WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Autumn była przywiązana do swojej babci, kochała ją i ta była powierniczką jej sekretów, oraz zawsze była dla niej dość dużym wsparciem. To właśnie babcia wspierała blondynkę w każdej podejmowanej przez nią decyzji i powtarzała jej by nie schodziła z tej drogi po byle upadku czy byle porażce. Teraz brakowało młodej Blossom babci, wierzyła zatem że jej energia wciąż jest w mieszkaniu, gdzie zamieszkają z Jackie i że obecność babci wciąż tam będzie wyczuwalna, co sprawi że Autumn od teraz będzie podejmowała już tylko i wyłącznie dobre decyzje. Póki co zatem takim jej spowiednikiem był ksiądz Gabriel któremu niezwykle ufała w tej kwestii. Wiedziała przecież że obowiązuje go tajemnica spowiedzi.
- Nawet jeśli moja siostra by z tego wypadła z jakichś względów to na mnie ksiądz może liczyć zawsze. - ona chciała pomagać, bo wewnętrznie czuła że musi odpokutować swoje winy i grzechy. Nie chciała już grzeszyć, a grzeszyła nadal nieumyślnie, to było wręcz potworne. Pewnie stąd jej kolejna chęć spowiedzi. Znów popełniła błąd i ksiądz ją poprawił, a ona spuściła głowę na puszkę, którą trzymała w ręku.
- Takie przypadki też się zdarzają, wiadomo, ale czy nie są one wyjątkami? Bo każdy z nas oprócz rodziców miał też dziadków, państwo powinno pozwolić im wychować dzieci, których rodzice zginęli w różnych okolicznościach. - stwierdziła mówiąc to co myśli i nie przemyślawszy właściwie swoich słów. Często tak miała że rzucała to co ślina jej na język przyniosła, nieświadomie raniąc uczucia innych i żałując później swoich słów. Tak jakby to diabeł prowadził ten nieposłuszny język. Myślała że przejdą wraz z księdzem do kościoła i tradycyjnie dokonają spowiedzi w konfesjonale, gdzie dziewczyna wiedziała że słyszy ją jedynie ksiądz i Bóg. Jednak Gabriel zadecydował inaczej, a ona rozejrzała się dookoła z niepewnością.
- Ale czy ksiądz jest pewien że nikt niepowołany nas nie usłyszy? W sensie nie usłyszy moich grzechów? - zapytała zatem kierując się z klerykiem do tej ławki i wciąż rozglądając się dookoła. Nie czuła się zbyt pewnie z takim typem spowiedzi, bo obawiała się że ktoś ich podsłucha i wyrobi sobie na jej temat złą opinię. A ona chciała robić dobrze, tylko czasami, może nieco częściej niż czasami poddawała się pokusie. Usiadła na brzegu ławki, ale wciąż nie mogła się skupić, wypatrując ludzi dookoła i przepraszająco spoglądając na księdza. Chyba nie mógł jej winić za to że miała obawy do tego typu spowiedzi czyż nie?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Wedle moich statystyk, nie mogę się zgodzić. Aczkolwiek jestem klerykiem, nie matematykiem - uśmiechnął się pobłażliwie, a nawet odrobinę z humorem, niekoniecznie gniewając się przy tym na ciemnowłosą. Nie powinien brać przecież wszystkiego tak do siebie. Postronni na ogół nie wiedzieli o rozmiarach danych tragedii, dopóki któreś nieszczęście nie dotknęło ich samych. A o to nietrudno. Gdzieś mi się obiło o uszy, chyba w telewizji, to, ile tysięcy ludzi zginęło w samych tylko wypadkach samochodowych. Zakładając, że ponad połowa z nich miała jakąś rodzinę, która ewentualnie mogłaby przygarnąć sierotę - wyniki i tak nie są najlepsze. Zresztą, abstrahując od czystej matematyki, z doświadczenia wiem, że inni ludzie niechętnie biorą cudze dzieci na wychowanie, westchnął w duchu, chcąc nawet dodać na głos, gdzieś pomiędzy jedną a drugą myślą to, iż jego nie miał kto go przygarnąć, ale... Odpuścił. Nie pragnął drążyć więcej tematu, który go bolał. Niejawnie, lecz wciąż, bo naprawdę pilnował się wówczas z każdym odruchem, ażeby nie dać po sobie tego poznać. Niechętnie też chciał przyprawiać dziewczynę o jakiekolwiek poczucie winy, toteż naprawdę dobrze się stało, że udało mu się zmienić temat. Chociaż... - Jeśli chcesz, Autumn, możesz sprawdzić to na własne oczy - ze mną lub bez, bo czasem zaglądam do niektórych domów dziecka w okolicy. Mogę cię wtedy uprzedzić i zabrać ze sobą, a nawet spróbować dostosować się do jakiegoś wspólnego terminu, bo... Cóż, wydaje mi się, że kaplica da radę poczekać, a żywi bliźni niekoniecznie. Nie przejmuj się nią.

Poniekąd zabawnym zrządzeniem losu był fakt, iż Gabriel, mimo określania siebie jako człowieka o konserwatywnych poglądach, sprawiał wrażenie całkiem innowacyjnego i postępowego, jeżeli stawiało się go przy innych, niektórych zakonnikach. Czy stanowiło to konsekwencję jego przeżyć, czy może bardziej młodego wieku - trudno było określić, niemniej, starał się nie zamykać głowy na różne ścieżki i rozwiązania. Ba, sam je praktykował, mając świadomość, że ludzie nie byli do niektórych jego zachowań przyzwyczajeni, toteż reakcja Autumn nie zaskoczyła go wcale. Przyjął widok jej spanikowanej miny tak, jakby zamiast wyrzucać z siebie zapytań o poufność, oświadczała mu właśnie, iż tego dnia był piękny, jesienny dzień. Bo każdy tak reaguje. Sam tak zareagowałem na pierwszą ofertę spowiedzi poza konfesjonałem. Pamiętam, jak wczoraj, kiedy spowiadano mnie na tyłach stadniny szkockiego proboszcza. O zgrozo, w tym całym hałasie końskich kopyt trudno było o jakiekolwiek skupienie, ale wszelkie inne miejsca były daleko, a ja w nieodpartym kryzysie, pomyślał, niemalże ostatkiem sił powstrzymując się przed wzdrygnięciem na niekoniecznie komfortowe wspomnienie, jednak w podsumowaniu - całkiem zbawienne. Potrzebował wtedy tej rozmowy. A teraz ktoś inny jest w porównywalnej potrzebie, toteż nie wypada jej odesłać.
- Nie martw się. Jakkolwiek utopijnie to zabrzmi, dopilnuję, żeby słyszał cię tylko Pan - zapewnił, podwijając nieznacznie jeden z rękawów sutanny, aby zerknąć na zegarek.
O tej godzinie plac przed kościołem był pusty. W końcu nie bez przyczyny właśnie tutaj ustanowił miejsce zbiórki wolontariuszy, których zauważyłby już od samej bramy, toteż dziewczyna nie powinna mieć powodów do obaw, choć jej usilna potrzeba prywatności wzmogła w Gabrielu poczucie konsternacji. Nie powinienem być ciekawski, ale to samo przez się brzmi nieco niepokojąco. Z kłótni z rodzeństwem ludzie nie spowiadają się z taką paniką.

