WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powrót do pracy był jednym z milszych powrotów od kiedy wylądowała na ziemi amerykańskiej. Poświęcając się pracy w polu zupełnie zapomniała jak brakowało jej dbania o cmentarz. Co prawda, pracy fizycznej miała dostatek przebywając we Francji, a przekopywanie ogrodu było zgoła podobne do przekopywania grobu, aczkolwiek powrót do smętności i szarówki cmentarnych uliczek sprawiał jej niemałą radość. Tym większą, gdy dowiedziała się o swoim nowym współpracowniku, niejako zatrudnionym na jej miejsce, gdy opuściła Seattle na przeszło pół roku. Dziwnie było wrócić do pracy z kimś nowym, ale sprawiała jej przyjemność możliwość odezwania się do kogoś innego niż do trupów, gdy raz za razem przerzucała kolejne sterty ziemi by można było na spokojnie pochować kogoś kto na zawsze pożegnał się z tym padołem.
Dziś akurat miała wolne od pracy jako takiej, ale i tak zdecydowała się odwiedzić Serenity Funeral Home. Głównie dlatego, że dzień wcześniej zostawiła w domu pogrzebowym swój plecak, a w nim wagon papierosów, których straty nie mogłaby przeżyć. Z momentem, w którym skończyła jej się ostatnia fajka w wysłużonej i wymęczonej paczce trzymanej w kieszeni skórzanej kurtki, postanowiła wybrać się na, bądź co bądź, nie tak daleki spacer by odzyskać swoją własność, która chociaż bezpieczna była jej nad wyraz potrzebna.
Zapięła mocniej kurtkę próbując odgrodzić się od wiatru, który wżerał się za poły materiału. Nałożyła kaptur na głowę z chwilą, w której poczuła pierwsze spadające krople deszczu. Liczyła tylko, że nie zacznie się zaraz ulewa, która uziemi ją w Serenity na dłużej niż by tego chciała. Wcisnęła ręce w kieszenie chcąc je ogrzać. Nienawidziła jesieni. To zawsze był najbardziej depresyjny, smutny czas w roku. Czas, w którym jedyne o czym marzyła to zakopanie się między książkami beatników i nie wychodzeniu spod koca przez cały dzień. Wszechobecna szarówka i ciemność, która pojawiała się dużo szybciej niż by tego chciała, całkiem sprawnie odbierały jej radość z życia, której ostatnio i tak nie miała zbyt wiele.
Wkroczyła do Serenity z hukiem zamykając za sobą drzwi. Nie pamiętała gdzie dokładnie odstawiła swój plecak z drogocenną zawartością, więc zaczęła krzątać się po całym domu pogrzebowym w poszukiwaniu utraconego skarbu. Nigdzie go nie widziała.
-Putain.- mruknęła pod nosem chodząc do pomieszczenia, w którym były trzymane wszystkie trumny. Dopiero po chwili zorientowała się, że w jednej z nich spoczywa człowiek. Konkretnie kobieta. -Em, pardon, w trumnach nie można spać.-rzuciła czując się w obowiązku do wyproszenia niespodziewanego gościa, mimo że nie była w pracy i teoretycznie nie był to jej interes a Blake'a, którego jak na złość też nigdzie nie widziała.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

4.
Yael, mimo że pracowała w szpitalu i prowadziła własną firmę, mając całe życie do czynienia w różnymi ludźmi, na różnych etapach hierarchii, nie wiedziała, jak bardzo różniła się praca z nimi w jej codziennym środowisku a w środowisku pogrzebowym. Gdyby nie fakt, że w ostatnim czasie brakowało personelu (będzie musiała porozmawiać o tym z Blakiem), nie znalazłaby się w sytuacji, w której obsługiwała klientów. Cechowały ją empatia, duże doświadczenie zawodowe oraz w kontaktach z innymi, ale nawet to nie wystarczyło podczas jej pierwszej sprzedaży trumny. Jako współwłaścicielka nie została odpowiednio przeszkolona do takich czynności. Tyle kwestii się na to składało!
