WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

klub

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

Ostatnio zmieniony 2022-11-27, 20:18 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#3 + outficik

- No już Woojin, pomyśl życzenie. - powiedziała podekscytowana mama Jina. Chłopak stał przez chwilę i patrzył na palące się świeczki.
Życzenie huh?
Chyba już wiem.
Tak.
Nie?
T a k!

Na jego twarzy można było dostrzec uśmiech, a w następnej chwili, do nozdrzy wlatywał specyficzny zapach dymu. Younji Kim (mama Jina) odstawiła tort na stół i zaczęła bić brawo. Nim zaczęła kroić tort, który zdaniem Woojina był uroczy ze względu na fakt, iż umieszczono na górze mini komputer oraz ludzika, odzwierciedlającego syna pani Kim, bo przecież był informatykiem, przytuliła mocno swoją jedyną latorośl, rosnącą - zdaniem kobiety - za szybko.
Potem zjedli po kawałku tortu (no dobra, Jin zjadł dwa), Tae odbył video rozmowę z członkami rodziny z Korei, którzy zadzwonili do niego ma messengerze. Ponoć już szła do niego jakaś paczka, na której wieść chłopak był bardzo uradowany, gdyż to oznaczało jedno: pyszne przekąski z Korei. Jasne, w Stanach też miał sklep, gdzie sprowadzano jedzonko z Korei ale jednak oryginalne to inna bajka!
Gdy już skończył rozmowę, postanowił, że przejdzie się do klubu. Mamita i tak szykowała się do snu, więc gdy drzwi do jej sypialni zostały zamknięte, wyszedł z domu. Już nie raz tak robił, aby nie martwić swej rodzicielki.
Idąc do klubu, zaszedł do sklepu, aby kupić małą butelkę wódki i sok pomarańczowy w kartoniku dla popity. Pewnie jeden soczek mu nie starczył, ale już mniejsza. Nim przekroczył wejście do klubu, zaszył się w jakimś ciemnym zaułku, aby opróżnić butelkę, bo przecież go z nią nie wpuszczą.
Zaczęło go ogarniać ciepełko, kiedy ostatnia kropla zjeżdżała po jego gardle. Oczywiście wyrzucił pustą butelkę do kosza, razem z kartonikiem, a następnie w ciągu kilku minut można było dostrzec Jina na parkiecie. Zszedł z niego, aby usiąść przy barze oraz zamówić drinka, jakoś po dwóch piosenkach. W międzyczasie wpadł na pomysł, że napisze wiadomość do kumpla. Może też zechce tu wpaść? Jeśli nie, będzie się bawił sam. Kilka drinków i chętnie nawet sam do kogoś zagada.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#50

