WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.imgur.com/wFvWBHx.jpeg"></div></div></div>
Ostatnio zmieniony 2022-03-18, 17:43 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Mówię mu, że nie ma szans a on drze mordę, jakby mu rękę odrąbywali, co swoją drogą chciałbym zrobić. – Colin żalił się koledze, z którym wspólnie stali przy swoich świeżo przywiezionym biurku. Oboje mieli zacząć rozpakowywać sprzęt komputerowy, który niedawno przynieśli, ale niespecjalnie śpieszyli się do tego zadania.
- Zobacz ty ją. – Richard szturchnął Colina i kiwną głową w kierunku nieznajomej rozglądającej się na boki. Wyglądała tak, jakby czegoś szukała, ale zdecydowanie nie była jedną z tych zagubionych owieczek, które bały się nowego miejsca. Całą sobą oznajmiała, że wiedziała po to tutaj przyszła tylko, że nie mogła tego znaleźć, a raczej kogoś, kto pokaże jej od których biur miała zacząć. Ducette to wisiało, ale może szef tego przybytku chciał być pierwszym, któremu przygotuje komputer? – Jeżeli facet otacza się takimi pracownicami, to ja chce się tu zatrudnić.
- I co byś robił? Szorował podłogi?
- Mogę szorować podłogi, jeśli ona później wypoleruje mi.. – Colin nie dokończył tylko żachną z rozbawieniem przykuwając uwagę kobiety.
Billie spojrzała na mężczyzn, ale widząc ich ubiór stwierdziła, że to nie do nich przyszła. Ostatni raz rozejrzała się na boki szukając kogoś bardziej przypominającego właściciela ów biura, ale nikogo takiego nie wypatrzyła. Czyżby przyjechała za wcześnie? Niemożliwe, słynęła ze spóźniania się, chociaż obiecała przybranej siostrzenicy, że będzie się starać. Robiła to, ale zawsze jej wychodziło.
Rozpięła skurzaną motocyklową kurtkę, pod którą miała obcisły biały t-shirt podkreślający wcale nie taki przeciętny biust, na którym dwoje mężczyzn zawiesiło swoje spojrzenia. Nic zaskakującego, na co Ducette chciałaby zwracać uwagę. Co innego gdyby wszyscy razem byli w barze. Wtedy pokusiłaby się o krótką rozmowę w zamian za darmowego drinka, za co nie zamierzała przepraszać feministek. Znała swoje walory i śmiało je wykorzystywała, nawet jeśli ktoś mógłby uznać to za przedmiotowe traktowanie swego ciała. Jej ciało, jej sprawa.
- Panowie – zagadnęła podchodząc bliżej szklanego wejścia do jednego z biur. – Wiecie może, gdzie znajdę właściciela tego miejsca? – Przełożyła kask z jednej ręki do drugiej i rzuciła okiem na przeróżne pudła z elektroniką; poczynając od sprzętu komputerowego a kończąc na automatycznych zszywarkach do papieru.
- Jeśli trzeba, to ja nim mogę być, proszę pani. - Niby taki grzeczny pod koniec zdania, a jednak cham i prostak, na którego Billie zareagowała jedynie przewróceniem oczami.
Nic tu po niej.
Ignorując wszelkie kolejne słowa przeszła parę kroków w przeciwnym kierunku i spojrzała na widok roztaczający się za wielkimi oknami. W duchu Ducette przyznała, że mogłaby tu pracować, gdyby rzeczywiście zależało jej na stałym miejscu, w którym i tak nie usiedziałaby zbyt długo.
- Szefowo, my pomożemy. Proszę wierzyć. Jesteśmy najlepszymi.. - Colin, ten mocny w gębie, przerwał wywód, gdy w wielkim korytarzu zauważył mężczyznę, który wcześniej kierował nimi gdzie i dokąd mieli nieść. Koniec laby - jaka szkoda.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

ObrazekSean czuł się jakby w ciągu ostatnich kilku godzin musiał przenieść kilkadziesiąt kartonów, wykonać setki telefonów, a do tego przez cały czas nie jadł. Właściwie, wszystko to było prawdą, więc w sumie czuł się usprawiedliwiony - miał pełne, niepodważalne prawo do tego, żeby być zmęczonym.
ObrazekI jeszcze ten dupek od IT, Billy czy jak mu tam było, się spóźniał.
ObrazekOparł głowę o chłodne lustro w windzie i przymknął oczy oddając się na chwilę błogiemu nicnierobieniu. Myślami błądził we wspomnieniach ostatnich dni (naprawdę, były to tylko dni?) i zaczął zastanawiać się czy aby błędem nie było spokojne, bezcelowe włóczenie się po mieście, które tylko pożarło godziny z jego życia. Mógł ten czas wykorzystać lepiej, na przykład na porządne zajęcie się firmą, którą otwierał zamiast picia piwa w knajpie z ciągnikiem w nazwie. Co jakiś czas wspominał Yael i niezwykłą grę w skojarzenia w poczekalni kancelarii adwokackiej. Albo dziwne spotkanie z jeszcze dziwniejszą dziewczyną na ulicach Zachodniego Seattle.
ObrazekCoraz częściej dochodził do wniosku, że połowa z tych rzeczy nie miała prawa się wydarzyć, a on leży w jakiejś malignie, odurzony prochami na oddziale psychiatrycznym.
ObrazekGong windy wyrwał go z tych, nieprowadzących donikąd, przemyśleń. Schylił się po wytłoczkę z wciśniętymi w nią kubkami kawy, którą położył na ziemi - po co i kiedy - nie miał pojęcia. Podświadomie musiał nienawidzić swojego kręgosłupa.
ObrazekWidok, jaki zastał w biurze dał mu kolejny powód do tego, by stoczyć się w otchłań alkoholowego uzależnienia. Albo narkotykowego. Może wybierze narkotyki, po nich nie trzeba tyle razy chodzić się odlać.
ObrazekPanowie monterzy byli mniej więcej na tym samym etapie roboty co wtedy, gdy ich opuszczał dwadzieścia minut temu - znaczy daleko w polu z mocno topniejącymi szansami na wyrobienie się w rozsądnych godzinach. To jednak był drobny problem w porównaniu do odzianej w obcisłą skórę,kobiety, którą najwyraźniej postanowili sobie tu sprowadzić.
ObrazekAh, a Billy z IT nadal nie przyszedł.
Obrazek-Panowie - oznajmił zmęczonym i cichym, ale nieznoszącym sprzeciwu głosem - zabierajcie się do roboty, bo wam zrobię z jaj druty telegraficzne. Panią zaś, kimkolwiek pani jest i o cokolwiek panią prosili ci dwa, poproszę o wyjaśnienie co ją tu sprowadza.
[Poszukiwania] Praca szuka człowieka w ambitnym, dynamicznym i fabularnie aktywnym zespole Agencji Light Side

