WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No bo nie każdy człowiek ma tak że jak rozmawia z kimś kto ma inne zdanie to jest w stanie to uszanować i nie traktować tego drugiego człowieka jak debila albo wroga. Nie mówię że tak jest zawsze ale często da się to spotkać między ludźmi. Oni w pewnych tematach zgadzali się w pełni ale to różnica pół kolenia więc nie dziwne że mieli też tematy w których kompletnie się różnili. I jakoś mimo to, to wszystko grało i rozmowa to jedno a człowiek to drugie. On napawał się głównie tym że w świecie w którym otaczają go głównie debile z nią mógł porozmawiać chyba na każdy temat i ta rozmowa miała jakiś sens. Czasami nic nie wyjaśniała, czasami się sprzeczali ale dalej ta rozmowa do czegoś prowadziła i nie było to łóżko. Bo właściwie co się dzisiaj stało? Spotkali się po latach i nawet nie rozmawiali jak ludzie normalnie w takich chwilach rozmawiają. Oni od razu weszli na jakiś wyższy level rozmowy który zaprowadził ich do tego miejsca w którym w tej chwili właśnie są czyli do jego marnego mieszkania, średnio wygodnego łóżka i rozmawiania samymi spojrzeniami. -Zmarzniesz...- rzucił cicho. Nie wiem czy to kwestia czegoś co o niej wiedział czy raczej stwierdzenie faktu że w jego mieszkaniu nie ma trzydziestu stopni. Ot tak rzucił słowo do dowolnej interpretacji. -Wypadałoby dokończyć tą kawę...-zaśmiał się lekko ale jakoś wcale nie miał zamiaru nagle się poderwać i z gołą dupą pilnować czy woda w czajniku się już zagotowała.
<center>Obrazek</center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Właściwie jakby bardziej się nad tym zastanowić to ona właśnie często lubiła te różnice jakie wynikały między nimi w rozmowie i to, że w pewnych kwestiach mieli odmienne zdanie, bo to prowadziło do jakiś dalszych bardziej zawiłych konwersacji, a najlepsze wszystkim było to, że prowadzili jej bez jakiejś szarpaniny poniżej poziomu między sobą, tylko zwyczajnie rozmawiali. Uzmysławiała sobie za każdym razem, że różni ich naprawdę wiele, a i tak jakimś dziwnym trafem znajdowali nić porozumienia i to było w dużym stopniu fascynujące samo w sobie. Był dla niej specyficznym rozmówcą i gdyby dobrze prześledziła w pamięci to co działo się na przestrzeni tych lat, kiedy nie mieli ze sobą kontaktu pewnie doszłaby do wniosku, że nie miała czegoś podobnego z kimkolwiek, oczywiście nie ujmując jakoś innym, którymi się otaczała, ale to co miała z Mikaelem było specyficzne. — To uprzejmie poproszę o jakąś Twoją koszulkę, moja sukienka nie nadaje się do swobodnego wylegiwania się w łóżku — z którego na daną chwilę nie zamierzała się zwlekać i poniekąd mu to zakomunikowała prostym przekazem. To też nie tak, że jej ubranie było niewygodne i pakowała się w nie dla jakiegoś efektu wow, by cieszyć oczy otaczających ją ludzi, ale zwyczajnie sztywniejszy i dobrze skrojony materiał sukienki krępował ruchy, a ona czuła się zbyt lekko, a przy tym przyjemnie rozleniwiona by psuć to czymś takim. — Kawa może jeszcze trochę poczekać — odparła leniwie. Właściwie jak dla niej mogła poczekać do rana, o ile Mikael nie stwierdzi, że już po raz na to by się zbierała; choć gdzieś w głębi nie przypuszczała, że w obliczu całej tej sytuacji nagle stwierdzi: dobra, fajnie było, ale czas na Ciebie młoda. Z drugiej strony miał przecież żonę, która mogła pojawić się w każdej chwili, ale czy wtedy ich działania nie byłyby bardziej pospieszne i nerwowe? Nie czuła się poganiana, wręcz przeciwnie, więc chyba mieli jakąś rezerwę czasu... chciałaby ją mieć, bo jeszcze nie nacieszyła się tym momentem i jeszcze nie zdążyła go pożałować.