WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

/ po

Jak obiecał, tak zrobił. Kupił mnóstwo fajnych produktów spozywczych, wino, kwiaty... Zwłaszcza kwiaty. Bukiet nie był okazały, był po prostu ładny. Uznał, że tak wypada, że powinien go przynieść, nawet jeśli wspólne gotowanie i zjedzenie razem kolacji było tylko i wyłącznie przyjacielskim sposobem na spędzenie wieczoru. Zapukał więc na wszelki wypadek, a że było otwarte, to po prostu wszedł do środka.
- Halo, jestem - zapowedział się juz od progu. - Przyniosłem wszystkie składniki. Znaczy... Mam nadzieję, że wszystkie. Kupiłem też przyprawy, ale mam nadzieję, że masz w domu sól, pieprz, wiesz, takie podstawowe rzeczy, bo ich nie mam.
No halo, kto normalny przychodziłby na randkę z pieprzem?
Na randkę? Hehe, nikt nie powiedział, że to była randka, ale Kain i tak wiedział swoje. Oczywiście nie powie tego głośno, ale to zdecydowanie była randka.
- Wyglądasz świetnie - powiedział od razu, kiedy tylko ją zobaczył. Odstawił od razu na blat wszystkie przyniesione przez siebie rzeczy, oczywiście poza bukietem, bo ten od razu podarował Francy. - To dla ciebie. Mam nadzieję, że nadal je lubisz.
Bo owszem, to były jej ulubione kwiatki, przynajmniej wtedy, kiedy byli razem i liczył na to, że od tego czasu nic się nie zmieniło.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| outfit

Naprawdę długo wybierała swój outfit, nie mając zielonego pojęcia, jaka kreacja byłaby najbardziej odpowiednia na randkę-ale-trochę-nie-randkę ze swoim eks narzeczonym. Pewnie kontemplowała nad tym dość intensywnie, chcąc wypaść jednocześnie jak najlepiej, ale nie wyglądać na desperatkę. W związku z tym, koniec końców wybór padł na sukienkę – co prawda z dekoltem, ale nie aż tak pokaźnym, by wziąć ją za totalnie zdesperowaną. Kiedy usłyszała głos mężczyzny, akurat dopinała swój kolczyk i wyszła do niego z delikatnym uśmiechem na ustach.
- Tak, mam przyprawy w domu, nie przejmuj się tym – machnęła lekko dłonią i uśmiechnęła się, podchodząc do niego i stając na palcach, by musnąć ustami jego policzek. Miło było go widzieć, hehe. Tak czy siak, zmierzyła go wzrokiem. – Ty też nienajgorzej. I nie musiałeś przynosić kwiatów – powiedziała, zanurzając nos w bukiecie i uśmiechając się delikatnie.
– Tak, nadal je lubię – dodała jeszcze, dość sprawnie wyciągając wazon i nalewając do niego wody. – Mam wino, nawet dwa, więc przy gotowaniu możemy sobie umilić czas. No, chyba że nie chcesz, żebym cię upiła – zaśmiała się pod nosem i zamachała butelką, unosząc brwi.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

On postawił pewnie na wygodne jeansy i jakąś koszulkę, prawdopodobnie z symbolem Supermana na klacie, bo halo, Supermanem to on zdecydowanie był. Był też superkucharzem (chyba), a przynajmniej postara się nim dzisiaj być.
- No to super - uśmiechnął się. - Nie musiałem, fakt, ale chciałem.
Zdecydowanie chciał. Chciał, żeby było przyjemnie. Liczył na to, że naprawdę będzie. Inaczej by tu nie przychodził, halo! Hehe, wiadomo, że i tak by przyszedł, nawet gdyby niekoniecznie miało być cukierkowo.
