WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Właściciel
Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum
sunset hill
Siriusz nie był osobą, która uwielbiała bratać się z naturą. Przeważnie stronił od nocowania pod gołym niebem, siedzenia na gołej ziemi i zbierania drwa na ognisko. Stanowczo preferował domowe, przytulne zacisze albo pub z szeroką ofertą alkoholu i jedzenia. Tymczasem klął pod nosem, rozstawiając namiot. Nieopodal leżał jego plecak, który ostatecznie po brzegi wypchał prowiantem. Zaopatrzył się również w niezbędne koce, środki higieniczne i ubranie, bo w Cougar Mountain Regional Wildland mieli spędzić całe pięć dni. Na miejsce przyjechała ich ósemka - trzy pary i dwóch odwiecznych singli Mitch i Caleb. Oboje zarzekali się, że nie potrzebują do szczęścia kobiet, a pomimo tego przy każdej okazji chwytali się flirtu, niczym tonący brzytwy.
- Gotowe - oświadczył Sirius, gdy po dwudziestu minutach w końcu udało mu się rozłożyć namiot. Pozostali uporali się z tym zadaniem chwile później, po czym zgodnie stwierdzili, że imprezę w plenerze należy zacząć nad jeziorem.
Ktoś włączył boomboxa, ktoś rozpalił ognisko, a ktoś inny rozdał kolorowe kubeczki z alkoholem, aby wszyscy mogli się wspólnie napić. Słońce właśnie chyliło się ku zachodowi, zewsząd rozpościerając widok na ostatnie promienie.
- Jesteś z siebie zadowolona? Przyjechałem. - Usiadł na piasku obok Jackie. Niewiele brakowało, aby wytrącił jej z dłoni kubek. Dziewczyna od początku wakacji wspominała pod namiot do Cougar Mountain Regional Wildland. Sirius jednak sceptycznie zapatrywał się na ten pomysł. W zamian proponował kilkudniowy urlop w motelu w jednym z miasteczek nieopodal Seattle. Niestety nic nie wskórał, bo upór Jackie był zbyt wielki. Wpierw odgrażała się, że sama pojedzie, a kiedy tak rzeczywiście się stało, Sirius musiał dojechać na miejsce autobusem.
- Jesteś zawzięta. - Wstał i otrzepał tyłu. - Musi spotkać cię kara - mówiąc to, złapał dziewczynę i przerzuciwszy ją sobie przez ramię, pobiegł w kierunku wody. Pozostali oddali aplauz, chociaż dwóm dziewczyną nie spodobała się taka forma zabawy. Dezaprobatę wyraziły krzycząc "nie rób tego, tak nie wypada oraz puść ją". Ale tym razem to Siriusz był niezłomny. W ubraniach wbiegł do wody i zatrzymał się dopiero wtedy, kiedy sięgnęła ona jego pasa. Wówczas zrzucił Jackie z rąk, pilnując, aby zanurzyła się po sam czubek głowy.
-
Jackie nie była osobą wygodną, która lubi poleżeć pod palmą, z drinkiem w ręce, wdzięcząc się w skąpym bikini. W tym wypadku stereotypy związane z jej blond włosami wcale nie pasowały. Była miłośniczką natury, swobody. Co prawda wielogodzinne wędrówki górskie nie były jej hobby, ale takie ognisko na plaży, pieczenie pianek i tak dalej już jak najbardziej.
Nic więc dziwnego, że jak usłyszała, że jej znajomi planują ten wyjazd, to nie było zmiłuj się i chciała jechać z nimi. Zwłaszcza, że byli paczka, którym ufała w pełni (no, przynajmniej w kwestiach bezpieczeństwa, bo nie koniecznie wierzyła we wszystkie historie, które po pijaku się opowiadało).
Niby wiedziała, że Sirius i natura to najlepiej na krótki okres i rzadko, ale sądziła, że oboje będą się dobrze bawili! W końcu jezioro, grillowanie, wygłupy nastolatków... No i co z tego, że będą spali pod namiotami, jeśli w razie co można skorzystać z łazienki na polu namiotowym. Stany były idealnym miejscem, aby się włóczyć vanem, camperem czy po prostu z namiotem w bagażniku. Jackie powolutku odkładała pieniądze na własnego vana, którym mogłaby się włóczyć po parkach narodowych i rezerwatach. Do tego była jednak jeszcze daleka droga.