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może to nie był i nie jest ten typ relacji w której by mieli jakiekolwiek powody żeby się pokłócić albo jakoś konkretniej posprzeczać ale trzeba przyznać że jednak nic takiego nigdy nie miało miejsca. Mieli odmienne zdania co jest całkiem naturalne bo ona była młodą kobietą która właściwie dopiero wkraczała w jakieś tam swoje dorosłe życie a on jednak był dorosłym facetem. Miał już i żonę i gromadkę dzieci które adoptował, miał wiszący nad sobą rozwód i wspomnienia z domów dziecka i rodzin zastępczych i tego że jego życie nie było idealne. On miał inne postrzeganie jak wygląda świat, jak to wszystko funkcjonuje, co lubi a czego jednak nie specjalnie. Umiał już w pewnym sensie iść na pewne kompromisy i rozmawiać tak żeby zwyczajnie się dogadać. On nie musiał się z nią zgadzać bo też z tego specjalnie nic by nie miał. On nawet nigdy nie skupiał się nad tym jak rozmawia z innymi ludźmi. Może dlatego że jakoś do tej pory nie znalazł osób które by wchodziły na jego poziom prowadzenia rozmowy i zwykła gadanina go jednak nudziła. Inna sprawa to wykłady które prowadził. Wykładowcy dzielą się na dwa typy. Tacy co chcą prowadzić zajęcia i nie odpowiadać na żadne debilne pytania i tacy którzy chętniej wolą prowadzić wykłady w formie dialogu. Mikael był gdzieś pośrodku. Lubił dialogi ale nie z każdym bo jakoś nie specjalnie uśmiechało mu się odpowiadanie na pytanie na które odpowiadał już trzy razy jednego dnia. Z Polą na wykładach było trochę jednak inaczej bo ten dialog jakoś zupełnie inaczej wyglądał i nawet nie drażniło go to że łapała go za słówka. -Utopisz się w moich ciuchach zdajesz sobie z tego sprawę?- roześmiał się bo od razu ma przed oczami jak jego koszulki kończą się w okolicy jej kolan i ogólnie ona jakoś w jego koszulce mocno straci kształt. Ale jakimś cudem zwlekł się leniwie z łóżka i otworzył swoją szafę która mimo że była całkiem spora to i tak jedynie w połowie była zapełniona. -Ta będzie najlepsza- powiedział wyciągając gdzieś z dna szafy koszulkę z ciasteczkowym potworem i rzucił w nią.-Mogę ci do kompletu dać boskie luźne bokserki z kategorii „nieudany prezent świąteczny”.-no co jak co ale niech jej też nie wieje bo się biedna przeziębi. Jemu i z gołym zadkiem jest ciepło ale on to on i jako się przyzwyczaił już do temperatury i nawet w okolicy zera stopni kurtki nie zapina.Teoretycznie jego żona czy dzieciaki mogły w każdej chwili pojawić się w domu ale on też nie jest takim idiotą na jakiego wygląda i jakby nie miał pewności o pustym domu to nie przyjechaliby tutaj a zapewne skończyli by u niej. Co prawda to też by nie grało na jego korzyść jakby nie wrócił na noc ale to i tak zawsze lepiej niż nakrycie go z jakąś kobieta w domu rodzinnym.
<center>Obrazek</center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ona miała udane dzieciństwo, szczerze. Wielokrotnie spędzała czas otoczona wspaniałymi ścieżkami dźwiękowymi komponowanymi przez mamę bawiąc się ciosanymi zabawkami, które wyszły spod ręki ojca. Czasami może nie było kolorowo, głównie przez to, że została okrzyknięta mianem Oscarowego dziecka, a media długo interesowały się jej poczynaniami, kiedy była jeszcze dzieckiem czy nastolatką. W większym bądź mniejszym stopniu, ale długo odczuwała pewnego rodzaju presję i nie łatwo radziła sobie z tym w tamtym okresie. Dodatkowo w dużej części przez mamę małżeństwo rodziców się rozpadło, a ona uciekała do pracowni taty próbując poradzić sobie z emocjami i wyżywając się na drewnie. Szybko jednak zorientowała się, że im po prostu dobrze to zrobiło, taka była kolej rzeczy, a teraz? Miała wciąż wspaniałą rodzinę, dobrą i zżytą w nieco inny sposób niż gdy była dzieckiem, ale to nie miało znaczenia. Zupełnie inne doświadczenia z jakimi się zmagali sprawiało, że w wielu kwestiach mieli odrębne zdanie, a ona sama często bujała w obłokach i mało kto potrafił ją sprowadzić na ziemię. Nawet jeśli tego nie lubiła, to niekiedy było to konieczne, a on nieszczególnie się patyczkował. W ostatecznym rozrachunku nie sprawiało to, że negatywnie do niego podchodziła lub obrażała się jak jakaś smarkula, bo miał czelność zburzyć jej wyidealizowane postrzeganie czegoś, prędzej szanowała, że to robił.
