WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prosta restauracyjka z wegańskimi potrawami nie była pierwszą pracą Charleigh, ale do tej pory najlepiej płatną, więc blondynka starała się w niej potrójnie. W restauracji mijał dzień jak co dzień. Delikatnie fizyczne zmęczenie dawało się we znaki Char, która kończyła właśnie pierwszą zmianę w pracy. Spędziła tutaj prawie cały dzień, ale godziny minęły jej wyjątkowo szybko. Różnie bywa z zagospodarowaniem czasu w pracy, która jest tak mocno uzależniona od klientów. Są dni, w których nuda zamyka oczy w znużeniu, a zdarzają się dni jak dzisiejszy, kiedy nie wiadomo w co włożyć ręce. Zwala się na głowę mnóstwo obowiązków, nowi klienci zajmują następne stoliki, składają zamówienia, ktoś coś wylał, więc trzeba posprzątać, następna osoba ma pretensje, ze danie jest za zimne i należy potraktować ją z miłym uśmiechem, mimo że nóż w kieszeni się otwiera, bo słyszy się tylko obelgi pod swoim adresem, choć to kucharz zawalił. Praca kelnerki bywała trudna, a zarobki były skąpe, ale Charleigh nie narzekała. Lubiła swoją pracę, nawet w dni jak dzisiejszy, gdy kończyła ją z samopoczuciem, jakby przebiegła maraton. Nogi ją bolały po zrobieniu przynajmniej kilku kilometrów na wysokich słupkach, gdy krążyła między stolikami, obsługiwała gości, doradzała miejsce, sprzątała i wykonywała dziesięć innych zajęć. Jej koleżanka ze zmiany dziś się obijała, ale Char nie narzekała, że koleżanka chowa się w pomieszczeniu pracowniczym. Dziewczyna narzekała na złe samopoczucie, a cóż, zdarza się i nic się na to nie poradzi. Trzeba w takiej sytuacji pomóc, nie dobijać. Była pewna, że gdy kiedyś role się odwrócą, koleżanka pomoże jej odciążając podczas pracy.
Narzekanie nie leżało w jej naturze, ale mimo wszystko Charleigh nie żałowała, że czas jej pracy dobiegł dziś końca. Miała ochotę wrócić do swoich skromnych czterech ścian, wziąć odprężającą kąpiel i porządnie wypocząć. O niczym więcej nie marzyła! Zmieniła strój ze służbowej eleganckiej bluzeczki i spódnicy na lekką sukienkę, w której dziś przyszła do pracy i zmierzała do wyjścia, gdy ktoś przyciągnął jej uwagę. Wysoki, czarnowłosy mężczyzna o azjatyckiej urodzie zwrócił jej uwagę nie pierwszy raz, bo od niedawna dość regularnie widywała go w restauracji. Czasem zostawał tutaj, a często brał coś na wynos, zaś Char miała wrażenie, że kojarzy tego człowieka, choć długo zastanawiała się, skąd. Rozjaśniło jej się w głowie dzięki spacerowi w pobliżu The Neptune Theatre, gdy zobaczyła plakat reklamujący premierowe spektakle i wśród aktorów zobaczyła też jego. Od tego nie było daleko do znalezienia w pamięci sztuki z ubiegłego sezonu, w której też występował, a Charleigh zakochała się wtedy w pięknym głosie aktora musicalowego, którego zobaczyła kilka razy na żywo. Czasem zerkała na tego mężczyznę w pracy kojarząc jego twarz, ale gdy dziś stał przy barze i rozmawiał z jej koleżanką, która pakowała dla niego danie na wynos, usłyszała jego charakterystyczny głos i wreszcie zorientowała się, z kim ma do czynienia.
Poczuła idiotyczne poddenerwowanie. Przyjaciółka namawiała ją, żeby znalazła kogoś po szkole aktorskiej, kto będzie mógł jej pomóc w przygotowaniu się do egzaminu. Straszyła, że samodzielnie nigdy nie da rady, bo konkurencja jest za duża i teraz, kiedy Char była nieprzygotowana na taką rozmowę, stanął przed nią idealny kandydat na owego nauczyciela, o ile był zainteresowany taką współpracą! Była po pracy, a on zbierał się do wyjścia, więc nadarzyła się idealna okazja, żeby go zaczepić. Najlepsza, lepsza może się nigdy nie trafić. Charleigh ruszyła za nim do wyjścia, z niepokojem, ale bez długiego myślenia nad tym, co robi.