- Zapraszam - poklepał pojedynczą deskę ławki z zachęcającą ekspresją, siadając na krańcu ławki. W taki sposób, aby Autumn widziała jak najmniejszą część jego twarzy - maksymalnie prawy profil, bo od jednego ze znajomych kleryków nasłuchał się swego czasu o tym, iż wierni bardziej się krępowali spojrzeniem w oczy. Niekoniecznie wiedział, czy była to jakaś spisana reguła, utarty zwyczaj, czy też bardziej subiektywne obserwacje kolegi po fachu, jednakże lubił się do tego stosować. Zazwyczaj bowiem była to całkiem skuteczna metoda. W końcu spowiadając się, chcemy widzieć Boga, nie spowiednika. Pewnie dlatego w konfesjonale panuje półmrok.
- "Bóg niech będzie w twoim sercu, abyś skruszona w duchu wyznała swoje grzechy." - powiedział cicho, tuż po pierwszych formalnościach, zastanawiając się gdzieś wewnątrz siebie nad pokutą.
Nigdy nie miał na nie dobrych pomysłów. Albo inaczej. Ludzie nie przepadali za jego spowiedziami dlatego, gdyż odkupienie win u Gabriela zawsze łączyło się z jakimś wyzwaniem, zamiast smętnym i bezmyślnym klepaniem dziesiątek różańca lub innych modlitw, choć i takie czasami zadawał w ramach karkołomnej "pracy domowej". I mam wielką nadzieję, że teraz też będę mógł. W końcu co mogłaby nagrzeszyć tak pogodna i pomocna Autumn? Uch, nie powinienem może oceniać książki po okładce, ale liczę, że po prostu zbyt bardzo się czymś przejęła...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdziwiły ją słowa kleryka, zawsze sądziła że każde dziecko ma jakąś rodzinę, no chyba że rodzice dobrowolnie oddali je do adopcji. A gdzie są dziadkowie, gdzie rodzeństwo rodziców? Przecież to rodzina, jak mogliby nie przygarnąć członka rodziny po tym, jak straciło ono rodziców? Nawet w tajemniczym ogrodzie przecież wuj przyjął pod swój dach sierotę. Tak, Autumn, mogłaby przywołać kilka literackich przypadków tego, że zwykle dzieci takie czekały szczęśliwe zakończenia, ale tak naprawdę to nie mogła wiedzieć jak bardzo literacka fikcja mija się z prawdą. Chociaż inaczej, mogłaby się domyślić że realnie jest nieco inaczej przynajmniej przez wzgląd na to, ile dzieci nadal było w domach dziecka. Na propozycję wspólnego wyjazdu do domu dziecka oczy jej zalśniły. Czy mogłaby jeszcze bardziej odpokutować za swoje grzechy i winy?
- Oczywiście że z chęcią wybrałabym się z księdzem by pomóc bliźnim. Nie wiem tylko czy powinnam wziąć ze sobą jakieś bajki czy inne książki, by im czytać, czy poszukać jakichś zabaw by umilić im jakoś czas? Czego potrzebują dzieci w domu dziecka? - widać było od razu jej zaangażowanie, to było coś, czego się chwyciła i liczyła na to że to utrzyma ją na prawej drodze przynajmniej przez dłuższy okres czasu. Że będzie wreszcie dobra, uczciwa wobec siostry, nie da się złamać szantażyście, przestanie pakować się w jednonocne spotkania, czy długie romanse z mężczyzną w wieku jej ojca. Spojrzała wciąż z tym zawahaniem w oczach po tym jak poprosiła o spowiedź, nie będąc do końca pewną tego pomysłu ze spowiedzią na dworze. Czy Gabriel mógł być pewien, że naprawdę nie usłyszy ich nikt inny tylko Pan Bóg? Ostatecznie zaufała księdzu, w końcu on był powołany przez Boga, to właśnie sam Stwórca przemawiał do niej przez słowa kleryka. Usiadła zatem na ławce i odetchnęła, będąc gotową na swoją spowiedź. Jeszcze raz rozejrzała się dookoła zanim powiedziała cokolwiek, a potem powiedziała wszystkie znane jej już na pamięć formułki. Była tak często w konfesjonale że dziwne by ich nie znała.
- Przepraszam Cię Boże za to że zgrzeszyłam myślą, słowem i czynem. Znów poddałam się pożądaniu i zrobiłam to z kimś, kto nie jest mi poślubiony. Wiem, że on mnie nie kocha, on mnie nigdy nie pokocha jak mężczyzna kobietę, bo mógłby być moim ojcem, wstydzę się tego i okłamuję siostrę oraz rodziców. Jednak wystarczy jak on tylko na mnie spojrzy swoimi błękitnymi oczami to ogarnia mnie coś czego nie potrafię opisać. Jakby budził się we mnie jakiś ukryty demon, z którym nie jestem w stanie walczyć. Pomóż mi Boże się go pozbyć, wygrać tę nierówną walkę. Oraz spraw by prawda zwyciężała nad kłamstwem. - wyznała po cichu swoje ostatnie grzechy i zawahała się. Tak bardzo chciała komuś powiedzieć o wypadku, o grzechu, który zżerał ją od środka, a który to zbudził uśpionego demona, który nią właśnie kierował. Nie wiedziała, czy w tym celu potrzebne były jakieś egzorcyzmy, czy wystarczyła sama spowiedź, ale czy mogłaby prosić Boga by ten wybudził mężczyznę poszkodowanego w wypadku i by prawda w końcu wyszła na jaw omijając jej siostrę bliźniaczkę oraz rodziców? Nie chciała ich stracić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rodzina księdza nigdy nie była duża, nad czym głęboko ubolewał. Na pewnym etapie zaczynała się i kończyła zaledwie na trzech osobach - mianowicie ojcu, matce oraz nim samym. Z racji pochodzenia jego rodzicielki, z jej strony mógł w zasadzie liczyć tylko na jej rodziców i nią samą, gdyż dalszych kontaktów z Koreą Południową nikt z nich nie utrzymywał, a sama nie miała żadnego rodzeństwa, ażeby Gabriel mógł liczyć na jakąś miłą ciotkę czy wuja. Ze strony ojca sytuacja malowała się podobnie, ponieważ pan Baskerville również był jedynakiem, a na dodatek, stosunkowo szybko osieroconym. Z tej więc okazji młody ksiądz posiadał jakieś zdjęcia z od dawna nieżyjącymi dziadkami jednego i drugiego rodzica, a także parę fotografii dalekimi krewnymi, pochodzącymi od rodzeństwa dziadków, ale co z tego, skoro nie znalazł się wtedy nikt, kto okazałby mi serce? Finalnie im przebaczył, choć latami było mu bardzo ciężko wybaczyć i przyjąć to wszystko do wiadomości. Niemniej, poprzysiągł sobie, że gdyby jakiś daleki kuzyn któregoś z rodziców zadzwonił do niego któregoś dnia, odebrałby, a nawet zaprosił na herbatę, choć nigdy nie doczekał się żadnego podobnego gestu, aby mógł się sprawdzić - najwyraźniej zapomnieli o nim tak samo, jak zapomniane były podobne jemu sieroty z okolicznych domów dziecka. Być może dlatego tak bardzo ciągnęło go do sierocińców. I dlatego wiedział, co odpowiedzieć, kiedy Autumn pytała o ich potrzeby.
- Najbardziej potrzebują odrobiny zainteresowania. Jeżeli chcesz, możesz poczytać najmłodszym, pobawić się z nimi albo spróbować zabawić się w korepetytorkę z czegoś, co lubiłaś w szkole. Osobiście, często tłumaczę matematykę nieco starszym dzieciom, kiedy przychodzę.
Można było powiedzieć, że profesja księdza uratowała Gabriela z otchłani beznadziei, w jakiej znalazł się tuż po opuszczeniu sierocińca. Jako osiemnastolatek był zbyt zdemotywowany i nie miał tylu środków na swoje utrzymanie, aby sięgnąć po upragnione studia, a złe doświadczenia związane z kadrą opiekuńczą i pozostałymi wychowankami domu dziecka skutecznie odstraszały go od jakichkolwiek myśli socjalizacji. Osobiście twierdził, że gdyby nie znajomy duchowny, skończyłby fatalnie, a tak? Zmienił się w ciągu ostatniej dekady tak bardzo, iż pewnie większość starych, znajomych twarzy minęłaby go bezrefleksyjnie na ulicy, zupełnie nie poznając. Zdołał nawet spełnić część swoich celów - co prawda, może odrobinę zmienionych, ale wciąż pozostających w związku z jego wcześniejszymi marzeniami. Nie stanowił części rodziny, a część wspólnoty, będąc nawet jednym z ważniejszych jej przedstawicieli. Dodatkowo, zamiast nauczać młodzież pośród szkolnych ławek, robił to w salce katechetycznej. Jest tak, jak chciałem, żeby było, chociaż obowiązki duszpasterza nie są zbyt łatwe.