Słyszała jego propozycję motelu poza miastem i nie negowała jej, ale nie brała tego jako substytut tej wycieczki, mogli pojechać oprócz! No ale Sirius wiedział swoje, niby nie chciał z nią jechać, ale też nie chciał, żeby jechała sama... Doskonale znał tych wszystkich ludzi, nie miał czego się bać, zazdrosny nie musiał być.
Gdy on się męczył z namiotem, na własne życzenie, ona z dziewczynami zajmowała się prowiantem. Kolacja nie miała być wyszukana, ot zwykłe kanapki. Szybko skończyły, więc usiadła przy ognisku, naciągając na siebie bluzę, którą świsnęła z plecaka Boswortha, gdy ten nie patrzył. Jak każda dziewczyna uwielbiała kraść bluzy i koszule swoim chłopakom.
-Bardzo zadowolona.-powiedziała, szczerząc się. No jakby nie chciała, żeby jej towarzyszył, to by nie proponowała mu tego wyjazdu!-Siriuuus!-zawyła z rozbawieniem, kopiąc nogami w powietrzu i klepiąc chłopaka po tyłku. Miała nadzieję, że mimo wszystko nie będą się kąpali, bo woda wydawała się być już chłodna.-Puuść, proszę! Będę już grzeczna-obiecała, gdy ten coraz bardziej zbliżał się do wody, samemu się w niej mocząc. -Eeeej-podjęła ostatniej próby, mocno się go trzymając i utrzymując się nad powietrzą... przez ostatnie sekundy, zanim została bezceremonialnie wrzucona do wody.
Właściciel
Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum
sunset hill
- Ty i grzeczna - prychnął, wszem i wobec ogłaszając swoje niedowierzanie - te dwa słowa nigdy nie chodzą w parze - zironizował, po czym bez krzty zawahania wrzucił Jackie do wody. Z brzegu dało się usłyszeć zatrwożony krzyk koleżanek dziewczyny, jednak żadna z nich nie weszła do jeziora. Z daleka doglądały tego, co miało miejsce, a po dłuższej chwili wróciły do ogniska. Wydały się być już znudzone obserwacją, a ich początkowa obronna postawa zniknęła. Pozostali także zajęli się innymi sprawami, oddając Siriusowi i Jackie prywatność. Zresztą podobne sytuacje występowały na ich poprzednich wyjazdach i wszyscy byli do tego przyzwyczajeni.
Sirius złapał Jackie za ramiona, które zapewne dygotały z zimna i postawił ją przed sobą. Uśmiechnął się arogancko i nachylił się tak, aby jego twarz znalazła się naprzeciwko twarzy blondynki.
- Jesteś słabeuszem - zażartował, przy czym kilkukrotnie zakołysał jej wątłym ciałkiem. Wcześniej naprawdę był zły, że kilka najbliższy dni będzie musiał spędzić z daleka od cywilizacji. W miejscu obozowiska nawet zasięg sięgał zaledwie dwóch kresek. Obecnie zmienił zdanie. Nagle robienie Jackie na złość wydawało mu się ciekawsze, niż wygodny motel z prywatną łazienką i moskitierą w oknie przeciwko owadom.
Zadziwiające, że ta dwójka jeszcze się nie pozabijała. Byli młodzi, szaleni, nieodpowiedzialni i zakochani.
Chwilę spoglądał na Jackie w milczeniu. W końcu dobył dłońmi chłodnych policzków dziewczyny, po czym prędko wbił usta w jej sine wargi. Całował długo, niedelikatnie, ale z należytą pasją. W ten sposób postanowił ją nieco udobruchać. Spodziewał się zemsty.
- Pomóc ci się przebrać? - zapytał, kiedy ponownie stanęli w wygodnej odległości. - Wyglądasz jak kurczak - zaśmiał się, spoglądając na przemokniętą Jackie.
