WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Po co my ci tutaj jesteśmy potrzebni? Nie wiem jak wygląda to mieszkanie, nie wiem, czego szukamy. Kiedy ty tak dorosłeś, że wiesz, czego potrzebujesz? – zapytała w eter, ale Keylen, gumowe ucho, chyba mocno podzielał jej zdanie, bo naburmuszony zaraz dodał: - Niebieskich lolet nie chciał – na to już się zaśmiała, wzruszając ramionami w stronę kuzyna, bo chyba oboje nie wiedzieli, czemu się dzieciak tak mocno uparł, mimo że to nie był jego ulubiony kolor. – Pamiętaj, że musimy kupić nowe światełka na choinkę i może do ciebie do pokoju – przypomniała KeyKeyowi, bo była pewna, że sama o tym zapomni, chyba że sekcję świąteczną ustawili w tym roku na samym końcu. Uwielbiała święta, uwielbiała ubierać choinkę i słuchać świątecznej muzyki. Była chyba trochę freakiem, ale nie mogła na to nic poradzić. Z roku na rok światełka w ich mieszkaniu zdobiły ściany coraz dłużej,
- Nie ma w tym żadnej różnicy, Bosworth. Możesz mieć puste wynajęte mieszkanie, a czuć się w nim jak w domu przez kilkanaście lat, albo mieć najlepszy dom, a czuć się w nim zupełnie obco. Moja idylla w naszym fantastycznym domu nie trwała nawet dwóch lat – przypomniała zarówno sobie jak i jemu. Byli razem naprawdę długo, bo już od studiów i była tak zakochana, że nie sądziła, że po ślubie wszystko się posypie. Udawała, że nie widzi najbardziej oczywistych znaków, że jest ślepa na zdrady, a kiedy zaszła w ciążę wciąż się łudziła nadzieją, bo przecież skoro ona miała fatalny dom, to jej syn musiał mieć najlepszy. Nie wyszło. Szkoda, że tak późno się zorientowała i dawała tak traktować i obniżać swoją samoocenę tak dugo. Wiedziała oczywiście, że nie o to mu chodziło, ale nie widziała tez żadnej różnicy w tym co powiedział – czasami wynajmujący zabierają z mieszkania dosłownie wszystko, skąd miała wiedzieć, że u niego akurat tak niej było.
- Brzmi ekskluzywnie – podążyła wzrokiem za odkładaną na półkę zasłoną przylicową. – Potrzebujesz farb? Chcesz przemalować ściany? Możemy przejść do części kuchennej? Pamiętasz, jak obiecałeś Keylenowi, że może zaprojektować jedną część? – ostatnie pytanie zadała z premedytacją tylko i wyłącznie po to, by usłyszał to Keylen. Nie sądziła, że tak łatwo przejdą na tematy, które były dla niej tak ważne, a jednocześnie tak stresujące. Przytaknęła głową. – Tak, pracuje w Swedish – uogólniła, przypominając sobie jak zawoziła mu tam najlepszą kawę w mieście. Niby nic, a czuła wtedy, jak cholernie bolą policzki od uśmiechania się. Przygryzła wargę, chwilowo milcząc. – Nie zna go jeszcze – powiedziała w końcu, przyglądając się tej idealnej twarzy czterolatka, który gapił się obecnie na sufit, z którego zwisało kilkanaście lamp. – Skyler też go nie zna. Właściwie… nie mówiłam mu jeszcze, że mam syna. Z początku nie wiedziałam, że to coś poważnego, w zasadzie nadal nie wiem, a teraz… dostaję palpitacji serca na samą myśl, że mógłby mnie nie chcieć, bo nie jestem sama – przyznała w końcu. Minęło kilka miesięcy, a ona wciąż się z tym męczyła i wiedziała, że z dnia na dzień będzie coraz ciężej. – Panowie nie lubią takiej odpowiedzialności, prawda? Szczególnie nie swojej – chyba nie miała co pytać, bo dzieliło ich prawie dziesięć lat. Odchrząknęła lekko. – Z Lunet? – święta się zbliżają… byłoby idealnie.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Nie wiem – wzruszył ramionami. Sirius prawdopodobnie nigdy nie uzna siebie za dorosłego. Wciąż miał wiele z tego szesnastoletniego chłopca, który popalał papierosy z Archerem za garażem, wagarował i rysował prącia w pamiętniku siostry. Z sentymentem wracał do tamtych wspomnień. Przyłapywał się nawet na tym, że tęsknił za szlabanami od Christiana i zapachem farby oraz rozpuszczalnika w pracowni matki.