Jednym z tych przykrych obowiązków częstokrotnie było spowiadanie, bo okrutnie nie lubił, kiedy wierni wywlekali mu podczas spowiedzi grzechy związane ze swoim życiem łóżkowym. Zawsze odnosił wtedy przytłaczające wrażenie, że po odejściu wiernego od konfesjonału zostanie obgadany od góry do dołu za niekomfortową wnikliwość. A prawda miała się tak, że zupełnie nie fascynowało go kto, z kim, gdzie i kiedy, ale zwyczajnie potrzebował czasem kilku dodatkowych informacji, aby dowiedzieć się, czy był w ogóle w stanie udzielić rozgrzeszenia. Bo to nie tak, że zawsze możemy... I tego najbardziej obawiał się u Autumn, kiedy ta zaczęła się rozwodzić nad błękitem oczu kochanka, z którym najwyraźniej łączyła ją jedynie cielesność.
- Nasz Ojciec wstawia się za nami zawsze, kiedy go potrzebujemy, jednak musisz pamiętać, że kiedy stworzył ludzi, uposażył ich w wolną wolę. To nie tak, że jeżeli będziemy chcieli trwać w grzechu to wyciągnie nas z niego za uszy. Powinnaś podjąć jakieś kroki, żeby pomóc Bogu w pomocy tobie. Udaremniasz mu to, jeżeli dalej pozwalasz temu trwać, a nawet okłamujesz własną rodzinę, która mogłaby spróbować sprowadzić cię na właściwą drogę - westchnął, wierząc w każde jej słowo, choć żadne z nich nie podobało się Gabrielowi. - To nadal trwa, tak? Ile? Ten człowiek, którego opisujesz, musi naprawdę błądzić, jeżeli utrzymuje taki układ, w którym nie czujesz się kochana i wiesz, że nie będziesz. Rozumiem, że z racji wieku powinien być dla ciebie autorytetem, trudniej walczyć z kimś takim, ale ty też nie jesteś bez winy. To nie demon, a ty sama do tego doprowadzasz. Uważasz, że jakaś ulotna chwila z człowiekiem, który nie szanuje ciebie, twoich uczuć i twojego ciała jest warta zrujnowania kontaktów z bliskimi poprzez prowokowania cię do naruszania ich zaufania? - napominał, choć starał się unikać oceniającego tonu. W końcu w jego całym wywodzie nie chodziło o to, żeby zrugać Autumn od najgorszych, ale żeby pomóc jej znaleźć właściwe wyjście z tej sytuacji, ponieważ Gabriel, na tym etapie, wiedział już, że zwyczajnie nie mógł dać jej rozgrzeszenia. Nie obnosił się z tym, wykorzystując spowiedź jako pomoc, choć z przykrością musiał stwierdzić, że tego dnia nie było opcji, żeby zaznała od niego ukojenia. Mocne postanowienie poprawy powinno być, z samej swojej natury, "mocne"... Trwanie w grzechu nie jest poprawą. Zauważenie problemu to jedno, a zwalczanie go to drugie. Czy to to ją tak gryzło? Mogę pomóc jej w czymś jeszcze?
- Czy masz jakieś problemy, że szukasz uwagi w nieodpowiednich ludziach, czy to sprawka czystego pożądania? Masz przecież dobre serce i zasługujesz na lepsze traktowanie...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Autumn zawsze miała kochających rodziców, dziadków i siostrę bliźniaczkę, z którą mimo wielu kłótni i różnicy zdań, również się kochały. Otaczało ją wielu kochających ludzi, dlaczego zatem ona wciąż czuła się niekochana i szukała miłości u niewłaściwych ludzi? Ale wciąż tkwiło w niej dobro, dlatego tak ochoczo chciała pomagać dzieciom z domu dziecka i ogółem wszystkim potrzebującym.
- Z przyjemnością spędzę z nimi czas. Ale taki dom dziecka potrzebuje również jakichś datków, w sensie pieniędzy, co ksiądz zatem sądzi o tym by zorganizować jakąś zbiórkę pieniędzy i to nie tylko taką do puszek, ale na przykład sprzedając obrazy? Do kawiarni w której pracuję przychodzi dużo studentów malarstwa, może i oni wzięliby udział w takiej akcji? - zaczęła dopytywać i widać było już jej zaangażowanie w całą tą akcję, naprawdę chciała pomóc dzieciom jak najbardziej potrafiła. Wiedziała że nie każdy ochoczo wrzuca pieniądze do puszki, ale kupi obraz zawsze. Ludzie uwielbiają sztukę przecież, każdy ma jakieś obrazy w domu czyż nie? Potem jednak czas było przejść do tej mniej przyjemnej części ich spotkania, a mianowicie spowiedzi. Autumn wspomniała w niej o Christianie, z którym łączył ją gorący, namiętny romans. A co jeśli ona się zakocha?
- To jest niezwykle trudne, jakbym go nie widywała to nawet mi go nie brakuje, żyję normalnie, ale gdy już go zobaczę, te jego błękitne spojrzenie to zawsze ulegnę, nie mam w sobie tyle siły by mu się oprzeć. Czy Bóg nie może dać mi jej więcej? - sądziła że tak właśnie jest, ale czy nie zdawała sobie sprawy z tego, że z czasem za nim tęskniła? Że brakowało jej jego towarzystwa? Że tylko przy nim była w pełni sobą? Spuściła wzrok na swoje paznokcie.
- Tak, parę miesięcy. Ja... ja przy nim naprawdę mogę być sobą, on jako jedyny mnie nie ocenia, oprócz księdza oczywiście, bo wszyscy patrzą na mnie przez pryzmat dziewczyny, która spowodowała wypadek i przez którą mężczyzna leży w śpiączce w szpitalu. A on... on widział mnie w szpitalu jak przychodziłam do ofiary wypadku, zobaczył prawdziwą mnie, a nie tylko sprawczynię wypadku. Wiem że taka miłość nie ma racji bytu, że rodzice nigdy by tego nie zaakceptowali, a ja nawet nie wiem czy to jest w ogóle miłość. Bo czymże jest miłość proszę księdza? Jak mam rozpoznać że to jest to uczucie? Że to jest ta osoba, z którą mogłabym wziąć ślub i być szczęśliwą? - wyznała w dalszej części spowiedzi, ale jej serce biło mocniej gdy tylko wspomniała o chirurgu. Zaczęła zatem pytać czymże jest miłość i czy może Bóg tak chciał by wreszcie pokochała kogoś sama, a nie tylko darzyła uczuciami chłopaków swojej siostry? Zaczęła skubać skórki przy kciuku, zastanawiając się czy może to powiedzieć. Ale przecież jego obowiązuje tajemnica spowiedzi, co nie?
- Ja... ja jestem szantażowana przez byłego chłopaka mojej siostry. Może dlatego szukam poczucia bezpieczeństwa u starszego mężczyzny, który w razie problemów mnie obroni. - wyznała ciszej, bojąc się że ktokolwiek ich usłyszy. Aż ciarki przeszły jej po plecach i zatrzęsła się z zimna.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nigdy nie przekreślał żadnych form pomocy, biorąc do serca każde idee, a następnie właśnie tam je dogłębnie analizował. Oczywiście, że nie na wszystkie propozycje wyrażał zgodę, jednakże zawsze doceniał nawet same pomysły, jakie rodziły się w ludzkich głowach. Po prostu części z nich, przy danych warunkach, nie dawało się zrealizować, choć aktualnie nie dotyczyło to tego, co podsuwała mu swoimi słowami Blossom. Dlatego też był gotowy, w adekwatnym czasie, pomóc dziewczynie nawet wdrażać jej koncepcje w życie, gdyby tego potrzebowała, nie dostrzegając w Autumn na tamtym etapie żadnego, przymusowego wykupienia się z win. Poznał przecież grzechy młodej kobiety dopiero później, przy spowiedzi. Później jednak był nimi na tyle zaaferowany, że nawet nie dostrzegł zależności.
Powinienem?