Ostatnio życie Siriusa przypominało jazdę na RollerCoasterze, z którego niestety nie mógł wysiąść. W ciągu minionego tygodnia zaliczył dwie, porządne imprezy, wizytę z Melusine u ginekologa, a wczoraj skończył na komisariacie z troglodytą w stroju wikinga, z którym wdał się w bójkę. Właśnie dlatego jego dwa łuki brwiowe były przecięte i zalepione plastrami ściągającymi, na żuchwie widniał potężny siniak, a pod okiem odznaczała się fioletowa łuna.
Dzisiejszego dnia kompletnie nie miał ochoty wychodzić z mieszkania, dlatego zaszył się na kanapie z pilotem i piwem w dłoni. Włączył serial na Netflix i jednocześnie wysłał wiadomość do Melusine z zapytaniem o stan zdrowia jej przyjaciela, któremu wczoraj prawdopodobnie połamał żebro. Chwilę później usłyszał dźwięk powiadomienia. Zdziwił się, kiedy na ekranie zamiast zdjęcia dziewczyny dostrzegł avatar Jina. Zastanowił się przez chwilę i połączył w głowie parę istotnych faktów. Woojin Tae miał urodziny!
Prędko zebrał się z kanapy i na tyle szybko, na ile pozwoliły mu zbite plecy, uda i miednica pobiegł do sypialni, aby ubrać się w coś stosownego. Następnie zamówił taksówkę i już po trzydziestu minutach był w klubie.
Lokal jak na weekend przystało pękał w szwach.
- Jin! - zawołał znajomego, jednocześnie koślawię machając mu ręką. Tym gestem chciał przywołać go do baru. Raptem przed chwilą złożył zamówienie na osiem kolorowych shotów. - Wszystkiego najlepszego! - krzyknął ochoczo i poklepał chłopaka po plecach. Następnie wręczył mu złotą torebkę z litrową whisky, która kupił przed wejściem do klubu. Siirusowi wydawało się, że dla mężczyzny alkohol stanowił jeden z lepszych prezentów, dlatego nie rozdrabniał się nad innymi upominkami.
- Skończyłeś 25? - upewnił się, po czym wypił pierwszy kieliszek i skinął na pozostałe, zachęcając Jina do poczęstowania się.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- O. hej! - odkrzyknął, ledwo słyszalnie zapewne, a nawet odmachał! Oczywiście przemieścił się do kumpla z kieliszkiem w dłoni, który położył na ladzie, gdy odległość od niej była niewielka. Co jak co, ale Wojin nie spodziewał się, że zastanie kumpla w takim stanie. Chociaż z drugiej strony, zawsze mogło być gorzej w postaci całkowicie otoczonej twarzy bandażem. Ostatnio oglądał jeden serial, w którym matka faceta, który startował na jedno z politycznych stanowisk w Korei, została oblana wrzątkiem i właśnie miała całą zabandażowaną głowę. Była prawie jak mumia. Prawie, bo aby być całkowicie, należało również zabandażować tułów oraz nogi. Kiedy Tae skupił się na tym, że bohaterka serialu nieco przypomina mumię, zaraz przypomniał sobie o wycieczce do muzeum, kilka lat temu, które poświęcone było właśnie starożytnemu Egiptowi. Miło wspominał tę wycieczkę
- Sirius, coś Ty wyprawiał i o czym nie wiem? Wylądowałeś w klatce z dzikim lwem i toczyliście bitkę na śmierć i życie czy co? - zapytał, rzecz jasna żartując z tym lwem. Wpierw chciał powiedzieć, że kumpel bardzo dobrze wygląda, ale ostatecznie zrezygnował z tego i powiedział to, co wyszło z jego ust. Jeszcze by Sirius focha strzelił oraz szybko opuścił lokal, a przecież Jin tego nie chciał. Fajnie było napić się z kimś, pogadać, napić...
- Dzięki wielkie! - z uśmiechem przyjął prezent. Szczerze? Ucieszyłoby go wszystko, nawet zwykła czekolada. No ale alkohol na pewno wykorzysta, może tego samego dnia.
- Tak, 25. Śmiesznie. Niedawno dopiero co miałem 20. - stwierdził, po czym wziął jeden z pełnych kieliszków, aby następnie lekko stuknąć o kieliszek kumpla i wypić do dna.
- Ty też masz wrażenie, że po 20 ten czas zapierdziela? Nim się kuźwa obejrzymy, będziemy mieli po trzydziestce. - westchnął, lecz chcąc odgonić od siebie te okrutne myśli, pokręcił szybko głową.
- No ale dobra, lepiej opowiadaj co tam u Ciebie, bo żeśmy w uj dawno nie gadali. - dodał po chwili, zamawiając u barmana kolejną kolejkę shotów, bo te zamówione przez Sirusia zaraz znikną.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius miał tendencje do ładowania się w kłopoty. Bywał impulsywny, zuchwały i kłótliwy, przez co bardzo często angażował się w niepotrzebne konflikty. Tak było i tym razem, kiedy jego ego dotknęło kilka wulgarnych słów drugiego awanturnika.
Coś w ten deseń – zażartował, przypomniawszy sobie fakt, że po publicznej bójce trafił do aresztu i o zgrozo w dodatku do celi ze swoim przeciwnikiem. Tam po raz kolejny wymienili parę uderzeń, nic sobie nie robiąc z gróźb strażnika.
To był naprawdę intensywny dzień, dlatego urodziny Jina dla Siriusa stanowiły miłą odskocznie. Zastąpił tabletki przeciwbólowe alkoholem. – Pobiłem się z wikingiem w parku – sprostował poprzednią wypowiedź, a jego głos chociaż brzmiał żartobliwie, to odnosił się do prawdy. Mężczyzna naprawdę był przebrany za wikinga i dzierżył w dłoniach ogromny, ostry miecz. Niepojęte.
To okropne – dodał posępnie na wzmiance o niechybnie zbliżającej się trzydziestce. Jijn miał rację. Odkąd Sirius skończył szkołę średnią nie wiedział, gdzie zniknęły mu te wszystkie lata, które powinien spędzić w spokoju i beztrosce. Zanim się obejrzał był studentem, pracował na parę etatów, wyprowadził się z rodzinnego domu do akademika, a następnie wynajął mieszkanie i zmienił posadę na stacji benzynowej na wygodne oraz ciepłe biuro. Był młodszy od Azjaty o trzy tygodnie, a momentami naprawdę czuł się tak, jakby zbliżał się do emerytury. – Po dwudziestce człowiek ma za dużo obowiązków i nie myśli o tym, że czas płynie – powiedział. Sięgnął po drugi kieliszek i natychmiast go wypił. Alkohol rozlał się po gardle Siriusa, zapiekł i wpadł do żołądka. Potrzebował jeszcze paru rund, aby przyzwyczaić się do gorzkiego smaku. Dopisywał mu doskonały humor, dlatego ochoczo sięgnął po następną kolejkę.
Chyba wszystko w porządku. Ostatnio byłem kilka dni u mamy i ciotki w Kennewick. Mają tam gospodarstwo i trochę pomagałem im w obowiązkach – wzruszył ramionami. Odwiedzał rodzinę średnio raz na dwa miesiące i przeważnie robił to, z czym nie radziły sobie kobiety. – Adoptowałem tez psa. To mały, brzydki kundelek, ale za to bardzo pocieszny – dodał, jednocześnie określając wielkość zwierzęcia gestem rąk. – A co u ciebie?

