WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://photos.smugmug.com/Seattle-Rest ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

/ po grach

Ostatnie tygodnie przyniosły wiele zmian w jej życiu, zarówno zawodowym, jak i osobistym. W tym pierwszym... Kylie uznała w końcu, że ma dość siedzenia w domu. Miała za co żyć, miała oszczędności, które nie skończą jej się tak szybko, ale nie po to szła na studia, żeby zostać utrzymanką swojego faceta. O tym, że idzie na spotkanie z radą adwokacką, powiedziała tylko jednej osobie i - uwaga - spotkanie wypadło pomyślnie. Odpokutowała za swoje winy, odsiedziała swoje, przez rok miała zawieszone prawo wykonywania zawodu, przekonała też kilku ważnych panów w garniturach, żeby dali jej szansę i dziś, właśnie dziś, dosłownie przed chwilą, przestała być adwokatem zawieszonym. Wróciła do zawodu i właśnie tą radosną informacją zamierzała podzielić się ze swoim rodzeństwem.
Wieczorem też zamierzała świętować, ale już nie z nimi. Wieczór miała zarezerwowany dla kogoś szczególnego, dla tej jednej osoby, która wiedziała o jej planach i która była kolejną wielką zmianą w jej życiu. O niej nie będzie jeszcze mówiła Russellom. Najpierw pochwali im się swoim zawodowym sukcesem, ale zanim zacznie mówić, na pewno będzie chciała zjeść coś dobrego, napić się i poplotkować.
Na miejsce przyjechała jako pierwsza, prosto ze spotkania. W lokalu nie było zbyt wielu gości, więc udało jej się zająć świetny stolik. Nie musiała nawet bajerować kelnera! Ha! Nawet nie chciała tego robić! Ten etap życia miała już za sobą. W domu czekał na nią ktoś o wiele fajniejszy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

[ 3 ] Emma odnosiła nieodparte wrażenie, że czas pędził zdecydowanie szybciej, niż powinien. Od jej powrotu do Seattle minął już przeszło miesiąc. Na ten moment nie była w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy przeprowadzka była dobrym posunięciem. W tej chwili jej życie kręciło się głównie wokół pracy. Rudowłoda praktycznie każdą chwilę spędzała w szpitalu. Cała reszta zeszła na drugi plan. Robiła wszystko, aby jak najlepiej wypaść na stażu. Wiedziała, że miała na to tylko jedną szansę. Emma od zawsze cechowały ogromne ambicje. Chciała zostać kimś i ciężko pracowała, aby osiągnąć prawdziwy sukces. Młoda Russell wybrała zupełnie inną ścieżkę, niż reszta jej rodzeństwa. Nigdy jakoś szczególnie nie interesowała się rodzinnym biznesem. W dużej mierze wynikało to z tego, że w jej mniemaniu nie miała odpowiednich predyspozycji do zostania królową brudnych interesów. Uważała, że Jackson i Kylie lepiej poradzą sobie bez jej pomocy.
Dzisiejsze popołudnie planowała dla odmiany spędzić w rodzinnym gronie. Kiedy napisała do niej Kylie, nie mogła nie zgodzić się na krótkie spotkanie. Musiała przyznać, że miło było czasem przywdziać coś innego, niż szpitalny fartuch. Na miejsce dotarła chwilę po swojej starszej siostrze. Jej wejście zdecydowanie zrobiło wrażenie na jednym z kelnerów, lecz Emma była do tego przyzwyczajona. Nigdy nie narzekała na brak powodzenia.
— Cześć, siostrzyczko — rzuciła i posłała w jej kierunku nonszalancki uśmiech. Uściskała ją na powitanie, a następnie zajęła jedno z miejsc naprzeciwko niej. — Widzę, że Jack się spóźnia, a mówią, że to kobiety godzinami szykują się do wyjścia — zażartowała i teatralnie wywróciła oczyma. Spojrzała w stronę wejścia i ujrzała Jacksona, który najwyraźniej zdecydował się na modne spóźnienie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| po grach