Czuł się splątany jej słowami. Było ich naprawdę dużo, a na jaw, stopniowo, wychodziły coraz to nowsze fakty, rzucające nieco więcej światła na sprawę. I tak, oczywiście, że opisywany przez Autumn mężczyzna nie mógł podobać się Gabrielowi. Relacja w takiej postaci nie mogła uzyskać aprobaty księdza, choć zdawało się, że dziewczyna na pewnym etapie zaczynała sama się motać w swoich ocenach. Zły, bo starszy, przyziemny i cielesny, ale dobry, bo ją wsparł, kiedy potrzebowała i przy nim może być sobą? Cóż, nikt z żyjących nie jest święty... Starał się dobrze rozumować, chociaż od tego chaosu zaczynała boleć go głowa. A najintensywniej głowa Gabriela zdawała się zaboleć go wtedy, kiedy Blossom zapytała go o to, czym była miłość. Bo poczuł się wtedy tak, jakby dostał kijem bejsbolowym w potylicę.
Nie wiem, czym jest miłość romantyczna. Nie wiem i nie dowiem się. Nie mam szans, ale nie mogę powiedzieć, że "nie wiem"...
- Jakkolwiek on, jak i ty, nie jesteście bez winy, bo grzeszycie, tak wciąż razem pozostajecie dziećmi Bożymi i choć błądzicie, dalej macie szansę na odkupienie. Wsłuchaj się w to, co podpowiada ci serce, bo tam masz Boga. Może pomimo życia w grzechu dalibyście radę go zwalczyć? Osobno, razem, nieważne - byle zrobić do tego jakieś podejście. Zawsze jest nadzieja i myślę, że powinnaś z nim porozmawiać o twoich oczekiwaniach i spróbować nawrócić zarówno jego, jak i siebie. To też nie musi być tak, że musi być od razu twoim wrogiem... - westchnął, starając się jakkolwiek zgrabnie ominąć niewygodne pytania. Bo choć polityką się brzydzę, wydaje mi się, że każdy duchowny ma coś z dyplomaty. - Poza tym spróbuj zrozumieć swoją rodzinę, bo ich akceptacja nie zależy tylko od tego, żeby ci zrobić na złość. Na pewno się martwią, więc albo oboje powinniście stworzyć przykładny związek i podjąć próby udowadniania im, że faktycznie jesteście na tyle dojrzali, że potraficie to zrobić, albo darować sobie taką relację, bo zaprowadzi to tylko do bólu. Dojrzałość ani miłość nie jest wpisana w wiek, a w sposób bycia - wyjaśnił, starając się ją naprowadzić na możliwe rozwiązania problemów, gdyż przecież nie mógł jej od tak z nimi zostawić. Potrzebowała kierunkowskazu, choć sam kręcił się w opcjach. Bo to wszystko frazesy. Co ty możesz o tym wiedzieć, Gabriel? Nigdy nie będziesz w związku, a pouczasz innych, jak mają to robić. Ten złośliwy głos w głowie do znudzenia przypominał jego własny i nie wiedział, czy pouczała go własna skromność, czy może bardziej jakieś uśpione kompleksy. A przecież musiał pozostać czujny. Dalej spowiadał, a najgorsze sprawy miały dopiero wyjść na wierzch. Szantaż? To-... Czy on jest związany z tym wypadkiem? Śpiączka. Wspominała o śpiączce... Cokolwiek by nie zrobiła, wydaje mi się, że to nie było celowe, skoro odwiedzała ofiarę w szpitalu. Uch! Było czytać gazety! Na pewno coś przegapiłem! To Bóg jest wszechwiedzący, nie ja!
- Powoli, Autumn, powoli... Szantaż? Czym on cię szantażuje? O jakim wypadku wspominałaś wcześniej? - dopytał, a jego głos był wtedy sztucznie spokojny. Musiał chociaż udawać zachowywanie zimnej krwi, choć chyba coraz bardziej opuszczała ona jego ciało. - Jeśli czujesz się przy nim bezpiecznie to raczej dobry znak. Nie chcę być tutaj jakąś wyrocznią, ale może spróbuj zgłosić to do odpowiednich służb. Nawet przy jego pomocy, jeśli nie znajdujesz w sobie siły, żeby zrobić to sama. Szantaż jest karalny, więc trochę wiary w nasz wymiar sprawiedliwości, a zobaczysz, pożałuje tego chociaż prawnie. Może i moralnie...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Akurat trzeba było przyznać, że blondynka miała dobre pomysły. Chociaż gdybyś się jej o to zapytał co sądzi o swoim pomyśle, to powiedziałaby że jest taki se, ale jeśli może pomóc innym to czemu by nie spróbować? Nigdy nie potrafiła docenić siebie samej, może dlatego tak bardzo szukała pochwał ze strony innych? A może miało to związek z tym, że czuła się gorsza od swojej siostry bliźniaczki, którą to rodzice w jej mniemaniu chwalili o wiele częściej niż ją samą.
- Wiem że sama jestem sobie winna. Że nie powinnam od początku zgadzać się na ten romans, że powinnam się mu oprzeć. Moje serce jest zagubione, nie wiem co mam robić, z jednej strony żałuję, a z drugiej jest mi źle z myślą, że ta relacja mogłaby się skończyć i przestanę czuć się... - przerwała, bo nie wiedziała zbytnio jak określić to uczucie. Pożądana, czy kochana? Czym to właściwie było? Gabriel miał rację, powinna porozmawiać z chirurgiem, jednak oni zwykle nie mieli wiele czasu na rozmowy, bo przyciąganie ciał było zbyt silne i mieszało zmysły.
- Znam swoich rodziców, oni nigdy by się nie zgodzili na tę relację, dla nich nie ma czegoś takiego jak miłość do kogoś o tyle lat starszego. Oni uważają to za wykorzystywanie naiwności młodych dziewczyn. Wiem jak było z moją siostrą. - rodzice przecież nie akceptowali byłego chłopaka Jackie, który też był sporo starszy od dziewczyn, a który to również zawrócił w głowie Autumn i przez niego to wszystko się zaczęło. Nawet ksiądz nie mógł zdawać sobie sprawy z tego, jak bardzo państwo Blossom ucieszyli się gdy ich córka zaczęła spotykać się z niewiele starszym od siebie Siriusem po wcześniejszym związku. Zamarła gdy ksiądz zapytał o powód szantażu. Uznała że powiedziała stanowczo za dużo i czuła, że musi się wycofać. Z drugiej strony tak bardzo chciała to z siebie wyrzucić wszystko, może powinna na to obecnie pozwolić?
- Ksiądz nie słyszał o tym wypadku? Pewnie dlatego ksiądz jest dla mnie miły, ale szybko to się zmieni gdy ksiądz pozna o mnie prawdę. Popełniłam bardzo duży błąd, za który muszę teraz płacić i nie mogę zgłosić prawdziwego sprawcy wypadku, bo wtedy cała prawda wyjdzie na jaw, a to zniszczy moją relację z siostrą. Nie chcę stracić Jackie, nie mogę jej stracić, dlatego muszę żyć w kłamstwie dla jej dobra. - odparła nie chcąc zdradzać szczegółów. Wybrała już raz czy chce mieć siostrę czy spełniać marzenia i mieć karierę, aczkolwiek stracić najbliższą osobę w rodzinie. Niektórych grzechów się po prostu nigdy nie wybacza.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gabriel był, łagodnie rzecz ujmując, ignorantem, jeżeli chodziło o wszelkie serwisy informacyjne. Nie czytał gazet i bardzo rzadko kiedy oglądał wiadomości. O większości rzeczy dowiadywał się albo od leciwych parafian, albo gdy jakimś cudem dana informacja mignęła mu gdzieś podczas przeglądania internetu. Ale to nie tak, że jestem jakimś wrogiem technologii, czy informacji, po prostu obecny przekaz uważam za bardzo... nieodpowiedni. Częstokroć miał wrażenie, jakoby z ludzkich tragedii robiono za ekranem jakieś wielkie wydarzenie, porównywalne poziomem ze jakimiś telenowelami, a dodatkowo informacji negatywnych, szczególnie o wypadkach, było tam w opinii Baskerville'a po prostu za dużo. Nie chciał się przytłaczać tym, jak to źle potrafiło bywać na świecie. Bo mawiali, że "im mniej wiesz, tym lepiej śpisz", ale zapomnieli dodać, że potem musisz udawać Greka na spowiedzi.
- Dowiedz się, na czym stoisz. Jeżeli potrzebuje tylko twojego ciała, odetnij się, bo to wszystko zaprowadzi cię na złe tory. A co do rodziców... Cóż, sama widzisz, to nie tak, że chcą ci na siłę utrudnić życie, a mają swoje obawy i musisz je zrozumieć. Kłamanie i udawanie, że problemu nie ma, nie sprawi, że faktycznie go będzie, nie uważasz? - powiedział, bawiąc się zapięciem od swojego srebrnego zegarka, ażeby zająć czymś dłonie. Miał wrażenie, że coraz bardziej zatracał się w wyznaniu Autumn. Dokładnie tak, jakby chciał wtedy i siebie napomknąć, bo zbyt wiele własnych problemów starał się ignorować, a potem bywam tak samo zdziwiony, co ona, że nie znikają, tylko wciąż gdzieś tam są. - Bez względu na to, co zrobiłaś, dalej jesteś człowiekiem i zasługujesz na ludzkie traktowanie. Nie wiem nic o tym wypadku, możesz mi o nim opowiedzieć lub nie, bo w spowiedzi nie chodzi o to, żebym wyciągnął z ciebie jakieś poufne informacje. Bóg i tak o wszystkim wie, a ja nie muszę, ale ważny jest sam fakt zauważenia błędów i przyznania się do nich, z czym, nawiasem mówiąc, dobrze ci idzie, więc nie pozwól, żeby strach zawiązał ci język - zachęcił spokojnie, zaczerpnąwszy nieco głębszy oddech. Nie spodziewał się, że spowiedź Blossom przybierze taki obrót, jednakże nie były to pierwsze, trudne dla uszu Gabriela wyznania. Spowiadałem już różnych ludzi. Zaczynając od drobnych kieszonkowców, po kilkukrotnych mordercach. Może pierwsze wrażenia były traumatyczne, ale teraz... uodporniłem się na to zło? Albo zdałem sobie sprawę, że było, jest i będzie, a ja mogę jedynie pomóc i się z tym pogodziłem? Choćby w minimalnym stopniu?
- Pamiętasz dekalog, prawda, Autumn? Powtórz sobie ósme przykazanie. Każdy człowiek jest zobowiązany do tego, by być wiernym prawdzie i jakkolwiek zapatrujesz się na kłamanie jako ratunek twojej relacji z siostrą, tak jest to tylko łuda, zaufaj mi. Pomyślałaś może, jak mogłaby się czuć i jak zachowałaby się Jackie, gdyby dowiedziała się o wszystkim od kogoś innego? Nie wiem, co masz jej do powiedzenia, ale uważam, że jeśli powiesz to sama, zawsze możesz mieć szansę wytłumaczyć się z tego, dopowiedzieć swoje odczucia i powody, a potem prosić o przebaczenie, a potem nawet je uzyskać. W innym razie, pewnie nie zechce z tobą rozmawiać i całe twoje życie zmieni się w przesiadywanie na tykającej bombie bez licznika, która w każdej chwili może wybuchnąć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