Myślisz, że też powinienem kupić takie pierdoły? – wtrącił się pomiędzy rozmowę Kaylee a Kaykaya. Odkąd rozpadła się ich rodzina i Maya Bosworth zamieszkała u siostry na wsi, nie przykładał żadnej uwagi do świąt i urodzin. Wcześniej również podchodził do tego bez większego entuzjazmu, jednak doceniał czas spędzony w gronie najbliższych. Ursula pomagała matce w przygotowywaniu potraw, a on z ojczymem jechali do lasu za miasto w poszukiwaniu najpiękniejszej choinki, która idealnie pasowała do wolnego kąta w ich domu. Potem z siostrą ozdabiali drzewo licznymi bombkami.
Teraz pozostała mu tylko Kaylee. Sirius przypuszczał, że matka nadal nie będzie gotowa na uczestnictwo w Wigilii i po prostu spędzi ten dzień z siostrą przed telewizorem.
Spojrzał na kuzynkę, oczekując najprawdziwszej porady. Jednak odezwał się ponownie pierwszy:
Chodźmy w wigilię na jarmark świąteczny – zaproponował, choć wyszło mu to trochę ponuro. Na moment dobry nastrój Siriusa uległ zmianie i potrzebował chwili, aby odzyskać naturalność. Uśmiechnął się szczerze, dopiero kiedy usłyszał słowa chłopca.
Pieldoła.
Sirius zupełnie zapomniał o ostatniej przestrodze Kaylee. Przy KayKayu należało roztropnie dobierać słowa i gesty.
Twoja idylla nadal trwa, bo możesz w niej mieszkać ze swoim niesfornym gnomem – powiedział pokrzepiająco i skinął na chłopca, jednocześnie otulając kuzynkę ramieniem. Nie obawiał się dotyku. Nigdy nie miał problemu z przekroczeniem granic przyzwoitości i niejednokrotnie wchodził w bliskie interakcje z innymi ludźmi. Nie pytał, czy komuś to odpowiadało. Po prostu działał, a w tamtym momencie odczuł, że Kaylee potrzebowała wsparcia - chociażby takiego głupiego i absurdalnego.
Powinienem? – zapytał i spoglądnął na półkę z farbami. Złapał jedną pięciolitrową puszkę. – Kolor lodowców Skandynawii, brzmi nieźle. Właściwie mogę odświeżyć sufit. – Włożył puszkę do wózka i pchnął go w stronę materiałów i akcesoriów kuchennych.
Rzeczywiście podczas ostatnich odwiedzin u kuzynki, wspomniał coś o projektowaniu. Wówczas nie wiedział, że potraktowała to serio, jednak nie widział przeciwskazań. Sirius był dostępny na jej skinienie. Musiała to wiedzieć. Poruszali się powoli pomiędzy alejkami, aby przy okazji zastanowić się, czego potrzebowali.
Jak to? – zapytał nieco zaintrygowany. Zatrzymał się gwałtownie, przykuwając wzrok małego Kaykaya. Po chwili zrozumiał, że było to niestosowne i uśmiechnąwszy się do chłopca, ruszył ponownie naprzód. – Prosisz się o kłopoty, Kaylee – zauważył, a w jego głosie rozbrzmiała się trwoga.
Sirius nigdy nie spotykał się z żadną dziewczyną, która miała dziecko. Nie czuł się również na tyle dojrzały, aby planować własne. Czuł więź z KayKayem, uwielbiał i przede wszystkim kochał tego chłopca, jednak gdyby ktoś nagle nakazał mu być jego ojcem, zwątpiłby. I bynajmniej nie w miłość do czterolatka, lecz we własne umiejętności opieki nad bezbronnym dzieckiem. Właśnie w taki sposób postrzegał swoje poczucie odpowiedzialności, jednak w jaki sposób odniósłby się do tego Skyler? Nie wiedział. Różnica pomiędzy była taka, że Sirius nie mógł opuścić Kaylee i Keylana. Byli rodziną.
