WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Pamiętasz jak płakałam, gdy mama chciała podciąć nam końcówki włosów? - zapytała Tottie, zerkając na siostrę. - Byłam pewna, że przez to, że będę mieć choćby o centymetr krótsze, będziesz widziała co bazgrzę na marginesach - przyznała z rozbawieniem. - Czyli na nic były te moje łzy, bo ty i tak to widziałaś, a przecież tych serduszek nie malowałam na ścianach, ech… - młodsza Whitbread westchnęła teatralnie. Mimo, że trochę teraz prezentowała swoje zdolności aktorskie, wyolbrzymiając reakcje na słowa Aury, czuła, że jest jej lżej, kiedy nie musiała już ukrywać tej swojej słabości do Griffitha, która jak się okazało była tajemnicą, której nie udało jej się trzymać w solidnym ukryciu. - Nie wiem, czemu założyłaś, że B to Blake. Równie dobrze mogłam pisać, że kocham taniec i hmm... brukselkę - stwierdziła z rozbawieniem. - A ten ken… Nie kumplowałyśmy się za bardzo z chłopcami, więc jak miałam go nazwać? Carl? Fuuuuj. Całować Carla! - Tottie czuła, że sprawę musi jednoznacznie wyjaśnić. Może to był też dobry moment by zapytać, czy Aura wiedziała też o jej wyjazdach do Seattle do domu państwa Griffithów, a także czy wie o jej odwiedzinach w więzieniu, ale… ugryzła się w język. To nie był dobry moment na takie zwierzenia, może faktycznie, gdy przyjdzie im kosztować te sery przy lampce wina łatwiej będzie poruszyć tematy tajemnic, które miała przed siostrą?
Pokiwała głową, by tym samym obiecać bliźniaczce, że będzie ostrożna. O sąsiadkę nawet nie dopytywała, bo była niemal pewna, że niedługo na własnej skórze poczuje jak prycha na jej widok, bo ten typ tak po prostu miał, co nie znaczy, że Tottie nie spróbuje jej udobruchać jakimiś ciasteczkami, by spróbować ocieplić te sąsiedzkie stosunki.
- Sery! - Młodsza Whitbread dopiero teraz zauważyła, że wyszła bez nich. Spojrzała na siostrę i to, że ona wzięła ich zakupy, więc uśmiechnęła się do Aury z wdzięcznością, cieszą się, że chociaż ona ma głowę na karku. - Okej, ale ty wybierasz. Bo dla mnie one wszystkie są takie same - stwierdziła Tottie z zakłopotaniem. Częściej pijała kolorowe drinki, bo tam łatwiej było przemycić cytrynę.
Zmarszczyła brwi, słysząc pytanie siostry. Przez chwilę w milczeniu próbowała we wspomnieniach przenieść się do czasów Renton. Czas zatarł wiele szczegółów, ale ten z winem wydawał się być nadal wyraźny.
- Pili białe. Czerwone chyba tylko okazjonalnie. Pamiętam to, co dostali od Griffithów. To był chyba rocznik 60? 60-coś? Było w każdym razie stare i tato się śmiał, że jeszcze w Renton nabierze mocy, bo pewnie otworzymy je dopiero my, jak dorośniemy. Wiesz ile razy chciałam je skosztować, bo wydawało mi się, że wtedy szybciej będziemy pełnoletnie? - Tottie parsknęła śmiechem. - Dlaczego pytasz? - zwróciła się do Aury, nie do końca rozumiejąc, czemu akurat poruszyła tę kwestię.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na przywołane przez Tottie wspomnienie, twarz Aury mimowolnie rozjaśniła się w uśmiechu. Przez pierwsze miesiące, a nawet lata po utracie rodziny, rudowłosa starała się nie robić wycieczek przeszłość, w czasy, kiedy ich rodzice żyli, bo to tylko wzmagało ból, spowodowany stratą. Teraz jednak było już znacznie łatwiej. Może czas nie leczył ran, ale przynajmniej pozwalał jako tako z nimi funkcjonować.