To sprawiało, że Autumn czuła się bezpieczniejsza w swojej bańce. Ksiądz nie wiedział, a więc jej nie oceniał, bo przecież mimo wykonywanego "zawodu" był on człowiekiem, a więc oceniał innych przez pryzmat tego, co o nich usłyszał od innych, bądź usłyszał od nich samych. Autumn obawiała się zatem, że ta spowiedź zmieni wszystko i Gabriel, ksiądz który widział w niej dobrą dziewczynę, którą zresztą była, będzie patrzył na nią zupełnie inaczej. A to będzie bolało.
- Ja... ja chyba nie potrafię na ten temat z nim rozmawiać. Boję się, że ta rozmowa wszystko zmieni, że on mnie po niej odrzuci, a ja... nie chcę go stracić. - ksiądz tego nie rozumiał, ale Christian był dla niej nie tylko kochankiem, nie tylko pożądaniem, był też dla niej wsparciem, którego potrzebowała. Kimś, przy kim czuła się swobodnie, była sobą, mogła się podzielić z nim swoimi przemyśleniami. Nie musiała być idealną córką, idealną siostrą, idealną dziewczyną, była zwyczajnie sobą wraz ze swoimi wadami, które przy nim akceptowała. Ale kto mógł to zrozumieć?
- Obawiam się że Jackie nigdy mi tego nie wybaczy. Ona wtedy się spotykała ze starszym od siebie chłopakiem, między nimi była chyba taka różnica wieku jak obecnie między mną a moim obecnym... przyjacielem. Tyle że jej chłopak też zawsze mi się podobał i uważałam że Jackie na niego nie zasługiwała. W dniu wypadku podczas ferelnej imprezy Jackie źle się poczuła i wróciła z koleżanką do domu, ja i jej chłopak zostaliśmy na imprezie. On podsuwał mi poncz, a ja go piłam i chyba musiałam wypić go za dużo, bo wyznałam mu to, że mi się podoba i że byłabym dla niego lepszą dziewczyną. On również okazał mi zainteresowanie, później zaprosił mnie do jednej z wolnych sypialni... nie będę mówić o szczegółach, ale żałowałam po wszystkim tego co się wydarzyło. Chciałam wrócić do domu i on powiedział że mnie zawiezie, sam też pił. W samochodzie... on znów zaczął mnie łapać za kolano, podciągać sukienkę do góry, co mi się nie podobało. Powiedziałam mu że to błąd, a on śmiejąc się stwierdził że i tak powie Jackie. Zaczęliśmy się kłócić i wtedy... samochód uderzył w coś i przejechał dalej. Zatrzymaliśmy się i on zaszantażował mnie że jeśli nie chcę by Jackie się o tym dowiedziała to muszę się zamienić z nim miejscami, gdy to zrobiłam, uciekł. A teraz ten człowiek już kolejny rok leży w śpiączce... - za namową, czy raczej sugestią ze strony Baskerville'a postanowiła wyrzucić z siebie cały swój grzech. Bała się spojrzeć mu potem w oczy, obawiając się że zobaczy w nich potępienie. Zaczęła nerwowo skubać skórki przy kciukach.
- Czy ksiądz wie że ten człowiek nie ma rodziny? Przychodziłam do szpitala codziennie, nikt go nie odwiedzał, więc zaczęłam czytać mu książki, gazety, sądząc że tak będzie na bieżąco z informacjami z kraju i ze świata, a książka to zawsze jakaś rozrywka. Nawet nie wiem jaki jest jego gust literacki... to w szpitalu właśnie przy łóżku tego mężczyzny spotkałam swojego przyjaciela, kochanka. - dodała, przerywając swoją opowieść. Bo co miała jeszcze powiedzieć o Christianie?
- Nie mogę powiedzieć Jackie, ona nigdy mi tego nie wybaczy. A dzięki temu że nie powiedziałam na policji prawdy, ona nie wie o tym co zrobiłam od niego. - tłumaczyła się cały czas że kłamała dla dobra siostry, a może robiła to dla zatuszowania swoich grzechów i wyciszenia wyrzutów sumienia?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jakkolwiek Autumn mogła poczuć wtedy niezrozumienie po stronie Gabriela, tak ten zauważał jej problemy. Naprawdę zauważał, choć reprezentował trochę utopijne stanowisko, zgodne z tym, co wyczytał w świętych tekstach, ale też i z tym, co wypracował doświadczeniem życiowym. Uznawał, że nastresował się już w życiu zadość, toteż wolał nie dopuszczać do sytuacji frustrujących jak tylko się dało - w końcu siwe włosy nie pojawiły się znikąd. Wolał nie mieć, i cierpieć, niż żyć w ciągłym strachu o utratę czegoś, co nigdy mogło nie należeć tak naprawdę do niego. Ale rozumiem ją. Jest dużo młodsza i czuje się zagubiona. Sam, w jej wieku, byłem identyczny, jeśli uczciwie spojrzę wstecz. Druga dekada życia potrafi nieźle dać w kość człowiekowi, co?
- Nie zmuszę cię do rozmów z nimi, ale chyba sama czujesz, że sytuacja ta nie jest taką, jaką pragnęłabyś od życia, prawda? - zagaił niezwykle cicho, aby nie przeszkadzać Blossom, kiedy ta zaczęła rozwlekać się na temat koligacji przyjacielsko-romantycznych w związku z jej siostrą. I jakkolwiek Baskerville poczuł w tamtym momencie głębokie rozczarowanie, tak musiał się jakimś sposobem zmusić, ażeby absolutnie tego nie okazać. Choć było ciężko, ponieważ dziewczyna przyznawała się do coraz większej ilości przewinień, o które w życiu by jej nie posądził. A przynajmniej nie o zaniedbania takiego kalibru. Co my tu mamy... Ósme. Dziewiąte. Jakbym się uparł, to i piąte..., wymieniał w głowie. - Nie chcę mówić, że ten wypadek mógłby być dla ciebie karą, bo tak dotkliwą wymyśliłby bardziej Szatan, niż Bóg, ale być może nie stało się to wszystko bez przyczyny? Może to jakiś test dla twojego poczucia sprawiedliwości i odwagi? Dobrze wiesz, że powinnaś udać się z tym na policję, bo jeśli mamy śmiałość coś czynić, powinniśmy mieć także śmiałość w ponoszeniu za to konsekwencji, Autumn - westchnął, mimowolnie odwracając się nieznacznie w kierunku młodej dziewczyny, aby jednak mógł na nią spojrzeć. Choćby kątem oka.

