WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ryan odebrał granat i sam go rzucił by być dokładnie przygotowanym na mającą nadejść eksplozję i huk. Zamknięte pomieszczenie, takie jak klatka schodowa... eksplozja zrobiła wrażenie. Musiała zaskoczyć i zaskoczyła. Mimo wszystko też Ryana, który jedynie zdołał zorientować się, że zakapior zsuwa się ze schodów, próbuje jakoś odzyskać równowagę, wyhamować, doprowadzić się do porządku. Zdążył wykopać mu z dłoni broń, a potem już Mia - do której po chwili dołączył jeden z ochroniarzy - zaczęli go obezwładniać i unieruchamiać.
- Najchętniej bym go zabił - mruknął Ryan bo oczami wyobraźni widział, jak udają się na górę, a w tym czasie ktoś z napastników ratuje z opresji tego tutaj 'gagatka'. Dlatego też nie odmówił sobie strzału w prawe ramię jeńca. Czy obawiał się konsekwencji? Nie, skądże, ustawa o przeciwdziałaniu terroryzmowi była po ich stronie. Podniósł jeszcze broń maszynową, bo wolał jej szybkostrzelność na krótkim dystansie z jakim będą mieli do czynienia niż z powolnym pistoletem.
Nie zdążył zawołać do drugiego z ochroniarzy, który ruszył na górę przekonany, że jest względnie bezpiecznie. Wystrzały dały Ryanowi do zrozumienia, że jest odwrotnie, ale zbiegający dość szybko i jakby nerwowo oprych z góry nadział sie na broń Jensena. Dwie krótkie serie po trzy pociski: trzy trafiły kamizelkę, dwa w głowę i jeden w ramię, w efekcie drugi z oprychów był unieruchomiony.
- Zadekujcie się na tym trzecim piętrze. Jedno z was niech zostanie na klatce z tym rannym, a drugie niech mnie osłania. - powiedział do słuchawki/mikrofonu - Co z tym helikopterem do kurwy nędzy? - warknął na Thomasa i słysząc że dwójka na dole zabiera się za wykonanie jego polecenia ruszył korytarzem przez trzecie piętro. Pierwsze pomieszczenie, drugie... w trzecim natknął się na kogoś, kto nie wyglądał jak pracownik. Nie pytał. Kolejna szybka seria, kolejny trup - Dwóch na klatce, jeden na trzecim piętrze. Mamy trzech. Zostało pięciu? - wolał się upewnić, bo w rachubie już się pogubił, czekał na potwierdzenie. - Daleko jesteście? Nie możemy iśc wyżej bez sprawdzenia, czy na tym piętrze jest już bezpiecznie... - dodał, ale pojawił się problem. O dziwo nie działał system antypożarowy, a po sprawdzeniu w sumie czterech najbliżśzych pomieszczeń ogień, dym, temperatura... nie było jak zajrzeć głębiej w piętro. Zaczął kaszleć, a zaraz potem się wycofywać, już lekko przykucnięty. - Jak sytuacja? - wycofywał się mając wciąż przed sobą korytarz by nie dać się zaskoczyć...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Podrywają maszynę. – Thomas odpowiedział szybko, gdy Ryan zadał (niezbyt grzeczne!) pytanie o helikopter. Mia wprawnie unieruchomiła oprycha, który teraz co najwyżej ruchem posuwisto zwrotnym mógł czołgać się po niewielkiej przestrzeni półpiętra. Jeden z ochroniarzy na wszelki wypadek przykładał jakąś szmatę do rany na ramieniu
Straciliśmy łączność z ochroniarzami na parterze. Jakikolwiek kontakt fizyczny z nimi? – Mia tylko pokręciła głową, nie odpowiadając nawet. Spodziewała się najgorszego. Nagle Thomas głosem pełnym wigoru i nadziei, niemal krzyknąć, że udało mu się uruchomić podgląd kamer ochrony. Niektóre z nich były uszkodzone, ale klatka schodowa do czwartego piętra była pusta. Mia nie czekała, a ruszyła przodem. Była bliżej schodów, więc trzymając broń w pogotowiu pokonywała kolejne stopnie. Znalazła się już na najwyższym piętrze, tuż przed zamkniętymi drzwiami pożarowymi. Thomas nagle zbladł i powiedział, że zamaskowany napastnik zbliża się do drzwi i jest tuż za nimi. Cofnęła się na bok, za skrzydło drzwi. Gdy tylko mężczyzna je otworzył i zrobił krok do przodu, kopnęła je z całej siły. Drzwi nie zatrzasnęły się, ale uderzyły mężczyznę w twarz. Nie czekając dłużej, strzeliła do niego. Celowała w głowę. Tutaj nie było miejsca ani na litość, ani na błędy. Wiedziała, że mają kamizelki kuloodporne, więc nie było sensu bawić się z tułowiem. Wcisnęła swój pistolet do pokrowca, zabierając niewielki karabin zabitego mężczyzny.
Są po drugiej stronie. Korytarzem w prawo. – ale Thomas nie miał całego podglądu. NIe widział co dokładnie dzieje się, ani co się znajduje na końcu. W tym czasie mężczyzna z blizną zabrał tylko panią profesor, strzelając w skroń dyrektora laboratorium. Ruszył zaraz do drabiny przeciwpożarowej, trzymając metalową walizkę.
