski. Miał wrażenie, że jakby otworzył tylko jedną paczkę, to dałby im powód do kolejnej awantury. - Jin - zaczął, ponownie goszcząc kuper pomiędzy poduchami - Maverick tak naprawdę jest rasistą. Musisz mu wybaczyć pewne odchylenia - wytłumaczył z taką powagą, jakby naprawdę wierzył w słuszność własnych słów. W rzeczywistości chciał jedynie rozluźnić atmosferę - raczej nie było na świecie Azjaty, który nie akceptowałby obecności innych Azjatów. Ten argument brzmiał po prostu głupio. - W dodatku ma dwubiegunowość - zasugerował domniemaną chorobę psychiczną przyjaciela, przy czym posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.
Sirius miał w planach picie whisky do rana. Nie chciał, aby kłótnia tej dwójki zepsuła mu humor. Tym bardziej, że obu darzył sympatią.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Swoje pytanie adresował do przyjaciela, a odezwał się przybłęda. Maverick chyba nie potrafił wskazać za co tak dokładnie pałał niechęcią do kolegi Siriusa, ale znając go i jego temperament, nie musiało to być nic poważnego. Miał prosty schemat: podpadniesz mu raz, będzie miał zły humor, to wyrokiem jest ta ciągnąca się manifestacja niechęci.
To nie była jednak nienawiść.
Za to on nie chciał dać nikomu możliwości odpowiedzi, na pytanie – niechybnie retoryczne – zadane przez przybysza.
O twoją paskudną mordę, którą muszę znosić – ofuknął intruza, w reakcji na jego słowa. Nie z nim przecież rozmawiał, nie o jego zdanie pytał. Najlepiej by było, jakby wcale się nie odzywał. Och, jeszcze lepiej by było jakby zdechł. Niekoniecznie tutaj, w jego domu. Po pierwsze: musiałby się spowiadać, a z jego usposobieniem to byłby na liście podejrzanych, a po drugie, co ważniejsze: musiałby posprzątać.
Nie lubił sprzątać.
Winny temu wszystkiemu zamienił się w zraszacz i potraktował wiązką drinka gospodarza. Reyes skrzywił się, wycierając swoją twarz rękawem. Burknął jeszcze coś niezrozumiale pod nosem, bo przecież wszyscy musieli wiedzieć, że on to jest teraz bardzo zły i niezadowolony z tej sytuacji, a Gej-heh-zer Sirius wcale sytuacji nie poprawił.
Podobnież alkohol jednał ludzi.
Kończąc wycieranie się nie omieszkał spojrzeć na Boswortha, który zabrał głos, tłumacząc przy okazji Mavericka przed swoim kolegą. Brew Reyesa uniosła się, ale nieukontentowany wyraz twarzy nie stopniał. Właśnie się dowiedział, że był rasistą. I do tego miał dwubiegunówkę.
Czy można było to poddać w wątpliwości?
Owszem – mruknął, ironicznie potwierdzając słowa Siriusa. – Biegam w kapturze i palę Azjatów. – To wymagało doprecyzowania. Nie mógł przecież być pasywnym rasistą. O supremację własnej rasy trzeba było walczyć. To nie miało tak bardzo sensu, wszyscy o tym wiedzieli. Co nie znaczyło, że nie mógł pociągnąć tego dowcipu.
To i tak był postęp z jego strony. Żart. Wątpliwej jakości, niskich lotów, ale żart. Choć poprawniej by było: sarkastyczne burknięcie, bo tak się to prezentowało. Mógł przecież nazwać Boswortha idiotą, zdarzało mu się to, a potem wrócić do czepiania się jego kolegi, ale chwilowo się uspokoił. Sirius to dopiero na niego działał, jeszcze trochę i zmieni go w pluszaczka, którego będzie można przytulać zawsze i wszędzie. Choć nie było zaskoczeniem, że łagodniał przy osobach, które lubił – choć on sam lubieniem by tego nie nazwał.
Co go mogło uratować? Jedynie alkohol, który i tak miał dzisiaj pić. Właśnie dlatego wychylił nieco zawartości swojej szklanki.
Zabawiać gości nie zamierzał, już na pewno nie tamtego bubka! Cała nadzieja w Siriusie.