- Em, przepraszam! - zagadnęła uprzejmie. - The Neptune Theatre? Dobrze kojarzę?
Ale to był głupi początek! Ale jakiś musiał być.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dzień zapowiadał się zupełnie zwyczajnie... a w zasadzie nie dzień, lecz popołudnie i wieczór - choć dla Tayanga w okresie wolnym od prób teatralnych dzień rozpoczynał się na dobre, gdy słońce powoli miało się ku zachodowi lub kryło pod białą pianką chmur, pozwalając odetchnąć nadwrażliwym oczom. Stosunkowo niedawno, przynajmniej w porównaniu z przeciętnym człowiekiem, rozpoczął się okres aktywności w jego rytmie dobowym i zakończy się on z pewnością dużo później niż u innych - gdy w mieszkaniu Taya gasły ostatnie światła, budynki wokół od dawna już ginęły w ponurej ciemności. Żadne żółte kwadraciki nie zdradzały aktywności lokatorów.
W ciągu ostatnich wakacyjnych tygodni nie sposób było spotkać Tayanga ani w Seattle, ani w żadnej innej amerykańskiej miejscowości. Przerwę od pracy zawodowej poświęcił na podróż w rodzinne strony, które pochłonęły go na przeszło miesiąc i dopiero niedawno oddały jego zwyczajnej codzienności, którą wiódł w Stanach. Wylot do Mongolii był dla niego zawsze dużym wydarzeniem - bo rzadkim i najczęściej długim. Ograniczał te wyjazdy na jeden w roku, czasem na dwa lata, więc gdy po długiej przerwie wrócił do rodzimej rzeczywistości, dał się jej porwać i przedłużał pobyt u rodziny tak długo, jak tylko się dało. W końcu, kiedy wznowienie prób do nadchodzącego sezonu teatralnego było już tuż-tuż, wrócił do domu. Powoli wracał też do starej, poukładanej przez blisko dekadę codzienności, jakby przestawienie się z rodzinnych obyczajów wymagało stopniowych zmian. A może tak było? Tayang zdążył wejść w rytm ułanbatorskiego życia, co też zajęło mu nieco czasu, a już musiał dostosować się do zagranicznej rzeczywistości, tak innej na niemal każdym kroku, że aklimatyzacja przeciągała się w czasie.
I tak, powracając do beztroskiego samotniczego żywota, w godzinach popołudniowych zaczął znów wychodzić na miasto, by wybrać jedną z ulubionych restauracji i zamówić obiad. Kiedyś jadał często na mieście, teraz - planował wziąć danie na wynos, by schować się w domowym zaciszu i nacieszyć nim po długich tygodniach spędzonych daleko, daleko stąd. Miał tak serdecznie dość mięsa i kumysu, że bez długiego namysłu pokierował się ku wegańskiej restauracji. Potrzebował wreszcie poczuć smak czegoś innego niż mięso. Światowego. Tak innego niż znajome mongolskie podwórko.
Nie musiał czekać długo, choć czas oczekiwania na przygotowanie obiadu nie dłużył mu się zbytnio, gdy zajął się przyjemną pogawędką z sympatyczną kelnerką, którą kojarzył już z widzenia. Kilka razy go obsługiwała, lubiła być obdarowywana szarmanckimi uśmiechami i zdawała się pochłaniać wszelkie subtelne komplementy - ot, kobieta! Dla Taya przywołanie na twarz uśmiechu i zarzucenie paroma miłymi słowami nie było żadną sztuką, a zdawało się poprawiać humor uroczej pracownicy, więc wdał się z nią w całkiem miły small talk. Niedługo później odebrał pudełko z zamówieniem i pożegnawszy się uprzejmie, udał się do wyjścia z restauracji.
Nie wyszedł jednak tak szybko, jak planował. Zupełnie inny kobiecy głos wymówił nazwę miejscowego teatru tak wyraźnie, że nie ulegało wątpliwości - ktoś go rozpoznał. Z niemałym zaskoczeniem mężczyzna odwrócił się ku nieznajomej, by przekonać się, że kojarzył ją z widzenia. To była prześliczna kelnerka, na którą w przeszłości już zwrócił uwagę, lecz nigdy nie miał szczęścia zostać przez nią obsłużonym.