Normalnie czułaby potrzebę jak najszybszego opuszczenia pomieszczenia pełnego trumien i innych równie prowokujących rzeczy, żeby nie kusić przypadkiem losu. Teraz jednak, gdy tylko pożegnała klientów, a jej wzrok spoczął na drewnianej puszcze, jaką wybrali dla zmarłego krewnego, zaświtała jej zaskakująca myśl. Praca w Serenity, choć nigdy nie pomyślałaby, że coś takiego kiedykolwiek ją spotka, wbrew pozorom, poszerzała horyzonty. Odkąd zaczęła regularnie się tu pojawiać, odkryła, że praca ta odpowiadała na wiele nurtujących ją, filozoficznych pytań. No bo gdzie indziej nadarzyłaby się okazja, aby wypróbować jak to jest leżeć w trumnie? Nieboszczykowi było wszystko jedno, bo i tak niczego nie czuł, ale ona miała tę przewagę, że była żywa i mogła doświadczyć tego zjawiska.
Zanim myśl, że być może to, co właśnie robiła, nie było dobrym pomysłem i nie bez powodu przestrzegało się pewnych zasad nawet, a może przede wszystkim, w miejscach takich jak zakład pogrzebowy zdążyła na dobre zakorzenić się w jej głowie, ona leżała rozciągnięta wewnątrz wyściełanej purpurowym aksamitem trumny. Ale po niemałym zawahaniu, które z każdą kolejną chwilą rosło proporcjonalnie do rozmiarów ciekawości. Jeśli w ten sposób ściągnie na siebie pecha w postaci przedwczesnej śmierci, to przynajmniej będzie miała już wybrane łóżko na tę okoliczność.
Poprawiła się, powierciła, nim znalazła sobie wygodną pozycję, po czym przymknęła powieki, a cisza panująca na terenie budynku, pozwalała na równoczesne wyciszenie wszelkich myśli, w szczególności tych świadczących o głupocie popełnionego czynu. Kurczę, w takich warunkach naprawdę można by przespać do końca świata i jeden dzień dłużej! Co prawda jej by wystarczyło kilka dodatkowych godzin każdego wieczoru, ale kto by się nimi zadowolił, jeśli miał do wyboru całą wieczność? Nic więc dziwnego, że nie zarejestrowała momentu wejścia Liane, pochłonięta tą perspektywą. Dopiero bezpośrednio skierowane do niej słowa zmusiły ją do otworzenia oczu, które wytrzeszczyła w przerażeniu.
— O, Chryste! — krzyknęła na widok sterczącej nad nią kobiety, odruchowo podciągając się do pozycji siedzącej i układając dłoń na klatce piersiowej, chcąc uspokoić dudniące w niej głośno serce. — Wystraszyłam się na śmierć — wydyszała, po upewnieniu się, że nieznajoma była żywym człowiekiem, a nie duchem czy inną nawiedzającą ją zjawą, jak jej się z początku wydawało. Może dlatego zarzut w jej głosie wybrzmiał tak wyraźnie. Wzięła do siebie zbyt dosłownie panujący w zakładzie klimat, aczkolwiek to chyba jeszcze nie znaczy, że można ją straszyć w tak okrutny sposób! — Prze...praszam, ja tylko... to znaczy, nie wiedziałam, że ktoś tu jest — zreflektowała się, jak tylko dotarł do niej nader oskarżycielski ton, jaki wcześniej zastosowała wobec niej, w dodatku tak, jakby świadomość czyjejś nieobecności w pomieszczeniu była jedynym powodem powstrzymującym ludzi przed wchodzeniem do trumny zawczasu. — Mogę w czymś pomóc? Kim pani jest? — zapytała, w roztargnieniu wpatrując się w dziewczynę. Najwyraźniej uznała, że kwestia wyjaśnienia jej tożsamości była pilniejsza niż, no nie wiem, wyjście z trumny, na przykład.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Stała przed kobietą w niejakim osłupieniu. Ostatnie czego się spodziewała to zamiast znaleźć plecak z papierosami odnaleźć kobietę spoczywającą w trumnie jak gdyby nigdy nic. Fakt faktem sama często miała ochotę położyć się w jednej z nich, jednak nigdy nie zrealizowała swoich zamiarów. Wychodziła z założenia, że mimo tego, że Blake był jej dobrym znajomym, to w miejscu pracy wypadałoby zachować pozory przyzwoitości i profesjonalizmu. Nie poznawała leżącej przed nią kobiety, więc wątpiła by pracowała w tym przybytku, a nawet jeśli by pracowała to nie dawało jej to pozwolenia na wykorzystywanie asortymentu w taki sposób. Możliwe, że była nowym pracownikiem tak jak Tomas i Liane, która dopiero co wróciła do pracy nie miała kiedy jej poznać. Uniosła delikatnie brew na przerażoną reakcję kobiety. Właściwie jej się nie dziwiła. Leżała tutaj sama z zamkniętymi oczami zupełnie nie spodziewając się gościa w postaci Liane.