-
-Zawsze!-Zaprotestowała. Ona była grzeczna. Nie zawsze, ale z reguły. Bo przecież nie można powiedzieć, że to dokazywanie ze swoim chłopakiem robiło z niego diablicę i źle wychowaną dziewczynę. Nie, to zupełnie nie było tak! Bosworth też miał swoje za uszami, ale nie można powiedzieć, że był łobuzem. On po prostu taki był, no i wiedział na co może przy kim sobie pozwolić.
-To się dopiero okaże, kto tu jest słabeuszem...-cóż, postura kudłatego również nie grzeszyła mięśniami i posturą, którą trudno ruszyć. Co w takiej sytuacji mogła zrobić Jackie? Oczywiście, że planowała już zemstę, lecz na ten moment nie wiedziała, co to będzie .Jak wiadomo, zemsta najlepiej smakowała na chłodno, choć jednocześnie też była słodka. A Jackie pod swoją burzą blond włosów miała wiele pomysłów, niektóre z piekła rodem, lecz nie zamierzała się spieszyć.
-Spadaj. Śpisz dziś z Mitchem-zapewniła go i dość ostentacyjnie odwróciła się i wyszła. Phie, jeszcze będzie chciał ją oglądać, jak się przebiera! Ona mu załatwiła wycieczkę w piękne miejsce, dobre towarzystwo, smores i kiełby z ogniska, a on takie akcje urządza. Zero wdzięczności i otwarcia na nowe doznania, obcowanie z naturą i tak dalej. W drodze do namiotu wycisnęła trochę wody ze swoich długich włosów. Rzuciła coś do znajomych przy ognisku i zanim siądzie wśród nich, ignorując Sirusa, musiała się jednak przebrać, bo choć było lato, to wieczory, po zachodnie słońca były chłodne.
Właściciel
Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum
sunset hill
- Mowy nie ma! - krzyknął, po czym podążył za Jackie. Był naładowany emocjami, dlatego w pierwszej chwili nie czuł, że woda zrobiła się jeszcze chłodniejsza niż wcześniej, a jego palce ścierpły od zimna. Przemókł od klatki piersiowej w dół w przeciwieństwie od Jackie, która nie posiadała żadnego suchego miejsca na ciele. - Jackie! - zawołał, kiedy dotarli już na brzeg. - Jackie! - zawtórował, patrząc jak oddala się od ogniska. Pozostałe dziewczyny obrzuciły go spojrzeniem, po czym wróciły do plotkowania, zapewne o nich. Natomiast chłopcy zaproponowali mu piwo i ciepłą kiełbaskę, lecz zignorował ich propozycje i udał się w ślad blondynki.
Dotarcie do obozu zajęło mu cztery minuty. Pośpiesznie minął gąszcz krzewów, drzewa i dwa auta, które Mitch i Caleb zaparkowali na polu. Wokoło robiło się już szaro. Słońce prawie w całości schowało się za horyzontem, powietrze było rześkie, a świerszcze cykały dookoła, przypominając o dominującej zewsząd naturze.
Sirius wszedł do ich namiotu, zważając, aby nie usiąść na śpiworach. Wpierw spojrzał na Jackie, a następnie ściągnął przemoczone spodnie i bluzkę.
- Nie bocz się - w samych bokserkach doczworakował bliżej dziewczyny. Uszczypnął ją między żebra. - Słyszysz? - ponaglił, gdy mu nie odpowiedziała. - Odpowiedz mi, bo będę jeszcze gorszy - zagroził.
Pomimo trudnego początku ich związku i mącenia w głowie drugiej siostrze, to obecnie Sirius był całkowicie szczery względem Jackie. Jeżeli tak wyglądała miłość, to można było śmiało rzec, że był zakochany. Nawet jeżeli ciągle się przekomarzali, robili sobie na złość i wypowiadali mało pochlebne słowa, to wciąż dobrze czuł się w jej towarzystwie. Uwielbiał chwile, które spędzali w samotności; kiedy mógł bawić się jej kosmykami, smakować ust i gładzić skórę; kiedy udowadniał, że należała wyłącznie do niego, a on do niej.