- Doskonale - odrzekł, wydąwszy usta w uprzejmym uśmiechu, choć za jego maską wciąż czaiło się zaskoczenie. Nie spodziewał się, że akurat tu i teraz spotka kogoś, kto skojarzy go z teatralnych desek. A już na pewno nie kogoś tak młodego, radko dostrzegał na teatralnej widowni osoby w wieku jasnowłosej kelnerki. Ośrodki kultury ściągały raczej poważniejszych odbiorców, a ta dziewczyna bez wątpienia skojarzyła go z tym konkretnym miejscem pracy, nie z jego działalnością filmową. Ciekawe!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ogólnie rzecz biorąc Charleigh była śmiałą dziewczyną. Nie bała się ludzi. Przyzwyczaiła się do śmiałego kontaktu z przeróżnymi ludźmi, to był ważny element jej pracy. Do wegańskich restauracji przychodziły różne osoby, ale najczęściej byli to ludzie młodzi, którym nie brakowało pieniędzy na specyficzne jedzenie, często droższe od przeciętnego posiłku, który nie wykluczał mięsa i innych produktów pochodzenia zwierzęcego. Char przyzwyczaiła się do osób starszych i młodszych, ładnych i brzydkich. Młodych, pięknych i wystrojonych w markowe ciuchy nie brakowało w restauracji takiej jak ta. Z początku kontakt z tego typu osobami peszył młodziutką dziewczynę, ale to było w przeszłości. Teraz nie obawiała się podejść do nikogo i zaczepić. Tak jej się wydawało, gdyż skojarzenie ciemnowłosego mężczyzny z teatrem i wykonywaną przez niego profesją obudziło w Char lekką nieśmiałość, której się nie spodziewała. Wiedziała, że ma być może jedyną okazję, żeby zaczepić go i zapytać o pomoc przed egzaminami do szkoły aktorskiej i nie może jej zaprzepaścić, ale to okazało się trudniejsze niż myślała. Zaczepiła go, mężczyzna zwrócił na nią uwagę i pod jego spojrzeniem dziewczyna poczuła się strasznie speszona. Chciała dobrze wypaść, żeby jej nie odmówił, nie zapamiętał źle, ale popatrzyła w jego ciemne oczy i poczuła, że ma pustkę w głowie. Powinna się teraz odezwać i wyjaśnić, czego chce, ale nie umiała ubrać tego w słowa!
- Ja... ehm. - Dobry początek. Taki nie za inteligentny. Wzięła głęboki wdech, kiedy na szybko układała w głowie pytanie, które chciała mu zadać. - Widziałam pana na "Les Misérables", to był niesamowity musical! I na "Heathers"! Od dawna widywałam pana w restauracji i ciągle zastanawiałam się, skąd kojarzę pańską twarz i dopiero dzisiaj zdałam sobie sprawę... ale nieważne, plotę od rzeczy - zaśmiała się nerwowo przy ostatnich słowach i machnęła lekceważąco ręką na swoje poprzednie słowa. Miała wrażenie, że robi z siebie idiotkę. Za dużo entuzjazmu włożyła we wspominanie spektakli, w których go widziała, jeśli uzna ją za jakaś głupią fankę? - Nie chciałam zakłócać pańskiego spokoju. Moja koleżanka, Emily, przygotowywała się u pana do egzaminów do szkoły muzycznej. Przynajmniej tak mi mówiła! Ja w ubiegłym roku próbowałam dostać się do filmówki, ale nie przeszłam drugiego etapu, a bardzo mi zależy... Chciałabym spróbować w nadchodzącym roku akademickim i pomyślałam, że pomoc w przygotowaniach może mi się przydać... i wiem, że pan się tym zajmuje i...