Nie jestem pewny, co powinienem ci odpowiedzieć. Na jego miejscu chciałbym po prostu wiedzieć - mówiąc to, patrzył Kaylee głęboko w oczy. Nawet jeżeli dzieliło ich dziesięć lat i wiedział o życiu o wiele mniej niż ona, to mógł domyślić się, co poczuje Skyler jeżeli dowie się przypadkiem od kogoś innego o istnieniu Kaykaya. Prawdopodobnie będzie nie tylko wściekły, ale również rozczarowany faktem, że Kaylee mu nie zaufała.
Kiedy dotarli do alejki z kuchennymi materiałami, zaczął rozglądać się w poszukiwaniu czegoś do swojego mieszkania. Raczej niczego nie potrzebował, ale wolał się upewnić, aby prędko nie wracać do tego sklepu. Znajdowali się tu już niespełna godzinę, a odczuwał ogromne zmęczenie.
Nie sądzę. Może z kimś innym - odpowiedział wymijająco. Nie chciał wspominać o Fernandzie, skoro ich relacja wciąż stałą pod znakiem zapytania. Poza tym próbował związać się z tą dziewczyną tylko dlatego, że przez jej brata Ursula popełniła samobójstwo. Chciał się zemścić, co nie było godne pochwały.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zerknęła na kuzyna z pod byka. – TO nie są pierdoły, Sirius – ucięła. Halo. Na pewno znał jej podejście do Świąt i wiedział, że to jej ulubiony okres w roku. Nie chodziło już nawet o to, że przekazywała tę frajdę Keylenowi, że pozwalała mu ubierać połowię choinki, że miał światełka w pokoju, które chciał zostawiać cały rok i że również uwielbiał tę całą otoczkę – jarmarki, miasteczka świąteczne i gorącą czekoladę z masą pianek. Ona sama to kochała i każdego roku ze smutkiem żegnała się z tym świątecznym czasem. – Może i na sam początek nie musisz, bo i tak masz od groma wydatków, ale w Grincha też się nie baw. Chociaż jedne światełka? – uśmiechnęła się, za chwilę tłumacząc KeyKeyowi w kilku słowach, co to Grinch i obiecując, że w weekend oglądną film. Chciała by ten dzieciak, mimo że miał tylko ją, czuł ciepło rodzinne, którego nigdy nie czuła ona, mimo pełnej rodziny. Chciała być dla niego i tatą i mamą, by nigdy nie powiedział, że nie starała się wystarczająco. I choć czasami miała dość, szczególnie, kiedy był mniejszym berbeciem, a ona ryczała w nocy razem z nim, bo nie wiedziała co mu dolega, to była pewna, że nigdy się nie podda. Ten mały dociekliwy gówniak, miał jej serce na zawsze. Był wart absolutnie wszystkiego. Zmiana domu, w którym z Kailem rozpoczęli życie jako małżeństwo, na mieszkanie, było najlepszą decyzją jaką mogła podjąć. Totalne odcięcie i nowy start. Keylenowi zaczynało się nudzić, toteż żeby dać im chwilę czasu na dalszą rozmowę i spokojny spacer między alejkami, włożyła młodemu w łapki mini paczkę ulubionych żelek. Kupił to od razu.
- Kiedy będziemy mogli cię odwiedzić w tej Skandynawii? Przecież nie przeszkadza nam, że nie jesteś do końca urządzony – wywróciła oczami, zaraz dodając. – Im dłużej będziesz zwlekał tym później dostaniesz nasz prezent z okazji pierwszego mieszkania – uśmiechnęła się, bo uwielbiała to, co zrobili z KeyKeyem.