Jackson miał ostatnio sporo na głowie i sporo rzeczy, którymi chciał się podzielić z siostrami. Były to sprawy mniej lub bardziej optymistyczne – po pierwsze, wziął ślub! Co prawda szybki, spontaniczny i w Las Vegas, ale miał szczerą nadzieję, że jego siostry wybaczą mu brak zaproszenia i najzwyczajniej w świecie pogratulują, tym bardziej, że zakładam, że w dniu feralnego, zaręczynowego przyjęcia obie były i widziały co się stało. Chyba dlatego też on i Sarah zdecydowali się po powrocie nie wyprawiać wesela, ale Jackson nadal chciał podzielić się radosną nowiną z Ems i Kylie. Nieco mniej radosne wieści były takie, że ostatnio musiał uważać na siebie, bo okazało się, że przez cały stres wylądował ostatnio w szpitalu ze stanem przedzawałowym. Niezbyt fajna opcja. Poza tym stresu uniknąć nie mógł, bo jego pożal się boże była żona robiła mu koszmarne problemy związane z opieką nad dziećmi, a jego adwokaci nie wyrabiali już z pismami odnośnie tej kwestii. W dodatku miał dwa razy więcej pracy, bo zastępował jeszcze Alexa, który zajmował się umierającą Meg. Spóźnił się wcale nie dlatego, że chciał zrobić wejście smoka. Powód był znacznie bardziej prozaiczny – musiał przywieźć dzieciaki ze szkoły, a po drodze były korki, tak więc wszedł do środka kilka minut spóźniony i uśmiechnął się szeroko, widząc swoje siostry.
– Mam nadzieję, że nie zdążyłyście mnie obgadać jakoś szczególnie bardzo? – zaśmiał się cicho, obie kobiety po kolei obejmując i całując ich policzki. Zajął oczywiście jedno z wolnych miejsc i uśmiechnął się szeroko.
– Wszystko u was w porządku? Opowiadajcie. Powinienem przesłuchać jakichś absztyfikantów? – poruszył zabawnie brwiami, bo wiadomo, że jako starszy brat, był gotów prześwietlić potencjalnych kandydatów na szwagrów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dobrze, że Emma poszła swoją drogą. Każde z nich robiło to, co lubiło i w czym czuło się pewnie. To jest w życiu najważniejsze. Szalenie ważne było też to, żeby się wspierać, a Kylie zamierzała trzymać kciukasy zarówno za siostrę, jak i brata. Dobrze, że udało im się spotkać. Będą mogli podzielić się ze sobą swoimi problemami i sukcesami, a dziś mieli dodatkowo czegoś się napić.
- Cieszę się, że przyszłaś. Czasem naprawdę ciężko się ze sobą umówić nawet jeśli mieszka się w jednym mieście - ona również uśmiechnęła się do siostry. Cieszyła się, że będą mogły pogadać i oczywiście obrobić dupę Jacksonowi. Toż to sama przyjemność! - Wiesz, jest najstarszy, ma najwięcej zmarszczek - zasmiała się pod nosem. Wiadomo, żartowała. Jack był naprawdę przystojnym facetem i nie miał ani jednej zmarszczki wynikającej z wieku, a nawet jeśli jakąś miał, to od myślenia o przyszłości swojej rodziny. Dobrze, że i on w końcu pojawił się w lokalu.
- Nie, póki co tylko troszeczkę - puściła mu oczko, dała się ucałować i sama też mocno go przytuliła. - W zasadzie jest ktoś, kogo możesz przesłuchać - zawiesiła na moment głos i jednocześnie zerknęła na kelnera. Niech przyjdzie, niech da im karty, a potem jakieś dobre drinki. - Możesz przesłuchać mojego szefa, bo wracam do pracy. Dzisiaj odzyskałam uprawnienia, będziemy to oblewać - wyszczerzyla się. Zdecydowanie była z siebie dumna. Ha, nic dziwnego. Na jej miejscu każdy by był. Nic dziwnego, że chciała pochwalić się tym swojemu rodzeństwu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Myślę, że śmiało można rzecz, że każde z nich przeżywało obecnie dość intensywny okres. Może pod różnymi