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ducette cisnęło się na usta wiele epitetów, którymi miała zamiar uraczyć mężczyzn, ale i jej uwagę zdobył nowy osobnik przybywający na miejsce z kawą. Zlustrowała go wzrokiem zastanawiając się, czy był jednym z biurowych pracowników, czy jednak kolegą tamtej dwójki. Dwóch czy trzech do mordobicia to niewielka różnica. Jasne, nie zamierzała ich być pięściami, ale słownie – owszem.
Szybko jednak okazało się, że ten trzeci nie był w żaden sposób spoufalony z robotnikami, których pogonił do pracy, a jakim ona posłała zadowolone spojrzenie wraz z cwanym uśmieszkiem. Niech nie fikają, bo choć z ich jaj krótki byłby ten drut, to może chociaż przepływ danych będzie sprawniejszy niż między ich penisem a głową.
- O co mnie prosili? – Zmarszczyła brwi, gdy ta nieznaczna sugestia wypłynęła z ust nieznajomego. – Myślisz, że niby kim jestem? – Nawet nie pokusiła się o zwracanie do niego „per pan”. Na szacunek trzeba sobie zasłużyć, chociaż u Billie coś takiego nie istniało. Nie z pierwotnego założenia, z którego wynikało również przedstawianie się drugim imieniem. Sofia była zbyt elegancka, zbyt ludzka i za bardzo powiązana z przeszłością, którą nie chciała się dzielić. Sofia była kimś, do kogo nikt nie miał dostępu. – Śmiało, wyraź swą jakże wyrachowaną opinię na temat mej osoby. – Sprawy na pewno nie ułatwiał obcisły t-shirt który miała pod rozpiętą kurtką. Brakowało tylko dodatkowych pasków przy staniku lub jego brak, o co często się kusiła, bo lubiła gdy jej dziewczynki były wolne. – Tamci już to zrobili, więc doprawdy nie zdziwi mnie jeśli kolejny samiec dołączy do ich udziałów przepełnionych testosteronem – wysyczała nie pozwalając mężczyźnie dojść do słowa. Właściwie dopiero teraz zamknęła ust i zacisnęła wargi wciąż uważnie przyglądając się mężczyźnie. Praktycznie walczyła z nim na spojrzenia.
- Colin, patrz. – Richard szturchnął kolegę, z którym parę chwil wcześniej udawali, że wrócili do roboty. – Zaraz się pogryzą. – Uśmiechnął się rozbawiony.
- Albo ona się na niego rzuci.
- Wolałby, żeby rzuciła się na mnie.
- Na mnie też.
Widocznie oboje wczoraj nie skorzystali wraz ze swymi żonami lub dziewczynami, bo byli napaleni jak małe zwierzątka, które w głowie mieli tylko jedno. Na pewno nie zawsze tak było, ale pracując z samymi facetami nic dziwnego, że energia im wzrastała wraz ze spojrzeniem na kobietę.
- Na wszystkie świętości! Zamknijcie się! – Biura były puste, więc dźwięk roznosił się po wszystkich pomieszczeniach, czego oboje nie byli świadomi, dopóki brunetka ich nie skrzyczała. – Jesteście za ciency, żebym chciała się na was rzucić. Poważnie.. – Ich także zlustrowała wzrokiem. – Z czym do ludzi? – Oj była pyskata i wcale nie bała się wyrażać swej śmiałej opinii.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

ObrazekZ pewnym zaskoczeniem i rozbawieniem przyglądał się temu jak nieznajoma kobieta sypie gromy na montażystów, bowiem w pierwszej chwili spodziewał się, że znajdowała się tutaj na ich zaproszenie. Wszystko wskazywało na to, że przyszła tu w innym celu, choć Sean nie domyślał się w jakim (no i gdzie jest BIlly?).
ObrazekPozwolił, by zadane mu przez nią pytania zawisły w powietrzu chwilowo bez odpowiedzi. Odstawił tekturową wytłaczankę na blat jednego z niewielu złożonych biurek, wyciągnął z niej dwa jednorazowe kubki z kawą i podał mężczyznom gromiąc ich spojrzeniem.
Obrazek-Tylko nie zaczynajcie mi tu przerwy na kawę, bo jedną właśnie skończyliście, panowie - powiedział tonem sugerującym, że na razie nie ma nic więcej do dodania i uważa temat za zakończony.
ObrazekPotem odwrócił się do nieznajomej kobiety jeszcze raz, niejako mimochodem, lustrując ją od stóp do głów, dłuższą chwilę poświęcając jej oczom i starając się wyczytać w nich odpowiedź na dręczące go pytania dotyczące jej osoby. Usiadł na tym samym biurku, na której postawił kawę, ale czynił to ostrożnie, z wyraźnym wahaniem w ruchach, zupełnie jakby spodziewał się, iż mebel runie jak domek z kart pod jego ciężarem. O dziwo, nie tylko utrzymał wagę Seana, ale nawet się nie kołysał.
ObrazekZaskakujące. Jeśli coś robią, robią to nawet porządnie.
Obrazek-Jestem Sean Anderson - przedstawił się zapewne oczekując od niej rewanżu. - Biorąc pod uwagę tempo pracy tych dwóch - kontynuował opierając dłonie na blacie, lekko pochylając się do przodu i teatralnie ignorując okrzyk "hej, my tu jesteśmy!" - nie zaskoczyłoby mnie, gdyby poprosili panią o pomoc w skręcaniu mebli.
Obrazek-Mogłaby mi potrzymać śrubokręt - jego słowa skomentował niższy z montażystów, co wywołało salwę śmiechu jego kolegi.
Obrazek-Zapewne dostrzega pani, że jesteśmy w środku wyposażania biura, więc proszę mi wybaczyć obcesowość, ale niezbyt mam czas na spotkania. Jeśli chodzi o ewentualne zlecenie dla LightSide, proszę zostawić wizytówkę, a jutro oddzwonię. Teraz będę musiał spróbować skontaktować się z człowiekiem, który miał zająć się naszą siecią komputerową, co jest zabawne biorąc pod uwagę, że rozmawialiśmy jedynie za pośrednictwem maila.
[Poszukiwania] Praca szuka człowieka w ambitnym, dynamicznym i fabularnie aktywnym zespole Agencji Light Side