<link rel="preconnect" href="https://fonts.googleapis.com"><link rel="preconnect" href="https://fonts.gstatic.com" crossorigin><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.mr1 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:15px 0px 0px 0px;} .mr11 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:0px 0px 15px 0px;} .mr2 { width:290px; background-color: white; opacity:0.24; height:20px; margin-top:-40px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8.5px; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.9; } .mr3 { width:290px; margin-top:-22px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8px; line-height:100%; color:black; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.3; position:relative; opacity:0.95;}</style><center><img src="https://64.media.tumblr.com/b852d7a5bfc ... 1_250.gifv" class="mr1"><img src="https://64.media.tumblr.com/5cf9012e07c ... o9_250.gif" class="mr11"><div class="mr2"></div><div class="mr3">Love me or hate me<br> Either way <b>I'm on your mind</b></div></center><br>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rzecz jasna usiadł obok kumpla, gdy tylko dostrzegł, jak ten klepie miejsce obok siebie, bo przecież nie będzie stał po drugiej stronie salonu, chociaż zapewne byłoby bezpieczniej i zdążyłby wykonać wszelakie uniki, gdyby był do nich zmuszony, poprzez zachowanie Reyesa. Gdy tylko Sirius napełnił jedną z misek chipsami, szybko wziął kilkanaście do ręki. Pewnie, gdyby miał więcej dłoni, niczym ośmiornica macek, upchałby do nich właśnie chiperki, chociaż jedną miałby wolną, aby móc trzymać szklankę z procentowym trunkiem. Ogólnie kilka razy złapał się na rozmyślaniu, co by było, gdyby faktycznie posiadał więcej kończyn górnych, bo dolne w ilości sztuk dwóch, całkowicie mu wystarczyły. Jasne, za dzieciaka, uważał, że fajnie byłoby mieć cztery nogi, jak taki piesek lub kotek, ale wyrósł z tego przekonania. W sumie szybciej by programował z kilkoma łapami.
- To zamknij oczy, wtedy nie będziesz musiał na nią patrzeć. - odparł, wzruszając ramionami, chociaż na samym początku miał ochotę rzucić tekstem typu ,,Twój nie jest ani trochę lepszy" ale ze względu na obecność Siriusa, jedyne co, to tylko ugryzł się w język, dosłownie. Po swoich słowach stuknął swoim szkłem ze szkłem przyjaciela, po czym wziął kilka łyków, lecz zaraz poczuł przypływ ciepła oraz gorzki smak w gardle.
- Rasista z dwubiegunową chorobą mówisz...ciekawy przypadek w takim razie. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z Azjato-rasistą. Od zawsze nim jesteś? - spytał, chociaż po chwili parsknął śmiechem, bo nie był pewien, czy usłyszane słowa należały do prawdziwych, czy po prostu właśnie go wkręcano. Jeszcze kilka lat temu, uznałby to za niedorzeczne, lecz w dzisiejszych czasach, wszystko mogło być prawdziwe i aktualnie co raz mniej rzeczy zaczynało go dziwić. Gdzieś tam w międzyczasie, sięgał po przekąski, mimomimo iż był nawet najedzony, no ale przecież cziperków nigdy za wiele. Szczególnie że w misce znajdowały się te lubiane przez Jina.
- Czyli wieczory spędzacie na paleniu Azjatów, tak? Zabierzcie mnie kiedyś na taką akcję. - on akurat żartował, co podkreślił poprzez krótkie, a zarazem ciche parsknięcie, bo dziwnym trafem, w pewnym sensie skojarzył sobie coś takiego z paleniem wiedźm na stosie albo wampirów.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Zajęcie miejsca obok Siriusa było po prostu najbezpieczniejszą z opcji. Dzięki temu mógł wkroczyć w przypadku wszczęcia rękoczynów pomiędzy pozostałymi kompanami.
Pomimo upływu kolejnych minut wzrok Mavericka wciąż wskazywał na zdenerwowanie i zażenowanie. Spoglądał raz na Jima, raz na Siriusa, jakby próbował wypalić im dziury w czołach. Bosworth nadal starał się ignorować to wszystko i co rusz moczył dziób w szklance whisky.
W innym przypadku przytyki tej dwójki byłyby zabawne. Problem w tym, że znajdowali się w mieszkaniu Reyesa, a alkohol jeszcze nie zdążył pojednać wszelakich sporów.
Maeve ma wiele innych, ciekawych pasji - kontynuował temat, przy czym znacząco spojrzał na przyjaciela, jakby oczekując, że ten zacznie mówić coś bardziej sensownego. Przez chwilę się zawahał, bo chciał pieszczotliwiej odnieść się do Azjaty, jednak uznał, że było na to za wcześnie. Jin mógłby uznać jego słownictwo za akt homoseksualizmu, a nie żart.
Pomimo próby zmienienia wątku, ten został na piedestale i był dalej kontynuowany. Tym razem nieco zażenowany umieścił wzrok na drugim skośnookim. Potyczek słownym nie było końca, dlatego jedynie westchnął i pokręcił głową.