I to nie tak, że w tamtej chwili chciał się napawać widokiem grzesznicy, a raczej trochę ją pożałować, bo przecież nikt nie był święty. On również. A przecież najgorsze do wypowiedzenia przede mną...
- Jeśli przyniesie ci to ulgę, mogę spróbować dowiedzieć się czegoś o tym człowieku. Na pewno pójdzie mi to sprawniej, niż tobie, aczkolwiek musisz mi obiecać, że wtedy będzie to transakcja wiązana i w zamian podejmiesz jakieś kroki, aby wdrożyć choć trochę z moich sugestii w życie - podsumował, równocześnie wykonując dość charakterystyczny gest prawą dłonią - jakoby właśnie pisał piórem, co miało zasugerować Autumn, aby jakimś sposobem przekazała mu później stosowne informacje. Niewielkim problemem oraz wkładem własnym było zapytanie tu i tam, ale musiał wiedzieć nie tylko gdzie pytać, ale i o kogo. - Proponuję ci to dlatego, bo nie mogę dać ci rozgrzeszenia, a mimo twoich złych uczynków, zasługujesz na jakąś formę pomocy. Wiem, że mogę zabrzmieć okrutnie, bo rzadko dochodzi do czegoś takiego podczas spowiedzi, ale to nie jest zależne od mojego uznania - wypalił, nie odczuwszy nawet odrobiny ulgi w związku z tym, że wreszcie o tym powiedział. Problem wciąż przecież pozostawał, a Gabriel czuł się bezsilny wobec kościelnych wytycznych. Gdyby to zależało od niego, z pewnością zmodyfikowałby część zasad.
- Znasz mój numer i wiesz, gdzie mnie znaleźć. Niestety, musimy kończyć... - wyszeptał, spoglądając w stronę bramy, przy której właśnie pojawiły się pierwsze sylwetki osób, które, tak jak i Autumn, podjęły się uczestniczenia w zbiórce charytatywnej. Zdążyliśmy. Chyba. Pytanie tylko, czy i ona da radę zdążyć z wykupieniem się z tych wszystkich grzechów. - Dołączymy do nich, dobrze?

/ zt

autor

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Kolejna gra

Kiedy otworzyła zaproszenie, zaadresowane na ich miejsce zamieszkania, była przekonana, że to zwykły rachunek, no bo raczej nie groźby od przeciwników Art, skoro tylko bardzo wąskie grono osób wiedziało gdzie mieszka. Może kartka od Chrisa do Ady, może wygrał jakieś ważne zawody? Nie zastanawiając się długo rozcięła kopertę nożem i sprawdziła co jest w środku. Nie mogła wręcz wyjść ze zdumienia, dlatego czym prędzej zawołała Adayę.
- Wiem, że mój wzrok się pogorszył, ale Roger chyba robi sobie z nas żarty. - podała zaproszenie żonie. Ich przyjaciel się hajtał. Ale co najlepsze wcześniej nie mówił że znalazł wybrankę serca. W ogole nie zwierzał się, że ktoś się zakręcił koło niego a tym bardziej wpadł w oko. - Bloody hell. Wierzysz w to? - aż przetarła reką oczy, bo wciąż nie mogła uwierzyć w to co widzi. To niepojęte. Zaraz Axel przyleciał z salonu.
- Bjadi hel! - Fisher zapomniała się pilnować z tym co mówi, bo maluch chłonął teraz wszystko jak gąbka. Spojrzała na niego, a on się uśmiechnął i jeszcze kilka razy powtórzył sławetne słowa mamusi! Agentka załamała ręce, poddając się już na samym starcie. Nie będzie mu tłumaczyć że to nie ładnie.