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Patrząc jak tamta dójka odbiera kawę pomyślała, że na nią nie zasłużyli. Że gdyby to ona trzymała oba kubki, z pewnością wylałaby zawartość na tamtych zwyroli, których komentarzy miała już dość. Przyszła tu pracować a nie wysłuchiwać podrzędnych tekstów z najgorszych możliwych menelni, przez które kiedyś przebrnęła i teraz czasami w nich bywała. Nie oznaczało to jednak, że przepadała za ludźmi tam przebywającymi. Będąc konkretnym, w ogóle nie lubiła ludzi. Nie ważne kim byli, czym się zajmowali ani jak wysławiali. Ludzie byli dla niej jedynie źródłem wszystkich okropieństw, bólu, smutku i strachu. Byli czymś, czym przesiąkła, ale całe szczęście nauczyła się z tym walczyć. Nie była bierna. Już nie.
Sean Anderson; to z nim miała się spotkać, ale nie skomentowała tego ani nie przedstawiła się. Uznała, że jeszcze ma na to czas zwłaszcza, że zaraz posłała mężczyźnie minę w stylu „Naprawdę pomyślałeś, że przyszłam skręcać meble?”. Nie chciała w to wierzyć. Ona już dobrze wiedziała, co facet sobie pomyślał.
- Wsadzę ci ten śrubokręt tak głęboko w dupę, że wybije ci zęby – warknęła nie krępując się ani nie szczędząc słów. Miała głęboko w poważaniu to, co ludzie o niej pomyślą. Owszem, była wulgarna. Tak, była też nieprzyzwoita. Jasne, kiepski z niej materiał na dobrego człowieka, który nadawałby się na pracę biurową w otoczeniu krawaciarzy w garniakach. Kiepsko się promowała i pomimo obietnicy złożonej siostrzenicy, przez tamtych dwóch roboli nie mogła się opamiętać. Miałaby im pozwolić sobą pomiatać? Dobre sobie.
- Ostrożności nigdy za wiele – stwierdziła pod koniec wywodu mężczyzny i wzruszyła ramionami. – To mnie zatrudniłeś – dodała rozglądając się na boki, a konkretniej na ściany, skąd wychodziły podstawowe kable sieciowe. – Jestem Billie. – Wreszcie się przedstawiła darując sobie nazwisko. Uważała, że to nie było potrzebne, o ile Sean się o to nie doprosi. O to jedno mógł, ale nigdy nie będzie wiedział, że Billie to jej drugie imię. Od lat używała go zamiast - Sofia - która nie określała tego jaka była teraz. Tylko dwie osoby tak ją nazywały, na co miały oficjalną zgodę od Ducette. Nikomu więcej tak się nie przedstawiała. Dla ludzi była po prostu Billie – wulgarną, pewną siebie, bezpośrednią i bardzo waleczną kobietą.
Do końca rozpięła skórzaną kurtkę i znów spojrzała w bok, acz w przeciwnym kierunku niż robotnicy pałający się w kiepskich pseudo podrywach.
- Kupiłeś sprzęty, o których pisałam? – zapytała jeszcze zanim przeszła do pracy. Była bardzo konkretna i skoro już doszli do pewnego porozumienia, że ona to „człowiek od sieci komputerowej”, to mogła zacząć robić swoje. – Gdzie pomieszczenie wyznaczone na serwerownie? – Pisała wcześniej, że jak na taką firmę pomieszczenie wcale nie musiało być duże, ale koniecznie klimatyzowane i z możliwością zamykania go na klucz (magnetycznym by się nie obraziła). - Muszę się rozeznać, zobaczyć co udało się ci się zdobyć, czego brakuje i co konkretnie potrzebne będzie dla ledwie co raczkującej firmy. - Jak inaczej miała nazwać miejsce, w którym dopiero co stawiano biurka?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

ObrazekBillie.
ObrazekNie Billy.
ObrazekNo. To, cholera, wiele wyjaśnia.
Obrazek-Eee... Hmm... Tak, więc... - Sean popisał się swoją elokwencją godną prawdziwego właściciela agencji PRowej zastanawiając się jak wybrnąć z popełnionego faux pas. - Poczęstuj się kawą, proszę - wskazał jej czwarty kubek.
ObrazekKiedy korespondował z Billie nie zastanawiał się czy pisze do kobiety czy mężczyzny, bowiem - idąc tropem wszędobylskich stereotypów - założył, że sieć w firmie będzie mu stawiał pryszczaty chłopak w t-shircie z logo Warcrafta albo kraciastej koszuli. Nie przyszło mu do głowy, że informatykiem może być przedstawicielka płci pięknej, do tego odziana w motocyklową skórę i obcisłą bluzkę, na materiale której wyraźnie odznaczały się piersi. Cóż, jeśli tak teraz wyglądają ludzie od IT, Sean chyba powinien bardziej zainteresować się tą branżą.
Obrazek-Tak, chyba tak - zadane przez nią pytania pozwoliły mu uniknąć dalszego brnięcia w niezręczną sytuację, w jaką się wpakował nie weryfikując kogo zatrudnia. - Dałem tę listę w hurtowni i mieli po prostu wszystko sami ogarnąć i tu przysłać.
ObrazekRuchem głowy poprosił Billie, by poszła za nim i skierował się w stronę pomieszczenia, które miało już niedługo stać się serwerownią i sercem informatycznej sieci łączącej komputery pracowników w jeden organizm oraz oczami pozwalającymi wyjrzeć im na świat zewnętrzny. Sean niespecjalnie znał się na tym wszystkim, ale i jego oczekiwania nie były specjalnie wygórowane: sieć robocza, wspólna przestrzeń do magazynowania danych - zabezpieczona przed wejściem do niej z zewnątrz oraz automatycznie wykonywana kopia wszystkich danych firmowych, która codziennie będzie przesyłana na dedykowanego ku temu laptopa Seana. Ten ostatni na ogół miał znajdować się w bliskim sąsiedztwie właściciela. Wszystko okraszone firewallami, podwójną autoryzacją przy logowaniu użytkownika i innymi rzeczami, których teraz się używało.
ObrazekOdchodząc rzucił monterom ostatnie groźne spojrzenie i ruszył w stronę pomieszczenia z zamkiem otwieranym na kartę magnetyczną. Sam czytnik i zamek jeszcze nie działały, więc drzwi były permanentnie otwarte. Sam pokój - zgodnie z prośbą Billie - był klimatyzowany, a jego wymiary nie przekraczały dziesięciu metrów kwadratowych, co - jak podejrzewał Anderson - stanowiło prawdopodobnie aż za dużą powierzchnię. Zakupiony sprzęt nadal był fabrycznie zapakowany i ułożony w kartonach na kilku stertach.
Obrazek-Wybacz, kiepski początek - powiedział. - Na ogół nie mylę pracowników lub wykonawców. Potrzebujesz coś ode mnie na ten moment? Nie wiem ile czasu będziesz potrzebowała, ale ja pewnie zostanę tu do bladego świtu, więc nie wahaj się, gdybym miał w czym pomóc. Nawet, gdyby miało to oznaczać bieganie po kawę. Swoją drogą, długo się tym zajmujesz?
[Poszukiwania] Praca szuka człowieka w ambitnym, dynamicznym i fabularnie aktywnym zespole Agencji Light Side