I... i... i... zagmatwała się tak w koślawych wyjaśnieniach, że miała ochotę stąd uciec, ale wtedy by zrobiła z siebie jeszcze większą idiotkę, więc po prostu się zamknęła i czekała na reakcję. Miała wrażenie, że spali się ze wstydu. Nie bała się być spontaniczna, ale dzisiaj to jej w ogóle nie wyszło. Ta rozmowa miała dla niej dużą wagę, a aktor zrobił na niej większe wrażenie niż się mogła spodziewać. Za dużo stresu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Niepewność dziewczyny, takiej zagubionej we własnych splotach słów, była tak uroczym widokiem, że Tayang nie mógł powstrzymać kolejnego uśmiechu, który cisnął mu się na usta - tym razem szczerego, nie przywołanego na twarz z czystej uprzejmości. Charleigh rozbawiła nieco młodego aktora, niemniej nie zamierzał jej wyśmiewać czy jakkolwiek inaczej dawać do zrozumienia, że nie potraktował jej poważnie. Bo wcale tak nie było! Rozumiał jej niepewność, jakąś dozę zawstydzenia, która wplotła się w miły rytm jej słów. Żaden był z niego supersławny aktor filmowy czy inna gwiazda, ale zdążył już kilka razy spotkać się z nieśmiałością widza, najczęściej po spektaklach, gdy mieli chwilę na kontakt z publicznością. Ludzie przeróżnie reagowali, gdy stawali twarzą w twarz z odtwórcą ulubionej roli. Nie każdy miał w sobie dostatecznie dużo pewności siebie, by nie spalić się w ogniu zawstydzenia. Ona tymczasem złapała w swoim miejscu pracy, zupełnie niespodziewanie, osobę, którą kojarzyła z teatralnych desek. Sam nie wiedział, jak w takiej sytuacji by się zachował, choć zazwyczaj wcale nie brakowało mu śmiałości w kontaktach międzyludzkich.
- Miło mi, że mnie kojarzysz, naprawdę. Enjolras to jedna z najulubieńszych mi ról, więc bardzo się cieszę, że właśnie z niej mnie zapamiętałaś - odrzekł pogodnie, zabarwiając miękki tenor przyjemnym spokojem. W zasadzie mógł milczeć, zamiast wciskać się dziewczynie w słowo, ale chciał ją choć odrobinkę ośmielić, pomóc w wypowiedzeniu czegoś, do czego ewidentnie się w sobie zbierała.
Wysłuchawszy jej kolejnych słów, skinął automatycznie głową, gdy szybko wyciągnął z pamięci obraz dziewczyny, o której wspomniała urocza kelnerka. Tak, pamiętał Emily. Spędził z tą dziewczyną sporo czasu, długo pracując nad jej emisją głosu. Ucieszyła go informacja, że przeszła pomyślnie egzaminy, miał dzięki niej poczucie, że naprawdę potrafi pomóc młodym ludziom. Nieczęsto brał sobie na barki godziny indywidualnych zajęć i przygotowań, wymagało to bowiem sporo czasu, niemniej skoro była uczennica poleciła go innej osobie, która chciała dostać się na artystyczne studia - może warto było dalej się tym zajmować?
- I chcesz się ze mną umówić na lekcję, tak? - dodał, a w zasadzie zakończył za nią. Ta propozycja coś nie bardzo chciała jej się przecisnąć przez gardło, więc postanowił jej pomóc. W zasadzie teraz zrozumiał niepewność dziewczyny. Zaczepiła w przypadkowym miejscu aktora, którego kojarzyła z teatru, aby poprosić go o douczenie jej do egzaminów na studia - a to wszystko bardzo spontanicznie, bez przemyślenia, co dokładnie chce powiedzieć, bez sformułowania sobie w głowie choćby szkieletu swojej wypowiedzi. Miała prawo się zestresować. - Dlaczego nie... Również wokalistyka czy jesteś zainteresowana innym kierunkiem? Jeśli chcesz dostać się na studia muzyczne, chciałbym zobaczyć twoje świadectwo ukończenia szkoły muzycznej. Jeśli aktorstwo, to na pewno jesteś świadoma wymagań, prawda? Zadania ruchowe, poczucie rytmu, taniec, śpiew, sprawność fizyczna, recytacja, improwizacja?