- Pewnie, jedno z nich możemy otworzyć już teraz. Daj, ja to zrobię - niech poda mu butelkę i korkociąg, on wszystkim się zajmie. Gotowaniem również. Pewnie, poprosi ją o lekką pomoc, żeby nie było jej zbyt dobrze. Nie chciał też, żeby czuła się niepotrzebna, więc ugotują coś razem.
- Ładne mieszkanie. Rzadko bywam w tej okolicy - odezwał się po chwili. - Nie pozwolę na to, żebyś mnie upiła, zanim nie spróbujesz mojego makaronu. Musimy zjeść go na trzeźwo.
Nie tylko dlatego, że całkiem nieźle mu wychodził. Zależało mu na trzeźwości, przynajmniej do pewnego momentu, bo ten wieczór miał byłć fajny, miły, przyjemny.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Frankie mocno szanowała ten motyw supermana na klacie i pewnie kiedy go zobaczyła, to po prostu delikatnie się uśmiechnęła, z lekkim rozbawieniem przyglądając się jego out fitowi. Po chwili jednak przestała. Pokiwała głową, gdy wspomniał o kwiatach i odetchnęła głęboko.
– To miłe – uśmiechnęła się uroczo, ponownie zaciągając się lekko zapachem. Zdecydowanie je uwielbiała. Tak czy siak, skinęła głową i kiedy tylko kwiaty znalazły się w porcelanowym wazonie – a wazon na kawowym stoliku w salonie – podała mu od razu wino i korkociąg, kieliszki ustawiając na blacie, by mógł nalać trunek.
– Skoro rzadko tu bywasz, to gdzie masz mieszkanie? Wynajmujesz coś? – uniosła jedną brew, chociaż domyślała się, że jednak w FBI płacą trochę lepiej niż w policji. Zresztą, mimo, że oficjalnie policja z federalnymi się nie lubiła, to jednak Fran zdawała sobie sprawę z tego, jak ciężko było tam się dostać, utrzymać i pracować. No i mieli lepsze sprzęty i znacznie lepsze sprawy. Większe. – Och, spokojnie. Lampka przed kolacją nie zaszkodzi. Więc jaki makaron dzisiaj dla mnie gotujesz? Potrzebujesz jakiegoś seksownego fartuszka? – brwi szatynki powędrowały górę, a ona sama spojrzała na O’Donella z rozbawieniem.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kwiaty zdecydowanie były czymś, co miało poprawić jej humor i oczywiście zbudować odpowiedni nastrój. Do tego wino, dobre jedzenie, Franca na pewno nie będzie żałowała tego, że zdecydowała się dzisiaj z nim spotkać. Zresztą, czego tu żałować, on był fajny, ona była fajna, same plusy.
Od razu zajął się winem. Otworzył je szybkim ruchem i odstawił na moment, żeby nieco pooddychalo. Zaraz zacznie nalewać.
- Wynajmuje w Phinney Ridge. Nie wiem jeszcze, czy mój przyjazd do Seattle wiąże się z całkowitym powrotem do miasta, więc nie chciałem niczego kupować, żeby potem, w razie czego, nie czuć żalu - wyjaśnił. Co poradzić, takie życie. Póki co zamierzał zostać tu nieco dłużej, ale przecież nigdy nie wiadomo, czy tak się to wszystko skończy. - W takim razie już nam nalewam.
Jak zapowiedział, tak zrobił i zaraz już w kieliszkach znalazło się wino. Od razu podał jeden z nich dzisiejszej gospodyni i uśmiechnął się do niej.
- Myślałem o makaronie z krewetkami. Może być?
I tak będzie, teraz już Kain nie zmieni planów. Ugotuje właśnie to, ale był gotowy na mała improwizację. Tu coś doda, tam odejmie, liczył na to, że wyjdzie z tego całkiem niezłe danie. - Powinienem poradzić sobie bez, ale jeśli masz jakiś z zabawnym wzorkiem, to poproszę - puścił jej oczko. Chętnie założy coś wesołego, bo zdecydowanie był jednym z tych facetów, którzy mają do siebie dystans. - Wiesz, cieszę się, że udało nam się spotkać w twojej kuchni.