względami, lecz finalnie nie mogli narzekać na nudę. Emma na nowo odkrywała Seattle. Nie sądziła, że tak długo zajmie jej zadomowienie się w mieście, w którym na dobrą sprawę spędziła większą część swojego życia. Minął miesiąc, a ona wciąż nie znała wszystkich ciekawych miejsc. Wiedziała już, gdzie wypić najlepszą kawę i gdzie zjeść pyszną włoską pastę, ale wciąż nie znalazła jeszcze idealnych francuskich makaroników. Pewnie jej poszukiwania przebiegałyby znacznie sprawniej, gdyby nie fakt, że praktycznie całe dnie spędzała w pracy. Emma czuła, że znalazła się we właściwym miejscu, lecz chwilami doskwierało jej zmęczenie. W końcu była tylko człowiekiem, nie miała żadnej nadprzyrodzonej mocy.
— Braciszku, w końcu dotarłeś! — rzuciła na powitanie i mocno go uściskała. Minęło trochę czasu od ich ostatniego spotkania, dlatego Emma zdążyła się solidnie za nim stęsknić. Rudowłosa musiała przyznać rację Kylie. Czasami również odnosiła wrażenie, że Jackson był nieuchwytny. Emma dokładnie zmierzyła go swoim bystrym wzrokiem i przyjrzała mu się bacznie. Szybko dostrzegła złoty krążek, który widniał na jego ręce. Początkowo myślała, że coś jej się przewidziało, ale szybko okazało się, że jednak miało rację.
— Co? Naprawdę?! To cudownie, w końcu wracasz do gry — rzuciła rozradowana. Na jej twarzy od razu zawitał szeroki uśmiech. Cieszyła się szczęściem Kylie, ponieważ uważała, że jej siostra naprawdę na to zasłużyła. — Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę. Choć myślę, że mamy dziś jeszcze jeden powód do świętowania. Nie sądzisz, Jack? — spytała sugestywnie i spojrzała na niego dość znacząco. Jack z pewnością domyślił się, że wiedziała. Cóż, Emmę zawsze cechowała duża spostrzegawczość i umiejętność łączenia faktów.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jackson trochę marzył o nudzie – marzył o spokojnym życiu, nawet o domku z ogródkiem, zamiast wyjebanej w kosmos willi, a jednocześnie niestety nie mógł tego mieć – za każdym razem w jego życiu odjaniepawlały się takie rzeczy, że gdyby było zmienione w jakąś autobiografię, z pewnością ktoś by pomyślał, że Jackson miał bardzo bujną wyobraźnię i połowę z tych rzeczy najzwyczajniej w świecie nazmyślał. Co zaś się tyczyło zmarszczek – z pewnością trochę mu przybyło, szczególnie w okolicach oczu, w których ostatnio ciągle malowało się jakieś takie zmartwienie. Cieszył się jednak, że koniec końców udało się im wszystkim znaleźć czas, by nadrobić zaległości.
– O proszę, tego się nie spodziewałem, ale to wspaniale, Kylie! – uśmiechnął się, bo był jednak dumny z siostry, że to zrobiła. – Skoro jesteś pełnoprawnym adwokatem, to właściwie będę potrzebował twojej pomocy. Christine robi problemy, a jak słusznie zauważyła Emma, mamy jeszcze jeden powód do świętowania… – urwał, dla suspensu, bo przecież wiadomo, musiał dziewczyny potrzymać trochę w niepewności, chociaż młodsza Russell już chyba doskonale wiedziała, co takiego się stało.
– Ja i Sarah wzięliśmy ślub, to była szybka akcja w Vegas, gdybym wiedział, że tak będzie to zabrałbym was ze sobą, dziewczyny – uśmiechnął się lekko, bo wiadomo było, że rodzina zawsze dla Jacksona była na pierwszym miejscu. Mimo to, po spektakularnym fiasku na jego zaręczynach, on i Sarach zdecydowali się na ceremonię przy typie przebranym za Elvisa i szczerze? Nie zamieniłby jej na nic innego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rzeczywiście, nawet krótki wyjazd sprawia czasem, że po powrocie musimy odkryć na nowo swoje stare kąty. Jeśli tylko Emma chciała, to Kylie zabierze ją na jakiś wypad po knajpach i sklepach, żeby młodsza Russell mogła przekonać się, gdzie jest teraz fajne. Taka właśnie była rola starszej siostry i pani adwokat zamierzała się z niej wywiązać w stu procentach.