- Sama tego chciałaś. - Ponownie złapał ją pomiędzy żebra, po czym przyciągnął do siebie tak, że nagle znalazła się pod nim. Jedną ręką złapał nadgarstki Jackie i przygwoździł je nad głową, a drugą wsunął pod (zapewne, bo pewnie zdążyła się przebrać) suchą koszulkę dziewczyny. Palce miał zimne , dlatego wpierw delikatnie, potem już bardziej niecierpliwie zaczął sunąc opuszkami po jej rozgrzanej skórze. W końcu nachylił się na tyle, aby oddać pocałunek.
-
-Wal się-odezwała się jeszcze w okolicy wody, kiedy istniała mała szansa na to, że ich wspólni znajomi usłyszą, to jak się wyzywają. To było dziwne i nie wszyscy rozumieli ich relację, ale póki te kłótnie zawsze kończyły godzeniem się i gruchaniem do siebie, to nikt nic nie mówił. Nie łudźmy się, że jakikolwiek nastolatek, czy tam dwudziestolatek potrafiłby cokolwiek sensownego powiedzieć, ani zrobić w tej sytuacji. Jednak wiadomo, że bez świadków jakoś wygodniej się kłóci i kąsa.
-Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać, nie rozumiesz?!-wrzasnęła na niego. Oczywiście, że wiedziała, że będzie wiercił jej dziurę w brzuchu, a jak wiadomo, najlepszą obroną jest atak, więc to ona postanowiła wywiercić.... cóż, w pewien sposób wywiercić mu dziurę, łapiąc za jeden z jego sutków- skorzystała, z tego, że akurat chłopak też się przebierał. Ona bluzę miała już suchą, ale dała radę dopiero założyć suche majtki i szukała spodni w torbie. A jak już trzymałą jego brodawkę w palcach, to mu ją wykręciła, wiedząc, że to boli. To chyba był błąd, bo dało dostęp do jej dłoni, które zaraz po chwili miała przyszpilone do materaca, a na niej siedział już Sirius. Gdy po raz kolejny poczuła jego usta na sobie, przez moment przestała się rzucać. Jednak aby uznawać to za wygraną przez Boswortha wojenkę, było jeszcze zdecydowanie, zdecydowanie za wcześnie.
Właściciel
Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum
sunset hill
- Nie rozumiem - odpowiedział, uśmiechając się przy tym cynicznie. Właśnie w tamtym momencie Jackie ścisnęła jego brodawkę w skutek czego wrzasnął, niczym małe, zranione dziecko. Uniósł ręce w geście pokoju, a kiedy dziewczyna odpuściła, ponownie zaatakował. Chwilę się mocowali. Dopiął swego dopiero pięć minut później, zajmując dominującą pozycję.
- Przestań się wiercić - nakazał, jednocześnie próbując wsunąć dłoń jeszcze głębiej pod bluzę Jackie. On w przeciwieństwie od blondynki nie zdążył jeszcze przebrać bielizny, dlatego prędko pomoczył wszystko, czego dotknął. Śpiwory i koce zrolowały się pod wpływem ich dziecinnej szarpaniny, a z torby dziewczyny wysypały się komplety ubrań. Gdyby ktoś zewnątrz zauważył ten chaos, w którym dalej tkwili, to z pewnością pomyślałby, że właśnie doszło do napaści. Tymczasem Sirius, dokuczając Jackie, bawił się wprost wspaniale.
Pocałunek na moment wyciszył ich oboje. Smakował zziębniętych, ale wciąż delikatnych ust Jackie z pasją. Był stęskniony, ponieważ od wczoraj nie miał jej dla siebie i postanowił wykorzystać okazję i przeciągnąć powrót do znajomych, którzy w najlepsze imprezowali przy ognisku. Cykanie świerszczy co rusz przerywało ich pijackie biesiadowanie.
Usiadł okrakiem na biodrach Jackie. Jej nadgarstki przełożył na klatkę piersiową, wciąż blokując niepowołane ruchy. Tym razem trzymał ją oburącz.