A to dlatego był z ciebie wtedy taki mazgaj – skwitowała rozbawiona, przypominając sobie, że sama przy tym miała niezły ubaw, kiedy mama próbowała przekonać Tottie do tego, żeby pozwoliła podejść do siebie z nożyczkami. Nawet Aura zaproponowała, że sama jej obetnie (już wtedy pewnie rodziły się w niej jakieś fryzjerskie zapędy), ale na to siostra wydawała się jeszcze bardziej niechętna. Dobrze, że z wiekiem trochę jej przeszło, a może po prostu nieco bardziej ufała umiejętnościom bliźniaczki? – Skoro o tym mowa – wyciągnęła dłoń, by wziąć w palce kosmyk włosów Tottie – przydałoby się już je trochę podciąć. Przypomnij mi w domu – poleciła, opuszczając dłoń. A na kolejne słowa młodszej Whitbread najpierw się skrzywiła, również nie wyobrażając, że można byłoby nazwać lalkę imieniem brata, a potem parsknęła śmiechem. – Szkoda, że nie nazwałaś go Bill. Pamiętasz tego małego pryszczatego, który zawsze próbował cię wyciągnąć na parkiet w czasie szkolnych dyskotek? W końcu musiałam podszyć się pod ciebie i powiedzieć mu kilka słów, żeby się odczepił – zaśmiała się, przypominając sobie, że po odmowie, którą wtedy mu zaserwowała w imieniu swojej siostry omijał ją szerokim łukiem. Choć z perspektywy czasu Aura chyba wolałaby, żeby to on był szczeniackim zauroczeniem Tottie zamiast Grifittha.
Tottie właściwie potwierdziła jej przypuszczenia, a tymczasem Aura zastanawiała się, ile powiedzieć siostrze. Nie chodziło o to, że miałaby przed nią coś do ukrycia, to była ich wspólna sprawa, po prostu czasem zastanawiała się, czy Tottie nie chciałaby się z tym wszystkim pogodzić, czy nie chciałaby ruszyć naprzód, zamykając ten rozdział. Nawet jeśli ona sama nie potrafiła. W końcu westchnęła, podejmując decyzję.
Wiem, że to Blake mieszka w tym domu, przy którym parkuje karawan, ponieważ wpadłam na niego podczas spaceru z Psem i wdaliśmy się w krótką rozmowę – skrzywiła się lekko – podczas której powiedział coś, co nie daje mi spokoju. Twierdzi, że tamtego d...dnia – lekkie zająknięcie, szybkie spojrzenie w bok, zanim znów skupiła wzrok na Tottie – na podłodze było rozlane wino. Czerwone. To dziwne, nie uważasz? Dlaczego rodzice mieliby otwierać to wino, skoro stało już tyle czasu, a oni woleli białe, które zawsze było w domu? – W końcu wyrzuciła z siebie wszystko to, co ją gryzło.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Od razu mazgaj. Miałam po prostu swoje - sekrety - powody. Poza tym istniało ryzyko, że jak się dowiesz, to zaczniesz się Blake’owi przyglądać, co ja w nim widzę i jeszcze ty coś zobaczysz. To by był dramat! - przyznała Tottie, kręcąc głową nad tym głupim dziecięcym rozumowaniem, nie mając pojęcia skąd się jej to wzięło. Teraz wydawało się to niedorzeczne, a nawet gdyby Aurze podobał się Griffith, to siostra była gotowa jej go oddać, bo zawsze to bliźniaczka wydawała jej się tą bardziej atrakcyjną i ciekawszą z ich dwóch, więc to dodatkowo sprawiało, że jej ustępowała, woląc pozostać w jej cieniu. Pewnie, gdyby o tym powiedziała głośno, to dostałaby od Aury po uszach, więc trzymała język za zębami, te wnioski trzymając gdzieś głęboko w sobie.
- O nieee, Bill! Nie przypominaj mi o nim! - Młodsza Whitbread zaczęła wymachiwać rękami, by rozgonić to niepotrzebnie przywołane wspomnienie. - Jestem ci tak wdzięczna, że wtedy coś mu nagadałaś, choć wolę nie wnikać co właściwie… Ważne, że podziałało. Szkoda mi go było, bo nikt nie chciał z nim tańczyć. Przekonałam się dlaczego... On lubił smarkać w rękaw... I to nie jest przenośnia. Naprawdę wcierał sobie nos w cudze koszulki! - Tottie się wzdrygnęła, po czym roześmiała, bo w gruncie rzeczy jak teraz o tym myślała, to było to nawet zabawne.