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Dzięki. – A jednak jakieś maniery miała, chociaż najpewniej to pierwszy i ostatni raz, kiedy mówiła coś miłego. Na dodatek zrobiła to tylko z powodu kawy, na którą może i nie miała ochoty, ale darowanemu koniowi nie zaglądało się w zęby. Jak dają, to bierz. Tego nauczyła się w dzieciństwie i również później, kiedy nie każdy był na tyle łaskawy, żeby rzucić drobniakami, gdy żebrała na ulicy. Całe szczęście tamten epizod trwał krótko, choć znacząco odznaczył się na jej życiu i biografii, której nikomu by nie przedstawiła.
Sięgnęła po kawę, otworzyła wieczko i zajrzała do środka upewniając się, czy była to czarna czy jednak biała kawa. Nie gardziła żadną wersją, chociaż bała się, że ktoś taki jak Sean zamiast mleka mógł dolać sojowego lub migdałowego śmiecia. Mleko to mleko. Chrzanić zdrowie odżywianie i koncerny wmawiające ludziom, że było im to potrzebne.
- Jasne, czyli dałeś komuś listę i nie wiesz, czy wszystko przyszło? Tak samo jak nie wiedziałeś, że zatrudniasz kobietę? – zapytała z nutką ironii w glosie, po czym się uśmiechnęła. – Przecież widzę, że jesteś zaskoczony. Jak zresztą każdy. – Prychnęła z nutką pogardy, ale z drugiej strony lubiła być tą, która zaskakiwała ludzi. – Nie wpasowuje się w stereotypy, ale to chyba dobrze, co? – zapytała go na moment wbijając spojrzenie w rozmówcę. Wiedziała, że pomyślał o czym innym, kiedy ona rozważała scenariusz, gdy do mieszkania wpada policja i myśli, że Billie jest raczej kochanką tego, kogo szukają niż osobą będącą ich celem. To znacznie ułatwiało wykiwanie się od odpowiedzialności, której nigdy nie brała na siebie. W końcu była tylko narzędziem ludzi, którzy zlecali jej zadania. To oni byli źli a nie ona.
Ruszyła za mężczyzną popijając kawę i zastanawiając się, czy nieco dłużej tu nie zagościć. Pracowała w różnych miejscach, jak to informatyk, który nie zawsze był potrzebny przez 24/7 a nawet jeśli to wiele rzeczy mógł zrobić zdalnie. Miała jednak prawo zasiedzieć się w wybranym przez siebie biurze i skoro na razie nikogo tutaj nie było, to Ducette pokusiłaby się na przesiedzenie w firmie paru kolejnych dni.
- Jasne, będę pamiętać – odpowiedziała, ale w chwili gdy weszła do pomieszczenia była już w zupełnie innym świecie. Obejrzała ściany, klimatyzację, która pracowała sprawnie i etykiety przywiezionych pudeł. – Kodowanie zajmie więcej czasu niż rozpakowywanie, dlatego skoro się oferujesz, to możesz wyciągnąć sprzęt z tego pudła i postawić go na zewnątrz. – Nie chciała reszty czasu spędzić w małym pomieszczeniu. Wolała siedzieć na zewnątrz, obok, nawet jeśli oznacząłoby to pracę na podłodze. Przywykła, a nawet to lubiła. – To na razie wystarczy – Reszta, poza wskazanym pudłem, mogła zaczekać. Odsunęła się, żeby zrobić Seanowi miejsce i zerknęła w stronę monterów jednocześnie upijając kolejny łyk kawy.
- Pytasz, bo boisz się, że trafiłeś na jakiegoś lamusa? – zapytała z przekąsem, ale bez złości w głosie. Mało to razy ludzie pytali, od kiedy zajmowała się informatyką? Nie po to, żeby dowiedzieć się czegoś o jej życiu, ale żeby zweryfikować doświadczenie, co trochę jej pochlebiało, bo to znów potwierdzało to, że nie wyglądała na nerda/informatyka. Że była na niego za ładna. – Od kiedy dowiedziałam się, gdzie woźny trzyma klucze do sali informatycznej. Mieliśmy tam tylko trzy stare komputery i mało zajęć z nich, ale mi się spodobały, więc sama sobie urządzałam kursy. – Chwytała w mig wszystko to, co dla innych wydawało się niezrozumiałym ciągiem cyfr oraz komend. – Od tego zaczęłam. – To nie było kłamstwo w przeciwieństwie do dyplomów, którymi mogłaby się pochwalić, bo je sama sobie wystawiła. Wiedziała, jak ludzie patrzyli na samouków bez odpowiedniego papierka. – A ty? Jako szef nie powinieneś leżeć gdzieś w domu i czekać aż to wszystko samo się zrobi? – Rozejrzała się po biurze świadoma, że nic nie zrobi się samo, ale Sean jako szef mógł zatrudnić do tego ludzi i się nie przejmować (o ile ci ludzie nie byliby tamtymi dwoma monterami).