- Wyjdź za mnie - powiedział nagle, patrząc głęboko w oczy dziewczyny. Żuchwę miał spiętą, brwi ściągnięte, a mięśnie ramion i pleców napięte. Po chwili się zaśmiał. - Żartowałem. Nie chcę nadpobudliwej małolaty za żony - skwitował, po czym zszedł z Jackie. Następnie złapał za swój plecak i wyszukał z niego polar oraz dresowe spodnie, które prędko nasunął na wciąż mokre bokserki. Uznał, że wyschną one przed ogniskiem.
-
I beknął, w taki sposób, że na pewno wszyscy przy ognisku usłyszeli i mogli się zastanawiać, co tam tak naprawdę się działo. No bo nie brzmiało jak jakiś okrzyk radości, czy zadowolenia.
-Nie licz na to, gnojku-jęknęła, dalej się szarpiąc i próbując się wyswobodzić nie tylko z uścisku jego rąk, ale także spod jego ciężaru, który generalnie jej w niczym nie przeszkadzał, ale robiła to dla zasady. Nie lubiła przegrywać, więc musiała walczyć. Ich namiot wyglądał... cóż, może jak miejsce napaści czy innej zbrodni, albo namiętnego seksu. A wiadomo, co ludzie, którzy mogli by to zobaczyć, by pomyśleli, gdyby Jackie i Sirius nagle zniknęli. Byli tylko młodymi, szalonymi osobami.
-Ccooo?-zapytała, uspokajając się i patrząc nieco zdziwiona (niesamowicie zdziwiona, bo kto normalny w jej wieku spodziewałby się usłyszeć to pytanie, a już na pewno w takiej sytuacji. Kochała Syrka, ale chyba nie stworzyliby dobrego związku, zabiliby się....
-Nikogo lepszego ode mnie nigdy nie znajdziesz, zapamiętaj to-powiedziała, nieco urażona tym, co usłyszała od bruneta. Przysunęła się do nagich pleców chłopaka, wtulając się w niego i robiąc mu malinkę pod uchem. -Jeszcze za mną zatęsknisz, zobaczysz
Właściciel
Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum
sunset hill
Przypuszczam, że wszyscy wybaczyli im ich nieobecność przy ognisku. Nawet przyjaciółki Jackie, które ledwo tolerowały obecność kąśliwego Siriusa, nie ruszyły się, aby sprawdzić czy z dziewczyną było wszystko w porządku. Raczej każdy przewidział, że spór jaki miał miejsce nad wodą był kontynuowany w obozowisku, pośród namiotowych pieleszy w głębi lasu.
- Nie mów do mnie brzydko - prychnął. Celowo gwałtownie się nachylił i przygryzł skórę na szyi Jackie, starając się rozzłościć ją jeszcze bardziej. Na miejscu pozostał siny ślad, który prawdopodobnie zniknie dopiero za trzy, cztery dni.
Obserwował zdziwienie malujące się na twarzy dziewczyny. Nie był to ani czas, ani miejsce na oświadczenie, jednak tkwiąc już w tej irracjonalnej sytuacji, przez chwilę zastanawiał się, czy na pewno powinien psuć nastrój. Nigdy wcześniej nie myślał o ślubie. Oboje byli młodzi, mało doświadczeni przez życie i mieli różne zobowiązania. Sirius większość czasu spędzał na uczelni albo w dorywczej pracy, aby wspomóc finansowo mamę i Ursulę. Z Jackie spotykał się w każdej wolnej chwili, niejednokrotnie namawiając ją na nocleg u siebie.
W końcu odpuścił i kontynuował dowcip. Doszczętnie zniszczył wizję narzeczeństwa, która w ich przypadku naprawdę mogła być strzałem z kolano. Bywały przypadki, kiedy miłość nie wystarczała, aby zbudować trwały związek. Ich był labilny. Balansowali na pograniczu absurdów.
