WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wyjazd do Hiszpanii nie przebiegł tak, jak sobie to wyobrażał. Z jednej strony czuł, że coś może pójść nie tak, bo poznał Farrah wystarczająco dobrze, by zdawać sobie sprawę z tego, iż ubóstwiała granie mu na nosie i sprawdzanie jak daleko sięgały jego granice cierpliwości, ale z drugiej strony naprawdę liczył na to, że ten jeden raz mogłaby odpuścić. Nie był pewny, co zdenerwowało go bardziej. To, że flirtowała z jego kuzynem? A może to, że robiła z niego idiotę na oczach rodziny? W końcu była jego weselną partnerką, która całą swoją uwagę skupiła na kimś innym. To ubodło męskie ego, sprawiło, że odpłacił się jej pięknym za nadobne, szukając towarzystwa w jakiejś samotnej koleżance panny młodej, z którą koniec końców przesiedział niemal całą imprezę. Czy bawił się dobrze? Na tyle, żeby przetrwać tę noc, ale koniec końców i tak był rozczarowany faktem, że został zmuszony do zmiany towarzystwa.
Powrót do Seattle był więc wyczekaną i upragnioną częścią całego wyjazdu. Chciał odpocząć, zdystansować się, odciąć od dziewczyny i przygotować na to, że czekał go kolejny rok na uniwersytecie, który miał wpłynąć na to, jak funkcjonowało studio fotograficzne, którego przez całe lato nie zdołał doprowadzić do takiego stanu, w którym byłby w pełni usatysfakcjonowany. Zastanawiał się nad tym, czy doczeka kiedyś dnia, w którym wszystko pójdzie po jego myśli, ale nie znajdował odpowiedzi. Spraw do ogarnięcia było za dużo, oddech ludzi, którym wisiał pieniądze, wciąż czuł na swoim karku, a spłata całości zadłużenia, była cholernie odległa. Wykończony tym wszystkim postanowił napisać do Farrah. Chciał jej dać kilka dni wolnego, by skupić się na sprawach ważniejszych niż ich skomplikowana relacja. Chciał też odpocząć. Nabrać pokory i zapomnieć o tym, jak polubił jej towarzystwo i bliskość, bo wizja powrotu na uczelnię była tak bliska, że dotarło do niego, iż nadszedł czas, kiedy pewne sprawy powinni zakończyć.
Ona miała jednak nieco inne plany, a Marcus...
Nie potrafił odmawiać.
Nie jej.
Mógł być wściekły, rozczarowany, zazdrosny (do czego nie chciał się przyznać na głos), a nawet gotowy do tego, żeby pójść po rozum do głowy, ale kiedy zaproponowała kolację, nie zastanawiał się dwa razy. Prawdą było bowiem to, że chciał, aby w dalszym ciągu była obok, nawet jeśli jej rola w jego życiu nie została jasno określona.
Nigdy wcześniej nie miał okazji odwiedzić jej w domu, ale pojawił się pod wskazanym adresem punktualnie. Żadnych kwiatów, żadnego wina. Jedynie chłodne spojrzenie, bo... Wciąż był zły.
Cześć... — mruknął, przekraczając próg apartamentu, w którym mieszkała dziewczyna. Rozejrzał się po stylowo urządzonym wnętrzu, a potem wbił spojrzenie w twarz Winfield. — Co ci odbiło z tą kolacją? — zapytał. Był ciekaw, bo przecież doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że przekroczyła granicę jego cierpliwości i tolerancji.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Farrah bywała złośliwa, lubiła zaczepiać, a żarty, którymi dzieliła się z otoczeniem, nie zawsze pasowały do okoliczności. Taka już była i nie czuła się jakkolwiek zobowiązana do tego, by ostrzegać osoby, które pojawiały się w pobliżu i decydowały się dzielić z nią swoją codzienność.
Nie sądziła, że wyjazd na wesele do Hiszpanii mógłby skończyć się w tak kiepski sposób, zwłaszcza że jej intencje wcale nie były najgorsze na świecie. Owszem, chciała zagrać kochankowi - o ile tak w ogóle mogła go nazwać - na nosie, ale nie sądziła, że sytuacja mogłaby rozwinąć się w ten sposób. Kilka uśmiechów, parę tańców, trochę żartów i doza flirtu nie były przecież niczym nieodpowiednim, ale utracone poczucie czasu bardzo szybko dało się jej we znaki i zmusiło do kontynuowania zagrywki, której wcale przedłużać nie chciała. Kiedy jednak zobaczyła Marcusa w towarzystwie innej kobiety, klamka zapadła, a teatrzyk przeciągnął się aż do białego rana, poprawin i właściwie do samego końca.
Atmosfera, jaka była wynikiem całego zamieszania, zupełnie nie przypadła jej do gustu, ale Farrah nigdy nie należała do grona osób jakkolwiek się wychylających, dlatego milczenie między nią a mężczyzną znacząco się przedłużyło i trwało aż do tego dnia.
Propozycja kolacji wpadła do jej głowy zupełnie spontanicznie, a jej konsekwencje były raczej trudne do przewidzenia. Winfield była jednak gotowa zaryzykować, choć nie do końca rozumiała, po co w ogóle podejmowała próbę jakiegokolwiek starania. Przecież był tylko facetem; jednym z wielu i to takim, który zdążył sprowokować w niej naprawdę wiele sprzecznych, często negatywnych emocji.
Mimo to naprawdę się postarała - zestaw zamówionego sushi był naprawdę ogromny, a chłodzące się wino pochodziło z jednej z wyższych półek sklepowych. Rozłożone na podłodze poduszki stanowiły ich miejsce do spędzenia tego wieczoru, a ułożone dookoła świeczki rzucały słabą poświatę na całe pomieszczenie, do którego przez ogromne okno wpadał również blask świateł rozproszonych po nocnej panoramie miasta. Wszystko było gotowe, jednak godzina zero wybiła dopiero w chwili, w której po apartamencie rozbrzmiał dźwięk dzwonka.
- Dobry wieczór - rzuciła, kiedy kąciki jej warg uniosły się w subtelnym uśmiechu.
Przepuściwszy Marcusa w drzwiach, zamknęła je za nim, ale zanim sama ruszyła w kierunku połączonego z aneksem kuchennym i jadalnią salonu, po raz ostatni przejrzała się w wiszącym na ścianie lustrze. Atłasowa sukienka leżała idealnie, podkreślając przy tym kobiece kształty, co w jakimś stopniu miało być sposobem na udobruchanie obrażonego gościa.