Stuknął swoim kieliszkiem w jej kieliszek, upił spory łyk swojego wina i uśmiechnął się.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Francesca uwielbiała kwiaty – chociaż preferowała zdecydowanie bukiety, bo przy nieregularnych zmianach i trybie życia, jaki ogólnie prowadziła najzwyczajniej w świecie nie pamiętała o regularnym podlewaniu, w efekcie czego za każdym razem jej doniczkowi, zieloni przyjaciele usychali i kończyli w koszu. Uśmiechnęła się delikatnie, gdy otworzył wino i uniosła brwi.
– Och, rozumiem. Czyli jeszcze nie jesteś pewien, czy tu zostaniesz, tak? Myślałam, że przenieśli cię tutaj na stałe. W takim razie, jaką sprawę ci dali? – brwi szatynki powędrowały w górę. Była szczerze zainteresowana tym, co właściwie chodziło po głowie O’Donella i jaki dostał przydział – bo najzwyczajniej w świecie ciekawość brała nad nią górę. Skinęła głową, gdy nalał wina i chwyciła kieliszek za nóżkę. Pokiwała też głową, gdy wspomniał o makaronie z krewetkami. Szczerze? Brzmiało zajebiście dobrze, a sama zainteresowana dawno nie jadła takich rarytasów.
– Brzmi idealnie, ale gdzie się nauczyłeś robić takie rzeczy? – poruszyła brwiami z delikatnym uśmiechem na ustach i przechyliła delikatnie głowę. – Och, mam kilka – zaśmiała się i wyciągnęła jakiś fartuszek z różowym jednorożcem czy tam coś – Będzie ci pasował – stwierdziła z rozbawieniem i puściła mu oczko. Tak czy siak, kiedy powiedział o spotkaniu, pokiwała głową i upiła trochę wina, nim się odezwała.
– Tak, ja też się cieszę. Właściwie nie sądziłam chyba, że po tym wszystkim co nam zrobiłam, będziesz chciał… No wiesz, mnie widzieć – spuściła wzrok na swój kieliszek, odrobinę zakłopotana, by zaraz unieść spojrzenie na jego oczy. Tak było. Wiedziała, że to ona schrzaniła ich związek.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chyba że kaktus. Kaktus mógłby się tu sprawdzić. Na szczęście Kain miał w głowie trochę oleju w głowie, więc nie podaruje jej takiego kwiatka, ale wszystkie inne... Zwłaszcza bukiety... Kto wie, kto wie!
- Mniej więcej - odparł. - Przenieśli, ale sam nie wiem, czy rzeczywiście będę chciał tu zostać na stare lata. Zresztą, w razie czego ustalę coś z Ablem i w razie czego zamieszkam w naszym rodzinnym domu. Sam nie wiem. Zobaczę - wyjasnił szczerze. Na ten moment i tak pasowało mu wynajmowane mieszkanie. Taka praca. Człowiek nigdy nie wie, gdzie rzuci go los, gdzie dostanie następny przydział i czy nie będzie musiał przenieść się do innego biura w jakimś innym mieście.
- Nie, nie mogę zdradzać szczegółów, ale powiem tylko, że ma to związek z Rosjanami, portem i diamentami.
Wiadomo, nie mógł być całkiem szczery, ale i tak sporo jej powiedział. Kto wie, może kiedyś znowu spotkają się w pracy, podobnie jak miało to już miejsce, ale Kain musi wcześniej jeszcze powęszyć.
On jeszcze nie wie, że niebawem będzie węszył w sprawie zniknięcia własnego brata, hehe. Wszystkie wątki robią się przez to coraz ciekawsze.