Nie chciała o tym rozmawiać, nie chciała mówić ludziom jak głupia była i jak żałowała, że nie załatwiła sprawy z początku. Temat się jednak zaczął i może wcale nie było to takie złe, by usłyszeć opinię kogoś. Tym bardziej, że tym kimś był mężczyzna. Młodszy, bo młodszy, ale zawsze mężczyzna. – Wiem, masz rację, po prostu… – zerknęła na Keylena, by mieć pewność, że nie słucha, choć było to mało prawdopodobne. Patrząc na to idealne dziecko, obleciał ją szalony wstyd, bo była z niego duma jak z niczego innego, powinna krzyczeć na głos do każdego, że ten tutaj mądraliński dzieciak jest jej. Próbowała. Mięły cztery lata od jej rozwodu, a zaś od tamtego momentu, minęło sporo czasu nim zdecydowała się z kimś umówić. Zawsze kończyło się tak samo z tym, że tym razem cholernie jej zależało. Przerażała ją myśl, że to wszystko mogłoby się skończyć. – Powiem mu. Powiem w weekend – przytaknęła swoim słowom, bo co więcej mogła. Kiedy tym razem otworzy buzię by mu to wyznać, nie stchórzy.
- Może z kimś innym? Z kim innym? – zmarszczyła czoło, bo chyba nie była na czasie, a może to Sirius był taki szybki? – Przyjdziecie do nas w święta?

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Pierdoły – powtórzył ironicznie, jakby celowo usiłując zdenerwować Kaylee. Ich podejście do Bożego Narodzenia bardzo się różniło. Podczas gdy kuzynka wieszała w domu kolejne świecidełka, piekła pierniczki i słuchała kolęd, Sirius nie robił absolutnie niczego. Tak samo jak wcześniej wstawiał pranie, kupował alkohol i kończył projekty na uczelnie. Zdążył zapomnieć, jak wyglądała magia świąt, ale pomimo tego w tym roku postanowił się przemóc - przynajmniej troszeczkę. – Wrócimy na dział z roślinami i kupie jakiegoś małego świerka. I lampki – przytaknął. – Lampki też wezmę.
Przez chwilę obserwował, jak Kaylee w sprytny sposób przekupiła Keykeya żelkami. Czasami również stosował tę metodę, kiedy zajmował się chłopcem. Przeważnie jednak starał się zając go czymś bardziej pożytecznym. Zazwyczaj wspólnie grzebali w glinie, przez byli brudni od stóp do czubka głowy.
A praktykujesz też prezenty z okazji drugiego i trzeciego mieszkania? – zapytał, choć było to pytanie z natury tych retorycznych. Szturchnął Kaylee łokciem i prędko odskoczył z wózkiem na bok, aby nie mogła mu oddać. Przez ten gwałtowny ruch Keykeyowi wypadło kilka żelek z paczki, które Sirius omyłkowo zdeptał. – Przepraszam. – Zmierzwił włosy chłopca, licząc na jego wyrozumiałość.
Nie oczekiwał żadnego prezentu, ale nie dało się ukryć, że na twarzy Siriusa pokazał się uśmiech. Doceniał gest i wiedział, że cokolwiek przygotowali, to z pewnością przypadnie mu do gustu.
Przyjdźcie za dwa tygodnie w sobotę. Możecie zostać na noc. Urządzimy sobie seans filmowy z popcornem i – tu nachylił się do kobiety, aby jej syn nie usłyszał następnych słów – piwem. – Sam pomysł wydawał się być dziecinny, jednak nie mógł zaoferować nic lepszego matce z dzieckiem. W ostateczności miał jeszcze jakieś gry planszowe, karty i puzzle, które trzymał specjalnie na wizyty czterolatka.
Zmienił nastawienie, kiedy napatoczył się poważny, niezręczny temat. Nawet jeżeli chciał wesprzeć Kaylee, to nie popierał tego, co zrobiła Skylerowi, a jednocześnie również Keykeyowi. Sprawa dotyczyła ich obu i w równym stopniu mogła ich dotknąć. Z jednej strony Sirius rozumiał czym kierowała się kuzynka i to, ze miała obawy względem swojego partnera. Lecz każda decyzja wiązała się z jakimś ryzykiem. Snując przemyślenia odnośnie tej historii, mimowolnie zaczął zastanawiać się nad własnym postępowaniem. On również nie był szczery ani w stosunku do Fernandy, ani do samego siebie.