- Zawsze tak witasz panią domu? - westchnęła, kiedy w końcu znalazła się bliżej Marcusa, świadomie rezygnując jednak z bardziej wylewnych powitań.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Marcus zdawał sobie sprawę z tego, że Farrah była wyjątkowa. Że miała złożony charakter, lubiła złośliwości, niewinne żarty i że patrzyła na świat nieco inaczej niż większość ludzi. Pakując się w relację z nią, nastawiał się na to, że będą momenty, kiedy będzie miał problem z wytrzymaniem w jej towarzystwie, a mimo to w pełni świadomie się w to pakował. Brnął dalej i dalej, przekraczając wszelkie dozwolone dla ich znajomości granice, naiwnie licząc na to, że dziewczyna chociaż trochę go oszczędzi, wiedząc, jak wiele ryzykował dla niej i przez nią. Wiedząc również, że od tego, jak będzie się przy nim zachowywać, mogło zależeć to, jak będzie przez niego traktowana.
Zamiast tego sprawiła, że w ciągu jednego weekendu zmienił swoje nastawienie i zaczął się zastanawiać nad tym, czy nie zmiękł za szybko. Czy nie powinien być w dalszym ciągu tym draniem, którym był przez dwa ostatnie semestry? Pastwiącym się nad nią, cholernie wymagającym i nieskłonnym do kompromisów. Nie wpadł na to, że odpłacając się pięknym za nadobne, kiedy poświęcał czas innej kobiecie, jedynie prowokował Farrah do tego, by poświęcała jego kuzynowi jeszcze większą ilość uwagi.
Musiał się powstrzymać przed odwzajemnieniem jej uśmiechu, względem którego żywił bliżej nieopisaną słabość, ale na tyle silną, by na jego widok nieco złagodnieć. Szybko przypomniał sobie, dlaczego właściwie był zły i taki oschły względem Farrah. Na samo wspomnienie tego, jak chętnie na jego oczach oddawała się flirtowi z innym mężczyzną i - co gorsza - takim, który był członkiem jego rodziny, całe napięcie wracało. Zabierając ją do Hiszpanii, nie podejrzewał, że takie zagrywki z jej strony mogłyby wywrzeć na nim aż takie wrażenie, ale zdołała to zrobić. Była wybitnie uzdolniona, jeśli chodziło o granie mu na nerwach i chociaż do tej pory za największy talent uważał to, że wiedziała, w którym momencie odpuścić, to tamtej nocy uświadomiła mu, że żył w błędnym przekonaniu, a większy talent miała do tego, by wytrącać go z równowagi. I to tuż po tym, jak wprost zaproponował jej randkę, którą chciała przemyśleć.
Jak? Tak? — zapytał, sięgając dłonią do jej karku i wsunął palce we włosy Farrah, zaciskając je i szarpnięciem odchylając głowę dziewczyny do tyłu, by ją zadarła i spojrzała w jego oczy. A mogła w nich dostrzec złowrogie błyski, których nawet nie próbował się pozbyć. Był zły. Rozczarowany. Zazdrosny. Zaborczy... — Traktuję ludzi tak, jak oni traktują mnie, Winfield — mruknął, pochylając się i zbliżając swoją twarz do tej jej. Koniuszkiem języka przesunął po jej wargach w zaczepnym geście i odsunął się, puszczając jej włosy. W ciągu tych kilkudziesięciu sekund okazał słabość, jaką względem niej odczuwał, by chwilę później wrócić do zobojętnienia i dystansu przepełnionego chłodem. Nie zwracając na nią większej uwagi, udał się w głąb apartamentu i zatrzymał w salonie. Obrzucił uważnym spojrzeniem każdy kąt pomieszczenia i usiadł na kanapie. — Skąd te sushi? W niektórych knajpach robią beznadziejne — zagaił. Nawet nie brał pod uwagę tego, że mogłaby je przygotować sama. Była zbyt rozpieszczona, by brudzić sobie ręce. Ponadto rozmowa o jedzeniu miała go powstrzymać od rzucenia kąśliwym komentarzem na temat tego, jak urządziła salon i jaka atmosfera zapanowała w nim dzięki jej staraniom. W innych okolicznościach doceniłby to, pochwalił i może nawet zażartował, ale w tych obecnych, to nie wchodziło w grę. Chciał, by pojęła, że na pewnych zachowań nie zamierzał akceptować i że jeśli chciała żyć z nim w zgodzie, powinna to uszanować.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chociaż spodziewała się, że dzisiejsze spotkanie nie będzie należało do grona najłatwiejszych, to jednak nie sądziła, że chłód, jaki potrafił bić od Marcusa, mógłby przywitać ją już na samym wstępie.
Być może jej zaskoczenie było czymś mocno na wyrost, zważywszy na niesprzyjające im okoliczności, ale ona naprawdę nie sądziła, że wydarzenia z Hiszpanii będą mogły aż tak rzutować na dzieloną razem codzienność. Ta co prawda ograniczała się jedynie do pracy, uczelni oraz ich domów, ale to wystarczyło, by zaczęło kształtować się coś, czego Farrah wolała w żaden sposób nie nazywać. To oznaczałoby bowiem, że pojawiło się zaangażowanie, oczekiwania, coś, co mogło mieć negatywne konsekwencje i sprawić, że wygodny układ stałby się gwoździem do trumny. Między innymi dlatego nie rezygnowała z flirtu i czasu spędzanego z jego kuzynem, choć i to z perspektywy czasu postrzegała jako zagrywkę słabą. Mogła bowiem zdecydować się na towarzystwo jakiegokolwiek innego mężczyzny, a mimo to wybrała takiego, który należał do rodziny kochanka.
Konsternacja bardzo szybko przeistoczyła się w grymas niezadowolenia, którego konsekwencją był wyraz odczuwanego bólu, kiedy jasne kosmyki jej włosów znalazły się w ciasnym uścisku męskich palców. Nie tak wyobrażała sobie początek tego wieczoru, dlatego instynkt zadziałał szybciej niż zdrowy rozsądek, w wyniku czego Farrah podjęła jedną - jedyną - i to nieudaną próbę wyrwania się z pułapki.