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

ObrazekSean skrzywił się słysząc, w jaki sposób Billie podsumowała jego ostatnie działania w dwóch pytaniach. Jakkolwiek nie próbowałby wykręcić się zgrabnymi słówkami, prawdą było to, że najzwyczajniej w świecie nie ogarniał kuwety z napisem "moja własna firma". I to jeszcze zanim wspomnianą kuwetę postawił w domu. Właściwie to zanim jeszcze w ogóle kupił kota.
Obrazek-Zajęty ostatnio byłem - powiedział. - Jestem przyzwyczajony do tego, że jeśli coś zamawiam to przychodzi kompletne - zatrzymał kubek z kawą w połowie drogi do ust zupełnie jakby nagle coś sobie uświadomił. - Właściwie to w w ogóle jestem przyzwyczajony do tego, że moje polecenia są wykonywane i że pracuję z profesjonalistami. Jeszcze nie wiem czy mogę tak nazwać tych dwóch montażystów, - "hej, słyszymy to!" - ale wygląda na to, że pomimo tempa pracy i tendencji do opieprzania się, meble skręcają prawidłowo. Nie, żeby była to budowa rakiety kosmicznej. Jeśli chodzi o stereotypy to dawno przestałem w nie wierzyć, a pytam, bo jestem wścibski - dodał z szelmowskim uśmiechem.
ObrazekPrawda była taka, że nie był ani wścibski, ani szczególnie ciekawski - przynajmniej w negatywnym tego słowa znaczeniu. Lubił słuchać ludzi, bowiem na ogół wychodziło mu to znacznie lepiej niż mówienie. Ze sposobu, w jaki mówili o sobie lub o tym, co ich interesuje dało się wiele wywnioskować. Wiedział, że Billie zna się na tym, co robi, bo została mu polecona przez osobę godną zaufania w tej materii, chociaż Sean zanotował w pamięci, by odegrać się za brak informacji o tym, iż Ducette była kobietą. Bardziej interesowało co nią kierowało, gdy podejmowała tę konkretną karierę, a z jej słów wynikało, że pasja do, ogólnie rzecz ujmując, komputerów kwitła w niej od dziecka. On marketing odkrył już w czasie swojej pracy zawodowej i nigdy przedtem nawet nie planował, że pójdzie w tym kierunku.
Obrazek-Mógłbym. Gdybym się uparł to nie musiałbym w ogóle przejmować się zakładaniem własnej firmy - odpowiedział biorąc się za rozcinanie taśmy, którą zabezpieczone były wskazane przez Billie pudło. - Problem polega na tym, że najpewniej szybko zaczęłoby mi brakować codziennej rutyny związanej z pracą, o ile w tej branży można powiedzieć, że coś jest rutynowe. Skoro zatem zabrałem się za stworzenie czegoś nowego, jaki byłby ze mnie szef, gdybym tylko wydawał polecenia, kazał siedzieć pracownikom czy podwykonawcom do późnej nocy, a samemu w tym czasie leżał we własnym łóżku? Taka postawa nie motywuje.
ObrazekUdało mu się wygrać z kilometrami taśmy i folii, jakich użyto do zabezpieczenia pakunku i rozpoczął wypakowywanie sprzętu. Niespecjalnie miał pojęcie co wyciąga i układa na podłodze, ale nie miało to szczególnego znaczenia, jeśli nie on miał to potem poskładać w działającą całość. Zresztą, nie zastanawiał się nad tym też z innego powodu - musiał przyznać sam przed sobą, że nieco rozpraszała go sama Ducette. Sean naprawdę lubił i doceniał kobiece piękno - i to niekoniecznie w kontekście, który byłby pierwszym, jaki przyszedłby do głowy montażystom od mebli, ale podobny do tego, w jaki podziwia się dzieło sztuki. Często łapał się na tym, że mimowolnie przyglądał się przedstawicielkom płci przeciwnej - lecz zawsze robił to w sposób nienachalny, pozbawiony nieprzyzwoitych czy uprzedmiotawiających skojarzeń, starając się przy tym nie naruszyć ich poczucia bezpieczeństwa czy swobody. Gdyby go ktoś zapytał, trudno byłoby mu to wytłumaczyć w sposób inny niż takie, że kobiety po prostu mu się podobały. I tyle. Żadnych fantazji.
Obrazek-Pracujesz gdzieś na etat czy raczej wolny strzelec? - zapytał, gdy nagle uświadomił sobie, że przecież taka sieć będzie prawdopodobnie wymagała mniej lub bardziej regularnej obsługi - Szczerze mówiąc, nie mam jeszcze nikogo, kto mógłby się tym zająć później, tak na co dzień. Jeśli nie masz innych, kolidujących zobowiązań, moglibyśmy podpisać umowę. Dowolną, o pracę, kontrakt, zlecenie, co byłoby wygodne dla ciebie i jednocześnie zapewniało sprawne działanie systemów w firmie.
[Poszukiwania] Praca szuka człowieka w ambitnym, dynamicznym i fabularnie aktywnym zespole Agencji Light Side

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Problemem byłby brak pracowniczej rutyny? Ducette nie mogła uwierzyć w to co słyszała. Za każdym razem, gdy miała do czynienia z ludźmi pokroju Seana, zastanawiała się jak mogli być tak ślepi wobec tego co posiadali. Sądząc po tym, co mężczyzna powiedział, mogła wywnioskować, że miał kasę. Nie musiał przejmować się pracą ani podejmować żmudnego procesu zakładania firmy, co wiązało się również z wieloma stresami. Facet miał wszystko i mógł robić cokolwiek chciał, a jednak zdecydował się na to, bo jego problemem życiowym był „brak pracowniczej rutyny”. Przez wiele lat Billie zastanawiała się, czy wreszcie coś zje, czy bezdomny nie nasika na nią, kiedy będzie spać na ulicy albo czy może wreszcie umrze gdzieś od przedawkowania. Nawet teraz miała na głowie problemy typu możliwości przyłapania przez policję albo zemsty jakiegoś gościa, którego ugryzła, bo ten był napastliwy. Pod tym względem zawsze zaskakiwały ją problemy i dylematy innych osób. Nie oceniała. Po prostu nie wierzyła, że ludzie naprawdę uważali to za problem, chociaż ten Seana jeszcze nie był tak paradoksalny jak odwołana wizyta u kosmetyczki (o tej jakże okropnej tragedii usłyszała w kolejce do kasy w markecie).
Nie przyglądała się Sean’owi gdy ten rozpakowywał pudło. W międzyczasie znalazła dogodne miejsce blisko kontaktu, które zaznaczyła najpierw swoim kaskiem, a potem plecakiem położonym na podłodze. Kucnęła wyjmując z tego drugiego swego laptopa i dopiero wtedy rzuciła okiem na mężczyznę.
- W jednym z tamtych mniejszych – wskazała na pakunki blisko drzwi. – powinien być przedłużacz. Przyda się – oznajmiła dalej korzystając z usług, o które nawet nie musiała bardzo prosić. W międzyczasie przyjrzała się dużej skrzynce, którą wyciągnął Sean i przesunęła ją bliżej miejsca, które „zaklepała” swoimi rzeczami.
- Różnie. Pracuje na zlecenie to tu, to tam. – Zamiast patrzeć na rozmówcę, przesunęła dłonią po skrzyni wymiarami przypominającej stacjonarny komputer tylko, że z przodu było dużo wtyczek oraz diod sygnalizujących o pracy serwera. Był piękny. Nowy, świeży i pachniał jak prosto z fabryki. Elektryka w środku była jeszcze nienaruszona, wręcz dziewicza i Billie cieszyła się, że będzie pierwszą, która do niej wejdzie (mhm). To była bardzo intymna sprawa, o czym świadczyło spojrzenie, którym obdarzała ów sprzęt.
- Przemyślę to – powiedziała tak, jakby posiadała wiele ofert, którymi mogła przebierać. W sumie nie było tym kłamstwa tylko, że ona nie chciała dać się usidlić. Nie sprzeda się, nie odda ani tym bardziej nie zasiedzi w jednym miejscu uznając, że ma wygodną posadę. To nie było dla niej. – Gdybym jednak miała brać to pod uwagę preferuje zlecenie, przyjmuje tylko gotówkę i nie wystawiam faktur. – Dopiero po tych słowach uniosła spojrzenie na Seana i oderwała dłoń od pierwszej części serwera. – Nie przepadam za biurokracją. – Posłała mu delikatny uśmiech tak, jakby to miało wszystko wyjaśniać i wreszcie zajęła miejsce przy podłodze opierając się o ścianę. – Przedłużasz podłącz tutaj. – Wskazała na kontakt metr od siebie. Podłączyła serwer do przedłużacza i jeszcze jeden kabel prowadzący od laptopa do serwera. – W porze obiadu nie pogardzę chińskim żarciem. – Bezpośredniość była jej cechą oraz brak wstydu, którego nie miała nawet nie prosząc a sugerując, że z chęcią zjadłaby coś w połowie dnia. Do tej pory będzie siedzieć w swoim świecie kodując, szyfrując i popijając jedną kawę, bo nie lubiła zbyt często wstawać do toalety (nie podczas pracy).