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Wikingiem? To oni nie wyginęli? Chociaż w sumie zawsze uważałem, że potomkowie wikingów żyją tylko po prostu pośród nad...- stwierdził. Chociaż to na pewno musiało być ciekawym przeżyciem, spotkanie takiego skandynawskiego wojownika. Jin kojarzył, że na Netflixie był serial pt. Wikingowie, lecz do tej pory nie obejrzał jeszcze ani jednego odcinka (ponieważ oglądał inne filmy i seriale, kiedy miał czas). Chociaż bywały takie dni, gdy zamiast oglądania czegoś na Netflixie, wolał odpalić gierkę na laptopie. Najczęściej pykał w strzelanki typu Call Of Duty lub RPG (MMORPG również). Dzięki gierkom online poznał kilka osób, będących dobrymi teammate'ami. A gdy drużynę tworzy zgrana drużyna, meczyki z automatu są nie tylko miłe, ale i udane (no dobra, przegrane też się zdarzyły, ale wygrane po prostu lepiej wspominać).
- Zgadzam się. Chociaż, lepsza trzydziestka niż czterdziestka, bo jak już nam czterdziestka stuknie, to zaraz i pięćdziesiątka, a wtedy, to już będziemy starzy fest. Ciekaw jestem w sumie, gdzie będę, mając te czterdzieści lat. A Ty jak myślisz? Dużo się zmieni? - zapytał, bo był ciekaw, co kumpel o tym sądzi. Z jednej strony miał nadzieję, że w tym wieku, będzie kogoś miał, aby nie iść przez resztę życia samotnie. Znaczy jasne, samotność miała też swoje plusy, bo miał totalną swobodę swoich czynów i nikt go nie kontrolował (oprócz mamuśki, która tylko czekała, aż Jin przedstawi jej swoją drugą połówkę).
Sirius miał całkowitą rację. Im się było starszym, tym się posiadało więcej obowiązków, a to wszystko zaczęło mieć miejsce właśnie po skończeniu dwudziestu lat. Tae aż westchnął smutno i wypił kolejnego shota, wcześniej stukając o kieliszek kumpla.
- W ogóle też tak masz, że czas Ci szybciej płynie, kiedy siedzisz w domu albo po prostu nic takiego nie robisz, niż kiedy jesteś w pracy? Kurwa, nawet gdy leżę sobie rano, to tylko mrugnę, a na zegarku kilka minut minęło. Żenada. - stwierdził ze smutkiem w głosie. A czasami siedział w robocie, mrugał albo oczy przecierał, a tam ledwo minuta mijała.
- O, fajnie! Spokojniej w Kennewick niż w Seattle? - nigdy tam nie był, dlatego pytał. Jin by z wielką chęcią wyjechał na wieś albo jakiegoś małego miasteczka, żeby złapać trochę oddech od codzienności.
- Muszę go poznać! Nie odpuszczę Ci tego. Jak masz jakieś jego fotki, to pokazuj. - uwielbiał zwierzątka, serio. Gdyby mógł, sam by adoptował psa, tylko zdawał sobie sprawę z odpowiedzialności oraz tego, że ktoś musiałby się nim zajmować, kiedy Jin chciałby gdzieś wyjechać. Znaczy jasne, istniały hotele dla psów albo też takie, do których można było przyjechać z czworonogiem, lecz należało pamiętać o tym, że z psem do niektórych miejsc był zakaz wstępu. Także najprędzej kupi sobie rybkę, a psa może za jakiś czas.
- U mnie hm...bez większych zmian. Praca jedna, praca druga i jakoś leci. Żadnego zwierzaka niestety jeszcze nie adoptowałem, ale za to naprawiłem szafkę w kuchni, która miała problem z tym, aby się zamknąć. W ogóle kupiłbym też nowe auto, ciut szybsze, lecz muszę zebrać hajs. - odparł zgodnie z prawdą. Ogólnie jego lista życzeń zawierała kilka punktów, ale autko było w top 3.
- O kurwa, puścili mój utwór! Znasz to? - spytał, zaczynając nucić oraz ruszać głową w lewo i prawo.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Ten żył i miał się bardzo dobrze – zażartował,. jednocześnie wzruszając ramionami. Mężczyzna z którym wdał się w bójkę wspominał, że był w trakcie rekonstrukcji. Razem z małym gronem znajomych odtwarzał sceny wojowania. Sirius akurat przechodził obok i przez niefortunny zbieg okoliczności miecz wojownika zahaczył jego siatkę w skutek czego zakupy roztrzaskały się na ziemi. Od słowa do słowa w ruch poszły pięści.
Wziął kieliszek pomiędzy palce i delikatnie zakołysał alkoholem. Następnie wypił wszystko za jednym zamachem i głośno syknął.
Nie mam pojęcia, ale chciałbym zrobić karierę. Mam nadzieję, że dorobie się czegoś innego niż depresji, nerwicy i kurwicy – powiedział śmiało, pół żartem pół serio. W dzisiejszych czasach ludzie byli paskudni i to zazwyczaj oni wpływali na nastrój innych. Sirius raczej nie ładował się w niepotrzebne znajomości i stronił od osób, które odbierały mu dobry humor. Jednak nie mógł ich unikać całą wieczność, bo zobowiązany do wychodzenia z domu napotykał przeróżne persony na ulicy, uczelni czy pracy. W ten właśnie sposób spotkał Melusine. Dziewczyna w ostatnim czasie wywróciła jego życie do góry nogami. Mimowolnie spojrzał w telefon i szybko odpisał na jedną z jej wiadomości. – A ty? Gdzie chciałbyś być po czterdziestce? – odbił pałeczkę, chcąc dowiedzieć się czegoś na temat planów Jina. Był zdolny i stanowczo mniej brawurowy niż Sirius. W dodatku miał sympatyczniejsze zachowanie oraz zajmował się lepiej płatną dziedziną. Wydawało się, że miał przed sobą dobre życie.
Hah! – pokręcił głową i złapał za kolejny kieliszek. Wypił go w identyczny sposób, jak poprzedni. – Ostatnio rzadko siedzę w domu. Wpadał, aby zabrać albo wyprowadzić psa. Mam dużo pracy na uczelni i w biurze. – W maju kończył uczelnie i musiał wywiązać się z ostatnich projektów, a także prac pisemnych. Profesorowie patrzyli na swoich podopiecznych coraz mniej przychylnym okiem i zaczynali coraz więcej wymagać tłumacząc się tym, że wszyscy powinni dać z siebie sto procent. Bywały wieczory, że Sirius do północy siedział w pracowni.
Zdecydowanie spokojniej! Ale pracy jest za dużo, jak na dwie kobiety. – Wzruszył ramionami i sięgnął po kolejnego szota. Kennewick kojarzyło się Siriusowi z dziecięcą beztroską. Gdy był mały, to wyjeżdżał tam razem z siostrą. Wówczas matka zostawiała ich pod opieką ciotki na cały miesiąc! Biegali po polu razem z kuzynostwem, odwiedzali dziadków, podjadali owoce z drzew, doglądali zwierząt i gdzieś pomiędzy jedną a drugą zabawą pomagali ciotce w obowiązkach. Sirius doskonale znał zapach wnętrza domu i smak gofrów z powidłami na śniadanie.