- Nie masz nawet pojęcia, jak ja się cieszę. Mam już dość siedzenia w domu. Ileż można siedzieć u fryzjera, robić się na bóstwo i kupować buty - uśmiechnęła się. O, zwłaszcza to ostatnie opanowała do perfekcji i teraz ciężko było jej upchnąć to wszystko w szafie. Musiała mocno się postarać, kiedy robiła w niej miejsce na ubrania O'Donella, ale na szczęście wszystko się zmieściło. Nawet jej gabinet pozostał w niezmienionej formie, więc szalenie chętnie pomoże bratu. Miała gdzie.
- Jasne. Kiedy tylko chcesz. Tylko wiesz, gdybyś chciał, żebym znowu ją pobiła... - pokręciła przecząco głową. Drugi raz już się na to nie porwie. Suka zdecydowanie nie była tego warta. I to nie tak, że była egoistką i myślała tylko o sobie. Nie zwróciła uwagi na obrączkę brata, bo jej powrót do pracy naprawdę ją ekscytował. Kiedy siostra spojrzała na Jacka, Kylie zrobiła dokładnie to samo.
- O Boże, Jack, czy to jest to, o czym myślę? - od razu zaświeciły jej się oczy, oczywiście z radości, bo rzeczywiście mieli kolejny powód do świętowania. Zdecydowanie musieli to oblać, nawet jeśli brat nie zaprosił ich na ślub. Starsza Russell jakoś mu to wybaczy, jeśli tylko brat powie, że jest szczęśliwy. - Ale urządzicie chociaż jakieś przyjęcie dla rodziny? - czyli w wolnym tłumaczeniu, czy będzie w rodzinie okazja do picia, hehe.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dom z ogródkiem wcale nie był taką złą opcją, choć Emma miała słabą rękę do kwiatów i potrafiła zabić nawet kaktusa. Gdyby było inaczej, to zapewne już dawno zostałaby szaloną mamą kwiatów. Marzyła o tym, aby mieć w swoim mieszkaniu namiastkę dżungli, ale na razie na marzeniach musiało się skończyć. Była tak zapracowana, że nie miała czasu, aby w pełni poświęcić się opiece nad roślinami, choć podejrzewała, że mogło być to bardzo relaksujące zajęcie. Obecnie praktycznie każdą wolną chwilę spędzała ze swoim rocznym psem, którego traktowała trochę jak własne dziecko. Dzięki niemu nie czuła się samotna. Naprawdę lubiła życie w Seattle. Cieszyła się, że była bliżej rodziny, ale brakowało jej przyjaciół i trochę też faceta.
— Ech, kompletnie nie rozumiem, dlaczego twoja była żona ciągle robi Ci jakieś problemy. Przecież nie jest taka głupia. Powinna wiedzieć, że już nic nie ugra — odparła z ciężkim westchnieniem. Mimowolnie przewróciła też oczami, ponieważ Christine okropnie ją irytowała. Emma nigdy jakoś szczególnie za nią nie przepadała. Uważała, że była kiepską żoną i matką. Cieszyła się, że Jackson znalazł sobie kogoś lepszego. Rudowłosa naprawdę polubiła Sarah.
— Teraz oficjalnie mogę Ci pogratulować. Cieszę się, że znów wam się układa — przyznała i posłała w jego kierunku ciepły uśmiech. Miała nadzieję, że niebawem sama także pozna kogoś wyjątkowego.
— Oo, to naprawdę dobre pytanie. Ja nie zdążyłam nawet dotrzeć na wasze przyjęcie zaręczynowe, bo miałam dyżur — rzuciła z lekkim grymasem. — Zresztą, taką okazję trzeba op… uczcić w dobrym towarzystwie — zachichotała cichutko i kątem oka spojrzała na swoją siostrę. Kiedy podszedł do nich kelner, wszyscy złożyli swoje zamówienia i szybko wrócili do żywej rozmowy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#7