- Nie przypominam sobie, żebym wyrywała ci włosy - odburknęła, bardzo szybko żałując, że nie ugryzła się w język odpowiednio wcześnie. Odrobinę również dlatego, że nie ugryzł jej on, ale pozostawiony na jej ustach posmak tych męskich wystarczył, by złagodniała, a co za tym szło - nabrała pokory. W tej sytuacji chyba tylko ona mogła pomóc w załagodzeniu konfliktu, którego prowokatorką Farrah nieświadomie się stała.
Wpatrując się w oczy mężczyzny, cierpliwie czekała na kolejny ruch z jego strony. Nie wyrywała się, nie próbowała walczyć, nie dawała mu dalszych powodów do niezadowolenia, ale jednocześnie odetchnęła z ulgą, gdy się odsunął i kiedy odległość między nimi stała się satysfakcjonująco - o ironio - duża.
- Nie robisz mi żadnej łaski tym, że je zjesz - skwitowała, ruszając w kierunku przeciwnym do tego, w jakim udał się Marcus. Farrah znalazła się w kuchennej części pomieszczenia, skąd wróciła z butelką winą w jednej i kieliszkami w drugiej dłoni. Nie wiedziała, czy jej starania miały przynieść jakikolwiek efekt, ale nie zamierzała odmawiać sobie dobrego jedzenia i alkoholu tylko dlatego, że Marcus bardzo pragnął rządzić.
- Zamierzasz się tak gapić? - zagaiła, kiedy usiadła - w przeciwieństwie do niego - na podłodze, plecami wspierając się o kanapę. Nie przygotowała tego wszystkiego na marne, bo całe przedsięwzięcie miało być swego rodzaju rekompensatą za nieudany wyjazd, ale płaszczenie się przed kimkolwiek również nie leżało w jej naturze.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Marcus nie przejmował się tym, na co liczyła a na co nie. Przyjechał, bo został zaproszony. Po części... Po części sam się wprosił, kiedy ona była skłonna odpuścić i spędzić wieczór sama. Chciał czy nie, za sprawą swojego urażonego męskiego ego, znowu był chłodnym dupkiem, który zamierzał kierować się tylko tym, czego sam chciał. Zachcianki Farrah spadły na dalszy plan, chociaż do tej pory bardzo doceniał to, z jaką łatwością potrafili wypracować coś wspólnie. Kilka miesięcy wcześniej nie przypuszczał, że w ogóle mogliby się dogadać. Wraz z wakacjami to wszystko wywróciło się do góry nogami i sprawiło, że zaczął na nią patrzeć inaczej. Jak na kogoś równego sobie, a nie młodszą o trzynaście lat studentkę, którą mógł poniewierać, jeśli miał taką ochotę. Ona zaś koncertowo to spieprzyła, całkowicie zapominając o tym, że były granice, których nie powinna i których do tej pory nie chciała świadomie przekraczać.
Gutierrez musiał też przyznać, że w ostatnich dniach przeszło mu przez myśl, że winnym tego mógł być spożyty na weselu alkohol. Ten jak powszechnie było wiadomo, potrafił pozbawić ludzi rozsądku i sprawiał, że ciężko było się czymkolwiek przejmować. Ostatecznie jednak nie zamierzał jej tłumaczyć. Jeśli chciała, mogła się wytłumaczyć sama, ale nie musiała. Mogła też postarać się o to, by wróciła ta wypracowana przez nich normalność. O ile chciała...
Może gdybyś wykazywała większe zainteresowanie mną, a nie innymi, to miałabyś okazję. Na ten moment to ty je tracisz i nie widzę powodów, dla których miałoby się to zmienić — odparł jeszcze przez moment lekko ciągnąć jasne kosmyki w ramach podkreślenia tego, że nie żartował. Przestał być miłym, uprzejmym Marcusem, z którym miała okazję spędzić ostatnie tygodnie. I na nic się zdało to, że dostrzegł, iż straciła tę typową dla siebie pewność. Na ten moment nie interesowało go to, że Farrah zaczęła się wykazywać pokorą. Za pierwszym razem zdołała go owinąć sobie wokół palca w ekspresowym tempie. Zaprzepaściła to i za drugim razem nie zamierzał stawać się potulnym facetem, z którym mogła sobie pogrywać wedle własnego widzimisię.
Akurat jestem w takim nastroju, że nie zamierzam nikomu robić łaski. Egoistyczny dupek powraca. Mam nadzieję, że cię to satysfakcjonuje, a jeśli nie, to masz problem — zauważył. Był markotny i zdawał sobie z tego sprawę, ale to było silniejsze od niego. Taki nastrój przyczepił się go na weselu i uparcie trzymał po dzień obecny. Nic zaś nie wskazywało na to, by w najbliższym czasie miało się to zmienić, bo był sfrustrowany niepewnością, która wynikała z jej zachowania. Miał wrażenie, że wodziła go za nos. Że sama nie wiedziała, czego właściwie chciała, a on naprawdę nie lubił takiego podejścia. Preferował konkrety. Jasne sytuacje. Jasne granice, które były wyznaczane i których można było się trzymać, żeby wszystkim żyło się lepiej. Z Farrah zaś... To wszystko było tak cholernie niepewne i skomplikowane, a okoliczności też nie sprzyjały temu, żeby wysnuć jakieś wnioski z tego, co przyniosą kolejne dni i tygodnie. I wcale nie chodziło o te weselne okoliczności, ale o wszystkie inne też - praca, uczelnia, ich rodzice, jej starsza siostra, z którą usilnie próbowano go swatać. Mógłby wymienić wiele czynników.