- Ostatnio mieliśmy przygodę na wysypisku śmieci. Maeve utknął w kontenerze z odpadami i zabrała go śmieciarka. Pół nocy go szukałem - opowiedział, przy czym prawie zakrztusił się alkoholem. Przypomniał sobie ich minione wyjście na miasto, które skończyło się najpierw pobiciem i nurkowaniem w stertach śmieci, a na końcu pogryzieniem przez dobermana. Sirius do teraz był w szoku, że oboje wyszli z opresji bez większych uszczerbków na zdrowiu.
- Jin - zwrócił się do starszego kolegi. Niemal w tym samym czasie wstał i wepchnął do ust Maeve garść chipsów, aby ten nie wyskoczył z jakimś błyskotliwym komentarzem, jak ten przysłowiowy Filip z Konopi. - Czym się teraz zajmujesz? - zapytał. Wiedział, że chłopak działał w dziedzinie informatyki, jednak nigdy bardziej nie zagłębiał się w tym temacie. Obecnie uznał, ze powinni poruszyć neutralne tematy, aby przełamać pomiędzy sobą pierwsze lody - albo góry lodowe imieniem Maverdicka.
- A! - prychnął i prędko upił łyk whisky. Potem wskazał szklanką na najmłodszego towarzysza i zatoczył nią w powietrzy koło. - Zacząłem udzielać korepetycji Laurze. Nie wkurzaj mnie dzisiaj, to mogę cię trochę wyidealizować. Powiem na przykład, że masz dużą parówkę - powiedział w mało inteligentny sposób.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przymknął na moment oczy, słysząc tę, jakże błyskotliwą, poradę ze strony intruza. Nie powinien być zdziwiony, sam chwilę wcześniej popisał się intelektem, czepiając się twarzy gościa, więc czego się spodziewał? Na pewno nie tego, że tamten wykaże się rozumem. Już wcześniej podejrzewał go o jego deficyt, jednak teraz sam się o coś takiego prosił. Przynajmniej po tym, co usłyszał, zdecydował się tematu nie ciągnąć, co pozwoliło Siriusowi zabrać się do wygaszania tego konfliktu między dwójką – ewentualnie do zepchnięcia go nieco dalej, zasłaniając jakimiś durnymi rozmówkami.
Maverick nie należał do wygadanych osób; nie był tym, z kim można było sobie na spokojnie uciąć pogawędkę o wszystkim, bo po pierwsze: nie wykazywał zwykle zainteresowania tym, co mówiła druga strona, a po drugie: bardzo szybko wplatał w dialog swoje słowne prowokacje, co nie kończyło się pokojowo, o ile nie miało się obycia z chłopakiem.
To była kwestia przyzwyczajenia.
Skrzywił się jednak mimowolnie na przywołane przez Siriusa wspomnienie z tamtej nocy, kiedy to on stał się tytanem intelektu i dał pogryźć rozsierdzonemu dobermanowi. Dalej miał ślad, a pewnie jeszcze długo od teraz będzie go na sobie nosił.
Ta – potaknął, zupełnie niepotrzebnie, ale ze słyszalnym niezadowoleniem. Jak zwykle nie miał nic przeciwko temu, jak kończyły się te ich nocne eskapady, tak tamto wyjście to była przesada. Czy to znaczyło, że teraz nabierze ostrożności w piciu i podejmowaniu decyzji? Wątpliwe.
Przerzucił spojrzenie swoich ciemnych oczu na Jina, faktycznie już otwierając gębę, by w ślad za głosem przyjaciela, który zwrócił się po imieniu do intruza, dodać krótkie „wyjdź”, ale nic takiego się nie stało, bo w jego ustach wylądowały chrupki. Zmarszczył czoło, jeden chips nawet mu wyleciał z niedomkniętej, zdziwionej gęby na podłogę, a chwilę potem zamknął buzię i przeżuł to, co załadował do niej Bosworth.
Potem już sięgał po szklankę ze swoją whisky, by wypić z niej sporą część zawartości. Nie zwykł tak po prostu siorbać to, co mu nalano. Zerknął kontrolnie na szkło należące do nieproszonego gościa, a następnie już patrzył w kierunku Boswortha.
Reyes zacisnął usta w wąską kreskę, kiedy padło wspomnienie Laury. Przemielił na spokojnie w myślach to, co usłyszał, jednocześnie zachowując na swojej twarzy ten średnio przystępny i ukontentowany wyraz, który był tam roboczo. W końcu nie przyzna się głośno, że interesował się Hirschówną bardziej, niż jego ustawa przewidywała. Nie w ten sposób.