Wiadomości o miejscu zamieszkania Griffitha skutecznie zmazały uśmiech z ust rudowłosej. Przełknęła ślinę, mając wrażenie, że za chwilę nie będzie mogła tego zrobić, bo całkiem zaschnie jej w ustach. Potwierdzenie wcześniejszych domysłów wcale nie było takie fajne, jak wydawało się Tottie na początku. Nawet nie wiedziała, co ma zrobić z tą informacją o Blake’u, więc pewnie czeka ją sporo rozmyślania przed zaśnięciem. Jednak nie to teraz wysuwało się na pierwszy plan. Sprawa wina nigdy nie była poruszana, a przynajmniej młodsza z dziewczyn nic na ten temat nie wiedziała.
- Przecież to nie ma sensu - stwierdziła Tottie, marszcząc brwi. - Ale dlaczego nikt w ogóle nie wspomniał wcześniej o tym winie? Wiedziałaś coś? - zapytała, przenosząc spojrzenie na siostrę, by uważnie się jej przyglądnąć. Siedziały w tym razem, więc jeśli któraś wpadła na coś odnośnie sprawy Whitbreadów - czy to rodziców, czy Carla - od razu sobie o tym mówiły. - Ale jeśli to było akurat TO wino… - przygryzła wargę - to wygląda, jakby ktoś nie chciał mieć z Griffithami nic wspólnego, co potwierdzałoby teorię szału, w jaki wpadł tato… - dodała ciszej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pomysł Tottie wydał się Aurze niedorzeczny, więc uśmiechnęła się z niedowierzaniem.
Niepotrzebnie, przyglądałam się wtedy komuś zupełnie innemu – mruknęła, wracając pamięcią do tamtego okresu. Nie była szczególnie kochliwą nastolatką, ale wówczas wodziła trochę oczami za chłopakiem, który należał do szkolnej drużyny futbolowej – dobrze zbudowanego blondyna o nieziemsko niebieskich oczach. Nigdy nie zostali parą, choć kilka razy zdarzyło im się gdzieś wyjść po szkole. Potem przestali, bo Aura zobaczyła go, jak całuje się z inną dziewczyną. Niedługo później wszyscy mogli usłyszeć przez szkolne radio jak chłopak zawodzi pod prysznicem, myśląc, że nikogo w szatni nie ma.
To dlatego dziewczyny zawsze przed nim uciekały. A ja myślałam, że to dlatego, że był fajtłapą i ogólnie takim wnerwiającym typem – skwitowała, kiwając głową ze zrozumieniem. Jej samej był właściwie obojętny, ale kiedy usłyszała, że nie chce się odczepić od bliźniaczki to z miejsca zapałała do niego antypatią, bynajmniej nie przebierając w słowach wtedy, gdy dała mu w imieniu Tottie ostatecznego kosza.
Na pytanie siostry Aura natychmiast pokręciła głową.
Właśnie nie – powiedziała z nieskrywanym niezadowoleniem. W jej mniemaniu praca policji przy sprawie ich rodziny pozostawiała wiele do życzenia i nie chodziło tylko o to, że rudowłosa nie zgadzała się z oficjalnymi ustaleniami. Okej, w dużej mierze tak, ale od samego początku miała wrażenie, że to śledztwo szło jednym torem, który prowadził do jak najszybszego rozwiązania. Niekoniecznie prawdziwego. Przez chwilę zastanawiała się nad słowami siostry. – Niby tak, tylko... to mi nie gra, Tottie. Więcej sensu by miało, gdyby rozwalił je jak tylko ukazał się ten artykuł, jakby pod wpływem emocji chciał pozbyć się z domu wszystkiego, co miało z nimi jakikolwiek związek. – Przesunęła się odrobinę, kiedy jakaś para próbowała wejść do sklepu, przed którym stały. Westchnęła. – Pamiętam, że w ostatnich dniach przed naszym wyjazdem na obóz tata nie wydawał się już zły, raczej... zrezygnowany? – Posmakowała na języku to słowo, zastanawiając się, czy pasuje ono do jej wspomnień. – Jakby powoli godził się z tym wszystkim. Po prostu nie rozumiem, co musiałoby się wydarzyć, żeby wersja policji miała rację bytu – przyznała, rozkładając ręce. Dla niej było to po prostu niemożliwe, że ich ojciec posunąłby się do tego, co mu zarzucano pośmiertnie, kiedy nie mógł się już obronić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie uwierzyłabym ci, gdybyś mi to wtedy powiedziała - stwierdziła Tottie. - Więc miałaś trochę racji, tam przed chwilą - dodała młodsza Whitbread i wskazała brodą w kierunku sklepu z serami. - To by tłumaczyło, czemu miałam problemy z matematyką, bo z tym logicznym myśleniem wtedy, podkreślam: wtedy, było ciężko. - Dziewczyna uśmiechnęła się przepraszająco.