Lara odnajdywała się w korporacyjnym świecie bardzo dobrze. W takiej korporacyjnej garderobie również, bo należała do kobiet, którym w szpilkach się lepiej myślało. Może brzmiało to dziwnie, ale tak było. Zadania, na początek wydawały się trudne, ale z każdym dniem, czy tygodniem czuła się tam lepiej. Otrzymywała wielkie wsparcie od Covingtona, który nie krzyczał jak zrobiła coś źle, tylko pomagał ugasić pożar. Inni współpracownicy też byli niczego sobie, miała już jedną koleżankę, z którą zazwyczaj chodziła na lunch, choć tego dnia akurat była umówiona z Rosalie. Poprosiła ją, aby weszła do biura i poczekała na nią, bo musiała coś na szybko dokończyć, zanim zrobi sobie godzinną przerwę.
Wyszła z windy wraz ze swoim szefem, zakładając płaszcz i uśmiechając się już do przyjaciółki. -Na razie Nate, zajmę się tym, jak tylko wrócę-zapewniła szefa, żegnając Covingtona i idąc do przyjaciółki.-Tutaj niedaleko podobno jest dobra knajpka, chodźmy-powiedziała, doskonale wiedząc, dokąd pójdą.
Po kilku minutach weszły do lokalu, a Lara uśmiechnęła się do kelnera, który podał im karty i zapewnił, że służy pomocą. Właściwie, to dziewczyna nie miała pomysłu, dlaczego Rosalie tak nagle zaproponowała takie wyjście. Te lunche nie były czymś, co robiły zazwyczaj. Częściej spotykały się w weekend, lub wieczorami, ale ot nie był problem. Może coś się stało?