Na różnych uczelniach różnie to działało - niektóre dzieliły egzaminy na dwa, inne na trzy etapy, z kolei kierunki wokalne wymagały od kandydatów innych umiejętności niż aktorskie - węższych, lecz na wyższym poziomie. Liczył, że dziewczyna wie mniej-więcej, jak to funkcjonuje i co jest absolutną podstawą, która zawsze otwiera proces rekrutacji. Nie chciał zabierać się za uczenie osoby, która w ogóle nie rokuje. Nie chciał tracić swojego czasu ani cudzych pieniędzy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Charleigh miała sobie darować ładowanie się z buciorami do sztuki, gdy raz jej się nie udało. Nie miała dużego doświadczenia. Można stwierdzić, że nie miała żadnego. Jej jedyną stycznością z nauką warsztatu aktorskiego było głupie kółko aktorskie dla nastolatków, co prawda prowadzone przez profesjonalnych aktorów, ale pół-amatorskie i na pewno nie dające za dużo wiedzy i umiejętności. Przekonała się o tym brutalnie, kiedy nie przeszła przez wymarzone egzaminy. W swoim mniemaniu odpadła na tak wczesnym etapie, że nie rokowała wcale, ale pocieszyło ją, kiedy rozmawiając z innymi osobami, które próbowały przebrnąć przez egzaminy dowiedziała się, iż niektórzy z nich próbowali drugi, trzeci, a jedna osoba nawet szósty raz! Upór popłacał, z tego, co mówili. Każde odrzucenie na poziomie egzaminów pomagało wyciągnąć odpowiednie wnioski, żeby spróbować za rok i poradzić sobie znacznie lepiej.
Ale Charleigh nie chciała tracić kolejnych dwóch, trzech albo pięciu lat na próbowanie, żeby spełnić swoje marzenia. Nie znała sytuacji życiowej osób, które mogły sobie na to pozwolić, ale w swoim przypadku była zdania, że nie ma na to możliwości bytowych, finansowych. Pracowała jako kelnerka i nie narzekała ani na swoje obowiązki, ani na miejsce pracy, ani na zarobki. Lubiła to miejsce, a pensja jej wystarczała, żeby godnie żyć, jednakże nie mogła sobie wyobrazić pracy w takim miejscu przez nie wiadomo ile lat. Chciała czegoś więcej, a do tego były jej potrzebne studia. Jeśli nie wypali z aktorstwem, to coś zupełnie innego, bardziej przyziemnego. Nie wyobrażała sobie, że może próbować pięć razy, później zmienić plany, bo znów się nie uda i skończyć studia w okolicach trzydziestki. To za późno. Z tego powodu wolała zaufać komuś, kto się na tym zna, nie tracić lat na uczenie się metodą prób i błędów.
"Vive la république! Jestem jednym z nich!" — zacytowała jeden z kluczowych fragmentów sztuki, który należał do postaci granej przez Tayanga i poczuła się trochę swobodniej, choć stres nadal przyprawiał ją o szybsze bicie serca. Ale przynajmniej głos już jej nie drżał! Obawiała się tego, jak zostanie potraktowana przez aktora, w końcu mógł szukać w takim miejscu świętego spokoju, a nie rozmów z entuzjastami teatru i musicali! Okazał się uprzejmy i przyjazny, więc Charleigh nie czuła się już tak bardzo jak idiotka zaczepiając go w prywatnych okolicznościach. Bała się jeszcze jego reakcji na propozycję nauki. Mógł się nie zgodzić i to wcale by jej nie zaskoczyło. Raz odpadła na egzaminach, czego nie zamierzała przed nim ukrywać, więc mogła nie wyglądać na dobrą kandydatkę do szkoły aktorskiej. Mówiąc szczerze, po pierwszej porażce sama miała poważne wątpliwości, że się do tego nadaje. Pokiwała gorliwie głową. — Tak, chciałam dostać się do szkoły filmowej. Nie jestem w tym temacie całkiem zielona, bo w tym roku próbowała swoich sił na egzaminach. Testy ze sprawności i tańca przeszłam bez problemu — pospieszyła z wyjaśnieniami. — Drugi etap składał się z interpretacji prozy i wiersza. Tutaj nie dałam rady. Ale nikt mi nie powiedział, co zrobiłam nie tak, więc nawet nie wiem, co panu powiedzieć... — Wzruszyła ramionami. Spodziewała się, że komisja podczas egzaminów nie poświęca za dużo kandydatom i nie instruuje ich, co źle robią, więc nie była zaskoczona. Ale to utrudniało przygotowanie do ponownych egzaminów. Niby miała poprawić, jeśli nikt jej nie powiedział, gdzie sobie nie radzi? Zgadywać na ślepo może każdy. Tayang spadł jej jak z nieba, o ile naprawdę zgodzi się pomóc. Wciąż brała poprawkę na to, że może po krótkiej rozmowie stwierdzić, że jednak podziękuje i nie miałaby mu tego za złe.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie każdy mógł sobie pozwolić na próbowanie w nieskończoność, niemniej Tayang doceniał tych, którzy chcieli zawalczyć o spełnienie swoich artystycznych marzeń i nie poddawali się po pierwszej nieudanej próbie. Aktorstwo było specyficznym zawodem, w którym ciężko przebić się przez pierwszy akademicki mur, ale później, gdy zdobędzie się wykształcenie - zawsze gdzieś znajdzie się pracę. Profesjonalizm i dyplom ukończenia szkoły teatralnej czy filmowej bardzo liczył się na wszelkich castingach, teatry zaś przyjmowały tylko i wyłącznie osoby o kierunkowym wykształceniu. Nie było szans na angaż w szanującym się teatrze, jeśli nie miało się w CV informacji o wyższej szkole aktorskiej. Czasem tylko zdarzały się takie sytuacje, ale były zwykle powiązane z niezbyt ambitnymi tworami, mającymi na celu zarobić twarzami występujących w nich celebrytów... Tayang jednak unikał takich sztuk, zatrzymując się raczej na ukochanych musicalach i występach z ambitniejszym materiałem. Dobry papierek w środowisku aktorskim, w które celował, załatwiał wszystko.