O, jasne – pośpiesznie wyciągnął telefon i odblokował ekran. Na tapecie był mały, rudy kundelek z bystrym spojrzeniem. – Podobno nikt go nie chciał adoptować, przez tę wadę – tu wskazał na bardzo krzywą i zdeformowaną żuchwę. Coco miewał przez nią problemy z jedzeniem. Czasami coś mu wypadło z pyska i rozmazał to po podłogę. – Mi się wydaję uroczy, ale przede wszystkim jest wdzięczny. Chyba cieszy się, że ktoś go zabrał ze schroniska i może spać w łóżku. – Schował urządzenie do kieszeni, uprzednio odpisując na kolejną wiadomość od Melusine. potem sięgnął po kieliszek.
A czym jeździsz? Ja kupiłem Audi x5. Wole mniejsze samochody, ale przez to, ze jeżdżę na wieś, to muszę mieć samochód, który przejedzie przez błoto i wyboje. – Miał auto dwa tygodnie i bardzo długo na nie zbierał. Kiedy łapał się dorywczych prac niestety nie mógł sobie pozwolić na takie urozmaicenie - chociaż również musiał sprzedać starą furgonetkę ojczyma, aby było go stać na Audi. Odkąd zaczął robotę w biurze Seana jego finanse znacznie podskoczyły.
Nie znam, ale możemy iść na parkiet. – Uśmiechnął się zawadiacko i sięgnął po swojego ostatniego szota. Następnie wskazał kciukiem na kawałek przestrzeni, w której ludzie wili się niczym węże i podążył w tamtym kierunku. Zdecydowanie był już podchmielony, dzięki czemu jego dobry humor dosięgnął szczytu.
Chcesz dzisiaj kogoś poznać? – zapytał, nie będąc pewnym, czy Jin był singlem. Wcześniej nie poruszali tego tematu.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie gadaj...ale po spotkaniu z Tobą, pewnie już nie miał się dobrze, co? - zapytał, szturchając kumpla łokciem, albo raczej wywnioskował ze stanu, w jakim aktualnie znajdował się Sirius. Jin przez chwilę ciekaw był, czy ten wiking wyglądał o wiele gorzej. Nie planował wnikać o co poszło. Uważał jednak, że nieznajomy musiał sobie zasłużyć, bo przecież Serek nie lał ot tak byle kogo. Chyba że po pijaku mógł, bo przecież po trunkach z procentami wiele można było zrobić. Kiedyś Jin był przekonany o tym, że jest superbohaterem albo agentem pracującym dla tajnej organizacji, lecz niezbyt wychodził mu tryb incognito wśród innych.
- Dasz radę stary. Ofert pracy jest od chuja tak naprawdę a, jak coś, to razem założymy działalność i będziemy bogaczami. - powiedział, pół żartem, pół serio. Bo serio uważał, że mógłby prowadzić działalność z zaufanym kumplem, tylko potrzebny był dobry pomysł, bo niestety konkurencja nie drzemała. Jakby pewnie, aktualnie Tae pracował w wydawnictwie, ale nie sądził, aby siedział tam do końca swoich dni. Wiedział, że prędzej czy później albo zostanie zwolniony, albo rzuci to w cholerę. Szczególnie gdy z jednym frajerem z roboty niezbyt się dogadywał, bo tamten miał problem z faktem, iż Woojin należał do jego zespołu. Już kiedyś nawet rozmawiał z kierownictwem, lecz tak naprawdę mieli to głęboko w dupie poważaniu. Pijąc coraz więcej, rodziła się w Tae chęć odwiedzenia tego typa, aby odpowiedzieć mu pięścią prosto w ryj twarz i dać do zrozumienia, żeby znalazł sobie innego kozła ofiarnego. - Ja? Hm...- nie chciałbym umrzeć w wypadku. tak, prawie to powiedział, ale ostatecznie zdołał zatrzymać język za zębami.
- Gdzieś, gdzie byłbym szczęśliwy. I w dodatku szykującego się do kolejnej podróży, bo świat jest mały, a wiele miejsc widnieje na mojej liście do odwiedzenia. Hiszpania, Francja, Argentyna, Meksyk, Chiny....i wiele więcej. Powiem Ci, że na Antarktydę też bym z ogromną chęcią poleciał tylko po to, aby zobaczyć pingwiny. - znaczy jasne, mieli pingwiny w zoo, ale on chciał je zobaczyć w ich własnym środowisku. Oprócz pingwinów chciał też zobaczyć lisy polarne, lecz te były na Grenlandii, chociaż z tego, co czytał, to na Islandii również żyły. Także mógł wybierać między Grenlandią a Islandią.
- Aa, rozumiem. - powiedział, totalnie szanując kumpla za to, że studiował i pracował jednocześnie. Zazwyczaj ludzie decydowali między pracą a własną edukacją.
- Na pewno sobie poradzisz z egzaminami, zaliczeniami i w ogóle ze wszystkim. - stwierdził, odnosząc swoją wypowiedź do kwestii związanej z pracą oraz studiami, jednocześnie klepiąc kumpla po plecach, bo czemu Serek miałby nie dać rady? Jin zawsze wierzył w znajomych, czasami nawet bardziej niż w samego siebie.
Tae skinął głową na znak, iż przyjął odpowiedź Siriusa do wiadomości, a następnie poszedł jego śladem i opróżnił kieliszek. Szczerze? Nie wiedział, ile już wypił. Na pewno z każdym shotem było coraz lepiej. Aż miał ochotę na wysłanie smsa do pewnej osoby, ale ostatkami sił, próbował pilnować siebie przed wyjęciem telefonu.
- JAKI ON SŁODKI!! - bardzo możliwe, że krzyknął ciut za głośno, przez co kilka osób spojrzało na niego jak na dziwaka, ale i tak podziwiał nowego pupila Siriusa, więc nic go te spojrzenia nie obchodziły.
- Na pewno będzie Ci wdzięczny. Ta wada moim zdaniem czyni go jeszcze wyjątkowym. - stwierdził.
- A uczysz go jakichś komend czy raczej brak czasu? I jak się wabi? - zadał te pytania z całkowicie czystej ciekawości. Zastanawiało go również jedna rzeczy, czy będzie dane mu poznać tą słodzinę w przyszłości. Miał nadzieję, że tak.
- Hyundaiem i20, ogólnie dobra maszyna, chociaż czasami myślę nad zmianą na nowszy model, ale to dopiero jak będzie mnie na niego stać. - zrobił krótką przerwę, w której barman po raz kolejny napełnił kieliszki Siriusa oraz Jina, lecz jeżeli o Woojina chodziło, to zaraz wypił całą zawartość.
- Też uważam, że małe samochody są spoko. Lepiej z parkowaniem, bo zmieszczą się tam, gdzie te większe fury już niekoniecznie. - odparł. - Na błoto ponoć terenówki są dobre. Chociaż powiem Ci, że czasami też myślę, czy kiedyś nie ogarnę sobie quada. - serio. Od kilku miesięcy strasznie go męczyła myśl o quadzie oraz skuterze. Nie wiedział, gdzie tym pierwszym by jeździł, ale mniejsza. To wszystko przez filmiki na YouTubie, gdzie ludzie nagrywali swoje przejażdżki na quadach.
Skinął głową na kolejne słowa kumpla, po których wstał z miejsca, lecz nim znalazł się pośród dzikiego tłumu, spojrzał przed siebie.
- Chętnie, bo może pomoże mi to zapomnieć o jednej dziewczynie, która ma chłopaka. - stwierdził smutno, przypominając sobie Eden. Tak, to do niej chciał napisać i zapewne ostatecznie napisze, bo ciężko kontrolować czyny po alkoholu.
Ostatnio zmieniony 2022-02-08, 23:40 przez Jin Tae, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