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

#16

Owszem, stało się i Rosalie wciąż nie mogła wyjść z tego zdziwienia, że Lara jest taka zwyczajna, taka normalna jakby nic się nie stało! A przecież szatynka widziała ją z Jakem i nie spodobało się jej to. Naprawdę Rhodes ponownie zamierzała pakować się w kłopoty? Przecież ten chłopak był toksyczny. Hepburn chciała mieć nadzieję że przyjaciółka nie planuje do niego wrócić tylko że to mężczyzna ją zagadał, a ona zwyczajnie mu odpowiedziała, pogadali chwilę i szybko się zmyła. W tym celu Rosa nie mogła czekać do weekendu, wolała spotkać się w tygodniu. Przyjechała zatem do tego biura, weszła do środka i poczekała na blondynkę, ale widząc ją w towarzystwie tego przystojniaka to kopara jej opadła i to dosłownie. Po pierwsze jej przyjaciółka wyglądała rewelacyjnie, ale tutaj nie było żadnego elementu zaskoczenia, bo Rhodes miała doskonały styl ubierania, poza tym była śliczna. Za to wzrok szatynki przykuł ten cały Nate, który wizualnie pasował do jej przyjaciółki wręcz idealnie. To będzie idealny powód dla którego Lara nie powinna rozmawiać ani spotykać się ze swoim ex.
- Oczywiście, chodźmy. - stwierdziła, zgadzając się na prośbę Lary, a potem obejrzała się za siebie w stronę jej szefa. Wciąż zastanawiała się czy to był ten prezes, którego asystentką jest jej przyjaciółka, czy może przystojny kolega z pracy?
- Czy mi się tylko wydaje czy zapomniałaś mi wspomnieć o tym przystojniaku z pracy? - zapytała gdy już wyszły z budynku i nikt nie miał prawa usłyszeć ich rozmowy. Rosalie chciała wiedzieć wszystko, nawet te najpikantniejsze szczegóły, a takowe musiały być, wystarczyło spojrzeć z boku jak oni na siebie patrzą. A może to tylko wyobraźnia szatynki pobudzona miłością, która w niej wręcz rozkwitała i emanowała nią dookoła.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Lara znała Jacka długo, dopiero po latach zdecydowała się z nim związać. To niestety się nie sprawdziło, bo choć mieli wspólne zainteresowania, to jednak bycie parą było bardzo chybionym pomysłem. Jednak, jako że ich rodzice również utrzymywali ze sobą kontakt, trudno było im zerwać tak kompletnie i nigdy więcej się nie widywać. Tak wiec zdarzało im się od czasu do czasu nawiązać jakiś kontakt, zadzwonić do siebie, wpaść na siebie gdzieś na mieście i tak dalej. Jednak żadne z nich nie miało najmniejszej ochoty na to, aby znów się z nim związać! nie była głupia, ani aż tak samotna, nie ma o co się bać.
-To? To był Nate, mój szef-przewróciła oczami. Cóż, Nie planowała się z nim spotykać, wdzięczyć się do niego i tak dalej. To nie wydawało się być mądrym pomysłem z wielu powodów. Również dlatego, że ich rodzice się znali, a sama blondynka miała pokazać ojcu, że jest odpowiedzialna, a sypianie z własnym szefem na pewno na to nie wskazywało. Jak już, to powinna to zrobić wcześniej, aby tą pracę otrzymać, a nie teraz, gdy już ją miała i całkiem się sprawdzała.
-Stolik dla dwóch osób, dziękuje-zwróciła się do przystojnego bruneta w białej koszuli, który przywitał ich w drzwiach restauracji. Uśmiechnęła się do niego i udała za nim, wierząc, że Rosalie idzie za nią i już za moment dowie się, co dręczyło przyjaciółkę na tyle, aby ta domagała się spotkania następnego dnia, już w porze lunchu,