Zaśmiał się pogodnie, choć trzeba przyznać, że cytat przytoczony przez dziewczynę przyjemnie połechtał jego aktorskie ego. Zapamiętała go ze sceny tak dobrze, że wypatrzyła w restauracji po wielu miesiącach od zejścia sztuki z teatralnych desek, zacytowała jedną z głównych kwestii odegranego przez Taya charakteru - zapadł je więc w pamięć doskonale, czy może być lepszy komplement dla aktora? Jej pierwsze słowa skwitował jedynie nutką ciepłego śmiechu, skupiając się przede wszystkim na poważniejszym temacie, który poruszyli. Kiwnął głową ze zrozumieniem na jej wyjaśnienia i w zasadzie - nie był zaskoczony. Komisji brakowało czasu, by pochylać się nad każdym odrzuconym kandydatem, nie skupiali się na nich, rzadko dawali rady na przyszłość. Zbyt wielu chętnych, za mało czasu - dlatego tak kluczowe bywało przygotowanie. Dalej przechodzili nie ci, którzy mieli największy talent, lecz ci, co najbardziej przyciągnęli uwagę profesorów zasiadających w komisji. To natomiast wiązało się ze spełnieniem ich oczekiwań związanych z podstawowymi zasadami interpretacji, dobrym głosem czy dykcją. Proste rzeczy, które łatwo wyćwiczyć w toku studiów i może sobie z tym poradzić każdy, niemniej na wstępie miewają kolosalne znaczenie. Podobnie jak sam dobór wiersza czy tekstu do zaprezentowania.
- Spokojnie, nie musisz zagłębiać się w takie szczegóły, poradzimy sobie - odrzekł, nie znosząc z warg tego pogodnego uśmiechu, którym próbował dodać rozmówczyni nieco odwagi. Nie potrzebował wyjaśnień, co dokładnie mówiła komisja - o ile cokolwiek powiedziała! Wolał sam na pierwszym spotkaniu zobaczyć, co przedstawia sobą kandydat do szkoły aktorskiej, wychwycić błędy na żywo i powoli je korygować. Nie zawsze to, co w ciągu pięciominutowej prezentacji zauważyła komisja, pokrywało się z rzeczywistością, a i zdarzało się, że niedoszły student przekręcał ich słowa. - Możesz mi jeszcze powiedzieć, na którą uczelnię próbowałaś się dostać? Znajdę sobie ich wymagania, będzie mi łatwiej ci pomóc.
Zdawszy sobie sprawę, że rozmawiają, a nie poznał nawet jej imienia, pospiesznie przełożył opakowanie z dzisiejszym obiadem w lewą dłoń, by poprawić to towarzyskie niedopatrzenie.
- I darujmy sobie formalny ton. Tworzy niepotrzebny dystans, a to przeszkadza we wspólnej pracy. Tayang. - Wyciągnął ku dziewczynie dłoń, by mogła ją swobodnie uścisnąć i poszerzył łagodny uśmiech. Spowił jej twarz ciepłem pogodnego, acz ciekawskiego spojrzenia, by tę krótką analizę urody rozmówczyni zakończyć stwierdzeniem, że niezwykła uroda zdecydowanie może stać się jej atutem w przyszłej aktorskiej karierze - niezależnie, czy obierze drogę filmową, czy teatralną, czy może zmiesza je w jedną szeroką autostradę sukcesu.