Jestem zdziwiony, że zdecydowała się na korepetycje u takiego bęcwała jak ty – odpowiedział w końcu, nie błyszcząc tutaj intelektem. – Mów jej co chcesz – dodał, wzruszając ramionami, bo przecież co go to obchodziło. Na niewzruszonego chciał wyjść. To nie tak, że zaraz był zazdrosny o to, że dwójka się widuje na jakichś korepetycjach. Bardziej denerwował go fakt, że Laura widywała się akurat z Siriusem, który czasami jak coś powie… No nie uczyni to podchodów Reyesa łatwiejszymi, a te i tak działały mu na nerwy, bo nie było to w jego stylu, niemniej nic nie potrafił poradzić na to, że nagle baraniał w obecności dziewczyny.
Tym bardziej jestem zdziwiony, że interesuje cię moja parówka. – I to tak przy gościu omawiali. Co prawda – Mavericka naprawdę mało obchodziło to, co usłyszy tamten, ale wciąż. Musiał mieć nie lada słuchowisko.
<link rel="preconnect" href="https://fonts.googleapis.com"><link rel="preconnect" href="https://fonts.gstatic.com" crossorigin><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.mr1 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:15px 0px 0px 0px;} .mr11 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:0px 0px 15px 0px;} .mr2 { width:290px; background-color: white; opacity:0.24; height:20px; margin-top:-40px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8.5px; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.9; } .mr3 { width:290px; margin-top:-22px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8px; line-height:100%; color:black; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.3; position:relative; opacity:0.95;}</style><center><img src="https://64.media.tumblr.com/b852d7a5bfc ... 1_250.gifv" class="mr1"><img src="https://64.media.tumblr.com/5cf9012e07c ... o9_250.gif" class="mr11"><div class="mr2"></div><div class="mr3">Love me or hate me<br> Either way <b>I'm on your mind</b></div></center><br>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wzrok Jina przemieszczał się głównie z Siriusa na szklankę z alkoholem i na Maeve'a. Gdy usłyszał, że Reyes posiada inne pasje, Jin uniósł nieco brwi w górę, jakby usłyszał właśnie coś nierealnego albo raczej niespodziewanego.
- Zbierał monety albo kolekcjonował znaczki pocztowe? - zapytał, bo to były w sumie pierwsze czynności, jakie mu przyszło do głowy. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że numizmatyka oraz druga wymieniona przez niego czynność, dla niektórych (może nawet większości?) wcale nie należała do ciekawych, ale on na przykład lubił patrzeć na banknoty pochodzące z różnych części świata. Kilka lat temu, nawet chciał zacząć je zbierać, niczym tazosy z pokemonami z chipsów (tak, zbierał je w przeszłości, razem z różnymi kartami np. z Yu-Gi-Oh), ale ostatecznie zrezygnował, gdyż zobaczył, ile niektóre kosztują na aukcjach i no...uznał, że przecież zawsze można samemu je wydrukować, tylko będą bez tych wszystkich wypustek oraz magicznych dodatków w postaci zmiany koloru pod światłem. Także ostatecznie posiadał jedynie banknoty z Korei, Ameryki, ale ponieważ istniała szansa, że w te wakacje wybierze się do Europy, więc jego kolekcja się nieco powiększy.
Usłyszawszy o przygodzie, jaką przeżyli Sirius z Meavem, Jin parsknął śmiechem, ponieważ musiało to komicznie wyglądać. Bądź co bądź, nie na co dzień człowiek utyka w kontenerze.
- Ciekawe miejsce na spotkanie sobie, nie powiem. Pewnie Maverick potem miałeś dość długą kąpiel, huh? - Woojin doskonale wiedział, że zapach na Azjacie mógł się utrzymywać dość długo, o ile spędził w kontenerze dość sporo czasu. On sam jedynie grzebał w śmietniku, jakiś czas temu, ponieważ wypadła mu słuchawka bezprzewodowa i to tak niefortunnie, że wpadła mu akurat do zbiornika ze śmieciami. Na szczęście udało mu się ją znaleźć, ale ręce jechały mocno i mył je z 15 minut, a potem wypryskał perfumami.
- Ja um....pracuje w gazecie. Ogarniam tam informatyczne rzeczy typu stronę internetową, naprawiam kompy i no...nic takiego. Czasami też pomagam przy nieboszczykach.- wzruszył ramionami, jakby wykonywane przez niego czynności były czymś zwyczajnym (bo były), biorąc kilka łyków alkoholu.
- A Ty? - spytał Siriusa, bo domyślał się, że Maverick go oleje albo uda, że nie słyszy.