- Mówisz tak, jakbyś ze mną zrywała - zasugerował. Włożył ramiona w rękawy polaru, jednak zaprzestał dalszego ubierania się, w momencie w którym Jackie przylgnęła do jego pleców. Nawet nie protestował, gdy robiła mu malinkę, a przeważnie nie lubił tego typu gestów. W pewnym momencie głośno westchnął. Przełożył bluzę przez głowę i nie zważając na obecność dziewczyny, naciągnął ją na nagi tors. - Zrywasz? - upewnił się, używając do tego żartobliwego tonu. Zapewne wielokrotnie rozstawali się i schodzili, ale prawda była taka, że w tamtym momencie Sirius nie dałby Jackie odejść. W połowie tego pamiętnego, dla nich ostatniego lipca, nawet nie przypuszczał, że kiedykolwiek z własnej woli opuści tę szaloną, aczkolwiek urokliwą dziewczynę. Kochał Jackie Blossom. Czuł się dobrze i przede wszystkim swobodnie w jej towarzystwie - czasami aż zanadto.
Wyplątał się z uścisku i ponownie odwrócił się w stronę Jackie. Kolejny raz pocałował ją najpierw w usta, potem w policzek.
- Nikt inny by cię nie zechciał - położył pięści po obu stronach dziewczyny, po czym wspiął się na ramiona, aby skraść jej następny pocałunek. Tym razem w drugi policzek. Był rozbawiony. - Tylko ja jestem na tyle głupi, żeby za tobą biegać, gówniaro - zażartował. Rozsiadł się wygodniej, rozkładając nogi obok. Jackie znalazła się pomiędzy nimi. Złapał dłońmi za jej talie i delikatnie nią za kołysał. Zachowywał się czulej, niż wcześniej, jakby skończył z przytakiwaniem. - I przesadzasz mówiąc, że nie znajdę sobie nikogo lepszego. W Seattle jest pełno pięknych dziewcząt, które tylko czekają na znak ode mnie. Weźmy na przykład twoją siostrę - przywołał wspomnienia z początku ich związku, kiedy flirtował także ze starszą bliźniaczką. Tamta sytuacja była zawiła i skomplikowana. Na szczęście prędko ogarnął swoje zapędy i oddał serce Jackie. - Myślę, że byłbym w stanie rozkochać ją samym uśmiechem! - zażartował.
-
Jako, że znajomi wiedzieli o tym, jak ich znajomi się względem siebie zachowywali, to na pewno stwierdzili, że parka się pogodziła i teraz pewnie się godzili w namiocie, dlatego nikt zupełnie nie przejmował się tym, że ich nie ma, a także na wszelki wypadek nie zbliżali się do obozowiska, aby ich nie nakryć, ani nie przeszkodzić.
-Lubisz, jak mówię do CIebie brzydko-zaprotestowała. Oczywiście, że nazywali się gówniarzami, debilami, gnojkami a czasem i pojebami, jak się za bardzo wkręcili w kłótnię, ale to tylko ich nakręcało i mieli niepisaną zasadę, że nie obrażają się za coś takiego na poważnie. Generalnie, że nie traktują swoich słów na poważnie, chyba że to któreś z nich zaznaczy, że tak ma być.
-Zrywam? A ty mi się oświadczasz?-cóż, przecież on się jej oświadczył, nie ważne czy na poważnie, czy tylko w żartach, ale chyba nie myślał, że blondynka weźmie to tak na poważnie, że wycofanie się tej propozycji uzna za powód do zerwania. Jasne też było to, że nawet jeśli by na poważnie potraktowali to pytanie, to ślub nie odbyłby się szybko. Byli gówniarzami, nie stać ich było na to. Jackie wolałaby wydać te pieniądze na Vana i podróżować po Stanach!
-To dlatego jesteś o mnie zawsze zazdrosny i robisz afery o to, że założę zbyt obcisłe jeansy?-wyśmiała jego stwierdzenie. Nie jeden by ją chciał. Miała ładną buzie, blond włosy i fajną figurę... Wielu chłopaków na to leciało, niezależnie od tego, co sobą reprezentowała. -Ją sobie znajdziesz, ale ona nie jest lepsza ode mnie, kotuś-zachichotała. Autumn leciała na każdego chłopaka, którym jej siostra była zainteresowana. No i dziewczyny nieszczególnie się dogadywały, nie były psiapsiółkami. Stąd stwierdzenie, że bliźniaczka nie jest od niej lepsza. Poza tym, Blossom doskonale wiedziała, że ta para by się rozstał po pierwszej kłótni, bo Autumn brałaby wszystko do siebie, a Sirius by się przy niej zanudził na śmierć.