Pokiwała głową, wciąż z krzywym uśmiechem. Sytuacja z Billem należała do tych, które wzbudzały mieszane uczucia Tottie; z jednej strony Aura pomogła jej zrzucić kamień z serca, ale znów z drugiej rudowłosa była świadoma, że nikt go nie chce, więc to jej odrzucenie mogło go zranić. To uświadomiła sobie tuż przed zaśnięciem te naście lat temu i trochę ją to gryzło.
- Gdyby tylko był fajtłapą, to kto wie, może teraz byłby twoim szwagrem. Nie spotkałam do tej pory kogoś, kto by tak wytrwale zabiegał o moją uwagę jak ten glutek. Niewiele brakowało i bym uległa - oznajmiła, wzdychając ciężko nad tą swoją cechą, która nie zawsze była dobra. Często unikając problemów, Tottie dorabiała się jeszcze większych ambarasów.
Wersja, którą przedstawiła Aura wydawała się mieć ręce i nogi, ba! wydawała się oczywista.
- Uhm... Masz rację - przyznała bliźniaczka, próbując jak najlepiej przypomnieć sobie ten gorący czas, gdy wyszły na jaw te afery i w domu wcale nie było tak kolorowo, jak wcześniej. Myślała, że to wtedy świat im się zawalił, a to raptem było preludium prawdziwej zagłady, po której tak trudno było im się podnieść, by dzielnie wkroczyć w dorosłość... - Ciekawe, czy mogłybyśmy uzyskać wgląd w akta, by chociaż zobaczyć, czy cokolwiek napisali o tym winie. Może skoro sprawa jest zamknięta, to nie byłoby to takie trudne? - Spojrzała na siostrę, wiedząc, że ta nowa informacja nie da im spokoju. Przez chwilę milczała, rozważając różne opcje dostania się do archiwum, gdzie jak przypuszczała mogły leżeć teczki ze sprawami rozwiązanymi, do których zaliczało się to rozszerzone samobójstwo Whitbreadów. Gdyby miały znajomości albo chociaż kupę kasy, by te znajomości pozyskać, byłoby o wiele łatwiej... - Carl pewnie by wiedział… - rzuciła niespodziewanie, znacznie ciszej. - Tak bardzo mi go brakuje - dodała niemal niesłyszalnie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dobrze, że tylko wtedy – skomentowała może odrobinkę złośliwie, ale zaraz po tych słowach uśmiechnęła się wesoło do siostry, bo to wyglądało trochę tak, jakby przyganiał kocioł garnkowi, skoro – umówmy się – sama nie była lepsza. Logiczne myślenie szwankowało u niej szczególnie w momentach, gdy dawała się ponieść emocjom, czyli... cóż, stosunkowo często.
Spojrzała na bliźniaczkę, próbując ją sobie wyobrazić z takim Billem. A raczej z wyobrażeniem tego, jak mógłby by wyglądać po tylu latach. Kto wie, czy nie wyrósłby z niego przystojniak, w końcu każde brzydkie kaczątko może skończyć jako piękny łabędź.