Nieszczególnie się tym przejmuję — stwierdziła beztrosko jednocześnie rozbawiona jego uwagą. Może i zaowocuje to komicznym obrazem, ale stawiała na wygodę, a luźna koszulka zapowiadała się obiecująco. Zero skrępowania. Podążyła za nim wzrokiem, a kiedy zarzucił jej koszulkę wygrzebaną spod sterty innych, złapała ją w swoje niewielkie dłonie i cicho parsknęła na widok ciasteczkowego potwora. — Nie wiedziałam, że masz w szafie takie perełki — rzuciła luźno i od razu wsunęła ją na siebie, by po chwili wstać z łóżka prezentując się w nowej odsłonie, ale po części też po to by dosięgnąć swojej basicowej bielizny i wsunąć na swoje pośladki coś znanego. — W tej kwestii pozostanę przy swoim wcześniejszym wyborze — stwierdziła podchodząc bliżej, w odróżnieniu do niego ubrana i objęła go rękoma. — Poza tym ty jesteś ciepły, możesz przytulić ciasteczkowego potwora jak zmarznie — wzruszyła lekko ramionami. Co prawda w Seattle nie było jeszcze tak bardzo zimno, więc zmarznąć raczej nie zmarznie, ale po silnym wcześniejszym rozgrzaniu jakiś lekki dreszcz zdążył już przelecieć przez jej ciało. Wizja spędzenia jeszcze kilku chwil wspólnie była kusząca i wolała, by nie została przerwana nagłym pojawieniem się jego żony. Właściwie d danej chwili odrzucała takie myśli od siebie, jeszcze na moment ciesząc się chwilą i jego bliskością.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Mika nie miał idealnego dzieciństwa. No a przynajmniej nie miał idealnego dzieciństwa do chwili w której go adoptowali. Pewnie jakby teraz możliwość zmiany czegoś to pewnie wcześniej by się zgłosił z siniakami do pedagoga bo teraz uważa że i tak za długo czekał na zmianę w ojcu i za długo zaciskał zęby. Jak został adoptowany to jego życie i świat zmieniło się diametralnie i śmiało można powiedzieć że dopiero wtedy poznał co znaczy słowo rodzina i jak to jest jak ktoś się tobą interesuje i o ciebie dba. I mimo wszystko całkiem długo też zajęło mu w pełni przyzwyczajenie się do tego że rodzice chcą dla niego jak najlepiej i że on sam ma też jakieś tam zdanie do powiedzenia i każdy się w tym będzie liczył. Dla niego, jego adopcyjni rodzice są niczym bogowie i mimo że jest dorosły i sam ma już rodzinę swoją to ich zdanie dalej jest dla niego szalenie ważne. Pewnie jakby któreś z rodziców by mu zasugerowało że rozwody wcale nie są takie złe to już by nie bawił się w idealną rodzinkę i nie udawał przed otoczeniem i znajomymi że jest tak idealnie.
-Mam wiele „dziwnych” rzeczy o którym nawet ja sam nie pamiętam więc nie oceniaj. Z resztą, tą koszulkę dostałem od dzieciaków na dzień ojca czy coś takiego- zaśmiał się lekko. Może i na co dzień nie chodził w takich rzeczach ale jakoś czasami wyciągał takie perełki tylko po to żeby dzieciaki miały jakąś minimalną frajdę że prezenty były udane mimo że wcale takie nie były.