Ostatnio zmieniony 2021-11-18, 21:47 przez Tayang Batbaatar, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jasne, że zapadł jej w pamięć. Pamiętała dobrze jego głos. Był męski, przyjemny i miał w sobie coś zmysłowego. Miał prawo podobać się kobiecie. Wpadł jej w ucho w trakcie pierwszej sztuki z jego udziałem, którą widziała, ale nie tylko głos aktora przykuł jej uwagę. Tayang jej się spodobał, tak po prostu był cholernie przystojny i charyzmatyczny, zrobił wrażenie na młodej kelnerce wtedy, na scenie, a dzisiaj je pogłębił, gdy pierwszy raz mieli ze sobą kontakt twarzą w twarz. Pewnie wyglądała na mocno nieśmiałą, ale zwykle dużo lepiej radziła sobie podczas rozmowy z obcymi ludźmi. Czując na sobie wzrok Tayanga i patrząc na niego coś nie umiała się wyluzować jak przy innych osobach.
Próbowałam dostać się na New York Film Academy South Beach’s ze względu na rekomendacje znajomych, moja koleżanka studiowała tam reżyserię. Ale wolałabym szkołę teatralną od filmówki, więc nie wiem czy to dla mnie najlepszy wybór — przyznała, zdając sobie sprawę, że tylko bardziej komplikuje sprawę. Akademia filmowa nie była dobrze przemyślanym wyborem. W ostatnim czasie Charleigh szukała dobrej uczelni, którą da się znaleźć w okolicy rodzinnych stron, ale prawda była taka, że nic jej przy Seattle nie trzymało. Mogła wyjechać na studia do innego stanu i niczego nie żałować. Poza znajomymi nic tutaj nie miała, odkąd jej rodzina się rozpadła. Przed przyszłymi egzaminami planowała poważniej zastanowić się nad wyborem uczelni, a teraz pożałowała, że nie wzięła się za to wcześniej. Tayang potrzebował pewnie jasnych wyjaśnień, czego Charleigh właściwie chce, na jaką uczelnię chce się dostać i co planuje robić po studiach, żeby wiedzieć co jej doradzić i czego ją nauczyć, a ona zaczepiła go, żeby przyznać się, że właściwie to prawie nic nie wie! Przynajmniej nie zbłaźniła się do końca, bo chociaż wiedziała, co chce robić po studiach i miała już pierwsze doświadczenia z egzaminami na studia aktorskie. Najgorzej by było, gdyby podeszła do niego z chęcią zatrudnienia go do korepetycji i w toku rozmowy okazała się ignorantką, która nic nie umie powiedzieć na temat swoich planów i marzeń poza tym, że "no, chciałabym w filmach grać", a takie osoby Charleigh spotkała choćby podczas egzaminów w ubiegłym roku. Przychodzili na przesłuchania i nie wiedzieli w ogóle, na czym będzie to polegać. Niektórzy byli nawet bardzo zaskoczeni, że egzaminy mają potrwać kilka dni i składać się z więcej niż jednego etapu, a na pytanie o przygotowane utwory robili wielkie oczy. Charleigh nie była aż taka głupia! Trochę nieśmiało uścisnęła dłoń Tayanga. Dreszczyk, który poczuła dotykając jego dłoni, był strasznie przyjemny, ale zaskakujący. — Charleigh Anderson. — Uśmiechnęła się. Odpowiedzi mężczyzny traktowała jako zgodę na wspólne lekcje, ale jeszcze czekała na szczegóły. Cofnęła rękę i spuściła wzrok, niby przypadkiem wykazując zainteresowanie pudełkiem, które Tayang miał w ręku. Uśmiechał się i to było miłe, ale wpędzał ją tym w zawstydzenie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Owszem, sprawiła wrażenie nieśmiałej, niemniej Tayang zrzucił to na karby konieczności podjęcia dość ważnej, a zarazem dla przyszłego studenta niezręcznej rozmowy, co zapewne dodatkowo utrudniał dziewczynie fakt, iż kojarzyła swojego rozmówcę z teatralnych sztuk. To wcale nie takie proste, kiedy widzi się przed sobą osobę znaną ze sceny, z kinowego ekranu czy telewizyjnego celebrytę. Tayowi do wszelkiej maści celebrytów