-Wybacz, nie chciałam cię przestraszyć.-odpowiedziała natychmiastowo i zgodnie z prawdą. Może nawet miała lekkie wyrzuty sumienia za tak gwałtowne przerwanie jej wypoczynku. Sama z pewnością nie chciałaby być tak rozproszona, zwłaszcza w praktycznie wyludnionym zakładzie pogrzebowym. W takich warunkach do głowy mógł by przyjść nawet pomysł, że to nie człowiek stoi obok, a zjawa opuściła jeden ze swoich grobów czy którąś ze stojących tu uren.-Ale w dalszym ciągu musisz wyjść.- dodała praktycznie od razu po poprzedniej wypowiedzi chcąc podkreślić nieodpowiedniość zachowania kobiety. -Podejrzewam, inaczej byś się Pani pewnie nie położyła w trumnie.- zaśmiała się lekko odejmując ciężar panującej chwili. Ostatecznie sytuacja była na tyle irracjonalna i niespodziewana, że wręcz śmieszna. Uśmiechnęła się lekko do kobiety pokazując, że nie jest wrogo nastawiona, a jedynie wykonuje, co prawda nie swoje, obowiązki.
-Pracuje tutaj, to ja powinnam pytać czy mogę w czymś pomóc.- odparła choć pomaganie klientom było ostatnią rzeczą jaką by sobie przypisała z racji pracy jako jedynie grabarka.-Ale właściwie to tak, jest coś w czym potrzebuje pomocy. Szukam czarnego plecaka z wagonem papierosów w środku.- dodała licząc, że może nieznajoma pomoże jej namierzyć skarb, po który przemierzyła całą tę drogę.-Pomóc Pani wyjść?- zaproponowała przyjacielsko wystawiając rękę w kierunku kobiety. Mimo wszystko nie miała wrogich zamiarów. Nie za bardzo ją obchodziło, że jakiś klient postanowił sobie odpocząć w trumnie, bardziej rozśmieszyła ją cała ta sytuacja aniżeli zdenerwowała. Może to i dobrze, bo jakby kobietę znalazł Blake mógłby mieć do tego zupełnie przeciwne podejście.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— W porządku. Poniekąd sama ściągnęłam na siebie tę możliwość — przyznała z nerwowym rozbawieniem pobrzmiewającym w głosie, którym chciała zamaskować wciąż widoczne oznaki rozdygotania. — Przynajmniej mam pewność, że jesteś prawdziwa. Zjawa czy inna Południca na pewno miałaby na celu przestraszenie mnie, ale tak, że nie miałabym po co stąd wychodzić — dodała z nieco większą swobodą, wynikającą nie tylko ze względu na fakt, że Południce buszowały na ogół w polach, dzięki czemu mogła odłożyć obawy na bok. Nawet zaśmiała się cicho pod nosem, rozładowując napięcie.
— No właśnie, bo ja... tego... — zająknęła się, szukając właściwego wytłumaczenia swojego zachowania, które w dalszym ciągu pozostawało niejasne. Tak jak jej obecność. — Robiłam tylko konieczny rekonesans. Sprawdzałam wytrzymałość trumny. Chyba nikt nie chciałby, żeby okazała się wadliwa i niezdatna do sprzedaży. — Pochwaliła się w myślach za ten refleks w wymyślaniu pretekstów w sytuacji wymagającej szybkiego działania, chociaż sama nie była do końca przekonana do jego wiarygodności. Wyłapując tę lekką niepewność w postawie, dodała pospiesznie: — Na szczęście moje przypuszczenia się potwierdziły. Jest solidna jak — trumna? — mało co. — Na zwieńczenie słów pokiwała głową i poklepała demonstracyjnie krawędź trumny. Czego nie robi się dla podtrzymania niewinnego kłamstewka, prawda?