Być może — wzruszył ramionami, przyglądając się poduszkom, świeczkom, sushi a ostatecznie również butelce wina, która sprawiła, że ruszył swój tyłek z kanapy. Podszedł do Farrah, wziął butelkę i otwarł wino. — Zastanawiam się, czego ty właściwie chcesz... Nie można mieć wszystkiego. Nie możesz zjeść ciastka i mieć ciastka, a ty raz robisz jedno, za chwilę co innego — zauważył, rozlewając alkoholu do kieliszków i usiadł na jednej z poduszek, sięgając po pałeczki do sushi. Przyjrzał się poszczególnym porcjom uważnie, szukając dla siebie tej, która mogłaby na wstępie usatysfakcjonować jego kubki smakowe. — Uromaki z krewetką i łososiem? Chyba masz szansę na to, żeby trochę mnie ugłaskać — rzucił łaskawie, sięgając po wspomniany rodzaj sushi, który wylądował na jego talerzu wraz z dwoma innymi, w ramach wstępu do miał nadzieję, że jadalnej uczty. Jeśli jednak zakupiła je w jednym z tych lokali, gdzie nie był w stanie przełknąć niczego, bo to, co oferowali, nawet nie leżało koło sushi to... Wtedy będzie zmuszony przemyśleć swoje nastawienie względem tego wieczora.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Farrah nie zamierzała szukać winy poza samą sobą, choć i to sformułowanie byłoby mocno na wyrost, skoro wcale się tak nie czuła. Zagranie Marcusowi na nosie było czymś, do czego skrupulatnie dążyła, jednak na koniec dnia wciąż miała świadomość, że nie obiecywali sobie absolutnie niczego. Swoje prawo do dokonywania wyborów i postępowania według własnego widzimisię była skłonna egzekwować nieprzerwanie i bez skrupułów, choć kłamstwem byłoby stwierdzenie, że nie poruszyła jej panująca między nimi atmosfera.
Nie chciała się kłócić i gdyby tylko wiedziała, jakie konsekwencje będzie miała ta pozornie niewinna zaczepka, zrezygnowałaby z niej już na samym początku. Ponieważ jednak nie posiadała magicznej umiejętności cofnięcia czasu, mogła jedynie naprostować pewne informacje, wyjaśnić, ostatecznie również faktycznie przeprosić.
Czy była w stanie to zrobić?
Okazać skruchę, przyznać się do błędu, poprosić o jeszcze jedną szansę?
Nonsens. Jej własne przewinienia były niczym w stosunku do rzeczy, których dopuszczał się on i to na długo przed początkiem ich znajomości, a mimo to wierzył, że była skłonna przymknąć na pewne sprawy oko. On też mógł. Wyrozumiałość działała przecież w obie strony. Powinna.
- Nie rozpaczałeś zbyt długo - mruknęła, prawdopodobnie nieświadomie popełniając kolejny błąd. Brnięcie w dyskusję było bezsensownym zagraniem, ale Farrah nie byłaby sobą, gdyby pewne kwestie pozostawiła bez komentarza - nawet tego najbardziej dziecinnego i niekoniecznie ważnego dla rozwoju całego dialogu, który wciąż lawirował na granicy złośliwości i wiszącej w powietrzu kłótni.
- Czego chcę? - powtórzyła za nim, pozwalając, by jedna z brwi powędrowała ku górze w geście wyrażającym autentyczne zaskoczenie. Tak sformułowane pytanie i wplecione pomiędzy słowa zarzuty nie były atakiem, na który czuła się przygotowana i który była skłonna odeprzeć, dlatego wybrała najłatwiejszą, dość banalną ścieżkę, jaką było wzruszenie ramionami. - W tym momencie chciałabym zjeść sushi i napić się wina - odparła po krótkiej pauzie, nakładając na talerz swoje ulubione smaki specjału zamówionego z zaufanej, renomowanej knajpki. O tym jednak nie zamierzała Marcusa przekonywać, czując, że na ogromnej tacy i tak znalazłoby się coś, co nie do końca przypadłoby do gustu jego kubkom smakowym.
- Podobno przez żołądek do serca. Najwidoczniej jakieś masz - podsumowała, pozwalając, by kąciki jej warg uniosły się w kpiącym uśmiechu. Na krótko, bo zaraz potem zajęła się jedzeniem, z premedytacją ignorując ewentualne oburzenie ze strony swojego gościa.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Marcus nie mógł powiedzieć, że wina leżała tylko i wyłącznie po jej stronie. Co jak co, ale w ostatnich dniach miał wiele czasu na przemyślenia i pozwolił sobie nawet na to, by część winy wziąć na siebie. Nie musiał jej tam zabierać. Mógł uparcie znaczyć teren i dawać wszystkim wokół do zrozumienia, że była nieosiągalna. Mógł też postawić sprawy jasno i przerwać to, co nie przypadło mu do gustu, ale... Nie obiecywali sobie niczego. Żadne obietnice, zapewnienia i słowa o wyłączności nie padły na głos, a to skutecznie powstrzymywało go przed interweniowaniem w to, co ubodło jego męskie ego. I to nie dlatego, że nie chciał by Farrah poczuła satysfakcję, że chciał ją w stu procentach dla siebie, ale dlatego, że nie był pewny, czy on chciał oddać siebie na pełną wyłączność. To nie było w jego stylu. Unikał takich relacji i nawet jeśli nie raz i nie dwa pomyślał, że mógłby z tego nastawienia zrezygnować, to powstrzymywał się usilnie, bo z takich zmian nie wychodziło nigdy nic dobrego. A przynajmniej w takim żył przekonaniu. Kiedy zaś chodziło o nią i to, jak wiele komplikacji by to za sobą pociągnęło... Wolał milczeć i się boczyć, ilekroć musiałby akceptować to, że miała prawo robić, co się jej żywnie podobało.
Kto powiedział, że rozpaczałem? Stwierdziłem, że skoro ty nie wykazujesz zainteresowania mną, to ja nie muszę go wykazywać względem ciebie i spędziłem miły wieczór z Valerią — Valerią? Nawet nie był pewny, czy kobieta tak się nazywała, czy może jednak była to Victoria? Ciężko było mu zapamiętać imię towarzyszącej mu kobiety, kiedy był nie tylko podpity ale również dużo bardziej zainteresowany ukradowymi spojrzeniami rzucanymi w stronę Farrah, kiedy za wszelką cenę, mimo złości jaką skrywał pod maską zobojętnienia, kontrolował to, czy nie zapuszczała się z tym flirtem zdecydowanie za daleko. Gdyby do tego doszło...
Nie.
Nie chciał sobie nawet wyobrażać, że coś więcej mogłoby mieć miejsce, kiedy był obok.
Kiedy pojechali tam razem.