W odpowiedzi przytaknął, a potem głośno się roześmiał, dając Jimowi znać, że miał rację. Z wiadomości od Melusine wynikało, że Indio skończył z połamanym żebrem i wieloma siniakami. Siriusowi na szczęście udało się uniknąć wizyty na pogotowiu, choć nie mógł wykonywać rutynowych czynności bez tabletek przeciwbólowych. Właściwie powinien darować sobie dzisiejszy wieczór i pozostać w domowych pieleszach, jednak po tych wszystkich wydarzeniach miał ogromną ochotę na alkohol. Na alkohol oraz dobre towarzystwo i pod wpływem tej myśli bezwiednie zaciągnął kąciki ust do góry, jednocześnie spoglądając na Azjatę.
Nie – machnął ręką, dalej tkwiąc w rozbawieniu. Temat był dosyć poważny i zupełnie nieadekwatny do otoczenia. Klub pękał w szwach, goszcząc w swoich progach mniej lub bardziej elokwentnych ludzi. Oni tacy nie byli. – Niedługo jest licytacja galerii. Chcę wziąć w tym udział – podzielił się swoim pomysłem na biznes. W rzeczywistości Sirius nie nadawał się do prowadzenia spółek i działalności. Kompletnie się na tym nie znał., ale odczuwał niebywała sentyment do lokalu, którego pragnął stać się właścicielem. Odwiedzał tą galerię razem z matką i wielokrotnie podziwiał tamtejsze wystawy. Pomimo prostoty było w nich coś wyjątkowego, co obecnie rozpleniało ciepło w jego na co dzień skostniałym serduszku. Lubił sztukę. Po prostu.
Każde z nich specjalizowało się w innych dziedzinach. Jin był dobrze prosperującym informatykiem, podczas gdy Sirius ledwo ogarniał tabelki w biurze Seana. Preferował bardziej kreatywne zajęcia, dlatego czas poświęciła dłubaniu w glinie.
Pingwiny możesz zobaczyć w zoo – zauważył i wybił szota. Gdy alkohol rozlał się po jego gardle, mimowolnie się skrzywdził, po czym głośno syknął. Przez chwilę żałował, że nie wybrał whisky, aczkolwiek nie zamierzał już mieszać trunków. Jego obecny, wątpliwy stan stanowczo przeczył takim czynnościom. – Ja na razie jeżdżę tylko pomiędzy Seattle a Kennewick – zaśmiał się nieco pijackim tonem. Jego podróż nie można było nawet porównać do planów Jina. On odwiedzał tę małą miejscowość z poczucia obowiązku względem rodziny. Tymczasem Jin planował odpocząć i poszerzyć własne horyzonty, co było bardzo godne uznania. Szczególnie Siriusa który odkąd pochował siostrę nie wyściubił nosa poza obecny stan.
Potem Jin po raz kolejny go rozbawił, kiedy gwałtownie pisnął na widok Coco. Pokręcił głową, odruchowo zwracając uwagę na kilkoro ludzi, którzy posłali w ich stronę ciekawskie spojrzenia. Na pewno na moment stali się atrakcją tego wieczoru, chociaż z upływem kolejnych pięciu minut wszyscy zdążyli o nich zapomnieć. W tego typu klubach goście mieli prawo być anonimowi. Lake Land Club było olbrzymim lokalem z lożami, parkietem i szerokim barem, toaletami, stołami bilardowymi i dodatkowym piętrem.
Coco – odpowiedział. Schował telefon do kieszeni ostatecznie nie odpisując na kolejną wiadomość od Melusine. – Ma na imię Coco. Imię dostał w schronisku, więc już go nie zmieniałem. Wydaję mi się, że jest za głupiutki na naukę komend, ale reaguje na "chodź", "spacerek", "chcesz kupkę" i "ciastko" – opowiedział w skrócie o umiejętnościach psa. Niestety nie było ich zbyt wiele, ale za to zwierzę nadrabiało uporem i chęcią do przytulania.
Spojrzał na Jina, który opróżnił nowo nalane kieliszki i uczynił to samo. Potem pokiwał głową w pełni rozumiejąc sytuację kolegi. On również wolałby nowszy model audi, ale wybrał taki na który pozwalał jego aktualny budżet. Musiał i tak sprzedać furgonetkę ojczyma, aby dołożyć brakującą kwotę do auta.
Quada? – zapytał, choć zrobił to intuicyjnie. W rzeczywistości nie potrzebował odpowiedzi. – Ja jednak wolę samochód. Chyba się starzeję, bo zacząłem cenić sobie wygodę. – Zamówił kolejne szoty. Niestety w przypadku Siriusa quad byłby zupełnie niepraktyczny. Kennewick znajdowało się trzy godziny drogi od Seattle. Podróż tego typu środkiem transportu byłaby dla niego nazbyt męcząca.
Żyjesz w trójkącie? – zapytał półżartem, pół serio i wstał, uprzednio zasuwając za sobą barowe krzesełko. Następnie ruszył w stronę parkietu. Z początku jedynie delikatnie kołysał się na boki tasując wzrokiem innych ludzi. Dopiero po chwili zyskał większą pewność i zaczął wesoło podrygiwać w rytm aktualnej muzyki.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jin słysząc śmiech kumpla, dołączył do niego. Najważniejsze, że Serek się trzymał (jakoś) i nie wylądował w szpitalu. Wtedy pewnie sam by dorwał gagadka, aby dać mu w twarz, bo halo, przyjaciół Jina się traktuje z szacunkiem. Znaczy jasne, byłoby fajnie, gdyby faktycznie tak było, ale realia potrafiły być nieco inne. No ale mniejsza. Najważniejsze, że mogli pogadać po długim czasie oraz wypić sporo trochę alkoholu.
- Serio? Nie wiedziałem. W takim razie będę trzymał kciuki. Daj znać, jak będzie po i opijemy Twój sukces. - powiedział z uśmiechem, uderzając kumpla w plecy. Każda okazja do picia była zdaniem Jina dobra. Doskonale pamiętał, gdy pierwszy raz przesadził z procentowymi trunkami i skończył w wannie, a następnego dnia obudził się z kacem, bez skarpet (do tej pory ich nie znalazł).
- Wiem, ale to nie to samo. Znaczy....w zoo nie mogę ich nakarmić, a w ich naturalnym środowisku nikt mnie nie opierdoli. - stwierdził. Może niebawem przejdzie się do zoo, bo jednak jego ostatnia wizyta była bardzo dawno temu. Z wielką przyjemnością odwiedziłby oceanarium, aby popatrzeć na ryby, rekiny oraz płaszczki. Fascynowały go różne okazy ryb (to pewnie przez dziadka - zapalonego rybaka -, który zabierał Jina na łowy, gdy tylko Jin był u dziadków i nie miał innych obowiązków).