Idą na dach. Helikopter powinien pojawić się za dwie minuty. – Mia cofnęła się zaraz na klatkę schodową.
Drabina. – skinęła głową na metalowy właz prowadzący na dach. Mogli wejść inną stroną.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Krótkie hasło, ze zrozumiał posłużyło za odpowiedź na stwierdzenie, że maszyna rusza. Wycofywał się gdy usłyszał jak pada hasło o wolnej klatce schodowej. Zaryzykował i przyspieszył, ostatnich parę metrów pokonując plecami do korytarza. Sprawdził część pomieszczeń, do reszty nie był w stanie zajrzeć przez panujące na piętrze pandemonium. Tylko kaszel utrudniał poruszanie się. Dał sobie kilka sekund na względnie bogatej we względnie czyste powietrze klatce a potem ruszył do góry.
To było już po strzałach, którymi Mia zabiła kolejnego oprycha.
- Czyli mamy jedno wyjście w głębi laboratorium i jedno na tej klatce schodowej? - zapytał, ale potwierdzenia żadnego nie potrzebował bo skoro nie widać było żadnych oprychów na klatce, poza tym martwym, to musiało być drugie wyjście z budynku.
- Wszystko w porządku? - zagadnął partnerkę i zajrzał na piętro. W korytarzu były trupy - Osz kurwa... - dopiero teraz dojrzał regularnie rozmieszczone na ścianach pakunki. Nie było co zgadywać, to musiały być ładunki wybuchowe - Do góry, migiem... - nawet chwycił dziewczynę za ramię, mocno ściskając tam palce. Pociągnął ją, ale po paru stopniach puścił aby móc ująć pewnie broń. Mimo pośpiechu zwolnił wspinając się po schodach w górę - Powiadom tego na dole, że ma ruszyć za nami i to szybko - to powiedział do Thomasa. W tym czasie, choć zabrało to nieprawdopodobnie długo bo przecież wciąż uważnie wypatrywał zagrożenia, które mogło nadejść z góry, dotarli do szczytu schodów przeciwpożarowych. Drzwi na dach były zamknięte. Bez przesadnego myślenia sięgnął po swój pistolet i wpakował kilka pocisków w zamek. Tutaj w sumie się chyba powinienem pochylić, ale nie miałem do czynienia z drzwiami przeciwpożarowymi w trakcie swej edukacji i pracy, więc pewnie nie poszłoby super łatwo ale też dlatego Ryan musiał wpakować kilka pocisków by uszkodzić zamek, a nie tylko jeden jak w drzwi z dykty.
- Uważaj... - zerknął na dziewczynę, dał jej znak i powoli zaczał odsuwać drzwi robiąc jej miejsce. Poszła przodem, on zaraz dołączył i przyklejony praktycznie do niej bokiem ubezpieczał jedną stronę rozglądając się po dachu budynku. Znaleźli dwa ciała. Jedno kogoś z ochrony, drugie jakby napastnika.
- Thomas, gdzie ten helikopetr?!{/b] - warknął, gdy zatrzymał się przed gzymsem. W ścianę najbliższego budynku wbite były trzy haki z linami, okno poniżej było wybite. Wykorzystując resztę magazynka Ryan strzelił w okna ze wda piętra poniżej, bardziej na aferę - Skaczemy czy zbiegamy na wariata na dół i liczymy, że ich złapiemy czy uważamy to za dywersję? - potrzebował opinii. Sam skłaniał się do ruszenia przed siebie, bo skoro zaminowali czwarte piętro... Droga na dół nie wydawała się być bezpieczna.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uwaga! Tyły! – usłyszeli nagle przerażony głos w słuchawce, ale ułamek sekundy później padły strzały. Jeden z zamaskowanych napastników wszedł na dach dokładnie tą samą drogą, którą wcześniej pokonywali Mia z Ryanem. To były ułamki sekund, gdy Mia wpadła za pobliski mur. Była to pewnie jakaś murowana obudowa filtrów powietrza czy innych wynalazków niezbędnych w laboratorium. Przez moment zabrakło jej nawet oddechu. Trafiły ją dwie kule, szczęśliwie zatrzymane przez kamizelkę kuloodporną. Mimo wszystko uderzenie było nieznośnie silne, odbierając jej na moment nie tylko wdechu, ale nawet utrzymania równowagi. Napastnik strzelił kolejną serią w ściany, wyraźnie miał ich tylko powstrzymać. Domyślała się też, że dwoje ochroniarzy, których zostawili na trzecim piętrze już nie żyła. Być może napastników było więcej niż się spodziewali.
W oddali słychać było śmigła helikoptera. Gdy tylko odzyskała oddech, wyciągnęła z kieszeni telefon komórkowy, przełączając go na aparat fotograficzny. Wysunęła go tylko, by na wyświetlaczu widzieć lepiej, gdzie znajduje się napastnik.