Fajtłapę mogłabym przeżyć. Jakoś byś go wychowała – zaśmiała się, jakby mówiły o dziecku (psim czy ludzkim, nieważne!), a nie o dorosłym mężczyźnie. Poza tym nie brzmiało to chyba zbyt dobrze w ustach kogoś, kogo związki rozpadały się raczej prędzej niż później. – Ale ta jego przypadłość? Fuuj. To byłaby tragedia, gdyby na przykład zasmarkał ci suknię w dniu ślubu czy coś! – Starała się brzmieć poważnie, jakby taki scenariusz naprawdę mógł zmrozić krew w żyłach, ale z jej słowami nie do końca zgrywał się szeroki uśmiech, który utrzymywał się na jej twarzy. Aura wierzyła, że Tottie prędzej czy później spotka kogoś, kto będzie dla niej odpowiedni, kto będzie potrafił ją docenić w pełni, bo jej siostra zasługiwała na wszystko, co najlepsze.
Pomysł Tottie był czymś, nad czym Aura zastanawiała się już wcześniej. I właściwie nie tylko zastanawiała.
Pytałam o to kiedyś Swansona – przyznała, wypowiadając nazwisko funkcjonariusza, który zajmował się sprawą ich rodziny z wyraźną niechęcią. Nie ukrywała nigdy, że nie przepada za nim, a to uczucie było odwzajemnione. – Powiedział, że chyba naoglądałam się za dużo filmów, bo oni nie udostępniają akt ludziom z ulicy tylko dlatego, że ktoś ma takie widzi-mi-się – rzuciła, przedrzeźniają mężczyznę. – Ale może powiedział to tylko dlatego, że mnie nie lubi? – zastanowiła się, bo może to jednak nie było takie nieosiągalne? Spoważniała natychmiast, słysząc kolejne słowa siostry. Wbiła na moment wzrok w czubki własnych butów. Przełknęła ślinę, czując jak od palców stóp aż po czubek głowy ogarnia ją smutek. Myślała, że ma to już wszystko za sobą, że z każdym kolejnym rokiem łatwiej się żyje, ale czasem czuła się, jakby znów miała piętnaście lat, a ten koszmar dopiero się zaczął.
Wiem, Tottie. Mnie też. – Uniosła w końcu wzrok i położyła bliźniaczce dłoń na ramieniu, chcąc jakoś podnieść ją na duchu. Trzymać z całych sił na powierzchni i nie dać porwać nostalgii. – Znajdziemy go, okej? Znajdziemy i porządnie skopiemy tyłek za to, że zostawił nas same na tyle lat – powiedziała i wyszczerzyła się, byleby tylko nie było widać, że gdzieś w niej podupada ta wiara, czy to kiedykolwiek się uda.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie kontynuowała już tematu swojej griffithowej słabości, bo nie chciała o nim zbyt wiele myśleć, obawiając się, że jak tylko pojawi się w Phinney nakręcona ciekawością niczym naiwna gąska poleci do niego, by sprawdzić jak zmienił się przez te lata, przez które się nie widzieli. Ale czy to było rozsądne? Czy nie lepiej zamknąć tematu ich znajomości, tak jak Blake zrobił to przed trzema laty rezygnując z widzeń? Tottie będzie musiała to przeanalizować, mając w planach wybierać póki co inne trasy niż koło domu numer 63.
- Wolałabym spotkać wersję już wychowaną - skwitowała, cicho parskając pod nosem. Wizja partnera, którego będzie musiała nauczyć dyscypliny, podstawowych zasad, które pomagają w przeżyciu… Nie, to zdecydowanie nie wpisywało się w wyobrażenie młodszej Whitbread co do zdrowego, dorosłego, poważnego związku i pewnie gdyby trafił jej się kandydat do ukształtowania, to nie do końca umiałaby się odnaleźć w takim układzie.
Wzmianka o Swansonie sprawiła, że Tottie ciężko westchnęła.
- Mam wrażenie, że on nigdy nie traktował nas poważnie. Patrzył na nas jak na dzieciaki, które tylko chcą utrudnić jego pracę, a tak naprawdę nic nie wiedzą. To błąd. Przecież to my żyłyśmy z rodzicami na co dzień, więc kto może więcej o nich wiedzieć, jak nie my? - zapytała retorycznie, kręcąc głową w niezrozumieniu toku myślowego funkcjonariusza, którego przydzielono do tej sprawy. - Może to nie z nim powinnyśmy rozmawiać? On od początku był uprzedzony i miał od razu gotowy scenariusz tego, co się stało. Tak mi się przynajmniej wydaje, po tym, co mówisz i co ja sama próbowałam mu przekazać, ale mnie zbywał - przyznała smutno bliźniaczka, wbijając spojrzenie w plamę na chodniku niedaleko jej trampka. Przez chwilę patrzyła na nią, a w tym czasie w jej głowie zapaliła się żaróweczka z nowym pomysłem, którym od razu postanowiła podzielić się z siostrą.