- Zawsze coś. Lepsza taka przejażdżka niż żadna. - odparł, czując, że chyba już procenty zaczynają działać. Albo po prostu było w lokalu tak gorąco, przez ilość ludzi. Klima powinna być mocniejsza.
- Coco. - powtórzył. - To jak z tej bajki Disneya. Oglądałeś ją? - spytał z czystej ciekawości. Jin ją obejrzał, gdy akurat leciała w telewizji i urzekła go ta historia. Jego zdaniem, Coco należało do jednej z lepszych bajek produkcji Disneya. Jego top 3 wyglądała następująco: Król Lew, Coco i Planeta Skarbów. Za każdym razem, gdy oglądał Planetę Skarbów, był pod wrażeniem fabuły oraz zastanawiał się, czy powstanie kiedyś kontynuacja. Chociaż pewnie prędzej zrobią live action, gdyż wiele bajek otrzymało swoje odbicia w prawdziwych aktorach.
- Rozumiem. Pogłaszcz go ode mnie po powrocie do domu. - rozkazał z uśmiechem. Skoro ludzie przesyłają sobie pozdrowienia, to Jin chciał przekazać włochatemu dzieciakowi Syriusza pogłaski (?).
- Znaczy wiesz, quadem bym jeździł bardziej rekreacyjnie. Czasami też nachodzi mnie ochota na zrobienie prawka na motor...eh. - westchnął i z tej rozpaczy spowodowanej dylematami życiowymi, sięgnął po kolejny kieliszek. Dlaczego motor? Aby uniknąć korków, proste. Wcale nie po to, aby otrzymać +100 do zajebistości i może ciut bardziej podobać się płci przeciwnej.
Tae aż się zakrztusił kolejnym shotem, gdy usłyszał pytanie przyjaciela. Oczy też mu łzawić zaczęły, dlatego zaraz przetarł je ręką.
- To jest....skomplikowane. Uczucia są chujowe. - jęknął, nabierając powietrza, jakby w ten sposób chcąc upewnić się, iż pożegnał kaszel na dobre.
Będąc na parkiecie, zaczął pokaz umiejętności, wyobrażając sobie, że występuje w teledysku z innymi ludźmi. Od czasu do czasu nawet zaśpiewał kawałek tekstu, kiedy leciało coś, co znał. Szejker szejker, Jin dancer zamierzał tańczyć, dopóki nogi nie powiedzą dość.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius miał szczęście, niczym kot, który zawsze spadał na cztery łapy. Z większości bojek wychodził bez większych uszczerbków - chociaż nie raz i nie dwa razy potrzebował kilku dni, aby z jego skóry zniknęły zadrapania oraz siniaki. Poza tym trzymał się dobrze.
Dowiesz się pierwszy – zaśmiał się, przy czym odwzajemnił gest Jina i również klepnął go w plecy. To miłe, że po tylu dniach abstynencji w końca znalazł okazję, aby wyjść z domu i spędzić czas w klubie w męskim towarzystwie. Urodziny Azjaty zadziałały na Siriusa jak zapalnik i musiał odrzucić lenistwo na poczet świętowania. Zmotywował go. Skutecznie.
Pokręcił głową na kolejną wzmiankę o pingwinach. On raczej nie fascynował się ani zwierzętami ani ich naturalnym środowiskiem. Nie był fanem przyrody, chociaż rozumiał ile znaczyła dla człowieka. Jednak jego zainteresowania były bardziej namacalne i dostępne na codzień, dlatego nie mógł w pełni zrozumieć fascynacji Jina. Zadziwiające, że pomimo innych poglądów wciąż potrafili się dogadać.
- Nie - zaprzeczył natychmiast, a następnie wypił kolejnego szota. Sirius nie pamiętał kiedy ostatnim razem w spokoju oglądał telewizję. Nie znał wszystkich produkcji Disneya, ale dobrze kojarzył te najstarsze, a zarazem najpopularniejsze, jak Król Lew. Gdy był dzieckiem mama raz w tygodniu urządzała im seans z filmami animowanymi. Wówczas siadali całą rodziną na kanapie w salonie i jedli ciepły popcorn w plastikowych misach.
- Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do motorów - powiedział otwarcie. Przypomniał sobie właśnie cześć rozmowy z Michaelem, który również był pasjonatem dwóch kółek. Często w pieszczotliwy sposób wypowiadał się o swojej maszynie zupełnie tak, jakby była żywą osobą. Sirius poza kilkoma rzeczami, które potrafił samodzielnie naprawić w samochodzie, nie znał się na motoryzacji. Rozróżniał modele aut i wiedział z czym się wiąże pojemność silnika. Potrafił sam wymienić opony, parę uszczelek, wężyk od przepływu paliwa, pasek rozrządu i wycieraczki. O sprawdzenie innych usterek musiał prosić mechanika.
Niespodziewana reakcja Jina wywołała zdumienie na twarzy Siriusa. Intuicyjnie zaczął poklepywać go po plecach, aby szybciej mógł wyksztusić to, co dokuczało mu w gardle.
- Jin? - wypowiedział głośno i wyraźnie jego imię, choć odpowiedz padła raptem kilka sekund potem. - Więc żyjesz w trójkącie - zaśmiał się. Tak po prostu. Otwarcie i beztrosko uniósł kąciki ust i mimowolnie pokręcił głową, wyrażając swoją dezaprobatę.
Parkiet był wypełniony ludźmi w różnym wieku, którzy uporczywie się na nich pchali. Niebywałe, że dzisiejszego wieczoru klub pękał w szwach. Alkohol lał się litrami, a w kątach łazienek nadużywano także narkotyków. Sirius poruszał się w rytm aktualnej muzyki. W jego żyłach krążyła wódka, dzięki czemu prędko nabrał pewności siebie. Kołysał biodrami, wesoło tupał nóżką i posyłał ukradkowe spojrzenia Jimowi, który znajdował się tuż obok. Lekkość zawładnęła ciałem, wolność rozumem. Przy piątek piosence wykonał obrót i omyłkowo wpadł na towarzysza. Jego ramiona uchroniły go przed upadkiem, dlatego wpierw się zaśmiał, a potem zebrał do pionu.
- Chodźmy na zewnątrz - mówiąc to, zaraz zniknął najpierw w tłumie, a potem za głównymi drzwiami.
Powietrze było rześkie. Delikatny wiatr smagał policzki Siriusa, kiedy usiadł na schodach przed klubem i zapalił papierosa. Wokoło znajdowało się kilka osób, którzy również poczuli potrzebę tytoniu.
- Chcesz? - wytknął papierosa do Jina. Chciał go poczęstować. - Więc co z tym trójkątem? - drążył dalej.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