-Znam lepsze sposoby na rozgrzanie chociaż przytulenie też nie jest jakoś specjalnie złe- zaśmiał się lekko. I to wcale nie miało być tekstem rasowego podrywacza, no przynajmniej on tego tak teraz nie widział. -Z resztą jakbyś czegoś potrzebowała to daj znać, gotować może nie umiem ale mam inne zalety
<center>Obrazek</center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chciała wierzyć w idealną rodzinę - przecież jej taka była, więc czemu sama nie mogła takiej utworzyć? Pokładała wiarę w przekonaniu, że można wziąć ślub raz i być szczęśliwym już do końca. Czy za bardzo ufała bajkom? Prawdopodobnie tak i zapewne dlatego żyła w przeświadczeniu, że skoro pewnego dnia uciekła sprzed ołtarza właściwemu mężczyźnie, zaprzepaściła raz na zawsze swoje szczęście i swoją rodzinę. Już od długiego czasu starała się odrzucać od siebie wszelkie myśli związane ze znalezieniem partnera i zaplanowania z nim przyszłości, bo czuła, że na każdym możliwym kroku by to spartaczyła. Ponownie, w końcu już raz tego dokonała. Pewnie, gdyby nie choroba kuzynki, która była dla niej jak siostra i powierniczka wszelkich tajemnic, Pola dalej opiekowałaby się zwierzakami w specjalnych rezerwatach jednocześnie trzymając z dala od osób, które mogłaby zranić. W oczach innych była tą dobrą dziewczyną z dobrego domu i z wymalowanym szczerym uśmiechem na twarzy oraz troską wypływającą w jej spojrzeniu. Niestety wiele z tych rzeczy mijało się z prawdą, bo choć chciała być dobra to taka nie była. Zraniła kogoś, kto kochał ją całym sercem i wiązał z nią przyszłość. Już nie mówiąc o tym, że bez większych oporów wdała się w romans z żonatym mężczyzną nie bacząc na to ile osób ucierpi.
Daleko mi do oceniania cię w tej kwestii, ale nie ukrywam, że moja ciekawość co jeszcze dziwnego tam skrywasz znalazła się na niebezpiecznie wysokim poziomie — odparła z udawaną dozą niepokoju lecz po chwili zaśmiała się lekko na znak, że tylko sobie żartuje. Nie zamierzała teraz tego sprawdzać, właściwie nigdy nie planowała tego robić.
Wystarczy przytulanie — zapewniła kładąc się obok i na moment chowając się w jego ramiona. W pewnym momencie zaczęło się jej robić zbyt dobrze, zbyt błogo - jakby sen czaił się gdzieś za rogiem. Nie wiedziała czy minęło pięć minut czy pół godziny, ale w końcu podniosła się leniwie przyglądając się mu przez chwilę. Miał zbyt idealną twarz i perfekcyjne rysy, a do tego ten uśmiech. Dostrzegła drgnięcie kącików jego ust ku górze pod naporem jej spojrzenia i wydawało się jej, że chyba na tą krótką chwilę udało się jej zmyć zmartwienie z jego twarzy, a dręczące go problemy zostały gdzieś w tle. — Zrobisz nam kawę? — zapytała przerywając błogą ciszę po czym wstała, by odnaleźć łazienkę. Chciała doprowadzić się do porządku i nie zajęło jej to zbyt wiele czasu, ale wystarczająco, by w tym czasie przyrządził im kawę. Nie sądziła, że na drodze do kuchni ominie półkę, na której stało rodzinne zdjęcie, a twarz kobiety u boku Mikaela okaże się dziwnie znajoma. Czuła jak niepokój miesza się z wyrzutami sumienia i nagle uderzyło w nią poczucie, że musi się ewakuować. Nie chciała wyjść na wariatkę, choć nieco pospiesznie zebrała swoją sukienkę z sypialni i wcisnęła ją na siebie chaotycznie. Weszła do kuchni próbując uporać się z zamkiem, ale ostatecznie stanęła przy Mikaelu. — Mógłbyś — zapięcie sukienki sprawiało problem, a raczej wolałaby wyjść stąd w pełni ubrana. Zgarnęła kubek kawy do ręki i upiła ostrożnie łyka z kubka, który być może należał do jego żony. Nagle każda rzecz w tym mieszkaniu i każdy zakątek zdawał się być wypełniony spojrzeniem Averill, poganiającym ją do wyjścia. Nie chciała się mu tłumaczyć, ale pewnego pośpiechu nie dało się ukryć. Jeszcze przed chwilą zapowiadało się na to, że leniwie przeleży z nim w łóżku do rana, a teraz? — Przepraszam, muszę już iść. Miałam ważny telefon — czy faktycznie? Może nawet się nie połapał, że idąc do toalety telefon zostawiła w sypialni...a nawet jeśli wiedział to może prawda go nie nurtowała w ogóle? Nie dała mu szansy zapytać, bo już po chwili zamykała za sobą drzwi, by oddalić się od tego domu i tej dzielnicy.


[ k o n i e c ]

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”