Powiedz – powtórzył jej słowa, jednocześnie wyrywając się ze stanu konsternacji. Zatrzymał się przed półką z wyprzedażami świątecznymi i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu światełek. Chwycił pierwsze-lepsze w kolorze czerwonym, po czym wrzucił pudełko do wózka. – Jeżeli wszystko mu wyjaśnisz, to powinien to zrozumieć. W pierwszej kolejności zawsze jesteś matką. Dopiero potem kochanką – zauważył, posyłając w stronę Kaylee pobłażliwe spojrzenie. Najbardziej na świecie kochała Keykeya. Była to miłość niezaprzeczalnie wielka i bezgraniczna - taka po prostu matczyna. Miałą w sobie wiele empatii, cierpliwości i pokory wobec chłopca. W dodatku nie załamała się w momencie, w którym życie zakpiło z jej ufności i nadziei. Sirius nigdy nie przestał myśleć o Kaylee Butler, jak o silnej i niezależnej kobiecie. Skyler również powinien wziąć to pod uwagę. – Uważam, że jesteś po prostu wspaniała Kaykay i zawsze postępujesz zgodnie z własnymi przekonaniami. – Powrócił do popychania wózka. Miał nadzieje, że przynajmniej w małym stopniu udało mu się podbudować nastawienie kuzynki.
Po drodze złapał jeszcze za dwie, mikołajowe skarpety, mówiąc że to dla nich na prezenty, oraz wstąpił do działu z narzędziami. Po ostatniej awarii potrzebował skrzynki, kilku śrubokrętów i kluczy. Nie mógł ciągle polegać na pomocy Miachela. Kiedy pobieżnie przejrzał zawartość wózka stwierdził, że wziął już wszystkie niezbędne przedmioty. Udali się w stronę kas.
Z kimś – odpowiedział przekornie, przy czym wytknął język. Nie chciał mówić zbyt wiele o Fernandzie, ponieważ relacja z nią stała pod olbrzymim znakiem zapytania. – Nie jestem pewny czy to dobry pomysł. To zbyt oficjalne spotkanie.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- A sam jesteś pierdoła – pokręciła głową, kapitulując, bo zazwyczaj nie miała szans w tych ich potyczkach słownych. Sama, kiedy się uparła, była nie do zdarcie i cholernie ciężko było przekonać ją do zmiany zdania. Często upierała się przy swoim, mimo że już wiedziała, że nie ma to sensu i powinna zmienić zdanie, bo jej jest absolutnie niewłaściwe, ale duma jej na to nie pozwalała. Lubiła jednak dyskutować, lubiła wymieniać argumenty i podsuwać inne spojrzenia na temat. Nie robiła tego jednak często przy Keylenie, bo zwyczajnie bała się, że uzna odparowywanie sarkazmem za coś zupełnie normalnego i akceptowalnego. Eh. Przynajmniej nie w tym wieku. – Siriussss jest pierdołą? – czterolatek zaraz podchwycił, a Kaylee jedynie się żaśmiala. – Czasami każdy jest pierdołą. Ty też. Na przykład teraz, jak chcesz trafić do buzi, a leci na kurtkę? – pokręciła głową, z pod jego brody wyciągając gumisia i wkładając mu znowu w dłoń.
- Całkiem możliwe. Tylko nie zmieniaj mieszkań co miesiąc – wywróciła z uśmiechem oczami, ale uwielbiała obdarowywać ludzi prezentami. Nie było to nigdy nic wielkiego, jakaś pierdoła ale zazwyczaj bardzo przemyślania i trafiała w gusta. Całkiem niedawno znalazła stare zdjęcia, która robiła na jednej z imprez, całkiem dawno temu. Znalazła fantastyczny portret Boswortha i kilka innych – z maleńkim KeyKeyem, z Urszulą i innymi, którzy byli obecni. Zdecydowała się na samego Siriusa, ale i tak uważała, że zdjęcie i jego mimika na nim są fantastyczne.