— Pracujesz tu? Tak się składa, że ja też — oznajmiła. — Jestem nową współwłaścicielką. Miło mi cię poznać. — Jeszcze nigdy nie przedstawiała się nikomu siedząc w trumnie. Nie miała też za złe młodej pracownicy tego małego niedopatrzenia. W końcu okoliczności mogły być trochę mylące i bynajmniej nie wskazywały na to, że miała do czynienia ze swoją przełożoną. — W zasadzie miło jest wreszcie poznać kogoś, kto, jak twierdzi, tu pracuje — sprostowała, układając usta w łagodny uśmiech. Najogólniej rzecz ujmując, wylądowała w środku trumny dlatego, że nie nie było nigdzie nikogo wykfalifikowanego do obsłużenia klientów. Jeśli Ci w ogóle wrócą do zakładu, to będzie jej osobisty sukces.
— Pomóc mi wyjść? — w odpowiedzi na pytanie dziewczyny zwróciła na nią nieco zdezorientowane spojrzenie, co najmniej jakby ta nie zwracała się do niej, a ona wcale nie znajdowała się w środku trumny. — Ach, tak! Jasne, dziękuję. — Potrząsnęła głową w roztargnieniu. Chyba trochę za szybko uznała, że dla dobra sprawy najlepiej będzie zapomnieć o całym zajściu. W każdym razie nie zamierzała oponować, tym bardziej, że propozycja naprawdę wydawała się zbawienna w obecnych warunkach, dlatego też chwyciła się dłoni blondynki, podniosła się i ostrożnie opuściła miejsce spoczynku.
— Plecaka niestety nigdzie nie widziałam — zaczęła, gdy już bezpiecznie stanęła na ziemi, wygładzając wygniecione ubranie — ale może uda nam się go znaleźć — zaproponowała uprzejmym tonem, skupiając uwagę na pracownicy. Poza tym, że zrobią coś pożytecznego w ten sposób, to poświęcony na poszukiwania czas wykorzystają do nieco lepszego poznania się nawzajem. — Teraz przynajmniej mogę przedstawić się tak, jak należy. A zatem jestem Yael — wyciągnęła dłoń do Liane, a na twarzy ciemnowłosej po raz kolejny zagościł uśmiech, zdradzający tylko i wyłącznie dobre zamiary.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zdziwienie powoli zaczęło przemieniać się w rozbawienie. Siłą rzeczy cała sytuacja była istnie komiczna. Liane nie zdziwiłaby się, gdyby któregoś dnia role były obrócone, bo sama niejednokrotnie miała ochotę położyć się w jednej z trumien, kiedy tylko Blake'a nie było w zasięgu wzroku. Co prawda, nigdy nie zebrała w sobie odwagi by to zrobić, ale nie powinno ją nadto dziwić, że ktoś inny się tego dopuścił.
-Spokojnie, ja nie mam morderczych zamiarów.- uśmiechnęła się próbując zapewnić, że żadna z niej zjawa czy inna Południca. Jedynie zagubiona grabarka, lekko poirytowana bo straciła swoją własność, która miała dla niej ogromne znaczenie. Prawdopodobnie dużo większe niż powinno mieć. Znów za bardzo się przyzwyczajała do papierosów, znów zdawały się stawać sednem jej życia, ucieczką od myśli i zaproszeniem do relaksu, którego nie było w stanie dać jej nic innego. Po raz kolejny w swoim życiu była stanowczo zbyt mocno uzależniona od tych nieszczęsnych tytoniowych ruloników trzymanych w rozdygotanych rękach.
-Jasne, rekonesans-pomachała głową niby z aprobatą jednocześnie tonem głosu okazując, że zupełnie nie wierzy w tę wersję wydarzeń.-Wiesz, nie musisz nic wymyślać, po prostu chciałaś się położyć w trumnie, czaję to-dodała chcąc zdjąć ciężar z ramion nieznajomej i odjąć jej choć trochę stresu w tej, bądź co bądź, krępującej sytuacji. Jak nikt inny rozumiała pobudki nieznajomej, choć komiczne, to całkiem zrozumiałe.
Następne słowa wybiły Liane z rytmu. Współwłaścicielka? Co się stało z Saorsie? Od kiedy Blake zatrudnił dodatkowego współwłaściciela? Czemu nikt jej nie poinformował o tych wszystkich zmianach w Serenity? Z drugiej strony była jedynie grabarką, więc nie potrzebowała tego rodzaju informacji. Nie stanowiła żadnej znaczącej funkcji w Serenity, więc też nie powinna wymagać by mówiono jej o wszystkich zmianach, które miały w najbliższej przyszłości zaistnieć w zakładzie.