Zdejmijcie go. – sapnęła tylko. Helikopter znajdował się wystarczająco blisko, by oddano z niego kilka strzałów. Mimo to, napastnik przybrał podobną taktykę do agentów. Schowany za jakimś niewielkim gzymsem czy murem, oddawał kolejne strzały w stronę unoszącej się nad ziemią maszyny.
Ryan, spójrzw dół. – z budynku na przeciwko wychodziła grupa napastników, prowadząc panią doktor. Co gorsza, mieli trzy identyczne walizki, rozchodząc się do dwóch motorów i samochodu.. W aucie znalazła się również pani profesor, wrzucona tam niczym wór kartofli. Mężczyzna z blizną na policzku spojrzał w górę, wyciągając lekko rękę z pilotem. Naciskając jeden z przycisków detonował ładunki wybuchowe na czwartym piętrze, uszkadzając niektóre ze ścian. Mia, w przeciwieństwie do Ryana, była świetnym strzelcem. Służba wojskowa na pozycji snajpera sporo jej w tym pomogła. Przekręciła się zaraz, gdy napastnik na dachu wyraźnie wpadł w panikę nie spodziewając się eksplozji.
Pierwszy strzał, w ramię mężczyzny z blizną. Ten chyba nawet krzyknął, ale po pierwsze był za daleko, a po drugie zapewne po chińsku, by cokolwiek zrozumieć. Drugi strzał, w oponę samochodu. Nie mogła oddać kolejnego strzału, z dołu padła seria z karabinu, a motocykliści ruszyli.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obyło się bez obrażeń, bez postrzału, ale zawdzięczać mógł to tylko wyszkoleniu wojskowemu, które na hasło: "Uwaga" sprawiało, że niemal od razu jego ciało szukało jakiejś osłony, a sam Ryan starał się skurczyć by być jak najmniejszym celem. Odskoczył gdzieś w bok, całkowicie tracąc zainteresowanie tym co działo się na dole, ale uskoczył w inną stronę niż Mia, na której to skupiony został cały ogień. Trzeba było okrążyć przeciwnika. Broń automatyczna już nie miała ani pół naboju, dlatego z pistoletem w ręku, korzystając z tego, że dziewczyna była celem spróbował obejść przeciwnika.
- Do jasnej cholery jeżeli nie jesteście w stanie kutasa oblecieć i zdjąć to chociaż zwiążcie go ogniem! - pośród strzałów, hałasu helikoptera i wybuchów naprawdę ciężko było się porozumieć, ale najwyraźniej ktoś coś zrozumiał. Właśnie, wybuch. Dało się go odczuć, usłyszeć, ale Ryan był przekonany, że budynek się nie zawali. Podejrzewał, że chodziło o zniszczenie dowodów w ogniu, pożarze, eksplozji i fali uderzeniowej niż zrównanie całego laboratorium z ziemią. Wtedy rozwaliliby fundamenty... I chryja byłaby dużo, dużo większa. Pokonał dwie następne obudowy wentylacji/klimatyzacji i zaszedł od tyłu napastnika. Zastanawiające, że facet tak zażarcie się bronił jak wyglądało na to, że zostawili go tutaj na pastwę losu. I to był koniec rozważań na jego temat w wykonaniu Jensena. Trzy strzały, z których dwa trafiły w głowę i problem został rozwiązany.
- Jesteś cała - zagadnął Mię gdy lekko zgarbiony do niej podbiegł. Zerknął na samochód z przestrzeloną oponą, dwa ruszające motory - Zdejmijcie ich kurwa jasna! - kolejny krzyk do centrum dowodzenia, helikopter przestał lewitować nad dachem i padły strzały. Ryan wychylił się nieco i zobaczył, że jeden motocyklista padł martwy, drugi zniknął gdzieś za budynkiem i w pościg za nim udał się śmigłowiec - Musimy się dostać na dół... Po drugiej stronie widziałem zewnętrzne schody przeciwpożarowe - mruknął pomagając Mii wstać - Ruchy - ponaglił ją i dopadł do klatki schodowej. Teraz najgorsze. 9 pięter o ile go nie myliła pamięć, mniej więcej 30, 40 sekund by zbiec, do tego trzeba będzie obiec budynek. Minus to co już stracili. Przestępcy mieli co najmniej dwie minuty na to by się oddalić, ulotnić i to pomimo niesprawnego auta - Gdzie jest jakieś wsparcie?!{?b] - znów się wydarł na biednego Thomasa zbiegając po dwa, trzy schody na raz. Niemal jak parkourowiec.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Teren jest otoczony przez wojsko, ale nie mogą namierzyć motocykla. Śmigłowiec zgubił ich na zjeździe do centrum miasta. - oznaczało to mniej więcej tyle, co częściowy sukces? Albo raczej głęboką porażkę. Ocaleli ze strzelaniny napastnicy wraz z ich przywódcą i panią profesor nie maja zbyt wielkich szans na ucieczkę z terenu otoczonego przez wojsko. Po kilku minutach zjawił się drugi śmigłowiec, patrolując przestrzeń z powietrza.