-Zatęsknił byś za mną po 24 godzinach. Jesteś uzależniony ode mnie, Bosworth-powiedziała, zakładając dłonie za jego karkiem, lekko go tam miziając.
Właściciel
Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum
sunset hill
- Jesteśmy kwita - przytaknął, biorąc pod uwagę sprawę domniemanych oświadczyn i zerwania. Wkroczyli na zbyt grząski temat, aby go kontynuować, dlatego postanowił odpuścić dalszą część rozmowy. Kiedyś, kiedy nadejdzie odpowiednia pora być może zamierzał uklęknąć przed Jackie i poprosić ją o rękę. Obecnie jednak nie chciał tego robić, albo po prostu nie czuł takiej potrzeby. Tworzyli wybuchowy, ale zgrany duet i nie musieli wiązać się poprzez statusy na faceeboku i drogi pierścionek na serdecznym palcu. Jak dotąd wystarczyło niespisany nigdzie fakt bycia w związku.
Zaborczo przyciągnął do siebie Jackie. Ich twarze dzieliła niewielka odległość, dlatego co jakiś czas dotykał koniuszkiem nosa jej twarz. Dłonie dalej trzymał na talii, jakby w obawie, że mogłaby wyplątać się i uciec z namiotu.
- Zawsze się pindrzysz - stwierdził i udając obruszenie odchylił głowę. Minę zrobił tęgą. - Faceci patrzą się na ciebie z wywieszonymi jęzorami. Pokazujesz, że jesteś łatwa i pruderyjna - dodał, choć zrobił to zbyt nieuprzejmie. Mimo wszystko czasami, głównie przed ich wspólnymi imprezami, ubiór Jackie budził w nim kontrowersje. Nawet jeżeli do klubu, czy na urodziny wypadało ubrać jej sukienkę, to zawsze uważał, że była ona za krótka, jeansy zbyt obcisłe, a bluzka posiadała za duży dekolt. Wydawało się, że nie było wyjścia, które odbyło się w spokojnej atmosferze, bo Sirius koniecznie musiał Jackie coś wypomnieć. Dziewczyna należała do grupy tych kobiet, które zwracały na siebie uwagę. Była niebywale atrakcyjna i co gorsza - zdawała sobie z tego sprawę.
- A ty ode mnie nie? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - To ty chciałaś, abym tu przyjechał - przypomniał.
Nie wspomniał więcej o Autumn, ponieważ atmosfera pomiędzy nimi zaczynała sprzyjać. Wydarzenia znad jeziora poszły w niepamięć, skoro w obecnej chwili mógł bez przeszkód dotykać ciała Jackie. W pewnym momencie po raz kolejny wsunął dłonie pod jej bluzkę i osadził je na żebrach, tuż pod piersiami. Potem skradł kolejny pocałunek, długi i namiętny.
- Może powinniśmy się założyć kto dłużej wytrzyma w samotności? - próbował dalej się droczyć, chociaż ustami nie odstępował warg dziewczyny.
-
-Idelanie-zaśmiała się. Tak, temat ślubu zdecydowanie nie był wygodny dla żadnego z nich. Nikt nie był gotowy na to, a już na pewno nie Jackie, która wciąż się uczyła, mieszkała z rodzicami i miała całe życie przed sobą. Chciała z niego korzystać i brać garściami, a nie wybierać odpowiedni welon na ślub z Siriusem. Choć wciąż widziała siebie u jego boku!
-Oszem. Ale chyba nieskutecznie, skoro mówisz, że żaden mnie by nie chciał, co?-Nie nosiła jakiś super wyzywających ubrań, bo nie miała najmniejszej ochoty nikogo czarować i podrywać, ale nie miała najmniejszego zamiaru chodzić w worku pokutnym, tylko dlatego, że Siriusowi stawał na myśl o blondynce w obcisłej sukience. Z resztą, jak tylko wychodzili wspólnie, to razem spędzali czas, więc każdy doskonale wiedział o tym, że dziewczyna jest zajęta.