- Kiedy człowiek nie chce przez całe życie jeść zamawianego jedzenia, musi czasem spróbować ugotować coś domowego. Makaron jest prosty, a sos... Metoda prób i błędów. Przede wszystkim błędów - uśmiechnął się. Fartuszek chętnie przyjął i od razu włożył, nawet pomimo tego, że wizerunkowo średnio mu pasował. Czego nie założy się dla takiej kobiety, jak Fran!
- Daj spokój. Było, minęło, a my jesteśmy przecież dorosłymi ludźmi - wzruszył delikatnie ramionami. - Być może będziesz musiała postawić mi kolację albo dwie, żebym całkiem o tym zapomniał, ale naprawdę nie ma o czym mówić.
Serio. Nie miał jej tego za złe. Już i tak życie jej dokopało, a karma zemściła się na niej za to, że porzuciła tak fajnego faceta.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kaktusów jednak nie lubiła, bo były takie… Nieprzyjemne. Wszędzie kolce i w ogóle! Kto by takiego chciał, nie? Tak czy siak – spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem czającym się gdzieś w kącikach ust.
– No cóż, nigdy nie wiadomo, gdzie cię poniesie – wzruszyła ramionami. – Poza tym nie jesteś jeszcze taki stary – puściła mu oczko, delikatnie trącając łokciem i uśmiechnęła się uroczo. Naprawdę uważała, że miał jeszcze sporo czasu na podjęcie tej decyzji. Pokiwała powoli głową.
– Słyszałam, że ktoś przejął interesy w porcie odkąd zwinęłam Hagena. Nie wiedziałam, że zajęło się tym FBI – wzruszyła ramionami niby to obojętnie. ZwinięcieHagena było bezsprzecznym sukcesem w jej karierze jako policjantki i nie mogła temu zaprzeczyć. Ha! Nikt nie mógł. I musiała przyznać, że była z tego powodu całkiem dumna. Tak czy siak, westchnęła mimowolnie.
– Niby masz rację. Chociaż ja zawsze lubiłam gotować – wzruszyła ramionami, bo faktycznie – gotowanie szło jej całkiem nieźle. Nie oznaczało to oczywiście, że nie lubiła od czasu do czasu zamówić czegoś na wynos – pad thai z knajpki niedaleko nie miał sobie równych i nie potrafiła go przyrządzić tak, jak kucharze stamtąd.
– Nie da się ukryć, że jesteśmy dorosłymi ludźmi – stwierdziła z delikatnym rozbawieniem i westchnęła mimowolnie. Miał rację, wiedziała, że tak było. – Przemyślę tę opcję, przemyślę. Poza tym, chyba całkiem nieźle ci idzie zapominanie, skoro gotujesz mi kolację – dodała z uśmiechem i spojrzała mu w oczy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Momentami mogłoby odnieść się wrażenie, że kaktus jednak by do niej pasował, bo ona sama też miała kolce i nie każdy mógł dojść do niej bliżej. Na szczęście Kain miał dość grubą skórę i żadne kolce nie były mu straszne.
- Jestem w idealnym wieku - usmiechnął się. Wcale nie był stary, był tylko odrobinę starszy od Francy i rzeczywiście miał jeszcze mnóstwo czasu na to, żeby poukładać sobie swoje przyszłe życie. Niekoniecznie to zawodowe, bo tutaj nie wszystko zależy od niego, ale w tym prywatnym było juz zdecydowanie inaczej.
- Czyli... - zawiesił na chwilkę głos. - Możemy chyba powiedzieć, że załatwiłaś mi pracę i to ty ściągnęłaś mnie do miasta.
Wiadomo, to było duże uproszczenie, ale całkiem przyjemnie to wszystko brzmiało. Poniekąd była to prawda, więc kto wie, może powinien podarować jej za to jakąś wielką butelkę wina?