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Szatynka podążyła zatem za Larą, przetrawiając dotychczasowe informacje, które od niej otrzymała. A jednak to był przystojny szef, którego go Rhodes była asystentką. Zatem romans z szefem był czymś bardzo nie na miejscu, ale czy blondynka nie widziała jak on na nią patrzy? No z tego co z boku Rosalie zobaczyła to też śmiała twierdzić, że blondynce podoba się jej przełożony.
- Szef, rozumiem, ale i tak nie rozumiem dlaczego pominęłaś ten fakt, że jest niezwykle przystojny i młody. W dodatku nie wspominałaś również o tym, że facet ewidentnie rozbiera cię wzrokiem. - odparła, przez chwilę milcząc niby to studiując kartę od menu, bo nie wiedziała czy powiedzieć o tym blondynce, czy też nie. Z drugiej strony były przyjaciółkami, zatem nie chciała przed nią ukrywać tego, co zobaczyła. Musi jeszcze wybadać czy jej przyjaciółka również leci na Covingtona.
- Tak w ogóle to tak się ostatnio zastanawiałam, bo widziałam Jacka na mieście, czy wy utrzymujecie ze sobą jakiś kontakt jeszcze? - zapytała znów niby to od niechcenia, uciekając wzrokiem do karty dań. Kiedyś trzeba będzie wyłożyć karty na stół, ale najpierw Hepburn chciała sprawdzić czy przyjaciółka jej nie okłamie.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Serio? Lara by sobie dała rękę uciąć, że jakby przebąknęła coś na temat tego, że podoba się jej Covington, czy że z nią flirtował, to Rosalie byłaby pierwszą osobą, która by ją zaczęła za to krytykować. Dlaczego? Bo przecież w końcu znalazła dobrą pracę, którą dostała w związku ze swoimi możliwościami i wykształceniem i tak dalej, a romans może wszystko zniszczyć, spalić mosty, spowodować, że ludzie będą gadali, zrobi sobie zły pr i tak dalej. A tu proszę, ona wydaje się być pierwszą do tego, żeby ich do łóżka zapraszać! Pewnie jakby była potrzeba, to by jeszcze stała na czatach, aby nikt przypadkiem im nie przeszkadzał w amorach. No kto by się tego spodziewał! Może faktycznie ten Grayson nie dość, że zmienił Hepburn, to jeszcze ze zyskiem dla wszystkich znajomych Rosalie?
-Pójdź do okulisty, bo ewidentnie masz jakieś omamy-roześmiała się. Wiedziała, co to czuć się, jakby facet rozbierał wzrokiem, wiedziała też co to flirt i tak dalej i ostatnie, co czuła ze strony Nathaniela, to było właśnie to. Wręcz czuła się, jakby wciąż była dla niego gówniarą, która wciąż bawiła się lalkami, kiedy on już miał te kilkanaście lat i był tak dorosły, bo wyszły mu pierwsze włoski pod nosem.
-Jacka?-zapytała skołowana, bo totalnie nie miała pojęcia o kogo przyjaciółka pyta. Pewnie przez całe swoje życie poznała nie jednego Jacka, bo było to dość klasyczne i popularne imię, ale żaden z tych panów, czy chłopaków nie zapadł jej na tyle w pamięć, aby tak naprawdę wiedzieć, o kim mowa. Zwłaszcza, że jej były, którego Rosalie widziała, nazywał się Jake.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Owszem, zanim Rosalie zaczęła swoją transformację poprzez Graysona, jego miłość i czułość to tak by właśnie było, mówiłaby głosem rozsądku, napominałaby przyjaciółkę, że wchodząc z romans z przełożonym niszczy sobie karierę, ale i również robi sobie złą opinię, która będzie się za nią wiodła przez długi czas. Jednak teraz Rosalie podążała za głosem serca, a także pożądania, które w niej rozbudził ukochany i które chciała ugaszać tylko z nim, żeby nie było. A zaalarmowana widokiem przyjaciółki z jej byłym chłopakiem musiała ingerować, bo naprawdę nie chciała by Rhodes do niego wróciła. Już wolałaby by ta miała romans z szefem. Pytanie tylko czy on nie ma żony i dzieci, bo do rozbijania małżeństw i rodzin nie zamierzała jej namawiać!
- To chyba tylko ty nie chcesz tego zauważyć, wiem już jak wygląda wzrok faceta wyraźnie zainteresowanego kobietą. - zrobiła przy tym cwane brewki, bo ona na miejscu Lary nie wsiadłaby do windy z takim Covingtonem na przykład w obawie że winda się zatnie i zrobi się naprawdę gorąco...
- Ale musisz przyznać, że on ci się podoba. - dodała, chcąc wyciągnąć tę informację od blondynki, bo widziała to wręcz w jej spojrzeniu na szefa. Niech się teraz nie wykręca że Rosalie ma omamy wzrokowe!
- No tego twojego toksycznego byłego, co go tak potwornie nie znosiłam, bo źle na ciebie wpływał. Jack, Jake, wybacz, nie pamiętam już imion wszystkich twoich byłych. - powiedziała, bo miała wrażenie że Lara udaje że nie wie, o kogo jej chodzi, ale wręcz przeciwnie, to jest jej standardowy ruch zwany unikiem od odpowiedzi. Wybrała zatem pozycję z menu na lunch i poczekała aż przyjaciółka zrobi to samo.

autor

dreamy seattle

ODPOWIEDZ

Wróć do „Pioneer Square”