W końcu nadszedł ten ważny dla Rogera dzień. Jak się okazało nie próżnował i faktycznie znalazł sobie dziewczynę, która chciała za niego wyjść. To było jak bajka, ale Artemis nie zamierzała się śmiać, bo skoro razem z Ady dostały zaproszenie (plus Ax), zamierzała przyjść. Oczywiście na przygotowaniach trochę jej zeszło. Musiała wyglądać perfekcyjnie w każdym calu, dlatego makijaż dopełniła biżuterią pasującą do sukienki.
Uśmiechnęła się wychodząc z łazienki. - I jak? - spytała podchodząc do żony. Tej sukienki jeszcze jej nie pokazywała dlatego warto znać opinię drugiej osoby. Oczywiście czuła się w niej bardzo swobodnie, a obcasy dały jej jeszcze trochę centymetrów. Zresztą ona prezentowała się dobrze we wszystkim - tak bez fałszywej skromności.
- Leć się przebrać a ja powalcze z tym małym amantem. - któremu ewidentnie nie pasowały buty, które co chwila ściągał. Roger uparł się aby to mały niósł obrączki. No cóż, nie mogły wybić mu tego z głowy, dlatego Ax nie miał wyboru. Fisher miała tylko nadzieje, że nie sciagnie swiecidelek i nie zgubi ich po drodze.
Założyła mu jednego buta, odwróciła się na moment aby sprawdzić czy nie ma wiadomości na telefonie i gdy spojrzała z powrotem na smrodka, ten już nie miał obuwia na nodze.
- Bjadi Hell! - zawołał, a Art przewrocila oczami. - Zakleję Cię taśmą zobaczysz... - a ona byłaby do tego zdolna, nawet jeśli zaraz po tym otrzymałaby od Adayi w łeb. Założyła mu dwa buty i poprawiła muszkę. - Jak tam idzie? Mamy jeszcze czterdziesci minut. - wolała uświadomić Adayę, że za moment będą musiały wyjść z domu, jeśli chcą zdążyc na ceremonię.

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

gra numer milion

Dobra, powiedzmy sobie szczerze w ŻYCIU Adaya nie podejrzewałaby, że jej przyjaciel kiedykolwiek znajdzie sobie kogoś na dłużej. Zawsze wyznawał zasadę bzykania wszystkiego co się rusza. Jakby nie było do nich też startował swego czasu i gdyby nie jego głupie żarty to one by się nie pokłóciły.
-Twój wzrok nie jest taki zły Art. Nie pochlebiaj sobie - zawołana przypełzła w dresach, bo dopiero niedawno skończyła swój trening. Przejęła zaproszenie by chyba z dziesięć razy przeczytała to co tam widniało. -O wow - tylko tyle z siebie mogła wydusić -To mnie nieźle zaskoczył - była równie zaskoczona co jej żona tak naprawdę! Spojrzała na młodego i zaraz zmierzyła wzrokiem własną żonę. Wiedziała, że tak będzie! Młody nauczy się po mamusi tego sławnego bloddy hell i szczerze? Ady to jednak nie przeszkadzało. Młody, chociaż nie był ich biologicznym dzieckiem, to jednak z miesiąca na miesiąc był coraz bardziej podobny do Artemis co radowało duszyczkę Ady.

Adaya, chociaż wciąż niedowierzała, że Roger sobie kogoś przygruchał to nie zamierzała opuścić ceremonii. Wspierała go całym serduchem i wręcz duma ją rozpierała gdy Roger poprosił by to Axel niósł mu obrączki. Widać ktoś tu miał do młodego Fishera słabość.
Próbowała ogarnąć nicponia w trakcie szykowania się Artemis, ale ciężko było bo mały dzisiaj jak na złość nie współpracował tak jak powinien. Przez Ellie miał nieprzespaną noc, więc dokuczał ile fabryka dała. Słysząc Arti odwróciła się w jej kierunku i uśmiechnęła się szeroko -Mam Ci bardzo słodzić czy tylko troszeczkę? wstała by podejść do żony i pocałować ją czule. Dla Adayi starsza kobieta we wszystkim wyglądała zajebiście, więc i tym razem nie mogło być inaczej. -Powodzenia z założeniem mu butów - rzuciła jeszcze zamykając się w łazience i samej się szykując do wyjścia. Tą sukienkę wybrała kilka dni temu, bo nie mogła się ostatecznie zdecydować, więc jej również Artemis nie widziała. Założyła kilka dodatków, lekki makijaż i była gotowa do wyjścia -Dobra czy mały nicpoń gotowy? - wyszła z łazienki. W życiu nie podejrzewała, że kiedyś będzie się w ten sposób ubierać. Zawsze nosiła się jak ostatni lump tak naprawdę, a przy Artemis chciała wyglądać jak najlepiej by żona nie musiała się za nią wstydzić.
-Axel przystojniaku możesz przestać powtarzać po mamie? - tak słyszała to wyrażenie i chociaż brzmiało uroczo z jego ust to jednak nie powinien tak paplać. Już swoje usłyszała od własnej matki. Źle wychowuje oboje dzieci jak zwykle. -Jeśli jesteście gotowi to pora ruszać - rzuciła zakładając na nogi szpilki.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Doskonale wiedziała, że co by nie ubrała to dla Adayi i tak jest najpiękniejszą kobietą na świecie. Tak naprawdę niewiele osób wiedziało, że gdy zdejmie odzienie ich oczom ukażą się blizny. Dosć spory komplet tego co przeżyła przez te kilkanaście lat w agencji. Niektóre nawet teraz było widać. Zwłaszcza tą na ramieniu, najświeższą, po postrzale jaki otrzymała od Charlotte. Oczywiście, że te pamiątki nie ujmowały nic Artemis, ale ona sama nie chciała pokazywać, że wiele poswięciła żeby być gdzie jest. Nawet własne zdrowie.
Usmiechnęła się po tym czułym pocałunku bo to oznaczało, że efekt finalny jest na przyzwoitym poziomie i ostatecznie może tak wyjść so ludzi. Ciekawe w czym będzie prezentować się Panna Młoda. Obie nie widziały jej na cozy i gdyby Art miała obstawiać, mówiłaby, że to dziunia co ostatnio dawała popis swoich wygibasów w gabinecie Rogera, ale cóż, może to nie ona? Musiała uzbroić się w cierpliwość, bo za niedługo będzie w końcu mogła poznać wybrankę serca kumpla.
Nie dziękowała, bo wiedziała że zapeszy, ale nawet ten fakt niw powstrzymał Axela od zdjęcia buta. No co za małpiszon. Fisher potrafiła być niemiła i jeszcze chwila a sama rzuciłaby te buty w kąt. Na szczęście zyskiwała coraz większe pokłady zrozumienia i przede wszystkim cierpliowści wychowując dzieci. Ona nigdy się nie unosiła, ale zamiast tego grała tą zimną nie wzruszoną. No chyba że jej dziecku działa się krzywda. Wtedy byla gotowa nieść pomoc, ewentualnie zabić jeśli trzeba.
- Wow... - tylko tyle i aż tyle wyrwało się ust agentki gdy ujrzała żonę. Nie spodziewala się, aż takiego efektu. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale nie mogła oderwać wzroku, a usta same się jakoś tak otworzyły. Ona to ma jednak szczęście!
- Nie! Bjady hell, bjady hell! - zaczął wołać biegając po podłodze. Dobrze że Ellie była już u Mary to nie musiały jeszcze martwić się k drugiego gagatka.
- Chodźmy. - Fisher zgarnęła małego na ręce, następnie zapięła w foteliku i wsiadła na miejsce pasażera. Rzadko kiedy to robiła, ale tym razem chciała się przejechać nową furą żony. Poza tym! Będzie mogła dzięki temu pić na weselu!
Dotarli szybko pod kościół, gdzie czekał już zestresowany Roger.
- Moje dwie ulubione kobiety... zaraz po Emily. - jego wybranki jeszcze nie było i mężczyzna ewidentnie się denerwował. - Cześc Ax. - przykucnął przy bąblu i przybił mu żółwika. - Chodźmy do kościoła. - rzucił po czym w trójkę przeszli tam, gdzie zaproszone osoby już czekały.
- No to ile lat ma ta twoja wybranka? - podpytała agentka co by na chwilę odciagnąć jego myśli od uroczystości.
- Dziewiętnaście. - podrapał soę z tyłu głowy. Fisher wcięło, bo ona rozumiała różnicę wieku i w ogóle bo pomiędzy nią a Adayą jest 11 lat, ale pomiedzy Rogerem a Emily w takim razie jest prawie 18!