- W porządku, nic mi nie jest. - a przynajmniej nie miała żadnych krwawych ran ani złamań. Kilka siniaków pojawi się z czasem na jej brzuch lub klatce piersiowej od dwóch nieszczęsnych kul, która władował w jej kamizelkę niechciany gość na dachu. Nie czekała na specjalne, pisemne zaproszenie. Podniosła się sprawnie, może z pomocą Ryana, chwytając go za dłoń. Znaleźli zewnętrzna, przeciwpożarowa klatkę schodową. Schody były metalowe i wąskie, ale suche. Nie było większego zagrożenia. Zostało im nic innego jak niemal zaskakiwać z nich raz za razem, by dobiec na dół.
W między czasie Thomas poinformował ich o przyjeździe grupy operacyjnej. Napastnicy wraz z panią profesor zabarykadowali się w jednym z magazynów, grożąc detonacją kolejnych ładunków wybuchowych. Zaczęło się tez oczywiście do niewielkiej strzelaniny. Wymiana ognia była krótka, ale nikt do końca mie wiedział czy napastnikom skończyła się amunicja, czy tylko zaczęli ją oszczędzać.
- Ilu jest w środku? - zapytała, gdy zjawił się kapitan grupy operacyjnej. Wyjaśnili, ze podczas ucieczki z samochodu udało się zdjąć jednego z Chińczyków. Trzech wciąż pozostaje w środku, razem z zakładniczką. Nikt tez nie potrafił określić ilości ładunków wybuchowych. Nie znam się na tym, ale zapewne Mia potrafiła opisać co widzieli na czwartym pietrze i ile orientacyjne ładunków zarejestrowali.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Czyli mamy zagubiony motocykl, spory teren otoczony przez wojsko i mały, trzyosobowy oddział porywaczy/terrorystów w magazynie. Dwa śmigłowce na górze i potencjalne ryzyko wybuchów...
- Co nie powiedzą, blefują - może było to zbyt duże uproszczenie, ale ci goście byli zawodowcami tylko mieli w tym momencie pecha, że akurat na akcję napatoczyli się agenci ze sporym doświadczeniem jak Mia i Ryan, a nie jakieś biurkowe żółtodzioby. Pierwszorzędne zaminowali laboratorium, ale skoro znaleźli się w potrzasku... to nie star trek, aby możliwa była teleportacja - Zależy im na tym aby opuścić ten teren więc dopóki pani doktor jest żywa mają jakąś szansę - powoli oddech Jensena już się uspokoił, kapitan grupy operacyjnej potwierdził to, co w pośpiechu pościgu zdążyli zauważyć Mia i Ryan. Została trójka - Nie wiem ile tam jest tych ładunków, ale wciąż jestem zdania, że to tylko dywersja. Zamieszanie, zburzenie budynku... - tutaj pokręcił głową - Dolary przeciwko orzechom, że gdyby chcieli zburzy budynek to zrobiliby to zaraz po tym jak go opuścili - kolejne złote myśli niemniej zgodnie stwierdzono, że warto odsunąć się na wszelki wypadek. Takie eksplozje to nie planowane wyburzenia z telewizji, gdzie gruz spada w dokładnie wyliczone miejsce.
- Słuchajcie, skoro już tutaj jesteście, to nie ma co się w tańcu pierdolić - oznajmił w końcu Ryan - Bierzcie granaty gazowe i zagazujcie ich tam w środku - kapitan zaczynał protestować, ale w głowie Jensena wciąż były słowa, że ważne są wyniki badań a nie pani profesor. Nie doszło go nic o tym, że coś się zmieniło. Niechętnie, ale kapitan uznał, że na ten moment to najlepszy sposób. Oddział zaczął się ustawiać w poszukiwaniu miejsc, przez które mogliby dostarczyć dym do magazynu - Nie pamiętam kiedy ostatni raz rutynowa akcja zamieniła się w tyle trupów i wybuchów. Pomijając oczywiście Irak i Afganistan - dodał z cierpkim uśmiechem i pobrał z wozu bardziej szybkostrzelną broń. Na dach spuszczony został mały oddział, który od góry przystąpił do poszukiwania otworów przez które można wrzucić granaty dymne. COś znaleźli, jak zostało oznajmione na radio, chwilę potem przez część biurową magazynu, tą z niewielkim oknem, wrzucono z ziemi kolejny.
- Dajmy temu parę minut... - przyglądał się uważnie - Zostawiamy to operacyjnym, czy chcesz dołączyć? - zagadnął, a moment później zza ich pleców, z budynku laboratorium dobiegł wybuch. Póki co niewielki - Pewnie jakiś niewypał się nagrzał i eksplodował.... - potem nastąpiła kolejna eksplozja i jeszcze jedna. Jakby większa. Budynek laboratorium większości okien już nie miał. Stał. Póki co.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Stanowczo nie powiedzieli nam wszystkiego. - nigdy nie lubiła pracy z obcym wywiadem. Nawet FBI stosowało wobec niej politykę ograniczonego zaufania. Nie pozostawała im dłużna.
- Ewidentnie bardzo im zależało na zdobyciu tych wyników. I nie było byle jak wyszkoloną grupą mafiozów. - utkwiła wzrok w gorze, próbując dostrzec jak kolejne osoby z grupy operacyjnej dostają się na dach.