- Więc następnym razem to ty gotujesz - zarządził. Nie miał nic przeciwko kolejnemu spotkaniu. Przeciwnie. Nie było przecież nic złego w tym, że dwójka starych przyjaciół spędza razem czas. Jakby na to nie patrzeć, była teraz jedną z niewielu osób, które Kain wciąż znał w tym mieście. Kilka dawnych relacji umarło śmiercią naturalną, niektórzy wyjechali, brat też miał swoje sprawy (chociaż najprawdopodobniej już ich nie miał, bo umarł :lol: ), została mu ona.
- Lubię to robić i cieszę się, że mam okazję robić to właśnie dla ciebie - puścił jej oczko. - Planujesz odwiedzić Hagena w areszcie czy to już totalnie koniec wszystkiego między wami?
Nie pytał bez powodu. Dlaczego chciał to wiedzieć? O tym w następnym poście.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kaktus może i faktycznie by zdał egzamin, chociaż z jej umiejętnościami istniała szansa, że kaktusa by ususzyła – nigdy nie wiesz, prawda? Tak czy siak, miała kolce, istotnie, ale kiedy pozwoliła się komuś zbliżyć, to zdecydowanie była najbardziej uroczą istotą na świecie. Kąciki ust Frankie drgnęły delikatnie.
– Och tak, oczywiście – mruknęła pod nosem i spojrzała na niego z rozbawieniem. Nie wątpiła, że był w idealnym wieku. Na wiele rzeczy. Wolała jednak w tym momencie chyba o tym nie myśleć, nie rozwodzić się nad przyszłością i najzwyczajniej w świecie żyć tu i teraz. – Chyba nie jesteś o to zły, że poniekąd cię tu ściągnęłam? – poruszyła brwiami i spojrzała mu w oczy z delikatnym rozbawieniem czającym się na jej twarzy.
– Dobrze wiedzieć, że będzie następny raz, ale skoro ja gotuję, to ty zmywasz. Znasz zasady – wzruszyła ramionami, bo bankowo była to ich niepisana zasada, kiedy byli jeszcze w związku. Ona dzisiaj zamierzała pozmywać. Albo raczej wstawić wszystko do zmywarki, bo takowej się we własnym mieszkaniu dorobiła. Odetchnęła głęboko i spojrzała mu w oczy.
– Też się cieszę, O’Donell – powiedziała cicho, puszczając mu oczko. – Między nami nigdy tak naprawdę nic nie było. Raczej nie stworzyłabym zgranej pary z przestępcą. I nieco dziwne byłoby, gdyby on chciał mnie widywać, nie sądzisz? – uniosła jedną brew. Może i coś do Hagena przez chwilę czuła, ale szybko przekonała się, że był to lekki zryw emocji. Jak zwykle, kiedy miała wewnętrzne flow. Te uczucia zniknęły jednak równie szybko jak się pojawiły.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Urocza - owszem, była, nie dało się z tym nie zgodzić, ale czy od razu najbardziej urocza na świecie? Otóż była. Hehe. Dla niego zdecydowanie, chociaz nie powie jej tego od razu. Jeszcze biedna obrośnie w piórka, stanie się jeszcze bardziej dumna, niż do tej pory i nikt nie będzie w stanie się z nią dogadać.
- Zdecydowanie nie. W zasadzie powinienem chyba nawet ci za to wszystko podziękować.
Ona sobie również, bo ściągnęła do miasta naprawdę fajnego faceta, w dodatku zupełnie nieświadomie. A co by było, gdyby próbowała ściągnąć go świadomie? To dopiero byłaby historia!
- Załatwione - uśmiechnął się. Tak właśnie było i nie zamierzał się z tym kłócić. Ważne zwyczaje powinno się kontynuować, więc Kain nie będzie miał nic przeciwko temu, żeby spędzać wieczory właśnie w taki sposób. Jakby na to nie patrzeć, Franca była jedną z nielicznych osób, które Kain znał jeszcze w tym mieście. Pewnie, będzie musiał odwiedzić kiedyś brata (albo przynajmniej próbować to zrobić, bo obie dobrze wiemy, że na pewno mu się to nie uda), ale póki co zdecydowanie bardziej wolał towarzystwo Sullivan.