To chyba proste pytanie, nad którym nie musisz się zbyt długo zastanawiać? — odparł, zerkając na nią z ukosa, kiedy sięgnął po pałeczki, żeby zając się jedzeniem sushi. Wpakował sobie jedno do ust, nawet nie myśląc o tym, by przyznać na głos, że było dobre. Jeśli liczyła na to, że przyzna, iż trafiła w dziesiątkę i jednak miała dobry gust jeśli chodziło o knajpy znajdujące się na mieście, to musiała się przeliczyć. Marcus tego dnia nie spieszył się do tego, by chwalić jej wybory i nie był pewny, czy to w ogóle miało się zmienić. Ona zaś swoimi słowami uparcie testowała jego cierpliwość i poziom samokontroli, bo wcale nie pytał o to, czego chciała od tej konkretnej chwili. Wiedział, że zdawała sobie sprawę z tego, że nie tego dotyczyło jego pytanie i wiedział, że z premedytacją wymigiwała się od odpowiedzi. Z tym, że to przywołało na jego usta złośliwy uśmiech. — Unikasz odpowiedzi. Punkt dla mnie — stwierdził i sięgnął po kieliszek z winem, w którym zamoczył usta, upijając dwa łyki.
Przy tobie naprzemiennie je odzyskuję, a potem przypominam sobie, czemu wolę go nie mieć — burknął w niezadowoleniu. Jasne, miał serce. Nie zamierzał udawać, że nie. Prawdą było jednak to, że lepiej mu się żyło, gdy udawał, że wcale go nie miał i traktował wszystkich z góry, obojętnie i chłodno. Wówczas życie było o wiele prostsze bo nie przynosiło niepotrzebnych rozczarowań, zazdrości i poczucia niepewności. Z nią zaś wszystko było tak skomplikowane, że chociaż próbował trzymać się twardo swojego nastawienia, to nie zawsze był w stanie. Farrah z łatwością zmiękczała.
W ogóle mu się to nie podobało.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wywrócenie oczami jawiło się w mniemaniu Farrah jako komentarz wystarczająco wymowny, nawet jeżeli gest sam w sobie nie niósł jednoznacznej odpowiedzi na padające gdzieś między poszczególnymi słowami pytania.
Dlaczego to zrobiła?
Czy go to ubodło?
Czy to wszystko naprawdę było konieczne?
Winfield przez moment skupiła się na nakładaniu na talerz kolejnych elementów kolacji, z premedytacją wybierając kawałki najbardziej odpowiadające jej kubkom smakowym. Ostatecznie jednak ciekawość wygrała z pragnieniem pozostania obojętną, nawet jeżeli wiedziała, że to drugie rozwiązanie niosłoby ze sobą najwięcej korzyści - przynajmniej dla niej.
- To jakaś twoja stara znajoma? - zagaiła niby lekko, celowo wplątując w swoją wypowiedź drobny przytyk związany z wiekiem wspomnianej kobiety. Ta co prawda nie wyglądała na typową babcię, raczej na rówieśniczkę samego Marcusa, ale złośliwość raz jeszcze okazała się silniejsza niż zdrowy rozsądek, którego Farrah wielokrotnie brakowało - szczególnie w chwilach, kiedy w grę wchodziły uczucia, o które wcale się nie prosiła i których wcale nie chciała zaakceptować, bo samo ich istnienie stanowiło problematyczny element dzielonej razem codzienności.
Czy było w ogóle jakiekolwiek razem?
- Nie uważam, żebym musiała ci się z czegokolwiek tłumaczyć i spowiadać - wyjaśniła krótko, jednak zmarszczka, która przyozdobiła jej czoło, sugerowała coś zupełnie innego. Napięta atmosfera nie należała do grona ulubionych elementów znajomości - jakakolwiek by ona nie była - a w przypadku jej i Marcusa wszystko działało ze zdwojoną, niezwykle intensywną siłą. Również odczuwana obecnie złość, konsternacja czy skrucha stanowiły coś niezwykle mocnego, a Winfield ewidentnie sobie z tym wszystkim nie radziła. Krążenie obok tematu i sięganie po kwestie dużo mniej istotne było wygodnym, choć tylko krótkoterminowym rozwiązaniem.
Powiedzieć, że zaskoczył ją swoim wyznaniem, to jakby nie powiedzieć nic. Farrah zamarła w bezruchu, wzrok zatrzymując na wysokości męskich oczu. Zupełnie tak, jak gdyby to właśnie w nich doszukiwała się informacji dotyczącej tego, czy mówił poważnie, czy jedynie blefował w celu zagrania jej na nosie.
Tego typu ostrożność nie wydawała się niczym nieodpowiednim. Z nim nigdy nic nie było wiadomo, a wszystko wydawało się skomplikowane.
- Więc czemu wolisz go nie mieć? - rzuciła, pozwalając, by jedna z jej brwi powędrowała ku górze. Nie spodziewała się, że mógłby tak po prostu udzielić jej odpowiedzi, zważywszy na fakt, że ona od swojej własnej uciekała jak tylko mogła, ale podjęcie próby jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie, to koleżanka panny młodej. Może gdyby rodzice nie przenieśli się do Stanów, to mógłbym ją nazwać znajomą, bo mieszka w sąsiedztwie moich dziadków. Całkiem sympatyczna dziewczyna, opowiedziała mi trochę o Alicante, o dalszej rodzinie, której nie kojarzę tak dobrze, jakbym mógł... — odparł zgodnie z prawdą. Gdy opuszczał Hiszpanię, był nieświadomym niczego dzieciakiem. Nie miał za wielu okazji do tego, żeby zawrzeć jakieś znajomości, a wakacyjne wypady do dziadków również nie dawały mu takiej okazji i kiedy już z kimś trzymał, to albo z kuzynami, albo z jakimś dzieciakiem z sąsiedztwa, który nie narzekał na nadmiar kumpli. Tak było prościej, szczególnie dla niego, bo do żadnych relacji się nie przywiązywał i dzięki temu łatwiej było mu się pogodzić z koniecznością powrotu do Seattle wraz z końcem wakacji. Nie musiał za nikim tęsknić, nie musiał utrzymywać kontaktu na odległość i mógł się skupiać tylko i wyłącznie na znajomych, których miał za oceanem. — A czemu pytasz? — zagaił z ciekawości. — Bo jeśli myślisz, że dobrze się z nią bawiłem, to mogę cię wyprowadzić z błędu — dodał. Nie bawił się tak dobrze, jakby chciał. Dziewczyna z którą spędził wesele może i była sympatyczna, może momentami potrafiła go zaciekawić rozmową, ale nie była na tyle interesująca, by całkowicie odciągnąć męskie myśli od innej, która interesowała go dużo bardziej i która obecnie siedziała obok, zajadając się sushi.