I taką odpowiedź to rozumiał. Gdyby właśnie brali udział w teleturnieju, Jin wręczyłby kumplowi dziesięć (maksymalną) ilość punktów.
- Czekaj, galerii handlowej czy galerii sztuki? - spytał z zaciekawieniem. Pewnie, gdy już wygra licytację, Tae będzie odwiedzał Syriusza od czasu do czasu, bez względu na rodzaj galerii. Szczególnie że musiał przecież robić, a sztukę lubił, dlatego planował wpadać do kumpla.
- Rozumiem. I w porządku, przecież nie każę każdemu lubić to, co ja. - powiedział z uśmiechem, zgodnie ze swoimi odczuciami. Byłoby nudno, gdyby każdy miał identyczne zainteresowania, bez żadnych wyjątków. Wtedy ludzie byliby trochę niczym klony. Jeszcze tylko ubrać wszystkich tak samo i voila. Okej, może Tae lubił klony, ale jedynie w serii Gwiezdnych Wojen. Miał nawet z nimi zdjęcie, kiedy podczas premiery, przed salą kinową stały dwie osoby za nie przebrane. Towarzyszył im również Darth Vader, z którym również cyknął sobie fotkę. Był ogromnym fanem Star Warsów i znał każdą część na pamięć. Miał nawet czerwony miecz świetlny oraz kilka innych dodatków, nawiązujących do SW.
- Co? Nie...po prostu...po prostu nie chcę zepsuć czyjegoś związku. - odparł, wzruszając ramionami, zgodnie z prawdą. Może Syriusz miał rację? Może faktycznie żyję w trójkącie, żywiąc jedynie uczucia do Eden? zastanowił się, jednak łatwiej coś wyprzeć (odrzucić), niż zaakceptować i tak też było w przypadku Tae. Pf, w trójkącie.
Jin na parkiecie czuł się niczym ryba w oceanie. Co więcej, oczywiście nie przegapił okazji, gdy mógł zatańczyć z kimś płci pięknej.
Widząc upadającego Syriusza, szybko wyciągnął ręce, by przyjaciel uniknął spotkania z parkietem. Gdy postawił go, na wszelki wypadek nie zabierał dłoni, a oprócz tego, również wybuchnął śmiechem tak, że sam prawie stracił równowagę.
- Dobra. - skinął głową i gdy poczuł uderzenie chłodnego powietrza, zrobił głęboki wdech. Zajął miejsce obok Boswortha i zabawne, ponieważ sam miał go właśnie poczęstować.
- Dzięki. Następnego masz ode mnie. - powiedział, wyciągając jednego szluga z paczki trzymanej przez Syriusza. Wyciągnął zapalniczkę, aby wpierw podpalić fajkę przyjaciela oraz swoją. Spojrzał na dwójkę ludzi, którzy dość głośno ze sobą rozmawiali
Chyba się kłócą.
- Hm? Aa..trójkąt..em...nie uważam tego za trójkąt. Po prostu zależy mi na kimś, na kim nie powinno. Znamy się, odkąd zamieszkałem w Seattle, zawsze mnie wspierała, a ja ją...- zaczął, lecz zrobił przerwę, aby zaciągnąć się papierosem.
- Czasami naprawdę chciałbym przestać czuć cokolwiek. - dodał, po wypuszczeniu wcześniej dymu.
- A jak tam Twoje sprawy sercowe? - spytał z ciekawości, ponieważ Serek nie chwalił mu się ze swoich podbojów. Przynajmniej nic takiego Jin nie pamiętał.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