- Myśle, że powinnismy im to zostawić. Dopóki sytuacja nie będzie beznadziejna. - stwierdziła po chwili zastanowienia. Nie znali tutejszej grupy operacyjnej. Wydawało jej się, że w takiej sytuacji lepiej się nie wtrącać. Nie mieszać w planach i dynamice grupy, która przywykła do pracy we własnym zespole.
Obejrzała się tylko przez ramię, słysząc kolejne eksplozje. Zapewne Ryan miał racje i były to tylko pozostałości po zostawionych tam ładunkach. Z drugiej jednak strony, nikt do końca nie wrócił na miejsce zdarzenia. Trzecia eksplozja zdawała się być silniejsza. Ale jakie były szanse, że zaistniała sytuacja to tylko akcja dywersyjna, mająca odwrócić uwagę wszystkich od głównej grupy złodziei, którzy teraz mogli swobodnie wydostać się z budynku laboratorium przez piwnice albo system kanałów? O ile takie w ogóle tam istniały. Z jakiegoś jednak powodu eksplodował czwarty ładunek, tym razem niespodziewanie niszcząc szyb windy. Budynek nie nadawał się do użytku. Co to, to nie.
Grupa szturmowa była już w środku. Strzały, krzyki i eksplozja. Chińscy najemnicy detonowała ładunki, nie tylko popełniając samobójstwo ale także mordując przy tym panią profesor i dotkliwie raniąc dwóch żołnierzy grupy szturmowej.
- Thomas, potrzebna nam karetka. I udało się dorwać motocyklistę? - jakimś cudem mężczyzna dosłownie rozpłyną się w powietrzu. Tuż po tym jak zgubił go patrol ze śmigłowca, miejscowi agenci znaleźli porzucony motocykl.
Wyniesiono ze środka ciało poturbowanego mężczyzny, jednego z żołnierzy grupy operacyjnej. Był w ciężkim stanie. Oczywiście nie było wiele do zbierania z ciał napastników, którzy terrorystyczna manierą zostali blisko ładunków wybuchowych. Mia wiedziała tylko, że musza ściągnąć swoich techników aby zabezpieczyli próbki dna.
Po kilku chwilach podstawiono nawet wan tylko dla agentów FBI. Wsiadła do środka, opierając plecy o metalową ścianę. Tutaj przynajmniej nie było całego hałasu i nikt nie zawracał głowy.
- Thomas, temperatura ciała motocyklisty musiała być znacznie wyższa od pozostałych ludzi w tłumie. A przynajmniej wyższa niż 90% ludności. - w końcu stres czy nawet bieg za autobusem mógł podnieść tętno. Ale sprawdzenie kamer pod kątem temperatury ciała może pomoc wytypować przestępcę. To jedna z opcji, której używa się przy zapobieganiu atakom terrorystycznym.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zez rozbieżny byłby bardzo pomocny, bo z jednej strony był magazyn i centrum akcji, z drugiej strony niedawny teatr wydarzeń w budynku laboratorium, którym wstrząsały kolejne wybuchy. Każdy kolejny zdawał się być większy albo to też może wrażenie, że konstrukcja budynku, brak szyb po tylu strzałach w zupełnie inny sposób oddawała eksplozje, fale uderzeniowe. Potem do wszystkiego doszły jeszcze strzały, jakby kolejne wybuchy, krzyki i zamieszanie na radiu. Trudno, na prawdę trudno było się nie skrzywić.
Wszystko to jednak trwało całkiem niedługo. Ledwo całe to pandemonium się zaczęło, a już magazyn opuszczali członkowie grupy operacyjnej i wszyscy zaczęli się gromadzić wokół busów, vanów, ciężarówek. Niektórzy zdawali raporty, inni odstawiali sprzęt, analiza, pomoc rannym. Chyba po raz pierwszy dało się słyszeć syreny: zarówno te należące do służby medycznej jak i straży pożarnej. Ci drudzy pojawili się jeszcze przed ambulansami i było kilka wozów.
- Miło popatrzeć jak dla odmiany coś wychodzi - luźna uwaga rzucona przez Ryana gdy wchodził do środka. Szkoda pani profesor, ot tak zwyczajnie, po ludzku, chociaż wyrzutów nie miał. Ocalenie jej głowy nie było priorytetem - Spójrzmy na to realnie. Trzech ludzi, trzy walizki. Wywieźli co najwyżej część wyników, a nie sądze by taki interes, do którego potrzebowali pani profesor... wciąż są w dupie - tajemnicą poliszynela było to, że oni również byli w dupie - Thomas, tutaj nie było żadnych próbek tej broni biologicznej? -dopytał dla pewności, a potem nie zgodził się z Mią - Rozmawiamy o kamerach miejskich. DO tego samochody, pojazdy, klimatyzatory... Facet zniknął i o ile sobie czegoś nie złamie albo nie wpadną na niego zwykłe krawężniki to gościa nie ma... - dodał powoli rozpinając kamizelkę kuloodporną - Nic tu po nas - lekko się podniósł uderzył pięścią w ścianę oddzielającą 'pakę' od szoferki. Dał znać, gdzie chce aby ich zawieźć, w odpowiedzi dostał informację, że potrwa to pół godziny do trzech kwadransów - Teraz możemy się tylko odprężyć, nie ma co o tym myśleć. Jutro przyjdzie czas na decyzje i wnioski jak technicy będą wiedzieli choć trochę... - błysnął szelmowskim uśmiechem. Zajął całą ławkę przy jednej z burt samochodu, na przeciw Mii. Pozycja półleżąca, jedna noga na siedzisku, druga na ziemi. Nawet na moment przymknął oczy, ale przeszkodziła mu informacja w słuchawce. Mia też słyszała. - Chcą raportu zaraz po powrocie więc nie trać czasu moja droga - spojrzał na nią twardo.;

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Są w stanie zdobyć pozostałe części w jakikolwiek inny sposób? Inneźródła? Albo czy ta jedna część jest w ich rękach niebezpieczna? – było wiele pytań. Ona miała wiele pytań. Cały czas pracowali w częściowej ciemności, nie widząc czego bronią, ani dlaczego. Projekt międzynarodowy? Możliwe, ale zwykle rządy niechętnie dzieliły się otwarcie badaniami nad jakąkolwiek bronią.