- Nie mów tego głośno przy nim – szturchnęła go, kiedy wymijała chłopaków i brała w dłonie różne światełka. – Może nie na noc, ale na pewno wpadniemy – wypad z dzieckiem na noc to już praktycznie wycieczka i choć zdarzyło się, że zostawiała KeyKeya z kimś na dłużej, to jednak nie praktykowała tego ciągle. I tak czuła się okropnie, bo w jej życiu pojawił się ktoś, do kogo miała ochotę pędzić od razu po pacy, w kogo ramionach chciała się chować przed światem i miała wrażenie, że zaniedbuje przez to syna. Może zostaną, może nie – lepiej niczego gówniakowi nie obiecywać. – O ile teraz myślę, że mógłby to zrozumieć, bo jest naprawdę fantastycznym człowiekiem, tak coraz bardziej się boję, że… właściwie to wiem, że po prostu powinien wiedzieć. Od samego początku – problemem było to, że mu nie powiedziała i zdawała sobie z tego sprawę. Machnęła dłonią na jego słowa. Słuchanie o sobie zawsze wprawiało ją w lekki dyskomfort, dlatego zajęła się wyborem światełek, a skoro Keylen już nie był zainteresowany otoczeniem, a żelkami, to wybrała je same. Pewnie wieczorem ozdobią jego pokój.
- Okeeeej – zmarszczyła czoło. – Rozumiem, że to coś świeżego? – choć nie bardzo rozumiała. - Co za różnica, czy spotkamy się wszyscy na obiedzie, czy na kawę w święta? Czemu chcesz ją chować? – zapytała, wyciągając pierdoły na taśmę przy kasie.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Zaśmiał się, kiedy Keylen w tak pokraczny sposób wypowiedział słowo pierdoła. Sirius znowu zapomniał, że przy tym małym chłopcu należało wypowiadać się rozważniej. Niemniej jednak tym razem wina stała po stronie Kaylee, która znacznie głośniej zaakcentowała wyraz tabu. W złośliwy sposób wytknął w stronę kuzynki język, jednocześnie triumfując.
Właśnie miałem taki plan – powiedział, odwołując się do tematu zmiany mieszkania co miesiąc. Ponownie zatrzymał wózek przy jednym z wielu regałów w sklepie i rozglądnął się, czy aby na pewno niczego nie potrzebował. Naprawdę cieszył się, że wyprowadził się z akademika. W końcu miał przestrzeń i respektował jedynie własne zasady. Mieszkanie było niewielkie, ale wystarczające dla potrzeb Siriusa. Miał małą sypialnie i salon z aneksem kuchennym, który w razie potrzeby spełniłby również funkcje pokoju gościnnego. Z okna widać było Seattle. Miasto o każdej porze dnia i nocy budziło w nim zachwyt. – Ale jeżeli mam być szczery, to nieprędko zdecyduje się na przeprowadzkę. Pakowanie i rozpakowywanie pudeł, to mordęga – powiedział zgodnie z prawdą. Minęło już kilka dni odkąd zamieszkał w Chinatown, a pomimo tego wciąż miał parę kartonów do poukładania, w łazience wznosiła się sterta ubrań, których nie zdążył wyprać w akademiku i nadal brakowało mu podstawowych przyborów kuchennych. To wszystko było uciążliwe. Biorąc pod uwagę, że nadal uczęszczał na studia i pracował w biurze, to niewiele czasu pozostawało mu na ogarnięcie spraw w domu.
A co jest złego w nocowaniu? – zapytał i nawet przystanął na chwilę, aby obdarzyć Kaylee zdumionym spojrzeniem. Rozumiał, że była matką i spanie poza domem, wiązało się z szeregiem nowych obowiązków. Dla siebie mogła zabrać tylko piżamę i szczoteczkę do zębów, jednak Keylen potrzebował stanowczo więcej rzeczy. Lista zaczynała się od niezbędnych leków, po dodatkowe ubrania, środki higieny, a kończyła na ulubionych zabawkach, ręczniku i słodyczach, używanych w ramach przekupstwa. Sirius był świadom tego wszystkiego, lecz nadal nie widział powodu dla którego Kaylee miałaby dalej się ograniczać. Miała trzydzieści trzy lata, syn już cztery i z tego powodu powinna otworzyć się bardziej na atrakcje, z których niegdyś korzystała. – Odrobina swobody i noc u kuzyna nie uczyni z ciebie wyrodnej matki, Kaylee - zauważył, przy czym ruszył naprzód.