A może boisz się nazywać rzeczy po imieniu? Może wolisz oszukiwać siebie i mnie, że ostatnie tygodnie nie były udane? Że lato się skończyło, a my możemy ot tak wrócić do tego, co było, zanim się rozpoczęły? — zasugerował, widząc, jak uparcie dążyła do unikania odpowiedzi na jego proste pytania. Skoro nie chciała mówić, to on zamierzał spróbować wziąć ją pod włos i zadać pytania, które mogły być odzwierciedleniem tego, co siedziało w głowie dziewczyny. — Daj spokój, Farrah. Lubisz grać mi na nerwach. Oboje doskonale o tym wiemy. Tak samo doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że polubiłaś igranie z moją cierpliwością. Moja zazdrość też cię kręci? To, że jestem wściekły? A może chcesz sprawdzić, jak daleko byłbym w stanie się posunąć, by pokazać ci, że chcę, żebyś należała tylko i wyłącznie do mnie? Nie boisz się, że mógłbym posunąć się za daleko? Że moja cierpliwość jest na wyczerpaniu i mógłbym stracić kontrolę nad własną zaborczością? — dodał, zajadając się sushi i gdy je przełknął, spojrzał na nią, wbijając przeszywające, nieco chłodne spojrzenie w jej oczy.
Każde z zadanych pytań, było niczym odpowiedź na te, których nie zadała ona, ale które wydawało się, że wisiały gdzieś w powietrzu. Czy chciał ją tylko dla siebie? Tak. Czy było jakieś razem? Owszem, chciał, żeby było. Czy ubodło go jej zachowanie? Nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo.
I chociaż cała ta relacja przypominała chaos, nad którym nie szło zapanować, a na domiar złego była czymś zakazanym, co nie powinno było mieć miejsca, Marcus był skłonny sprawdzić, jak wiele mogłoby z niej wyniknąć. Jak długo byliby w stanie z sobą wytrzymać i dokąd by ich to zaprowadziło. Niegdyś nie przypuszczał i nawet nie brał pod uwagę tego, że mógłby stracić głowę na punkcie jakiejś małolaty, ale Winfield zdołała to zmienić. Nie zamierzał jednak przyznawać na głos, że naprawdę tę głowę tracił. Nie, póki ona sama, uparcie unikała odpowiedzi na jego pytania i uzewnętrzniania się z tym, co myślała i czuła.
Bo tak jest łatwiej — przyznał i sięgnął po wino, by dolać im do kieliszków. Tyle musiało jej wystarczyć. Przynajmniej na ten moment, bo nie wykluczał, że kiedy Farrah zmieni swoje nastawienie względem szczerych rozmów, on również to zrobi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kilka kiwnięć głową musiało wystarczyć, jeżeli chodziło o reakcję na temat wspomnianej już znajomej. Farrah podczas wesela nie zerkała w jej kierunku zbyt często, ale nawet ona musiała przyznać, że kobieta sprawiała wrażenie niezwykle sympatycznej. Dodatkowo należała do grona bardziej urodziwych przedstawicielek płci pięknej, co jedynie mocniej wpłynęło na nastrój Winfield i skutecznie przyczyniło się do jej dalszego zachowania w trakcie przyjęcia.
- Może po prostu jestem ciekawska i nieszczególnie z tym walczę? - zasugerowała, raz jeszcze wzruszając ramionami. Być może tego typu sposób prowadzenia rozmowy nie działał na jej korzyść, a unikanie konkretów mogło przynieść więcej szkody niż pożytku, ale Farrah po dziś dzień nie była pewna, co dokładnie kierowało nią w momencie, gdy podjęła się próby igrania z męską cierpliwością w samym środku rodzinnego i przyjacielskiego spędu.
Bywała uparta, lubiła postawić na swoim, a posiadanie w dyskusji ostatniego słowa było dla niej całkowitą normą. Jednocześnie zdawała sobie sprawę z faktu, jak uciążliwe były to cechy dla całego otoczenia, ale tym nigdy nie przejmowała się tak, jak faktycznie powinna.
Czemu zatem przejmowała się nim - jego opinią, tym co myślał, co mógłby zrobić, gdyby przesadziła?
Co najdziwniejsze jednak - dużo bardziej martwiło ją to, że mógłby po prostu odejść, a nie zdecydować się na kroki, które sugerował w dalszym toku tej dyskusji.
- Nawet jeżeli ostatnie tygodnie były udane, to tak - lato właśnie się skończyło. I nie wiem, jak wyobrażasz sobie powrót na uczelnię, gdzie pewnie znów staniesz się robiącym mi pod górkę dupkiem - podsumowała, sięgając po kieliszek z winem.
Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że jakkolwiek się tym przejmowała. Przez całe swoje życie wychodziła z założenia, że należało czerpać garściami z każdego ofiarowanego przez los dnia i momentu. Cieszyła się więc z tego, że udało im się wypracować kompromis, że dogadywali się w pracy i poza nią, że ich relacja przybrała zupełnie nowy, niezwykle przyjemny kształt.
Nie myślała za to o jesieni, o powrocie na uczelnię, o tym, jak mogłyby wyglądać kolejne tygodnie i miesiące w chwili, w której wszystko dość mocno się skomplikowało.
- Może - odburknęła krótko, świadomie pozwalając na to, by ich spojrzenia się ze sobą spotkały - w jednej linii, na dłuższej niż tylko kilka sekund, w sposób, który do szpiku kości przeszywał całe ciało i pozostawiał po sobie dreszcz; niepokoju, obawy, również podniecenia, którego drobnym wyrazem miały być zęby zaciśnięte na dolnej wardze. - Może faktycznie właśnie tego chcę? Może mam dość udawania, pozorów, tego, żeby było łatwiej? - zasugerowała, tym samym w pokrętny sposób odpowiadając na pytania, które padły, a których ona pewnie nie zdążyła przeanalizować.
Czy naprawdę chciała tego wszystkiego? By trzymane dotychczas hamulce puściły i by Marcus pokazał jej prawdziwego siebie? Myśl o tym, że mógłby się przed nią obnażyć w ten sposób była przyjemna i przerażająca zarazem, ale padające między wersami sugestie i zapewnienia dawały nadzieję na to, że to wszystko nie mogłoby zniszczyć tego, co zdołali już wypracować i co posiadali, nawet jeżeli podstawy były niestałe i słabe.