Nie mam niestety pełnych danych. Ale... – Thomas chyba nawet kliknął parę razy, a potem konspiracyjnie obniżył głos. – Z plików, które widziałem wynika, że chodzi o broń o podłożu genetycznym. I w laboratorium nad nią pracowano, a nie tylko zbierano dane. – Mia pokręciła głową. Oznaczało to tyle, że jakaś część tej broni albo jej projekt, mógł być w rękach chińskich przestępców. A raczej przedstawicieli komunistycznego rządu.
Spiszę wszystko zaraz jak dotrzemy do biura. – skinęła głową, niemal jak przed przełożonym. Mimo, że przez pierwszą sekundę lub dwie, tylko patrzyła bacznie na Ryana i zupełnie mu nie odpowiadała. Taki krótki pojedynek na spojrzenia, mimo, że chyba nawet nie był nim szczególnie zainteresowany. Właściwie nawet nie było żadnych przeciwskazań, aby zaczęła pisać ów raport w hotelu. Do biura pewnie dotrą dopiero kolejnego dnia, a szefostwo zwykle nie lubiło czekać.
Oparła tył głowy o metalową ścianę samochodu, zamykając oczy na parę chwil. Czuła jak serce wciąż bije jej jak dzwon. Odnosiła wrażenie, że słyszy każde uderzenie i szum krwi, która buzowała w żyłach w zastraszającym tempie. Temperatura powoli opadała, a przy każdym głębszych wdechu czuła ślad po uderzeniu kuli. Spodziewała się zobaczyć tam spore zasinienie.
W drodze do hotelu rozpięła jeszcze kamizelkę kuloodporną i odłożyła na bok. Wan zatrzymał się na parkingu, a kierowca zapytał czy czegoś im potrzeba. Mia pokręciła tylko głową, kierując się do głównego wejścia. Wszystko wyglądało tutaj nad wyraz normalnie i spokojnie. Kolejni goście wchodzili i wychodzili, lobby kumulowało szepcących i śmiejących się ludzi. Podeszła do recepcji, odbierając klucze swoje i Ryana.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Broń genetyczna? Zamienią ludzi w zombie? - ciężko powiedzieć, czy Ryan pytał się z autentycznym zainteresowaniem, czy tylko sobie kpił. Naturalnie był członkiem/pracownikiem rządowej agencji, która wiedziała dużo, nawet bardzo dużo, ale takie cuda rodem z filmów science-fiction i/lub postapokaliptycznych były mu bardzo obce. W każdym razie nim Thomas zdążył w jakikolwiek sposób odpowiedzieć, Jensen dał mu znać, żeby sobie darował a oni chcieli wykorzystać ten czas na krótki odpoczynek. Paka na vanie na miejskich ulicach to był prawdziwy luksus w porównaniu na przykład do wojskowych transporterów opancerzonych poruszających się pustynnymi szlakami.
Mimo to, demonstracyjnie rozprostował kości jak znaleźli się na parkingu i odprawili szofera.
- Grzeczna dziewczynka - po raz pierwszy Ryan pozwolił sobie na swobodne zachowanie. Miało to miejsce tuż przed tym, jak rozdzielili się w lobby. Klepnąwszy Mię tuż po tym jak jej ciało skręciło w stronę recepcji sam udał się do hotelowej restauracji. Zabawił tam krótką chwilę i spotkali się z Mią przy windzie. Podróż w górę była krótka. Szkoda tylko, że w pokoju czekał na nich gość.