autor

Arti

Life is all about wife and kids
Awatar użytkownika
30
170

właścicielka siłowni

własna siłka

broadmoor

Post

Oczywiście, że tak jest! Nawet w dresach Art wyglądała zajebiście i to Adaya zamierzała jej powtarzać do końca życia. Była jedną z tych niewielu osób, która wie o każdej najmniejszej bliźnie i wcale a wcale jej to nie przeszkadało. Pozatym sama takowe miała, a tymi nieszczególnie lubiła się chwalić, bo pokazywały jak bardzo była uzależniona od prochów. Po prostu wstyd jej było za to co wyprawiała.
Nie miała zielonego pojęcia gdzie pzygruchał sobie panną, ani tym bardziej jak wyglądała. Szczerze powiedziawszy to przestała nawet liczyć ile panien przewinęło się w jego życiu przez ten czas gdy ona i Art są szczęśliwym małżeństwem. Nic więc dziwnego, że była ciekawa, która to panna na tyle zakręciła sobie go wokół palca, że postanowił zapuścić korzenie.
Art radziłą sobie z dzieciakami czasem dużo lepiej niż sama Adaya, która traciła cierpliwość i kleła pod nosem gdy Axel zaczynał być cholernie upierdliwy. Teraz jednak robił wszystki po prostu na złość, bo matki pierwszy raz go tak ładnie wystroiły, a to mu kompletnie nie odpowiadało.
Uśmiechnęła się lekko widząc reakcję żony. O to jej chodziło po części -Szczękę zamknij kochanie - rzuciła z rozbawieniem posyłając w jej stronę całusa i poprawiajać włosy. Młody był przeraźliwie niedobry dzisiaj, więc wcale by się nie zdziwiła gdyby odwinął jakiś numer na śłubie wujaszka Rogera. Dzisiaj to ona prowadziła, więc to oznaczało, że sobie nawet nie będzie mogła wypić. Kiedyś było to nie do pomyślenia, ale teraz wcale a wcale jej to nie przeszkadzało. Przynajmniej będzie miała oko na młodego zamiast zalewać się w trupa.
-Roger. Wreszcie wyglądasz jak człowiek - posłała mu rozbawiony uśmiech i przytuliła na przywitanie.
Gdy wszeli do kościoła spojrzała po ludziach nie rozpoznając kompletnie nikogo, ale nic dziwnego, bo nie miała pamięci do mordek nawet jeśli kilka osób było z agencji.
-O proszę! Powtarzasz po Art? - zaśmiała się krótko szturchając go w ramię lekko -No ba. Ciebie nie można wyrwać to musiałem szukać gdzieś indziej nie? - posłał jej równie zawadiacki uśiech, chociaż widać było, że był nieźle zdenerwowany.

autor

Ady

Awatar użytkownika
41
178

Agentka CIA

Oddział CIA

broadmoor

Post

Może jeśli podokucza teraz, w przyszłości będzie dużo spokojniejszy? Taką miała nadzieję Fisher, bo nie zniesie Axela jeśli będzie robił gorsze wybryki w szkole. Zresztą nie ma co wybiegać w przyszłość. Z jej powrotem do czynnej służby, wiązało się wykorzystywanie każdej wspólnej chwili z rodziną, nawet jeśli miało to zejść na zakładaniu nicponiowi butów, które ewidentnie mu nie podchodziły. Chciała się cieszyć z możliwości wspólnego wyjścia dlatego nic jej nie popsuje humoru.
W samochodzie zdążyły trochę porozmawiać o ich domysłach dotyczących Panny Młodej, bo przecież obie zżerała taka sama ciekawość. Roger wydawał się być zbyt dziecinny i mało ogarnięty na ślub, a tu proszę. Właśnie jechały do kościoła. No nic. Trzeba było powstrzymać te wszystkie obiekcje, bo skoro już się znalazła panna która go pokochała to raczej wiedziała o jego bagażu wad i niesamowitej rozwiązłości!
Większość zebranych była zajęta rozmową między sobą i nawet nie zauważyli ich przyjścia przez boczne drzwi. Artemis poznała kilka osób z pracy. Jacyś kumple Rogera, no i oczywiście koleżanki, nawet ta dziunia z którą się migdalił kiedyś jak wpadła zła jak osa do jego gabinetu. Czyli to nie ona jest wybranką jego serca!
Art zmrużyła oczy, ale jednocześnie delikatnie się uśmiechnęła. No cóż, wtedy gdy się spotkały nie miała wiedzy ile lat je różni, poza tym ona czuła się na dużo młodszą niż faktycznie licznik pokazuje! Dostał kuksańca w ramię, za to niby "wyrywanie" Adayi. Już chyba zapomniał jak się prawie przez niego rozeszły.
- Masz jeszcze piętnaście minut do rozpoczęcia ceremonii. - oczywiście Fisher musiała to sprawdzić. Poklepała kolegę po ramieniu i poprawiła Axela na rękach który niezwykle się wiercił. - Chodź, zajmiemy miejsce. - pociągnęła Adayę w kierunku wolnej ławeczki, chcąc jak najszybciej usiąśc i się nie kręcić po kościele. Nie chciała się stać zamrtwychwstałą sensacją dla reszty agentów którzy ją pamiętają.
Chwilę później rozbrzmiał marsz ślubny, co oznaczało jedno, Panna Młoda była gotowa. No i zaczęło się całe to wariactwo, które one obie osobiście pominęły biorąc ślub na Bali. Bez zbędnych ozdób, ludzi i tej całej wystawności.
Dziewiętnastolatka wyglądała na zestresowaną równie mocno co Roger. Wysoka blondynka w pięknej prostej sukni, która sięgała jej do kostek. Art rzuciła, do żony całkiem iż dziewczyna ładnie wygląda choć modelką Victorias Secrects raczej na pewno nie jest! Ceremonia trwała w najlepsze a Axel zaczął się wiercić w ławce, chcąc widzieć lepiej wujka. Fisher zrezygnowana w końcu go puściła aby pobiegał po kościele. Oczywiście w odpowiednim momencie go złapie i powie aby zaniósł obrączki, dlatego również wstała z ławki chodząc za małym.
Nie zwracała zbytnio uwagi na ceremonię, ale w pewnym momencie zauważyła jak Emily wybiega z kościoła i spojrzała w kierunku żony. Co tu się właśnie wydarzyło?!
Podeszła czym prędzej do Adayi trzymając wiercącego się Axa na rękach.
- Co jest? Ganiałam za małym i tylko usłyszałam szmer i patrze a tamta ucieka... - może ona więcej widziała siedząc grzecznie w ławce, nie latając za małym perszingiem!

autor

Arti

ODPOWIEDZ

Wróć do „St. Anne Catholic Church”