Pomógł kuzynce uporać się z jej zakupami, a następnie zaczął wykładać na taśmę własne. Nie było tego wiele, ale miał szczerą nadzieję, że o niczym nie zapomniał. Ich wyprawa do sklepu pochłonęła wiele czasu i energii. Na moment zawiesił wzrok na kuzynce i w duchu zaczął się cieszyć, że miała auto. Przynajmniej nie musiał podróżować z torbami środkami transportu publicznego. O tej porze autobusy bywały przepełnione, a jego czekałyby dwie przesiadki.
Powinien – przytaknął. – Ale nie miej do siebie pretensji. Strach często podsuwa fałszywe rozwiązania. Nie wiedziałaś, że spotkałaś w końcu na swojej drodze odpowiedniego mężczyznę. – Głos Siriusa był pokrzepiający. Widział, że Kaylee żałowała. Bardzo zależało jej na Skylerze i chciała powiedzieć mu prawdę. Sirius czuł, że ta sytuacja nie rozejdzie się bez echa, jednak liczył na dobre zakończenie. Kaylee Butler bardziej niż ktokolwiek inny zasługiwała na szczęście. Tego był pewien.
Tak, świeżego – stanął wózkiem na końcu kasy, aby pakować wszystkie naliczone produkty. Najpierw zapłaciła kobieta, a potem on i wspólnie udali się w stronę parkingu. – Jeszcze nie wiem, czy będzie to poważny związek. Przedstawienie rodzinie mogłoby wzbudzić w niej niepotrzebną nadzieję. W tym wypadku wolę być ostrożny – wyznał. Miał plan, dotyczący Fernandy Hamilton i nie chciał, aby zbyt wiele osób z jego otoczenia mieszało się w ich relacje.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uwielbiała tego dzieciaka. Tego, który teraz męczył się, by wydobyć ostatnią żelkę z dna opakowania. Tego, którego chwilami miała dosyć, bo by tak niesforny, ale wystarczył jeden uśmiech, albo prośba o przytulasa wieczorem, a jej serce przepełniała miłość tak wielka, że brakowało jej tchu. Teraz było łatwiej. Nie było problemu by został z ciocią na weekend, kiedy musiała pracować. Nie było problemu, by zajął się czymś sam, albo by ona była w stanie wziąć normalny prysznic. Nawet teraz, kiedy wymawiał słowo tabu… boże, był nią. Był jej częścią. Nie potrafiła bez niego funkcjonować. Nie liczyły się krzyki i płacze całe noce, kiedy był niemowlakiem, nie miało znaczenia, że płakała przy nim, kiedy nie chciał jeść, nie myślała o tym, że była wykończona. Jak mogła nie chwalić się tym cudem na prawo i lewo? Jak mógł istnieć ktoś, kto o nim nie wiedział? Pechowcy.
- To twoje pierwsze mieszkanie, Syrius. Może akurat będziesz tam szczęśliwy i zostaniesz na dłużej? Nie myśl o tym teraz. Korzystaj ze swobody, z bycia ze sobą, albo i z innymi. Ciesz się tymi kątami – wzruszyła ramionami, przypominając sobie pierwsze mieszkanie, które wynajęli z Kailem. Jezu, jacy byli podekscytowani. Może i prawda, ale totalnie dawno.
- Oj, nie chodzi o to. Czasami mi się po prostu nie chce. Przyjedziemy, na pewno przyjedziemy, urwijmy na tym, dobrze? Masz już telewizor? – to była zwykła zmiana tematu, ale naprawdę – jak sobie myślała ile pierdol musi z nimi zabierać na taką wyprawę, to aż jej się odechciewało. – Keylen… – no usłyszał, oczywiście, że usłyszał i się zaczęło Śpijmy u Siriusza, chcę spać u Syriusza, maaaamaaaa, CHCĘ spać u Syriusza. – Zobaczymy, ZOBACZYMY – wzruszyła ramionami, posyłając zabójcze spojrzenie w stronę kuzyna. Od samego początku wiedziała, że panowie wygrają. Nie znaczyło to jednak, że nie mogła ponarzekać na życie i pokazać, że jej słowo liczy się najbardziej i to ona w ostateczności zadecyduje, hehe. Albo KeyKey.