- Koncertowo to spieprzyliście - odezwała się kobieta siedząca na kanapie z laptopem przed sobą. Podniosła się by ich powitać. Blond włosy spięte w urzędniczy kok, męski garnitur. Chyba tylko biżuteria i buty na niewielkim obcasie zdradzały, że to nei jest jakiś facet w przebraniu - Jestem szefową lokalnej komórki agencji. Zadam wam pytanie, ile newsów o wybuchach w dzielnicy przemysłowej i strzelaninie z udziałem wojska i helikopterów pojawiło się w internecie i ile z nich musieliśmy zdjąć. Możecie się pomylić o sto - dorzuciła jadowicie gestem wskazując na miejsca w części salonowej pokoju. Ryan nim usiadł pozbył się zaczynająćej go irytować słuchawki siadł na fotelu, nogi skrzyżował na niskim stoliku przed nim i splótł dłonie za głową - Nie musimy przed tobą odpowiadać. To centrala tak nas kierowała... - i tutaj zerknął na Mię ciekawy czy ma coś do dodania. Ona była zawsze tą bardziej wygadaną z ich duet.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie, nie. To broń chemiczna, ale sterowana genetycznie. Środki, które atakują konkretne grupy genomu. – ale fakt, Thomas nie zagłębiał się dalej w temat. Chyba sam nie miał wystarczająco informacji. Mia opuściła wan, a potem odebrała klucze z recepcji. Swój wcisnęła w tylną kieszeń jeansów. Przyniosła również klucz Ryanowi, aby nie musiał użerać się z recepcjonistą, ani kolejką ludzi. Miała już iść do siebie, gdy w pokoju Ryana czekała na nich jakaś – reprezentantka modowego trendu lesbian chic, promowanego dzielnie już w latach dziewięćdziesiątych przez niemiecką projektant, Jil Sander.
Gdybyście reagowali szybciej, newsów byłoby mniej. – odpowiedziała chłodno.
Sprowadzenie grupy szturmowej albo otoczenie terenu zajęło Wam nadzwyczaj długo. Zastanowiłabym się czy to tylko kiepska logistyka czy sabotaż? – uniosła lekko brwi, siadając prosto. Ona raczej nie miała w sobie tej nonszalancki Ryana. Może nawet nie zajęła żadnego miejsca na krześle czy fotelu, a tylko opierała się ramieniem o framugę drzwi. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i ubiegła przełożoną, gdy ta znów rozchyliła wargi by coś dopowiedzieć.
Gdybym nie strzeliła w opony, stracilibyśmy nie jedną trzecią, a pewnie całość skradzionego materiału. Zamiast przyjmować pozę Królowej Śniegu, radziłabym skupić się na poszukiwaniach uciekiniera. – wzruszyła lekko ramionami.
Ostatecznie też odpowiadam przed swoim przełożonym z Mossadu. Jak widać nasza komórka wywiadowcza zawsze działała sprawniej. Podrzucę Pani kilka notatek ze szkolenia, może to pomoże. – bywała wręcz bezczelna. Ale sprawdzała się w swoim zawodzie. Kobieta była niemal pobladła ze złości, ale Mia tylko rzuciła oznakę i pistolet na pobliskie biurko, by z krótkim Będę u siebie, wyjść z pokoju.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Pozostaje tylko się zastanowić, dlaczego mieliśmy się tym zająć my, a nie ktoś od Was, z Kalifornii... no ale nie zwykłem dyskutować z rozkazami. Ktoś za ten burdel beknie, mam tylko wielką nadzieję, że nie skończy się to na szeregowych agentach. Burdel konkretny, wymagający dużych głów. - wszystko zaczyna się od wojska, a tam pewne rzeczy były przewidywalne do bólu. Zapewne technicy pilnowali, aby wszelkie nagrania z internetu usuwać w tempie błyskawicznym, ale nie ma co liczyć na cuda. Sukcesywnie będzie smród wybijać i nie da rady maskować go w nieskończoność. Może chociaż do czasu ustalenia jakiejś oficjalnej wersji, którą opinia publiczna będzie w stanie w miarę spokojnie przełknąć.
Przesuwał wzrokiem to z jednej kobiety na drugą, pokazując swoje rozbawienie tym starciem kobiecych hormonów. Nawet zaśmiał się pod nosem ciekawy, czy gdyby któraś z nich obecnie miała okres doszłoby tutaj do rękoczynów.
- Nie tak szybko cudowna Wonder Woman - odezwała się biurowa - Na amerykańskiej ziemi jesteś pod naszą komendą, w tym wypadku moją - tutaj zerknęła na Ryana. Może i oficjalnie pracowała dla Mossadu, ale że towarzyszącym jej agentem FBI był Ryan to jednak on był odpowiedzialny za Mię. I trochę jakby jej przełożonym? Nieco ważniejszym? - Zostań, może być zabawnie - powiedział stanowczo Ryan, na co spłynęły na niego gromy ze strony gościa. Cóż, blondynka uważała że czymś takim podkopał jej autorytet, ale nie mógł mieć bardziej na to wylane.
- No więc, księżniczko persji, może powiesz mi dlaczego w ogóle pchaliście się do tego laboratorium zamiast poczekać na wsparcie i obserwować? Nie wpadłaś na pomysł, że wasze wejście mogło przyspieszyć to wszystko i gdyby nie wy to laboratorium byłoby całe, a pani profesor by żyła - tutaj RYanowi mogło się wydawać, ale biurowa brzmiała tak, jakby bardziej ubolewała nad stratą laboratorium i wyników niż autorki badań.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chyba cudem nie wywróciła oczami, kiedy Ryan dość stanowczo zażądał aby została w pokoju. Oparła ramię o framugę drzwi, dość beznamiętnie patrząc na przełożoną kalifornijskiego FBI. Właściwie nawet nie była pewna czy kobieta odpowiadała za cały stan? A może tylko za okręg San Francisco. Mia mimo wszystko nie czuła żadnej potrzeby, aby to rewidować i sprawdzać.