- Nigdy nie wiesz, może własnie chciałby? Może jest masochista? - zażartował. - A gdyby nie był przestępcą? Myślisz, że coś faktycznie mogłoby być między wami na poważnie?
Dopytywał nie bez powodu. Chciał wiedzieć, jak wyglądają u niej sprawy sercowe, czy wciąż jeszcze tęskni za Hagenem (mój wewnętrzny Rysiek wcale nie byłby tym zdziwiony), czy może ostatecznie zamknęła już ten etap życia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oczywiście, że była najbardziej urocza na świecie, ale może nie wszyscy by to podzielili. Na szczęście ona wiedziała swoje. Uśmiechnęła się zatem delikatnie do Kaina.
– Oczywiście, że powinieneś. Kupisz następnym razem jakieś świetne wino i będziemy kwita - puściła mu oczko w tym momencie, bo nie widziała totalnie problemu w tym, żeby spotykać sięz nim częściej, ba! W sumie chyba nawet tego całkiem chciała.
– Idealnie. Może wtedy zdążysz się już urządzić i zjemy u ciebie? – poruszyła z rozbawieniem brwiami, bo w sumie wydawało jej się to całkiem niezłą opcją – zobaczy jak mieszka, gdzie mieszka, czy nie trzyma jakiegoś trupa w szafie, albo żony w łóżku. :lol: Wiadomo, o co chodzi. Tak czy siak, Fran pokręciła lekko głową, na kolejne słowa mężczyzny, a w jej oczach błysnęły iskierki rozbawienia.
– Nie chciałabym się umawiać z takim popierdoleńcem – wzruszyła ramionami. – Poza tym nigdy nie kręcili mnie faceci, którzy żyli ponad prawem. Kręcą mnie faceci, którzy ich ścigają – poruszyła brwiami uśmiechnęła się nieznacznie i wzruszyła ramionami. – Nie sądzę, żeby coś było między nim a mną, ale chyba nie ma co gdybać, nie? To zamknięty rozdział – stwierdziła dość rzeczowo, upijając odrobinę wina ze swojego kieliszka. Nie było powodu, żeby kłamać, zupełnie nie widziała się w związku z Hagenem. Nie po tym wszystkim.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Załatwione.
Oboje chyba nie do końca wiedzieli, w co się pakują. Niby mówi się, że nie powinno się wchodzić dwa razy do tej samej rzeki, ale patrząc na to z drugiej strony, rzeka nigdy nie wygląda tak samo. Zmienia się nurt, zmienia się uwarunkowanie środowiska, więc nigdy nie wiadomo, czy przypadkiem nie wyjdzie z tego coś ciekawego.
- W takim razie postaram się trochę to wszystko ogarnąć, przynajmniej na tyle, żeby dało się tam wejść i gotować - uśmiechnął się. Do tego czasu schowa gdzieś żonę oraz trupa (ewentualnie trupa żony), bo nie wypada zapraszać gości tam, gdzie można natknąć się na niespodzianki.
- Nie podobają ci się niegrzeczni chłopcy? Nie imponują ci faceci, których stać na wszystko i mają wszystko gdzieś? - poruszył brwiami. Przecież spora część kobiet rzeczywiście mogłaby polecieć na kogoś takiego. Oczywiście wiedział, że to on jest fajniejszy i że to z nim warto gdzieś wyjść, cos z nim zjeść lub po prostu spędzić z nim czas. - Jasne. Rozumiem. Zamknięty rozdział to zamknięty rozdział.
Pytanie tylko, czy uważała tak o każdym elemencie swojej przeszłości. Czy myślała tak o nim? Oby nie, bo zdaje się, że w jego przypadku... Nie, nie uprzedzajmy faktów.