- Ja nawet nie wiem, czy jest odpowiedni – westchnęła, bo przecież niczego sobie nie deklarowali. Tak zwyczajnie… byli. I było dobrze. – Po prostu jest… jest fantastycznie, kiedy jest obok. Nie sądziłam, że będę tak jeszcze potrafić, ale czuję się bezpiecznie – dodała, bo to było dla niej najważniejsze. Czuła się bezpiecznie, a to sprawiało, że gdzieś tam w głębi serca, że może i bezpiecznie czułby się KeyKey? To było najważniejsze. Wrzuciła swoje szpargały do bagażnika.
- Hej, to ty zaproponowałeś wspólny obiad. Nie musimy, jeszcze nie teraz. Co się stało z Lunet? – miała okazję chyba poznać tę dziewczynę, mimo że tylko na kilka minut. – Zresztą, nie musimy o tym rozmawiać, skoro to stare dzieje. Po prostu… uważaj na to, jak traktujesz ludzi, hm? – nie podobały jej się słowa o niepotrzebnej nadziei, ale Sirius nie miał dziesięciu lat, by mu tłumaczyć podstawowe rzeczy.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Keykey również w sercu Siriusa zajmował szczególne miejsce. Nigdy wcześniej, jeszcze przed urodzeniem chłopca, nie przypuszczał, że kiedykolwiek dałby się zdominować małemu dziecku. Tymczasem niejednokrotnie pod nieobecność kuzynki kupował mu słodycze albo czynił istne wygłupy, bawiąc się w bohaterów jakiś kreskówek. Prawdopodobnie sam Sirius Bosworth nie wiedział, że posiadał taką wrażliwą stronę w swoim na co dzień skamieniałym serduszku.
- Raczej jest za małe, aby zostać tam na stałe. W przyszłości będę dożył do tego, aby wybudować dom - wyznał zgodnie z prawdą. Nie chciał wracać do rodzinnego domu, który budził w nim zbyt wiele trosk. Nawet ostatnim razem, kiedy zabierał stamtąd swoje rzeczy, to myślał głównie o zmarłej siostrze. Wolał wybrać miejsce w jakim miałby szanse zacząć wszystko od początku - włącznie z budowaniem nowych wspomnień i marzeń.
Zbliżyli się do kasy. Sirius pośpiesznie wypakował zakupy i sprawdził czy niczego nie zapomniał. Wydawało mu się, że wziął wszystko, co było mu potrzebne do codziennego użytku.
- Kto wie Kaylee... Może naprawdę będzie lepszy niż twój były mąż i stworzycie wspaniały związek. Wiesz, taki do końca życia. Chyba każdy marzy właśnie o takiej miłości - powiedział. Sirius nie był pewny czy on również o tym marzył. Był szczęśliwy ponad rok temu z Jackie. Po zerwaniu było mu ciężko, ale obecnie twierdził, że czuł się zadowolony z własnego życia i nawet bez ogromnej miłości był szczęśliwy. Może to kwestia tego, że miał raptem dwadzieścia cztery lata i całe życie przed sobą.
- Uważam - przytaknął, choć było to kłamstwo. Sirius nigdy nie zważał na własne zachowanie i nie dbał o uczucia innych. Cieszył się, szydził i gniewał kiedy tylko miał na to ochotę - ale mimo wszystko uważał, że Kaylee nie powinna tego wiedzieć.
Gdy zapłacili na zakupy, wstąpili jeszcze do kawiarni na szybkie kakao dla Keykeya oraz herbatę. Potem rozstali się w dobrym humorze. Sirius obiecał wstąpić do nich w weekend.

zt. x2

autor

P o l a

ODPOWIEDZ

Wróć do „Columbia City”