O to proszę zapytać biuro w Seattle. Nie jestem upoważniona do przekazywania tych informacji osobom postronnym. – to był niemal policzek. Ale też i fakt. Ich komórka nie miała żadnego obowiązku dzielenia się informacjami. Tym bardziej, że pierwsze polecenia nadeszły z ich braterskiej komórki działającej w Londynie. To MI6 wykryło wrogie działania i oczekiwało skutecznej reakcji. Nikt ich nie powstrzymywał. Dostali jasny cel, aby bronić wyników badań. Mieli czekać w samochodzie, aż złodzieje uciekną? Nie, to nie miało żadnego sensu.
Raport również złożę przed bezpośrednim przełożonym. Ze względu na opóźnienia w działaniu służb lokalnych... – tutaj powołała się na jeden z aktów czy paragrafów, który sugerował, że w zagrożeniu matactwa czy sabotażu, raporty powinny być przekazywane tylko bezpośrednim przełożonym. Aby zminimalizować łańcuch przez, który informacje się przedostawały.
Analizę alternatywnych rzeczywistości i scenariuszy pozostawiam Pani. Mam własne hobby. – rozmawiając, była jak skała. Jako agent Mossadu potrafiła nie wykazywać kompletnie żadnej reakcji emocjonalnej. Nie mrugała nawet, nie dawała po sobie żadnych oznak zainteresowania danym tematem, ani swoją rozmówczynią.
Czy to wszystko? Według protokołu mam obowiązek kontaktu z przełożonym z Seattle. – zaoferowała, że ewentualnie mogą połączyć się z nim wspólnie. Była pewna, że dowództwo ich komórki nie pozwoli, aby jakiekolwiek informacje wypłynęły. Oficjalnie, Ryan i Mia byli szeregowymi agentami. Którzy pewnie znaleźli się w San Francisco z innego powodu niż dzisiejsza akcja.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wymiana zdań, między Mią a kobietą z biura była naprawdę interesująca. Mia wyglądała jak jakiś posąg czy inny robot, który nie zdradzał po sobie choćby cienia emocji, gdy w tym czasie kobieta z miasta po każdej spokojnej odpowiedzi robiła się coraz bardziej czerwona. Zupełnie naturalne w takiej sytuacji było to, że rozbawienie Ryana rosło, a ten przestał walczyć - w sumie to nawet nie zaczął - aby zachować kamienną twarz. Blondynka nie miała opalonej, kalifornijskiej cery, była całkiem blada, więc to zaczerwienienie ze złości... kontrast był przezabawny. Na pewno dla Ryana.
- Jeszcze mnie popamiętasz wonder woman - zaperzyła się blondynka, a Ryan podniósł się powoli ze swego miejsca.
- Mia ma rację. Odpowiadamy przed naszymi przełożonymi a tutaj... nawet nie wiemy z kim mamy do czynienia, nikt nie widział twojej legitymacji, odznaki, czegokolwiek - tutaj obojętnie wzruszył ramionami ewidentnie wytrąciwszy nieproszonemu gościowi resztki pewności siebie. Kobieta zaczęła grzebać w torebce tkwiącej obok i w końcu zaświeciła im przed oczami odznaką. Nawet prawdziwą. Doris. Co za fatalne imię. Nie wyglądało jednak na to, żeby Mia lub Ryan mieli zmienić zdanie - Jeszcze pożałujecie, popamiętacie mnie na zawsze - zagroziła i... wymaszerowała z pokoju. Ryan mógł w spokoju udać się do barku.
- Zadzwoń do tego swojego chłoptasia albo skontaktuj się z kimś z biura by ich poinformować co zaszło i o tej dziwnej wizycie - małpka z whisky znalazła się błyskawicznie w przełyku Jensena, a ten przysiadł przy stole. Wyciągnął komputer, hasło jedno, potem drugie. Pewnie nawet odcisk palca. Zalogował się do systemu i zaczął przeglądać informacje, które były już w systemie. Pierwsze pospieszne, poglądowe raporty, zeznania, hipotezy, krótkie komentarze, pobiezne informacje o ofiarach, zarówno wśród cywilów, jak i terrorystów i służb rządowych.
- Wygląda na to, że praktycznie wszyscy w budynku laboratorium zginęli przed wybuchem. - stwierdził Ryan po pobieżnym przejrzeniu bazy. W zasadzie gdy trafił na coś istotnego od razu mówił to na głos- Terroryści to Azjaci, postarają się zawęzić. No i wybuchy... zaminowane były 3 i 4 piętro, ale wybuchy były też wyżej. Co w laboratorium mogło tak eksplodować, że budynek się zatrząsł? - zerknął przez ramię na Mię - Oh, pewnie go wyburzą. I jakiś pomysł dlaczego wyeliminowali cały zespół pani profesor? - po chwili jednak machnął ręką - To potem, właź pod stół. Potrzebuję relaksu - nawet lekko się przesunął robiąc jej dość miejsca.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”