- Galerię sztuki - odpowiedział natychmiast. - Musiałbym być milionerem, żeby kupić galerię handlową. Obecnie nawet żaden bank nie udzieliłby mi tak wielkiego kredytu, głupku - zironizował, jednocześnie kręcąc głową.
Zainteresowania Siriusa nie dotyczyły zakupów. Rzadko odwiedzał sklepy odzieżowe lub z innym wyposażeniem. Ubrania oraz niezbędne artykuły przeważnie zamawiał przez internet, przez co stacjonarne lokale odwiedzał sporadycznie.
- Mój sąsiad lubi motory. Ma nawet jeden. Często słyszę, jak parkuje pod naszym blokiem. To potężna maszyna - dodał pokrzepiająco. Niestety nie mógł wypowiedzieć się głębiej w tym temacie, ponieważ jego zajęcia niewiele miały wspólnego z tego typu pojazdami. Prawdopodobnie zdarzyło mu się w przeszłości poruszać jakimś jednośladem, lecz te wspomnienia już dawno zatarły się w pamięci.
Na kolejną odpowiedz Azjaty mimowolnie pokręcił głową. Darzenie kogoś głębszym uczuciem nie było niczym złym. Gorzej, jeżeli nic się z tym nie robiło, a Sirius odniósł wrażenie, że Jin jedynie biernie przyglądał się swojej miłości. Nie znał sytuacji, lecz jego aktualne zachowanie właśnie na to wskazywało. Mimo wszystko postanowił przemilczeć ten fakt. Przyjaciel miał urodziny i dalsze ciągnięcie tej rozmowy mogło zaszczepić w nim dyskomfort i konsternacje, a przecież mieli się wyluzować. Na poczet dzikich tańców na parkiecie porzucili temat domniemanego trójkąta, który powrócił po upływie trzydziestu-czterdziestu minut w przerwie na papierosa.
- Powinieneś po prostu wziąć się w garść, Jin. - Zaciągnął się papierosem. Następnie mozolnie wypuścił dym, który prędko rozwiał się w powietrzu. - Skoro twoje uczucia są zdeklarowane to zrób coś, aby zwróciła na ciebie uwagę. będziesz wiecznie cierpiał, jak pozostaniesz jedynie obserwatorem. - Sirius nie był dobry w doradzaniu, lecz tym razem sądził, że we własnych słowach zawarł wiele prawdy. Zgasił papierosa o schodek.
-Wolałbym dzisiaj o tym nie rozmawiać - zaśmiał się nerwowo. Przed chwilą próbował wesprzeć Jina, a sam nie potrafił zrozumieć tego, co kłębiło się w jego sercu.
Obaj wrócili do klubu, gdzie wesoło spędzili czas do samego rana. Pili, tańczyli, jedli przekąski i zaczepiali postronne dziewczyny, zapraszając do niewinnych harców na parkiecie.

zt. x2

autor

P o l a

ODPOWIEDZ

Wróć do „Madison Valley”