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

ObrazekNie przeszkadzało mu, że wykonuje niezwykle skomplikowane i odpowiedzialne rzeczy jak podłączenie przedłużacza czy podanie jej... jakkolwiek nazywało się to coś służące do zaciskania wtyczek na przewodach internetowych. Sieciowych. No, tych z dużą ilością małych drucików w różnych kolorach.
Obrazek-Brak faktur to problem księgowości, a nie mój - odpowiedział wzruszając ramionami. Nie pierwszy i nie ostatni raz pracowałby z kimś na takich zasadach. Nigdy nie pytał o powód, bo jeśli go nie znał to, w razie potrzeby, nie musiał kłamać. - "To tu, to tam" nie brzmi wyjątkowo stabilnie - na to spostrzeżenie sobie jednak pozwolił. - Wydawało mi się, że branża IT uwielbia zahaczyć się gdzieś na etat, a dodatkowo dorabiać po pracy.
ObrazekW głowie zakwitło mu jeszcze jedno pytanie, ale w tym momencie przerwali im montażyści, którzy - o, ironio!- okazali się całkiem szybkimi pracownikami, gdy znajdowali się pod okiem zleceniodawcy. Skończyli z meblami w części ogólnej i mieli pytania dotyczące jego jego biura i pomieszczenia socjalnego, więc Anderson udał się z nimi, by wszystko szczegółowo wyjaśnić.
ObrazekI na wszelki wypadek - narysować.
ObrazekWrócił po kilkudziesięciu minutach i zastał Billie - jak mu się wydawało - dokładnie w tym samym miejscu, gdzie ją zostawił, totalnie zatopioną w swojej pracy. Przez moment jej się przyglądał analizując pewną dręczącą go kwestię i zastanawiając się nad tym, jak ją poruszyć. W końcu uznał, że najlepsze będzie szczere pytanie.
Obrazek-Billie, - zaczął siadając naprzeciwko niej - gdybym potrzebował, żeby pewien telefon był dla mnie źródłem informacji o osobie, która ma go przy sobie to co musiałbym zrobić? Wiesz, gdzie chodzi, czy mając go przy sobie porusza z innymi pewne tematy, słowa-klucze, powiedzmy. Jest to wykonalne?
[Poszukiwania] Praca szuka człowieka w ambitnym, dynamicznym i fabularnie aktywnym zespole Agencji Light Side