było daleko, dążył do tego od początku swojej kariery aktorskiej - ot, pragnął działać sobie po cichutku w teatrze i nie wychylał się zbyt często do kinowych produkcji, ceniąc sobie swoją teatralną stabilizację i artystyczny powiew szumiący na deskach sceny. Niemniej został przez Charleigh rozpoznany, a to utrudniało kontakt. Sam przekonał się o tym nie raz i nie dwa, gdy podczas studiów czy początków aktorskiej kariery spotykał wykładowców lub bardziej doświadczonych od siebie aktorów, których kojarzył jeszcze z czasów, kiedy marzył o staniu się częścią tej sztuki, siedząc wśród podobnych sobie na widowni. Na pewno nie przyszło mu do głowy, że Char mogła wstydzić się go z powodu zauroczenia! Nie czytał w myślach, zresztą... mimo artystycznych cech jego wrażliwość była typowo "męska", daleka do intuicyjnego wyczuwania emocji, ułomna podczas czytania w myślach czy odbierania subtelnych kobiecych sygnałów. Ot, mężczyzna jakich wielu, któremu trzeba powiedzieć prosto i wyraźnie, żeby zauważył drobne babskie niuanse. Powoli uczył się ich, zgłębiając sztukę rozumienia płci pięknej, ale daleko mu było do specjalisty - jak zapewne większości jego rówieśników.
Fakt jej nieśmiałości jednak zauważył i dopisał go sobie do listy cech, nad którymi powinni popracować, jeżeli Charleigh chce na poważnie dostać się na studia aktorskie. Ten zawód wymagał niestety pewności siebie, ale tę można wypracować. Jak na razie nie zauważył w dziewczynie niczego, co mógłby uznać za cechę niepożądaną w jego zawodzie. Była prześliczna, co wśród aktorek jest bardzo w cenie, miała w sobie jakieś śladowe ilości odwagi, skoro do niego zagadała, umiała płynnie i gładko wypowiadać się, mimo zauważalnego stresu. Nic go nie zniechęciło, niczego na pierwszy rzut oka nie uznawał w niej za eliminujące. Przecież każdy diamencik potrzebuje lekkiego szlifu, zanim stanie się ozdobą, prawda?
- Tym na razie się nie przejmuj, będziemy mieć czas, by wybrać dla ciebie najlepsze miejsce - odrzekł. Pozwolił sobie smagnąć jej twarz uważnym wzrokiem, po czym dodał. - Teatr ma swoją magię, ale z twoją urodą powinnaś poważnie zastanowić się nad karierą filmową.
I wcale nie przesadzał w tej ocenie! Uroda była bardzo istotna w karierze aktorskiej, jeśli chciało się iść drogą filmową i ogrzewać w błyskach fleszy - o ile w teatrze nie miała takiego znaczenia, w filmie mogła stać się dużym atutem Charleigh i stać się niemałą pomocą w walce o sukces. Niemniej nie chciał do niczego jej namawiać, w końcu sama powinna wiedzieć najlepiej, co najbardziej ją pociąga w sztuce aktorstwa.
Wysoka temperatura spakowanej potrawy zaczynała przebijać się przez dno pudełka i parzyć delikatnie w skórę, więc Tayang przełożył je w drugą dłoń, uznając, że najwyższa pora wrócić do domu. Jeśli miał z Charleigh pracować - mogli domówić wszelkie szczegóły później, więc nic nie tracili, zresztą - nie da się ustalić planu na kolejne spotkania w drzwiach do restauracji, podczas bardzo spontanicznej rozmowy.
- Tak czy inaczej, przejrzę ich wymagania. To może się przydać, skoro raz już u nich próbowałaś. Później zastanowimy się nad najlepszym wyborem dla ciebie, ale to chyba nie jest najlepszy moment na dogadywanie szczegółów... to pudło zaraz wypali mi dziurę w ręce - zaśmiał się, wolną dłonią sięgając do kieszeni, by wyciągnąć telefon. Podyktował dziewczynie swój numer telefonu, a następnie oddalił się, brnąc do swojego mieszkania przez zalane przechodniami ulice popołudniowego Seattle.

/koniec

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”