Z usłyszanego dialogu zaczął wnioskować, iż Laura podobała się Azjacie i z wielką chęcią zapytałby, czy długo trwa ich znajomość, ale ostatecznie nic od siebie nie dodał. Parsknął jedynie, prawie wylewając procentowy trunek na podłogę, gdy usłyszał o parówce. Dlatego ostatecznie zaczął jedynie kaszleć, bo przecież nie chciał kumplowi zalewać podłogi whiskaczem. Miał nadzieję, że to ten cały kaszel spowodowany zakrztuszeniem się zaraz przejdzie, bo jeszcze go tu posądzą za rozsiewanie jakiegoś choróbska i wyrzucą na zbity pyszczor.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius również nie miał nic przeciwko finałom ich nocnych eskapad, chociaż niejednokrotnie zastanawiał się, jakim cudem wciąż żyli. Mieli za sobą wiele przygód i jeszcze więcej groźnych zadrapań oraz siniaków, które powstały na ich skórze w niewiadomych okolicznościach. Prawdopodobnie, to im dedykowana była fraza głupi ma zawsze szczęście, bo jakkolwiek to brzmiało, nadal mieli prawo bezkarnie wałęsać się po ulicach Seattle, a nie w zaświatach.
Sirius tajemniczo spojrzał na Jina, jednocześnie mocząc usta w gorzkim trunku. Mimowolnie zastanowił się, czy w tym niepozornym chłopaku kryła się choć odrobina szaleństwa Maeve. Nie śmiał zapytać, bo wkrótce zamierzał przekonać się o tym na własnej skórze.
Bęcwała? – oburzył się, słysząc odpowiedź przyjaciela. – Jestem bardzo dobry z rysunków. Laura jest inteligentną, młodą kobietą. Bardziej zdumiewa mnie fakt, że macie wspólne tematy. Nie jesteś zbyt bystry i w dodatku źle ci z tych paciorkowych oczu patrzy. – Sirius, aby uchronić się przed kolejną, kąśliwą uwagą Maevicka, ponownie wepchnął mu do ust garść chipsów. – Nażryj się, misiaczku – dodał przesłodzonym, ckliwym głosem, po czym ponownie upił łyk swojego drinka.
Wydawało się, że na krótką chwilę zapomnieli o obecności Jina, który zapewne bacznie ich obserwował. Tymczasem Sirius nadal doglądał młodszego Azjaty, który usiłował przełknąć zawartość gęby - o dziwo - bardzo pojemnej gęby.
Bardziej interesowałyby mnie twoje pośladki. – Tym razem to on wzruszył ramionami, jakby go to nie obchodziło. Nigdy nie zastanawiał się nad miłością do przedstawiciela tej samej płci; nigdy nie czuł takiej potrzeby, bo odkąd zaczął być świadomy seksualnych spraw, to wiedział, że zdecydowanie preferował kobiety. Jednak w obecnej sytuacji doborowe towarzystwo i alkohol nasunęły mu irracjonalną myśl, że gdyby musiał być w związku z Maverickiem, to wolałby zostać samcem alfa. Jakkolwiek to zabrzmiało.
Ta krótka wymiana zdań nawet dla samego Siriusa stała się zbyt intymna, dlatego w końcu zwrócił się do Jina.
Nie tylko on miał długą kąpiel. Przez dwie godziny nie wychodziłem z wanny – wtrącił, przypomniawszy sobie o tamtym bardzo pamiętnym dniu. Wrócił do domu chwilę przed południem. Bolały go wszystkie mięśnie. Miał odciski na stopach i dłoniach, a na skórze pełno krwiaków od ciągłego czołgania się w śmieciach. Postanowił nie bawić się w pranie i od razu wyrzucił ubrania, sądząc, że i tak nie byłby w stanie ich uratować.
Nieboszczykach? – powtórzył pytająco, bo z uwagi na jego kiepskie poczucie humoru ten temat wydał mu się najciekawszy. porozumiewawczo spojrzał również na Maeve, a następnie zamoczył usta w alkoholu. – Pracuje w biurze marketingowym. obecnie zajmuje się projektem, dotyczącym wystawy o starożytnym Egipcie. Właściwie, to już niedługo. Może przyjdziecie? – Wpierw przetrzymał wzrok na Jinie, po czym znowu skierował go na młodszego Azjatę. – Zrobicie trochę sztucznego tłoku. – Wystawa została skierowana dla najmłodszych, ale również osoby starsze były mile widziane. W końcu chodziło o to, aby wiadomość o wystawie dotarła do jak największej ilości osób.

autor

P o l a

Zablokowany

Wróć do „Domy”