- A gdybyśmy poprosili kogoś, by dotarł do tych akt? Kogoś niezwiązanego z tą sprawą? Mógłby chcieć je przeglądnąć pod pretekstem… hmm... nagrywania podcastu kryminalnego? Albo pisania jakiejś notki na blogu? Książki? Ludzie przecież zbierają materiały i chcą być wiarygodni, więc kopią u źródła - oznajmiła ożywiona, bo to w teorii wydawało się Tottie całkiem sensowne. Czekała jednak na to, co powie Aura, nie chcąc się zbytnio nakręcać.
Uśmiechnęła się niemrawo po tym, co oświadczyła bliźniaczka. Pokiwała głową.
- Uhm. Na tę okazję trzymam glany w szafie, więc chętnie oddam ci jednego, żeby Carl poczuł, jak się o niego martwiłyśmy - powiedziała, zatrzymując spojrzenie na oczach siostry. Była jej wdzięczna za wsparcie i za to, że była jej kołem ratunkowym, a nie kotwicą, która ściągałaby w dół jej nastrój, który i tak był w coraz większym rozchwianiu i pewnie za kilka dni powlecze się niemożliwym do przebicia mrokiem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie kontynuowała związkowego wątku, bo była chyba ostatnią osobą, która mogłaby się wypowiadać w tej kwestii (co w innych okolicznościach pewnie by jej nie przeszkadzało, żeby jednak to zrobić!), biorąc pod uwagę to, że jej relacje z mężczyznami nie należały do tych najbardziej stałych. I trudno właściwie określić, czy to Aura nie potrafiła przy sobie nikogo zatrzymać na dłużej, czy nie umiała tego ta druga osoba. Nawet przy jej najlepszych chęciach, prędzej czy później – zwykle prędzej – kończyło się tak samo, rozstaniem.
Swanson to dupek, który w sprawie rodziców zobaczył szansę na poprawienie statystyk i był ślepy na wszystkie rzeczy, które nie pasowały mu do założonego rozwiązania – skwitowała, mrużąc ze złością oczy. Ktoś mógłby uznać, że jest niesprawiedliwa, że nie ma pojęcia o pracy w policji i o naciskach, które idą czasem z góry i że walka z przestępczością bywa trochę walką z wiatrakami. Była pewna, że gdyby sama podjęła się takiej pracy, każdą sprawę traktowałaby indywidualnie i chciałaby znać prawdę, bez względu na to, jaka by ona była. – Możemy spróbować się dowiedzieć, kto jeszcze grzebał przy tej sprawie – przyznała siostrze rację, bo to, że one spotykały się zwykle z jednym funkcjonariuszem nie oznaczało, że tylko on stał za tym śledztwem. Musieli być inni. Pomysł Tottie na dotarcie do akt, wydawał się naprawdę sensowny i Aura nie mogła uwierzyć, że też wcześniej o tym nie pomyślały.
Rzeczywiście... to chyba mogłoby się udać. Popytam w pracy, może ktoś wśród moich klientów ma takie hobby lub się tym zajmuje – stwierdziła. Nieodłącznym elementem pracy fryzjerki była konieczność, przynajmniej w większości przypadków, zabawiania ludzi rozmową podczas strzyżenia lub innej usługi. Nie żeby Aura zawsze miała na to ochotę, ale praca z klientami wymagała poświęceń.
Zgotujemy mu bardzo miłe powitanie – odpowiedziała z błyskiem w oku. – Właśnie, apropos gotowania... Zbierajmy się – uznała, unosząc do góry siatkę z serami. W końcu należało je spróbować przy kieliszku dobrego wina. Po które oczywiście zaszły w drodze do domu.

/ ztx2

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Sand Point”