- Zrób to. Pokaż mi, że chcesz, żebym należała tylko do ciebie. Pokaż mi siebie. Prawdziwego siebie. - Szczerość pobrzmiewająca w jej głosie przeplatała się z prośbą o to, by nie odmawiał, by nie robił uników, by nie poszedł na łatwiznę w momencie, kiedy ważyły się losy... ich; ich relacji, przyszłości, tego, co najwidoczniej było ważniejsze niż byli w stanie przed sobą przyznać.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Lubisz, kiedy ta ciekawość ciągnie cię w stronę piekła, prawda? — zagaił, ale nie oczekiwał odpowiedzi. Była ciekawska, co zdążył już dawno zauważyć i nic nie wskazywało na to, by chciała to zmieniać. Problem tkwił w tym, że nie sądził, żeby w ich przypadku było to coś dobrego. Zdawał sobie sprawę z tego, jaki był. Od kilku tygodni starał się zachowywać normalnie, ale na im więcej pozwalała sobie Farrah, tym ciężej było mu stwarzać pozory normalności. Jej zagrywki nie współgrały z jego charakterem, wybuchowością, zaborczością i chęcią zdobywania tego, czego pragnął, choćby miał dążyć po trupach do celu - dosłownie i w przenośni. I nie byłoby w tym żadnego problemu, gdyby nie to, że nie chciał, by się zraziła i odcięła. Obawiał się tego, choć za cholerę nie potrafił określić, z czego to wynikało. Bo jemu przecież nigdy nie zależało....
A przynajmniej nie do tej pory.
To działało w dwie strony. Przejmowali się, chociaż żadne z nich nie było skłonne przyznać tego wprost, kiedy niezrozumienie własnych emocji dawało się we znaki na każdym kroku. Może gdyby wiedział, że tak było, to byłoby łatwiej.
Gdybym nim nie był, mogłabyś pomyśleć, że cię faworyzuję przez to, że wylądowaliśmy ze sobą w łóżku — zauważył pewny tego, że mogłaby mu przyznać rację. Spali ze sobą, pozwolili na to, żeby ich relacja wymknęła się spod kontroli. Nagła zmiana podejścia mogłaby zostać wykorzystana przeciwko niemu. Mogłaby też wzbudzić podejrzenia wśród innych studentów, którzy zapewne zdawali sobie sprawę z tego, że wraz z nadejściem wakacji, kontakt Farrah i Marcusa się nie urwał i spędzali ze sobą niemal każdy dzień.
Farrah... — mruknął.
Nie prowokuj mnie.
Nie igraj ze mną
Sam nie wiedział, czemu pozwolił tylko na to, żeby te dwie myśli pojawiły się w jego głowie, ale by nie padły na głos. Tak, jakby podświadomie chciał tego, żeby jednak to robiła. By prowokowała, igrała z nim, denerwowała go, testowała jego granice, wielokrotnie wystawiając je na próbę i doprowadzała do tego, że postanowiłby być w stu procentach sobą, nie martwiąc się tym, że to mogłoby do doprowadzić do zmian na gorsze. Już i tak skazywali się na liczne komplikacje, sytuacje pełne stresu, niepewności związanej z tym, co przyniesie nowy dzień i jakie konsekwencje pociągnie za sobą to, w co tak chętnie brnęli. Widząc jednak jej spojrzenie, wiedział, że nie było sensu dodawać niczego więcej. Była stanowcza i ewidentnie gotowa na to, by podjąć się jeszcze jednego ryzyka, które nie musiało, ale mogło się na niej odbić w różnoraki sposób.
Nie będziesz miała ze mną łatwo, Winfield — westchnął, odkładając pałeczki na bok, by przysunąć się bliżej i chwycić jej podbródek palcami. Mocno i stanowczo. Kciukiem przesunął po jej dolnej wardze, którą przed momentem tak kusząco zagryzała. — Ale skoro tego właśnie chcesz, to wiedz, że od dzisiaj jesteś tylko moja i nie będę tolerował takich wybryków. Igraj ze mną, prowokuj, ale wiedz, że każdy zły ruch będzie miał swoje konsekwencje — dodał, przesuwając palcami po jej policzku w stronę szyi i przeniósł dłoń na jej kark, by raz jeszcze wpleść palce w jej włosy i gwałtownie szarpnąć, odchylając kobiecą głowę w bok i zyskując dostęp do jej smukłej szyi, którą zaatakował swoimi ustami, całując, kąsając i pozostawiając na skórze lekkie zaczerwienienia oraz wilgotny ślad po swoim języku, który wyznaczał drogę do ramienia, z którego zsunął cienkie ramiączko sukienki. — Nigdy więcej nie będziesz na moich oczach flirtować z innymi — mruknął i chwycił w zęby delikatną skórę na jej obojczyku. — I będziesz szczera. Będziesz mówić co myślisz, czego chcesz. Co ci się nie podoba i czego pragniesz — dodał, unosząc głowę, by spojrzeć w jej oczy i wpić się w jej usta.
Wymagała, by był sobą, a on czuł się upoważniony do tego, by wymagać od niej tego samego, żeby mogli skończyć z domysłami i niedomówieniami. Wolał drzeć z nią koty w przypadku nieporozumień, niż domyślać się tego, co chodziło jej w danych momentach po głowie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Piekło - czym było?
Jedno słowo budziło liczne skojarzenia, najczęściej te negatywne, ale Farrah zdążyła oswoić się z myślą, że Marcus jako takowe postrzegał życie u swojego boku. Nie była tym zaskoczona, wszak wielokrotnie dał jej do zrozumienia, że nie należał do grona mężczyzn łatwych w obsłudze, a ciągnące się za nim niczym mroczny cień sprawy mogły rzutować niekoniecznie pozytywnym blaskiem również na jej osobę.
Dotychczas nie zastanawiała się nad tym, na jak wiele była gotowa i czy skomplikowana natura Marcusa nie stanowiła przeszkody dla normalnego, zdrowego rozwoju tej relacji. Nie gdybała również nad tym, czym dokładnie byli, bo konkretne nazewnictwo i ustalanie sztywnych zasad bardzo często psuło zabawę, której zwolennikami obydwoje zdawali się być.
Niewątpliwie piekłem była niepewność, niewiedza, oczekiwanie na niewiadome, nawet jeżeli wszystkie te elementy stanowiły nieodłączną część odczuwanego względem mężczyzny przyciągania. Czyhające się za rogiem niebezpieczeństwo, muskająca kark nieprzewidywalność czy godzące w serce nie zawsze pozytywne emocje stanowiły mieszankę, od której Winfield stopniowo się uzależniała, pozwalając, by prym wiodły pragnienia i oczekiwania niekoniecznie zgodne z postawą, którą zwykła prezentować rodzinie, przyjaciołom i całemu światu.