-Współwłaścicielką? Blake nic mi nie mówił, że będzie nowa współwłaścicielka. W każdym razie, pracuje tu jako grabarka, więc pewnie i tak nie będziemy się zbyt często widywać.- wzruszyła ramionami nastawiona na to, że to jedne z ich ostatnich spotkań. Liane pracowała w nocy na cmentarzu, a nie bezpośrednio w zakładzie, więc rzadko kiedy miała kontakt z kimś innym niż Tomas. Wyciągnęła rękę w stronę nieznajomej by pomóc jej w końcu wyjść z trumny i postawić stopy na podłożu. W chwilę później kobieta już stała poza trumną, a Liane zabrała wyciągniętą rękę.
-Cholera, też nie mam pojęcia gdzie on może być. A ma dla mnie wartość...cóż, uzależnieniową.-przyznała otwarcie wiedząc, że poruszenie wartości sentymentalnej przy wcześniejszym przyznaniu się do posiadania wagonu papierosów będzie co najmniej śmieszne. -Liane-odparła łapiąc dłoń Yeal w geście powitania.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

— A to niespodzianka — zaśmiała się nerwowo pod nosem na zapewnienie płynące z ust dziewczyny. Cóż, miejsce zdecydowanie sprzyjało morderczym okolicznościom, dlatego musiała zaufać jej na słowo, mimo że się nie znały. Oczywiście doskonale zdawała sobie sprawę, że tylko żartowały, jednak z drugiej strony, czy potencjalny zabójca (zabójczyni w tym przypadku) nie chciałaby, aby jej ofiara właśnie w ten sposób wykluczyła prawdopodobieństwa śmierci?
— No... tak — przyznała po chwili zawahania, uznając, że dłuższa improwizacja jest bez sensu, ponieważ nie trzeba było być nie wiadomo jakim geniuszem, żeby przejrzeć jej prawdziwe intencje. Tym bardziej, że jej nieudolne próby wytłumaczenia się tylko ją zdradzały, zamiast faktycznie działać na korzyść. Poza tym, czy na pewno aż tak zależało jej na tym, żeby wzbudzić w blondynce inne wrażenie? Na pewno nie do tego stopnia, aby po wyjściu prawdy na jaw, dalej brnąć w swoich postanowieniach. — Chociaż to jak ujęłaś tę kwestię brzmi trochę strasznie. — Co najmniej tak, jakby Thirlby zdradzała jakieś samobójcze myśli i położyła się w trumnie czekając na przedwczesny koniec.
— Nie mam żadnego interesu w tym, aby go usprawiedliwiać — zaczęła łagodnym tonem — ale to dosyć świeża sprawa. Zresztą on sam był tym faktem zaskoczony. — Na usta kobiety wpełzł cień sadystycznego uśmiechu na wspomnienie tego niedawnego spotkania oraz wyrazu, jaki zagościł na twarzy mężczyzny, kiedy zastał ją w swoim gabinecie, a ona wdrażała go w nowe zmiany mające zapanować w zakładzie. — W każdym razie nie miałam jeszcze okazji poznać wszystkich pracowników. — Kilku z nich było nieobecnych od momentu pojawienia się Yael, z innymi się mijała ze względu na jej napięty grafik. Wizyty składane w nowym miejscu pracy nadal były nieregularne i często niespodziewane. — Myślałam już nad spotkaniem zapoznawczym — zagaiła po chwili z pytającą nutą w głosie, jak gdyby chciała znać zdanie Liane w tym temacie. Pomysł zrodził się w głowie ciemnowłosej nie tylko dlatego, że osobiście uwielbiała urządzać wszelkiego rodzaju spotkania, nawet pomimo wystarczającej ilości obowiązków, ale chociażby ze względu na to, aby uniknąć sytuacji z dzisiaj. Obawiała się, że jeśli postanowi wpadać na resztę członków zespołu pracowniczego w podobny sposób, to ci nie będą w stanie uwierzyć w rolę, jaką tu pełni.
— W porządku, to znajdźmy go, a jak już nam się to uda, postaram się zapomnieć o jego ewentualnej zawartości — odchrząknęła z rozbawieniem, po czym odeszła kawałek i zaczęła rozglądać się, chociaż szczerze wątpiła, że zaginiony plecak znajdował się w pomieszczeniu z trumnami. — Gdzie najczęściej bywasz jak jesteś w pracy? — zapytała, chcąc ją naprowadzić na jakiś trop, który ułatwiłby im zadanie.

przerwane

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”