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Jestem kobietą, która nie lubi stabilności. – Posłała Seanowi przeuroczy uśmiech, na który się pokusiła nie bojąc się możliwej sugestii w swych słowach. Była wyzwolona, otwarta i bezpośrednia. Nie uważała, że krycie się z pewnymi preferencjami było warte zachodu. Nie robiła tego, bo nie lubiła czuć się ograniczana a stabilność oraz bycie grzecznym właśnie tak brzmiała. Wolała luz, swobodę i niezależność, chociaż skłamałaby mówiąc, że nigdy nie myślała o stałych związkach (niekoniecznie tych służbowych). Po prostu nigdy nie trafiła na kogoś, kto byłby w stanie ją opanować, a raczej pozwolił jej być sobą. Próba jakiejkolwiek zmiany kończyła się klęską, jak zresztą wszystkie potencjalne bliższe relacje Billie, która czując się przytłoczona i osaczona, po prostu zrywała kontakt.
Tylko na moment oderwała spojrzenie upewniając się, że mężczyzna odszedł razem z montażystami. Właściwie to czekała na ich okropne uwagi, ale najwyraźniej darowali sobie dalsze zagrywki za co była wdzięczna światu, że jednak ludzie uczyli się na błędach (a przynajmniej już wiedzieli, żeby jej nie zaczepiać). Siedząc oparta o ścianę z nogami wyciągniętymi przed siebie sprawnie zajęła się kodowaniem serwera. W mailach dostała wytyczne, co takiego konkretnie interesowała pana szefa i zamierzała to wszystko zrobić łącznie z sugestiami, które również opisała w wiadomościach. Nie cackała się. Była konkretna i nie lubiła dużo gadać na temat swojej roboty. Skoro coś zostało ustalone to tak miało być i koniec. Zadawanie kolejnych pytań było zbędne a ona teraz zbyt zajęta we własnym świecie, który nie był zrozumiały dla każdego.
Słysząc swoje imię nie od razu oderwała wzrok od ekranu. Palce wciąż wodziły po klawiaturze jeszcze przed dobrą minutę zanim przerwała i uniosła wzrok na jak się okazało siedzącego naprzeciwko mężczyznę. Zaskoczył ją tym. Po pierwsze, nie wyglądał na kogoś, kto lubiłby siadać na podłodze. Po drugie, była w takim transie, że równie dobrze teraz mógłby ją zabić a ona by nie zauważyła.
- Pytasz, czy możliwe jest śledzenie i podsłuch przez telefon? – Pytająco uniosła brew i nawet jeśli doczekała się potwierdzenia w formie przytaknięcia, odczekała chwilę uważnie przyglądając się mężczyźnie. – Wiesz co mówią o najnowszych telefonach, że „słuchają przez cały czas”. – Wystarczyła rozmowa z kimś na temat wakacji we Włoszech a w reklamach na telefonie lub w sugerowanych artykułach pokażą się oferty wycieczek albo publikacja o miejscach wartych zobaczenia we Włoszech. – To dość nietypowe pytanie, jak na.. – Zlustrowała go wzrokiem. – ..nie wyglądasz mi na kogoś, kto chciałby śledzić inną osobę. Wydajesz się, jakby to powiedzieć – porządny. – Czy tak mogła go określić? Z pewnością, chociaż miała prawo się mylić. – Powiedzmy, że znam kogoś, kto siedzi w temacie. – Wolała rozmawiać hipotetycznie niż wprost zwłaszcza, że jeszcze nie znała Seana i nie wiedziała czy mogła mu ufać. – Ten ktoś powiedziałby ci, że owszem – możliwe jest śledzenie i wyłapywanie niektórych informacji. Jak to powiedziałeś, słowa klucze są ważne, bo słuchanie wszystkiego to ogromna strata czasu. Łatwiej byłoby ustawić program, żeby ten był wyczulony na dane hasła i przy ich wyłapaniu przeanalizować kontekst. – Bo maszyna zrobi swoje, ale tylko człowiek zrozumie ton wypowiedzi oraz wspomniany kontekst. – Z tego, co wiem – Nadal nie zamierzała wspominać, że mówiła o sobie. On na pewno się domyślił, ale to co w domysłach nie może zostać użyte przeciwko niej. – to trochę kosztuje, ale jest wykonalne o ile podasz numer telefonu, dane osoby do której należy i wspomniane hasła klucze. – Mówiąc to wszystko patrzyła prosto na mężczyznę, ale dopiero pod koniec zawiesiła spojrzenie na jego oczach. – W razie gdybyś miał wątpliwości, ten ktoś nie chce i nie musi wiedzieć po co ci to. Zlecenie to zlecenie. – Intencje oraz powody nie były koniecznością, bo tak naprawdę Billie ich nie potrzebowała, a nawet lepiej jak ich nie pozna. Po co? Żeby potem zostać w coś wrobioną? A tak legalnie mogłaby powiedzieć „Nie wiem. Nie znam się. Zarobiona jestem”.
- Sean – podjęła się dalszej rozmowy tak samo jak on przywołując z imienia. – a gdybym ja chciała zainwestować trochę pieniędzy tak, żeby powiedzmy po pół roku było ich więcej, to czy jest ktoś, kto byłby w stanie mi to zapewnić? – Tak na sto procent bez wrzucania jej w jakąś pułapkę albo piramidę finansową.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obrazek-Ja całe życie uważałem, że stabilność gwarantuje spokojny byt na tym padole łez - odpowiedział unosząc kąciki ust. - Było tak do momentu, kiedy okazało się, że stabilność bywa... niestabilna. Złudna. Chyba lepiej jest konstruować spadochron, a nie fałszywe poczucie... stabilności.
ObrazekJakkolwiek odpowiedź ta mogła być uznana za pokrętną, mało odkrywczą, niewnoszącą wiele do tematu lub po prostu niepoprawną językowo ze względu na ilość powtórzeń, dla Seana odkrycie, że budowa solidnych fundamentów nie wystarczy, gdy przyjdzie tsunami było dość nowe - choć teoretycznie nie powinno. Przez lata był przekonany, że wiele go nie zaskoczy, a życie ma poukładane od początku do końca, a potem przyszło olśnienie, że żył w bańce. Olśnienie to nazywało się "rozwód" i "wyjazd na drugi koniec Stanów".
Obrazek-Wiem, że te nowe telefony tak mają. Korzystam z tego na co dzień przygotowując kampanię online'ową - wyszczerzył się w uśmiechu, po czym spoważniał. - Billie, powiem ci wprost o co chodzi, może będzie łatwiej - spoglądając jej w oczy spróbował maksymalnie skupić jej uwagę na sobie i jednocześnie wyczuć czy może jej zaufać. - Mam pod opieką młodą narkomankę. Numer telefonu oraz samo urządzenie są moje, ona będzie z nich korzystać, a ja po prostu chcę mieć ją... pod kontrolą, gdy nie ma mnie w pobliżu. Jak szybko ten twój znajomy mógłby się tym zająć? Cena nie ma szczególnego znaczenia, o ile nie są to jakieś absurdalne kwoty. Mogę zapłacić ekstra za pośpiech - dodał.
ObrazekHalleluiah była nowym elementem w jego życiu. Los lub przypadek przeciął ich ścieżki i spowodował, że spotkali się na Pięćdziesiątej Dziewiątej. Sean, nie do końca rozumiejąc w co się pakuje, zdecydował się jej pomóc, a dopiero potem zorientował jak głęboko jest umoczona w nałogu i jak trudne, by nie nazwać tego nierealnym, może być podjęcie próby wyciągnięcia jej z tego bagna. Teoretycznie mógł się wycofać w każdej chwili, bo zrobił dla niej więcej niż większość ludzi, jakich spotkała do tej pory, ale jeśli powiedział "A", nie miał zamiaru zaprzestawać przed dotarciem do końca alfabetu.
Obrazek-Nie wydaje mi się, żeby było do coś nielegalnego, skoro faktury za telefon przychodzą na moje nazwisko, ale bardzo by mi zależało na tym, by ta dziewczyna nie miała żadnych podejrzeń, że może być... kontrolowana zdalnie. Byłbym wniebowzięty, gdyby mogło to działać nawet, kiedy wyłączy telefon, ale nie wiem czy wykonalne jest zrobienie czegoś takiego, by w tym momencie przechodził w, nazwijmy to, stan nasłuchu.
ObrazekPytanie Billie z jednej strony go zaskoczyło, ale z drugiej - mógł się go spodziewać. Choć nie prowadził życia ociekającego złotem i przepychem, nie ukrywał też, że pieniędzy mu nie brakuje. Wielu ludzi spodziewało się, że ma jakiś magiczny sposób na ich pomnażanie, ale w rzeczywistości zasada była jedna i niezmienna od tysiącleci: pieniądz robił pieniądz.
Obrazek-Znam człowieka, któremu udostępniłem część moich pieniędzy i on skutecznie inwestuje je na giełdzie - odpowiedział nie wspominając, że ta część to była równa bańka. - Bierze dziesięć procent dla siebie, a ja określam stopień ryzyka, na które jestem gotów. W moim wypadku zarobki pokrywają inflację oraz wystarczą na, powiedzmy, skromne życie. Nie znam się na giełdzie, nie mam wiedzy dotyczącej tego w co najlepiej zainwestować w danej chwili, więc nie idę na ostre układy, ale wiem, że ma klientów, którzy doskonale się w tym orientują - albo mają informację z lewego źródła, pomyślał - i oni potrafią u niego podwoić oszczędności w kwartał. Problem polega na tym, że operuje na fakturach, a jeśli ich nie lubisz potrzebowałabyś pośrednika.
[Poszukiwania] Praca szuka człowieka w ambitnym, dynamicznym i fabularnie aktywnym zespole Agencji Light Side

"Gotyckie odrzwia chylą się i skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich w brylantowej mgle"