- Przyzwyczaiłam się. - Krótkie, ledwo dostrzegalne wzruszenie ramionami miało być wyrazem obojętności względem napotkanych po drodze trudności, choć Farrah wcale nie paliła się do tego, by sprecyzować, czy chodziło o problemy związane z uczelnią i jego niesprawiedliwym, zdecydowanie zbyt wymagającym podejściem do jej osoby, czy może o wszystko to, co wydarzyło się poza murami uniwersytetu. - I wcale nie musisz mnie faworyzować. Wystarczyłoby, gdybyś traktował mnie tak, jak pozostałych - podsumowała zwięźle, szczerze wątpiąc, że apel tego typu mógłby zrobić na nim jakiekolwiek wrażenie.
Winfield była doskonale świadoma tego, jak niewiele osób z jej roku faktycznie nadawało się do tego, by iść w kierunku wybranym właśnie dzięki studiom, ale to nie oznaczało, że czuła się lepiej, kiedy znajdowała się pod ostrzałem, od którego nie potrafiła uciec.
Z drugiej jednak strony wiedziała, że to już nie miało żadnego znaczenia, skoro na dzielonej z Marcusem drodze pojawiły się problemy dużo poważniejszego sortu.
Nie uciekła ani od jego bliskości, ani tym bardziej dotyku, nawet jeżeli nacisk męskich palców na jej drobny podbródek był odczuwalny prawdopodobnie mocniej niż było to wskazane i potrzebne. Westchnęła, czując, że wejście mu w słowo byłoby tylko niepotrzebnym dodatkiem, dlatego roziskrzony wzrok zatrzymała na wysokości oczu kochanka, pozwalając - jak gdyby faktycznie miała na to jakikolwiek wpływ - by to on mówił jako pierwszy.
- Wybryki nie, konsekwencje tak. Rozumiem - przytaknęła, z trudem panując nad kpiącym uśmiechem, który bardzo szybko zniknął. Spomiędzy jej warg wyrwał się niekontrolowany jęk związany z bólem i dezaprobatą dla gwałtownego szarpnięcia, choć oba te odczucia niemal od razu zostały wyparte przez rozlewające się po ciele zadowolenie, kiedy skóra na smukłej szyi i ramionach stała się głównym obiektem męskiego zainteresowania i pieszczot, za którymi Farrah zdążyła się najzwyczajniej w świecie stęsknić.
- Obiecuję - zapewniła zaledwie sekundę przed pocałunkiem, którego gwałtowność i intensywność sprawiły, że świat dookoła znów się zatrząsnął, a Winfield po raz pierwszy od momentu, w którym Marcus przekroczył próg jej apartamentu, nabrała odwagi i pewności, że wszystko wróciło na właściwy tor.
Odwzajemniwszy pieszczotę, usadowiła się na męskich biodrach, tym samym dając mu do zrozumienia, że wcześniejsze słowa pozostawały aktualne, tak samo zresztą jak chęć poznania go od każdej, zarówno najlepszej, jak i najgorszej strony.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Piekło dla każdego mogło być czymś innym. Gutierrez nie znajdował jednej ogólnej definicji dla tego słowa, ale wiedział, że mógł ją wciągnąć w swoje własne piekło i doprowadzić do tego, że skutki uderzą w nią z impetem. I chociaż tego nie chciał, to był za wielkim egoistą, żeby odpuścić. Wolał ją w to wciągnąć niż wycofać się z tej skomplikowanej, ale jakże kuszącej relacji, której rozwoju był tak bardzo ciekaw.
Przemyślę to i obgadamy tę kwestię przed powrotem na uczelnie — stwierdził. Tego dnia nie zamierzał się zastanawiać nad tym, czy powinien jej odpuścić czy może jednak innych naciskać bardziej, by było sprawiedliwie. Nie chciał nawet myśleć o tym, czy w ogóle sprawiedliwość powinien wprowadzać, bo to była kwestia dla niego skomplikowana. W niektórych uczniach nie widział materiału na dobrych przedsiębiorców. Właściwie to wątpił w to, że mogliby oni ukończyć studia i związać swoje życie z wybranym kierunkiem. Z nią sprawa wyglądała inaczej, bo miała ogromne zadatki, co wzbudzało w nim potrzebę wciśnięcia jej jak największej ilości wiedzy. Kłamstwem byłoby jednak stwierdzenie, że nie dostrzegł w trakcie tego lata, że to może nie było konieczne, bo Farrah... Była do tego stworzona. Tak po prostu.
Wszystko w twoich rękach — skwitował. Tak było. On miał daleko postawione granice cierpliwości, ale od niej zależało to, czy wykaże się chęcią poznania ich i przystopowania w chwili, w której byłaby bliska przekroczenia ich, jak miało to miejsce ostatnio. Bo największy problem nie tkwił w tym, że sobie z nim pogrywała na różne sposoby, ale w tym, że zdarzało jej się tracić w tym umiar. Marcus nie miał nic przeciwko różnym zagrywkom. Polubił to, że czasami zmuszała go do tego, by wytężył umysł, próbując ją rozgryźć, ale do czasu. Idealnym tego przykładem był właśnie wyjazd do Hiszpani, gdzie początkowo przymykał oko na jej słowa i zachowanie i próbował rozgryźć, czemu działała w taki, a nie inny sposób, a gdzie z czasem zaczął dostrzegać w tym wszystkim coś, co nie powinno mieć miejsca, bo dosadnie potrafiło ubodnąć jego męskie ego i wzbudzić emocje, których wcale odczuwać nie chciał. Jednocześnie cała ta sytuacja uświadomiła go w tym, że powinien być sobą. By pozwolić na to, żeby poznała go z każdej możliwej strony, co być może wpłynęłoby na jej zachowanie. W końcu wiedziałaby, co on sam czuł i myślał w danych momentach. Nie musiałaby się domyślać tego, czy był szczerze wkurzony, czy jedynie się droczył, by zobaczyć, czy ona zdoła odpuścić. Jeśli mieli sobie wszystko ułatwić, to musieli oboje dołożyć do tego swoją cegiełkę.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”