- Dobra, chcesz mi pomóc? To nie będzie nic skomplikowanego. Musisz tylko pokazać mi, gdzie trzymasz garnki, bo będę chciał gotować makaron. Sos też niedługo będzie - bo gotowanie nieźle mu szło, cały czas coś kroił i pichcił. Kolacja na pewno będzie pyszna. Nie może być inaczej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

– Idealnie – uśmiechnęła się szeroko, klasnąwszy w dłonie. Była wyraźnie zadowolona z takiego obrotu sprawy. Oczywiście, nie powinno się wchodzić dwa razy do tej samej rzeki, ale co jeśli by tylko się w niej na sekund³ zamoczyć? Fran często popełniała błędy i jeśli Kain miał być jej kolejnym... Cóż, chyba mogła trafić gorzej, tak, jak on w sumie mógł trafić lepiej.
– W takim razie jesteśmy umówieni – uśmiechnęła się do niego przeuroczo i przesłodko. A co do żony, to lepiej, żeby nie chował żadnych trupów w szafie, Frankie zawsze bardzo doceniała szczerość. Odetchnęła głęboko.
– Nie, bo zazwyczaj są zarozumiałymi chamami – wzruszyła ramionami, niby to obojętnie, ale w gruncie rzeczy naprawdę ją to irytowało. Przecież każda chciała takiego ktory byłby gentlemanem dla niej, a Fran, jeśli już trafiała na niegrzecznych chłopców to niestety byli wobec niej strasznie chamscy. Życie.
– Dokładnie tak, ale wiesz... jedne drzwi się zamykają, a inne otwierają – uśmiechnęła się do niego delikatnie i spojrzała mu w oczy, lekko, niby to przypadkiem muskając jego ramieniu opuszkami palców. Zaraz jednak skinęła głową i wyciągnęła garnki z jednej z szafek.
– Coś jeszcze, szefie? – spytała z delikatnym rozbawieniem błyszczącym w oczach i żartobliwie salutując, jakby faktycznie był jakimś kapitanem w wojsku!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kain nie jest błędem. Nigdy nim nie był i nigdy nim nie będzie. Fran musi brać to pod uwagę. Nawet jeśli rzeczywiście coś z tego wszystkiego wyjdzie i oboje wejdą do rzeki, to kto wie, może wyjdzie z tego cos fajnego? Nie to, żeby O'Donell miał zamiar robić to już dziś, ale gdyby cos kiedyś... No nie będzie się opierał, prawda?
- W takim razie chyba powinienem się cieszyć, że taki nie jestem - uśmiechnął się. - Chociaż... Wiesz, w nowej pracy mogłem wyrobić sobie kilka niezbyt grzecznych nawyków i zachowań.
Aż poruszył brwiami. Tu akurat nie żartował. Jego charakter nieco się zmienił przez te wszystkie lata, przez co był jeszcze fajniejszy, ale o tym Francesca być może będzie miała okazję się przekonać. O ile oczywiście będzie chciała.
Nie ma przypadków. Na pewno zrobiła to specjalnie, ale na szczęście Kain był facetem, a ci raczej nie domyślają się, że kobiety są cwane. Dla niego naprawdę był to przypadkowy gest, ale trzeba było przyznać, że całkiem mu się to spodobało.
- Możesz pokroić warzywa. Zacznij od cebuli. Chociaż... Nie, cebulę wezmę ja. Nie będziemy wyciskać z ciebie łez.
Nie będziemy też rozmazywać jej makijażu. Kain weźmie to wszystko na siebie, a żeby jednak jakoś mu pomogła, przesunął w jej stronę pomidory. Niech zajmie się nimi, bo one też trafią do sosu. Dzięki temu będzie jeszcze lepszy.
- Chyba że chcesz podać mi kieliszek z winem - usmiechnął się. Łyczek w czasie pracy na pewno nikomu nie zaszkodzi, prawda?

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”