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#30

Od zerwania minęło raptem dziesięć dni. Przez ten czas Sirius zwracał się do Lunet jedynie w sprawach formalnych, gdy dotyczyły one bezpośrednio pracy w biurze - przeważnie nawiązywały one do ich projektu odnośnie wystawy na temat starożytnego Egiptu. Powinni niedługo dopiąć wszystko na ostatni guzik, ponieważ wydarzenie zbliżało się ku rozpoczęciu. Mimo tego idea, jakby ugrzęzła w miejscu. Jim musiał wziąć pilnie urlop w sprawach rodzinnych i od czterech dni nie pojawił się na miejscu. Czasem raczył odpisać na e-maila albo na jakąś wiadomość na ich grupowym czacie, ale poza tym nie kwapił się do pomocy. Tymczasem Sirius prężnie starał się dopieszczać projekt. Nawet w domu zajmował się szatą graficzną plakatów, co było zajęciem niezwykle żmudnym. Po pierwsze musiał prędko nauczyć się obsługi programów do obróbek zdjęć, a po drugie gdy przesiadywał do późnych godzin przed komputerem, rano miał problem z wstaniem na zajęcia.
To był gorący okres zarówno w biurze, jak i na studiach.
Minęła dwudziesta pierwsza, kiedy zaparzył sobie podwójne espresso i wrócił z części stołówkowej do biura. Zewsząd panował pół mrok, ponieważ źródła światła dochodziły wyłącznie z dwóch ekranów komputerów oraz lampki, która stała na biurku obok. Wcześniej sądził, że został sam, dlatego poruszał się z zapasem dodatkowych kluczy, aby przypadkiem nikt go nie zamknął. Tymczasem włączony laptop świadczył o tym, że w środku była także Lunet.
Ostrożnie, aby nie rozlać kawy, zasiadł przed swoim komputerem i wrócił do pracy. Oczy zaczynały go piec, a plecy bolały pomimo ciągłej zmiany pozycji. Wykrzywiał się na wszystkie sposoby, jednak ulga pojawiała się tylko na krótką chwilę. Potem znowu czuł dyskomfort w okolicach kręgosłupa.
Po upływie piętnastu minut w pomieszczeniu pojawiła się Lunet. Sirius instynktownie umieścił spojrzenie na dziewczynie i spoglądał na nią znacznie dłużej, niż wypadało. Nie wiedział, czy był to moment, w którym wypadało wszcząć zwykłą rozmowę, dlatego w końcu spuścił głowę i ponownie skupił się na pracy. Przez następny kwadrans edytował zdjęcie piramidy, kiedy niespodziewanie wyłączono prąd. Wpierw rozejrzał się pośród ciemności, a następnie wstał. W tej samej chwili zewsząd dało się słyszeć szczęk zamków. Natychmiast zwrócił uwagę na niewielką skrzynkę z klawiaturą, której kolorowe diody momentalnie zgasły. Właśnie zostali zamknięci w biurze.
- Świetnie - bąknął, po czym włożył dłonie w kieszeń spodni. Szukał kluczy. Przez cały dzień pieszczotliwie się z nimi obchodził, jednak okazało się, że przez kapryśny zwrot akcji, pozostawił je na stołówkowym blacie. Gdy zdał sobie sprawę z tego absurdu, donośnie westchnął. - Masz przy sobie klucze? - skierował pytanie Lunet, pomijając kwestie własnego roztargnienia.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#10
style
Przez ostatnie dziesięć dni Lunet dość skutecznie unikała Siriusa. Nie miała ochoty z nim rozmawiać, ani nawet na niego patrzeć, a gdy tylko pojawiał się w pobliżu, to jej ciśnienie skakało. Jednak pracowali razem, więc próbowała zachowywać się profesjonalnie. Na szczęście miała w firmie tylko część etatu, by pogodzić pracę ze studiami, co nieco pomagało w omijaniu swojego ex, bo ich grafiki nie zawsze na siebie nachodziły.
Niestety przez niespodziewany urlop Jima spadło im na głowę naprawdę wiele spraw związanych ze zbliżającą się wielkimi krokami wystawą o starożytnym Egipcie. Nie mogli więc rozłożyć pracy na kolejne tygodnie, musieli siedzieć po godzinach. Nie przeszkadzało jej to, bo projekt okazał się bardzo ciekawy, a ona mogła poszaleć z planem marketingowym, całą komunikacją oraz różnymi pomysłami. Jednym z nich, chociaż trzeba było przyznać, że było to trochę na złość, było podrzucanie Seanowi coraz to nowszych pomysłów na grafiki, które on zlecał Siriusowi. Oczywiście mogłaby się tym zająć osobiście, bo o ile z rysunkiem by sobie nie poradziła, tak stworzenie grafik nie sprawiało jej problemu. Chciała w końcu potrafić wykonać swoją pracę od początku do końca, więc nauczyła się podstaw, które pozwalały jej potem w dyskusji z doświadczonym grafikiem rzucać tekstami typu przecież tak się da, sama takie robiłam; to wystarczy kliknąć tu; oczywiście, że można to wyciąć; poprawienie tego wcale nie zajmie pięciu godzin.
Omijanie Siriusa miało jeden minus. Musiała wiedzieć, gdzie on jest, by na niego nie wpaść. I tak właśnie było z wypadem po ciepłą herbatę, gdy czekała gdzieś w oddali, aż on wróci do biura, a jej uda się przejść spokojnie do kafeterii. Może i zakrawało to już o absurd, ale naprawdę nie chciała go widzieć. Poza tym potrzebowała przerwy. Późna pora, godziny spędzone przy komputerze oraz wymyślanie kolejnych chwytliwych haseł, oraz próby dogadania się z dziennikarzami, by opublikowali coś o zbliżającej się wystawie, po prostu ją wykańczały. Piętnastominutowa przerwa pozwoliła jej odetchnąć, wróciła wiec do biura mnie spięta. Nie dane jej było jednak skupić się na pracy, gdyż po jakimś czasie padł prąd. Uniosła głowę, rozglądając się w ciemności i po omacku szukając swojego telefonu na biurku, by włączyć w nim latarkę. Skrzywiła się, słysząc głos Siursa.
– Kurwa. – mruknęła pod nosem, kiedy zdała sobie sprawę z tego, co się właśnie stało. Zapewne musieli zgłosić, że zostają po godzinach albo ktoś po prostu o tym zapomniał i właśnie zamknął cały budynek. – Sprawdzę. – odpowiedziała krótko na zadane przez mężczyznę pytanie i wyciągnęła z szafki swoją torbę, w której zaczęła grzebać. – Cholera. Chyba zostawiłam je w kurtce w szatni. – oznajmiła, wzdychając ciężko. Skoro był to wielki biurowiec, to pewnie gdzieś mieli jakieś pomieszczenie, w którym zostawiali rzeczy, tak samo, jak mieli kafeterię. – Mamy numer do ochrony? – to było pierwsze, na co wpadła.
Super rich kids with nothing but loose ends.
Super rich kids with nothing but fake friends.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Light Side”