-Bo lubie spędzać z Tobą czas. Jak nie chciałeś jechać, to sama tu przyjechałam, pamiętasz?-wyjaśniła mu. Kochała go, lubiła spędzać z nim czas, ale też potrafiła spędzać trochę czasu bez niego, tęskniąc oczywiście. -Hm.... może kiedy indziej?-zapytała przekrzywiając głowę na bok. cieszyła się z jego obecności, jego dłonie pod jej bluzą wcale jej nie przeszkadzały. Choć dalej było jej nieco chłodno, więc z przyjemnością wtulała się w jego ciało.
Właściciel
Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum
sunset hill
Nie musieli być swoimi pierwszymi, seksualnymi partnerami, aby kosztować wspólnie pierwszego razu. Tych było wiele, chociażby pierwsze jedzenie pikantnego jedzenia w restauracji za rogiem uczelni i pierwsze celebrowanie urodzin. Przyszedł wtedy spóźniony w pogiętej koszuli i z balonem, z którego uszedł hel.
- Masz szczęście - burknął, wiedząc, ze w rzeczywistości szczęście miał ten, kto w jego obecności nie podszedł do Jackie. Prawdopodobnie skończyłoby się rękoczynem i noclegiem w odosobnieniu na komisariacie. Niestety Sirius miał tendencje do nieprawidłowych zachowań i ulegania negatywnym emocjom.
- Musiałem przyjechać, Jackie - powiedział, towarzyszyła temu powaga. Wypowiadał jej imię tylko i wyłącznie wtedy, kiedy starał się zwrócić na coś uwagę. - Mitch często po pijaku mówi, że chętnie by cię przeleciał. Nawet jeżeli to mój kolega, to wciąż wiem do czego jest zdolny - odsunął się, aby mogła dostrzec trwogę na jego twarzy. Niestety bywały chwile, kiedy męski kodeks przestawał mieć znaczenie. Nawet jeżeli był zazdrosny o Jackie, to wciąż miał do niej zaufanie. Uważał, że znali się wystarczająco, aby nie zrobić sobie żadnego świństwa. Tymczasem Mitcha traktował z przymrużeniem oka i wolał zważać na jego zapędy. Środek lasu, alkohol i młodzież mogła prowadzić do kłopotów.
- Czyli przegrałaś - szepnął gardłowo. Uszczypnął ustami dolną wargę Jackie, po czym złapał bluzę i przeciągnął ją przez jej głowę. Godzenie się w ten sposób było najprzyjemniejszą częścią. Pchnął dziewczynę na koc i nakrył ich śpiworem, aby załagodzić poczucie chłodu na ich rozgrzanych, a wkrótce całkiem nagich ciałach.
-
-Ale ja się bardzo cieszę, że przyjechałeś. Nie musiałeś mnie jednak wrzucać do wody!-przypomniała mu, od czego ta dzisiejsza kłótnia się rozpoczęła. Ona go przecież długo namawiała, by przyjechał, że będzie fajnie, że rozerwą się i tak dalej. Na razie wszystko wskazywało, że ten wyjazd będzie naprawdę fajny, mimo pewnych perturbacji, krzyków i tak dalej.-Do tanga trzeba dwojga, Sir-mruknęła. Przecież Mitch by jej nie zgwałcił, a jakby się za bardzo przystawiał, to wszyscy inni by stanęli w jej obronie.
Przegrała? A może przegrała walkę, a wygrała wojnę? W końcu była tam gdzie chciała, z kim chciała.. I właściwie robiła to, co chciała w objęciach swojego ukochanego. Dobrze, że ognisko było kawałek od obozowiska, choć wszystkie namioty były dość blisko siebie... Na razie tym nie musieli się przejmować. Po kilku chwilach, oboje wyszli z namiotu, rozczochrani, z zaróżowionymi policzkami i tak dalej. W drodze do ogniska i znajomych musieli się jeszcze poprawić, żeby wyglądać przyzwoicie.
/zt x2